Skocz do zawartości

O woblerach troszkę inaczej i dla początkujących


Rekomendowane odpowiedzi

:) Tak więc pora wznowić edycję i pomalutku zaczynać kolejne opracowanie ;)

Została jeszcze jedna sprawa do załatwienia ze sterami, ale to dopiero jak zrobi się ciepło. Nie chciałbym Ciebie teraz wysyłać na ponton  :D . To będzie uzupełnieniem książki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Została jeszcze jedna sprawa do załatwienia ze sterami, ale to dopiero jak zrobi się ciepło. Nie chciałbym Ciebie teraz wysyłać na ponton  :D . To będzie uzupełnieniem książki.

Niech tylko troszeczkę się ociepli, tak powyżej 10 stopni i pogoda zrobi się stabilna - to wyruszę na Odrę za wielkimi kluseczkami na swoje miejscówki. Grunciarze powiedzą, że Harjer zwariował , lub płynie za mięsem !  :D

ps. Sławek możemy stery wyginać we wszystkie strony, obyśmy doszli do sedna. ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Warte uwagi trzeba pogratulować :) przydałaby się jeszcze druga część o materiałach dla początkujących takich jak ja ale na razie mam 14 lat więc przede mną jeszcze z 50 lat nabywania doświadczeń

Dziękuję. Mógłbyś rozszerzyć pojęcie materiały dla początkujących, bo pod tym pojęcie mieści się wiele? Np.

- materiał na korpus, stelaż,

- jak strugać, odlewać,

- jak obciążać

 itd?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak strugać woblery? Jest trochę tego w necie. Kolega @joker zamieścił na naszym forum (w postaci filmu) swój sposób strugania. Jak tutaj zaglądnie to na pewno poda link do niego. Lanie ołowiu za pewne jest szkodliwe. Była niedawno dyskusja na ten temat, na naszym forum. Koledzy podawali jak pozyskiwać ołów do obciążania wobków. 

Troszkę cierpliwości a znajdziesz wiele informacji. Ja nie strugam wobków to Tobie nie podpowiem. Swoje woblery testowe (zrobione przez kolegę) obciążałem głównie śrucinami lub taśmą ołowiu, które kupiłem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 lata później...
  • 2 lata później...

Nie wiem czy mogę ale wrzucę taki "gorący" temat tutaj. Uważam że nadaje się w to miejsce bo dotyczy bardzo ważnego tematu jakim jest wyważenie i środek ciężkości wpływający na pracę woblera.

Jeżeli w tym miejscu temat ten nie powinien się zanieść to proszę o przeniesienie czy "posprzaatanie" po moim błędzie. :)

 

"O zaletach dotyczących mniejszych uszkodzeń ryb wiadomo. Słaba skuteczność zacięć dla mnie też nie jest problemem.

Rzuty już może nie do końca lepiej. Na pojedynczym haku czepianie się linki będzie wg mnie zdecydowanie większe. Większy hak, jedno kolanko obracające się w locie jak śmigiełko oraz obracająca się wokół własnej osi przynęta. Wszystko niesymetryczne, połączone bez krętlika z przynętą. Nie po to śmigła w samolotach były trzy, cztero- czy więcej ramienne. Pojedyncze śmigło wiadomo co by robiło. To samo dzieje się z przynętą w locie. Zwłaszcza tak lekką jakim jest mały wobler. Rozwiązania tego problemu na pewno są ale nie to jest najważniejsze.

 

Co do oporów i ustawiania się woblera w nurcie podczas jego pracy już nie byłbym taki pewny i tego właśnie dotyczyło moje pytanie. Chwosty zupelnie odpadają bo zakłócają prace przynęty. O ile jej mocno nie gaszą. Problem niesymetrycznego "układania" się pojedynczego haka i klejenia się go do przynęty lub nawet próba jej "przewrócenia" spowoduje na pewno jej niestabilną pracę.

Wiem o tym bo testowałem przynęty z kotwiczkami i z singlami. Z kotwiczkami (dwiema) były zdecydowanie stabilniejsze.

 

Boję się że po zakupie woblerów w sklepach większość łowiących będzie miała z nimi ogromy problem po przezbrojeniu na single.

Wypadałoby robić zupełnie inne przynęty pod takie zbrojenie. Obciążenie przynęt musi być na pewno inne. O ile i ono coś zmieni. Wszak obciążeniem są również wiszące kotwiczki na kółeczkach łącznikowych. Taki zestaw obniża przecież środek ciężkość a jak wiemy, im niżej środek ciężkości tym mniejszy problem z "szalejącą budą" (przykład samochodów BWM).

Pracę woblera stabilizuje i utrzymuje nie tylko ster i obciążenie w jego korpusie ale również to co wisi pod nim. Wystarczy przecież mały listek (coś jak hak single), śmieć czy odrobinka trawy na grocie żeby tą prace zaburzyć.

Prędzej skłaniałbym się do zastosowania pojedynczej kotwiczki. Ciężkiej i większej żeby skupić i obniżyć obciążenie w pobliżu środka ciężkości woblera. Czyli środkowe oczko pod brzuszkiem.

 

Uważam że single nie zastąpią kotwiczek i będą powodowały duże problemy przy połowie na woblery jeżeli woblery nie będą celowo robione pod takie zbrojenie."

 

A temat jest z tego wątku.

 

http://jerkbait.pl/topic/24550-single-zamiast-kotwiczek/page-4

 

Ktoś chcemy do dyskusji i przestawienia swojego punktu widzenia na nowy problem.

 

Pozdrówko z nad Sanu.

Arek P.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja tutaj muszę Ci nie tyle wejść w słowo co dodać swoje trzy grosze. Single to w mojej opinii super opcja. Są spady, to prawda, ale wobler pracuje o niebo lepiej niż na kotwicach. Kotwice zabijają w dużej mierze możliwości przynęty. Kiedyś zrobiłem do kotwic antyzaczep, podróbkę jakiejś marki chyba z USA. Wobler przestał po tym pracować. No niestety ale ten kawałek drutu ma znaczenie dla pracy. Haki, jak już o nich piszemy, to standardowo dwa rozmiary większe od kotwic.

 

Ed. Jeszcze ostatnia sprawa, z haka się bajkowo wypina rybę. Kto dużo jerkuje, wie w jakim kontekście piszę. Ataki na jerki są często agresywne i masakrują rybi pysk.

Edytowane przez Hesher
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hesher.

 

Napisz na czym ta "o niebo lepsza" praca polega. Jeżeli chodzi o niestabilność, nieregularność to się zgadzam w 100%. Ale czy taka prace będzie odpowiednia w łowieniu w rzecznym nurcie? Połów, popytaj innych i się przekonasz.

Uwierz że po każdym szarpnięciu (zagraniu szczytowką) z woblerem dzieją się cuda.

 

Na rzece taka "o niebo lepsza praca" nie zda egzaminu w większości wypadków.

Dowodem na to jest choćby łowienie na double (podwójny hak) w metodzie muchowej. Mimo że obiekt jest niby symetryczny ale jeżeli mucha zrobiona na takim haku jest lekka to już nie "idzie jak po sznurku". Przy woblerze wyobraź sobie co się stanie w nurcie. Wypłynie po chwili niestabilności (płynięciu bokiem, brzuchem do góry, itp) na wierzch.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie mam potrzeby pytać innych. Łowię tylko na swoje przynęty i nie miałem nigdy takich problemów z hakami. Praca moich przynęt jest na singlach bardziej dynamiczna, a wyczepianie ryby to bajka. Może macie inne doświadczenia, każda przynęta ma swój charakter. Pod moje wobsy haki pasują, co nie znaczy, że rezygnowałem z kotwic. Moim zdaniem haki nie hamują tak dynamiki pracy jak kotwice. Po prostu zauważyłem to nad wodą i tyle, a nic mi się nie wywalało.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na tak niestabilnej przynęcie (foty) też nie będzie się wywalać?

Te duże haki wyobraź sobie potrafią nawet zaczepić się o grzbiet wąskiego woblerka.

______

 

Co do korzyści dla ryb się zgadzam. Mniejsze szkody w rybostanie w stosunku do kotwic trójramiennych.

Problemem jest jednak dobra i poprawna praca przynęt. Niepoprawna która jest łowna nie ma znaczenia bo doświadczony łowca taką chwali i szuka, początkujący odrzuca jako wadę towaru.

______

 

Dodam i spytam jeszcze inaczej.

Dlaczego w malutkich woblerach daje się tzw. "jajo" i dlaczego w takim a nie innym miejscu? Przecież można w wobku "utopić" ołów lub zrobić cały z "ołowiu".

______

post-58042-0-39573500-1677067341_thumb.png

post-58042-0-49332100-1677067360_thumb.jpg

post-58042-0-97898600-1677067377_thumb.jpg

Edytowane przez trout master
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Arku, tak jak napisałem wcześniej. Wszystko zależy od przynęty. W modelach, które zbroję w single nie mam z tym absolutnie żadnych problemów. Zależało mi, żeby nie masakrować ryb kotwicami i sobie też ułatwić wędkowanie. Tu chodzi o jerki. Moje pracują poprawnie, nie stwierdziłem jakichś odchyleń oprócz pracy na plus. Ale tak jak napisałem, wszystko zależy od konkretnego modelu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Moje z fotek to też jerki. Bardzo łowne na rzekach, wszyscy łowiący na górskich szybkich wodach to wiedzą. :)

Przecież nie są to woblery glebokochodzace z długim sterem które ciężko jest zaburzyć. Ale takimi "SDR-ami" nie łowi się na rzece gdzie wody masz max 0.5m.

Twoje doświadczalnie rozumiem i się z nim zgadzam. Są różne przynęty, różne zbrojenie, różne sposoby ich prowadzenia, chcąc uzyskać rożna pracę. Temat Singli obowiązuje jednak na wymienionych wodach i o takich wodach i przynetach stosowanych na nich rozmawiamy. Nie o obrotówkach, wahadłach czy dużych przynetach (7-9cm)

 

Oczywiście nie kłócę się ani nie zaczepiam. Podpowiadam problem jaki spotka kupujących gotowe, uzbrojone woblery w sklepach gdy będą musieli przejść na Single. Wydaje mi się że jako producenci będziemy my musieli rozwiązać ten problem tworząc inne przynęty pod dopuszczone regulaminem Single. Zwykli wędkarze mogą mieć problem który opiszą jako złe i niepracujące woblery.

Może nawet trzeba będzie sprzedawać same woblery bez uzbrojenia ale i one musza być "wyważone" lub ulepszone aby przy Singlach pracowały poprawnie. Rozwiązania jakieś już są w głowie. :)

 

Hej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

Jako że książkę Sławka przeczytałem już jakiś czas temu (w sumie po przeczytaniu całości kilka razy zaglądałem w niektóre części), a obiecałem Mu ocenę, recenzję jego pracy, pozwoliłem sobie skrobnąć tych kilka słów okraszonych zdjęciami na moim wędkarsko-grafomańskim profilu na Facebooku- tu odnośnik do oryginału

https://m.facebook.com/story.php?story_fbid=pfbid02JzzP6uTkBAFkgwWCZy5LPCADcCPiheGmCWG6KPS56JDxxLLYRZc41hFwoNw9uqDrl&id=100089361917037

które to słowa pozwolę sobie bezwstydnie skopiować tutaj

 

Może pamiętacie, że jakiś czas temu pochwaliłem się że dostałem książkę i obiecałem recenzję.

 

"Odkrywanie tajemnic woblera" Postawy Sławomira Bednarczyka to pozycja, jakiej na polskim rynku wydawniczym jeszcze nie było, a i prawdopodobnie w skali światowej jest to ewenement.

Niech Was te "Podstawy" nie zmylą - jest to absolutnie kompletne kompendium wiedzy na temat klasycznych woblerów sterowych (z amerykańska crankbaitów), prawdopodobnie Autor przez swoją skromność taki a nie inny podtytuł umieścił.

 

Książka składa się z dwóch części - pierwsza to "historia polskiego woblera", w której Autor

zarysował trudne początki i rozwój produkcji woblerów w Polsce. Najpierw skromnego rękodzieła, czasem rozwijającego się w firmy zajmujące się produkcją przynęt.

W tej części, na prawie 130 stronach pełnych PIĘKNYCH ZDJĘĆ wyruszamy w niezwykłą podróż w czasie i przestrzeni- bowiem kolejni przedstawieni w książce twórcy woblerów uszeregowani są nie tylko chronologicznie, ale i geograficznie. To bardzo ciekawy, a nieoczywisty sposób na płynne przechodzenie od jednego twórcy do drugiego.

Oczywiście nie ma tu wymienionych wszystkich twórców woblerów w Polsce, to byłoby niewykonalne, ale są tu wymienieni twórcy na swój sposób najistotniejsi, tacy którzy wywarli wpływ na produkcję woblerów, lub w inny sposób zapisali się w woblerowej historii.

Jest to dla mnie część na tyle istotna, że dołożyłem do niej swoje dwie małe cegiełki - pierwsza to historia polskich, szczupakowych twichbaitów sprzed bez mała 30 lat - wytworów z Białej Podlaskiej będących na swój sposób udoskonalonymi kopiami radzieckich woblerów zwanych w rejonie Białej Podlaskiej "czarnuchami", a które to, o czym w sumie prawie nikt nie wiedział, były perfidnymi podróbkami przynęt z Finlandii... taki właśnie wobler przywiozłem swego czasu ze Szwecji, a że pamiętałem artykuł z "Wędkarza Polskiego" (z którego zresztą pochodzi jedno ze zdjęć w książce ) a dodatkowo poznałem na Forum Wędkarskiego Świata serdecznego kolegę z Białej, który był w temacie jak mało kto... Po nitce do kłębka. Dzięki Grzesiu raz jeszcze!

Drugi akcent to wobler ALMA, dzięki któremu poznałem Sławka - sprzedawałem na Jerkbaicie Salmiaki z końca lat 90tych (jak sobie pomyślę jakie perełki i za jakie śmieszne pieniądze to aż ...ehh) no i wśród nich była Alma, jedna z dwóch jakie miałem. Sławek chciał ją, ale już poszła. Powiedział, no w sumie napisał, że zbiera, że szuka, piszę książkę... No nie mogłem odmówić. Finał był taki, że i tego drugiego woblera już nie mam, a ma go Sławek.

Zresztą to nie był ostatni wobler jaki do niego pojechał :)

No i jeszcze wspomnienie TAPSów i nieodżałowanego Michała Osińskiego, którego miałem przyjemność znać - mam Kurcze troszkę jego wyrobów, wiem że chciałby żeby łowiły, ale żal do wody wrzucić wiedząc, że Michał już więcej nie zrobi...

 

Część druga to część techniczno - fizyczna.

Na początku troszkę o kształtach i rodzajach woblerów a potem rozdział w którym Sławek nie bierze jeńców! Tu dowiadujemy się jakie siły działają na woblera, jaki wpływ na jego pracę mają wszystkie jego elementy. Tu dla odmiany ilustracjami są rysunki pomagające zrozumieć opisywane zjawiska.

Przyznaję bez bicia, że niektóre fragmenty były dla mnie trudne. Wzory i obliczenia nigdy nie były moją mocną stroną, zawsze wolałem teorię na lekcjach fizyki.

Jako posiadający pewne doświadczenie w produjcji woblerów z grubsza wiedziałem jaki korpus z jakim steremi jakim obciążeniem jak będzie pracować, ale Sławek zrobił coś więcej - on wyjaśnia DLACZEGO będzie tak pracować!

Dla kogoś nie będącego w temacie może to być wyjątkowo trudna część książki, dla zainteresowanych jest absolutnie fascynująca!

Mamy tu też informacje, baa cały rozdział o tym, jak wykonać woblera samodzielnie.

Dla osób, które chciałyby zacząć przygodę ze struganiem własnych przynęt "Odkrywanie tajemnic woblera" to pozycja obowiązkowa!

 

Moja ocena książki Sławka nie może być inna niż najwyższa z możliwych. To ukoronowanie długich lat pracy i studiów nad woblerem. Zaangażowanie i pasja a także dzielenie się wiedzą z czytelnikiem zasługują na najwyższe uznanie.

Lubię w książkach szukać błędów - rzeczowych, literowych, ortograficznych ... tu znalazłem chyba ze trzy literówki i jedną drobną nieścisłość, także osobiście nie za bardzo mogę się nawet do byków przyczepić.

 

Książka "Odkrywanie tajemnic woblera" ma tylko jedną wadę - z tego co wiem obydwa nakłady wyprzedały się bez reszty i na rynku pierwotnym nie sposób jej dostać. Na rynku wtórnym zresztą też - kto ma ten trzyma i znalezienie egzemplarza dla siebie graniczy z cudem.

Na upartego jest jedna wada, mojego egzemplarza - brak imiennej dedykacji! ????

 

Pozdrawiam, Michał.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...