Skocz do zawartości

Jak przekonac do C&R?


Rekomendowane odpowiedzi

Rozmawiałem kiedyś ze swoim znajomym na temat C&R przy okazji złowionego  sandacza powyżej 80cm. Nie chciał go wypuścić. Nadmienię że kolega również ma inne pasje takie jak numizmatyka, filatelistyka i kilka innych. Prosiłem aby wypuścił rybę, bo jest to ładny okaz i przyniesie jeszcze dużo radości wielu wędkarzom. Nie skutkowało. Na to w końcu pytam się go: czy jak uda mu się dostać jakąś monetę lub znaczek o dużej wartości, czy idzie na pocztę wysłać kartkę z tym znaczkiem a za wysyłkę zapłaci monetą? Oczywiście odpowiedział że nie. Powiedziałem żeby postarał się podejść do tematu C&R właśnie w ten sposób.Wyślesz znaczek, zapłacisz monetą i śladu nie będzie...
Dziś ma piękną kolekcję zdjęć z pokaźnymi okazami a ja nie muszę mu już złorzeczyć na wspólnych wyprawach wędkarskich :P Warto rozmawiać :)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałem kiedyś ze swoim znajomym na temat C&R przy okazji złowionego  sandacza powyżej 80cm. Nie chciał go wypuścić. Nadmienię że kolega również ma inne pasje takie jak numizmatyka, filatelistyka i kilka innych. Prosiłem aby wypuścił rybę, bo jest to ładny okaz i przyniesie jeszcze dużo radości wielu wędkarzom. Nie skutkowało. Na to w końcu pytam się go: czy jak uda mu się dostać jakąś monetę lub znaczek o dużej wartości, czy idzie na pocztę wysłać kartkę z tym znaczkiem a za wysyłkę zapłaci monetą? Oczywiście odpowiedział że nie. Powiedziałem żeby postarał się podejść do tematu C&R właśnie w ten sposób.Wyślesz znaczek, zapłacisz monetą i śladu nie będzie...

Dziś ma piękną kolekcję zdjęć z pokaźnymi okazami a ja nie muszę mu już złorzeczyć na wspólnych wyprawach wędkarskich :P Warto rozmawiać :)

 

Oby takich sytuacji było jak najwięcej. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędkuję od 30 lat. Kiedyś ryby było więcej i to powie każdy kto wędkuje te 20 czy 30 lat. Ale wytłukliśmy większość tego wszystkiego, braliśmy a do wody mało co trafiało, zarybienia PZW zawsze były bardziej papierowe niż realne. Teraz wszyscy płaczemy że tak jest i ci starsi co brali, i ci młodsi co teraz może nie biorą bo nie za bardzo jest co brać, więc słusznie że nie biorą, bo jak będą to niedługo nie będzie nic. Jest coś dziwnego w mentalności naszego narodu, nie mamy umiaru. Teraz kiedy jest już naprawdę źle dopiero zaczynamy uczyć się tego co w wielu krajach, przeważnie tych bardziej w kierunku W, wiedzą od dawna,  że na kolację wystarczą dwie ryby a nie 20 litrowe wiadro. Jednak nie dociera to do wszystkich jednakowo, dla większości znajomych wędkarzy liczy się mięso, im więcej tym lepiej. Wypad nad Odrę i 20 kilo leszcza przyjeżdża w bagażniku, 9 boleni w zamrażalce, 100 słoików w piwnicy, 10 kilo kotletów. Sum 30 kilo co go tydzień jadła cała rodzina, bo z mniejszego jak się łeb obetnie to mało zostaje a większy to już ponoć niesmaczny i trzeba było go kotami skarmić. Takie niestety fakty są powodem do chwalenia się, do dumy. Bo jakby inaczej, przecież karta się musi zwrócić, płacę to biorę. A zanęty, sprzęt , a paliwo i czas. Dla większości wędkujących nadal to nie jest hobby tylko sklep rybny ze świeżym towarem. Nie ganię nikogo kto bierze ryby, ale pod warunkiem że przejawia choć odrobinę rozsądku, nie mam nic przeciwko kilku rybom na kolację. Ale hurtowe branie wszystkiego co się uwiesi i jak leci to, nie jest mięśiarstwo ani nawet kłusownictwo, to debilizm, brak wyobraźni, brak zdrowego rozsądku.

Ktoś teraz spyta czy zawsze byłem taki mądry? Nie, nie zawsze, ale zawsze daleko mi było do mięsiarza takiego stopnia, jak niektórzy z moich znajomych. Czy teraz też zabieram ryby, zdarza się, ale ze sklepu. Dlaczego? Bo nigdy nie byłem wielkim smakoszem ryby a teraz chyba jestem jeszcze mniejszym. Moi znajomi "rybacy" pytają po co wędkuje, po co płacę kartę, kupuję sprzęt i tracę czas. Tłumaczę im że wędkuję po to aby oderwać się na chwilę od świata, od problemów, od przyziemnych spraw, przestać na chwilę myśleć o wszystkich ważnych rzeczach. Chodzi o emocje, chwile radości, branie, zacięcie, hol, walka, szacunek i darowanie życia. Najczęściej wtedy słyszę coś takiego "ale pier.....isz".

Czy da się przekonać ludzi do C&R, próbowałem, NIE DA SIĘ,przynajmniej większej części i tych starszych, najpierw muszą się nauczyć zdrowego rozsądku, ale jeszcze bardziej muszą tego chcieć, a niestety nadal spora cześć nie chce. Bo nie wystarczy się najeść, trzeba się nawp....ć po gardło a co nie damy rady to na gnój, albo świniami skarmić. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Trzeba pokoleń aby się zachciało i następnych pokoleń aby się nauczyć. Znam też (przeważnie młodych) wędkarzy, którzy patrzą na świat już zupełnie inaczej, ale nadal jest ich zbyt mało aby dokonała się nagła rewolucja.

Edytowane przez LFF
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędkuję od 30 lat. Kiedyś ryby było więcej i to powie każdy kto wędkuje te 20 czy 30 lat. Ale wytłukliśmy większość tego wszystkiego, braliśmy a do wody mało co trafiało, zarybienia PZW zawsze były bardziej papierowe niż realne. Teraz wszyscy płaczemy że tak jest i ci starsi co brali, i ci młodsi co teraz może nie biorą bo nie za bardzo jest co brać, więc słusznie że nie biorą, bo jak będą to niedługo nie będzie nic. Jest coś dziwnego w mentalności naszego narodu, nie mamy umiaru. Teraz kiedy jest już naprawdę źle dopiero zaczynamy uczyć się tego co w wielu krajach, przeważnie tych bardziej w kierunku W, wiedzą od dawna,  że na kolację wystarczą dwie ryby a nie 20 litrowe wiadro. Jednak nie dociera to do wszystkich jednakowo, dla większości znajomych wędkarzy liczy się mięso, im więcej tym lepiej. Wypad nad Odrę i 20 kilo leszcza przyjeżdża w bagażniku, 9 boleni w zamrażalce, 100 słoików w piwnicy, 10 kilo kotletów. Sum 30 kilo co go tydzień jadła cała rodzina, bo z mniejszego jak się łeb obetnie to mało zostaje a większy to już ponoć niesmaczny i trzeba było go kotami skarmić. Takie niestety fakty są powodem do chwalenia się, do dumy. Bo jakby inaczej, przecież karta się musi zwrócić, płacę to biorę. A zanęty, sprzęt , a paliwo i czas. Dla większości wędkujących nadal to nie jest hobby tylko sklep rybny ze świeżym towarem. Nie ganię nikogo kto bierze ryby, ale pod warunkiem że przejawia choć odrobinę rozsądku, nie mam nic przeciwko kilku rybom na kolację. Ale hurtowe branie wszystkiego co się uwiesi i jak leci to, nie jest mięśiarstwo ani nawet kłusownictwo, to debilizm, brak wyobraźni, brak zdrowego rozsądku.

Ktoś teraz spyta czy zawsze byłem taki mądry? Nie, nie zawsze, ale zawsze daleko mi było do mięsiarza takiego stopnia, jak niektórzy z moich znajomych. Czy teraz też zabieram ryby, zdarza się, ale ze sklepu. Dlaczego? Bo nigdy nie byłem wielkim smakoszem ryby a teraz chyba jestem jeszcze mniejszym. Moi znajomi "rybacy" pytają po co wędkuje, po co płacę kartę, kupuję sprzęt i tracę czas. Tłumaczę im że wędkuję po to aby oderwać się na chwilę od świata, od problemów, od przyziemnych spraw, przestać na chwilę myśleć o wszystkich ważnych rzeczach. Chodzi o emocje, chwile radości, branie, zacięcie, hol, walka, szacunek i darowanie życia. Najczęściej wtedy słyszę coś takiego "ale pier.....isz".

Czy da się przekonać ludzi do C&R, próbowałem, NIE DA SIĘ,przynajmniej większej części i tych starszych, najpierw muszą się nauczyć zdrowego rozsądku, ale jeszcze bardziej muszą tego chcieć, a niestety nadal spora cześć nie chce. Bo nie wystarczy się najeść, trzeba się nawp....ć po gardło a co nie damy rady to na gnój, albo świniami skarmić. Łatwo przyszło, łatwo poszło. Trzeba pokoleń aby się zachciało i następnych pokoleń aby się nauczyć. Znam też (przeważnie młodych) wędkarzy, którzy patrzą na świat już zupełnie inaczej, ale nadal jest ich zbyt mało aby dokonała się nagła rewolucja.

Amen.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozmawiałem kiedyś ze swoim znajomym na temat C&R przy okazji złowionego  sandacza powyżej 80cm. Nie chciał go wypuścić. Nadmienię że kolega również ma inne pasje takie jak numizmatyka, filatelistyka i kilka innych. Prosiłem aby wypuścił rybę, bo jest to ładny okaz i przyniesie jeszcze dużo radości wielu wędkarzom. Nie skutkowało. Na to w końcu pytam się go: czy jak uda mu się dostać jakąś monetę lub znaczek o dużej wartości, czy idzie na pocztę wysłać kartkę z tym znaczkiem a za wysyłkę zapłaci monetą? Oczywiście odpowiedział że nie. Powiedziałem żeby postarał się podejść do tematu C&R właśnie w ten sposób.Wyślesz znaczek, zapłacisz monetą i śladu nie będzie...

Dziś ma piękną kolekcję zdjęć z pokaźnymi okazami a ja nie muszę mu już złorzeczyć na wspólnych wyprawach wędkarskich :P Warto rozmawiać :)

Kiedyś próbowałem przekonac jednego z dwóch największych mięsiarzy jakich znam, nie dałem rady wyjaśnć mu że uwalniajac rybę wyświadcza przysługę, dla naszego upodlonego środowiska i dla samego siebie, Mniej brać to będzie więcej ryb, i dla tych co jedzą i dla tych co tylko łowią, to logiczne. Byliśmy wtedy nad Odrą, i kiedy prubowałem mu naświetlić temat on nagle zacioł jak się okazało suma, kiedy sum był już prawie na brzegu to się wypioł i opuścił imprezę. Miał tak ok metra, mięsiarz przez godzinę klął na wszystkie strony kończąć zdaniem KU............A A JUŻ GO WIDZIAŁEM NA PATELNI. Mentalnosci nie zmienisz.

Dla takich ludzi fotka z rybą to coś idiotycznego, chyba że jest zrobiona na tle kuchennych kafelek, tak to wtedy można się pochwalić.

 

Jedyna słuszna droga to jak ktoś tu napisł, to  zmienić RAPR i zostawić w nim tylko jeden zapiś, WSZYSTKO WRACA DO WODY i tak nie przez 10 lat a przez 20 lat, i karać za branie surowo, tak aby się mięsiarzom tego mięsa odechciało, wtedy liczba wędkarzy w RP spadła by najmniej o 65%, rybostan by się odrodził, nieedukowalne pokolenia poszły do piachu, a w młodych zaszcepiło by sie przede wszystkim zdrowy rozsądek i szacunek dla ryb i przyrody. Tylko najpierw trzeba by zmienić samo PZW, wzorowy przykład starych pierdzieli którym nic nie da się wytłumaczyć  tak samo jak mojemu koledze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tjaaa, przekonać do C&R ale kogo? Przecież nie tak dawno rozpadł się Team C&R na rym portalu bo nawet tu się praktyka mija z teorią. Została tylko teoria. Administracja twierdzi, że nie może nikogo zmuszac do C&R nawet na spotkaniach firmowanych logiem jerkbait.pl to o czym my ty tu mówimy.

 

No i ten przewijający się motyw w wypowiedziach poprzedników promujących C&R- niejem ryb wogóle, nie smakują mi, nie lubię ryb słodkowodnych...

Łatwo być wegetarinainem jak się nie lubi mięsa albo protestować przeciwko nieludzkim warunkom hodowli krów jak się nie toleruje laktozy.

Edytowane przez FidoAngel
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedyna słuszna droga to jak ktoś tu napisł, to  zmienić RAPR i zostawić w nim tylko jeden zapiś, WSZYSTKO WRACA DO WODY i tak nie przez 10 lat a przez 20 lat, i karać za branie surowo, tak aby się mięsiarzom tego mięsa odechciało, wtedy liczba wędkarzy w RP spadła by najmniej o 65%, rybostan by się odrodził, nieedukowalne pokolenia poszły do piachu

Myślę że nie 65 a raczej ponad 90% ale wtedy rozpleni się kłusownictwo na olbrzymią skalę. A nawet jak wspomniane pokolenie pójdzie do piachu to obserwowana młodzież nad wodą też wypuszczać nie będzie bo z tego co widuję nad Bugiem podlaskim czy mazowiecką Wisłą taka praktyka nie istnieje, wśród młodzieży jak najbardziej też.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pojechać na biwak dwa tygodnie i jeść tylko ryby :lol:  :lol:  , po takiej kuracji każdy zacznie wypuszczać złowione rybki .

 

Jak byłem nad Wigrami nikt nie chciał skrobać i jeść ryb, miałem wykupione obiady w pensjonacie , to mi skutecznie pomogło w wypuszczaniu ryb . :good:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że jest to mój pierwszy post chociaż zaglądam niemal codziennie to na początek witam wszystkich.

Wędkuję od jakiś 37lat.

Prawie zawsze jak wracam z nad wody, znajomi wędkarze pytają gdzie ryby, co złapaleś, i co znowu nic, jak mówię że wypuszczam to zdziwienie.

No oczywiście też jest tak, że nic się nie złapie.

W odpowiedzi tylko słyszę, "to po co jeździsz na te ryby", czy też "szkoda płacić za kartę jak ryb nie bierzesz". 90% jak nie więcej cały czas trwa w tym, że jak płaci za kartę to tak jakby płacił za ryby i może brać ile chce, no niby w regulaminowych ilościach. Namawiałem nieraz, żeby chociaż jak już chcą zabrać rybę to niech zabierają np. co 10 wypad na ryby, a nie za każdym razem, żeby pokazać ile to nie nałapali. Można gadać i gadać, a co 100-tny może zrozumie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedno mnie tylko dziwi że TE PALANTY co najwięcej żrą, co najwięcej zabierają i często marnują większość tego co wzięli. TE PALANTY co w ogóle mają wszystko w czarnej d.... najwięcej płaczą i narzekają że ryby coraz mniej i coraz mniejsze.

Idioci, chcieli by zjeść ciastko i mieć ciastko.

Szkoda gadać.

Edytowane przez LFF
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak to jest budujące i oby takich więcej co setnych :) Zawsze to mały krok ku lepszemu.

Co jeszcze wg, mnie jest ciekawe to że mięsiarstwo dotyczy wszystkich, są ludzie naprawdę tak głupi na jakich wyglądają i trudno im cokolwiek nawet w życiu zrozumieć. Są też ludzie podchodzący do wszystkiego (prawie) w sposób logiczny i racjonalny niemal w każdej dziedzinie. Są wykształceni, dobrze zarabiają, mogli by sobie lodówę wypchać łososiem, sprzęty mają za takie siano że aż boli. ale jak dopadną szczupaka, co po odcięciu łba i ogona będzie miał długość średnicy patelni, to szczupaczek dostanie w czapkę.

O CO KAMAN ????

Tak trochę z innej beczki, Poznałem niedawno myśliwego, jak się okazało prezesa koła łowieckiego.

Pogadaliśmy trochę i opowiedział mi taką historię. W naszych lasach jakiś czas temu pojawił się jeleń, ale nie byle jaki. Był to byk jakiego nie widziano w tych okolicach od nawet 30 lat. Prawdziwy medalowy okaz. Widziało go wielu myśliwych ale każdy darował mu życie, wiedząc o tym że taki byk, to prawdziwy reproduktor. Silny i zdolny zapłodnić całe stado łań, które wydadzą podobne jemu okazy. Ale w kole idiota też się trafił i uwalił jelenia, a jego łeb zawisł na ścianie w jego pięknej chaupie. Mimo iż ten idiota prawnie nic nie zrobił, bo miał prawo tego jelenia ubić, to źle się to dla niego skończyło. Mój znajomy prezes osobiście zdjął mu ten łeb ze ściany i wyp...ił idiotę z koła na zbity ryj. A do tego wystawił mu takie dossier, że aby teraz go ktoś wziął do koła to musi się bardzo, ale to bardzo starać i wykazać konsekwentny zanik głupoty.

W naszym kraju trudno jest zostać myśliwym, i lepiej aby tak zostało, Gdyby było to takie łatwe jak zostać wędkarzem to nawet wiewiórki w parku by nie było. Z drugiej strony jak by mogło być, gdyby właśnie zostanie wędkarzem nie było takie łatwe, Aby zostać myśliwym najpierw trzeba swoje odpracować, nauczyć się dbać o las, o zwierzynę i jej populację, Wykazać się rozumem, rozsądkiem i etyką, a dopiero po czasem nawet kilku latach zostać członkiem koła i mieć możliwość ustrzelenia sobie kiełbasy na wigilię.

Tak to powinno wyglądać. AMEN

Edytowane przez LFF
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chodzi mi po głowie taki argument. Mylę się? 

 

Wczoraj na innym forum jeden z kolegów napisał, o tym, że wędkarz ma być wolny. Treść całości wypowiedzi nie jest tu istotna. 

To słowo wolność dało mi do myślenia. 

 

W Konstytucji i ogólnie można chyba powiedzieć ontologicznie mamy do czynienia z prawami, obowiązkami i wolnościami wreszcie. Większość argumentacji zwykle opiera się o dwie pierwsze - prawo do zabierania określonych ryb, obowiązek wypuszczania itd. Przy czym na potrzeby mojego rozumowania nie utożsamiam prawa i obowiązku tylko z ustawami, czy regulaminami. Myślę też o tym co można powiedzieć rodzi się z potrzeby serca, taki wewnętrzny głos przez niektórych zwany sumieniem. Wracając. Argumentacja pomija zwykle kategorie wolności, a przynajmniej ja takiej nie czytałem. Ja utożsamiam się z koncepcją J.S. Milla - skrótowo moja wolność kończy się tam gdzie zaczyna wolność innego człowieka.

 

Jeśli wędkarstwo opiszemy jako wolność do wędkowania, do złowienia ryb, to w tym kontekście tylko wypuszczanie ryb da się pogodzić z ww. definicją wolności, bowiem jeśli wypuszczę to nie ingeruję w wolność drugiego wędkarza do złowienia tejże ryby, jeśli zabiorę to ingeruję i vice versa. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Osobiście jestem za miękkimi sposobami propagowania C&R. Można oczywiście zmniejszać limity, zwiększać wymiary ochronne i kary, ale bez częstszych kontroli i akcji typu OSA nie jest to do wyegzekowaania a na to potrzebne są pieniądze lub czas i poświęcenie społecznych strażników. Trzeba zmieniać mentalność.

I trzeba to robić metodą małych kroczków. Naturalnie takim zadaniem powinien zająć się PZW. Ale to niestety niemożliwe z tymi ludźmi, którzy sami są w większośći mięsiarzami a czasami i kłusownikami (patrz: słynna sprawa odłowów PZW na J.Dobrowieckim w zeszłym roku). Więc musi odejść to pokolenie. Dlaczego przeglądając strony internetowe PZW nie ma promocji C&R, dlaczego wciąż odbywają się zawody wędkarskie na "martwej rybie", dlaczego w prasie wędkarskiej nie ma promocji C&R a można zobaczyć zdjęcia martwych okazów? To wszystko można zmienić już od jutra, za darmo tylko trzeba chcieć. Można by wykorzystać jakieś środki na ochronę przyrody. To działacze i członkowie PZW powinni tworzyć jak najwięcej odcinków " no kill", które są najlepszą reklamą C&R,

Nie możemy być jednak zbyt ortodoksyjni (kto nigdy nie zabrał ryby niech pierwszy rzuci kamieniem) Ktoś kto zacznie wypuszczać choć część z przynależnego limitu z czasem będzie wypuszczał wszystko - wiem po sobie. Generalnie jest nadzieja - młodzi ludzie nie lubią jeść ryb (wiem po swoich dzieciach) a jeżeli już to musi być filecik lub najlepiej paluszek rybny :-) a patroszenia nie można zrobić za pomocą klawiatury i myszki :-)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak z ręką na sercu, czy wierzycie, że w kraju, w którym pijak siada za kierownicą, młodzieniec jedzie 140km/h w zabudowanym, złodziej bierze co chce i ile chce śmiejąc się z prawa i policji, a politycy mają w głowie jedynie to jak wygrać najbliższe wybory, że w tym kraju uda się zmienić mentalność grupy, która postępuje zgodnie z prawem i regulaminami? Nasza mentalność nadaje się do zmiany tylko surowym prawem i jeszcze surowszym jego egzekwowaniem. I na to mogę płacić składki. A nasz dotychczasowy pozytywizm jest tylko dowodem, że powoli sie cywilizujemy. Jedni szybciej, drudzy wolniej, trzeci...

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj Macieju, nie myśl tylko że jesteśmy jakimś ewenementem w skali świata jak chodzi o jazdę po pijaku czy całą resztę przykładów, jakie podałeś :) Z ręką na sercu mogę powiedzieć że wierzę w przemianę na lepsze nawet tych najbardziej zagorzałych rybobiorców ponieważ byłem świadkiem takowych.  Surowym prawem nie zmienisz niczego. Już były takie próby, czy to z alkoholem, czy z narkotykami...to nie przynosi wymiernych skutków. 

Wędkarze nie zabierają ryb bo nie mają co jeść(w większości), nie zabierają bo jest taka moda a na pewno nie zabierają ponieważ nasze wody są przerybione......to samo tyczy się jazdy po pijaku itd. Ludzie po prostu są tak wychowani, takie wartości zostały im przekazane i tak postępują w życiu. Optymizm ? Jak najbardziej wskazany! Zaznaczę tylko że jest on wypadkową już dokonujących się zmian :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, Rafale. Myślę, że jesteśmy ewenementem w skali świata cywilizowanego jeśli chodzi o prawne obchodzenie się z tego typu zachowaniami. A jeśli chodzi o surowe prawo to chyba inaczej pojmujemy to pojęcie. Bo ja nie spotkałem się z próbami wprowadzenia surowych, mądrych, egzekwowalnych i egzekwowanych przepisów. Przepisów przygotowanych przez ludzi, którzy doskonale znają zagadnienie (albo korzystają z rady kogoś kto zna). Przepisów sformułowanych w sposób konkretny, zrozumiały i nie pozostawiający żadnych furtek umożliwiających ich obejście ( nasz sport narodowy). Przepisów, których łamanie jest tak dotkliwie karane, że odechciewa się je łamać. Kontrola przestrzegania przepisów na poziomie proporcjonalnym do płaconych przez nas podatków. Jeśli pod te założenia podstawimy sobie zdanie: co zrobić, żeby w polskich wodach nie zabrakło ryb, a było ich więcej, średnio rozumna osoba odpowie. A co mamy? Mamy przepisy nie spełniające żadnego z powyższych punktów, które jednak w mniejszym lub większym stopniu pozwalają dopompować trochę forsy do budżetu. Zdryfowałem solidnie jeśli chodzi o temat wątku, proszę autora o wyrozumiałość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oj, Rafale. Myślę, że jesteśmy ewenementem w skali świata cywilizowanego jeśli chodzi o prawne obchodzenie się z tego typu zachowaniami. A jeśli chodzi o surowe prawo to chyba inaczej pojmujemy to pojęcie. Bo ja nie spotkałem się z próbami wprowadzenia surowych, mądrych, egzekwowalnych i egzekwowanych przepisów...........................Przepisów, których łamanie jest tak dotkliwie karane, że odechciewa się je łamać. Kontrola przestrzegania przepisów na poziomie proporcjonalnym do płaconych przez nas podatków.

Odnoszę wrażenie że w obchodzeniu prawa jesteśmy mistrzami. Inna rzecz że gdzie indziej konsekwencje są poważniejsze i NIE do uniknięcia, u nas w zasadzie prawie każdy robi co może żeby konsekwencji uniknąć albo kary są takie mniej dotkliwe że "bierzemy to na klatę". Ile kary może dostać wędkarz za niewymiarową rybę ? albo złowioną w okresie ochronnym? 100plz? 200?

A w ogóle słyszał ktoś o takim przypadku? Bo w to że takich wykroczeń nie ma to nie wierzę.

Dobrze ze kłusownik dostaje 5 czy 7tys (takie wyroki zapadały) tyle że co z tego? Jeśli zarabia 1500plz albo jest bezrobotny to nie zapłaci, wsadzą go do więzienia? przecież są przepełnione.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Model społeczności wędkarskiej opartej na rygorystycznych przepisach i jeszcze bardziej rygorystycznych karach nie jest moim marzeniem, to samo tyczy się państwa. Nie będę się spierał a napiszę tylko że zmiany powinny zajść w nas wędkarzach(ludziach) a nie przepisach, które i tak będą omijane. Myślę że potrzeba bardziej mentalnej rewolucji a nie biurokratycznej ewolucji. Tematu podatków nie poruszam :rolleyes:
 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rafale, model państwa z surowym i rygorystycznym prawen powinien być marzeniem każdego uczciwego obywatela ( bo go chroni) i przekleństwem dla nieuczciwego (bo zmusza go do uczciwości). Co do świecenia przykładem zacytuję mojego kolegę - kawa nie wyklucza herbaty. Zwróć jeszcze uwagę na proporcje prezentowanych postaw i przeczytaj na tym forum wątki o ratowaniu wód w krajach zamieszkanych przez towarzystwo o wyższej kulturze i ucywilizowaniu. I proszę nie myl prawa, tego prawdziwego z biurokracją.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czterdzieści pięć lat niszczenia polskiej mentalności doktryną proletaryacką, potem kolejne dwadzieścia pięć wmawiania społeczeństwu, przez podstarzałego pajaca - cwaniaka w czerwonych porciętach, że " róbta co chceta " to bedzieta cool i wporzo, a Koledzy się dziwią że jest jak jest czyli smutno. Trzeba najpierw wywalić na śmietnik tych politycznych obszarpańców, którzy zrazu wdrapują się po sejmowych schodach w butach na podartych zelówkach, żeby po niedługim czasie skończyć na intratnych synekurach, z milionami w kieszeniach, tych którzy obsiedli Polskę jak muchy gówno, wszystkich chciwców - egoistów z kłamliwymi gębami pełnymi populistycznych frazesów i zwykłych złodziei z drogimi zegarkami na nadgarstkach lepkich łap.

Dopiero wtedy można będzie zacząć odrodzenie państwa i obywateli, w tym wędkarzy.

Edytowane przez Fugazi
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Macieju myślimy o tym samym tylko troszkę inaczej. Ja także chcę żyć w społeczeństwie gdzie jest wysoka kultura osobista oraz głęboka świadomość współżycia z przyrodą. Gdzie nie trzeba mówić nie zabijaj, nie kradnij, nie śmieć,  bo jest to oczywiste, oddolne. Nie mylę prawa z biurokracją ale wiem że zaostrzanie przepisów w tym państwie = biurokracja.Dlatego wolałbym zmianę postawy Kowalskiego niż zmianę przepisów. Utopijne marzenia, wiem.
Kolego Fugazi dałeś prosto między oczy, nic dodać nic ująć :good:
Tak żeby nam się nie robił polityczny off top, powiedzcie panowie czy wśród Waszych znajomych zdarzają się osoby, które regulaminowo nie popuszczą rybie powyżej wymiaru ochronnego? Jeśli takowych mieliście to ilu przeszło na dobrą stronę mocy i czy mieliście w tym jakiś udział ? :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...