Skocz do zawartości

Przyłów ryb w okresie ochronnym -dylematy.


Rekomendowane odpowiedzi

Utarlo sie tak w naszym biednym kraju ze zlowiona rybe mozna zabic i zjesc, to jest poprostu niedopuszczalne i mi sie w glowie nie miesci, wyobrazcie sobie ze ktos zabija labedzie, golebie, bo lubie zjesc ptaka....................... wskaz mi w lancuchu pokarmowym czlowieka wedkarstwo.

 

Wymysł że rybę można zabić i zjeść nie jest wymysłem ostatnich 10, 15 czy 20 lat. Od zawsze tak było i nie tylko w naszym biednym kraju ale wszędzie, Grecy i Rzymianie jedli ryby, Jezus posunął się do tego że je rozmnażał żeby ludzie mogli je zjeść, w średniowieczu i później w okresach postu jadło się TYLKO ryby. W okresie międzywojennym ryby były popularne a w piątek w restauracjach warszawskich być MUSIAŁY a mówi się że przed wojną biednym krajem nie byliśmy (przynajmniej ci którzy bywali w warszawskich restauracjach).

Wiem że są tacy co jedzą gołebie przez siebie hodowane ale łabędzi się chyba nie jadło  :unsure: chociaż jak sobie przypominam jakiś dureń zatłukł łabędzia kilka lat temu.

Nie można wskazywać tak jak Ty wędkarstwa jako pokarmu bo wędkarstwo nie jest pożywieniem a ewentualną metodą zdobycia tegoż. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wymysł że rybę można zabić i zjeść nie jest wymysłem ostatnich 10, 15 czy 20 lat. Od zawsze tak było i nie tylko w naszym biednym kraju ale wszędzie, Grecy i Rzymianie jedli ryby, Jezus posunął się do tego że je rozmnażał żeby ludzie mogli je zjeść, w średniowieczu i później w okresach postu jadło się TYLKO ryby. W okresie międzywojennym ryby były popularne a w piątek w restauracjach warszawskich być MUSIAŁY a mówi się że przed wojną biednym krajem nie byliśmy (przynajmniej ci którzy bywali w warszawskich restauracjach).

Wiem że są tacy co jedzą gołebie przez siebie hodowane ale łabędzi się chyba nie jadło  :unsure: chociaż jak sobie przypominam jakiś dureń zatłukł łabędzia kilka lat temu.

Nie można wskazywać tak jak Ty wędkarstwa jako pokarmu bo wędkarstwo nie jest pożywieniem a ewentualną metodą zdobycia tegoż. 

Drogi kolego, ja nigdzie nie napisalem ze to wymysl z ostatnich 20lat.Rozumie ze Ty lowisz ryby aby je jesc dlatego to w taki sposob argumentujesz.Jesli stosujemy C&R i jestesmy wedkarzami to meczymy ryby czy nam sie to podoba czy nie.I tutaj polega caly urok C&R jesli juz meczymy te ryby aby poczuc sie lepiej to robmy to w sposob jak najmniej inwazyjny.Nalezy byc sprawiedliwym walnac sie piescia w piers i powiedziec sobie "gnebie ryby dla mojej egoistycznej potrzeby, bo nawet ich nie jem chociaz "od zawsze tak bylo i nie tylko w naszym kraju...." ". C&R polega nie tylko na kluciu ryb, wyciagania ich z wody i wrzucenia z powrotem, tylko na kontakcie z natura i rywalizacja z nia, C&R to poszanowanie natury, nie tylko wypuszczenie krwawiacej ryby z pocharatanym gardlem.Czy nam sie to podoba czy nie maltretujemy ryby w jakims stopniu.Czasy pozyskiwania pokarmu z braku mozliwosci jego zakupu juz minely i ten kto zabiera ryby jest poprostu bezmyslnym idiota (chyba ze ktos przymiera glodem) bo natura jest zywym pomnikiem, nalezy o nia dbac i szanowac.C&r to nie tylko moda w wedkarstwie, to wedkarstwo w czystej postaci, to sport bez zabijania i z szacunkiem do rywala, tak jak ma sie to w sportach walki.Pzdr

Edycja.

Koledze troche watek zasmiecilismy.Chodzilo o przylowy, jak inni pisali ja bym sie nimi nie przejmowal, zabezpieczyl bym zestaw tak aby ryba nie odplynela z woblerem.Mozna stosowac gruby FC badz przypon wolframowy, to ze wobler nie bedzie super extra amerykansko-kanadyjsko-australijsko pracowal to zaden argument.Jak pisalem wyzej w wedkarstwie nie tylko o to chodzi zeby za wszelka cene zlowic rybe.Wiele osob lowi klenie z tak zabezpieczonym zestawem, wiele osob uzywajacych najlepszych woblerow oraz zylek 0.10 nie lowi ich wcale, wybor wydaje sie prosty.Jesli komus przeszkadza uzywanie wolframu badz innego rozwiazania, proponuje poczekac do wiosny, zalozyc zylke 0.16 a na koncu zestawu smuzaka, wtedy przylowy szczupakow beda bardzo male, oczywiscie wiaze sie to z wystepowaniem szczupaka w danej wodzie i danych porach zerowania.Na zerowanie ryb nie ma recepty, trzeba sie dostosowac i odpowiedziec sobie na pytanie, co jest dla nas wazniejsze, zlowienie za wszelka cene ryby, czy lowienie ryb w granicach przyzwoitosci i dostosowanie sie do zasady C&R.Gdy juz uporamy sie z tym problemem, ktory dotyczy nas samych, warto poruszyc problem innych poniewaz moze byc tak (juz praktycznie tak jest), ze nie bedzie mozliwosci stosowania takiej zasady poniewaz wszytsko zostanie zjedzone.

Edytowane przez grunwald1980
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drogi kolego, ja nigdzie nie napisalem ze to wymysl z ostatnich 20lat.Rozumie ze Ty lowisz ryby aby je jesc dlatego to w taki sposob argumentujesz.

Pragnę zauważyć że w cytowany Twoim poście zupełnie nie odnosiłem się do C&R. Przytoczyłem tylko fakty że ryby jedzono, się je i jeść będzie więc jeśli Tobie nie mieść się w głowie to mój post miał na celu być może uświadomienie Ci jak drzewiej bywało. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wracając do tematu, to podobnie jak kilku już wcześniej się wypowiadających nie widzę szczególnej różnicy między łowieniem szczupaka,  a łowieniem innych gatunków  tuż przed, lub w czasie tarła, poza tym, że jedne mają okres ochronny, inne nie. Z "punktu widzenia ryby" to jest to samo. Wniosek - jeśli komuś nie przeszkadza łowienie tarlaków kleni,jazi, okoni to chyba nie powinien też mu przeszkadzać przyłów szczupaka w tym czasie. Jedynie przy możliwości złapania zębatego zakładać odpowiedni przypon, żeby nie zdychał sobie gdzieś tam ze spiętym kotwicą pyskiem  i jeśli nie jest się zwolennikiem C&R pamiętać, że beretowanie jest nielegalne.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

witeg , zacieranie granic albo niedostrzeganie różnic jest znakiem rozpoznawczym naszych nader postępowych czasów i przymiotem dość pospolitym , żeby nie powiedzieć bezpłciowym . Człowiek rozumny albo fisherman doskonały , co idzie zawsze w parze , dostrzega niuanse i zależności , a to co można , albo czego nie można , podsuwa mu do głowy przyrodzona zdolność przewidywania , zupełnie obca związkowym członkom , którym wystarcza regulamin skrojony na ich niewielką miarę  :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do końca nie wiem czy przyklaskujesz, czy polemizujesz, bo w twej elokwencji można się nieco zakałapućkać. ;)

"Człowiek rozumny" ma też tendencję do nadmiernej interpretacji i wymyślania sobie niuansów, zależności, wartości, które jedynie istnieją w jego głowie.

Ryba jest rybą niezależnie czy to szczupak, płotka, kleń, czy pstrąg. Stres związany ze złowieniem dla ikrzycy klenia, czy szczupaka jest taki sam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

(...)podobnie jak kilku już wcześniej się wypowiadających nie widzę szczególnej różnicy między łowieniem szczupaka,  a łowieniem innych gatunków  tuż przed, lub w czasie tarła, poza tym, że jedne mają okres ochronny, inne nie. Z "punktu widzenia ryby" to jest to samo. (...)

 

(...)

Ryba jest rybą niezależnie czy to szczupak, płotka, kleń, czy pstrąg. Stres związany ze złowieniem dla ikrzycy klenia, czy szczupaka jest taki sam.

 

Czym jest stosowanie C&R w praktyce? Uwalnianiem złowionej ryby. Pytanie tylko - po co?

Wiele słyszałem za przeproszeniem dyrdymałów o miłości do przyrody, szacunku dla rybek, chęci złowienia jej ponownie. Ten ostatni argument przynajmniej szczery i sensowny, oparty na zdrowym egoizmie. Ryby na szczeblu ewolucji stoją niżej niż żaby. Myślenie o nich jako organizmach wyższych, obdarzonych przymiotami takimi jak zdolność do odczuwania cierpienia, wręcz empatii, ( ;) ), to personifikacja (według Mongołów) "robaków wodnych".

C&R powinien wynikać z szacunku (boję się użyć mocniejszych słów) do innych ludzi. Jeśli uznajemy ryby za cenne niezwykle dla naszego hobby, jeśli chcemy się tym cennym darem z innymi podzielić - stosujemy C&R. Gdy innych traktujemy jak konkurencję pokarmową, wrogów, niechcianych sąsiadów - C&R nie stosujemy. Jak postąpimy z rybami określa nasz stosunek do świata. Do innych ludzi. Ryba jest tylko elementem układanki.

Jeśli wypuszczamy rybę z pobudek egoistycznych, staramy się wymusić takie samo postępowanie na innych. Bo "nam" się należy! Bo przecież "my" też chcemy w przyszłości tą rybę złowić ponownie! Jeśli lubimy innych ludzi, darzymy ich szacunkiem, cieszymy się spotykając ich na łowisku - chęć dzielenia się skarbem, jakim jest możliwość ponownego przeżycia związanego ze złowieniem ryby jest naturalna i nie wymaga - zwłaszcza agresywnej/nachalnej - propagandy.

 

Przepraszam za ten przydługi wstęp. Konieczny jednak dla prawidłowego zrozumienia dalszych treści:

Im coś jest rzadsze, a pożądane - tym cenniejsze. Ryby rzadkie, których łowienie szczególnie nas (we własnych oczach) nobilituje, takie jak szczupak, pstrąg czy sandacz, wymagają z naszej strony większych starań. Ryby występujące pospolicie, jak płoć, okoń czy kleń, są mniej cenne. Dla nas. Nie dostrzeganie różnic jest możliwe jedynie wtedy, gdy z nikim nie chcemy się dzielić. Gdy traktujemy je jak "zdobycz", nasz suwerenny "pożytek".

Złowienie ryby objętej okresem ochronnym lub niewymiarową jest zawsze możliwe. Po to, by dać jej spokojnie odbyć tarło wymyślono C&R. Złowienie kolejnej i kolejnej i kolejnej - powinno dać do myślenia. Dochodzimy do etyki, najwyższego szacunku dla innego człowieka. Człowiek myślący, etyczny - powinien zmienić stanowisko. Metodę. Zaprzestać wreszcie wędkowania. Bo nie o to chodzi, by zawsze i każdą metodą rybę złowić, ale by - jako istota bardziej inteligentna - starać się złowić wtedy, gdy łatwo nie jest. Podnosić swe umiejętności, doskonaląc siebie, doskonalenie to traktować jako cel ostateczny. 

Złowienie ryby na tarlisku jest łatwe. Za pysk. Za bok. Za płetwę. Są ogłupiałe buzującymi hormonami i zatracają swój instynkt samozachowawczy. Celowe ich łowienie w tym okresie jest pokazanie wszystkim innym, co o nich sądzę. Taki wyprostowany środkowy palec. W przypadku ryb szykujących się do mającego nastąpić za kilka czy za jeden miesiąc, lub już odbytego jakiś czas temu tarła, sprawa tak jednoznaczna nie jest. Są ryby, które zbierają się w "stada tarłowe". Łowienie ich jest równie naganne, jak łowienie na zimowiskach. Ale przykładanie jednej miary do ryb cennych, bo rzadkich i do tych bardziej pospolitych świadczy - moim zdaniem - o typowo konsumpcyjnym podejściu do świata. Konsumpcyjnym w rozumieniu zaspokojenia własnych chuci, nie koniecznie spożywczym. Dla mnie różnica jest widoczna aż nadto.

 

Część ryb, które łowimy nie przeżyje. Wysiłek jaki wkładają w próby ucieczki potrafi zabić je na miejscu. Czasem okaleczenia są zbyt duże. A czasem na tyle osłabiają ich organizm, że pasożyty lub choroby mogą się rozwinąć. Za zimna woda (wpływ na mięśnie), za ciepła (deficyt tlenowy) - sprzyjają negatywnym skutkom. O tym też trzeba pamiętać. Zabijamy nie tylko "dając w łeb", a wypuszczanie wszystkich nie oznacza braku naszego wpływu na liczebność łowiska.

 

Coby nie było, że jam jakiś święty - ryby jadałem, jadam i jadać będę. Choć olbrzymią większość złowionych - wypuszczam. A w tym roku planuję, gdy na szczególnie dobre brania trafię - zmienię przynętę. Miejsce. Odpuszczę wędkowanie. Z szacunku dla tych, których znam i nie zdążyłem jeszcze poznać. Dla tych, których lubię. Tych, których lubię mniej lub wcale - przeboleję. W końcu jest ich tak mało :)

 

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawie mamy takie samo zdanie za wyjątkiem, wniosków wynikających z:

(...)

. Ryby występujące pospolicie, jak płoć, okoń czy kleń, są mniej cenne. Dla nas. Nie dostrzeganie różnic jest możliwe jedynie wtedy, gdy z nikim nie chcemy się dzielić. Gdy traktujemy je jak "zdobycz", nasz suwerenny "pożytek".(.....)

To że dla mnie szczupak jest cenniejszy od np. klenia, nie oznacza, że kleniowi nie należy się takie samo traktowanie. Dla kogoś kto jest nastawiony wyłącznie na połów klenia, szczupak może być jedynie chwastem niszczącym młodzież atrakcyjnej wędkarsko ryby. To tylko kwestia punktu widzenia i wspomnianego szacunku do innych.

Dla ekosystemu wszystkie ryby są tak samo ważne. Fakt te stojące na górze piramidy pokarmowej, jako mniej liczne, stosunkowo łatwiej przetrzebić, natomiast uważając się za elitę wędkarską (w odróżnieniu od podłego gumofilca) chyba wypadałoby po prostu dać się wytrzeć wszystkim rybom w spokoju. 

edyta:

Nie dostrzeganie różnic jest możliwe również, gdy po prostu szanujemy życie jako takie, nie rozróżniając jego "szlachetności".  Żebym nie został źle zrozumiany- fakt że ja mam co najmniej mieszane uczucia trzymając w ręku złowionego tarlaka dowolnego gatunku, nie oznacza, że potępiam innych, którzy takich oporów nie mają. To ich wybór. Dlatego napisałem, że jeśli komuś nie przeszkadza łowienie kleni, to nie widzę powodów do rozterek przy okazji przyłowu szczupaka. Jedynie nie zgadzam się z hipokryzją, że łowienie kleni jest ok, a szczupaka już nie, bo on szlachetniejszy. To jak w takim wypadku odnieść się do łowienia łososi i troci w czasie ciągu na tarliska? Że mniej szlachetne od płotek? Bo te ostatnie łowi się cały rok, a łososie w rzekach wyłącznie tuż przed tarłem?

Edytowane przez witeg
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

Dla ekosystemu wszystkie ryby są tak samo ważne. Fakt te stojące na górze piramidy pokarmowej, jako mniej liczne, stosunkowo łatwiej przetrzebić, natomiast uważając się za elitę wędkarską (w odróżnieniu od podłego gumofilca) chyba wypadałoby po prostu dać się wytrzeć wszystkim rybom w spokoju. 

(...)

Złośliwie mógłbym spytać o Babkę byczą, Karasia srebrzystego, Karpia czy inną Tołpygę. Nie spytam. Natomiast stawianie znaku równości pomiędzy kleniem a lipieniem, gdy różnica w ilości wynosi (strzelam) 1000 do 1, oznacza szanowny Witku, że nie chcesz dostrzec różnic. 

Apel o pozwolenie na spokojne tarło - jak rozumieć? Jako apel o opuszczenie tarliska? Odpuszczenie rybom, które do tarła przystąpią za miesiąc? Za dwa? Za pół roku? Taki Kleń wyciera się porcjami. Zaczyna wczesną wiosna, a kończy jesienią. Licząc przy tym, że część ikry trafi na szczególnie sprzyjające warunki. Każda ryba, która odbyła pierwsze tarło, przystępując do kolejnego będzie mieć mocniejsze [potomstwo, o lepszej przeżywalności. Przy gatunkach tarła wiosennego gonady zaczynają swoją produkcję już w lecie. Kiedy - Twoim zdaniem - zaprzestać ich połowu, by "dać się im spokojnie wytrzeć"?

Po to mamy rozum, by z niego korzystać. Przepisy - by się do nich stosować. Jeśli któryś przepis uznajesz za głupi (mówię o łowieniu łososi w czasie ciągu tarłowego), to przekonaj wysterczającą ilość osób i doprowadź do zmian. 

 

(...)

Nie dostrzeganie różnic jest możliwe również, gdy po prostu szanujemy życie jako takie, nie rozróżniając jego "szlachetności".  Żebym nie został źle zrozumiany- fakt że ja mam co najmniej mieszane uczucia trzymając w ręku złowionego tarlaka dowolnego gatunku, nie oznacza, że potępiam innych, którzy takich oporów nie mają. To ich wybór. Dlatego napisałem, że jeśli komuś nie przeszkadza łowienie kleni, to nie widzę powodów do rozterek przy okazji przyłowu szczupaka. Jedynie nie zgadzam się z hipokryzją, że łowienie kleni jest ok, a szczupaka już nie, bo on szlachetniejszy. (...)

W każdej dziedzinie można dojść do absurdu. Szanując wszelkie życie również. Dla mnie Głowacica zawsze będzie bardziej "szlachetną" od komara czy szczura. Człowiek zawsze będzie bardziej "szlachetnym" istnieniem niż kormoran. A mój syn - dla mnie - bardziej "szlachetnym" przejawem życia niż lump spod budki z piwem.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

" Choć olbrzymią większość złowionych - wypuszczam. A w tym roku planuję, gdy na szczególnie dobre brania trafię - zmienię przynętę. Miejsce. Odpuszczę wędkowanie. Z szacunku dla tych, których znam i nie zdążyłem jeszcze poznać. Dla tych, których lubię. Tych, których lubię mniej lub wcale - przeboleję. W końcu jest ich tak mało :)"

 

                    Zapewne liczbę złowionych ryb przez Pana można liczyć w tysiącach, wypraw wędkarskich też było wiele. Jestem jednak ciekaw  ilu wędkarzy zdobyłoby się na takie szlachetne gesty gdyby do najbliższej interesującej  rzeki było 40 km, gdyby czas wolny pozwalał na wyjazd nie częściej niż raz w tygodniu? Zastanawia mnie, czy udałoby się skonstruować wiele łownych  przynęt zaczynając sezon spinningowy np. w czerwcu, bądź unikając dni kiedy są dobre brania? 

                   Super, że tyle osób wyraziło swoje zdanie. Dzięki nim ja już też mam swoje. Moje dwa przyłowy pomnożone przez np 10 wyjazdów zrobią zapewne mniejsze spustoszenie wodzie niż 100 wędkarza, któremu się taki przypadek nie trafił. 

 

 

Edytowane przez hudy76
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Złośliwie mógłbym spytać o Babkę byczą, Karasia srebrzystego, Karpia czy inną Tołpygę. Nie spytam.

 

Słusznie, bo pytanie dotyczyłoby gatunków obcych w naszych wodach, więc byłby to troszkę strzał w kolano i zaniżanie poziomu. ;)

 

 

 Natomiast stawianie znaku równości pomiędzy kleniem a lipieniem, gdy różnica w ilości wynosi (strzelam) 1000 do 1, oznacza szanowny Witku, że nie chcesz dostrzec różnic. 

Jeśli to w liczbie nie ilości i różnica jest dla nas. Dla klenia ważne jest, że to jego ciągniemy hakiem za pysk.

Co do tarła klenia punkt dla Ciebie,  :)  nie wiedziałem, że może być tak rozciągnięte, możesz dać jakieś namiary do źródeł tej wiedzy? Czy wynika to z obserwacji?

A w kwestii szacunku do życia..... widzisz nie chodzi mi o walkę o prawa komarów do godnego życia, bardziej o coś co było obecne w życiu "dzikich" ludzi w ich relacji do zwierząt.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

Co do tarła klenia punkt dla Ciebie,  :)  nie wiedziałem, że może być tak rozciągnięte, możesz dać jakieś namiary do źródeł tej wiedzy? Czy wynika to z obserwacji?

(...)

Rozmowy z ichtiologami. Wspominali o tarle klenia w marcu i wrześniu.

Poszperasz w necie, znajdziesz więcej. Zerknij choćby tu:

http://atlasryb.info/klen.html

 

Hubercie @hudy76.

Pomiędzy celowym łowieniem ryb w okresie ochronnym a przypadkowym przyłowem jest ogromna różnica. Zdarzyły mi się już obcinki i udane hole szczupaków czy sandaczy w marcu, kwietniu czy maju, gdy szukałem innych ryb. Nie oceniam tego jako zjawiska dziwnego lub rzadkiego. Zdarza się. Doświadczenie podpowiada, jak zmniejszyć szansę takich przyłowów. Niestety, nawet mając spore doświadczenie, uniknąć tego się nie da. W swoim pierwszym poście opisałeś sytuację, która Cię spotkała. Rzadką, ale - jak się okazało - nie niemożliwą. Kolejnym razem zapewne zaprzestaniesz łowienia po trzecim braniu szczupaka. Gdyby zdarzyło się to ponownie - po drugim. Trudno oczekiwać, by znalazłszy się w nowej sytuacji, od razu wiedzieć co czynić. Cieszę się, że opisałeś swoje doświadczenia. Być może ktoś to przeczytał i  - korzystając z nich - też zatrzyma się po trzecim szczupaku. Nie robiłem Ci wyrzutu, że łowiłeś dalej. Moje przemyślenia dotyczą mojej osoby i w żaden sposób nie są próbą narzucenia moich poglądów. Jeśli wywołają chwilę refleksji, to już pełen sukces.

W ubiegłym roku nad wodą spędziłem nieco ponad 40 dni. Czyli mniej niż raz na tydzień. Bywały lata, że było ich ponad 250, ale zmienił się świat, ja się zmieniłem. Postanowienia o odpuszczeniu łowienia w szczególnie sprzyjających warunkach dochowam, czy znajdę w tym naśladowców? Prędzej czy później tak. Tym prędzej, im więcej osób zrozumie, że nasze hobby jest inwazyjne i chcąc łowić skutecznie "gdy nie biorą" trzeba sobie postawić szlaban "gdy biorą jak głupie". Bo nie o ból łokcia w wędkarstwie chodzi...

:)

Z pełnym szacunkiem Hubercie, Witku.

Janusz

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za długo czytam Pana wpisy, żeby je interpretować jako próby wyrzutu np. pod moim adresem. Mam również nadzieję, że mojego postu też Pan tak nie odebrał. 

Przygodę z wędką zacząłem jakieś 30 lat temu, ale spinninguję niecały rok. Dzięki takim osobom jak Pan i stronie jb.pl wędkarstwo moje zaczęło ewoluować. Mam nadzieję, że w dobrym kierunku.

 

pozdrawiam serdecznie Hubert

Edytowane przez hudy76
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmowy z ichtiologami. Wspominali o tarle klenia w marcu i wrześniu.

Poszperasz w necie, znajdziesz więcej. Zerknij choćby tu:

http://atlasryb.info/klen.html

 

Janusz

Janusz, proszę Cię nie powielaj idiotyzmów tylko dlatego,  że tak "napisali w Internecie", albo powiedział tak jakiś anonimowy "ichtiolog". Kleń nie jest rybą porcyjnego tarła i nie ma tarła rozciągniętego od początku kwietnia do września. To idiotyzm i tyle!

Edytowane przez Mari
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kleń odbywa tarło wiosną i latem, biorąc pod uwagę astronomiczne i meteorologiczne pory roku dla półkuli północnej. Kleń jako gatunek reofilny występuje zarówno w ciekach nizinnych jak i typowo górskich gdzie właściwa dla jego tarła temperatura występuje w naprawdę różnym czasie chociaż nawet w tej samej rzece i na tej samej wysokości spotykałem ryby cieknące (obojga płci) zarówno w kwietniu jak i sierpniu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopy nie róbcie sobie jaj. Tarło klenia odbywa się w temperaturach 18-20 C. Może zdarzyć się przy 16 C. Gdzie (w jakiej rzece w tym kraju) jest taka temperatura w początku kwietnia? Najpóźniejsze tarło w Polsce o jakim wiem, ma miejsce w początku lipca.

Jak dalej będziemy tak teoretyzować, to wejdziemy na rozród pozasezonowy i okaże się, że tarło dowolnego gatunku może odbyć się w dowolnym momencie roku. Ba, może okazać się, że węgorze się u nas rozmnażają ;)

Jak wpuścimy sielawę do eutroficznego jeziora, to też jakiś czas przeżyje. Czy w związku z tym powinniśmy zakwalifikować je (to jezioro) jako sielawowe? A jest paru "mędrców", którzy tak twierdzą :angry:

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz, proszę Cię nie powielaj idiotyzmów tylko dlatego,  że tak "napisali w Internecie", albo powiedział tak jakiś anonimowy "ichtiolog". Kleń nie jest rybą porcyjnego tarła i nie ma tarła rozciągniętego od początku kwietnia do września. To idiotyzm i tyle!

Wiem "skądinąd", że jesteś ichtiologiem. Tym bardziej jestem zdziwiony Twoim stwierdzeniem, że "kleń nie jest rybą porcyjnego tarła". Wielu innych ichtiologów, z którymi miałem okazję na ten temat rozmawiać, twierdzi dokładnie coś innego. Nazwiska (jako że nie są zarejestrowani na Jerku) - służę na priv.

30 lipca ubiegłego roku (sprawdziłem przed chwilą wpis do rejestru). Łowisko - rzeka Biała. Łowię 5 kleni. Trzy z nich obficie ciekną mleczem. Jestem zaskoczony tym faktem i robię sobie na ten temat notatkę. Zrobiłem też pierwszemu z nich zdjęcie, niestety było marnej jakości i je usunąłem. Szkoda, byłby materialny dowód.

Edytowane przez woblery z Bielska
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Porcyjnie - doskonale brzmi , tak po aptekarsku fachowo :)

Ale jakby brzmiało , albo i nie brzmiało , wyzwolony proletariat związkowy poigra sobie z rybkami ile wlezie , błąkając w meandrach regulaminów , własnych paskudnych obyczajów  , swary tocząc o prawo do całorocznego wielkiego żarcia - bo tu nie ma zmiłuj , bredząc też obronnie nowomową c&r :D

Narapozdropięknerybki - kolo !?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janusz, "na własne oczy" widziałem w sierpniu dwa cieknące samce karpia. Tylko, że w zbiorniku, w którym je spotkałem nigdy nie stwierdzono skutecznego tarła karpia, ba nie zaobserwowano żadnego. U ryb, podobnie jak u ludzi ;) w tych sprawach stosuje się stare przysłowie: A w tym cały jest ambaras, aby dwoje chciało naraz ;) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...