Skocz do zawartości

BOLENIE 2008


Siksa

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 2.1 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Janusz - już wymienione B) . Wczoraj miałem ciężki dzień - oprócz rozgiętej kotwiczki w 9 cm woblerze po braniu dziadka bolka ze zdjęcia, zaliczyłem jeszcze około dwuminutowy hol brzany, która najpierw spokojnie poszła pod prąd a potem zrobiła odjazd z prądem - nie było szansy jej zatrzymać :huh:. No ale 1 lipiec już tuż tuż :mellow:

Pozdr.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był dziwny dzień

Zaczeło się od tego że w połowie drogi na łowisko zabrakło mi paliwa w silniku (znaczy jak płynołem pontonem)

Na szczęście kierowałem się w górę rzeki i nie sam więc po przechyleniu silnika na siebie resztki Pb zlały się do przewodu i lekko pyrkocząc oraz wspomagany przez wiosła (ojciec robił za połowę napędu hybrydowego :mellow: ) jakoś dopłyneliśmy.

Pogoda w kratkę (słonko i deszczyk naprzemian) nie nastrajała zbyt optymistycznie tym bardziej że dośc mocno wiało.

Zaczołem ustawiać woblery i nagle pod samymi nogami (stałem na brzegu) wyszedł bolek tak ok 60cm po czym mocno przestraszony dał nura na środek rzeki.

Do południa w zasadzie cisza i zero kontaktu

A w południe 1 raz widziałem jak bolek gonił ojcu woblera przez jakieś 10m podbijając go pyskiem do góry jak by się nim bawił

Oczywiście się nie zapioł

Ja postanowiłem złapać coś z dna (znaczy bolka)i na 5h orania miałem jedno piekielnie mocne podbicie po którym kij wyrwało mi z ręki i wylądował w wodzie. :huh:

Na szczęście ryba się nie zapieła a przy brzegu było płytko, więc skończyło się na wytrząsaniu wody z multika

Powierzchniowe bolki skończyły żreć tak koło 12:30 i więcej się już nie pokazały a denne jak wyżej 1 walnięcie i tyle

A pozatym woda lekko się sonczy i jak tak dalej pujdzie nie będzie gdzie u mnie pływać, no chyba że po warszawsku (dupą po piasku) :mellow:

I jak by co to bez urazy chłopaki ;)

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@jajakub to i tak nieźle bo ja pływać nie mogę wogóle chyba że dupą po mule :lol: 2 tygodnie właściwie bez brania :angry: Jest taki stan wody że bez problemu obławiam warkocze na drugim brzegu z nadzieją na branie z dna. bolki nie gryzą a szczupłe jakoś w tym roku mnie nie interesują :angry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ps. Jak ty coś złowisz dajesz się fotografować przez Andrzeja, czy wolisz sam dla pewności ?:D

Zdjęcia robię ja a Andrzej prezentuje złowione przez nas ryby. Używamy tu sformułowań, „złowiliśmy” bo tak też mówimy miedzy sobą. Andrzej jak i ja wiemy co składa się na sukces i kto ile ma w tym sukcesie (lub porażce) udziału. Nie roztrząsam tego bo nie ma powodów. Dzięki temu dobrze się nam łowi razem. Łowiłem z takimi co próbowali „ważyć” po swojemu i musiałem ich puścić samych na głęboką wodę aby dotarły do nich twarde wędkarskie realia. Szkoda chłopów <_< Jak kogoś bardzo interesuje kto co złowił to zawsze mogę to podać, nie robię z tego tajemnicy i tragedii. Jak się łowi ramię w ramie to zawsze ktoś złowi mniej. Dla mnie to tylko ciekawy materiał do porównań i analiz. W załączniku jeszcze jedna fotka dla miłośników mojej radosnej „twórczości”.

post-158-1348914010,4288_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę, że tu chodzi to inny drażliwy aspekt łowienia, a mianowicie o konkurowanie. Pisałem x razy, że nie lubię takiej atmosfery. Jak ktoś już musi konkurować aby się dowiedzieć kto lepszy to musi sam wybrać dzień do łowienia, miejsce, przynętę, technikę itd. Co to za konkurowanie jak komuś mówię kiedy jechać, zawożę mu 4 litery na miejscówkę, mówię na co i jak. Znałem takich co pomimo tego, kiedy udało się im złowić więcej, potrafili w miasto puścić tekst w stylu, „doje... mistrzowi”. Dla mnie to przypadki psychiatryczne i trzymam się od takich z daleka. Dla mnie wyjazd nad wodę ma być przyjemnością i jak już kogoś zabieram to musi to być ktoś kto myśli podobnie, nie obgryza paznokci i nie patrzy spode łba. Ostatnio miałem ciekawe doświadczenie. Odnowiłem znajomość z pewnym kolegą który jest zagorzałym wyczynowcem. Byliśmy 2 razy na jego miejscówce. Zachował się jak prawdziwy przewodnik oddają mi najlepsze miejsca, pierwsze rzuty i dostęp do swoich przynęt. Bardzo mnie tym zaskoczył bo to wyjątek w tym środowisku :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Używamy tu sformułowań, „złowiliśmy” bo tak też mówimy miedzy sobą. Andrzej jak i ja wiemy co składa się na sukces i kto ile ma w tym sukcesie (lub porażce) udziału. Nie roztrząsam tego bo nie ma powodów. Dzięki temu dobrze się nam łowi razem.

 

To co napisałeś to dla mnie objaw czytego, zdrowego i inteligentnego podejścia do wędkarstwa.

Myślę podobnie i uważam, że jak się z kimś łowi to sukces zawsze kwalifikuje się drużynowo.

Tym bardziej, jak się z kimś wpólnie pływa lub jeszcze bardziej jak się wspólnie trollinguje.

Poza tym, jak się z kimś łowi to po to, aby super spędzić wspólnie czas, uczyć się od siebie i nabierać coraz większego doświadczenia, wymieniając się swoimi spostrzeżeniami, itp.

 

Niestety większość naszych rodzimych wędkarzy lubi konkurować i nawet wśród znajomych znajdzie się wiele takich osób...

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moze i nic nie powinienem w tym watku pisac, bo ostatnio na moich namiarach bolki biora ch...ałowo, a przynajmniej ich wielkosc nie powala..

Jednak czuje, ze powinienem sie odezwac, bo zostal tu dokniety istotny aspekt.

Moje podejscie jest bardzo zblizone do podejscia Roberta....bo co jest istotne, biorac pod uwage mozliwosc koncowego sukcesu?

Trzeba wiedziec gdzie sa ryby, jak beda chodzic w danej porze dnia/nocy, na co bedzie mozna starac sie je przechytrzyc, jak to poprowadzic, reszta to elementy kombinatoryki, jak bezawaryjnie zaciac, wyholowac, podebrac...

To niestety oznacza, ze, zwlaszzca przy lowieniu rzecznym, tzreba by byc na wodzie codziennie lub prawie codziennie, zeby wiedziec jak dopasowac sie do warunkow lowienia.

Albo miec cos z Kaszpirowskiego... :D

 

No i troche bezwiednie chyba wyprowadzilem wzór na zlowienie kazdejgo gatunku ryby na tej planecie.

Prawda, jakie to proste? <_<

 

Gumo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był dziwny dzień

A w południe 1 raz widziałem jak bolek gonił ojcu woblera przez jakieś 10m podbijając go pyskiem do góry jak by się nim bawił

Oczywiście się nie zapioł

 

 

 

Ja ostatnio miałem podobnie, rzuciłem woblerem zacząłem prowadzić średnim tempem i nagle zobaczyłem garb za przynętą i delikatne trącenie. Szybko pociągnąłem kijem co zaowocowało braniem z gejzerem na wierzchu. Super sprawa :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No niestety spóźnilismy się dziś z Wizardem na bolki przed burzą. Później dojechał jeszcze Robert z łódką ale to też nic nie dało. Popłyneliśmy na 3 miejscówki ale kilka pustych brań i to wszystko. Wyraźnie spadł bolesławom apetyt po tym co widzieliśmy przez 10 minut, później nastała totalna cisza. No i trzeba czekać na dalsze przychylne skutki pogodowe :D

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dziś rano przed 3:00 zameldowałem się z @lukexio nad Wisłą - cel: BOLEń Zaczeliśmy obławiać miejscówkę, którą ostatnio obławialiśmy w nocy - już w pierwszych rzutach Hermesem mam branie - po krótkim holu okazuje się że to leszcz zaciety za kapotę :( - mierzenie - 48 cm i do wody Dalsze biczowanie wody nie przynosi rezultatów, choć widać oznaki żerowania bolenia. Około 4:15 postanawiam przenieść się na rafowisko z rwącą wodą, a że byłem w woderach a @lukexio w adidasach, poszedłem sam, jakieś 300 m dalej. Zakładam Thrilla i daleki rzut w poprzek rwącego nurtu -początkowo prowadzę woblera bardzo wolno i nagle branie, a raczej przytrzymanie - odruchowo zacinam i ... dziwny opór :unsure: powoli pompuję, ciężko było i po kilku minutach widzę spore, złotawe cielsko ryby - myślę sobie spory boleń, jednak po chwili okazuje się że to brzana!!! Pierwsza w życiu i to na nietypową przynętę :mellow: Powolutku podholowuję do siebie, walcząc z rybą i rwącym w tym miejscu nurtem - łapię ją za kark i przykładając do kamienia szybki pomiar - 51 cm :mellow: Brzana dalej zapięta lekko jednym grotem kotwiczki na skraju pyska się szamoczy a ja w tej chwili daję sygnał komórką @lukexio (jest to nasz umowny znak, jeśli któryś z nas ma coś sporego) i czekam, czekam a kolegi nie ma :wacko: Postanawiam więc jedną ręką trzymając wędzisko z brzaną a drugą sięgam po aparat - tak ślamazarnie, że brzana się spina i tyle ją widziałem :angry: Pamiątkowego zdjęcia więc nie będzie...a była to pierwsza w życiu brzana, piękna, złocista...

 

Starając się zapomnieć o tym, co przed chwilą mnie spotkało, dalej biczowałem wodę -tym razem jakby zniechęcony... Oznak żerowania brak Postanowiłem spróbować na gumę z główką 10 g Posyłam gumę daleko za warkocz i średnio szybko ją ściągając, w trzecim rzucie branie - odruchowo podcinam i boleń :D Około 50 cm. Zachęcony sytuacją, ponownie kilkanaście razy posyłam gumę w to samo miejsce - za którymś tam razem, prowadząc średnim tempem a zwalniając jak guma wchodziła w warkocz i przyśpieszając przy wychodzeniu na spokojną wodę czuję kolejne puknięcie - podcinam i opór większy - tym razem boleń 63 cm :mellow: Następne próby przyniosły jedno puste branie i na tym koniec. Lukexio złowił tylko sandaczyka....

 

.

 

post-768-1348914017,5871_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To jest jeszcze nic. W czwartkowy wieczór jakiś wędkarz złowił przy mnie brzanę na ok 75cm. Nie byłem pewien czy ją wypuścił, wiec do niego podszedłem. Zaczęliśmy rozmawiać, okazało się, że brzana została wypuszczona. Chłopak był bardzo zdziwiony bo to była jego pierwsza brzana na spinning i nie zdawał sobie sprawy, że w ogóle one biorą na spinning. Przynętą był 4cm płytko chodzący wobler w kolorze biało-czerwonym. Przynęta szła max w połowie wody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gratuluje Panowie rybek. Ja dalej walczę z mega ciężkimi warunkami. W moich stronach stan na Wiśle poniżej minimum(Karsy 48cm :huh: ). W ciągu dnia kilka brań z powierzchni średnich boleni. Na wyjazd średnio wyjęte 2 ryby. Dużych boleni brak, nawet ich nie widać:(.

Jak patrzę na zdjęciach na te wasze przelewy z dużymi kamieniami to zazdroszczę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mi wczoraj boleniki przytarły nosa. Znalazłem ciekawą miejscówkę gdzie grupka boleni wypłynęła przekąsić coś na kolację. Przez jakieś 30min rzucania nie zanotowałem nawet muśnięcia :D . Napotkany wędkarz powiedział że kiedyś poświęcił tym jak to określił profesorom trochę czasu, ale odpuścił sobie. Znalazałem chyba nowy poligon doświadczalny :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A mój wypad całkiem całkiem 2 maluszki i 1 poważne kopnięcie by spaść po jakiejś minucie walki.

 

Do tego sum który spadł po kilku minutach.

 

Dziś za to od 3 nad wodą i nawet tąpnięcia, dlatego poranne rybki już sobie odpuszczam. Pozostaną tylko wieczorne wyprawy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...