Skocz do zawartości

Posłanka uważa, że "no kill" powinno być zakazane :)


Wagner

Rekomendowane odpowiedzi

Przeczytałem sobie cały ten wątek i doprawdy nie wiem nad czym Wy się dziwicie ?

Bo to, że ta interpelacja bzdurna i durna dziwić się nie ma co !

Jeśli ktoś jest w stanie wyprodukowac takiego babola, to idę w zakład że z posłanki fachowiec jak z koziej dupy trąba (jak większość zresztą w tym gmachu szumnie zwanym sejmem).

Przy samym ACTA wyszło szydło z worka, iż posłowie w większośći głosują za ustawami o których kompletnie nic nie wiedzą.

 

Konkludując, był sobie kedyś koń, zwał się Incitatus, ów koń był pupilem niejakiego Kaliguli ("z woli ludu cesarz").

Kaligula jak powszechnie wiadomo był "trochę" szalony i popieprzony na umyśle a jednym z jego wybryków było mianowanie swojego konia senatorem.

Patrząc na nasz obecny polityczny establishment, naprawdę głęboko zastanawiam się czy są w nim osoby (sejm, senat) bardziej pożyteczne od konia Kaliguli.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Koledzy temat pociągnąłem dalej. Poszukałem dostępu do naszej posłanki i oto co dostała w zamian za pytanie:

 

Sam jeszcze tego nie przeczytałem i nie wiem po czyjej myśli jest odpowiedź.

 

 


Odpowiedź sekretarza stanu w Ministerstwie Rolnictwa i Rozwoju Wsi - z upoważnienia ministra -

na interpelację nr 14270

w sprawie naruszania przepisów ustawy o ochronie zwierząt podczas połowów ryb metodą złap i wypuść.

 

   Panie Marszałku! Na podstawie art. 193 ust. 2 regulaminu Sejmu przedkładam Panu Marszałkowi odpowiedź na interpelację pani poseł Barbary Bartuś w sprawie połowu ryb metodą złap i wypuść w odniesieniu do przepisów ustawy o ochronie zwierząt, przekazaną przy piśmie z dnia 10 lutego br., znak SPS-023-14270/10.

   Uprzejmie informuję, że w mojej ocenie żadnego ze sposobów pozyskiwania ryb regulowanego ustawą z dnia 18 kwietnia 1985 r. o rybactwie śródlądowym (Dz. U. 2009 r. Nr 189, poz. 1471), jak również ustawą z dnia 19 lutego o rybołówstwie (Dz. U. z 2004 r. Nr 62, poz. 574, z późn. zm.), a więc przepisami szczególnymi, nie można uznać za sprzeczne z przepisami ustawy z dnia 21 sierpnia 1997 r. o ochronie zwierząt (Dz. U. 1997 Nr 111, poz. 724). Potwierdzenia tego poglądu należy doszukiwać się m.in. w art. 6. ust. 2. ustawy o ochronie zwierząt, wskazującym na pewne odstępstwa względem ogólnych norm ww. ustawy. Jednocześnie należy zauważyć, że obowiązujące w tym zakresie przepisy rybackie w pełni zapewniają konieczność przestrzegania zasad humanitarnego traktowania zwierząt. Podkreślenia wymaga również fakt, iż w zakresie połowów sportowo-rekreacyjnych przepisy te są zgodne lub wręcz wynikają z prawa Unii Europejskiej.

   Odnosząc się stricte do przepisów prawa rybackiego funkcjonującego na wodach śródlądowych, pragnę poinformować, że obowiązek wypuszczania ryb pozyskanych w sposób przypadkowy, z naruszeniem zakazów ustanowionych w art. 8, ust. 1 pkt 1-3 ustawy o rybactwie śródlądowym, uzupełnia się z międzynarodowymi oraz krajowymi przepisami o ochronie przyrody. Niemniej chciałbym podkreślić, że czynność wypuszczania złowionych ryb ma charakter obligatoryjny tylko dla wskazanych w art. 8 ustawy o rybactwie śródlądowym przypadków. W moim przekonaniu jakiekolwiek wykorzystywanie tego nakazu celem uprawiania amatorskiego połowu ryb w sposób świadomie naruszający przepisy ustawy jest jego nadinterpretacją. Zakaz połowu ryb w okresie ochronnym dotyczy bowiem już samego faktu dokonywania połowu w określonych okolicznościach lub w określony sposób, bez względu na jego rezultat, a fakt wypuszczenia złowionych nielegalnie ryb nie usprawiedliwia ich celowego połowu. W związku z powyższym czynność ta podlega karze, zgodnie z art. 27 ustawy o rybactwie śródlądowym.

   Jednocześnie chciałbym podkreślić, że w resorcie znane są trudności wiążące się z respektowaniem ustanowionego zakazu połowu ryb. Poza bowiem przypadkowym pozyskaniem przez łowiącego ryb w sposób niedozwolony przepisami ustawy napotyka się również celowe nastawienie się wędkujących na taki właśnie połów. Stąd tak ważną rolę w edukacji, kształtowaniu i szerzeniu przyjaznych dla środowiska postaw łowiących odgrywają społeczne organizacje zrzeszające sympatyków połowów wędkarskich. Chciałbym jednak podkreślić, że za przestrzeganie przepisów ustawy o rybactwie śródlądowym oraz wydanych na jej podstawie aktów wykonawczych odpowiada profesjonalna służba Państwowa Straż Rybacka. Dysponując specjalistycznym wyposażeniem i zatrudniając w swych jednostkach osoby o wysokich kwalifikacjach i wiedzy z zakresu biologii oraz ochrony ryb, służba ta realizuje zadania z obszaru zwalczania kłusownictwa i nielegalnych połowów, działając we współpracy z rzeszą społeczników zorganizowanych w ramach Społecznej Straży Rybackiej, a także z innymi służbami kontrolnymi.

   Ponadto pragnę dodać, że w znaczący sposób o presji wędkarskiej, jakiej poddawana jest populacja ichtiofauny w danych wodach, decyduje zgodnie z art. 6 ustawy o rybactwie śródlądowym uprawniony do rybactwa, który zobowiązany jest do prowadzenia racjonalnej gospodarki rybackiej, na podstawie pozytywnie zaopiniowanego operatu rybackiego, w ramach którego planuje się także zasady dostępu wędkarzy do wód obwodu rybackiego. W związku z powyższym uprawniony do rybactwa posiada możliwość ustanowienia dodatkowych regulacji dotyczących amatorskiego połowu ryb na jego wodach i może wymagać respektowania ich stosowania przez wędkujących. Przygotowana przez resort zmiana przepisów obecnie obowiązującej ustawy o rybactwie śródlądowym uściśla art. 7 ust. 2, określając wprost możliwości regulacji przez uprawnionego do rybactwa amatorskiego połowu ryb, w tym również w zakresie stosowanych technik połowu.

   Jak stanowi art. 7 ustawy o rybactwie śródlądowym, amatorski połów ryb może uprawiać osoba posiadająca kartę wędkarską, dokument uprawniający do takiego połowu, która wydawana jest po uprzednim zdaniu egzaminu ze znajomości zagadnień ustawy o rybactwie śródlądowym oraz wydanych na jej podstawie aktów wykonawczych. Pragnąc podnieść znaczenie egzaminu w procesie zdobywania uprawnień do amatorskiego połowu ryb i poprzez to podkreślić konieczność znajomości oraz przestrzegania zasad etyki, a także humanitarnego traktowania poławianych ryb przez wędkujących, przygotowane zmiany przepisów obecnej ustawy o rybactwie śródlądowym podnoszą wymagania dotyczące kwalifikacji posiadanych przez członków komisji egzaminacyjnej.

   Jakkolwiek aktualne regulacje z obszaru rybactwa zapewniają obowiązek przestrzegania przepisów ustawy o ochronie zwierząt, przyszła nowelizacja ustawy o rybactwie śródlądowym pozwoli na wzmocnienie konieczności ich respektowania, w tym etycznego traktowania ryb pozyskiwanych podczas połowów amatorskich.

   Sekretarz stanu

   Kazimierz Plocke

   Warszawa, dnia 12 marca 2010 r.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chciałbym jednak podkreślić, że za przestrzeganie przepisów ustawy o rybactwie śródlądowym oraz wydanych na jej podstawie aktów wykonawczych odpowiada profesjonalna służba Państwowa Straż Rybacka. Dysponując specjalistycznym wyposażeniem i zatrudniając w swych jednostkach osoby o wysokich kwalifikacjach i wiedzy z zakresu biologii oraz ochrony ryb, służba ta realizuje zadania z obszaru zwalczania kłusownictwa i nielegalnych połowów, działając we współpracy z rzeszą społeczników zorganizowanych w ramach Społecznej Straży Rybackiej, a także z innymi służbami kontrolnymi.

 

  

Dzięki za poprawę nastroju :)

Edytowane przez Majo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 6 lat później...

Najlepsze co przeczytałem to:

1. Czy amatorskie połowy ryb metodą no kill są zgodne z przepisami ustawy o ochronie zwierząt?

 

Pewnie beretowanie wszystkiego co pływa bardziej sprzyja "ochronie zwierząt"

A czy na miejscu ryby jakbyscie byli obijani po twarzy co tydzien przed obiadem to byli byscie szczesliwi ? 

Nie raz wyciagalem drapieznika z poszarpana szczeka.

Tu o to chodzi o niepotrzebne meczenie zwierzad.  czy "No Kill " jest rozwiazaniem problemu, nie wiem, sa rozne zdania na ten temat,

w Niemczech sie tego zabrania np. bo tam jest surowe prawo uboju zwierzad aby nie cierpialy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No to może, Michał  - skoro już pragniesz nauczać i kształtować nam świadomość - zacząłbyś od doskonalenia tak niedoskonałej ortografii..  Naprawdę uważasz, że po przyjemnych igraszkach z rybą za pomocą wędki - i lepszym od uwolnienia, bardziej moralnym rozwiązaniem, jest finalny cios w łeb ? Przecież to jest czysta obłuda.. :)

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czy na miejscu ryby jakbyscie byli obijani po twarzy co tydzien przed obiadem to byli byscie szczesliwi ?

Nie raz wyciagalem drapieznika z poszarpana szczeka.

Tu o to chodzi o niepotrzebne meczenie zwierzad. czy "No Kill " jest rozwiazaniem problemu, nie wiem, sa rozne zdania na ten temat,

w Niemczech sie tego zabrania np. bo tam jest surowe prawo uboju zwierzad aby nie cierpialy.

Jest tez ograniczenie predkosci do 30 km/h w wiekszosci duzych miast i tez sie nikt tego nie trzyma tak jak beretowania wszystkiego w imie prawa. Lowie w niemczech od 11 lat, zlowilem tu tysiace ryb a skrocic cierpienie musialem raptem 7 - 8 szt. Czemu nie przywolasz przykladu Holandi gdzie na wielu lowiskach C&R to obowiazek a szczupak niemalze w calej Holandi musi byc wypuszczany?

 

Gesendet von meinem H9436 mit Tapatalk

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z całą pewnością " zwierzeda", kimkolwiek  czy czymkolwiek są, chciały by po solidnym oklepie po pysku na koniec zginąć,  to naturalne. Za to wędkarze hołdujący zasadzie "złów i wypuść" nie zabierają ryb do jedzenia bo chcą je złapać ponownie, a do tego wolą schabowego z kapustą. Nie za bardzo natomiast rozumiem jakiego problemu rozwiązaniem, bądź nie, jest No Kill, bo tu nie o to chodzi, czy ja lubię ryby, a o to, że chciałbym mieć wybór...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bo wytępienie drapieżnych ryb powoduje  m.in. zbyt duży rozrost populacji białorybu i postępujące z tego powodu pogorszenie jakości wody i nie trzeba mieć Bóg wie jakiego wykształcenia, żeby mieć  świadomość tego, ale większość ludzi, w tym wedkarzy, patrzy tylko na swój interes, bo wiadomo, po nas choćby potop. Dlatego zasadnie pisze się i mówi, że to człowiek jest największym szkodnikiem w przyrodzie. W Polsce C&R co do drapieżnych ryb jest koniecznością, bo jest mało wód a jest ogromna  liczba wędkarzy (w ostatnią sobotę przed południem zbierałem grzyby nad małym jeziorkiem 37 ha i naliczyłem 16 łódek i pontonów, sami spinningiści i castingowcy, czyli łowiący drapieżniki), ale Janusze i Grażyny muszą mieć rybkę, najlepiej drapieżną, na obiad, na kolację, na grilla, dla sąsiada, dla kota itd., bo im się należy przecież, jak psu kiełbasa.   

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od dawna waham się czy o tym pisać, bo zapewne nie zostanę zrozumiany.

C&R w dzikich wodach jest rozwiązaniem pragmatycznym. Natomiast przypisywanie temu zjawisku wyższości moralnej nad beretowaniem jest dla wielu osób oględnie mówiąc nadużyciem.

W ... nazwijmy to prawie naturalnym jest kilka sytuacji, w których jeden osobnik może wyrządzić drugiemu krzywdę

- zdobywanie pokarmu

-obrona własnego życia, w wersji rozszerzonej -stada, rodziny, plemienia...

-ochrona zasobów, terytorium, domu....

 

Może być różna interpretacja, jednak generalnie większość społeczeństwa/społeczeństw się z tym zgadza, a zasady te obowiązują zarówno w świecie ludzi jak i zwierząt.

Dla osób nie związanych z wędkarstwem, łowienie ryb podchodzi po prostu pod zdobywanie pokarmu i jako takie jest akceptowalne nawet dla aktywistów prozwierzęcych ( z wyjątkiem tych, którzy twierdzą, że tylko roślinki możemy jeść). Natomiast idea C&R jest dla nich przykładem tego co Niemcy nazywają  Schadenfreude, a tłumaczenie, że wypuszcza się ryby w dobrym zdrowiu, przypomina anegdotę o Stalinie i dziecku, które podbiegło do niego i poprosiło o cukierka, po czym dostało od Stalina z liścia w twarz i usłyszało spierdalaj, natomiast komentarz do sceny brzmiał - A mógł zabić!

 
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wszystko zależy od podejścia do wędkarstwa, jedni traktują to hobby jako rozrywkę z okazjonalnym bonusem w postaci kolacji, inni jako relaks, sport, odskocznię od codzienności,ale nie chcą jeść ryb, z różnych powodów, nie chce im się oprawiać ryb, nie lubią ich, chcą mieć satysfakcję  z uwolnienia, uważają, że dobrostan naszych łowisk jest mizerny i nie chcą go pogarszać.

Są też "koledzy", którzy chcą zjeść wszystkie ryby pływające w naszych wodach, a na pewno nie dopuścić do sytuacji, w której ktoś inny mógłby je potem złowić, nawet gdyby miał je potem rozdać, sprzedać, wyrzucić czy wyrzygać, to chłop żywemu nie przepuści.

Ze względu  na tą ostatnią grupę, czasem myślę, czy nie lepiej by było, aby koła wędkarskie działały na wzór łowieckich, ze słonymi opłatami, a gospodarka rybacka nie zależała od wędkarzy, tylko od wykształconych ichtiologów, z jakimś planem dalekosiężnym.  W Lasach są długoletnie plany urządzeniowe, które opracowują Biura Urządzania Lasu, leśniczy czy nadleśniczy nie może sobie wycinać i nasadzać co mu się przyśni, tylko realizować taki plan.

 

Pomijam celowo grupę regularnych kłusowników z wędkami, bo to nie wędkarze.

 

Myślę, że idea C&R powstała i rozwija się oddolnie, głównie jako kontra do "kolegów" bez umiaru, jest wyrazem dezaprobaty i chęcią odcięcia się od tej grupy ludzi, ja nie chcę być z nimi kojarzonym i jednocześnie chcę pokazać, że wędkarstwo to moja pasja, a woda to nie paśnik.

 

Najbardziej rozśmieszyła mnie głupkowata posła. Jak niby ktoś mógłby mnie zmusić do zabrania złowionej ryby, co to za pomysł, może jeszcze mam dokumentować filmikiem z kuchni czy ją usmażyłem?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wyższością kulturową - nie tylko moralną - jest umiejętność powstrzymania się od  najprościej rozumianego atawizmu, i nadzwyczaj prostych popędów, zwłaszcza jeśli można je zaspokoić w sposób bardzie racjonalny i odpowiedzialny. Tym niemniej potrafię zrozumieć motywy ludzi, poszukujących w fishingu materialnie wymiernych korzyści.. choć nie cierpią z głodu albo niedostatku.

Wymieniam:

- jestem rybakiem amatorem..

- jak nie ja, to ktoś inny weźmie..

- karta się musi wrócić.. 

- chłop żywemu nie przepuści..

- nie warto przepłacać..

Itd. etc..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...