Skocz do zawartości
  • 0

Rekordowy kleń w WW


hlehle

Pytanie

Hejka,

 

Listopadowe WW prezentują rekordowego martwego klenia. Niby 3.71kg.

Drobny taki jak na tę wagę, ale ja nigdy takiego nie złowiłem (60+), więc ciężko mi porównać. Złowiłem dużo takich w okolicach 55 i nie wyglądały na mniejsze :D

 

Może łowca był dużym człowiekiem po prostu

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

UUUUUUU coś się zmieniło, kiedyś tam było coś w granicach 6kg :huh:

 

A poważnie, masz jakąś fotke tego rybka?

 

 

Stary rekord to był amur :D

 

Nie twierdzę, że ten nowy to ściema. Po prostu może być niefortunne zdjęcie, duży wędkarz, martwa wyschnięta ryba itp.

 

Taka ciekawostka po prostu :D

 

Fotki są w gazecie najnowszej (nie wiem czy według prawa można skanować i publikować np. tutaj).

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ten stary , to wiem że to amur, ale WW długo go trzymało, a ja przestałem nabywać prasę wędkarską (ostatnio zrobiłem wyjątek dla WŚ).

Co do foty, myślałem że może gdzieś na stronie jest, ale co tam. Nie wiem ile może ważyć taki kleń. Jakoś nie mam szczęścia do dużych kleni, co inneg jazie. Ale ja ryb nie waże. Choć ostatni okoń którego złowiłem (warty uwagi ) 42,5cm ważył tylko 0,85kg wg. wagi podręcznej elektronicznej,pożyczonej od wędkarza, który był świadkiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ten stary , to wiem że to amur, ale WW długo go trzymało, a ja przestałem nabywać prasę wędkarską (ostatnio zrobiłem wyjątek dla WŚ).

Co do foty, myślałem że może gdzieś na stronie jest, ale co tam. Nie wiem ile może ważyć taki kleń. Jakoś nie mam szczęścia do dużych kleni, co inneg jazie. Ale ja ryb nie waże. Choć ostatni okoń którego złowiłem (warty uwagi ) 42,5cm ważył tylko 0,85kg wg. wagi podręcznej elektronicznej,pożyczonej od wędkarza, który był świadkiem.

 

 

Jakiś chudy ten okoń był, więc wszystko jest możliwe. Ryby potrafią zaskoczyć :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Zdjęcie jest na stronie WW

 

Pozostaje mieć tylko nadzieję (wiem, wiem czyja to matka) na uczciwość zgłaszających, bo warunki przyjęcia zgłoszenia są naprawdę minimalne.

 

 

W żadnym wypadku nie podważam wagi klenia z tych WW, choć przyznam, iż nigdy z tego zdjęcia nie typowałbym go na żaden rekord - oczywiście na bazie własnych doświadczeń.

 

 

PZDR

Zanderix

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Teraz tego już nie sprawdzimy, a i WW się pewnie nie przyzna do błędu. ATo nie pierwzy raz. Ostatnio też podali, że kleń około +50cm z Nysy Kłodzkiej ważył przeszło 3 kilo. Rozmawiałem z chłopakami z WW i nikt jakoś nie dawał temu wiary, ale zgłoszenie jest zgłoszeniem....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

a i jeszcze jedno. Złowiłem klenia 63 cm i jestem niemal pewien, że nie miał 3 kilo. Pitt mógłby też chyba to potwierdzić, bo miał już w rękach tej wielkości i większe klenie. Gdyby był jakiś nażarty, okrągły jak piłka, to może. Ten ze zdjęcia to standardowa ryba...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

a i jeszcze jedno. Złowiłem klenia 63 cm i jestem niemal pewien, że nie miał 3 kilo. Pitt mógłby też chyba to potwierdzić, bo miał już w rękach tej wielkości i większe klenie. Gdyby był jakiś nażarty, okrągły jak piłka, to może. Ten ze zdjęcia to standardowa ryba...

 

Kleń kleniowi nie równy. 3 kilo może mieć kleń znacznie krótszy ale będzie to taki klocek (zazwyczaj z wody stojącej albo wolnopłynącej, a nie z Dunajca :D )

 

Ten wygląda dość drobno

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie dawał mi spokoju ten kleń, po pracy podszedłem do kiosku przejrzeć to zdjęcie w większym rozmiarze.

 

Mogę powiedzieć bez większych obaw - TERAZ TO SIĘ REKORDY POLSKI ZACZNĄ - jak Pan Piotr znajdzie naśladowców.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

dajcie spokój zazdrośnicy B)

 

 

oto polemika do pewnego tekstu z WŚ (źródło: http://www.ww.media.pl/?page=PArticleViewer&nid=1236) z tego samego wydania WW, jak sądzę

 

O prowadzeniu dżerka - polemika

Nie ulega wątpliwości, że zarówno metoda castingowa, jak i jerkbaity mają swoje dobre czasy w naszym kraju. Widać to nie tylko na łamach prasy, ale również nad wodą, gdzie młodzi i starzy wędkarze próbują swych sił w połowach multiplikatorem i dziwnymi woblerami bez sterów. Mimo iż napisano już na ten temat wiele, wciąż w krajowej prasie znaleźć można wiele bzdur, które w żaden sposób nie przyczyniają się do popularyzacji metody.

 

I tak np. w jednym z ubiegłorocznych numerów „Wędkarskiego Świata” red. Jacek Kolendowicz odpowiedział czytelnikowi na pytanie związane z techniką prowadzenia jerkbaitów. Pada w tym krótkim tekście kilka kategorycznych stwierdzeń, z którymi nie mogę się zgodzić. Łowię na te przynęty od ponad 8 lat, złowiłem tą metodą sporo niezłych ryb, a lekcje pobierałem (i nadal pobieram) u najlepszych wędkarzy na świecie. Uważam więc, że mam prawo wypowiedzieć się na ten temat, tym bardziej że firma SALMO, w której zajmuję się projektowaniem przynęt, jako pierwsza w Europie rozpoczęła masową produkcję jerkbaitów. Spróbuję więc odnieść się do kilku cytatów ze wspomnianego tekstu.

 

1. ...przy każdym takim szarpnięciu dżerk wykonuje gwałtowny skok, uciekając na bok raz w prawo, raz w lewo. – przynęty, o których pracy pisze red. Kolendowicz i które wykazują tendencję do skręcania po każdym szarpnięciu, noszą nazwę „glidery”. Jest to tylko jedna z podrodzin „jerkbaitów”. Większość jerkbaitów w ogóle nie skręca w płaszczyźnie poziomej.

 

2. Najlepiej łowić dżerkiem za pomocą dość sztywnego wędziska o typowej spinningowej długości 2,40–2,70 m... – od razu widać, że doświadczenia red. Kolendowicza z jerkbaitami są bardzo skromne i opierają się na znajomości niewielu typów (patrz wcześniej), a zwłaszcza rozmiarów tych przynęt. Owszem – można łowić tymi przynętami wędziskiem długości 2,70 m, tak jak i 3,5 m, ale po co? Im dłuższa wędka, tym ilość informacji o przynęcie, która dociera do wędkującego, jest mniejsza. W przypadku np. woblerów ze sterami, których praca jest wyraźnie wyczuwalna na wędce, można, moim zdaniem, pozwolić sobie na stosowanie dłuższych wędzisk, ale raczej w imię „wyższych celów”. Praca większości jerkbaitów (zwłaszcza tych „nieskręcających”) jest na tyle subtelna, że stosowanie do nich wędek dłuższych niż 2,4 m kompletnie mija się z celem. Warto w tym miejscu zwrócić również uwagę na najważniejszą cechę jerkbaitów – w pełni pokazują one swoją „moc” dopiero świadomie prowadzone przez wędkarza. Oznacza to zwykle wielogodzinną, intensywną pracę nadgarstkiem i przedramieniem. Im dłuższa wędka, tym większe należy pokonać siły.

 

3. Rodzaj kołowrotka nie ma tu żadnego znaczenia... – różnicę w kontroli nad pracą jerkbaita na multiplikatorze i klasycznym kołowrotku spinningowym odczuwa dopiero ten, kto połowił tą samą przynętą za pomocą jednego i drugiego zestawu. Mówiąc krótko, jest ona wyraźna i wynika z niezwykle prostego przenoszenia drgań z końca linki na szpulę multiplikatora i następnie dłoń, która go obejmuje. W przypadku klasycznego kołowrotka linka, aby dotrzeć do szpuli, załamuje się na wodziku kabłąka, który zwyczajnie tłumi część drgań. W przypadku łowienia na przynęty cięższe – o ma¬sie powyżej 60 g, dodatkową zaletą multiplikatora jest pominięcie konieczności nabierania linki na palec. Rzut następuje tu po zwolnieniu nacisku kciuka na szpulę. Kilkaset rzutów (plus blokowanie spadającej linki pod koniec lotu przynęty) ciężką przynętą wystarcza, aby zetrzeć i przeciąć naskórek palca zwalniającego linkę w klasycznym kołowrotku.

 

4. Niektórzy producenci sprzętu wędkarskiego zalecają do łowienia na dżerki wyłącznie wędziska bardzo krótkie (1,6–1,8 m)... – nie wiem, którzy to producenci. Można oczywiście używać wędzisk 1,6 m, jeśli komuś tak wygodnie. Generalnie w praktyce najczęściej spotyka się wędziska 1,85–2,1 m i moja firma zawsze takie zalecała. Jeśli ktoś łowi mniejszymi jerkbaitami i lubi dłuższe kije, to nic nie stoi na przeszkodzie stosowania wędzisk 2,25–2,4 m. Znam wędkarzy łowiących z powodzeniem jeszcze dłuższymi kijami, ale myślę, że nie próbowali oni poznać zalet klasycznego zestawu castingowego i po prostu nie wiedzą, co tracą. Nie ma też potrzeby stosowania do wszystkich jerkbaitów wędzisk cyt.: ... sztywnych jak dębowy kołek. Takie wędziska istnieją i są niezastąpione przy łowieniu naprawdę dużymi przynętami o masie 80–150 g. Pomijając wspomniane trudności z rzucaniem, jak wbić wielkie (4/0–5/0) kotwice w paszczę atakującej ryby miękkim wędziskiem? Zapewniam, że aby to zrobić skutecznie, kij o akcji dębowego kołka jest wręcz niezbędny! Na każdej wędce jest opis, w którym producent sugeruje optymalny ciężar rzutowy, a nawet zalecaną maksymalną wytrzymałość linki. Trzymajmy się tego, a wszystko będzie OK. Rzeczywiście nietrudno zauważyć, że kije castingowe mają dużo większy zapas mocy od spinningowych odpowiedników. Nie jest to przypadkowe i wynika ze specyfiki łowienia jerkbaitami. Jeden z wielu przykładów – typowe łowisko „jerkbaitowe” to krawędź trzcinowiska lub mocno zarośnięte płycizny. Często więc zdarzają się zaczepy, po których na kotwicy przynęty zawisa część trzciny lub innych roślin. Łowiąc miękkim wędziskiem zwykle tracimy wtedy rzut. Łowiąc sztywnym kijem castingowym często udaje się „ściąć” zielsko i prowadzić dalej przynętę bez przeszkód. Zalety typowego zestawu castingowego (krótkie 1,85–2,1 m wędzisko + multiplikator) można wymieniać jeszcze bardzo długo.

 

5. I jeszcze ? propos wędziska, red. Kolendowicz krytykuje zalecenia fachowców, którzy cyt.: Radzą trzymać je podczas łowienia opuszczone – szczytówką w kierunku wody... – taka pozycja wędkarza jest najbardziej klasyczna i wynika z prostych zasad ergonomii. Wędzisko i ramiona wędkarza tworzą jedną linię, a do odpowiedniego prowadzenia przynęty wystarczy niewiele wysiłku. Jeśli podniesiemy wędkę do pionu, a tym bardziej odchylimy ją w bok, zaczynają pracować zupełnie inne partie mięśni i zmęczenie przychodzi o wiele szybciej. Każdy może to sprawdzić na własnej skórze. Technika ta stworzona została w sposób naturalny przez wędkarzy jerkujących z łodzi. Nie można jej więc bezmyślnie stosować w innych sytuacjach, jak np. płycizna, gdzie nawet jerkbait pływający wymaga czasem pionowego ustawienia kija. Oczywiście nie znaczy to również, że łowiąc z niskiej łódki, brzegu czy tym bardziej brodząc, należy na siłę próbować trzymać wędkę w dół!

 

Wszystkim, którzy jeszcze nie spróbowali, polecam jerkbaity i casting! Ale ostrzegam – to działa jak narkotyk! Zacząć można oczywiście od klasycznej, krótkiej wędki spinningowej ze zwykłym kołowrotkiem. Prawdziwa przygoda zaczyna się jednak dopiero po opanowaniu castingu, który sam w sobie stanowi świetną zabawę. Najlepszym dowodem jest rosnące wciąż zainteresowanie tą techniką szczególnie młodych wędkarzy. Obserwujemy to zjawisko zarówno w naszym kraju, jak i w całej Europie. Dlatego też niezmiernie ważne jest przekazywanie rzetelnych informacji na ten temat.

 

Wszystkich głodnych wiedzy na temat castingu i łowienia na jerkbaity zapraszam na stronę Salmo – www.salmo.com.pl. W ostatnich latach powstały też dwa portale internetowe skupiające fanatyków tej metody z aktywnie działającymi forami, gdzie, jak sądzę, żadne pytanie nie pozostanie bez odpowiedzi (www.jerkbait.pl i www.multiplikator.pl).

 

Piotr Piskorski

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...