Kamil Z. Opublikowano 28 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 28 Marca 2011 NIESAMOWITE!!!!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rapia Opublikowano 30 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2011 Super filmy.Wszystko jak w najpiękniejszym wędkarskim śnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
PAMPUCH71 Opublikowano 30 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2011 IMEJZING!!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lesiewicz Opublikowano 30 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2011 Następnym razem weźcie mnie ze sobą plizzz.Będę za wami bagaże nosił Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
fedx Opublikowano 30 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2011 jaki budżet trzeba przygotować na taka imprezkę ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Baloo Opublikowano 30 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2011 wszystko to kwestia komfortu i zachcianek na miejscu. Myślę, że trzeba liczyć między 12-20k PLN. Choć gdyby tak już dziś wykupić bilet na przyszły rok, później tylko licencja i wynajem pojazdu, spanie w samochodzie to byłoby taniej... Może nasi bohaterowie zweryfikują tę kwotę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bigos Opublikowano 30 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 30 Marca 2011 Mysle Baloo , ze przedzial jaki zakresliles jest wlasciwy.Na koszty takiej wyprawy wplywa wiele czynnikow. Im bardziej komfortowo i ,,helikopterowo '' tym blizej, a nawet ponad ta gorna kwote , a im bardziej ,,obozowo '' i ,,na piechote '' tym taniej i w okolicy tych 12 tysi mozna sie pewnie zmiescic za dwa tygodnie szwedaczki.Jak ktos pojedzie pierwszy raz, to sie standardowo wpakuje na pare min, wiec tutaj tez trzeba brac pod uwage niespodzianki finansowe. Wszystko trzeba liczyc indywidualnie za kazdym razem, bo strzelanie cyframi prowadzi do powstawania nosnesnow.Ta wyprawa z klipu byla studyjna, wiec tutaj zasady finansowania byly zupelnie inne niz przy komercyjnych historiach Gdyby to byla komercyjna wyprawa, to bym Ci napisal zwyczajne kwote- choc nie wiem czy forum to jest dobrze miejsce do umieszczania takich informacji.Pozdrawiam i jedno co moge powiedziec, to ze pewne przezycia warte sa kazdej kasy , bo kasa to tylko kasa -dzis jest , jutro jej nie ma...Jesli ktos ma dzis, to niech jedzie do NZ i nie mysli za duzo.Gwarantuje ze nie bedzie tego nigdy zalowal , nawet jak przyjda ciezkie czasy i tych paru groszy wlasnie zabraknie...Sobie pofilozofowalem Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomek TJ Opublikowano 31 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2011 Filmy masakra,ryby jeszcze większa.Ja występuje do MOD-ów o zakaz publikacji takich artykółów,zdjęc bo wpadn-(ę,my) w depresję. Tu człowiek sie cieszy że juz po 7godz spinningowania cos tam wyszło do wobka ,naaawet jakis chudy 30-tak a Wy normalnie kopiecie leżącego. SUPER WYPRAWA!GRATY!! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bigos Opublikowano 31 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2011 Na klipie jest tylko czesc zdjec i tylko z 2 tygodni.Ja tam bylem 5, wiec jest tego wszystkiego sporo do przerobienia.Beda jeszcze zdjecia z Tasmanii... Przepraszam Lowienie w Polsce ma moim zdaniem swoj urok i jest OK , tylko raczej nie warto sie napinac na jakies mega wyniki i podchodzic do sprawy rekreacyjnie.Mnie kazdy polski maly pstrag cieszy tak samo jak 3 kilowy nowozelandzki. Jesli ktos chce sobie ,,zniszczyc'' wedkarska psyche, to zdecydowanie polecam Nowa Zelandie- po takim wyjezdzie idziesz w Polsce na ryby na mega luzie i kompletnie Cie nie obchodzi czy cos zlowisz czy nie zlowisz... Jednego dnia mozna wyjac w Nowej Zelandii wiecej duzych pstragow, niz w Polsce przez cale zycie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
salmon1977 Opublikowano 31 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2011 Przestan Smigol był lepszy od Was łowił je w rece A korzystajac z okazji,jakiej klasy sprzetem fly łowiliscie(mowie o #)i jakie suchary stosowaliscie,chrusty np.?pozdro. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MefistoFishing Opublikowano 31 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2011 Zawszeć tam chciałem mmieszkać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maynard Opublikowano 31 Marca 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 31 Marca 2011 Zawsze chciałeś, a to już nie chcesz? Mnie tam ciągnie, cały czas.Wyprawa zapewne powalająca. PozdrawiamGrzesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
fedx Opublikowano 1 Kwietnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2011 @bigos czyli w taki budżecie na poziomie ok. 15 tyś można tam spędzić dwa tygodnie łowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bigos Opublikowano 1 Kwietnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2011 W kwestii sprzetu, to ja lowie Axisem 9 stopowym w 6 klasie i wydaje mi sie to optymalnym rozwiazaniem - nie koniecznie ta konkretna wedka, ale wszytsko co ma podobne parametry.Czasem trzeba cisnac ciezkimi nimfami, czasem wiatr wieje w twarz i wedka musi troche energii w sznur wsadzic, bo inaczej poleci co najwyzej ...na glowe wedkarza...Przypony...Zalezy jak ryby sa zrezane po pyskach..Tam gdzie jest presja, to w srodku sezonu trzeba sie juz bawic w Indianina , ale jak sa nie maltretowane, to ja ponizej 0,22 nie schodze.Jak wezmie wiekszy, to na filmie widac ile sie czlowiek musi nabiegac kiedy ryba postanowi zjechac w dol na szybkim pradzie... Nie da sie takiej rozpedzonej torpedy zatrzymac w nurcie i ciensza zylka od razu peknie...Mam ten numer dobrze obcykany Sznur WF plywajacy.Strimery i tonacy sznur...Sa mety gdzie strimer daje dobre efekty, ale dla mnie kwintesencja Nowej Zelandii jest wejsc w rzeke, znalesc rybe, podejsc do niej, dobrac muche i tak podac zeby ja oszukac.Rezanie strimerami ...Na Dunajcu moge sobie tak polowic...Kolowrotek sugeruje raczej dobrej klasy, bo hamulec przydaje sie bardzo czesto i jak bedzie przycinal z oddawaniem linki to...Ja sie osobiscie w takich sytuacjach zaczynam lekko denerwowac ... Muchy...To jest taka historia , ze sie nawet nie podejmuje pisania o tym szerzej w poscie.Jakby ktos zobaczyl muche na ktora polowilem duze ryby, to by mi nie uwierzyl, ze na to mozna zlowic cokolwiek. Pojebus - to jest moja prywatna na nia nazwa.Wyglada tak, ze po zrobieniu flaszki mozna sie z niej smiac caly wieczor... Takich wynalazkow sie tam stosuje sporo.Pisze o suchych muchach.Nimfy raczej bez wodotryskow - zajac i bazant.Najwazniejsze jest dobrac odpowiednia wielkosc muchy ( oraz ciezar) , podac tak zeby ryby nie sploszyc i zrobic to wszytsko w pierwszym rzucie ...Kazdy kolejny zmniejsza szanse, bo wystarczy, ze mucha wpadnie do wody za glosno, albo cien linki przejdzie po rybie i finito.Oczywiscie trafiaja sie ryby debile, ktorym mozna ciapac po lbie 15 minut i na koncu koleszke jeszcze zlowic , ale na takie akcje to bym sie raczej nie nastawial...Polecam ,,zastaw mieszany '' czyli spinning w dloni i rezanie grubej wody na trasie wedrowki, a kiedy sie wypatrzy rybe ustawiona w mecie gdzie mozna ja zdjac mucha, to muchowka z plecaka i egzekucja.Na wiekszych rzekach wiele miejsc jest zwyczajnie ciezko lownych na muche i mozna sie oczywiscie tam brandzlowac jak ktos lubi , ale jesli komus zalezy na tym zeby polowic ryby, to 2 rzuty woblerem w takiej sytuacji zalatwiaja czesto sprawe w trybie natychmiastowym... Czy za 15 tysiecy mozna tam spedzic 2 tygodnie ?Mozna, ale jesli chcialbys latac helikopterami i mieszkac jak krol, to raczej slabo...Tak jak pisalem wczesniej trzeba sobie zrobic plan - co chce robic, gdzie i jaki standard jest akceptowalny.Na pewno bez sensu jest tam jechac w pojedynke.Trzeba sie podlaczyc do grupy, bo wtedy finansowa strona takiego przedsiewziecia zaczyna miec rece i nogi.Bede tam lecial za rok styczen -luty, jak ktos chce sie podlaczyc, to sugeruje sie decydowac na kilka miesiecy do przodu. Teren mam na tyle zbadany, ze kolejna wyprawa nowozelandzka juz na relaksie.Pozdrawiam. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tpe Opublikowano 1 Kwietnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2011 Marcin, napisz coś więcej o spinningu. Czy tam w ogóle popularne jest łowienie pstrągów na korbę? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bigos Opublikowano 1 Kwietnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2011 Spinning...Hmm..Patrzac na to co oni maja w sklepach wedkarskich to bym powiedzial, ze sa 100 lat za Murzynami w kwestii spiningu.Diabel tasmanski kroluje oraz wahadelko i zasadniczo na tym sie konczy...Nie podejrzewam tam nikogo o wirtuozerie spiningowa i lowienie na paprochy Co ja Ci bede pisal -historyjka.Idziemy z Piotrem nad rzeke, na miejscu miejscowy wedkarz.Piotrek podchodzi do wody , 2 rzuty na Minnow 7 cm i ma rybe pod 6 dych.Wchodze ja 20 metrow wyzej , 2 rzuty i mam takiego samego.Piotrek po chwili ma nastepnego cos kolo 6 dych czy wiekszego ...Wszystko w 15 minut moze.Miejscowy patrzyl na nas jak na kosmitow, bo w zyciu czegos takiego nie widzial ...Jak mu Piotrek dal pare woblerow, to widac bylo na jego twarzy taka radosc jakby wygral w totolotka.Jestem pewien ze tam teraz reza rybe za ryba ...Wczesniej mial 8 lbs najwiekszego na rozkladzie na muche ...Jednego dnia takich ryb wyjelismy kilka na spinning w tej rzece.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tpe Opublikowano 1 Kwietnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2011 No to ma Piotr nowy rynek zbytu Ale i tak największego pstrąga wyprawy złowiłeś na suchą? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bigos Opublikowano 1 Kwietnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2011 Rynki zbytu to nie moj biznes Najwiekszego na nimfe Bigos Caddis -Piotr sie machnal jak skladal film, a ja bylem w Afryce w tym czasie, wiec nie mial jak zapytac.Sucha, nimfa co za roznica- 3 cm mniejszego na sucha zlowilem i jest na filmie. Siedemdziesiatakow w sumie kilkanascie wyjelismy i sam nie pamietam ktory gdzie i na co.Na sucha mialem takiego na 85 cm...Za szybko zacialem, zanim domknal pysk...Czlowiek stary a glupi...Byly tez brania ryb na spina w okolicy czy ponad 8 dych , ale bez szczesliwiego zakonczenia.Za rok postram sie zlowic takiego , wiem juz dokladnie gdzie plywa-plywaja Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
salmon1977 Opublikowano 1 Kwietnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 1 Kwietnia 2011 Dzieki Marcinie za wyczerpujace fly info Pozdrawiam Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
rocky Opublikowano 3 Kwietnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 3 Kwietnia 2011 Może ja coś dodam z punktu widzenia szaraka nieobyteko w swiatowych wędrówkach za rybami.Koszty?Tak jak Bigos napisał w 15 koła można się zmiescić z tak zwanym minimum socjalym. Mieszkać jak król i latać to chyba dwa razy tyle nie było by za dużo Patrząc po wyciągach z karty to zbliżyłem się mocno do kosztów grupy komercyjnejktóra była przed nami. Mieszkaliśmy na kempach z których niektóre miały standart peerelowskich ośrodków wczasowych,jedliśmy jeden knajpowy posiłek dziennie,duuuuużo jeździliśmy.Niestety taki jest minus wyprawy studyjnej. Wpadki były nie uniknione,dni bez ryby też się zdarzyły(znaczy pow.50-ciu).Jednego dnia jechaliśmy z Pepe ponad 50km w jedną stronę po krętych szutrówkach nad przepaściami(2 godziny!) tylko po to by zobaczyć na końcu drogi zajebiśtą bramę zamkniętą na dziesięć łańcuchów mimo tabliczki że to dostęp wędkarski. Pół dnia psu w d.... A nie uśmiechało nam się zapierniczać kilometry przez chaszcze na stromiźnie na nieznany odcinek rzeki.Na mapie wygląda zupełnie inaczej niż w realu.... Teren miejscami naprawdę jest ciężki.Jeśli jedzie się z kimś kto zna teren, na rozpoznane łowiska, to jest pewno z dwa razy więcej czasu na łowienie i myślę że warto zapłacić paręset euro więcej. No i mozna wymagać od guida jeśli to komercja Jęli ktoś chce zrobić Nową Zelandię tanio to mozna jak pisze Marcin, zmieścić się w 12-14 koła.Czy będzie to satysfakcjonujący wyjazd to gwarancji już nie ma. Choć ryb jest mnóstwo i wszędzie, to nie wszędzie się łatwo i dobrze połowi, a to ze względu na pogodę czy też brak znajomości dostępów do niektórych łowisk.Myślę ,że stąd biorą się wymieniane wcześniej w tym wątku negatywne opinie o NZ.Gdybym pojechał teraz w znane mi już rejony, pewien jestem że złowił bym z trzy razy więcej kabanów. A i tak nie byliśmy całkiem na dziko, bo Bigos znał już choćby specyfikę NZ i miał jakieś informacje o miejscach które eksplorowaliśmy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
hlehle Opublikowano 4 Kwietnia 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Kwietnia 2011 Może ja coś dodam z punktu widzenia szaraka nieobyteko w swiatowych wędrówkach za rybami.Koszty?Tak jak Bigos napisał w 15 koła można się zmiescić z tak zwanym minimum socjalym. Mieszkać jak król i latać to chyba dwa razy tyle nie było by za dużo Patrząc po wyciągach z karty to zbliżyłem się mocno do kosztów grupy komercyjnejktóra była przed nami. Mieszkaliśmy na kempach z których niektóre miały standart peerelowskich ośrodków wczasowych,jedliśmy jeden knajpowy posiłek dziennie,duuuuużo jeździliśmy.Niestety taki jest minus wyprawy studyjnej. Wpadki były nie uniknione,dni bez ryby też się zdarzyły(znaczy pow.50-ciu).Jednego dnia jechaliśmy z Pepe ponad 50km w jedną stronę po krętych szutrówkach nad przepaściami(2 godziny!) tylko po to by zobaczyć na końcu drogi zajebiśtą bramę zamkniętą na dziesięć łańcuchów mimo tabliczki że to dostęp wędkarski. Pół dnia psu w d.... A nie uśmiechało nam się zapierniczać kilometry przez chaszcze na stromiźnie na nieznany odcinek rzeki.Na mapie wygląda zupełnie inaczej niż w realu.... Teren miejscami naprawdę jest ciężki.Jeśli jedzie się z kimś kto zna teren, na rozpoznane łowiska, to jest pewno z dwa razy więcej czasu na łowienie i myślę że warto zapłacić paręset euro więcej. No i mozna wymagać od guida jeśli to komercja Jęli ktoś chce zrobić Nową Zelandię tanio to mozna jak pisze Marcin, zmieścić się w 12-14 koła.Czy będzie to satysfakcjonujący wyjazd to gwarancji już nie ma. Choć ryb jest mnóstwo i wszędzie, to nie wszędzie się łatwo i dobrze połowi, a to ze względu na pogodę czy też brak znajomości dostępów do niektórych łowisk.Myślę ,że stąd biorą się wymieniane wcześniej w tym wątku negatywne opinie o NZ.Gdybym pojechał teraz w znane mi już rejony, pewien jestem że złowił bym z trzy razy więcej kabanów. A i tak nie byliśmy całkiem na dziko, bo Bigos znał już choćby specyfikę NZ i miał jakieś informacje o miejscach które eksplorowaliśmy. Z jednej strony drogo, a z drugiej strony masz racje. Czasem warto dolozyc te 10-20%, aby ograniczyc szanse nieudanego wyjazdu do minimum.Obejrzalem filmiki - piekny klimat i niesamowite ryby Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.