Skocz do zawartości

SUMY 2014


suli102

Rekomendowane odpowiedzi

Nie znalazłem nigdzie wiec być może otwieram wątek jeśli gdzieś jest to proszę o przeniesienie;-) Sum z pierwszej wyprawy na RIO EBRO 220cm i od razu życiówka!!! Sprzęt to spinning Black Cat, kołowrotek Penn 5000L, plecionka Power Pro 80lbs.Przynęta Salmo Hornet 9cm.Pozdrawiam

post-48544-0-74132200-1397504651_thumb.jpeg

post-48544-0-41494300-1397504673_thumb.jpeg

post-48544-0-45368300-1397504691_thumb.jpeg

  • Like 36
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pojedz, zlow, wroc, wstaw

nie pojadę w życiu bo żadna to dla mnie satysfakcja złowić suma tam gdzie pływają ich tysiące

jak w Wiśle , Odrze, Bugu , Warcie , Narwi ktoś złowi to składam ukłony , to będzie ryba ciężko wypracowana i da satysfakcję 100000 razy większą niż przereklamowany Sum z Ebro...

Ja na razie nie będę tego próbował bo nie stać mnie na takie zabawy ale może kiedyś jak się dorobię czemu nie

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@c1esla, mylisz sie i to bardzo :) nie jest tak jak mowisz z tymi rybami.Nie wystarczy rzucic i sciagac :) zdajesz sobie sprawe ile trzeba planow podchodow i przygotowan aby lowic systematycznie 2 metrowe ryby ? To nie tak jak u ciebie, gdzie idziesz na ciurek, ktory mozesz przeskoczyc i dlubiesz pstrunie w ciekawych miejscach.Potrzebna lodz, odpowiedni sprzet, przewodnik i czas.Na ebro lowilem tylko raz i tylko raz na zbiorniku Maquineza, sumow wielkich nie polowilem chociaz jak mowisz plywaja ich tysiace.Zlowilem kilka mniejszych i kilka sandaczy, mielismy ponton, spaline duzo sprzetu i jeszcze wiecej checi.Wyprawa na wielkie ryby to nie wyskoczenie z jednym kijkiem i pudelkiem przynet w kamizelce.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie pojadę w życiu bo żadna to dla mnie satysfakcja złowić suma tam gdzie pływają ich tysiące

jak w Wiśle , Odrze, Bugu , Warcie , Narwi ktoś złowi to składam ukłony , to będzie ryba ciężko wypracowana i da satysfakcję 100000 razy większą niż przereklamowany Sum z Ebro...

Ja na razie nie będę tego próbował bo nie stać mnie na takie zabawy ale może kiedyś jak się dorobię czemu nie

Mylisz się Kolego, to podobne podejście jak do metrowych szczupaków w Szwecji, których też jest ponoć tysiące i same wskakują do łódek. Wędkarstwo uczy pokory i nic pewnego nie jest. Na Ebro nie byłem i na razie się nie wybieram ale nie mówię NIE. Do Skandynawii jeżdżę od 10 lat, przynajmniej raz w roku a czasem na wiosnę i jesień i wiesz co? Większego Esoxa niż 97 nie złowiłem, a uwierz mi totalnym laikiem nie jestem. Także proponuję trochę więcej pokory.

 

Pozdrawiam,

malcz

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@grunwald1980 , zdaje sobie sprawę że to jest cały tir sprzętu potrzebny, ale tyle pieniędzy włożyć w taki wyjazd jest dla mnie porażką wędkarską , mając u nas wody w których pływają wcale nie mniejsze sumy niż w Hiszpanii , za tą kwotę co ludzie przeznaczają tam na tyg wyjazd , myślę że na naszej Wielkiej rzece w ciągu kilkunastu wyjazdów złowi się rybę może nie 2 metrową ale 170 spokojnie i to będzie satysfakcja - złowiłem prawdziwego , rodzimego , dzikiego suma , a nie wdrożonego na lewo do wody w której nigdy nie występował - może dlatego u mnie takie coś jest bo nie lubię gatunków inwazyjnych ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Damn, ale nie czujesz całej tej otoczki? Czekania, zbierania sprzętu, podróży, eskapady w nieznane i niepewności? Połowimy czy nie?

 

To jest wyzwanie, w Polsce jak załamie się pogoda albo nie biorą to się po prostu zawijasz i jedziesz innym razem, a tam na "wygnaniu" walczysz bo już jesteś i nie bardzo masz wyjście - musisz popracować i się namęczyć aby coś wydłubać. Na takich wyprawach kształtuje się właśnie charakter  - przynajmniej ja tak do tego podchodzę. I tyle razy już dostałem w dupę w Szwecji, że na każdy następny wyjazd czekam jeszcze bardziej, żeby się zrewanżować.

 

Pozdrawiam

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie nie rozpoczynajmy kłótni, tylko podziwiajmy fotki. Naprawde szacun dla osób łowiących takie okazy. A mimo że w Ebro jest dużo wielkich sumów to nie wydaje mi się że to tak łatwo złowić. Tam sumy też reagują na pogodę, ciśnienie itd. Na pewno tam łatwiej złowić okaz niż u nas, ale nie wierzę że super łatwo.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

@grunwald1980 , zdaje sobie sprawę że to jest cały tir sprzętu potrzebny, ale tyle pieniędzy włożyć w taki wyjazd jest dla mnie porażką wędkarską , mając u nas wody w których pływają wcale nie mniejsze sumy niż w Hiszpanii , za tą kwotę co ludzie przeznaczają tam na tyg wyjazd , myślę że na naszej Wielkiej rzece w ciągu kilkunastu wyjazdów złowi się rybę może nie 2 metrową ale 170 spokojnie i to będzie satysfakcja - złowiłem prawdziwego , rodzimego , dzikiego suma , a nie wdrożonego na lewo do wody w której nigdy nie występował - może dlatego u mnie takie coś jest bo nie lubię gatunków inwazyjnych ...

Miedzy calym tirem a kilkoma kijami jest przepasc, nie musisz ironizowac, nigdzie nie pisalem ze Ty latasz z samym dolnikiem.Najezdzasz na Hiszpanie a okazuje sie ze w Polsce sa niemniejsze ryby, nic tylko low i wstawiaj w sezonie bede bil brawo :) nie draz wiecej tematu prosze cie bo sam stanjesz sie gatunkiem inwazyjnym.Nie chce cie urazic, ale jesli kiedys zdecydujesz sie na "wyprawe zycie" poswiecisz swoj czas, pieniadze, jednym slowem dokonasz wiele wyrzeczen aby cos takiego przezyc a ktos z boku na to popatrzy i powie " to jest pikus" to wtedy zrozumiesz.Sam zawsze powtarzam, ze na zagranicznych lowiskach latwiej o fajne ryby.Ale uwierz mi na slowo, latwiej w Polsce zlowic okaz wychodzac z domu, niz znalezc sie nad woda gdzie okazow plywa tysiace.Dobrej nocy zycze :)

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

nie pojadę w życiu (...)

Ja na razie nie będę tego próbował bo nie stać mnie na takie zabawy ale może kiedyś jak się dorobię czemu nie

 

Rozumiem, że Twoje stanowisko wynika trochę z niewiedzy, a trochę z punktu siedzenia. Łatwiej się czegoś wyrzec, jak się to zdeprecjonuje ;)

 

Regularnie jeździmy z Harrym na śródlądowe zagraniczne ryby od 2010 roku. Za nami około 10 eskapad. Nie są to wyprawy na koniec świata, a raczej takie macanie po wodach naszych południowych, północnych i zachodnich sąsiadów. Macanie, bo na większość wód jedziemy w ciemno, typując łowiska na maps.google.com. Ale za to przy odrobinie inwencji da się taki wyjazd ogarnąć za nieco ponad 100PLN dziennie, licząc wszystkie wydatki bez żywności i alkoholu. Warunkiem jest posiadanie własnego pontonu i silnika.

 

Po drugie wyjazd wyjazdowi nierówny. Na niektórych nie śpi się w ogóle przez 2 -3 doby, a przez pozostałą część – po 3-4 godziny dziennie. Marznie się, moknie, niedojada, zmaga z wiatrem i falą, myje w lodowatej wodzie. Czasem zdarzają się wypadki, choroby i nieprzyjemne historie, po których trzeba się pozbierać i łowić dalej. Często brakuje sił, albo siada morale. A po tym wszystkim trzeba wsiąść za kółko i wrócić po nie zawsze idealnych drogach np. 2 – 2,5 tys. km. Oczywiście, można wynająć sobie kwaterę w dobrym standardzie z bieżącą wodą i kuchnią, przewodnika, tudzież łajbę z wysoką burtą i silnikiem 30-50hp, która żadnej pogody się nie boi… Ale to kosztuje 2-3 razy więcej.

 

Po trzecie trzeba pamiętać, że łowi się na nieznanej wodzie, którą trzeba w ciągu kilku (w praktyce 2-3 dni) rozpracować, bo inaczej siada psycha i może się okazać, że cały wyjazd będzie można o kant dupy potłuc. Ryby w ogóle a duże ryby w szczególności występują lokalnie, wyspowo, czasem w bardzo nieczytelnych i trudno identyfikowalnych miejscach. Zdarzyło się niedawno, że dwa dni pływaliśmy bez ryby po wodzie, która jest okoniowym Eldorado. Nigdy też nie wiadomo, na co ryby będą brały, np. zdarza się, że metrowe szczupaki żrą prawie wyłącznie przynęty nie dłuższe niż 8-9cm. Ostatnio złamaliśmy z Harrym naszą zasadę łowienia na nowych wodach i dwa razy wróciliśmy w poprzednio rozpracowane miejsce; za drugim i trzecim razem o dobrych porach i w dobrych miejscach okazowe ryby łowiło się „z zamkniętymi oczami”, każdy  uczestnik tych wypraw „zrobił” co najmniej jedną życiówkę.

 

Zapytaj Krisa23, Pumbę, Baarsa, Hubsonona, Harrego, czy łatwo jest złowić ponad metrowego szczupaka, czy ponad półmetrowego okonia lub podobnego pstrąga w nieznanych wodach, w których teoretycznie się od nich roi. Nie mieszaj ludziom w głowach, dopóki nie wyrobisz sobie zdania na bazie własnych doświadczeń. Szkoda psuć sobie opinię.

 

Jak powiedzieli koledzy – samo ruszenie się z przydomowego ciurka, czy kaczego dołka to niejednokrotnie spore poświęcenie, ryzyko i wysiłek.

Edytowane przez krzysiek
  • Like 18
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...