maweric Opublikowano 12 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2015 Mój znajomy prowadzi ośrodek wypoczynkowy nad z jednym z jezior i dogadał się załatwił, że w okolicach ośrodka, a jest to koniec jeziorka rybacy nie łowią i naprawdę nie łowią. Dotrzymują obietnicy, aż dziw bierze i rybka odbudowała się w 2 lata. Dużo jednak zależy od chęci i podejścia takiego zwykłego ludzkiego.Miło słyszeć że na Dadaju też coś się ruszyło, po parę lat temu też jeziorko straszyło pustkami. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dano-G Opublikowano 12 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2015 Dadaj na naszym terenie w tej chwili to super woda. Mieliśmy tam parę razy zawody - jeszcze chimerycznie, jeszcze różnie, ale populacja się odbudowuje. Na korzyść jeziora dodatkowo wpłynęła kanalizacja okolicznych miejscowości i zdecydowana poprawa jakości wody. Sandacza coraz mniej, ale ogólny rybostan wraca na naprawdę właściwe tory. Może jeszcze bardziej restrykcyjne limity i będzie fajnie Można połowić fajne okonie, ale padło też kilka metrowych esoxów.Luk, co do Łańska - łowię tam okazjonalnie, ponieważ mam uraz do gospodarstwa rybackiego szwaderki (świadomie z małych liter). Niestety jadą grubo i wyjechali sporo ryby. Można trafić jeszcze okonia czy szczupaka, ale nie jest łatwo. Inaczej - jest trudniej niż gdzie indziej. Zdaje się, że od 2014 została zniesiona strefa "rządowa" i teraz każdy łowi gdzie chce, na jednym zezwoleniu i dokąd prądu w aku starczy na silniku .Nadal można tam złowić rybę i dają się złowić fajne sztuki, tylko że odbywa się to po prostu rzadko. Miałem w zeszłym roku taką sytuację, że rybacy zdjęli z górki sieci, a jak odpłynęli to trafiliśmy tam z kolegą (dwie godziny od momentu zdjęcia sieci) fajne oxy (powyżej 30 cm). Złowiliśmy prawie 30 sztuk, padał deszcz, rybacy spłynęli dopiero, ale one żarły. To drapieżne. Jak ktoś lubi białoryb, to niezmiennie są duże leszcze i piękne płocie. Jak jeszcze łowiłem inne ryby niż drapieżniki, to płocie około kilo były częstym połowem: 6 ziarenek kukurydzy na haczyk i ze 4-5 szt na jednym wypadzie można trafić.W razie czego - zapraszam na prv - coś tam podpowiem. Co do jeziorka, o którym pisze Alfio - myślę jednak, że to nie Ustrych a jednak to oczko, co je na mapie pokazałem - też tam łowiłem i w zasadzie wszystko się zgadza. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
EMMS Opublikowano 12 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 12 Stycznia 2015 Gdyby to był Ustrych można by było tylko żebrać o pozwolenie od Konserwatora Przyrody Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
wichu79 Opublikowano 13 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2015 Pięknie że niektórzy się umieją dogadać.W okolicach Giżycka na wodach GR Olsztyn jest taka lipa że szkoda gadać.Nawet na Tejstymach od 2 lat jest martwica.Znajomy cały sezon przesiedział i szkoda gadać.Gdzie te wszystkie piękne garbusy się podziały?No pytam,gdzie?:-( Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
staszek Opublikowano 13 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2015 W knajpach sprzedane przez rybaków po cichu........ Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
luk_80 Opublikowano 13 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2015 Dzięki Dano-G. Właśnie o taki info mi chodziło. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Zander Hunter Opublikowano 13 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2015 Sandacza coraz mniej, ale ogólny rybostan wraca na naprawdę właściwe tory. Może jeszcze bardziej restrykcyjne limity i będzie fajnie Sandacza Dano-G to raczej coraz więcej bo przez ostatnie lata praktycznie go nie było na Dadaju, a w 2014 zaczął się pojawiać.Znam nawet człeka który kilkanaście dobrych ryb złowił w 2014 a we wcześniejszych latach na ziro. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dano-G Opublikowano 13 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2015 (edytowane) Sandacza Dano-G to raczej coraz więcej bo przez ostatnie lata praktycznie go nie było na Dadaju, a w 2014 zaczął się pojawiać.Znam nawet człeka który kilkanaście dobrych ryb złowił w 2014 a we wcześniejszych latach na ziro.Mam na ten temat teorię, która mówi że ryba wróciła na miejscówki, bo nie jest niepokojona przez rybaków, właśnie od dwóch lat. I daje się złowić i mam drugą (ale to już domniemania, bo znawcą nie jestem) - woda w Dadaju coraz bardziej czysta, a sandacz chyba nie przepada za takim rozwiązaniem.Wyszyński podjął w 2014 roku decyzję o zaniechaniu zarybiania sandaczem. Więc na tej podstawie sobie wydumałem ,że sandacza coraz mniej. Może sam się wybroni naturalnym tarłem, ale nie jestem pewny że da radę.Życie zweryfikuje jak zwykle. Na Wulpińskim podjęli decyzję o nie zarybianiu sandaczem już dawno, bo nie ma sensu. Tymczasem w 2014 trafiło się kilka niemiarków. Czyli się jednak sam rozmnaża. Oby mu się udało. W sensie - sandaczowi Edytowane 13 Stycznia 2015 przez Dano-G Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
EMMS Opublikowano 13 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2015 Dobrze by było gdyby na Wulpińskim kilku lokalnych szkodników z wędkami złamało się i w końcu zaczęło wypuszczać co większe szczupaki... Bo na razie zamiast pochwalić się fotkami, często można usłyszeć o pulpecikach z metrówki albo słoikach z dodatkiem ich mięsa Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gadget Opublikowano 13 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2015 Pięknie że niektórzy się umieją dogadać.W okolicach Giżycka na wodach GR Olsztyn jest taka lipa że szkoda gadać.Nawet na Tejstymach od 2 lat jest martwica.Znajomy cały sezon przesiedział i szkoda gadać.Gdzie te wszystkie piękne garbusy się podziały?No pytam,gdzie?:-(Zwróć uwagę na kilka jezior w okolicy Giżycka, które należą właśnie do GRWO i tam po próbuj. Jest kilka naprawdę rybnych akwenów w szczególności obfitujące w okonie i szczupaki. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marxxl5 Opublikowano 13 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2015 Mam na ten temat teorię, która mówi że ryba wróciła na miejscówki, bo nie jest niepokojona przez rybaków, właśnie od dwóch lat. I daje się złowić i mam drugą (ale to już domniemania, bo znawcą nie jestem) - woda w Dadaju coraz bardziej czysta, a sandacz chyba nie przepada za takim rozwiązaniem.Wyszyński podjął w 2014 roku decyzję o zaniechaniu zarybiania sandaczem. Więc na tej podstawie sobie wydumałem ,że sandacza coraz mniej. Może sam się wybroni naturalnym tarłem, ale nie jestem pewny że da radę.Życie zweryfikuje jak zwykle. Na Wulpińskim podjęli decyzję o nie zarybianiu sandaczem już dawno, bo nie ma sensu. Tymczasem w 2014 trafiło się kilka niemiarków. Czyli się jednak sam rozmnaża. Oby mu się udało. W sensie - sandaczowi Wyszyński zaniechał zarybiania sandaczem na Dadaju z prostej, ekonomicznej przyczyny - pozyskiwanie sielawy. Przecież nie będzie sandacza wpuszczał, żeby mu sielawkę wyżerał. Dogadał się ze stowarzyszeniem "Nasz Dadaj", że zaniecha odłowów gospodarczych na Dadaju z wyłączeniem pozyskania sielawy, bo i tak tej ryby wędkarze nie łowią. I to nie jest teoria, to jest bardzo racjonalna gospodarka rybacka . Mam cichą nadzieję, że Dadajowe sandacze wywiną Panu Wyszyńskiemu brzydki numer i rozplenią się na potęgę. Chociaż ten jegomość i z taką klęską urodzaju potrafi sobie poradzić, kto zna historię sandaczy z jeziora Stryjewskiego, ten wie o czym piszę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Dano-G Opublikowano 13 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2015 Mariusz, słyszałem jednak inną opinię i to tak bardziej ichtiologiczną.Z drugiej strony, @hlehle w innym wątku opisuje, jak to opinie ichtiologów są różne, w zależności od strony potrzebującej opinii. Aby Dadajowi na zdrowie wyszło Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gadget Opublikowano 13 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Stycznia 2015 (edytowane) Wyszyński zaniechał zarybiania sandaczem na Dadaju z prostej, ekonomicznej przyczyny - pozyskiwanie sielawy. Przecież nie będzie sandacza wpuszczał, żeby mu sielawkę wyżerał. Dogadał się ze stowarzyszeniem "Nasz Dadaj", że zaniecha odłowów gospodarczych na Dadaju z wyłączeniem pozyskania sielawy, bo i tak tej ryby wędkarze nie łowią. I to nie jest teoria, to jest bardzo racjonalna gospodarka rybacka . Mam cichą nadzieję, że Dadajowe sandacze wywiną Panu Wyszyńskiemu brzydki numer i rozplenią się na potęgę. Chociaż ten jegomość i z taką klęską urodzaju potrafi sobie poradzić, kto zna historię sandaczy z jeziora Stryjewskiego, ten wie o czym piszę.Co prawda to prawda....Stryjewskie "było" wodą z ogromną iloscią sandaczy niestety nie dane mi było trafić jeszcze na ten okres kiedy był. I to dziwne jeziorko w centrum wsi a takie zandory były. Ale idzie ku dobremu jak byłem to sporo króciaków złowiłem. Chlopaki z Naszego Dadaju porobili krześliska i powinien sandacz tam się odrodzić.Co do Dadaju to owszem słyszałem/widziałem/byłem w tym roku na sandaczach. Jednak Dano ma racje, Dadaj już swoją świetność sandaczową ma już wg mnie za sobą. Chemizm wody się zmienił woda zrobiła się czystsza . Co wpływa negatywnie na występowanie sandacza. Edytowane 13 Stycznia 2015 przez Gadget Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
red_666 Opublikowano 14 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Stycznia 2015 Po przeczytaniu dwóch linków o lasach państwowych ... chyba zmienię zdanie na temat ich sprzedaży. Byłem zdecydowanie przeciw, traktując je jako wspólne dobro narodowe. Tymczasem staje się to państwem w państwie ... dlaczego jakiś rumcajs w zielonym przebranku ma na mnie czyhać żeby się przed zwierzchnością pochwalić, że przyniósł 5 setek od kogoś kto chciał siku albo wysadził rodzinkę, żeby sobie parę podgrzybków nazbierała ... dlaczego nie mogę sobie rozbić małego brolly nad brzegiem jeziora, przywożąc ze sobą worek na śmieci albo zjeść boczku z grilla po którym pozostaną ślady w ilości 4 szt i fi 1cm. nad brzegiem łowiska. Idiotyzm. Łowię ryby ale w 99% jem tylko łososie i śledzie Strażnik mrowisk powinien sprawdzić czy nie zostawiłem po sobie papierka, czy zostawiłem teren w takim stanie w jakim chciałbym go zastać kiedy znowu przyjadę itd ... oni pracują dla nas i za nasze pieniądze ... Gdyby ochrona wód traktowana była w części z taką uwagą, dofinansowana (sprawowana oczywiście przez ludzi, którzy nie dostają pomieszania zmysłów ze szczęścia jak ktoś im da coś przypominającego mundurek i broszę z emblematem) wtedy myślę, że mielibyśmy trochę więcej ryb ... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maweric Opublikowano 15 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Stycznia 2015 @red66 - ten kraj nie jest zły, tylko ludzie chorzy wymyślają przepisy, zakazy, nakazy nie mające nic wspólnego z rozsądkiem, a tępy strażnik, czy " stróż prawa "posiadający trochę władzy , którą nabył po znajomości, bo ktoś z rodziny gdzieś mu załatwił pracę jeszcze do tego nad interpretuje przepisy. I koło się zamyka , tępy pomysłodawca, tępy prawodawca itd, i mamy to co mamy .Lasy państwowe czyli nasze dla leśników, jeziora państwowe tylko dla rybaków, bo w sumie tylko płacimy pozwolenia, składki , podatki.Brak gospodarza , na każdym szczeblu, kasa , układy , znajomości ................. brrrrrrrrrrr szkoda gadać. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
red_666 Opublikowano 15 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Stycznia 2015 lasy dla leśników, jeziora dla rybaków ... zgrabnie to ująłeś. a gdzie miejsce dla wędkarzy ... z ekonomicznego punktu widzenia to ludzie, którzy dają jeść handlowi na miliony złotych, (wędki, kołowrotki, plecionki, przynęty i tysiąc innych rzeczy), wynajmują kwatery, robią zakupy, przepalają tysiące litrów paliwa (potrafiłem zrobić 700 km żeby się przekonać czy u sąsiada trawa nie jest bardziej zielona Kiedy w tym kraju ktoś to zrozumie ... albo własność prywatna wody (wtedy, płacimy i wymagamy, jeśli nas stać, a właściciel akurat ma pomysł na taki interes, ale to on ustala zasady) albo sytuacja, że miejscowi sami tępią kłusowników, starają się pozbyć rybaków itd bo wiedzą, że wędkarz wróci, przywiezie rodzinę, zostawi kasę ... Sam teraz szukam takiego miejsca, gdzie ja będę mógł połowić ryby a żona i 5 letnia córka też znajdą dla siebie atrakcje. I gotów jestem za taką imprezę dobrze zapłacić ... Myślałem własnie o Mazurach albo Solinie. Bo tez uważam, że mój kraj nie jest taki zły Ale niestety jak podobno powiedział Piłsudski i miał sporo racji "Naród wspaniały tylko ludzie k...y" Co do mazur ten wątek optymizmem nie napawa, zostawię sobie jeszcze złudzenia odnośnie Bieszczad... Jako łowisko prywatne, komercyjne mogę podać przykład tego, na które ja jeżdżę. Jak już nałażę się ze spiningiem po Bugu i Wieprzu to czasem chcę usiąść z karpiówkami i nie tylko napawać się pięknem przyrody ... Jeżdżę mianowicie na Przystanek Stawy koło Stalowej Woli. To modelowy przykład łowiska prywatnego: całkowity NO KILL, dzwoni się rezerwując swoje ulubione stanowisko, miły, kulturalny pracownik udziela wszelkich informacji, proponując przy okazji wypożyczenie sprzętów lub sprzedaż akcesoriów, które mogą się przydać na łowisku. Karpie, szczupaki, sumy ... Z tego łowiska zawsze wracam z bananem na pysku Ale to jedna strona medalu. Druga to taka, że ten miły Pan ma monitor podzielony na kilkanaście okien, na których jest transmisja na żywo z kamer dokładnie monitorujących swoją drogą duży i kameralnie pod względem rozplanowania stanowisk zaplanowany zbiornik. Nie o to chyba jednak do końca nam chodzi ... A mazury z opowieści mojej matki, która jeździła tam przez całą swoją młodość chyba już nie są takie same ... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
godski Opublikowano 16 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Stycznia 2015 Wyszyński zaniechał zarybiania sandaczem na Dadaju z prostej, ekonomicznej przyczyny - pozyskiwanie sielawy. Przecież nie będzie sandacza wpuszczał, żeby mu sielawkę wyżerał. Dogadał się ze stowarzyszeniem "Nasz Dadaj", że zaniecha odłowów gospodarczych na Dadaju z wyłączeniem pozyskania sielawy, bo i tak tej ryby wędkarze nie łowią. I to nie jest teoria, to jest bardzo racjonalna gospodarka rybacka . Mam cichą nadzieję, że Dadajowe sandacze wywiną Panu Wyszyńskiemu brzydki numer i rozplenią się na potęgę. Chociaż ten jegomość i z taką klęską urodzaju potrafi sobie poradzić, kto zna historię sandaczy z jeziora Stryjewskiego, ten wie o czym piszę.Podobnie jest obecnie na Litwie. Duże sielawowe jeziora są odławiane tylko z sielawki. I na tym polega dzierżawa. Dzierżawca ma zarybić różnymi gatunkami a później ma prawo odławiac tylko sielawkę.I tam to się moze sprawdzić go kary są przeokrutne. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Siergiej Opublikowano 16 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Stycznia 2015 Nie wiem jak w okręgu Olsztyńskim,zaś w Elbląskim jest tragedia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Siergiej Opublikowano 16 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Stycznia 2015 Chociaż wczoraj wykupiłem składki również na Olsztyn i widzę,iż nie ma różnicy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
godski Opublikowano 16 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Stycznia 2015 Dobry tekst z innego portalu: Polskie wędkarstwo zmarło śmiercia tragiczną 25 lat temu. To wtedy do negatywnie zweryfikowanego funkcjonariusza SB przyszli towarzysze by powiedzieć, że jest interes do zrobienia. Interes warty kilkadziesiat milionów złotych rocznie a obecnie juz ponad 100 milionów. Towarzysze z bezpieki słusznie doszli do wniosku, że gdzies sie trzeba zahaczyć na stare lata, bo z miernej emeryturki SB-ckiej w wysokości 6 czy 7 tysiaków, wyżyć się nie da a pieniądze leża na ulicy a właściwie na kontach głupkowatych wędkarzy stowarzyszonych w jakimś stetryczałym tworze z czasów realnego socjalizmu. Na czym polega problem dokonania zmiany w tym zgniłym tworze? Jest to problem zachowań. Stowarzyszenie liczy obecnie około 600 tyś członków przez bardzo małe c. Około 80% tych tzw członków, ma głęboko gdzieś kto stoi na czele stowarzyszenia i co tam robi. Oni pod przykrywką legitymacji członkowskiej wykupują pozwolenie na legalne kłusownictwo. Około 10% to wędkarze z krwi i kości, dla których istotne jest złapanie ryby a nie jej zżarcie. Ryba jest pretektem do bytowania z przyrodą i do samodoskonalenia. Tych wędkarzy nie interesuje działalność w strukturach stowarzyszenia. Nie interesują ich stołki czy to na poziomie Okręgu czy na szczeblu centralnym, gdyż jest to dla nich strata czasu. Pozostałe 10% to osobnicy zainteresowani stanowiskami w strukturach stowarzyszenia od poziomu Koła, przez Okręg a na Zarządzie Głównym kończac. Tych z kolei nie interesuje stowarzyszenie jako organizacja dbająca o wody ale interesuje ich jak z tego stowarzyszenia wyciągnąc te 100 milionów do własnych kieszeni. Jak więc widzisz podział ról jest dokonany. Doskonale o tym wiedzą różnej maści cwaniaki, znajdujący sie w tej ostatniej grupie i praktycznie sa bezkarni w tym co robią. Jeśli liczysz na współczesnych Judymów czy Wokulskich, to zapomnij. Idea przegrywa z wymierną mamoną. Dlatego od 25 lat Zjazdy Delegatów są tragifarsą a naiwniacy Twego pokroju łudzą się nadzieją ewoluowania tego tworu jakim jest PZW. Ze zlepka słabości nie da się skleić czegoś mocnego. Z PZW jest tak jak z chorobą weneryczną. Można zaleczyć ale skutki choroby będa odczuwalne do końca życia, także u potomków. Aby nie przenosic dalej choroby konieczna jest separacja zakażonych i ich eliminacja. W każdym innym przypadku choroba ze stanu utajonego przejdzie do ofensywy i zarazi zdrowych. 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Forecast Opublikowano 16 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Stycznia 2015 Czyli klimat jak w mazowieckim. W zarządzie brak wędkarzy, a jedynie sami "biznesmeni".Może powinniście pójść w kierunku wyznaczonym przez Toruń, czyli skrzyknąć się w kołach i pogonić niektórych panów ze stołeczków?W mniejszym okręgu łatwiej to zorganizować niż takim molochu jak OM, a i ludzie jakby bardziej skorzy do działania. Nie tylko w Toruńskim Daniel. W Koszalińskim też odwołana została świta Dyrektora i rozwiązali całą ekipę dawnej PSR. Rozpisałbym się więcej ale nie jestem upoważniony. Efekty z pewnością odbiją się na plus co do rybności wód i kontroli nad nimi. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
maweric Opublikowano 17 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 17 Stycznia 2015 Można mieć tylko nadzieje że inni pójdą w te ślady, Następnym posunięciem powinna być czystka w PZW. Poczekamy zobaczymy, dobrze że zaczeło coś się dziać w tym temacie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
newrom Opublikowano 18 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 18 Stycznia 2015 W Krakowie była wymiana i już zauważyłem różnice! Poprzednio odpisywali na maile, teraz nawet "pocałuj nas w dupę" nie chce im się wysłać. Liczyłem że przy następnych przetargach na dzierżawę rzek pojawi się konkurencja, ale z tego co czytam załatwili sobie że przetargów nie będzie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Mari Opublikowano 19 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Stycznia 2015 Wyszyński zaniechał zarybiania sandaczem na Dadaju z prostej, ekonomicznej przyczyny - pozyskiwanie sielawy. Przecież nie będzie sandacza wpuszczał, żeby mu sielawkę wyżerał. Dogadał się ze stowarzyszeniem "Nasz Dadaj", że zaniecha odłowów gospodarczych na Dadaju z wyłączeniem pozyskania sielawy, bo i tak tej ryby wędkarze nie łowią. I to nie jest teoria, to jest bardzo racjonalna gospodarka rybacka . Mam cichą nadzieję, że Dadajowe sandacze wywiną Panu Wyszyńskiemu brzydki numer i rozplenią się na potęgę. Chociaż ten jegomość i z taką klęską urodzaju potrafi sobie poradzić, kto zna historię sandaczy z jeziora Stryjewskiego, ten wie o czym piszę.Namiętnie kocham takie teksty. Idealnie świadczą o tym jakie autor ma pojęcie o tym, o czym z taką ochotą się wypowiada.Sandacz z sielawą razem żyć nie będą. Nie dlatego, że sandacz sielawę zeżre, albo odwrotnie , tylko dlatego, że wymagania środowiskowe tych ryb są kompletnie odmienne. Jeziora natomiast się zmieniają. Czasem, chociaż rzadko w kierunku preferowanych przez sielawę, ale znacznie częściej w kierunku preferowanych przez sandacza.Tak przy okazji, czy wiesz ile procent rocznej polskiej produkcji sielawy było zadeklarowane do zarybienia Dadaju w konkursie na jego użytkowanie? 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
marxxl5 Opublikowano 19 Stycznia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Stycznia 2015 (edytowane) Nie mam bladego pojęcia jak produkuje się sielawę. A tym bardziej nie wiem ile tej "produkcji" zadeklarowano w Dadaju. Ale wiem, ile sandaczyków wyciągano razem z sielawką siatkami, właśnie z Dadaju za czasów PGRyb. Pewnie zaraz Mari pouczy mnie, że racjonalnie prowadzona produkcja, tfu..., gospodarka rybacka wyklucza takie przypadki. Edytowane 19 Stycznia 2015 przez marxxl5 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.