Skocz do zawartości

Made in China vs Made in Japan/USA


Gość Kwinto

Rekomendowane odpowiedzi

Tyle tylko, że kraj pochodzenia (tu Japonia) jest nieprzerwanie gwarantem najwyższej jakości (wciąż mówimy tylko o sprzęcie wędkarskim), zaś chińszczyzna, gdy nie mówimy o kulinariach ;) , synonimem taniochy i receptą na kolejny nieplanowany zakup/ wizytę w serwisie w niedalekiej przyszłości.

 

Innymi słowy, Japończycy zapracowali sobie na to, by nabywca kierował się właśnie pochodzeniem towaru, celem zakupu możliwie najlepszego sprzętu. Dodatkowo podkreśla to niska jakość produktów tych samych producentów, pochodząca jednak spoza granic KKW.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jakość jest w tym koncepcie najważniejsza , tylko prozaiczny , spotęgowany ponad każdą miarę - zysk . A już na prawdziwą nirwanę zaczyna wyglądać, kiedy nawet tak ładnie przystrzyżone barany orazi owce , beczą do wtóru ze szczęścia .

Ja to aż płaczę .. :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tudziez wyzysk ... obojetny tak dlugo, jak dlugo wlasnego portfela (bytu) nie zagraza

 

@jerzy kowalski

wlasnie przeczytalem artykul z linku i musze przyznac, ze w duzej mierze zgadzam sie z trescia, w dwoch punktach nie zgadzam sie jednak z autorem, wedlug mnie R&D kosztuje duzo (byc moze w branzy produkcji blankow nie, ale ougolniajac jednak tak) a logistyka nie kosztuje prakycznie nic ... ale to tylko kosmetyka przekladania z lewej kieszeni do prawej

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

tudziez wyzysk ... obojetny tak dlugo, jak dlugo wlasnego portfela (bytu) nie zagraza

 

@jerzy kowalski

wlasnie przeczytalem artykul z linku i musze przyznac, ze w duzej mierze zgadzam sie z trescia, w dwoch punktach nie zgadzam sie jednak z autorem, wedlug mnie R&D kosztuje duzo (byc moze w branzy produkcji blankow nie, ale ougolniajac jednak tak) a logistyka nie kosztuje prakycznie nic ... ale to tylko kosmetyka przekladania z lewej kieszeni do prawej

 

'Wyzysk" to rzecz względna ... ;) Gdyby taki Anglik miał pracować za 500 funtów miesięcznie (brutto) w fabryce AGD w Polsce, wytwarzajac takie na przykład pralki, które potem są sprzedawane w "normalnej cenie" w UK, to pewnie też mówiłby o "wyzysku" ... ale ładniej jest glosić hasła "fair trade" itp ... ;)

 

Odnośnie R&D - w kosztach przygotowania produkcji mają znaczenie, ale później już praktycznie żadne ... i "rozkładają się" na masę wyrobów ... w efekcie wielu producentów chwali sie ponoszonymi nakładami na "rozwój", bo to ładnie wygląda i brzmi ... ;)  Natomiast w cenie końcowej produktu zarówno koszty materiałów, narzędzi jak i pracy czy innych składowych to "orzeszki ziemne" i są tylko narzedziem w rękach marketingowców, żeby "uzasadniać" wielkośc ceny ... a ta w głównej mierze składa sie z marż na pokrycie zobowiązań "fiskalnych" i kosztów "logistyki" (transportu, składowania, sprzedawania hurtowego i detalicznego, serwisu itp.) oraz na zysk, o którym wspominał Sawek.  ;)  Zysk jest osiągany głownie na sprzedaży, a nie na produkcji ... już od dawna wadomo, że "lepsze deko handlu niż kilo roboty" ... ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

I jeszcze:

Jesli ktos bedzie chcial dyskutowac w kategoriach motorower vs stella...

To proponuje zorganizowac turniej intelektualno - erudycyjny (w internecie) :)

W pierwszych rundach motorower bedzie mogl sprawdzic sie z produktami (mechanicznymi) takimi jak zegarek na reke, sprzet AGD, korkociagi elektryczne... :D

Wszystkie one o cenie sprzedazy przewyzszajacej ow pojazd mechaniczny .

 

No rzeczywiście ... "Golenie na sucho" niejedno ma imię ... ;) a "wytworzenie pożądania posiadania" potrafi zdziałać wiele ... ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No rzeczywiście ... "Golenie na sucho" niejedno ma imię ... ;) a "wytworzenie pożądania posiadania" potrafi zdziałać wiele ... ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Przydaloby sie podforum z dostepem limitowanym , w ktorym Wybrani pisaliby jedynie przy uzyciu zgranych cytatow i powiedzen. A reszta chlonelaby erudycyjne popisy Wybranych.

Moze pora zglosic taki wniosek w dziale "nowe pomysly" ? :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

'Wyzysk" to rzecz względna ... ;) Gdyby taki Anglik miał pracować za 500 funtów miesięcznie (brutto) w fabryce AGD w Polsce, wytwarzajac takie na przykład pralki, które potem są sprzedawane w "normalnej cenie" w UK, to pewnie też mówiłby o "wyzysku" ... ale ładniej jest glosić hasła "fair trade" itp ... ;)

 

Odnośnie R&D - w kosztach przygotowania produkcji mają znaczenie, ale później już praktycznie żadne ... i "rozkładają się" na masę wyrobów ... w efekcie wielu producentów chwali sie ponoszonymi nakładami na "rozwój", bo to ładnie wygląda i brzmi ... ;)  Natomiast w cenie końcowej produktu zarówno koszty materiałów, narzędzi jak i pracy czy innych składowych to "orzeszki ziemne" i są tylko narzedziem w rękach marketingowców, żeby "uzasadniać" wielkośc ceny ... a ta w głównej mierze składa sie z marż na pokrycie zobowiązań "fiskalnych" i kosztów "logistyki" (transportu, składowania, sprzedawania hurtowego i detalicznego, serwisu itp.) oraz na zysk, o którym wspominał Sawek.  ;)  Zysk jest osiągany głownie na sprzedaży, a nie na produkcji ... już od dawna wadomo, że "lepsze deko handlu niż kilo roboty" ... ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

Szczegolnie tak jest w przypadku tak masowo wyrabianych produktow jak numerowane sztuka po sztuce kolowrotki spiningowe z najwyzszej polki.

Polecalbym chwile refleksji przed wystrzeleniem kolejnej porcji madrosci ludowych i powiedzonek w bezkres internetu ;)

Pozdrawiam

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

panie jerzy, powiedz pan to ludzim pracujacym 12 godzin dziennie za 4 miski ryzu, powiedz pan to wlascicielom firm, zarabiajacym w tym samym czasie dziesiatyki tysiecy i powiedz pan to globalnym baranom golonym na sucho, kiedy kupuja za 150 chrust deklarowany na celnym po 3 za sztuke ... cala reszta wykladu to dla mnie maslo maslane, poniewaz kazda czesc skladowa decyduje o kosztach (wlacznie z R&D i logistyka, choc wedlug mnie w roznych wymiarach, co i tak nie gra roli, poniewaz cene koncowa ulepiona z wielu skalowych, jak juz wielokotnie napisalismy, placi klient) zanim zostanie osiagnieta masa krytyczna produktu przynoszaca zysk ... obliczyc ROI i ustawic ceny to nie jest, wbrew pozorom i ogolnej euforii, praca marketingowcow tylko ksiegowych 

 

co do wyzysku to przyszedl mi na mysl pewien ciemny akapit historii swiata, otorz na poczatku handlu diamentami z sierra leone tez relatywizowano wiele pojec, m.in. (wy-)zysk, wystarczy sie czasami zastanowic i zreflektowac ... wiec juz nie glosze hasel fair trade ale moze na nastepna wycieczke do shandong pojechac?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mialem Quantuma Exo 15 PTi i gdyby mnie nie zmusila wtedy sytuacja ,raczej moja dziewczyna nie sprzedalbym go za nic. Mimo tego ze chinczyk , jakosc , wykonanie iscie japonskie. Technologicznie bardzo wysoko postawiona poprzeczka. Wiadomo , wierni stelli i vankiszowi wiedza swoje , ale to nie rozmowa na teraz i w tym watku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy, przenigdy ne zaryzykowałbym porównania Quantuma Exo do Stelli czy Vanka.

Mówię to jako osoba, która miała możliwość używać wszystkich z wymienionych.

Mariusz, ten Quantum którego smarowałem to był EXO??? Bo jeśli tak kilkakrotnie gorszy nie tylko od Stelli ale i od TP.....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nigdy, przenigdy ne zaryzykowałbym porównania Quantuma Exo do Stelli czy Vanka.

Mówię to jako osoba, która miała możliwość używać wszystkich z wymienionych.

Właśnie dlatego napisałem że rozmowa o tym nie jest na ten wątek. Poza tym nie porównałem ani Stelki ani Vanka do Exo. Bez dwóch zdań tamte są lepsze . Chodzi o to że użytkownicy tych młynków mają Exo za nic. Po Twoim poście utwierdziłem się w tym przekonaniu :) Pisze to bez jakiejkolwiek agresji z mojej strony. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odwieczna dyskusja na temat wyższości Świąt Wielkanocnych nad Świętami Bożego Narodzenia - a tak na poważnie jak czytam że Chińskie to badziewie i tylko Japońskie to cacy to proszę poczytać trochę o historii przemysłu japońskiego  jak zrzynali np. od amerykańców jak synonimem dziadowskiego samochodu był japoniec. Poza tym produkcje są umieszczane w krajach t.j. Chiny Wietnam czy Korea tylko ze względu na koszty więc dla każdego coś miłego,mam ochotę łowię na japońca nie - na chinola. A tak poza tym wszystkim, sprzęt np.  AGD to oczywiście tylko Made in Germany a z polskich  fabrykach to be ?  ;)  :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak się jakoś ułożyło, że od czerwca/lipca ub. roku mam kołowrotek Quantum Exo 25 PTi i w pełni zgadzam się, z opinią, że jest to jak najbardziej pozytywny przykład produktu wysokiej jakości "Made in China", aczkolwiek myśli technicznej USA.  Zakładam, że gdyby był "Made in USA" i kosztował ok.2000 zł. niejako z urzędu zostałby wyżej oceniony. Koledzy chyba trochę jednak fetyszyzujemy "Made in USA" czy "Made in Japan" i odpowiednio wysoką cenę. Nie ukrywam, że też temu czasem ulegam, choć staram się racjonalizować zakupy.

Kolego "Godski" z tego co pamiętam, z tematu dot. "Exo", serwisowałeś inny młynek Quantum, natomiast ja rozłożyłem swojego Exo na czynniki pierwsze. Spasowanie, jakość elementów, zwartość konstrukcji nie budzą uwag, jednak wiadomo, że na ostateczną ocenę czas przyjdzie po kilku latach ciężkiej pracy. 

Nie zamierzam być adwokatem chińskich produktów, ani do nich nikogo przekonywać, po prostu uważam, że należy podchodzić do zagadnienia rozsądnie, nie dając się wkręcić marketingowcom. 

Chciałem mieć "Quantum Exo" gdy tylko pierwszy raz zobaczyłem jego fotkę i poczytałem pierwsze recenzje - nie miałem alternatywy dla wyrobu chińskiego, gdyż w USA nie jest produkowany. Podobnie było z muchowymi kołowrotkami "Orvisa" - najpierw podjąłem decyzję o zakupie, a później dowiedziałem się, że są wytwarzane w Chinach. Dodam, że od lat cieszą się niezmiennie świetną opinią (jest o nich temat w dziale flyfishing)

Nie mam jakichś wyrzutów sumienia bo nie podejrzewam by chińscy pracownicy zakładów Quantum czy Orvis byli wykorzystywani niczym niewolnicy. Po prostu ich praca jest tańsza, podobnie jak praca rumuńskich pracowników topowego niemieckiego producenta odzieży Boss, czy Słowaków, produkujących znakomite niemieckie buty Lowa. 

Można oczywiście inaczej - w październiku kupiłem wędkę muchową "Made in USA" za jedyne .......1800 zł., a w prospekcie reklamowym producenta przeczytałem, że jest to znakomita wędka, o rewelacyjnych parametrach........w bardzo przystępnej cenie.  Uwielbiam tę wędkę - jest świetna, co nie pozbawia mnie refleksji, że jej cena nie jest aż tak przystępna....... Znam wielu, którzy łowią na chińskie kijki po 200-300 zł. i nie narzekają.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mariusz, ten Quantum którego smarowałem to był EXO??? Bo jeśli tak kilkakrotnie gorszy nie tylko od Stelli ale i od TP.....

Poprawka - to nie był Exo, tylko Tour Edition PTI.

Parametry i cena na rynku US jak Exo...

 

@meth666

Używałem tego Tour Edition PTI (napisałem błędnie, że Exo) i uważam ten kołowrotek za nieudany.

I nie ma znaczenia, że jest produkowany tam gdzie jest produkowany.

Chociaż, akurat w tym przypadku, potwierdza to stawiane powyżej tezy.

Edytowane przez mario
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chiny to też przemysłowa odpowiedź na potrzeby ludzkiej fermy , w którą się nieuchronnie zmieniamy . Anonimowa , w miarę poprawna , masowa , z nieludzkiego kraju . Najpopularniejszy supermarket w globalnym kołchozie .. :rolleyes:    

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przydaloby sie podforum z dostepem limitowanym , w ktorym Wybrani pisaliby jedynie przy uzyciu zgranych cytatow i powiedzen. A reszta chlonelaby erudycyjne popisy Wybranych.

Moze pora zglosic taki wniosek w dziale "nowe pomysly" ? :)

 

Szanowny Panie Danielu,

 

A dlaczegóż chciałby Pan się odizolować w ramach takiego "podforum"? Rozumiem zamiłowanie do "limitowanej dostępności", ale po co przesadzać? ;)  :P

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kilku wypowiedziach pojawiły się aluzje do podatności na marketing. Pomija się jednak to, iż właśnie chińską lipę okraszoną znanym logo wciska się klientom, za sprawą rzeczonych speców od reklamy. Bo tam marketing jest najbardziej potrzebny. Dobre, rasowe produkty sprzedają się same.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczegolnie tak jest w przypadku tak masowo wyrabianych produktow jak numerowane sztuka po sztuce kolowrotki spiningowe z najwyzszej polki.

Polecalbym chwile refleksji przed wystrzeleniem kolejnej porcji madrosci ludowych i powiedzonek w bezkres internetu ;)

Pozdrawiam

 

Szanowny Panie Danielu,

 

Jeśli nie zwrócił Pan wcześniej uwagi, w przeciwieństwie do Pana nie wspomniałem o żadnym, konkretnym wytworze wędkarskiej myśli technicznej. ;)

 

Chwilę refleksji wzajemnie polecam. ;)

 

Odnoszę nieodparte wrażenie, że wypowiada się Pan w ramach jakiegoś rodzaju "konfliktu interesów" ... chyba nie sądzi Pan, że skuszę się na te "plewy" w rodzaju "prawdy promocyjnej", choć jej entuzjastów nie brak ... Rozumiem doskonale i znam świetnie posługiwanie się odwołaniami do ludzkiej pożądliwości oraz do emocji ... Na marginesie - ile kosztuje taki "numerek" na kołowrotku? 50%, 75% czy więcej z jego ceny? Ile jest za to skłonny zapłacić amerykański nowo wzbogacony? Całe szczęście, że "ruscy" poprzestają na zegarkach, bo gdyby zakosztowali w kołowrotkach to ceny wystrzeliłyby pod Księżyc ... ;)   jeśli postępowliby jak w znanej anegdocie o zakupie zegarka ... ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W kilku wypowiedziach pojawiły się aluzje do podatności na marketing. Pomija się jednak to, iż właśnie chińską lipę okraszoną znanym logo wciska się klientom, za sprawą rzeczonych speców od reklamy. Bo tam marketing jest najbardziej potrzebny. Dobre, rasowe produkty sprzedają się same.

 

 

Hmmm ... ciekawe podejście ... ;)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

panie jerzy, powiedz pan to ludzim pracujacym 12 godzin dziennie za 4 miski ryzu, powiedz pan to wlascicielom firm, zarabiajacym w tym samym czasie dziesiatyki tysiecy i powiedz pan to globalnym baranom golonym na sucho, kiedy kupuja za 150 chrust deklarowany na celnym po 3 za sztuke ... cala reszta wykladu to dla mnie maslo maslane, poniewaz kazda czesc skladowa decyduje o kosztach (wlacznie z R&D i logistyka, choc wedlug mnie w roznych wymiarach, co i tak nie gra roli, poniewaz cene koncowa ulepiona z wielu skalowych, jak juz wielokotnie napisalismy, placi klient) zanim zostanie osiagnieta masa krytyczna produktu przynoszaca zysk ... obliczyc ROI i ustawic ceny to nie jest, wbrew pozorom i ogolnej euforii, praca marketingowcow tylko ksiegowych 

 

co do wyzysku to przyszedl mi na mysl pewien ciemny akapit historii swiata, otorz na poczatku handlu diamentami z sierra leone tez relatywizowano wiele pojec, m.in. (wy-)zysk, wystarczy sie czasami zastanowic i zreflektowac ... wiec juz nie glosze hasel fair trade ale moze na nastepna wycieczke do shandong pojechac?

 

Szanowny pitt,

 

O którym "wyzysku" Pan tak na prawdę pisze? Czy o tym dotyczącym emocjonalnych "czterech miskek ryżu", czy o tym dotyczącym "golonych mna sucho", którzy za "kosztujący na cle 3 kupują za 150"? ;)  

 

Z tymi "czterema miskami" lepiej nie przesadzać, bo to co wydaje się mało żyjącym w pełnej swobodzie w najbogatszych krajach, bywa całkiem zwyczajnym wynagrodzeniem w innych krajach ... oprócz "Żwirka i Muchomorka" pamietam z PRL-u też i to, że odpowiedzialnie pracujący ludzie zarabiali miesięcznie równowartość 20 dolarów, czyli poniżej 1 dolara dziennie ... ;) co nie mieściło sie w głowach zarabiającym tysiące miesięcznie w rozwiniętych gospodarczo krajach ... ;)

 

Cena w efekcie, ma Pan rację, jest tym, na co da się namówić kupującego (na co on często "bierze" lepiej niż ryby, wręcz sam się na prawie pustym haku wiesza), a jest elementem całościowej strategii marketingowej, czyli wprowadzania produktu na rynek. Finansiści pilnują tylko uzgodnień i ustalonych wcześniej limitów ... Natomiast w sprawie R&D i logistyki odniosłem się tylko do proporcji, o której Pan wcześniej wspomniał ... i do różnic udziału na poszczególnych etapach ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...