Skocz do zawartości

Czy Catch and Release = No kill?


Rekomendowane odpowiedzi

Witam serdecznie szanowne grono,

 

Od dosc dawna nurtuje mnie postawione wyzej pytanie. Jakis czas temu usilowano mnie przekonac, ze jesli zjem jakakolwiek rybe, nie wazne skad pochodzi i jakie znaczenie ma jej zabranie dla lokalnej  populacji  to jestem zwyklym miesiarzem i moge sobie zakupic gumofilce i isc pod bergiel warszawski. 

 

No wiec jak to jest ? 

 

Bujo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie stawiałbym znaku równości pomiędzy tymi nazwami.

 

Jestem zwolennikiem rozumowania C&R jako świadomego zachowania rozsądku. Każdy wędkarz powinien rozumieć gdzie wędkuje i jaką rybę chce zabrać. W niektórych rzeczkach, jeden wymiarowy pstrąg może być na wagę złota. Czym innym jest zabranie z łowiska kilowego szczupaczka, czym innym metrowego okazu. Czym innym jest zabranie jednej rybki na przysłowiowy miesiąc, czym innym kasowanie jednego osobnika co drugi dzień. Czym innym 10 płotek, czym innym dziesięć drapieżników i można tak mnożyć w nieskończoność.

 

Każda woda ma swój potencjał, swój ograniczony zasób. Ktoś z przekonania lub innych powodów chce wypuszczać100% ryb, czyli iść zgodnie z założeniami No kill - Super. Jednak nie widzę problemu, jeśli ktoś inny raz na jakiś czas zabierze sobie rybkę na rodzinną kolację. NIe popadajmy w paranoję i ze skrajności w skrajność. Ale...

 

No właśnie to "ALE" to nic innego jak świadomość i zrozumienie łowiska. Jeśli nie robi tego gospodarz w regulaminie, to odpowiedzialność spoczywa na nas. Ja nie odważyłbym się zabrać pstrąga z dowolnego naturalnego polskiego łowiska. Jednak nie będę piętnował kogoś, kto zechce zabrać jednego sandacza na wigilijny stół z bogatego zbiornika zaporowego.

  • Like 20
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie ... nie narzekajcie pliz :) Nie jak jest a jak ma być.

 

Baloo - pięknie! Nigdy nie traktowałem podejścia ortodoksyjnie ... jednak WYPUSZCZAJCIE!

 

Wypuszczam 100% ale jak bywałem na wyprawach to braliśmy jedną sztukę (średnią) by zjeść na kolację. Zwykle były to ryby takiej wielkości, że wszyscy oblizywali palce i chcieli więcej. Nigdy jednak nie było tak, że wyrzucaliśmy bo wzięliśmy na zapas albo by obdarować wszystkich znajomych.

 

Mądre gospodarowanie zasobami łowiska!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na postawione powyżej pytanie ja odpowiedział tak; C&R to coś więcej niż no kill. C&R To zbiór pewnych zasad, zachowań na wodą. C&R to planowanie już na etapie przygotowań do wyprawy w domu. Każde łowisko jest inne, każde wymaga innego przygotowania sprzętowego i innych przemyśleń w kwestii C&R. W którymś tam temacie z tego działu jest (o zgrozo) film ze sporym szczupakiem. To jest właśnie no kill nie mający nic wspólnego z catch and release.

 

Podam tutaj przykład z życia. Mam kolegę który będąc np. na szczupakach na wodzie stojącej zawsze męczy mnie, żeby ustawiać się jak najdalej od potencjalnego łowiska po to aby rzuty były jak najdłuższe i ewentualny hol również :/ Tłumaczy to emocjami (dłuższy hol, więcej emocji, próbuje przekonywać, że ten element w łowieniu ryb jest dla niego najważniejszy) Ryby oczywiście wypuszcza ale to nie jest  C&R, to jest właśnie no kill. 

Edytowane przez Sławek.Sobolewski
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak bardzo bym tego nie upraszczał. Nigdzie nie jest powiedziane, że osoba "No kill" nie będzie przestrzegać tych samych zasad co ktoś przestrzegający wszelkich zasad Catch & Release. W jednym i drugim przypadku ryba trafia ponownie do wody i tylko głupotą byłoby robienie to w taki sposób, aby nie przeżyła. To byłoby zwykłym marnotrawstwem.

 

Więc jest to kwestia wiedzy, doświadczenia i indywidualnego podejścia. Jeden wypuszcza niewymiarki z należytą ostrożnością i uwagą, a ktoś inny z pogardą przez "lewe ramie".

 

Innymi słowy, etyczny wędkarz "No kill" powinien przestrzegać dokładnie tych samych i wszystkich zasad Catch & Release.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeczytałem uważnie post Mateusza który należy do zespołu C&R.

Czyli nie każdy kto zabierze kilka płotek czy okoni albo 1 szczupaka na rok jest podłym mięsiarzem?

Remek napisał o mądrym gospodarowaniu. Od jakiś 11-12 lat obserwuję działania PZW czy innych dzierżawców i ciężko jest dostrzec nie tylko mądre ale jakiekolwiek gospodarowanie :unsure: . Oczywiście że są wyjątki ale w zdecydowanej mniejszości a na to żaden portal wpływu nie ma i miał nie będzie.

Ale przynajmniej w karach za kłusownictwo coś się zmienia B) :

http://www.pzw.org.pl/pliki/prezentacje/22/wiadomosci/95470/pliki/wyrok.pdf

i oby inne sądy poszły w tym kierunku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie jeśli słyszę się "no kill" kojarzy mi się to z odcinkami rzek, łowiskami na których obowiązuje zasada dotycząca zabierania ryb która z definicji nie jest jednoznaczna z C&R. No kill to no kill, rybie zwracana jest wolność ale zasady C&R nie są obowiązkowe.

 

No kill bez C&R jest w pewnym sensie nieporozumieniem, nie edukuje, nie wyjaśnia niczego nikomu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogólnie jeśli słyszę się "no kill" kojarzy mi się to z odcinkami rzek, łowiskami na których obowiązuje zasada dotycząca zabierania ryb która z definicji nie jest jednoznaczna z C&R. No kill to no kill, rybie zwracana jest wolność ale zasady C&R nie są obowiązkowe.

 

No kill bez C&R jest w pewnym sensie nieporozumieniem, nie edukuje, nie wyjaśnia niczego nikomu.

 

O, i to się "kupy" trzyma :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie C&R to świadomy wpływ na populację ryb w danym ekosystemie. Nie zawsze wypuszczanie wszystkiego wyjdzie na dobre. Są gatunki inwazyjne.

Tak samo wypuszczanie chorych ryb. Czy powinno się wypuszczać ryby z tasiemcem czy utylizować?

Co ze sporym szczupakiem złowionym w pstrągowej rzeczce, którą można by przeskoczyć?

Edytowane przez grzegorz88
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie C&R to świadomy wpływ na populację ryb w danym ekosystemie. Nie zawsze wypuszczanie wszystkiego wyjdzie na dobre. Są gatunki inwazyjne.

Tak samo wypuszczanie chorych ryb. Czy powinno się wypuszczać ryby z tasiemcem czy utylizować?

 

Moim zdaniem nie powinniśmy mylić c&r z próbą regulacji jakiejkolwiek populacji ryb. To co opisałeś to bardziej definicja tzw. racjonalnej gospodarki. Wypuszczanie wszystkiego ma sens. Wypuszczanie gatunków inwazyjnych również ma sens, pozwólmy naturze regulować i decydować o tym kto ma przetrwać, gdzie i dlaczego. 

 

My, ludzie jesteśmy na tej planecie dopiero od kilku chwil :) Moim zdaniem świadomy zgodny z naturą człowiek powinien zachować się jak obserwator, jak najmniej ingerencji.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeszcze raz, nie skreślałbym jednego na rzecz drugiego. W zamyśle No kill i w zamyśle C&R jest dokładnie to samo. Uwalniamy złowioną rybę!

W obu przypadkach powinny być użyte te same zasady. Gdyż bezmyślne C&R czy No kill to największa możliwa głupota. Zatem nazwa łowiska nie ma znaczenia. Na łowisku No kill cz na łowisku C&R jest jedna i ta sama zasada - uwalniamy złowione ryby. To czy gospodarz wody określi dodatkowe zasady to już inna sprawa.

 

Nie powinno być jednak tak, że ktoś kto w 100% wypuszcza ryby, będzie szkalował etycznego wędkarza, przestrzegającego wszelkich zasad C&R (kiedy uwalnia swoje ryby), gdy raz na jakiś czas postanowi jednak złowioną przez siebie rybę zabrać. Jednak nie powinno to być usprawiedliwieniem. Cały czas to do łowcy należy decyzja, co w danym momencie oznacza zdrowy rozsądek.

 

--------------------------------------------------------------------

 

Jeszcze jedną kwestię, którą chciałęm poruszyć, może mało popularną. Panowie, psioczymy na PZW przy niemal każdej okazji. Dużo o tym myślałem, kiedy zaczynałem promować C&R. Doszedłem do takiego wniosku - to my wszyscy, płacący składki jesteśmy PZW. Jesteśmy związkiem wędkarzy i możemy mieć pretensje do siebie, że się nie angażujemy w działalność związku, nie uczestniczymy w zebraniach, nie wybieramy NASZYCH przedstwicieli, sami nie startujemy w wyborach i nie zmieniamy tego PZW wedle naszego uznania. Trzeba to otwarcie powiedzieć. Dopuściliśmy do władzy takich a nie innych ludzi, my, każdy z prawie miliona członków. Więc do kogo mamy pretensje?

Na koniec coś optymistycznego. To się zaczyna powoli, baaaardzo powoli ale zmieniać. Jest kilka przykładów na mniejszą ale i większą skalę, że można wprowadzić tam swoich ludzi, z tymi samymi przekonaniami, z chęcią poprawy i to się udaje. Nie zawsze jest łatwo, ale krok po kroku.

 

Mamy prawo krytki, ale miejmy to na uwadze... Daleko jestem od obrony PZW, ale z doświadczenia wiem ile można zrobić jak się w PZW zacznie samemu działać... a ja (głównie z braku czasu) tylko się otarłem o struktury okręgowe. Organizacja jak organizacja, ma plusy i minusy. Tak jak każda firma. Nie wiem czy jest jakiś złoty środek.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

Dziękuje wszystkim za odpowiedzi. Zasady C&R sa mi znane i praktykowane od bardzo dawna wystarczy nawet spojrzeć na wątek o matach sprzed 6 lat. Wszyscy co byli ze mną na rybach wiedza jakiego chociażby sprzętu używam jak np. Switch na steelheady u mnie robi za lipieniowke itd.

 

Cieszy mnie to co przeczytałem bo w pewnym momencie myślałem iż pojawiła sie tu banda terrorystów. W tym roku zjem jakieś lipienie, tam gdzie sa ich tysiaće na krótkim odcinku.

 

Pozdrawiam,

 

Bujo

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dla mnie C&R to świadomy wpływ na populację ryb w danym ekosystemie. Nie zawsze wypuszczanie wszystkiego wyjdzie na dobre. Są gatunki inwazyjne.

Tak samo wypuszczanie chorych ryb. Czy powinno się wypuszczać ryby z tasiemcem czy utylizować?

Co ze sporym szczupakiem złowionym w pstrągowej rzeczce, którą można by przeskoczyć?

 

Szczupaki żyły w pstrągowych potokach od zawsze, w wielu rzekach pstrągi zostały wpuszczone sztucznie, a szczupaki były tam wcześniej. Nie przypominam sobie opracowań, które by jednoznacznie wskazywały, że pstrąg w takich wodach jest głównym składnikiem diety szczupaków.

To tak jak przez lata metrowe szczupaki były traktowane jako największe zagrożenie gospodarki rybackiej na akwenach.

Inny doskonały przykład płynie z Irlandii. Tam pod dokładnie tym samym pretekstem przez lata tępiono szczupaka. Jeziora miały byćdla łososi i pstrągów. Dziś plują sobie w brodę i upłyną lata zanim odbudują to co zniszczyli...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wyjątków w wypuszczaniu nie robie ale gdzieś tam rozsądek mi mówi, że taki karp, amur i tolpyga to do wody wracać nie powinien;)

Ludzie są od niedawna ale jesli ktoś popełnił błąd to powinno się go naprawić a noe biernie przyglądać jak natura sama sobie radzi/rodzime gatunki są wypierane. Ja tam wolę złote karasie, liny i plotki od wyżej wymienionych.

Edytowane przez grzegorz88
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja wyjątków w wypuszczaniu nie robie ale gdzieś tam rozsądek mi mówi, że taki karp, amur i tolpyga to do wody wracać nie powinien;)

Ludzie są od niedawna ale jesli ktoś popełnił błąd to powinno się go naprawić a noe biernie przyglądać jak natura sama sobie radzi/rodzime gatunki są wypierane.

 

To jeszcze inny temat. Ciężko jednak przewidzieć skutki, gdybyśmy pozwolili każdemu wędkarzowi decydować co do wody powinno wrócić, a co nie. ;-)

Błędy zarybieniowe to poważny temat i wynika to ze zbyt słabego nadzoru (może jest to kwestia organizacyjno-strukturalna) nad łowiskami. Nie od dziś wiadomo, że w idealnym świecie każde jezioro powinno być monitorowane, gospodarowane, indywidualnie. Regulamin powinien się zmieniać w zależności od warunków. To jest jednak bardzo trudne i działa raptem w kilku miejscach na świecie. Tym czasem w PL mamy w zasadzie dokładnie ten sam regulamin dla Turawy i Hańczy, Wisły i dowolnej małej nizinnej rzeczki. Tylko kilka wybranych łowisk doczekało się dodatkowych zapisów, ale to raczej inicjatywa wędkarska aniżeli jakiś szerzej zakrojony program.

Chętnie zwrócę honor, jeśli jest inaczej...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczupaki żyły w pstrągowych potokach od zawsze, w wielu rzekach pstrągi zostały wpuszczone sztucznie, a szczupaki były tam wcześniej. Nie przypominam sobie opracowań, które by jednoznacznie wskazywały, że pstrąg w takich wodach jest głównym składnikiem diety szczupaków.

To tak jak przez lata metrowe szczupaki były traktowane jako największe zagrożenie gospodarki rybackiej na akwenach.

Inny doskonały przykład płynie z Irlandii. Tam pod dokładnie tym samym pretekstem przez lata tępiono szczupaka. Jeziora miały byćdla łososi i pstrągów. Dziś plują sobie w brodę i upłyną lata zanim odbudują to co zniszczyli...

Mateusz,

 

Ja lowie na takich wodach w Szwecji, głupotę ciagaja siaty jesienią a tu wystarczy zaprosić Polaków na sezon i będzie po problemie :)

 

Bujo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Już tak nie demonizujmy tych Polaków. Ci co pozwalają sobie na tak dalekie podróże z wędką do najgorszych nie należą. Niemcy i cały blok wschodni też ma swoje za uszami.

 

Szczególnie w takich odległych zakątkach świata widać, że szczupak pstrągowi nie przeszkadza, skoro przez setki lat żyją obok siebie. Gdyby było inaczej, to dawno natura by się z jednym albo drugim uporała.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szczupaki żyły w pstrągowych potokach od zawsze, w wielu rzekach pstrągi zostały wpuszczone sztucznie, a szczupaki były tam wcześniej. Nie przypominam sobie opracowań, które by jednoznacznie wskazywały, że pstrąg w takich wodach jest głównym składnikiem diety szczupaków.

To tak jak przez lata metrowe szczupaki były traktowane jako największe zagrożenie gospodarki rybackiej na akwenach.

Inny doskonały przykład płynie z Irlandii. Tam pod dokładnie tym samym pretekstem przez lata tępiono szczupaka. Jeziora miały byćdla łososi i pstrągów. Dziś plują sobie w brodę i upłyną lata zanim odbudują to co zniszczyli...

 

Niestety proceder usuwania szczupaków z irlandzkich jezior "pstrągowych" trwa nadal... Chociaż kilka m-cy temu zostały opublikowane wyniki badań stwierdzające, że szczupaki obecne są w Irlandii co najmniej od końca epoki lodowcowej, a nie jak dotychczas przypuszczano od końca średniowiecza (wsiedlone przez przyjacielskich Brytyjczyków). Może teraz Inland Fisheries zaprzestanie tego barbarzyńskiego procederu...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Będzie trudno, bo najrudniej wyplenić ludzkie przyzwyczajenia i demony. Jak coś się utrwaliło w ogólnej świadomości, to potrzeba czasu aby to odkręcić. Chyba, że poprzedzi o jakaś powszechna kampania edukacyjna, ale Ci sami ludzie, którzy jeszcze chwilę temu mówili kill'im, teraz musieliby się przyznać do błędu... a to boli! ;-)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jestem i za C&r oraz ,,no kil" choć przyznaje się że czasami biorę rybkę.Mam prywatny wymiar dla drapieżników i poniżej ani powyżej nie zabieram. Zabieranie zresztą jest u mnie sporadyczne 1-2 razy w roku,no niestety,lubię świeżego okonia,trudno.Natomiast jestem zdecydowanym przeciwnikiem bawienia  się z rybą podczas holu,to wystarczająco duży stres dla niej,tak że w miarę szybko do łódki ew. pomiar, foto i do wody /// osobiście bardzo  podobają mi się szczupaki i od paru lat nie zdarzyło mi się zabrać chyba żadnego - jakoś mi żal kaczodziobych,tylko przyjdzie maj i się zaczyna pogoń za nimi ///

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

C&R oznacza złów i wypuść i dorabianie do tego jakiejś ideologii jest niepotrzebne. Jak słyszę, że rybom należy się szacunek czy tego typu rzeczy to się dziwię, w takim razie czemu ludzie piszący to kaleczą te ryby hakami? Dla mnie C&R to jest zwyczajny egoizm połączony z pragmatyzmem bez całej tej ekologistyczej otoczki. Wypuszczam ryby bo zamiast je jeść wole je łowić, a wypuszczając złowioną rybę w dobrej kondycji zwiększam szansę, że złowię ja jeszcze raz.

Moim zdaniem nie powinniśmy mylić c&r z próbą regulacji jakiejkolwiek populacji ryb. To co opisałeś to bardziej definicja tzw. racjonalnej gospodarki. Wypuszczanie wszystkiego ma sens. Wypuszczanie gatunków inwazyjnych również ma sens, pozwólmy naturze regulować i decydować o tym kto ma przetrwać, gdzie i dlaczego. 

 

My, ludzie jesteśmy na tej planecie dopiero od kilku chwil :) Moim zdaniem świadomy zgodny z naturą człowiek powinien zachować się jak obserwator, jak najmniej ingerencji.

Regulacja populacji ryb oczywiście jest dobra i potrzebna, jeżeli uważasz, że wypuszczanie sumików karłowatych ma sens, bo naturalana regulacja itp. no to gratuluje. Nie wspomnę o zarybieniach robionych przez pzw.  Aha jeżeli ostatnie zdanie napisałeś na serio to logiczną konsekwencją jest wyjazd do dżungli amazońskiej, żeby żyć zgodnie z naturą jak tamtejsze plemiona. Tam zaznasz naturalnej regulacji.

Edytowane przez Franz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

C&R oznacza złów i wypuść i dorabianie do tego jakiejś ideologii jest niepotrzebne. Jak słyszę, że rybom należy się szacunek czy tego typu rzeczy to się dziwię, w takim razie czemu ludzie piszący to kaleczą te ryby hakami? Dla mnie C&R to jest zwyczajny egoizm połączony z pragmatyzmem bez całej tej ekologistyczej otoczki. Wypuszczam ryby bo zamiast je jeść wole je łowić, a wypuszczając złowioną rybę w dobrej kondycji zwiększam szansę, że złowię ja jeszcze raz.

Regulacja populacji ryb oczywiście jest dobra i potrzebna, jeżeli uważasz, że wypuszczanie sumików karłowatych ma sens, bo naturalana regulacja itp. no to gratuluje. Nie wspomnę o zarybieniach robionych przez pzw.  Aha jeżeli ostatnie zdanie napisałeś na serio to logiczną konsekwencją jest wyjazd do dżungli amazońskiej, żeby żyć zgodnie z naturą jak tamtejsze plemiona. Tam zaznasz naturalnej regulacji.

 

Oczywiście zarybianie karpiem, amurem i innymi gatunkami zaburza ekosystem jednak nie bardzo rozumiem skąd i kto dał człowiekowi prawo decydowania o wszystkim co dotyczy życia na planecie. Piszesz, że regulacja populacji jest dobra i potrzebna, potrzebna komu?

 

Zwierzęta i gatunki migrują po ziemi od milionów lat, dostosowują się, wpływają na otoczenie jednak nie działa to jednoznacznie destrukcyjnie na ekosystem zupełnie odwrotnie do człowieka, wszelkie działania człowieka powodują efekt odwrotny do zamierzonego i są destrukcyjne dla natury. Ludzie uzurpują sobie prawo do "wszechwiedzy" a to poważny problem.

 

Odnośnie dżungli to dobry pomysł jednak nie bardzo możliwy dla europejczyka z pewnych powodów.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...