Skocz do zawartości
  • 0

Wybór spalinowego silnika zaburtowego


ujazd

Pytanie

Witam,

 

Jako że jestem laikiem w tym temacie prosiłbym o pomoc w wyborze silnika zaburtowego. Wybrałem trzy modele:

Honda BF5

Suzuki DF6

Yamaha F6cmhl

Silniki będą kupowane nowe albo 2-3 letnie. Będą pchały łódkę laminowaną o ciężarze ok 90kg i wymiarach 3,6x1,4m. Początkowo miała być Honda ale różne opinie o niej krążą, później Suzuki ale ostatnio trafiłem na przystępną cenowo ofertę yamahy. Prosiłbym o opinie osób które miały z nimi do czynienia.

Po przeanalizowaniu danych technicznych najlepiej wypada yamaha największa pojemność 139cm3, Suzuki ma 138cm3 a honda ma 127cm3.

Prosiłbym o opinie na temat w/w silników ewentualnie zaproponowanie czegoś innego podobnego.

Mam jeszcze pytanie odnośnie długości kolumny. Wiem że ma być długa bo w łódce pawęż ma 525mm. Natomiast w/w silniki mają następujące długości kolumn:

Honda - 572mm

Yamaha - 568mm

Suzuki - 508mm

Jaka długość będzie optymalna do mojej łódki. Gdzieś w internecie znalazłem informację że płyta kawitacyjna powinna być na równo z dnem łódki lub do 25mm poniżej dna. Żaden z silników nie spełnia tego wymogu stąd moje pytanie jak to dobierać.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Przez 44 lata kiedy pisano tą instrukcję wiele się zmieniło jeśli chodzi o oleje. Do spodziny stosuję CASTROL AXLE EPX 80W90 a do silnika CASTROL OUTBOARD 4T 10W30

Też tymi olejami zalewam moje zabawki.

A do mieszanki w silniku 2T leję Castrol Outboart 2T. Do samochodu też Castrol  i tak ponad 20 lat :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przez 44 lata kiedy pisano tą instrukcję wiele się zmieniło jeśli chodzi o oleje. Do spodziny stosuję CASTROL AXLE EPX 80W90 (...)

To fakt. Zrobiłem próbę puszczając dwie kropelki oleju na pochyloną gładką butelkę PET. pierwsza kropla to mineralny GL5 SAE 80W, druga to półsyntetyczny Hipol GL5 SAE 75W90. Lepkość podobna w temperaturze pokojowej, jednak mineralny zrobił prostą kreskę i stanął a Hipol pod koniec spływania rozpłynął się jak krzaczek, dążąc do oblepienia powierzchni. Zazwyczaj traktowałem ten nasz krajowy wyrób z lekceważeniem, a okazał się lepszy.

Jeśli chodzi o przekładniowe, to najważniejsze rozróżnienie jest na GL4 lub GL5, przy czym ten GL5 może powodować korozję cynku/mosiądzu, jeśli występuje w przekładni.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Stołczynianin

 

Ta moja Honda jak napisałem jest z 77 roku. Zanim ona odpaliła wiele śrubek odkręciłem i w wiele miejsc musiałem zajrzeć. To nie jest jakiś wynalazek cynkowo mosiężny, a normalnie zrobiona spodzina jak w bardziej współczesnych. Zresztą jest parę postów wyżej cały manual do tego silnika. Stopy aluminium, łożyska stalowe, koła zębate metalowe. Nawet nie wiem i nie wnikam czy 44 lata temu była norma GL5 czy tylko GL4 że taką zalecili. To jest tak mało istotne dla mnie, że nawet nad tym chwile się nie zastanawiałem.

 

Na pewno jedno co jest inaczej do współczesnych spodzin to osadzenie śruby napędowej. Współczesne są na wielowpustach. Jak walnie w kamień czy coś podobnego często nie ma czego zbierać. Lecą po kolei śruba, wałki i koła zębate. Ta moja Honda ma rozwiązania z ubiegłego stulecia i ma jeden klin. W razie takiego walnięcia klin się zrywa wszystko inne żyje. Kiedyś inżynierowie inaczej do tego podchodzili i robili to tak żeby było jak najmniej destrukcyjne spotkanie śruby z przeszkodą. Miał się urwać klin, dwa były w zapasie na silniku zamontowane i przy pomocy kombinerek naprawa trwała 10 minut i płynęło się dalej. Na tej samej zasadzie działały radzieckie konstrukcje. Później poszli w wielokliny.

 

Na tym jest lepszy biznes. Jak się uwali cała kolumna to serwis sprzedaje kawał silnika po raz kolejny i biznes się nakręca. To taki nowy trend jak ze wszystkim. A taki klin do mojej Hondy coś chyba z 6 dolarów kosztuje. I tak uważam to za zdzierstwo. Zapobiegliwie tez wykonali je ze stali SS o średnicy 5.5 mm. To taki chwyt Hondy już z tamtego okresu, żeby ludzie nie zrobili go czasami z popularnego pręta fi 5mm czy fi 6mm. A więc skoro zrobimy fi 5.5 to przyjdą do serwisu i zapłacą za kawałek pręta 6 dolców. Ja akurat bawię się dość mocno w obróbkę skrawaniem CNC i takie rzeczy nie stanowią dla mnie problemu więc nawet tych 6 dolców im nie zapłaciłem żeby mieć jakiś mały zapas i puściłem sobie sam serię. Tak dla ciekawostki żeby monotonnie nie było

 

https://vimeo.com/410688885

 

I efekt po kilku minutach. Pierwszy po lewo oryginał.

 

22.jpg

   

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jak trzeba klin z pręta 5,5 to dorabiało się go z wiertła 5.5 z bazaru od ruska za 1 zł [emoji2955]. Później po spotkaniu z przeszkodą wymienia się pół silnika. Dlatego zaczęto stosować wieloklin i gumy w śrubach.

To co było kiedyś i już tego nie ma zostało zastąpione lepszym [emoji6].

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jak trzeba klin z pręta 5,5 to dorabiało się go z wiertła 5.5 z bazaru od ruska za 1 zł [emoji2955]. Później po spotkaniu z przeszkodą wymienia się pół silnika. Dlatego zaczęto stosować wieloklin i gumy w śrubach.

To co było kiedyś i już tego nie ma zostało zastąpione lepszym [emoji6].

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Miałem to napisać, ale się powstrzymałem, bo będzie, że zawsze jestem malkontent i się zawsze czepiam. 

Dodać należy tyle, że w dawnych czasach śruba była tak naprawdę mocowana na stożku i to nabicie na stożek trzymało śrubę, a klin niwelował ewentualnie różnicę między statycznym a kinetycznym współczynnikiem tarcia.

Jak śruba się minimalnie obróciła, i miała chęć się dalej obracać na stożku, to klin sprowadzał ją do nieruchomości i dalej obowiązywał statyczny współczynnik tarcia.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
Jeśli inżynierowie obliczyli, że ma być taka stal a nie inna, to nie należy jej zastępować inną. Równie dobrze można zaspawać śrubę na wałku na to samo wtedy wyjdzie. 

 

Co do zdania 

 

"To co było kiedyś i już tego nie ma zostało zastąpione lepszym" 

 

to prawda jest ale tylko w połowie. Wiele rozwiązań szeroko rozumianych jako motoryzacyjne w wykonaniu dawniejszym, było wykonane na długotrwałą pracę. Podlegały okresowej regulacji, mogły być smarowane, nadawały się do regeneracji i takie mechanizmy działały całymi dekadami. Stopniowo rezygnowano z tego na rzecz jedndorazówek. Do tego doszła obecnie zabudowa modułowa. Wszystko po to żeby było mniej trwałe i droższe w eksploatacji. Co nie zmienia faktu, że wiele zastąpionych dawnych i przestarzałych rozwiązań nowszymi i nowoczesnymi, działa obecnie lepiej niż dawniej. Nie można jednak generalizować, że dawniej wszystko było be be, a dzisiaj jest cacy bo to nie jest prawda.     

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dawno temu do polskiego eksperymentu pod nazwą DE6 mój Ojciec dorobił te kołki z mosiądzu. Zgubiliśmy ze dwie śruby a przerw w pracy silnika było wiele. Mosiężne kołki poszły na złom a wróciły stalowe. Wniosek taki, że to bezpiecznik i jego wytrzymałość jest dobrana do wytrzymałości transmisji mocy.

A swoją drogą ciekawe było to rozwiązanie ze stożkiem i kołkiem, na pewno skuteczne. Nawet nie wiedziałem że to był stożek.

Edytowane przez Stołczynianin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dobre samo się broni.

Ale jeżeli nie mam tokarki to najprościej zmienić na wiertło( nie najlepiej). Chodzi mi o to ze nie wszyscy a raczej mało kto ma dostęp do obrabiarek i posiada wiedzę i umiejętności by dorobić jakaś cześć. Kowalski zastąpi ja czym kolwiek i nie pomyśli ze skoro fabryka użyła mosiądzu to trzeba zastąpić mosiądzem.

Podziwiam kolegi wiedzę i umiejętności oraz efekt końcowy - Honda bf75 [emoji106][emoji122].

Sam kiedyś odremontowanej samochód z podobnym efektem, koszty przewyższyły dwa współczesne[emoji848][emoji51]. Byłem dumny z tej fury, jakiś miesiąc bo przejechał po nim TIR - dosłownie i nic nie dało się z tym zrobić.

 

Dziś kupując nowy silnik korzysta się z jego walorów a wymienia się podzespoły bo są tańsze od regeneracji/ naprawy części. Układy wtryskowe działają lepiej od gaźników, same się regulują a jak coś jest nie tak to „tryb awaryjny” by nie urwać korbowodu czy przegrzać bloku, olej jest podany w instrukcji wystarczy zamówić przez internet.

Nie generalizuje porostu lepsze wypiera gorsze, jeśli lepsze nie jest do końca udane to jest zastąpione przez poprawione itd.

 

Sam do niedawna pływałem na 30 letniej hondzie, paliła od strzała ( jak odpowiednio ustawiłem ssanie i przepustnice zależnie od temp.) mimo ze wygląd miała jak by spadła z urwiska i przeleżała w morzu z 6 miesięcy[emoji16]. Teraz mam współczesny silnik z wtryskiem na pawęży i dziwie się jak mogłem się męczyć z tym „staruchem”.

 

80 % z nas wędkarzy nie chce lub nie potrafi wymienić oleju w spodzinie, co dopiero dorobić klin[emoji33].

 

 

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
@gumowy

 

Z tym się akurat zgadzam i nie tylko wędkarze mają problem z obsługą serwisową nie wspominając o naprawach. Ale za to każdy ma wiedzę i możliwości w innych zagadnieniach i tam sobie radzi doskonale. Nie można umieć i zrobić wszystkiego. każdy robi to w czym jest dobry i potrafi oraz ma czym to robić. 

 

Natomiast co do nowości jak wtrysk paliwa, elektronika tym sterująca to jakoś mnie to nie przekonuje. Przynajmniej w zabawkach jakimi są silniczki do napędu pontonów. Nie wiem do końca, ale chyba one wszystkie te małe silniki i tak na gaźnikach na razie pływają i co najwyżej zapłonach CDI, a nie przerywaczowych. Ale to nie są silniki do bicia rekordów prędkości czy przyspieszenia. Bardziej wymaga się od takiego silnika niezawodności i prostoty w naprawach. Na wodzie to najlepiej jak się da wszystko naprawić Lathermanem w razie awarii jakichś pierdołek, i wrócić bezpiecznie do brzegu gdzie stoi auto z przyczepą. A jak się zaczynają wtryski i komputery to ja słabo to widzę. Już sobie to wyobrażam jak pływam na środku Warty zamiast z wędką to z laptopem i elektronikę silnika ogarniam :). Czym jej mniej tym lepiej dla nas. Wielu idzie w całkiem proste tanie 2T Stormy czy podobne i ja to doskonale rozumiem. Ma być to tylko środek do osiągnięcia celu i wielu własnie to wybiera bo to niezłe rozwiązanie. Proste, lekkie i jak słychać tu i tam dość bezproblemowe. 

 

Co nie znaczy jednocześnie, że nie lubię takich zabawek jak wtryski komputery i całą resztę. Sam ogarniam swoje auta mechanicznie i elektrornicznie bo to nie jest nic trudnego jeśli się to zagadnienie zna, rozumie i ogarnia. Zresztą dzisiaj już jest niemożliwe życie obok tego. To co nam serwują musimy brać, bo stare się powoli kończy, choć ja trwam cały czas przy starszych rozwiązaniach niż 3 cylindry 1.0 z turbo. Nie pasuje mi w aucie połowa cylindrów :) 

 

I jeszcze co do tego klina. Nie spotkałem w swoim życiu silnika który by miał osadzona śrubę na stożku z klinem. Prosty wałek z otworem na klin natomiast widziałem w wielu modelach i rodzajach starszych silników.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Darek63

 

Dobrze prawisz. Raczej nie mamy wyboru z tymi nowinkami, ale nie taki wilk straszny jak go malują [emoji6]. W tych małych silniczkach tez będzie elektronika.

A jeżdżę biturbo 1,5 160 hp( już drugi, wcześniej po bezawaryjnym dobiciu do 180000 km wymieniono mi na nowy) na początku bałem się ze z trasy nie wrócę [emoji2955].

 

Pogoda fajna, kolega dzwonił ze właśnie fajnego bolenia złowił - miłej niedzieli i pozdrawiam

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie generalizuje porostu lepsze wypiera gorsze, jeśli lepsze nie jest do końca udane to jest zastąpione przez poprawione itd.

 

Ja myślę że raczej: starsze jest wypierane przez tańsze i bardziej rozreklamowane.

Współczesny produkt jest wyliczony, dlatego w biturbo ma prawo zdeformować się blok silnika, co było nie do pomyślenia w starszych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0
@gumowy

 

Też jeżdżę na co dzień biturbo, ale tylko to się zgadza. Pojemność i moc u mnie x 2. Ale to prawie wymarły gatunek już. Jeśli chodzi o postęp motoryzacyjny to można śmiało napisać, że żeliwny blok silnika to prehistoria motoryzacyjna. Takie coś

 


 

To co dzisiaj robią to ja tego nie chcę. Ja lubię rzeczy trwałe i długodystansowe a nie na 100 - 150.000. Najlepiej jak coś już mam to żeby wiecznie działało. Obecnie silniki spalinowe samochodowe (przynajmniej diesla) zabiła już w zasadzie ekologia. Nikt nad nimi już nie pracuje i nikt tego już nie rozwija. Można śmiało napisać, że diesle są zakończone. Benzyna też dostaje coraz to nowe eko wynalazki i jest tam coraz ciekawiej. 

 

Ale wracając do zaburtowych bo taka tematyka działu Zobaczcie że 2t jest praktycznie u nas niedostępne od iluś lat. To co jest, i idzie pod stołem jeszcze, to niedobitki. Jak wymyślą za jakiś czas jak sugerujecie, że ma być w tych małych motorkach zaburtowych 4T GPF, wtrysk, elektornika sterująca i obwieszą je tym eko złomem i elektroniką, to waga i skomplikowanie mogą skutecznie ograniczyć ich zastosowanie do lekkich pontonów czy łódek. Wtedy niejeden będzie pielęgnował jak się tylko da starszy silniczek, żeby był jak najdłużej w 100% sprawny. Nie będzie w zasadzie ważne czy się je opłaca materialnie remontować i utrzymywać w pełnej sprawności czy nie. Będzie się je opłacało remontować z całkiem innego powodu. Takie cechy jak umiejętność serwisowania oraz napraw mogą okazać się wtedy bardzo przydatne.  

 

Pogoda fakt piękna dzisiaj. 3 godzinna wycieczka w południe była na kanały i jeziorka. Ale bez kija wyłącznie turystycznie. Ja czekam na Maj i sezon na zębatego. Wtedy sezon rozpoczynam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja myślę że raczej: starsze jest wypierane przez tańsze i bardziej rozreklamowane.

Współczesny produkt jest wyliczony, dlatego w biturbo ma prawo zdeformować się blok silnika, co było nie do pomyślenia w starszych.

Zdecydowanie się zgodzę ze nowe jest tańsze.

 

Producenci stwierdzili ze mało kto chce jeździć tym samym autem 20 lat. Silniki zaburtowe hondy były przewidziane na 30 lat tylko po co? Zakładając ze pływam 200 mtg w roku to daje 6000 mtg. Instrukcja obecnego mojego silnika na wtrysku pokazuje by pompę niskiego ciśnienia wymieniać co 2000 mtg czyli co 10 lat. Jak znam siebie to może z dwa lata poplywam na tym silniku i z przebiegiem 500 mtg sprzedam go by kupić nowszy. Oczywiście ze nie ma tam żeliwnego bloku, tłoki i korbowody oraz wał korbowy to amelinium. Waga spadła o kilkanaście kilo osiagi są lepsze konsumpcja paliwa 20% mniejsza, rozruch(szarpanka) dziecinnie łatwa [emoji16].

A że w nowych coś się popsuje pewnie, w starych się nie psuło, pewnie ze psuło. Oleje, filtry czy inne części eksploatacyjne się wymienia lub później lament że badziewie.

 

Stare żeliwne bloki tez się psują, widzę to często. Nie są odporne na słona wodę [emoji2955].

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@gumowy

 

Też jeżdżę na co dzień biturbo, ale tylko to się zgadza. Pojemność i moc u mnie x 2. Ale to prawie wymarły gatunek już. Jeśli chodzi o postęp motoryzacyjny to można śmiało napisać, że żeliwny blok silnika to prehistoria motoryzacyjna. Takie coś

 

https://autokult.pl/39466,silnik-m57-od-bmw-to-diesel-wszech-czasow-do-scigania-to-offroadu-i-wozu-strazackiego?c=336&src01=c801bstrazackiego%3Ffbclid%3DIwAR1HnSP1g5WC8ZCElKX8OUHJwgpVWNmf2IwjR03fy9CIlNPnmtIE34u36Lw&src01=c801b&c=336

 

To co dzisiaj robią to ja tego nie chcę. Ja lubię rzeczy trwałe i długodystansowe a nie na 100 - 150.000. Najlepiej jak coś już mam to żeby wiecznie działało. Obecnie silniki spalinowe samochodowe (przynajmniej diesla) zabiła już w zasadzie ekologia. Nikt nad nimi już nie pracuje i nikt tego już nie rozwija. Można śmiało napisać, że diesle są zakończone. Benzyna też dostaje coraz to nowe eko wynalazki i jest tam coraz ciekawiej.

 

Ale wracając do zaburtowych bo taka tematyka działu Zobaczcie że 2t jest praktycznie u nas niedostępne od iluś lat. To co jest, i idzie pod stołem jeszcze, to niedobitki. Jak wymyślą za jakiś czas jak sugerujecie, że ma być w tych małych motorkach zaburtowych 4T GPF, wtrysk, elektornika sterująca i obwieszą je tym eko złomem i elektroniką, to waga i skomplikowanie mogą skutecznie ograniczyć ich zastosowanie do lekkich pontonów czy łódek. Wtedy niejeden będzie pielęgnował jak się tylko da starszy silniczek, żeby był jak najdłużej w 100% sprawny. Nie będzie w zasadzie ważne czy się je opłaca materialnie remontować i utrzymywać w pełnej sprawności czy nie. Będzie się je opłacało remontować z całkiem innego powodu. Takie cechy jak umiejętność serwisowania oraz napraw mogą okazać się wtedy bardzo przydatne.

 

Pogoda fakt piękna dzisiaj. 3 godzinna wycieczka w południe była na kanały i jeziorka. Ale bez kija wyłącznie turystycznie. Ja czekam na Maj i sezon na zębatego. Wtedy sezon rozpoczynam.

Diesel doszedł do kresu swoich możliwości, paliwo nie jest w stanie szybciej się spalić by silnik osiągnął wyższe obroty[emoji53] max 6000-7000. Benzyna to może się rozkręcić 20000 i lepiej ale raczej nadejdzie era silnika elektrycznego[emoji2959].

Najpierw w pontonach, małych łódkach i później większe jednostki.

2T to były super silniki ale miały ograniczenia( pływanie na wolnych obrotach) i taki evinrude musiał się zawinąć z rynku.

 

Czy nie jest tak że nie chcemy tego co nowe bo nieznane?[emoji848]

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Silniki elektryczne duzych mocy sa dostepne na rynku , np torqeedo , aqumot i inne. Jednak , sam silnik to nie wszytsko , trzeba jeszcze zmagazynowac energie dla niego i tu jest pies pogrzebany... To przysparza astronomicznych kosztow , zarowno przy zakupie samego silinika jak i baterii. Dla przykladu torqeedo 10kW kosztuje 9000e + baterie 10000e =19000e czyli jakies  85000zl - i to daje full mocy przez godzine :) Nie wierze , ze w najblizyszm czasie ,koszt gromadzenia energii spadnie drastycznie . NIema najmniejszych szans na dzien dzisiejszy , aby elektryki wyparly spaliny. To naprawde trzeba miec duuzo $

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Napęd elektryczny jest niskoemisyjny tylko wtedy gdy prąd pochodzi z elektrowni wodnej lub solarnej, wiatraki na lądzie są zawodne. Trzeba więc czekać na solary na Saharze i w Australii, spięte kablem podmorskim.

Gdybym miał jacht to pomyślałbym o panelu solarnym na pokładzie, baterii i silniku elektrycznym o mocy około 1kW. W tym wypadku nie przeszkadza ciężar baterii i nie trzeba dużej mocy, a jak łódka stoi na cumie to solar działa. Ten kierunek jest wykonalny.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Płyniesz z rodziną na tygodniowy rejs. Pogoda jest przez tydzień pochmurna i deszczowa. Stajesz w najlepszym wypadku na pierwszej marinie w najgorszym w trzcinach i kwitniesz tam tydzień ?, albo na pagajach poprawiasz tężyznę fizyczną i dobijasz do pierwszej mariny. No chyba, że jak Ci od Tesli wozisz w bagażniku agregat prądotwórczy spalinowy, żeby się doładować po trasie aby dociągnąć do celu. Prąd to marzenie eko i nic poza tym. U nas pięknie wygląda zielony kabelek przy stacji ładowania, ale z drugiej strony tego kabelka jest Bełchatów i inni tego typu wytwórcy prądu z węgla. Nie ma to racji bytu. Jest to chwilowe zachłyśnięcie i szybko przeminie. Żaden transport ciężarowy, lotnictwo, kontenerowce etc. nie są w stanie się tym zasilać i poruszać. Wodór będzie paliwem przyszłości. Tylko najpierw muszą wypompować to co w ziemi i spalić bo nikt tego nie odpuści ze względu na $$$.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

wrocmy do meritum sprawy mam kilka portable silnikow ponizej 40mh nowszyc i starszych nie zamienil bym ich na jakielkolwiek efi czemu proste gaznikowca jestem wstanie rozebrac i naprawic na wodzie z wtryskiem tylko cholowanie przynajmniej ja a czy to jest 4t czy 2 wolny wybor zalerzy ile kto chce wydac na paliwo i gdzie mnie to rybka liczy sie niezawodnosc

Edytowane przez sharkfishing
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

wrocmy do meritum sprawy mam kilka portable silnikow ponizej 40mh nowszyc i starszych nie zamienil bym ich na jakielkolwiek efi czemu proste gaznikowca jestem wstanie rozebrac i naprawic na wodzie z wtryskiem tylko cholowanie przynajmniej ja a czy to jest 4t czy 2 wolny wybor zalerzy ile kto chce wydac na paliwo i gdzie mnie to rybka liczy sie niezawodnosc

[emoji848] jak naprawisz moduł CDI w swoim gaźnikowych portable na wodzie?

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Edytowane przez gumowy
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

"Everything should be made as simple as possible, but no simpler" - Albert Einstein

 

Wszystko powinno być zrobione tak prosto jak to możliwe ale nie prościej

 

i patrząc na historię techniki to właśnie się sprawdza.

Zaraz po I wojnie światowej były już motocykle z silnikami czterosuwowymi, a co zawojowało świat?? Dwusuwowy DKW, który w praktycznie niezmienionej formie był w Rosji (albo na ukrainie) produkowany do 200 roku.

Citroen 2CV był jakims nieprawdopodobnie skomplikowanym ustrojstwem?? Nie - był kwintesencją prostoty.

VW garbus - czy to był jakiś technologiczny cud?? Nie, kolejny bardzo, ale to bardzo prosty samochód.

Rosyjskie czołgi z czasów II WŚ miały jedną zaletę, były proste i prosto i szybko sie je produkowało, tu ilość miała znaczenie, a nie wyrafinowanie technologiczne.

 

Znany polski podróżnik w rozmowie o wyborze silnika na wyprawę po amazonce wybrałby tylko dwusuwową yamahę enduro, ze względu na prostotę.

Johnson evinrude zszedł z tego świata, nie dlatego, że silniki 2t w łódkach przestały sie podobać, a dlatego że histeria ekoterrorystyczna wymusiła zmiany w prawie.

 

Silnik 2t nadal jest lżejszy od 4t o tej samej mocy, co ma kolosalne znaczenie w pontonach i małych łódkach.

Nadal jest stosowany w lotnictwie, nadal jest stosowany w skuterach śnieżnych. W samochodach to błedna droga, ale jest mnóstwo pojazdów, gdzie najważniejsza jest waga silnika.

 

Trzeba pamiętać jeszcze o jednym w kwestii niezawodności.

"Na łódce z całą pewnością nie zepsuje się tylko to, czego fizycznie na niej nie ma"

 

W kwestii silników:

Wszystkiego czego potrzebuje to dwusuw z CDI na gaźniku.

 

Coraz nowsze echosondy, boczne sonary, live'y 

W pewnym momencie uświadomiłem sobie, ze zamiast łowić ryby to gram w jakąś porąbaną grę komputerową w ganianie ryby po ekranie monitora.....

 

Bo inaczej się nie da ryby złapać?? No to trudno, to się nie da tym razem, to one wygrają. Nie zawsze muszę wygrywać....

 

Jak już lecę cytatami, to napiszę:

"mamy tu ewidentny związek prostytucji z muzyką, czyli coś tu k..... nie gra"

 

Średnie zużycie paliwa silników benzynowych to 0,373 litra/ na 1HP mocy odbieranej z silnika/ na godzinę.....

bez różnicowania czy jest to EFI, czy gaźnik.

 

OK, ile z tym zużyciem zejdziemy na EFI?? Do 0,340 zejdziemy?? No może, a jeśli nawet to czy jest to warte zachodu??

Przy naszym paliwie, dyszę gaźnika umiem wykręcić i przedmuchać w mniej niż minutę, a przy EFI urasta to nierozwiązywalnego problemu.

 

Jest kilka patentów dobrych w nowych silnikach, jak choćby mocowanie śruby wieloklinem przez gumową tuleję.

Ale tak naprawdę silnik zaburtowy został w obecnej formie wymyślony w 1948 roku, w latach 80 tych dołożono CDI

i w mojej opini nic mądrego do dzisiaj do tego nie dodano.

 

Po co to komplikować??

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mnie nie zachwyca 2t.

Zużycie paliwa w 2t jest znacznie większe niż 0,373 litra na KM/h, raczej około 0,5 l. Silnik 4t pracuje na większych ciśnieniach sprężania, dlatego jego sprawność jest wyższa. Prócz tego hałas, Wichra, DE25 itp w wodzie słyszałem z kilometra, współczesnego 4t prędzej zobaczysz jak usłyszysz.

Wspomniana tu wcześniej Honda 7,5HP też nie jest ciężka, 30kg można wieszać na większości pontonów, i jachtów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

2 sówy wracają, jako oszczędne i ekologiczne. Na razie w dużym wymiarze ale kto wie co będzie kiedyś? Promy u najbardziej zboczonych ekologicznie Norwegów przechodzą na silniki 2T napędzane LNG... :)

Pierwsze z brzegu silniki:

https://www.wartsila.com/pol/media/wiadomosci/03-03-2016-ekologiczne-2-suwy

 

Ty piszesz o 2T w technologii sprzed kilkudziesięciu lat, ale wszystko poszło mocno do przodu.

Edytowane przez Tresor
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Gar4field

 

Teraz są takie czasy że ludzie wychowani są na smartfonach i internecie. Dlatego wyznacznikiem największej wartości nie jest silnik w samochodzie na przykład tylko czy ma android auto. To go dyskwalifikuje albo nie. Ja pływałem kiedyś z echosondą Strata 128. To odległe czasy i prechistoryczne echo. Ale głównie służyła mi do monitorowania głębokości. W tej chwili pływam tylko po rzece, Na rzece echosonda to zbędny luksus dla mnie. Wystarczy czytać rzekę i nie potrzeba monitora do określania gdzie jest głęboko, a gdzie nie. Zresztą każdy kto pływa po rzekach wie o tym jak się pływa, gdzie się pływa, a gdzie się nie wpływa. Ja też wolę oglądać organoleptycznie co się dzieje w koło, a nie gapić na 5 calowy monitorek. Na jeziorach co innego. Tam jest łatwiej jak jest echo i można się nim wspomagać.   

 

@Stołczynianin

 

Honda urosła i spuchła jak bąk. Nie potrzeba nawet za wiele pisać. Wystarczy popatrzeć. Ta moja jest można powiedzieć filigranowa i waży 30.5 kg przy 7.5HP. Przykładowe jakieś zdjęcie

 

7fd290c87cac403191ac7793012408b5.jpg

 

Te nowe BF8 są zdecydowanie spuchnięte w każdym miejscu i ważą już ponad 40 kg. Czyli praktycznie ta sama moc a waga urosła o ponad 10 kg. Dlaczego tak ? Nie wiem. Ale wiem że to nie jest dobry kierunek bo ja na targanie 40 kg bym się już nie pisał.

 

B1075521757.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

W dwusuwowej yamaszce 15 hp tez na wodzie demontowałem gaźnik i czyściłem dysze[emoji6], w 3-cylindrowym 4 suwie gdzie każdy cylinder miał swój gaźnik nie dałem rady i musiałem spłynąć na elektryku[emoji2955] i tu był duży stopień skomplikowania. EFI jest prostsze i tańsze niż gaźniki dlatego je wymyślono.

 

Waga 25 konnej 2T yamahy to 53kg i ku mojemu zaskoczeniu 25 4T EFI wazy 51 kg [emoji32]. Osiągi porównywalne z lekka przewagą 4T, spalanie, hałas bez porównania 4T. Żywotność zapewne 2T wytrzyma z 30 lat a 4T może z 10 -15 lat i co z tego? Ja nie chce pływać tym samym zestawem dwie dekady.

 

Jesteśmy różni i inne cechy są dla nas wartościowe, istotne[emoji16].

 

 

Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...