Skocz do zawartości

Szkiery 2014 (wieści znad wody)


Jano

Rekomendowane odpowiedzi

  • 3 tygodnie później...

Ja 5 pażdziernika wróciłem z tygodniowego wyjazdu na Roslagen.

Wyjazd udany ale te 800 km dojazdu z Trelleborga to masakra. Jesteśmy ze Szczecina i inaczej jak przez Ystad czy Trelleborg nie ma sensu się kulać.
Dzięki uprzejmości Tomka mogliśmy przyjechać w sobotę nad ranem a nie na godz.15 (przepisowo) a i w ostatni dzień, sobotę, zamiast oddać domek do 10 to łowiliśmy do 17. Rewelacja, z 6 dni łowiących zrobiło się 8
Wyjazd generalnie udany choć połowiliśmy mniej niż na Gryt rok wcześniej. Pogoda wyśmienita ale nie wędkarsko. Trzy pierwsze dni to słońce i baaardzo silny wiatr a potem dużo słońca i nawet jakaś flauta była. Ciśnienie skakało góra-dół przez cały czas i to duże skoki były.
Ja złapałem 50 szczupaków, w tym największą rybę wyjazdu, 101cm. Z większych to miałem jeszcze 90 i 87 cm, reszta same 55-65cm. Wszystko złapane na gumy 15 cm. Ilościowo miałbym lepsze wyniki na mniejsze przynęty ale nie chciałem tak. 101 cm złapałem na jasnego Lunatica a 90cm na 40 cm Real Eel żółto czerwonego Choć muszę powiedzieć że ta przynęta Real Eel tutaj zawiodła. Przez dwa pierwsze dni miałem tylko jeden atak na 30cm więc później ją odłożyłem a dopiero w ostatni dzień, cały dzień bawiłem się na grubo tylko tą gumą z nastawieniem na grubasa i dostałem właśnie 90 cm. A na Gryt ta guma robiła prawdziwą rzeź.
Reszta ekipy połowiła podobnie ilościowo i mieli jedną 90cm i ze trzy sztuki ponad 80cm.
Na Roslagen szczupak brał tylko i wyłącznie przy głębokiej trzcinie, praktycznie nic nie złapaliśmy jak jej nie było. Wyjątkiem był jeden dzień, kiedy Tomek wysłał nas daleko na północ na fajne szczupakowe tereny i tam złapałem 16 sztuk a kuzyn ze mną miał 15 sztuk. Ale same max 65cm były, za to brały w każdym typowym szczupakowym miejscu i to bez trzcin też. Ale druga łódka połowiła tam znacznie mniej.
W sumie, gdyby nie ta miejscówka to ilościowo byłoby słabo. Ze trzy dni to miałem po 3 sztuki, raz 16 a reszta to 6-7 sztuk dziennie. Ale to pewnie wina pogody bo szybkich strzałów za ogonek to miałem mnóstwo. Jednego szczupaka to za 5 razem wyciągnąłem a 4 razy wcześniej łapał za ogon. Jednego dnia z niewielkiej zatoczki po drodze wydłubaliśmy 6 szczupaków w 10 minut ale kilka dni później też tam zajechaliśmy po drodze i kompletna susza była.
Okonie trafiały się sporadycznie kolesiowi, co cały czas dłubał obrotówką. Dopiero jak popłynęliśmy na miejscówkę wskazaną przez Tomka to połapaliśmy. Ja jednego wieczoru złapałem ze 30 sztuk takich ponad 30cm max 38cm ale innego wieczora złapałem też ze 30 sztuk ale same takie max 30 ale średnio 22-26 cm. Sandacza nie szukaliśmy w ogóle.
Co mnie zaskoczyło to spore (jak na Szwecję) zagęszczenie Polaków. Spotkaliśmy 2 ekipy na wodzie, jedni nastawieni byli na okonie a drudzy pływali od kilku dni za szczupakiem (okolice przesmyku Tvarno) i wyniki mieli mizerne, choć rok wcześniej tam połapali ładnie. To mój 4 wyjazd na szkiery i nigdy wcześniej nie spotkaliśmy krajan. 

Sumując, więcej tu nie wrócimy. Po pierwsze daleko a po drugie, Tomek mówi że dostał wymówienie tej bazy. Choć ma na oku jakieś nowe miejsce w okolicy.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę krócej by Wam wyszło gdybyście zawinęli do Gdańska i pocięli promem do Nynashamn... Co do przynęt, na żadnej wodzie, w tym i na szkierach, nie da się wytypować 100% pewniaka (nawiązuje do ww Real Eela), chociaż seledyn albo biało-niebieska(czarna) malowanka często potrafią uratować dupę przed wynikiem jednocyfrowym. Jeśli mowa o Grycie, nie bez powodu te okolice Szwedzi nazywają rubberlandem, cały rejon Uppsali (Sztokholm i Roslagen) to ich zdaniem królestwo jerka, ale...

Gratulacje fajnych ryb! W końcu wyjazd z metrówką z reguły zalicza się jako udany ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wiesz, jak mamy gonić ze Szczecina do Gdańska 380 km i płynąć 19 godzin a potem jechać jeszcze 200 km to lepiej nam było 200 km do Sasnitz, prom 4 godziny (510 zł za auto + 4 osoby, w obie strony) a potem 800 km na miejsce. Wyjechaliśmy ze Sz-na w piątek w południe a całą sobotę już łowiliśmy. Z powrotem też, w sobotę łowiliśmy do 17 (dzięki uprzejmości Tomka), wyjechaliśmy po 20 a w niedzielę o 15 byliśmy w domu :)

 

Co do pewniaków (real eel) to ci powiem, że na Gryt to był obłęd. Ta przynęta wygrała (i moja technika ;) ) Kupiłem właściwie z przypadku wersję 20 cm (po rozwinięciu prawie 30cm), rzuciłem kilka razy pierwszego dnia ale bez wyniku. Wieczorem, przy wódeczce z Robertem Taszarkiem, mistrz powiedział że to bardzo dobra guma i ten kolor szczególnie. Następnego dnia, kiedy znalazłem ją w pudełku to założyłem, w końcu jak mistrz powiedział że dobra, to trzeba dać jeszcze szansę :) I to był strzał w 10. Nie miała konkurencji. Wyobraź sobie szczupaki pod 60 cm z całą gumą w gardle a to praktycznie reguła była. Na dodatek, miałem ściągniętą kotwiczkę z dozbrojki i został tylko hak (tak na 6-stym centymetrze) i nie było żadnych spadów czy pustych puknięć. Po kilku dniach była tak spruta, że owinąłem ją jakąś grubą żyłką wyciągniętą z wody bo wychodziło obciążenie z hakiem. I łowiła dalej.

 

A propos Gryt, przypomniała mi się historia z ostatniego dnia łowienia. W nocy przyszedł jakiś inny front i powietrze z ciepłego zrobiło się mroźne, mimo słońca. 9 dni wcześniejsze było ciepło i to nawet bez słońca a w ostatni dzień to trzeba było kołnierz podnieść bo dawało lodem po karku. I ryby przestały brać. Nas były w sumie 2 ekipy (4 łódki) i do południa tylko ja miałem jednego szczupaczka, reszta ani puknięcia. Potem ja z kuzynem znaleźliśmy jedną wąską, długą zatoczkę i w niej ja miałem 10 szczupaków (od 70 do 88cm same) a kuzyn 4, takie same rozmiary. Trzy razy ją obłowiliśmy, za 1 razem miałem 6 szczupaków, za drugim 3 a za trzecim jeszcze jeden się trafił. Waliły zdecydowanie. A pozostałe 3 łódki do samego końca dnia nic a ostatnim rzutem wyjazdu koleś z innej łódki drapnął 80cm i to była jedyna ryba jaką te 3 łódki złapały tego dnia. Jedna zatoczka dała nam 14 ładnych szczupaków, które biły zdecydowanie a więcej posucha. Dziwne to było.

 

Innym zabawnym epizodem było to, że druga ekipa miała człowieka, który dopiero zaczynał łowić. Trzeciego dnia popłynęli w miejsce, gdzie kanał wpływał do zatoki a tam lubiły stać grubasy, jak mówił Taszarek który to miejsce polecał. No i jak to bywa, nowicjusz strzelił na algę3 mamuśkę 108cm a kilkanaście minut później strzelił drugą metrówkę. Kurde, ja łowię prawie 20 lat i dopiero na Roslagen trafiłem metrówkę a koleś zaczął przygodę ze spinningiem od dwóch metrówek. Następnego dnia nie poszedł na wodę, powiedział że się nałowił i tego dnia sobie poczyta. Mało brakowało a bym go udusił ;)

 

Wyjazd na Gryt wspominam najlepiej (miejscówki, łódki, wyniki) a najsłabiej oceniam Św. Annę, tam nie mogliśmy namacać ryb i woda była brzydka. Dopiero w ostatni dzień trafiliśmy w dalekie rejony gdzie ostro połowiliśmy. Sysran i Roslagen tak pośrodku.

 Ale dopiero tym wyjazdem przełamałem fatum dużego szczupaka, bo poprzedni rekord 95cm to złapałem na Odrze i to ze 13 lat temu. Może teraz zacznie się dobra passa :)

 

Dzięki za gratulacje.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 10 miesięcy temu...
  • 1 miesiąc temu...

To ja napiszę o wyjeździe na Kallso w dniach 26.09-03.10.15
Właściwie to wklejam to, co odpisałem jednemu wędkarzowi z forum jak pytał o Kallso.
 
Wyjazd generalnie uważamy za udany choć duże ryby nie padły. Największa to 83 cm a ponad 80cm to mieliśmy kilkanaście sztuk na pięciu łowiących. W ogóle już pierwszego dnia Szwed powiedział, że nie łapie dużych szczupaków a ostatnią sztukę (90cm) miał 2 tygodnie wcześniej. To pewnie klimat był zły bo mimo że corocznie jeździmy o tej porze do Szwecji to teraz w lasach było mnóstwo grzybów a nigdy wcześniej nie było już grzybów jak przyjeżdżaliśmy.

Przez kilka pierwszych dni mieliśmy paskudną wędkarsko pogodę bo było piękne słońce, praktycznie bez chmur i niewielki wiaterek. Dopiero dwa ostatnie dni zrobiło się pochmurno i mocno wietrznie a w ostatni dzień to prawie sztormowa pogoda była, na otwartej wodzie to były spore fale z białym i przez moją głupią brawurę mogliśmy się wywrócić i potopić, bo mieliśmy jedną kamizelkę na dwóch bo drugą mi nie wiem kiedy zwiało. Po prostu, na pełnym gazie 25km/h wypłynąłem ze spokojniejszej wody między wyspami na duży akwen z falą i wiatrem z lewej strony, jednocześnie ostro skręcając w prawo. Przy zbyt ostrym skręcie trafiłem w dołek fali, pchnęła nas fala z lewej, wiatr dopchnął i z 5 cm zabrakło aby woda wpadła do łódki. Powiało grozą.

Te 10-15 szczupaków na łeb łowiliśmy praktycznie codziennie ale druga łódka trafiła w przedostatni dzień w fajne tereny i we trzech złapali 93 szczupaki. To był teren za drewnianym mostkiem (zaznaczonym czarną strzałką na mapce), rewelacyjna zatoka zaznaczona na zielono i czerwony obszar obok. W ostatni dzień te tereny obrzuciliśmy efektywnie jeszcze raz oraz dalsze tereny w lewo a ten drugi czerwony okręg to też fajnie połowiliśmy. W ogóle polecam tereny za drewnianym mostkiem. Jeszcze dużo połowiliśmy na południe od bazy – ta czerwona linia wzdłuż brzegu. Tereny zaznaczone na niebiesko były praktycznie bezwartościowe, ten na zachód od bazy, mimo pięknych trzcinowych brzegów był prawie bezrybny.

Sprawdziły się miejsca typowe, jak zawsze wszelkie tereny gdzie skały łączyły się z głębokimi trzcinami dawały dużo ryb, szczególnie przy skałach. Za drewnianym mostkiem nawet skał nie było potrzeba, wystarczyła sama głęboka trzcina.

Okonia połowiliśmy dość słabo bo był praktycznie przyłowem przy dużych gumach a w miejscu namierzenia więcej jak 5-10 sztuk nie łapaliśmy a i miejsca te ani razu się nie powtórzyły.

Szwed Anders był bezproblemowy, znów kupiliśmy od niego 20 świeżych wypatroszonych węgorzy (16 kg).

Na łódki moim pomysłem wzięliśmy 2 tablety i ściągnęliśmy mapy Navionicsa (test 7 dni). Rewelacja – plotery i mapy za free a podłączyliśmy tablety do akumulatorów.

mapka http://images.tinypic.pl/i/00714/c0bk3vbhr7n9.jpg

Jakieś pytania to piszcie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekamy na relację  ;)

 

Tak najłatwiej....po prostu obiecać ;) 

 

Od pierwszego wyjazdu na szkiery minęły chyba 3lata, i zawsze chętnie tu zaglądam. Niepowtarzalny klimat Szwecji.... powietrze.... ale to dopiero za rok :(

 

 

Nie wiem czy pisałem, ale byłem w tym roku końcówka maja/początek czerwca. Łowiliśmy na jeziorze - miało być dużo sandacza, nie złowiliśmy ani jednego. Zawróciliśmy na szkiery/okolice Karlskrony - trochę połowiliśmy, ale ewidentnie nie gryzły. Na jaskółki 10-15cm można było łowić do bólu w płytkich zatokach itd, ale to nie to... Sama drobnica do 80cm, trafiłem jednego koło 90cm na 3m wodzie - na jerka svartzonker prowadzonego agresywnie 10cm pod powierzchnią :) Dość ciekawa sytuacja, trzcinowisko a zaraz za nim spad na 4-5m. Przynęta wylądowała kilka metrów obok trzcin, ale balon z plecionki wylądował w trzcinach. Zacząłem szybko, mocno ściągać przynętę, nagle kocioł na powierzchni i opór na kiju :)  Zacięcie = ryba wyjazdu.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że zostałem w pewien sposób wywołany do tablicy :) wracam do Was z obiecaną relacją z jesiennych Szkierów! 

To już mój trzeci raz w tym miejscu – pięknym, urokliwym Torron niedaleko Vastervik.

4ad25bf2c77a.jpg

 

Wyruszyliśmy 23.09 z planowanym łowieniem przez kolejne 8 dni.

Po podróży dziennym promem byliśmy na miejscu koło 23 – szybkie wypakowywanie i lulu.

Wiekowo delikatnie odstaję od ekipy (ja 27, chłopaki ponad x2 tyle :) ) chce mi się jeszcze wstawać rano więc budzik nastawiam na 5:15.

 

Jako, że pokochałem tamte szkiery za brzegowe łowienie prosto ze śliskich skał tak też planuję rozpocząć ten wyjazd. Celuję w ilość (nie jakość) bo pierwsze dni chcę się po prostu wyłowić!

 

Pierwszy poranek

Pierwszy poranek okazał się bardzo obiecujący..

Pobudka jeszcze przed wschodem, czołówka na głowę, podpinam Slammera do HMG Fenwicka i biegiem przez las w stronę pierwszej miejscówki.

Moje ulubione miejsce: przesmyk w kierunku małej płytkiej (0,7m) zatoczki a w nim kupa zielska.

Jest około 6:30 - zakładam spoona Rapali i w pierwszy rzucie 75+!

 

Kolejny rzut – z dwóch stron na płytkiej wodzie widać dwa grzbiety zbliżające się do przynęty..

W kolejnych minutach nic się nie zmienia, płytki mały przesmyk daje rybę za rybą gdziekolwiek bym nie rzucił.

Eldorado (bo inaczej tego nazwać się nie da) trwa do 7:30 czyli niecałą godzinę – łapię 13 sztuk i wracam na śniadanie do bazy po drodze łapiąc jeszcze dwa rzucając na próbę w dwóch miejscach.

 

Zdaję chłopakom relacje, nakręcamy się mocno ale szybko opłynięcie pierwszych miejscówek sprowadza nas na ziemię :)

Na wodzie okazuje się być bardzo dużo zielska – jak się później dowiadujemy od Szweda wakacje w Szwecji były bardzo zimne w związku z czym zielsko rosło wysoko żeby łapać jak najwięcej słońca. Jedyne przynęty które sprawdzają się w tak zarośniętych zatokach to spoony.

Efekty są gorzej niż średnie dlatego szukamy dalej.

Ryba jest, bo widzimy mnóstwo ataków (o tym dalej w „Dziwnym zjawisku”) ale kompletnie nie chce współpracować.

 

Płyniemy na drugą stronę wyspy docierając tam około 15. Zaczynamy obławiać stare co roczne miejscówki, kamienie, pojawiają się też szczupaki. Widać, że zaczynają się tam grupować bo jak potem zauważyliśmy co wieczór wpływała tam masa drobnicy.

Jedynym momentem w którym można było chwilę połapać był czas tuż przed wpłynięciem drobnicy.

 

114cm..

Ja zakładam płytko chodzące wahadło Pawła Nadrowskiego przypominające płoć (bo jest jej tu od groma!) i w lekkim dryfie obławiam kamień po kamieniu szukając kawałka z ‘morszczynem’.

Wybieram miejsce rzutu pomiędzy dwoma skałkami (po prawej trochę morszczynu). Przynęta wpada do wody i po dwóch przekręceniach korbką widzę start dużej ryby tworzącej potężną fale.

Ryba nie trafia ale płynie przed przynętę i uderza ponownie.. jest! Slammer 260 zaczyna wyć i nie przestaje. Kolega wtrąca – może zaczep? :) Nieee.. to nie zaczep – to nowa życiówka :) Hol trwa jeszcze kilka chwil po czym orientujemy się, że nie zabraliśmy dużego podbieraka.. same chwytaki i mały podbierak pstrągowy :) Szybka decyzja i w przypływie adrenaliny podbieram rybę własnoręcznie bez rękawicy łapiąc pod skrzela. Pamiętam jak czułem tylko rozcinanie mięsa na swoich palcach :) …ale co tam! Ryba w łódce! W międzyczasie zakładam rękawice, mierzymy rybę, robimy kilka zdjęć (nie zauważając, że lustrzanka ma dokręcony zoom).

Miarka pokazuje 114cm! Moja nowa życiówka!

14fefdc13138.jpg

2223a5cafe5c.jpg

 

Za chwilę zabieramy się za to co najpiękniejsze…C&R!

Ryba szybko wraca do sił bo na łodzi była niespełna 2 minuty – wracaj cieszyć się wolnością :)

56faef618992.jpg

Wyjmuje pokrwawioną prawą dłoń z neoprenów.. niedobrze – nie da się dalej łowić/rzucać :> Na szczęście kolega ma taśmę izolacyjną która towarzyszyła mi już do końca wyjazdu. Jest 100razy lepsza niż najlepszy plaster!

*Jak się potem okazało – po 3 dniach zostały mi tylko 3 zdrowe palce na obu dłoniach :)

8ff18b38a9c2.jpg

 Po chwili kończymy dzień bo nikt nie ma już ochoty na dalsze łowienie :)

 

Kolejne dni…

Kolejne dni przynoszą marne efekty –łowiąc w dzień mamy słabe wyniki ilościowe i jakościowe. Dodatkowo 6 dni lampy – czyste niebo i 19stopni czyli cieplej niż bywało tu latem.

Zatoka która prawie co wyjazd dawała rekordowe ryby okazuje się być bezrybną wodą na dodatek z zieloną wodą o widoczności na 10cm..

Ryby stoją w zacienionych miejscach, głownie przy spadach i morszczynach lub w środku stada drobnicy gdzie nie potrafimy z nimi wygrać. Brzegowe łowienie daje podobne efekty jak z łodzi.

219cd97b01dd.jpg

 

Złote 30min…

Nie poddaje się jednak i codziennie twardo nastawiam budzik na 5. To jest urlop!

Jedyny moment w ciągu całego dnia który przynosi dobre efekty to dosłownie złote 30min – 20min przed wschodem i 10 min po wschodzie słońca. Ryby są wtedy aktywne chociaż słabiej niż pierwszego poranka, grupują się i żerują na płytkich kamiennych brzegach.

Co najważniejsze wszystkie kolejne duże ryby wyjazdu łowię właśnie w tych godzinach.

Złoty wschód słońca dał kilka ryb w przedziale 80-90cm i jedną 90tkę.

f72683fca76d.jpg

 

Widać było, ze wszystkie zwierzęta uaktywniały się wcześnie rano… idąc brzegiem zostałem prawie upolowany przez Orła Bielika który widząc ruch pomiędzy sosnami zaczął składać się do ataku na moją osobę…rezygnując kilka metrów nade mną kiedy zobaczył już, że jestem dla niego trochę za dużym kąskiem.. :)

 

Najlepszy ilościowo dzień całego wyjazdu to jednodniowe załamanie pogody w środku wyjazdu – łapiemy wtedy 34 ryby przez cały dzień (wiosną czy jesienią rok temu sam potrafiłem złapać ponad 30..)

Na koniec wyjazdu w porcie w Karlskrone podczas oczekiwania na prom łapię jeszcze 85+ na wędkę miłego Szweda który na 4 wędki łapał Abborre (ohorsy:)) na żywca a zajęty wyciąganiem ryby na innej wędce poprosił o zacięcie brania… dodam, ze wędka była do 12g na 2m betonowym murku, bez stalki :)

Tym miłym akcentem kończymy wyjazd i wracamy do rzeczywistości..

 

Dziwne zjawisko…

Przez cały wyjazd mieliśmy okazję kilka razy zaobserwować ciekawe zjawisko, mianowicie bardzo dużo drobnicy – ławice płoci liczące tysiące sztuk a w nich stada szczupaków atakujących drobnicę wyskakując przy tym kilkanaście centymetrów nad wodę. Ataki były tak częste że niejednokrotnie widzieliśmy je pod łódką kiedy szczupłe wykorzystywały zawirowania stworzone silnikiem i atakowały spłoszoną drobnicę.

Chłopaki jeżdżą w to miejsce kilkanaście lat i czegoś takiego wcześniej nie spotkali. Nie wiem, czy to ocieplenie klimatu – czy może gęsta roślinność trzymała ryby. Szczupaki na pewno miały tam co jeść :) 

74fd16d416b7.jpg

 

oHorse!

Ten wyjazd był bardzo dobry pod względem okoni. Dotychczas byłem w Szwecji na rybach 4 razy i nie złowiłem ani jednej sztuki :) Tym razem złowiliśmy około 40 sztuk a najmniejszy miał 33cm.. (największy 40cm). Trafialiśmy na nie na płytkich zarośniętych zatokach ale też na głębokich spadach. Nigdy nie nastawiając się na nie tylko traktując je jako przyłowy na wahadła i wirówki.

Zdecydowanie najlepiej brały wieczorem przed wpłynięciem drobnicy z otwartej wody do spokojnych zatok.

397ac4c93df7.jpg

c6de70403893.jpg

1aff2c329ad6.jpg

Grzyby:

Ta wyspa to istne grzybowe ‘niebo’ ! :) Nie wspominając o 9ciu kleszczach które trafiłem podczas wyjazdu była to dobra alternatywa do południowego bezrybia! Codzienna porcja prawdziwków lądowała w suszarce..

5f5358d89908.jpg

 

Podsumowanie:

To był bardzo dziwny wyjazd…pod względem wody, zielska, ryb i ich upodobań.

W przynętach nic się nie zmieniło – wahadła, wirówki.. czasem gumy.

Moje ulubione czyli wahadła Pawła Nadrowskiego nie schodziły prawie z agrafki.

Zmieniałem tylko grubości, kształty i błyskotliwość. Na zielsku wymiatała lekka, cienka lekka, jasno srebrna wahadłówka jeszcze z tych pierwszych… niestety pożyczona :) Jeśli ktoś ma taką sprzedać – odkupię! (pierwsza od prawej)

a5ed46f8b50d.jpg

Odkryłem też wreszcie przypon idealny! Dragon Titanium Braid. W prawdzie zainwestowałem w niego 22zł przed wyjazdem ale wystarczył na cały wyjazd.

http://tnij.org/przypon

Poprzednio stosując standardowe tytany dragona, maxxa każdy miał jakiś ‘słaby punkt’ jak pękająca agrafka czy pękający tytan przy łączeniu. Ten.. był zdecydowanie wart swojej ceny.

 

Wyjazd zakończyliśmy z liczbą 163 – na 3 osoby co daje średni wynik ale biorąc pod uwagę pogodę i ilość drobnicy usprawiedliwia trochę ten rezultat.

bbc261093251.jpg

Do następnego! Już w maju!

Edytowane przez karuzo27
  • Like 16
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podsumowanie, pierwsza klasa :)

 

Te blachy szczupakowe to gdzie kupowales? 

 

Dzięki,

dodałem jeszcze zdjęcie z blachami.. bo zapomniałem w tekście :) 

Blachy Pawła trafiłem kiedyś na allegro - kilka sztuk. Kilka dostałem od przyjaciół ale podobno można je gdzieś trafić np. w CentrumWędkarstwa

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...