Skocz do zawartości

Pozdrowienia z Lidla


Mosteque

Rekomendowane odpowiedzi

Oczywiscie jest możliwe pozostawać w stałym wszechstronnym  błędzie   , bowiem szeroko rozwinięte , instytucjonalne rybactwo funkcjonuje w niemal wszystkich poważniejszych krajach Europy , ku ich szczęściu , albo przynajmniej zadowoleniu większości , ale oczywiście to nie przekona tutejszych  oszołomów napchanych gazetą , na której łamach niewiele bardziej kumaty redaktor szerzy lekkostrawną ciemnotę tudzież modną , słowną papkę ku betonowemu zachwytowi swoich wielbicieli ..

Można by rzec , że my i rybacy jesteśmy jak papużki nierozłączki  :) Którą to niepokojaca tezę w stu procentach potwierdzaja obyczaje związkowych członków , z czego wcale nie wynika iż postawiłbym złamanego szeląga na ich groteskowe wizje republiki wedkarskiej , bo są i raczej dalej będą tak samo nieodpowiedzialni jak grzybiarze zawiadujący lasem , albo gołębiarze niebem . Ani grosza na ten koncept nie postawię , bo nie jestem ślepy .. :)

Podobnie wygląda rzecz z hydrotechniką , które to zabiegi choćby dla rolnictwa są prawdziwym dobrodziejstwem , a dla ryb też nie zawsze są końcem świata . Warunek jest jeden . Nie mogą tego robić zorganizowane sitwy - tak jak to jest u nas od lat , ani partyjne biurokracje . Czy środkowa Warta , Żuławy , Noteć , Wisła albo Odra w końcu , to wody zdegradowane przez regulacje , czy raczej przez choooyowe  zarządzanie i używanie przez nieokrzesanych , odpornych na wyższą cywilizacyjna kulturę  - palantów ? :rolleyes:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sieci, sieciami - wiadomo....  a jakość wody, co powiecie?  Wychowałem się nad małą rzeką nizinną, ile ryb tam było to głowa mała a kosowników jeszcze więcej.  Ryby rąbali siatami i to w biały dzień, nikt tam się nie czaił i nie chował, a ryby nosili w workach tyle ich było z takiego ciurka...   Co mamy teraz...?

Na wioskach oczyszczalnie przydomowe które jak dobrze popada to wszystko prędzej czy później  w rzekach ląduje. Na łąkach i polach wszelakie środki ochrony roślin, pestycydy, hebri.. jakieś azotany i inne.. Dziś rozmawiam z rolnikiem - Panie jak nie posypiesz to nie urośnie..

A raki, pamiętacie raki?  :)  ile ich było..Dziś jak zobaczę raka w swojej rzece to święto. Kto widział piżmaka?  kiedyś to się szło i jest piżmak,a dzisiaj ? :)

inny przykład to kuropatwy. Jeszcze nie dawno były ich całe masy - szczególnie zimą były widoczne. Szczerze powiedziawszy to już dawno nie widziałem kuropatwy - bo na lisy raczej winy się nie zwali..

 

Jakoś wody oraz jej brak to moim zdaniem główna przyczyna naszego rybostanu.. Bo odłowów rybackich to wiadomo - być nie powinno.. Ale to czysty biznes..  -_-

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są (pojawiają się) miejsca jeszcze w Polsce gdzie ichtiofauna jest bogata. 500ha rybnej wody i 50 pozwoleń na rok. Cena 1500zł i 2500zł :)

http://www.lajs2000.pl/informacje/

 

Ilość jest podyktowana ceną nie bogactwem.

To są zezwolenia VIP na połów w rezerwacie? Kto wydaje Ekoterroristen...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sieci, sieciami - wiadomo....  a jakość wody, co powiecie?  A raki, pamiętacie raki?  :)  ile ich było..Dziś jak zobaczę raka w swojej rzece to święto. Kto widział piżmaka?  kiedyś to się szło i jest piżmak,a dzisiaj ? :)

inny przykład to kuropatwy. Jeszcze nie dawno były ich całe masy - szczególnie zimą były widoczne. Szczerze powiedziawszy to już dawno nie widziałem kuropatwy - bo na lisy raczej winy się nie zwali..

 

Jakoś wody oraz jej brak to moim zdaniem główna przyczyna naszego rybostanu.. Bo odłowów rybackich to wiadomo - być nie powinno.. Ale to czysty biznes..  -_-

I tak mnie nie przekonasz, że za raka, piżmaka i kuropatwę nie są odpowiedzialni rybacy ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sieci, sieciami - wiadomo....  a jakość wody, co powiecie?  Wychowałem się nad małą rzeką nizinną, ile ryb tam było to głowa mała a kosowników jeszcze więcej.  Ryby rąbali siatami i to w biały dzień, nikt tam się nie czaił i nie chował, a ryby nosili w workach tyle ich było z takiego ciurka...   Co mamy teraz...?

Na wioskach oczyszczalnie przydomowe które jak dobrze popada to wszystko prędzej czy później  w rzekach ląduje. Na łąkach i polach wszelakie środki ochrony roślin, pestycydy, hebri.. jakieś azotany i inne.. Dziś rozmawiam z rolnikiem - Panie jak nie posypiesz to nie urośnie..

A raki, pamiętacie raki?  :)  ile ich było..Dziś jak zobaczę raka w swojej rzece to święto. Kto widział piżmaka?  kiedyś to się szło i jest piżmak,a dzisiaj ? :)

inny przykład to kuropatwy. Jeszcze nie dawno były ich całe masy - szczególnie zimą były widoczne. Szczerze powiedziawszy to już dawno nie widziałem kuropatwy - bo na lisy raczej winy się nie zwali..

Jakoś wody oraz jej brak to moim zdaniem główna przyczyna naszego rybostanu.. Bo odłowów rybackich to wiadomo - być nie powinno.. Ale to czysty biznes..  -_-

Jakość wody. Jakieś 3-4 lata temu czytałem opracowanie zrobione w IRŚ w Olsztynie o jeziorach mazurskich, oczywiście nie wszystkich. Chodziło między innymi o któreś z wielkich jezior. Nie pamiętam o które chodziło ale jest coś takiego jak strefa do której jest jakieś życie. 20 lat temu było do 30m a przy ostatnich badaniach wyszło im że poniżej 18m nie ma tlenu i tam już tylko jakieś pierwotne formy żyją, ryba nie ma szans. I tak jest w dużej części jezior. Powód? To co piszesz, rolnictwo i rozwój turystyki.

Jeśli chodzi o raki, pamiętam je w jeziorach w latach 70 ale pamiętam gdzieś pod koniec lat 60 jak ...... straszyli mnie rakiem :unsure: .

Miałem kilka lat a stare chłopy takie po 12-13 lat złapały raka i nie z nim ganiali :( . Oczywiście że nie pamiętam jak był duży ale wtedy był ogromny. Gdyby ktoś myślał że to było gdzieś na Mazurach czy Podlasiu to błąd , to było mniej-więcej tam gdzie teraz most Łazienkowski. Piżmaka było na gęsto ale oprócz zanieczyszczeń do likwidacji piżmaków w największym stopniu w ciągu ostatniego ćwierćwiecza przyczyniła się norka amerykańska. 

Kuropatwy i zające. Jakiś czas temu w poczekalni u dentysty trafiłem na "Łowca Polskiego" , nawet przepuściłem kogoś w kolejce bo chciałem doczytać. Populacja zająca, kuropatwy i przepiórki spadła od 1983 o 80-90% :( . Powodem oprócz nawozów są w/g

"ŁP" lisy które dzięki rozrzucanym szczepionkom mają się świetnie i ptaki drapieżne których z każdym dziesięcioleciem jest coraz więcej bo nikt do nich nie strzela.

To że odłowów być nie powinno to wiem ale na kogo zwalić jak tych odłowów nie ma ale ryb też? Przecież ani na Wiśle radomskiej ani lubelskiej , Bugu siedleckim, ciechanowskiej Wkrze odłowów nie ma ale na wyniki wszyscy narzekamy :unsure: .

Kłusownictwo jest dużo mniejsze jak kiedyś. Jakiś czas temu rozmawiałem z wędkarzem z Drohiczyna. Twierdził że kłusownictwo na Bugu zanika bo starsi są schorowani albo wymarli a młodzież powyjeżdżała. A ta co nie wyjechała nie umie, nie chce, nie potrafi a dużo łatwiej pójść w nocy "na domki" niż siedzieć w krzakach po nocy albo w stodole rozplątywać sieci.

Ostatnie 2 lata wędkuję w górę Bugu od Drohiczyna, sporo rozmawiam z wędkarzami i sąsiadami.

Starszy wiekiem wędkarz z Siemiatycz mówił mi że stojąc na skarpie nad rzeką widział stada kiełbi na piaszczystym dnie a było tak do 2m głębokości. Teraz ani kiełbi ani piaszczystego dna :wacko: . Twierdził też że kiedyś było dużo więcej kłusowników co potwierdzają mieszkańcy nadbrzeżnych wiosek. Znany mi mieszkaniec przyznał się że chodził z "kłomlą" nad rzekę ale ostatnio był....... 5 lat temu a jak chodzili wcześniej to 2-3x w roku. Wyjaśnił mi co to jest "klomla" bo skąd miałem wiedzieć, była to siatka rozpięta na ramie , miało to ok. 2m długości i 1 m wysokości. Ile w to ryb wejdzie? okazało się z tego co mówił że mało. Przez cały dzień udawało im się wyjąć 2-5 szczupaków, jakieś płotki, karasie, linek czasami. Na 3 osoby obsługi tego urządzenia to raczej mało. Jak więc wytłumaczyć wyniki na które narzekamy jeśli są odcinki bez rybaków a i kłusownictwo w zaniku? Zupełnie nie wiem a sam mam marne wyniki, zresztą jak się dowiem to czy moje wyniki się poprawią ? :P

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Znalazłem coś o zwierzynie w jednym z podlaskich nadleśnictw :

Na naszym terenie łoś występuje w ilości 356 szt. Dodam, że bezpieczna liczba dla normalnego funkcjonowania ekosystemu to 88 sztuk. Natomiast sarny występują w ilości 3360 sztuk, a ich docelowa liczba powinna oscylować w granicach 4200 sztuk. Liczba jeleni 310 sztuk i dzików 1014 jest na dzień dzisiejszy w granicach normy .

- Wśród zwierzyny drobnej łownej zające występują w ilości 6040 sztuk Jest ich znacznie mniej niż kiedyś. Ich populacja ma docelowo stanowić u nas ok. 11600 sztuk Najgorzej przedstawia się stan liczbowy kuropatw. W chwili obecnej naliczono u nas ok. 2015., a powinno być około 12000. W obecnej chwili pracujemy nad przywróceniem odpowiedniej ilość tych zwierząt na naszym terenie. Poza tym mamy ze zwierzyny łownej jarząbki (129), bażanty (574). Głuszce i cietrzewie na naszym terenie nie występują.

 A tutaj z sąsiadującego nadleśnictwa czyli Nurzec Stacja.

Fauna leśna nadleśnictwa jest bardzo bogata. Zwierzyna gruba reprezentowana jest przez łosie, jelenie, sarny i dziki. Łącznie na terenie nadleśnictwa ich liczebność szacuje się na: sarny 1650 szt, jelenie 470 szt, łosie 200 szt.

W naszych lasach spotkamy również wiliki i rysie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są (pojawiają się) miejsca jeszcze w Polsce gdzie ichtiofauna jest bogata. 500ha rybnej wody i 50 pozwoleń na rok. Cena 1500zł i 2500zł :)

http://www.lajs2000.pl/informacje/

Jesteś pewien tego bogactwa ichtiofauny w Kośnie? Różnie ludzie mówią, ale często słychać, że jest tam średniawo z rybą... (zapewne dzięki wcześniejszy odłowom Kompani)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam jakieś dziwne uczucie, że żyliśmy 20-30 lat temu w różnych Polskach. :unsure: W latach 80tych i 90tych słyszałem - rzeki zatrute, ryb nie ma , kiedyś to były ryby....

Z tego co widzę to jednak przynajmniej część rzek jest czyściejsza, głównie skutkiem upadku przemysłu w naszym pięknym kraju. Kwestia nawozów i pestycydów - nawozy sypało się radośnie w nadmiernych dawkach jak były tanie(nie wiesz ile syp 2x więcej), teraz jak chłop chce coś na uprawie zarobić musi policzyć czy to co wysypie mu się zwróci. Co do pestycydów, większość insektycydów bijących wszystko co popadnie jest wycofana, patrząc na rosnącą populację ptaków krukowatych i drapieżnych (stojących na końcu łańcucha pokarmowego i najbardziej narażonych na kumulujące się dawki toksyn) działanie pioniera środków owadobójczych- DDT też ustępuje.

Zmniejszenie się populacji kuropatw, zajęcy to jednak raczej głównie wypadkowa 2 rzeczy - wzrostu liczebności drapieżników (lisy, ptaki drapieżne, również dzik nie pogardzi jajeczkiem) oraz zanik tradycyjnego systemu uprawy roli, czyli stosunkowo niewielkich pól ze zbożem, łąk, krzaczków, zagajników wymieszanych ze sobą zapewniających stołówkę i schronienie blisko siebie.

Natomiast w przypadku gospodarki rybackiej kluczem jest właśnie słowo gospodarka i jej podstawowa zasada, żeby wyjąć trzeba  włożyć. Dopóki systemowo będzie promować się grabież zamiast gospodarki, dopóty w wodzie będzie pusto. W opcji dzierżawy na kilka lat sens ekonomiczny ma jedynie wyczyszczenie wody z tego co w niej jeszcze pływa, natomiast w opcji posiadania wody na własność, bądź długoterminowej dzierżawy (kilkadziesiąt lat???) sytuacja odwraca się o 180stopni, żeby dało się z tej wody wyżyć trzeba o nią zadbać.

Ci którzy się oburzają na dzierżawców wód może niech odpowiedzą sobie na pytanie, czy wynajmując dom na kilka lat  bez szans na jego kupienie i z brakiem jakiejkolwiek pewności na przedłużenie umowy najmu przeprowadzą w nim remont, ocieplą, wymienią instalacje, etc., czy raczej będą korzystać z tego co dostali? A w opcji braku odpowiedzialności za stan opuszczanego mieszkania, czy  ten stan im nie będzie wisiał jak kilo kitu na agrafce?

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

30 a już 50 lat wstecz to żyliśmy nie w dwóch różnych Polskach a w innych światach - przykład mamy nad wodą, w lasach i na osiedlu, żyło się inaczej..

Pisząc o łańcuchu pokarmowym to trzeba się zastanowić się/wiedzieć/rozgraniczyć  te zwierzęta, ptaki które są najbardziej i bezpośrednio narażone na toksyny. Bardzo możliwe że jeden gatunek jest  mniej podatny i radzi sobie lepiej  niż inny. Nie chodzi mi tu o dorosłe ale o pisklętach ich bytowanie-gdzie gniazdują i w jakim stopniu są narażone.  Żaden ptak nie lubi jak się mu pryska po oczach. Nawiasem mówiąc - przy zbiorze porzeczek  nie raz widywałem martwe pisklęta.

Fajnie piszesz że DDT  – tez ustępuje.  Co masz na myśli ? to że, „wysadzi” głowę a później ulegnie biodegradacji czy to że jest wycofany z produkcji ?

Wiara w to, że kuropatwy i zające zjadły lisy i jastrzębie jest bardzo wygodna.. Kiedyś to zwykłego wróbla było pod dostatkiem.  Wiem też, że nasze zające masowo wyjeżdżały za granice, łapane w siatki i wywożone.

Co do gospodarki to takie typowo polskie. Uważam że nie każdy ma takie podejście, tak samo jak różni są ludzie.  Mój ojciec jak wynajmuje garaż to go remontuje, pewnie włożył więcej jak jest wart, nie pyta i nie wgląda zysku taki jest i wie że dobrze robi. Ukraść jest bardzo łatwo jednak nie każdy umie.

PS. W Twoim pości jest dużo prawdy, wcale nie neguje  tak też bywa/jest. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie chce mi się szukać, stąd nie powiem kiedy DDT zostało wycofane, prawdopodobnie w latach sześdziesiątych (koniec), lub siedemdziesiątych. Z czasem każda substancja ulega rozpadowi. Wymieniłem ptaki drapieżne bo to one właśnie są w tym przypadku wskaźnikiem i na ich populację DDT miało największy wpływ - będąc na końcu łańcucha pokarmowego kumulowały w swoich organizmach najwięcej tego środka, sytuacja podobna jak teraz z odradzaniem jedzenia tuńczyków z uwagi na metale ciężkie.

Kwestia wróbla jest podobna do kuropatw - zabrakło żarcia i schronienia. Kiedyś na wsi co zagroda była krowa, koń, kury to i wróbelki miały co jeść, teraz jak w niektórych powiatach jest po 10 krów to i wróble się nie wyżywią. W miastach podobnie , niby żarcia więcej ale i gołębia oraz krukowata konkurencja większa.

W funkcjonujących oborach wróble widzę. Widzę też ptaki śpiewające lęgnące się w chronionych pestycydami sadach. Co ciekawe całkiem dobrze w mojej okolicy radzą sobie bażanty - jeden kogut urzęduje u mnie w zasadzie na stałe, widzę go prawie codziennie, kury jeszcze całkiem się nie zadomowiły, kręcą się po całej okolicy.

A tatuś szanowny to na jak długo wynajmuje ten garaż rok, dwa, pięć, czy raczej 20-30lat?

Inna sprawa wody dzierżawią ludzie dla zysku i nie ma co od nich oczekiwać, że bez gwarancji długoterminowego użytkowania, będą inwestować, tylko po to , żeby korzyści z tej inwestycji zebrał ktoś inny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...