Skocz do zawartości

Jaka jest proporcja między catch and release?


Rekomendowane odpowiedzi

Według mnie to całe biadolenie o C&R jest bez sensu. Koledzy rozejrzyjcie się i zobaczcie w końcu, że prawdziwy problem jest nad wodą, a nie na forum. 

Ja wędkuję odkąd pamiętam. Bywały sezony, że o ile pozwalał mi na to wolny czas, potrafiłem spędzać około 200 dni w roku nad wodą. Każdy pewnie wie, że jeszcze 10 lat temu choć jestem bardzo młody jeszcze nikt nie słyszał o takim czymś jak C&R. Gdy uczyłem się wędkarstwa było to dla mnie normalne, że złapana wymiarowa ryba trafiała do siatki, ale wszystko w ramach rozsądku. Dzisiaj podejście do wędkarstwa bardzo się zmieniło z czego i ja bardzo się cieszę. Od kilku sezonów zarówno ja jak i mój ojciec wyznaję zasadę C&R. Jednak pochodzę z regionu gdzie pojęcie o nowoczesnym wędkarstwie i jego ideach jest ludziom mało znane. 

Prawdziwy problem leży w ludziach, dla których "wędkarstwo" to przysłowiowy sposób na zapełnienie zamrarzarki... Nie raz byłem świadkiem jak człowiek z opłaconą kartą wędkarską zamyka pełen bagażnik leszczy. Wędkarz który do roku weźmie kilka procent złowionych przez siebie ryb nie stanowi problemu. 

Wszyscy którzy wyznają zasadę C&R powinni zrozumieć, że najważniejsze jest przekonywanie ludzi do zdrowego rozsądku, a nie stałe najeżdżanie na tych, którzy tej zasady nie przestrzegają.. Myślę, że gdyby każdy z nas nakłonił w ciągu roku 2 lub 3 osoby do tego, że warto jest rybe wypuścić dać jej w łeb to był by sukces. Musimy też zrozumieć że nasze społeczeństwo jest jakie jest. I problem z jakim borykamy się teraz prawdopodobnie zawsze będzie istniał. Bóg da to w mniejszym stopniu.

Pozdrawiam.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem członkiem teamu c&r naszego forum -więc może tym bardziej wiarygodnie zabrzmi to co napiszę.

 

Ten zakątek naszego portalu musi służyć umocnieniu w dobrym postanowieniu,

 

Musi być miejscem w którym ,po zajrzeniu TU młodego wędkarza,użytkownika lub otwartego na nowości dojrzałego Kolegi znajdzie on argumenty ku uwalnianiu złowionych ryb.Uwalnianiu umożliwiającego im-rybom oczywiście-przeżycie i stanie się kolejnym być może trofeum dla INNEGO.wędkarza.A może w tym czasie uwolniona ryba odbędzie tarło i pomnoży zasoby rybostanu ?

 

Nie jest chyba na miejscu podważanie TU idei uwalniania ryb,zgłaszanie wątpliwości natury egzystencjalnej,deprecjonowanie naszej tytułowej idei.

Jestem wędkarzem w 3-cim pokoleniu i mój trup w szafie nie jest mały.Tak-zabierałem salmonidy z polskich wód ,oceniłem tego skutki i od blisko 10 lat wypuszczam wszystko co w Polsce łowię.Co więcej wypuszczam także zdecydowaną większość ryb złowionych poza granicami,co od wielu lat dokumentuję na portalu.

Uczę się od Kolegów uwalniania skutecznego,ostrożnego,weryfikuje to nad wodą.

Musi-powtarzam musi być miejsce na naszym portalu gdzie ogarek pełgającego c&r nie jest zdmuchiwany nie zawsze pachnącym rumiankiem oddechem wiecznych malkontentów.

Ot co!

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

o

  • Like 13
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 tygodnie później...
  • 2 tygodnie później...

Przyłączę się do dyskusji...

Pojawiłą się spora rzesza cwaniaków, którzy rzekomo propagują zasadę C&R.

Ci są najgorsi bo sypią piachem w oczy, uczciwemu wędkarzowi, który trzymając się regulaminu RAPR zabierze w lipcu wymiarowego szczupaka 55 cm i zostanie wyzwany od mięsiarzy, złodzieji itp.

Gdzieś czytałem na forum, ktoś pochwalił się ładnym sandaczem z Odry, widać było, że rybka miała już suche płetewki - dostała wcześniej w łeb.

Oczywiście wylała się fala komentarzy oczerniających autora owego zdjęcia. Rybka oczywiście złowiona po za okresem ochronnym. Zabrał. i co z tego, że zabrał ? Skłusował ? Nie.

Nasuwa się pytanie?

Jestem wędkarzem, opłacam regularnie składki, nie zaśmiecam łowiska, stosuję się dro RAPR, mam iść do Le Eclerca po sandacza i zapłacić za zleżałą rybę gro pieniędzy, czy mogę sobie jednego czy tam dwa w sezonie zabrać z łowiska ?

Ok zabiorę, ale kim będę w oczach innych na łowisku ?

Od sebie: Sam stosuję zasadę C&R, nie napełniam chłodni po brzegi, trzymam się regulaminu, nie łowię kompletów, jeżeli ktoś w domu prosił o rybkę, to wezmę.

Wszystko z głową, gdyby każdy w ten sposób podchodził do sprawy, to ryba będzie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przyłączę się do dyskusji...

Pojawiłą się spora rzesza cwaniaków, którzy rzekomo propagują zasadę C&R.

Ci są najgorsi bo sypią piachem w oczy, uczciwemu wędkarzowi, który trzymając się regulaminu RAPR zabierze w lipcu wymiarowego szczupaka 55 cm i zostanie wyzwany od mięsiarzy, złodzieji itp.

Gdzieś czytałem na forum, ktoś pochwalił się ładnym sandaczem z Odry, widać było, że rybka miała już suche płetewki - dostała wcześniej w łeb.

Oczywiście wylała się fala komentarzy oczerniających autora owego zdjęcia. Rybka oczywiście złowiona po za okresem ochronnym. Zabrał. i co z tego, że zabrał ? Skłusował ? Nie.

Nasuwa się pytanie?

Jestem wędkarzem, opłacam regularnie składki, nie zaśmiecam łowiska, stosuję się dro RAPR, mam iść do Le Eclerca po sandacza i zapłacić za zleżałą rybę gro pieniędzy, czy mogę sobie jednego czy tam dwa w sezonie zabrać z łowiska ?

Ok zabiorę, ale kim będę w oczach innych na łowisku ?

Od sebie: Sam stosuję zasadę C&R, nie napełniam chłodni po brzegi, trzymam się regulaminu, nie łowię kompletów, jeżeli ktoś w domu prosił o rybkę, to wezmę.

Wszystko z głową, gdyby każdy w ten sposób podchodził do sprawy, to ryba będzie.

 

Jeśli czytałeś inne tematy w tym dziale to wiesz, że z mojej strony gromy na Ciebie nie spadną (możesz jednak być ich pewien od kilku Kolegów), ale główna idea tego forum to propagowanie C&R w wersji dość ortodoksyjnej "no kill" - czyli wyznajemy zasadę zero zabijania ryb i wybacz......argument regularnego opłacania składek i niezaśmiecania łowiska raczej nie zadziała - to absolutna norma. Przyznam, że ja jestem dość świeżo nawrócony (też już o tym pisałem), nie zabijam żadnych ryb złowionych na łowiskach otwartych i komfortowo się z tym czuję.

Na Twoje pytanie czy możesz sobie w sezonie zabrać jedną czy dwie ryby (oczywiście wymiarowe i złowione poza sezonem ochronnym) odpowiedź  musi być twierdząca - jasne, że Ci wolno, zgodnie z RAPR możesz nawet więcej. Prawa nie złamiesz, ale w zgodzie z naczelną ideą Jerkbait.pl nie będziesz. Nikt z tego powodu nie ma prawa Cię znieważać i mam nadzieję nikt tego robić nie będzie. Na pytanie - czy jesteś etycznym wędkarzem odpowiedź też musi być twierdząca, skoro przestrzegasz obowiązujące normy "skodyfikowane" w RAPR. Tylko czy RAPR przy ogromnej presji jest w stanie ochronić rybostan naszych rzek i jezior ??? :(

Zastanów się - czy rzeczywiście nie jesteś w stanie zastosować prawa łaski nawet wobec tych dwóch ryb w sezonie, czy instynktu łowcy  nie może na chwilę przyćmić szlachetna idea zwrócenia rybie wolności, by żyła, rosła, rozmnażała się....? 

Uważam też, że w przypadku uwolnienia ryby, która miałeś ochotę zjeść (też uwielbiam smak świeżej ryby) jedyną alternatywą nie pozostaje jej kupno w stanie wątpliwej świeżości w okolicznym hipermarkecie. Może gdzieś w okolicy jest łowisko komercyjne (u mnie na Lubelszczyźnie takich nie brakuje), w którym pływają w stanie pełnej świeżości ryby z tej samej hodowli, która zasila "hipermarketowy rybostan".

 

Mam nadzieję, że mój ton nie był zbyt mentorski, a jeśli tak..... przepraszam. Intencje były czyste. 

 

Pozdrawiam. Robert.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Rober i Robert super! Pierwsza zasada - zacznij od siebie. Dzisiaj jakoś przypadkowo znalazłem na sieci taki cytat

 

"Rozważ, jak trudno jest zmienić siebie, a zrozumiesz, jak znikome masz szanse zmienić innych." Voltaire

 

Dlatego przez przykład a nie przez siłowe rozwiązanie. Czyli co chcemy?

 

Kolejna rzecz - C&R jak napisałem w innym wątku to kompleksowe podejście. Czyli nie tylko jak złowić rybę ale co po tym jak już zatniemy. Też co przed tym zanim ją zatniemy - przygotuj miejsce do lądowania, kotwice, odpowiedni sprzęt itd. C&R to wizytówka nowoczesnego i świadomego wędkarza.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie jestem łowcą sandaczy choć łowiłem je przez pięć lat, wiem na ich temat sporo bo miałem okazję współpracować z osobami, które badają ten gatunek dłużej od pozostałych, sandacze to bardzo ciekawe ryby, niesamowite wręcz...

Według mnie sandacz najlepiej smakuje w momencie brania a jeśli potem go zabijemy to bezpowrotnie stracimy to co było w nim najsmaczniejsze...
 

Tomku, czy zastanawiałeś się co mógł byś zrobić żeby mimo wszystko uwalniać wszystkie sandacze jakie potrafisz złowić?



 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Problemem RAPRu jest fakt, ze jednakowo traktuje wszystkie lowiska w kraju (poza tymi, na których dzierżawca wprowadził odmienne przepisy). Wystarczy sobie odpowiedzieć na pytanie jak się ma Turawa, do Wisły, Odra do Supraśli, a San do jakiegos leśnego potoczku, można tak w nieskończoność. Tam gdzie dwa pstrągi na tydzień nie zachwieją populacji, gdzie indziej mogą decydować o przetrwaniu gatunku. Tam gdzie setki sandaczy nie mają większego znaczenia, tak w innym łowisku mogą być całą populacją. itd...

 

Każdy może sam decydować, kilka ryb w roku nikomu ujmy na honorze nie przyniesie, ale "przemyślanych" ryb, tam gdzie można sobie na to pozwolić. Przykłąd z pstragami podaję nie bez powodu. Kiedyś znałem człowieka, odnoszącego niesamowite sukcesy na jednej z wielkopolskich rzeczek pstrągowych. Byłem zafascynowany opowieściami, wynikami, rozmiarami łowionych ryb, regularnością. Iloscią na jętce, na rozpoczęciu sezonu, przed jego zakończeniem...

 

Wiem, że po upatrzeniu wymiarowej ryby, potrafił jeździć dzień w dzień, aż ją złowił. Ocknąłem się w momencie, gdy facet sam przyznał, że musi zmienić łowisko, bo na jego rzece nie ma już pstrągów!!! Wiem, jaka to rzeczka, wiem że oprócz tego gościa łowiło tam raptem kilka osób ale nikt tak zawzięcie, nie tak metodycznie. Koleś sam jeden, w kilka sezonów pozamiatał leśny potok. Niemal do dna wymiarowej ryby... Nie wiem, jaki stan obecny bo nie byłem tam od 15 lat...

 

Weżmy sobie rybkę na wigilijny stół, na uroczystą kolację jeśli taka wola rodziny, ale nie zasłaniajmy się składką, RAPRem, itp. Myślmy... Wbrew pozorom stado sandacza na Wiśle też ma swoje limity, na Odrzańśkich klatkach też nie ma ich w nieskończoność. Ileż to razy słyszeliśmy: "Panie, przez ostatnie kilka dni brały jak głupie... ". I co? Przestały brać? Sorki, ale jak się jeździ po świecie, to się wie, że ryby w normalnym okresie żerowym jak są, to biorą. Wyjątków jest jak na lekarstwo. Przestały brać, bo się zwyczajnie skończyły. Stado wyrośniętych sandaczy to raptem może być kilka sztuk. 2 wędkarzy, dzienny limit z RAPRu i po 2 dniach nie ma stadka. Może za kilka dni, tygoidni w łowisko wpłyenie kolejne stadko, grupka... ale poprzednie zostało skasowane - NA ZAWSZE!

 

Ja zawsze powtarzam, C&R to technika, zasady ale przede wszystkim zdrowy rozsądek i myśląca głowa na karku! POstawię nawet śmiałą tezę, że ten ostatni element zdaje się być najważniejszy i niestety też, najczęściej zawodzi!

 

Pozdrawiam i jak to mawiali amerykańscy mistrzowie - róbmy to z głową!

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Każdy może sam decydować, kilka ryb w roku nikomu ujmy na honorze nie przyniesie, ale "przemyślanych" ryb, tam gdzie można sobie na to pozwolić. Przykłąd z pstragami podaję nie bez powodu. Kiedyś znałem człowieka, odnoszącego niesamowite sukcesy na jednej z wielkopolskich rzeczek pstrągowych. Byłem zafascynowany opowieściami, wynikami, rozmiarami łowionych ryb, regularnością. Iloscią na jętce, na rozpoczęciu sezonu, przed jego zakończeniem...

 

Wiem, że po upatrzeniu wymiarowej ryby, potrafił jeździć dzień w dzień, aż ją złowił. Ocknąłem się w momencie, gdy facet sam przyznał, że musi zmienić łowisko, bo na jego rzece nie ma już pstrągów!!! Wiem, jaka to rzeczka, wiem że oprócz tego gościa łowiło tam raptem kilka osób ale nikt tak zawzięcie, nie tak metodycznie. Koleś sam jeden, w kilka sezonów pozamiatał leśny potok. Niemal do dna wymiarowej ryby... Nie wiem, jaki stan obecny bo nie byłem tam od 15 lat...

 

Weżmy sobie rybkę na wigilijny stół, na uroczystą kolację jeśli taka wola rodziny, ale nie zasłaniajmy się składką, RAPRem, itp. Myślmy...

 

Ja zawsze powtarzam, C&R to technika, zasady ale przede wszystkim zdrowy rozsądek i myśląca głowa na karku! POstawię nawet śmiałą tezę, że ten ostatni element zdaje się być najważniejszy i niestety też, najczęściej zawodzi!

 

Pozdrawiam i jak to mawiali amerykańscy mistrzowie - róbmy to z głową!

 

Hmmm..... Zastanawiam się nad Twoją tezą o kilku rybach w roku (zabitych), które ujmy na honorze nie przyniosą......Ujmy nie przyniosą ....., ale...... po co ?

Powiem tak - nie zabieram w ogóle ryb z otwartych łowisk i czuję się z tym bardzo komfortowo. Nie złożyłem jednak "ślubów" przed najwyższą instancją, że nigdy nie zabiorę, więc jeśli to uczynię pozostanę w zgodzie z własnym sumieniem. Czasem diabeł kusi - "weź sobie choć jednego pstrąga potokowego, którego smaku nigdy nie poznałeś". Póki co nie ulegam, choć znam miejsca gdzie nie uczyniłoby to istotnego uszczerbku w rybostanie i pozostawałoby w zgodzie z prawem.  Podobnie jak wędkarzowi z Twojej opowieści też zdarza mi się przez kilka dni wracać w miejsca gdzie wypatrzyłem "grubą rybę", która zignorowała moją muszkę bądź nie byłem w stanie jej podejść. Wracam w  miejsce gdzie od wiosny mam niewyrównane rachunki z jednym takim grubym "potokiem" (na oko ok.45) cm, który na przestrzeni ok.2 tygodni spiął mi się trzy razy........ Bardzo chcę go przechytrzyć, ale tylko po to by na chwilę spojrzeć w te "cwane oczęta" i udowodnić, że jednak byłem sprytniejszy ;) .  W przeciwieństwie to owego wędkarza nie będę musiał szukać innego łowiska.

Może kiedyś zabiorę jakiegoś "potokowca", ale to będzie absolutny wyjątek - wielkie święto (jeśli to adekwatne określenie), ku celebrowania którego jakoś na razie okazji nie widzę. Mój wewnętrzny limit roczny to "0" i niech tak zostanie. Do tego dochodzą inne czynniki: sprzęt adekwatnej mocy, pojedyncze haki bezzadziorowe, bezwęzłowy podbierak, minimum kontaktu ryby z dłońmi, ograniczenie robienia fotek  jedynie do ryb oscylujących w granicach mojej "życiówki", zero łowienia w miejscach gdzie szybkie wyholowanie ryby może być istotnie utrudnione.

 

Reasumując jestem przeciwny zabieraniu ryb z jakichkolwiek otwartych łowisk, bez względu na ich potencjał. Może to syndrom "świeżo nawróconego" Podobno tacy są najgorsi i stają się okrutnymi ortodoksami :angry:  :angry:  ;) . Nie mówię "nie bo nie", mówię tak bo stan polskich wód jest kiepski, Jeśli się zasadniczo poprawi i uzyskam na to jednoznaczne, przekonywujące dowody ...... kto wie ? Może zmienię zdanie, jednak z pewnością moje wewnętrzne limity nie zbliżą się do niebywałej hojności oferowanej przez PZW w limitach RAPR.  

 

Powtórzę jak mantrę to, co już wielokrotnie pisałem - ŁOWISKA  KOMERCYJNE - jest ich sporo, a niektóre są naprawdę całkiem atrakcyjne - wigilijna rybka może tam zostać pozyskana, że tak powiem, z drugiego wędkarskiego obiegu, bez jakiegokolwiek ubytku zasobów dla wód otwartych.

 

Serdeczności. Robert.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robercie, zgadzam sie z Toba, ale wlasnie probuje wyeliminowac ten watek ortodoksyjnosci. Ekologia to taki jeden wielki kompromis. nie dlatego, ze to najlepsze dla srodowiska, ale ze takie reguly narzuca wspolczesny swiat. Czasem uda sie ten kompromis nagiac w lepsza strone, a czasem trzeba go postawic w mniej korzystnym punkcie. Sztuka jest umiec ten kompromis zawierac. nie obrazac sie na jedna strone, tylko szukac rozwiazania akceptowalnego w danym momencie. nic nie stoi na przeszkodzie, aby dane ustalenia pozniej przesuwac, zmieniac na jeszcze bardziej korzystne dla nas. 

 

Swojego ostatniego pstraga z otwartego lowiska zabilem nascie lat temu. juz wowczas, choc jeszcze nie znalem pojecia C&R wiekszosc tych ryb sie wypuszczalo, bo byly zbyt piekne i zbyt rzadkie w moich lesnych, malych potokach. nie mam specjalnych wyrzutow sumienia. nie byl to okaz, normalna wymiarowa ryba. Od tego czasu zarybialem rzeki pstragami, sprzatalem, pilnowalem tarlisk, zbieralem pieniadze na walke z klusownictwem, zarybieniami, itp. Zwyczajnie z czasem, nabralem przekonania, ze tak powinien wygladac moj wklad w wedkarstwo, jako uzytkownik wod powinienem o nie dbac, dla siebie samego na przyszlosc, dla wspolnego dobra.  

 

Watpie aby szybko udalo sie tak zmienic przepisy, aby C&R obowiazywalo wszedzie i zawsze. Wole zatem swiadomych wedkarzy, potrafiacych samemu narzucic sobie limity (te przykladowe 2 rybki rocznie), niz ludzi, ktorzy buntujac sie przed restrykcjami beda walili wszystko do worka, tylko aby udowodnic, ze nie poddadza sie narzuconym prawidlom.

 

Kompromis, mniejsze zlo... nie ma to nic wspolnego z tym, jak powinno byc w idealnym swiecie i co byloby najlepsze dla naszych wod. Sadze, ze male kroczki ale w dobrym kierunku przejda szybciej niz rewolucyjne zmiany. Takie moje doswiadczenia...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pełna zgoda Mateusz. Ortodoksem nie zostanę, bo życie mnie nauczyło, że trzeba umieć pięknie się różnić. 

Wyrazy szacunku i ukłony dla Ciebie za pracę, którą wykonujesz dla "Eko - wędkarstwa" (trochę nowomowa, ale tak mi wpadło do głowy).

 

Serdeczności. Robert.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak w sasiednim watku, nie o oklaski chodzi, tylko o kolejne ziarenko. Chcemy tu zbudwac na j.pl porozumienie miedzy uzytkownikami, taki wlasnie kompromis. Chcemy stworzyc moze wyjatkowe miejsce, gdzie w kwestii C&R bedzie panowala pelna zgodnosc i zrozumienie, gdzie beda przestrzegane zasady i gdzie te zasady bedzie mozna poznac. Wowczas staniemy sie silni jako grupa. kazdy codziennie na rybach moze dolozyc swoje ziarenko: wypuszczajac rybe, pouczajac mlodego kolege, przekonujac wujka, ojca, moze i dziadka, reagujac na glupote i cwaniactwo. Te ziarnka nie potrzebuja aprobaty, one maja przyciagac kolejne ziarenka.

 

Jesli bedziemy mocna grupa, to moze kiedys uda sie silniej wplywac na swiat zewnetrzny i tam zbierac kolejne ziarenka, itd... i jesli takich ziarenkotworczych grup powstanie wiele (chocby za przykladem j.pl, moze za przykladem lowiska San, Wisla, czy inna Passaria, moze za przykladem innych organizacji, stowarzyszen, grup maniakow takich jak my, karpiarzy, muszkarzy, spinningistow czy prawdziwych sportowcow) to jest szansa, ze ten dzisiejszy wizerunek zacznie sie zmieniac. Bedzie bez znaczenia PZW, RZGW i inne organy, bo potrzeba zmiany przyjdzie od dolu, od wedkarzy!

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hej ludzie dajcie już spokój. Ja już jestem pewien o co chodzi w tym C&R Z&W.

Każdy wie ze jak będziemy zjadać co się rusza to nie będziemy łowić ryb, czyli nie będzie frajdy.

Więc wypuszczamy, bo wszystkie ryby nasze są :)

 

Nie wiedziałem że się tak "rozbuja" ten temat.

Dziękuję Wam za Wasz wkład w poznanie przeze mnie tego tematu. A i inni - myślę się przyłączą do naszych postanowień - wypuszczamy.

 

Ja wypuszczam, Ty wypuszczasz, On,Ona, Ono wypuszcza, Oni wypuszczają, My wypuszczamy, Wy wypuszczacie.

Jesteśmy świadomymi wędkarzami :)

 

Pozdro

Piotr

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z kilku wpisów w różnych miejscach tego działu wnioskuję, że celem na jakim skupia się J.pl jest propagowanie zasad C&R pośród wędkarzy korzystających wyłącznie z łowisk ogólnodostępnych. Reszta póki co lepiej żeby pozostała milczeniem. 

Szkoda, że nie ma u podstaw działu jasnego komunikatu. Wszak rozszerzyć zakres oddziaływania na inne zagadnienia zawsze można.  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Robercie jak najbardziej wspieramy lokalne inicjatywy jednak z racji tego, że startujemy zaczynamy od przedstawiania "know-how" bo taki przyjęliśmy harmonogram, słuszny jak sądzę.

 

Nie widzę najmniejszego problemu aby powstawały topic-i na temat; "Jak działamy na Naszej wodzie", "Nasz klub", "Nasze towarzystwo", "Nasza rzeka"...etc. Swoją drogą nadmieniłeś, że masz spore doświadczenie i osiągnięcia w przedmiotowej materii tak więc liczymy na Twoją pomoc i jak najbardziej widzę Ciebie jako prekursora takiego (podczepionego z czasem poddziału).

 

Mam nadzieję, że nie pozwolisz nam długo czekać na to abyśmy przeczytali jak rozegrałeś to wszystko na swoim podwórku? Osobiście jestem jak najbardziej za aby działa nabrał oczekiwanej przez Ciebie dynamiki w rozwoju, jednym słowem cenna wskazówka i zaczynaj od Siebie!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... z racji tego, że startujemy zaczynamy od przedstawiania "know-how" bo taki przyjęliśmy harmonogram, słuszny jak sądzę.

 

 

 

Kuba, nie tylko słuszny ale i właściwy :)

 

Jedynie głośno sobie zadaję pytanie, dlaczego dostrzega się w takim układzie stawiane tu przez userów kwestie jako "przeszkody".  Wyraźnie widać, że userzy ten dział odbierają jako szeroko otwartą przestrzeń do każdego typu rozmowy o ile dotyczy C&R. Nie oczekuję odpowiedzi, zostawiam was z tym.

 

Co do wskazywania palcem ;)

 

Kuba,

z C&R zacząłem w 1975 roku. Tak mniej więcej.

 

Zacząłem od R rozumianym przeze mnie jako umiar. Miałem 10 lat, a pochodzę z ubogiej rodziny, więc motywacja "jeść" mogła śmiało kierować mnie do zabierania wszystkiego. Bracia, tata, wujkowie są wędkarzami i każdy utrzymywał taką postawę. Nic więcej. Umiar. Rzuć okiem na warunki, w których wraz z moim kolegą o kiju podjęliśmy pewną decyzję. Limit połowu szczupaka wynosił 4 sztuki na dobę nie mniejszego niż 40cm. Zdecydowaliśmy się na 1 rybę powyżej 50cm nie częściej niż raz na tydzień. Może dzisiaj wyda się to zabawne, lecz zobacz na skok jakiego dokonaliśmy. Do dzisiaj moja decyzja wyprzedza zapisy Ustawy! Dzięki tylko tej decyzji, dziesiątki osób w około mnie postąpiło podobnie.

 

Do C z C&R dojrzałem w dniu, kiedy zaczęło mi zależeć. Jestem współodpowiedzialny za rewitalizację rzeki pstrągowej. Mam w tym udział i bardzo szybko zorientowałem się jak łatwo możemy stracić to, co ledwie zaczęliśmy odbudowywać. Zmiana sprzętu, metod podbierania, rezygnacja z niektórych ryb, o które ręce upominały się - rzuć, rzuć, złap go. Zacząłem sobie samemu mówić NIE. Nie rzucę, bo warunki do podebrania nie są dobre, mogę stracić tą rybę wraz z przynętą.  Potem zadziałał automat i nastąpiła zmiana podejścia do innych gatunków ryb.

 

Banalne prawda. 

 

To może tyle w kwestii mojego podwórka. 

 

Natomiast kompletnie nie mam pojęcia gdzie się doczytałeś w moim poprzednim poście pytania o lokalne inicjatywy ;)

 

Serdeczności Kuba

Pozostaję do dyspozycji

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kubo,

 

spróbuję dotrzeć do dokumentów, chociaż będzie to trudne. Co nie znaczy, że nie spróbuję tego kiedyś zrobić.

 

Rewitalizację przy współpracy z Instytutem Rybactwa Śródlądowego w Olsztynie opracowano na zlecenie Dyrektora Okręgu Płockiego PZW. O ile dobrze pamiętam cały proces dokładnie zna prof.dr.hab. Arkadiusz Wołos

Przeprowadzono szereg licznych badań. Stworzono wiele map w tym spadku wody na odcinku biegu rzeki przewidzianym do rewitalizacji. Kilkakrotnie dokonywano inwentaryzacji bytujących w niej ryb. Udokumentowano 32 gatunki ryb, w tym minoga ukraińskiego, głowacza, śliza, strzeblę potokową. Otrzymaliśmy środki do wykorzystania w ciągu trzech lat. W tym czasie rokrocznie sprawdzano przyjmowanie się narybku w rzece. Poza pstrągiem rozpoczeto wzmacnianie stad klenie oraz świnki. Ryby te masowo występowały ćwierć wieku temu. Podobnie było z brzaną, której stado praktycznie nie istnieje.

Potem Okręg Uchwałą Krajowego Zjazdu rozwiązano, czyli na niby połączonego Okręgu Płocko-Włocławskiego. Co do działań prowadzonych na tej wodzie w ostatnich latach powiem tylko tyle. Powstały dziury w rocznikach. Poza pstrągiem potokowym do rzeki szły czwórkami tęczaki, trocie, żródlaki, a nawet głowacice. 

Okręg P-W, o którym nawet nie warto wspominać upadł. Wodę miał przejąć Okręg Mazowiecki. RZGW nie zgodziło się na zwykłe przekazanie i obwód ten wystawiono jako ofertę w drodze przetargu. Co dalej. Czekamy na ogłoszenie komunikatu przez RZGW. OM wystartował do przetargu. Jakie podejmą kroki o ile przetarg wygrali dowiemy się niebawem. 

 

W między czasie pojawił się inny bardzo poważny problem zagrażający rzece, o którym nie mogę teraz napisać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 miesiąc temu...
  • 1 miesiąc temu...

Pragnę przypomnieć, że poza jerkbait istnieje świat zewnętrzny. Takie tam ludzie, drzewa, zwierzęta. Nie jestem w stanie zrozumieć czemu część kolegów tego nie widzi. Możecie wypuszczać co chcecie nawet 110 % ale tam obok w tym świece zewnętrznym na który nie może część patrzyć dzieją się straszne rzeczy. Rybki umierają w strachu! 80proc wali wszystko w łeb aż trzeszczy. 95% sandaczy zjadło trupka i zaraz będą skrobane. Takie są realia. Część sandaczy z forum też zmarło. Nas na forum to ułamek, może promil ze wszystkich. Promowanie wypuszczania to nie skrajna zero jedynkowość.

 

Chłopaku, posłuchaj kogoś, kto ryby kocha i poświęca im pół życia. Kogoś, kto mógł dawno mieć 5x lepiej w życiu ale musi zapie..... jak osioł, żeby móc połowić.

- Łów i ciesz się tym. Nie słuchaj fanatyków. Jak trzeba to zabierz czasem rybę. Zaspokój pragnienie Żony, przyrządź jej szczupaka czy co lubi. Ale pamiętaj, że to co oddasz wodzie, kiedyś wróci. Większe, lepsze, mądrzejsze. Ty będziesz mądrzejszy bo potrafisz z czegoś świadomie zrezygnować mimo, że jest to już Twoje. Dla wiekszego dobra.Dla wewnętrznego spokoju, że zrobiłeś dobrze. Jeśli musisz zabrać rybę, to zabierz szczupaka 50+, sandacza 50+ okonia 25cm. Większe ryby są potrzebne wodzie, bo widzisz jaka kiła nas otacza i ilu pazernych. Jeśli masz kolegę co zabiera ryby, to powiedz mu to co ja Tobie. Każda wypuszczona ryba przez kogoś kto zjada to sukces. Mały. Ale duże składają się z wielu małych. Zabierz jedną na 10, małą. Zawsze powtarzam coś czego nie powinienem, bo wiem, że niektórzy po melisę lecą ale wolałbym zabić rybę niewymiarową niż wielką. Podpisuję się pod tym obiema ręcyma.Osobiście wypuszczam ryby. Lubię je. i namawiam wszystkich do wypuszczania i przekonałem wielu. Ale krok po kroku a nie fanatyzmem. Tak więc premyśl co jeden pierdziel na forum Ci powiedział i do czego doszedł po kilkunastu latach łażenia po krzokach.... Jestes na starcie o tyle mądrzejszy, że ja wszystkiego musiałem spróbować, Ty dostajesz wyfiltrowane na tacy. Startujesz z wysokiego poziomu. Wspinaj się. ;-)

Więcej nie trzeba dodawać, dziękuję za tą wypowiedź.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 9 miesięcy temu...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...