Skocz do zawartości
  • 0

Boleń z dna - fanaberia?


mkuczara

Pytanie

Witam wszytkich :D. To moj dopiero drugi boleniowy sezon wiec wybaczcie moze naiwne pytanie.

 

Czy jest sens poszukiwania bolenai w okolicah dna, orania rzeki gleboko schodzacymi woblerami, czy moze lepiej dac sobei spokoj i walczyc thrillem czy hermesem, a SDR zostawic na trolling etc.

 

Dzieki za wszelakie odpowiedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 60
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy dla tego pytania

Top użytkownicy dla tego pytania

Opublikowane grafiki

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

O boleniach z dna sporo było w zeszłorocznym wątku boleniowym. Trzeba mocno przeszukać bo temat pojawił się mniej więcej w środku ale pamiętam, że koledzy duuużo o tym napisali: http://www.jerkbait.pl/forum/index.php?t=msg&th=11220&am p;prevloaded=1&&start=

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie jestem zawodowym łowcą boleni, ale mój PB to 82 cm z Zalewu Zegrzyskiego - przy porannych łowach na szczupłego, uderzył w wolno prowadzone nad dnem (ok. 4 m) kopyto 4, na 9kg stalce z 2o lb żółtą plecionką. Także nie znasz dnia ani godziny (ani przynęty).

Sławek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja drażę temat boleni z zaporówek i sprawa jest trochę skomplikowana. Prawdopodobnie w Rożnowie raczej nie będzie takiego tematu jak bolenie z dna bo jest tam za głęboko. Wiem też, że padają bolki 80+ z wierzchu i miejscowi uważają tradycyjne łowienie za najlepsze. Wiem od znajomych, że na innych zaporówkach łowią przypadkowo grube bolki przy dnie ale dopiero ode mnie się dowiedzieli, że można je łowić regularnie. Zapodałem im kilka tematów i mają je wypróbować na Turawie i Żywcu. Zobaczymy co z tego wyjdzie. A po za tym to staram się znać dzień, godzinę i przynętę bo na tym sztuka polega :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@sebek, pewnie już przeczytałeś, ale tu jest bardzo dużo cennych uwag forumowiczów, którzy się tu wypowiadają.

http://www.jerkbait.pl/?p=448

http://www.jerkbait.pl/?p=205

Po zatym, przynęty same nie łowią. Nie wiem czy ktoś poda Ci, konkretną receptę na sikces korespondencyjnie. Człowiek uczy się wędkarstwa przez całe życie. Często przypomina to walenie głową w mur, zwłaszcza jeśli chodzi o bolenia.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Trzeba zbierać elementy do układanki i z czasem próbować je łączyć. Element można uznać za dopasowany jeśli pasuje do wszystkich sąsiednich. Inne należy uznawać za warunkowo spasowane. To dosyć częsty błąd, że wyciąga się pochopne wnioski nie potrafiąc np. na 100% ustalić dzięki czemu połów się udał lub nie. Bardzo często wędkarz który przypadkowo się znalazł w miejscu X o godzinie Y pod niebiosa wynosi przynętę na którą połowił. A z takiego połowu wynikają tylko 2 pewne fakty, że się trafiło i się połowiło :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pewnie przynęty na wędkarzy. Na Odrze miałem podobnie, skuteczne były trzy przynęty, ciężki wobler bezsterowy-klucha, prosta boleniowa blacha i kolejna blacha z pręta. W trójkę łowiliśmy dużo boleni które wracały do wody wq.... tzw wędkarzy. Doszło do sytuacji gdzie stało z 6-8 chłopa i rzucało różnymi wynalazkami także podobno boleniowymi. Ze skutecznością mniej więcej 1:25. Sam zresztą próbowałem na typowo boleniowe przynęty i nie miałem rewelacyjnych efektów. Miejsce połowu poniżej dwóch progów z bardzo zróżnicowaną głębokością wymytymi rynnami.

Na pewno na wyniki kolegów po kiju miała wpływ technika bo nie sztuka rzucać i zwijać tylko jeszcze trzeba wiedzieć gdzie. Poprowadzenie przynęty kilka metrów od miejsca odpoczynku czy drogi dojścia bolenia do uklei skutkuje zerem. Przynęta w przypadku bolenia jest jednak ważna.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

I o to właśnie chodzi. Aby mieć jakieś podstawowe pojęcie o skuteczności przynęty na łowisku musi być przynajmniej dwie osoby i to współpracujące w testach a nie konkurujące. Musza łowić podobnie. Po paru wyjazdach zaczyna się wyłaniać obraz. Większość wędkarzy nie ma o testach pojęcia. Przychodzi na d wodę wrzuca wabik i łowi napalone ryby jeśli takie są. Jak się brania kończą to wyjmuj inne wabiki i wrzucaj bez wyników i na tej podstawie wyciągają naiwne wnioski, że pierwsza przynęty super a druga do dupy. Podobnie testują przynęty strugacze zakochani w swoich wabikach :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jestem strugaczem, swego czasu robiłem do 350 miesięcznie. Ale właśnie strugactwo w połączeniu z testami nad wodą dało efekty. Wzór boleniówki który robiłem jest inny niż bardzo zbliżone wyglądem produkty, diabeł tkwi w szczegółach. Z drugiej strony uważam że przynęta to 40% sukcesu, reszta to miejsce jej podania i sposób poprowadzenia. moje uwagi odnoszą się do rzeki, Odra, Nysa. na Wiśle koledzy z Warszawy łowią na moje woblerki ale już bardziej typowe. Z zaporówek nie mam doświadczenia, Turawa była dla mnie miejscem na sandacze.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja nie kwestionuję tego, że strugacze znają doskonale swoje przynęty. Problemy są z ocena innych przynęt. To zresztą szerszy i ciekawy temat. Ja nie podam ile % udziału ma przynęta w sukcesie bo to skomplikowana sprawa i nie ma jednej wartości. Czasem jest to 100%. Mnóstwo razy łowili obok mnie wędkarze na nieodpowiednie wabiki i zaliczali zero. Najczęściej ma to miejsce na miejscówkach gdzie działają chlapaki lub przy łowieniu z dna. Tu niedopasowanie się z przynętą skazuje na totalna porażkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@szpiegu wyglądają tak samo, kwestia ukształtowania niektórych płaszczyzn oraz rozmieszczenia obciążenia. Coś więcej jak zrobię, stare wyrwałem, nie robiłem nic przez dłuższy czas.

 

@Robert co do 100% to się nie zgodzę. Kwestia ilości wykonanych rzutów , to właśnie obserwowałem z kolegami. I pozostaje zawsze wielkość łowionych ryb. Na miejscówce chlapakowej boleni jest wiecej. Polują i duże i małe. Jeżeli uda mi się określić które z ataków są dużego, jak często i kierunek z którego podchodzi do uklei to często zdejmę go z miejsca odpoczynku lub z podejścia do ataku. Przypadkowi zawodnicy w tej sytuacji rzucają w miejsce ataku i to najczęściej już po schwytaniu przez bolenia zdobyczy. Łapią ale ryby przypadkowe które gdzieś się pojawią na trasie przynęty.

 

 

http://img339.imageshack.us/img339/7558/boleniiowychlapak.jpg

 

To naprędce strugnięty chlapak ze złośliwym napisem. napis mówi prawdę, pierwsze użycie dało 3 sztuki w czasie około godziny i każdy miał powyżej 70cm. Dałem ciała bo go nie odsprzedałem mięsiarzom, cena była niezwykle wysoka. Byłem w tym czasie na rybach z dwoma kolegami, nie wiem czy są na jerkbait,pl na pewno dostępni na pogawędkach.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

U mnie największe bolki stoją zawsze na obrzeżach zadymy. Jak atakuje stado od głównego nurtu to często biorą pod łódką. Dlatego staram się nie kotwiczyć za blisko bo można się tak załatwić na cacy. W ubiegłym roku po zdjęciu średnich ryb na chlapaka chwyciłem za ukleje bo z rynny obok przykosy wyszedł jeden gruby bolek do łamańca. I tak jego ciekawość zdradził kolegów. Ciężko było im tam wrzucić ukleje bo rynna wąska ale się udało i wyszły 3 największe ryby tego dnia. Bywały dni, że te największe brały z wierzchu ale to wyjątkowe dni co się pamięta latami :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zgadza się, największe sztuki trzymają się z boku. Wchodzą w strefę żerowania mniejszych ale raczej nie wtedy kiedy maluchy hałasują.Często ich ataki nie są tak widowiskowe jak mniejszych, niekiedy widać tylko wir i płetwę grzbietową co w zmemłanej wodzie umyka uwadze. Zauważyłem też że poza potworami to te spore często stoją grupą (i tu mogę się mylić ale raczej nieliczną 2-4 szt). Jeżeli przemieszczają się na większą odległość przy zmianie żerowiska czy po prostu wahania poziomu wody lub wędkarski tłok zmuszą je do przemieszczenia to też przemieszczają się stadkiem. Stadko chyba nie zmienia składu, łowiłem na odcinku ok. 1500m w dłuższym okresie czasu i dwukrotnie miałem bolenie z jednego stadka łapane razem po ich wędrówce. Pewności 100% nie mam, ryby nie były znaczone jednak każda ma jakiś charakterystyczny znak, otarcie, deformację pyska po kotwicy, przejście barw.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie wiem czy się duże bolenie przemieszczają stadem bo nie sposób tego ustalać bez naukowych metod. Na pewno jak się jakaś miejscówka kończy np. tarlisko białych ryb, to się przenoszą gdzie jedzenie, jak wszystkie drapieżniki. Jak się pojawi w okolicy nowe zgrupowanie to pewnie naciągają wszystkie bolki z okolicy. Widać to znakomicie jesienią kiedy większość główek i opasek milknie a na przykosie stoi często ponad setka bolków.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...