Skocz do zawartości

Polskie lowiska


marius13

Rekomendowane odpowiedzi

Witam.....koledzy dochodze do wniosku ze lowienie w Polsce to strata czasu i pieniędzy?, zwlaszcza lowcy okoni, sandaczy i szczupaków maja powody do narzekania ,szczęście ze jeszcze trochę boleni ,kleni i jazi w naszych rzekach zostało bo wędkarstwo w P.L GLOWNIE NA TYCH GATUNKACH SIE DZISIAJ OPIERA,jezdzimy po swiecie i widzimy roznice miedzy rodzimymi zasobami wod. Moze jestem w bledzie?"Dobre Polskie wody jak Czorsztyn, Mietkow i tego typu lowiska podlegają dzisiaj tak wielkiej presji wędkarskiej ,ze w najbliższej przyszłości te wody stana się również przeciętnymi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A tak całkowicie na marginesie.

Jak zauważył, słusznie z resztą, twórca tematu, że "istnieją jeszcze klenie, jazie i bolenie" - to żywy dowód nie tylko na degradację polskich wód, a przede wszystkim polskich wędkarzy, którzy od lat 80 woleli ewoluować w spinningowe jakby nie patrzeć łowy białorybu, niż łączenie się w kluby czy inne stowarzyszenia nastawione na poprawę jakościową określonych łowisk. ( Zakładam, że pzw będzie grało do końca świata i jeden dzień dłużej ).Takich ekip w Polsce jest bardzo mało. Tak samo mało jak i dobrych łowisk. Klonują się za to np. wielbiciele muchowych zawodów wędkarskich bazujących na obniżanym wymiarze ochronnym, czy "wielcy fachowcy"  promujący wędziska o mocy max 4-6 lb mające służyć łowieniu pstrągowej młodzieży na równie idiotycznych zawodach. Oczywiście " sukcesy fachowców" przenoszą się i na szarą gawiedź. No cóż każdy chce połowić, i choćby otrzeć się o profesjonalizm. :D I mamy co mamy.

 

Polska to kraj, gdzie po prostu promuje się wybijanie do ostatniego ogona, ale z klasą !

Edytowane przez Erin
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja sobie tłumaczę, że im większa presja tym trudniej złowić większe sztuki w Pl. :)

 

Chyba presja kłusoli, żeby dorobić hajsior.

 

Niestaty ale taki sam mam pogląd na sprawę jak Mariusz, trzeba nakombinować, najeździć się. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ta Polska.......bez perspektyw, dziurawe drogi , zasmiecona , hipsterzy na ulicach no i ryb coraz mniej albo CIAGLE ZA MAŁO. Prawda jest taka że jak ktoś chce pracować to pracować będzie ( ja osobiście nie chcę ) w rumunii drogi są gorsze, na ukrainie też , mamy morze, mamy góry i w każdym rejonie Polski znajdzie się miejsce piękne i wyjątkowe, na ulicach nie ginie dziennie tyle osób co w usa, nie ma aż tak ogromnego procentu homoseksualistów jak w Holandii ani takiego sajgonu etnicznego jak w Uk czy De no i nikt nam nie karze oddać półwyspu Helskiego........a teraz w strone ryb.....były to tępili oporowo bo są to będziemy zrec aż uszami wyjdzie (coś o tym wiem gdyż dziadek pracował jako rybak przez prawie 30 lat i również w okresie rządów PGR ów) także 5 tonowe zaciągnięcia niewodowe widziałem jako gowniarz , wędkarze też się nie brandzlowali i chore ilości okoni i leszczy wiecznie skwierczaly na kuchenkach gazowych bo przecież biwaking nie dyskoteking był tak popularny. Ja dzisiaj nie płacze że ryb jest mało albo że nie biorą, trudno żeby miały wychodzić na ląd bo brakłoby miejsca w wodzie i trodno żeby miały same wskakiwac do łódek, póki co każdego roku łowie xx medalowych okoni na swoich wytrzebionych jeziorach , czasem z toni wyskoczy jakiś solidny szczupak , z kolei Mazowiecka Wisła każdego sezonu obdarowuje mnie pięknymi sumami i rzadkimi ale jakże upragnionymi dzisiaj sandaczami, swego czasu gdy lowilem stacjonarnie świetne wyniki miałem w łowieniu wegorzy i linow, ryb w wodzie wystarcza żebym nadal docenial hobby jakim jest wędkarstwo, i żebym chciał dalej bywać nad polskimi akwenami, ludzie no nawet moja Kobitka łowi okonie jak jej dam wędkę i plus minus wytłumaczę o co biega. Możliwe że za granicami tu i ówdzie jest więcej ryb i z lekka łatwiej jest je złapać ale choćby je wywrotkami wpieprzali do polskich wód to i tak chora gospodarka i mentalność ludzi szybko się z nadmiarem upora, najpierw trzeba przygotować społeczeństwo i zmienić zwyczaje i dopiero później zacząć narzekać jeśli ryb nie przybędzie. Jestem spełniony wędkarsko i świetnie odnajduje się w ganianiu kilku gatunków ryb, klen , jaz , bolen , brzana , leszcz te ryby i wiele innych są mi obce a wiem też że jest masa osób potrafiąca je skutecznie łowić i cieszyć się z okazów z sezonu na sezon więc dla każdego coś się znajdzie.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Właśnie ta Polska.......bez perspektyw, dziurawe drogi , zasmiecona , hipsterzy na ulicach no i ryb coraz mniej albo CIAGLE ZA MAŁO. Prawda jest taka że jak ktoś chce pracować to pracować będzie ( ja osobiście nie chcę ) w rumunii drogi są gorsze, na ukrainie też , mamy morze, mamy góry i w każdym rejonie Polski znajdzie się miejsce piękne i wyjątkowe, na ulicach nie ginie dziennie tyle osób co w usa, nie ma aż tak ogromnego procentu homoseksualistów jak w Holandii ani takiego sajgonu etnicznego jak w Uk czy De no i nikt nam nie karze oddać półwyspu Helskiego........a teraz w strone ryb.....były to tępili oporowo bo są to będziemy zrec aż uszami wyjdzie (coś o tym wiem gdyż dziadek pracował jako rybak przez prawie 30 lat i również w okresie rządów PGR ów) także 5 tonowe zaciągnięcia niewodowe widziałem jako gowniarz , wędkarze też się nie brandzlowali i chore ilości okoni i leszczy wiecznie skwierczaly na kuchenkach gazowych bo przecież biwaking nie dyskoteking był tak popularny. Ja dzisiaj nie płacze że ryb jest mało albo że nie biorą, trudno żeby miały wychodzić na ląd bo brakłoby miejsca w wodzie i trodno żeby miały same wskakiwac do łódek, póki co każdego roku łowie xx medalowych okoni na swoich wytrzebionych jeziorach , czasem z toni wyskoczy jakiś solidny szczupak , z kolei Mazowiecka Wisła każdego sezonu obdarowuje mnie pięknymi sumami i rzadkimi ale jakże upragnionymi dzisiaj sandaczami, swego czasu gdy lowilem stacjonarnie świetne wyniki miałem w łowieniu wegorzy i linow, ryb w wodzie wystarcza żebym nadal docenial hobby jakim jest wędkarstwo, i żebym chciał dalej bywać nad polskimi akwenami, ludzie no nawet moja Kobitka łowi okonie jak jej dam wędkę i plus minus wytłumaczę o co biega. Możliwe że za granicami tu i ówdzie jest więcej ryb i z lekka łatwiej jest je złapać ale choćby je wywrotkami wpieprzali do polskich wód to i tak chora gospodarka i mentalność ludzi szybko się z nadmiarem upora, najpierw trzeba przygotować społeczeństwo i zmienić zwyczaje i dopiero później zacząć narzekać jeśli ryb nie przybędzie. Jestem spełniony wędkarsko i świetnie odnajduje się w ganianiu kilku gatunków ryb, klen , jaz , bolen , brzana , leszcz te ryby i wiele innych są mi obce a wiem też że jest masa osób potrafiąca je skutecznie łowić i cieszyć się z okazów z sezonu na sezon więc dla każdego coś się znajdzie.

Popieram w całej rozciągłości tyle, że ja pracoholik jestem :/

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak ciągnąc temat jeszcze w jednym kierunku to w latach 2009-2011 przez 1.5 roku miałem możliwość mieszkania u siebie między jeziorami na Podlasiu i pracy w rodzinnej agroturystyce czyli wyglądało to tak że dzień w dzień siedziałem na rybach jak nie na jednym to na drugim jeziorze bo wokół domu są dwa bardzo odmienne, przez taki czas moim zdaniem można świetnie poznać akweny i nauczyć się łowić pożądane ryby, liny i okonie opanowalem do perfekcji "tam" dzięki czemu nauczyłem się najważniejszego......że ryby nie są robotami i nie opisze ich żadna książka ani forumowy cwaniak bo są żywe i zmieniają swoje upodobania z dnia na dzień, mniej lub bardziej wyraźnie......to samo jest w kwestii żerowania jak plywalem za szczupakiem to często lowilem okonie, plywalem za okoniem to szczupaki brały jak głupie......nigdy nie wychodzilem z założenia że jak biorę na łódkę kije i przynęty okoniowe to te ryby będę łowić , nie wyobrażam sobie być skutecznym we wszystkich kategoriach codzienności, jak chcę łowić szczupaki to się poświęcam tematowi i tak analogicznie i niestety kupienie sobie zestawu kleniowego nie da nam umiejętności połowu tych ryb a ilość miliona kolorów gum nie zwabi sandaczy w okolice łódki, ja na pierwsze okonie powyżej 50 centów musiałem zrezygnować z innych ryb na bardzo długo i najtrudniej było uwierzyć że kiedyś nauczę się łowić je powtarzalnie ale zdecydowanie się opłacało , nie płaczę że przez ten czas nie mogłem się poświęcić innym rybom i jakoś nie wstydzę się że większego jak kilogram leszcza w życiu nie złapałem i że brzane to widziałem tylko na fotkach :D niektórym to się w odbytnicach poprzewracało i szukają dziury w całym niestety bolesna prawda jest taka że ryby nigdy nie brały ani nigdy nie będą brały jak się nie pójdzie nad wodę dalszą niż ta w sedesie :/

 

pozdrawiam wszystkich tych którym ryb wystarcza żeby "chcieć" wędkować jutro i za tydzień też.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czyli Lukasz, nie ma tematu ryby sa wędkarze nie "umieja" ich lowic .prawda jest taka stanu rybostanu nie można dokładnie okreslic tak Z.O.PZW nam tłumaczy ryby sa ale ich nie widac...i wszystko jest cacy, wlacznie z naszym drogim PZW? rzeczywistosc jest inna . MYSLALEM ZE MIETKOW JEST NADAL TAKI JAK 15 LAT TEMU.......hmmm czyli sami koledzy sobie zaprzeczacie nie jest tak spoko.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie piszę że nie chciałbym żeby ryb było więcej w naszych wodach, Bardziej jednak chciałbym dostrzec zmianę mentalności ludzi z tych że wód korzystających a z drugiej strony wolę Bardziej niż narzekać na rybostan skupić się na łowieniu, ryby też nie zmieniają się w pantofelki i z roku na rok są coraz sprytniejsze....uczą się i tego samego sytuacja wymaga od nas.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Prawda jest taka nasze zbiorniki ,rzeki robia się bezrybnymi smutnymi miejscami, z roku na rok widze ciagly spadek pogłowia rybostanu ,największa degradacja w łososiowatych i drapierznikach czyli atrakcyjnych kulinarnie, zaznaczam obserwuje czyli chodze na ryby....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A ja tam z takim samym zapałem i przyjemnością jeżdżę na ryby jak zawsze, zabieram tyle co zawsze , wypuszczam tyle co zawsze , i staram się nawracać napotkane bydło w miarę możliwości "jak zawsze" ale nie bywam na akwenach w każdym zakątku Polski więc pojęcia nie mam co u Was się dzieje.

Z każdym kolejnym sezonem staram się uczyć nad wodą i z tych lekcji korzystać, jak mi już jajka zaczęły włosami obrastac to sobie uświadomiłem że z rzek pokroju Wisły albo bardzo głębokich jezior to chocby na uszach stawali rybacy i klusole to wszystkiego nie wytna w pień a co z tym idzie połapać zawsze będzie mógł ten kto potrafi dostosowwywac taktykę do zmieniającej się przyrody. I nie żebym uznawał pół środki i nie miał własnego zdania, podkreślam poprostu że zamiast płakać warto sprzątać własne "kupy" żeby w nie nie wdepnac i naklaniac do tego najblizsze otoczenie bo jeszcze aż tak źle w tych polskich mokrych pustyniach to nie jest. Już nie raz i nie dwa w wielu zakamarkach kraju udowodniono żee rybostan mozmożna odbudować stosunkowo szybko , nie wymaga to 50 lat, jedynie konsekwentnej i uczciwej gospodarki.

Edytowane przez Qowax001
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...