Skocz do zawartości

Łowcy wędkarskiej historii - śladami namacalnych dowodów


Matta

Rekomendowane odpowiedzi

Sławku jak kupiona na Pomorzu niemieckim to niemiecka , a jak na polskim to polska w niemieckim przebraniu , ;)

a tak na poważnie pod koniec lat siedemdziesiątych były dostępne w polskich sklepach wyroby ze wschodnich Niemiec.

Dokładnie tak, jak widać z opisu na opakowaniu, producentem był Horst Schroeder z Berlina (wówczas) Wschodniego.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, ładne cacuszka pokazujecie. 

Troszkę może to wyjdzie nieskromnie, ale też pochwalę się. Podpinam tutaj małe opracowanie, co prawda o woblerach, a tutaj prawie tylko o blachach, ale to też kawał historii polskiego spinningu.

 

http://jerkbait.pl/topic/66822-najstarsze-woblery-w-polsce/page-10

 

Mam nadzieje, że @Dokuś coś tam rozpozna  ;)  :lol: .

 

Pozdrawiam i podziwiam wasze kolekcje.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mam kilka obrotówek Blinker z pudełkami z tego samego okresu. Made in Germany - wyraźnie ma wskazywać na Niemcy zachodnie.

Wydaje mi się, że miałem coś w podobnym pudełku jak Twoja przynęta (i taką w tym stylu też chyba mam i przypuszczałem, że jest ruska) i chyba jest już  napis DDR

 

PS Panie i Panowie , tekst Sławka pod tym linkiem jest lekturą obowiązkową i powinien być wydzielony do wątku samodzielnego  :)

Brawo Sławku :)  :)  :)

Edytowane przez BOB1
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(...)

PS Panie i Panowie , tekst Sławka pod tym linkiem jest lekturą obowiązkową i powinien być wydzielony do wątku samodzielnego  :)

Brawo Sławku :)  :)  :)

Tekst Sławka jest logicznym dopełnieniem wątku, w którym został zamieszczony. 

W każdej chwili, jeśli tylko Autor wyrazi na to zgodę, może zostać skierowany do publikacji jako artykuł. Wczoraj takiej zgody nie było :huh:

 

Merytorycznie, jak i objętościowo, jest to najlepsze opracowanie tematu początków polskich woblerów. Wciąż jednak niepełne. Wielu lokalnych twórców jest szerzej nieznanych, dlatego wielka prośba do wszystkich - wszelkie informacje o twórcach woblerów z lat 1999 i wcześniejszych, zamieszczajcie w http://jerkbait.pl/topic/66822-najstarsze-woblery-w-polsce/page-1

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, a może tak iść dalej, cała historia polskiego spinningu? Jest rozdział o woblerach, brakuje "tylko" wahaczy, obrotowek, kijków made in Poland od klejonek po boron, historii kołowrotków (tu już jest zalążek na forum o starych kolowrotkach). No i zbiorczo o sprzecie i przynętach z zagranicy, ale znaczących w naszej histori, popularnych, takich kamieniach milowych jak np. Rex, Cardinal 44, Mitchell 300... Abu suecia zoom, Cormoran powergrip, szklaki Tokozy i Germiny.

Ostatecznie - redakcja całości i wydanie książki.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tekst Sławka jest logicznym dopełnieniem wątku, w którym został zamieszczony. 

W każdej chwili, jeśli tylko Autor wyrazi na to zgodę, może zostać skierowany do publikacji jako artykuł. Wczoraj takiej zgody nie było :huh:

 

Merytorycznie, jak i objętościowo, jest to najlepsze opracowanie tematu początków polskich woblerów. Wciąż jednak niepełne. Wielu lokalnych twórców jest szerzej nieznanych, dlatego wielka prośba do wszystkich - wszelkie informacje o twórcach woblerów z lat 1999 i wcześniejszych, zamieszczajcie w http://jerkbait.pl/topic/66822-najstarsze-woblery-w-polsce/page-1

Panie i Panowie jest mi niezmiernie miło, że tekst podoba się  :) . Starałem się to jakoś zebrać w całość.

Odpowiadając na wszelkie uwagi, sugestie, wątpliwości:

1. Rzeczywiście, Janusz proponował mi, aby tekst był zamieszczony jako artykuł i rzeczywiście nie zgodziłem się. Powodem jest jego objętość. Kto by chciał taką telenowele przewinąć, a już przeczytać w postaci artykułu. Nikt, nigdy w życiu nie wytrzyma tyle tego jest  ;)  :lol: .

Przez chwilę myślałem, że będę robił wpisy z pojedynczymi twórcami (ale bym miał postów), ale to też moim zdaniem straciłoby na czytelności. Postanowiłem z całości zrobić pdf. Nie wiem jak Wy, ale ja lubię mieć wszystko w jednym miejscu. Stąd taki mój wybór i proszę o zrozumienie.

2. To opracowanie jest tylko rozdziałem książki, którą szykuję na ten rok i nie mogło być bardzo rozbudowane. Stąd tylko skrótowe informacje o twórcach i niewiele zdjęć z ich woblerami.

3. To jest tylko (mam nadzieję) supportem przed tym co powinno przyjść. Piszę tutaj o książce, którą podjął się napisać p. Stanisław Cios. To ma Was pobudzić do pomocy w napisaniu tej książki. Pamiętacie, wytyczne są na pierwszej stronie: 

http://jerkbait.pl/topic/66822-najstarsze-woblery-w-polsce/page-1. 

Pojawia się tylko jeden, ale za to ogromny problem. Nikt oprócz Piotra Piskorskiego oraz Stanisława Ciosa nie jest chyba tym zainteresowany, gdyż nikt nic nie napisał o swojej twórczości. Proszę Was skrobnijcie parę zdań, zróbcie parę zdjęć swoich wobków.

4. Moje opracowanie, moim zdaniem, powinno znajdować się tam, gdzie jego miejsce, czyli tutaj: http://jerkbait.pl/topic/66822-najstarsze-woblery-w-polsce.

Nie ma sensu zakładać nowego tematu, wątku, skoro już istnieje i zostało w nim parę wobków przedstawionych przez innych kolegów. Lepiej rozwijać to co już istnieje.

5. Czytając to opracowanie, zerknijcie do swoich pudełek. Może w nich znajdują się skarby. I jeśli chcielibyście mi je podarować, albo za drobną opłatą przekazać to nie pogniewam się  ;) . Wówczas opracowanie dalej będzie rozwijać się, rok 2017 dopiero zaczął się.

Edytowane przez Banjo
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie, ładne cacuszka pokazujecie. 

Troszkę może to wyjdzie nieskromnie, ale też pochwalę się. Podpinam tutaj małe opracowanie, co prawda o woblerach, a tutaj prawie tylko o blachach, ale to też kawał historii polskiego spinningu.

 

http://jerkbait.pl/topic/66822-najstarsze-woblery-w-polsce/page-10

 

Mam nadzieje, że @Dokuś coś tam rozpozna  ;)  :lol: .

 

Pozdrawiam i podziwiam wasze kolekcje.

Sławku, nie wiem z jakiego powodu postawiłeś mnie w roli eksperta!?... ;) Troszkę jestem zaniepokojony tym faktem, delikatnie zażenowany i zawstydzony!... ;) Niemniej jednak przeczytałem cały wątek z ogromnym zainteresowaniem i jestem zachwycony powstającym dziełem! Ustosunkowałem się na końcu, więc, teraz tylko ponownie zapewnię: "DYSPONUJ MNĄ!" ;)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławku, nie wiem z jakiego powodu postawiłeś mnie w roli eksperta!?... ;) Troszkę jestem zaniepokojony tym faktem, delikatnie zażenowany i zawstydzony!... ;) Niemniej jednak przeczytałem cały wątek z ogromnym zainteresowaniem i jestem zachwycony powstającym dziełem! Ustosunkowałem się na końcu, więc, teraz tylko ponownie zapewnię: "DYSPONUJ MNĄ!" ;)

Oj, przepraszam, może pomyślałem na skróty. Wstawiłem wobka od Ciebie w tym opracowaniu. Chodzi o tego D.S. na pierwszym planie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spinningiem zainteresowałem się w pierwszej połowie lat 70-tych.

Woblery mnie wówczas zupełnie nie interesowały, była to przynęta niemal zupełnie nieobecna w naszych sklepach.

Pod koniec lat 70-tych w Wiadomościach Wędkarskich ukazał się artykuł p.t. "Niedoceniany wabik", w którym autor opisywał połów na wobler właśnie.

Studiowałem wtedy w Warszawie, więc szybko zrobiłem rekonesans po sklepach wędkarskich i kupiłem wobler z twardego styropianu. Dziś dzięki opracowaniu kol. @Banjo wiem, że był to "Szczupaczek" produkcji Warszawskiej Spółdzielni Rzemieślniczej "Centrum", tylko malowany w różne odcienie zieleni.

Złowiłem na niego jakieś szczupaki na moim ówczesnym zarośniętym miękką roślinnością łowisku, na woblerze pozostały charakterystyczne, białe ślady szczupaczych zębów i... wrzuciłem go pudła z rzadko używanymi przynętami. 

W tamtym czasie byłem jednym z nielicznych wędkarzy, którzy na tym łowisku, łowili na obrotówki firm Mepps i Rublex, wyniki były na tyle dobre, że nie potrzebowałem Jak mi się wówczas wydawało żadnych innych przynęt, aż do czasu...

Ale o tym być może innym razem.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spinningiem zainteresowałem się w pierwszej połowie lat 70-tych.

Woblery mnie wówczas zupełnie nie interesowały, była to przynęta niemal zupełnie nieobecna w naszych sklepach.

Pod koniec lat 70-tych w Wiadomościach Wędkarskich ukazał się artykuł p.t. "Niedoceniany wabik", w którym autor opisywał połów na wobler właśnie.

Studiowałem wtedy w Warszawie, więc szybko zrobiłem rekonesans po sklepach wędkarskich i kupiłem wobler z twardego styropianu. Dziś dzięki opracowaniu kol. @Banjo wiem, że był to "Szczupaczek" produkcji Warszawskiej Spółdzielni Rzemieślniczej "Centrum", tylko malowany w różne odcienie zieleni.

Złowiłem na niego jakieś szczupaki na moim ówczesnym zarośniętym miękką roślinnością łowisku, na woblerze pozostały charakterystyczne, białe ślady szczupaczych zębów i... wrzuciłem go pudła z rzadko używanymi przynętami. 

W tamtym czasie byłem jednym z nielicznych wędkarzy, którzy na tym łowisku, łowili na obrotówki firm Mepps i Rublex, wyniki były na tyle dobre, że nie potrzebowałem Jak mi się wówczas wydawało żadnych innych przynęt, aż do czasu...

Ale o tym być może innym razem.

Poczytałbym ciąg dalszy  :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krakusy i KSK rozpoznaję, czyli woblery z Krakowa. Czy pozostałe dwa wiesz czyjej są produkcji? Piękna kolekcja.

Ten najmniejszy w tkaninie to prawdopodbnie Kajtek, w kazdym razie szkoła z Czarnego. Tonący, i tylne oczko "w poprzek".

Okoń z metalowym sterem - nie wiem czyj. Ustaliłem tyle, że pochodzi z okolic Krakowa, ale dość szeroko pojętych. Nie jest to ani wczesny wideł, ani gorlicki, ani nowosądecki. I chyba mlodszy niż wskazuje konstrukcja i wykonanie. Kolega @fifek wspomniał że te woblery były dostępne w Krakowie w sklepie w Nowej Hucie, wiem też że były w Barwenie na Limanowskiego.

Ciekawe że przy znacznej masie on pływa. Prawdopodobnie to jakieś ciężkie drewno.

 

Kolekcją bym tego nie nazwał, jakkolwiek stare krakuski zawsze budzą we mnie chęć posiadania.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nadaje się do działu ?? ;-)

Jasne, że się nadaje :) obrotówki jeszcze made in France :) pewnie lata 80te. MieczysławS trafnie opisał przynęty z tego okresu - szczyt perfekcji projektowania, wykonania. W obecnych czasach, chyba tylko Japończycy i prywatni rzemieślnicy potrafią wykonywać tak precyzyjnie przynęty :) Teraz wszystkim rządzi marketing i jak najniższe koszty produkcji, które nijak się maja do cen końcowych/detalicznych :(

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

znalazłem takie coś wiszące sobie w piwnicy ;-)

Nieużywane (bo nie miałem nigdy aż tak cięzkiego kija który by sobie z tym żelaztwem poradził), 35 gram, na pewno ma około +30 lat ;-)

Jeśli się już tym skarbem nacieszysz, to chętnie przygotuję mu wygodne miejsce w moim pudełku! ;)

Edytowane przez Dokuś
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W obecnych czasach, chyba tylko Japończycy i prywatni rzemieślnicy potrafią wykonywać tak precyzyjnie przynęty :)

Rublex jeszcze trzyma poziom z dużych producentów. Mepps niestety zepsuł swoją legendę przy pomocy księgowych.

I pomyśleć że jak zaczynałem wędkować to nazwa firmy budziła jakieś złe skojarzenia, z rublem, z firemkami "okresu transformacji" które wszystkie mialy nazwy kończące się na "X". Poważnie, myślałem że to spółka jakiegoś Czesiexa z Wołodiexem...

Edytowane przez etherni
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Spinningiem zainteresowałem się w pierwszej połowie lat 70-tych.

Woblery mnie wówczas zupełnie nie interesowały, była to przynęta niemal zupełnie nieobecna w naszych sklepach.

Pod koniec lat 70-tych w Wiadomościach Wędkarskich ukazał się artykuł p.t. "Niedoceniany wabik", w którym autor opisywał połów na wobler właśnie.

Studiowałem wtedy w Warszawie, więc szybko zrobiłem rekonesans po sklepach wędkarskich i kupiłem wobler z twardego styropianu. Dziś dzięki opracowaniu kol. @Banjo wiem, że był to "Szczupaczek" produkcji Warszawskiej Spółdzielni Rzemieślniczej "Centrum", tylko malowany w różne odcienie zieleni.

Złowiłem na niego jakieś szczupaki na moim ówczesnym zarośniętym miękką roślinnością łowisku, na woblerze pozostały charakterystyczne, białe ślady szczupaczych zębów i... wrzuciłem go pudła z rzadko używanymi przynętami. 

W tamtym czasie byłem jednym z nielicznych wędkarzy, którzy na tym łowisku, łowili na obrotówki firm Mepps i Rublex, wyniki były na tyle dobre, że nie potrzebowałem Jak mi się wówczas wydawało żadnych innych przynęt, aż do czasu...

Ale o tym być może innym razem.

Czekamy na c.d. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rublex jeszcze trzyma poziom z dużych producentów. Mepps niestety zepsuł swoją legendę przy pomocy księgowych.

I pomyśleć że jak zaczynałem wędkować to nazwa firmy budziła jakieś złe skojarzenia, z rublem, z firemkami "okresu transformacji" które wszystkie mialy nazwy kończące się na "X". Poważnie, myślałem że to spółka jakiegoś Czesiexa z Wołodiexem...

Rublexów nigdy nie myliłem z innymi błystkami, dlatego że bodajże w roku 1976 udało mi się kupić pierwszego rublexowskiego Veltic'a nr 3.

W czasach gdy w sklepach Pewex'u były osiągalne Meppsy w dość dużym wyborze, Rublexy były przedmiotem pożądania wielu warszawskich koneserów spinningu.

Jedyne jakie można było kupić, to te pochodzące z prywatnych zakupów za najczęściej zachodnią granicą i to nie PRL a NRD.

Najbardziej zaś "chodliwe", to Veltic nr 3 i 4 oraz Ondex 4.

Wówczas wszystkie Rublexy były produkowane w Paryżu, i te z paryskiej produkcji do dziś najbardziej cenię.

Kiedyś udało mi się z jednego z dołów starorzecza Wisły wyciągnąć rublexowskiego Voblex'a 10 w bardzo dobrym stanie. Jednak nie było na nim główki dociążającej z przodu błystki, tylko sam drut (stelaż), na którym jest ona mocowana, gdyż łowisko było płytkie. Mimo to gdybym chciał ją sprzedać, to dostałbym za nią naprawdę dobre wówczas pieniądze. Ale miałem już wspomnianego wyżej Veltic'a nr 3 i wiedziałem jakiej klasy są to błystki. Na obydwie wyciągnąłem masę okoni, kleni jazi i drobnych (głównie) szczupaczków.

Długo poszukiwałem tych błystek (Voblex'ów) w kraju, ale tak naprawdę w Rublexy porządnie się zaopatrzyłem dopiero w latach 1988-2001 w Niemczech, (było to odreagowanie na krajowe braki).

Voblex to specyficzna błystka, jej przednie obciążenie nie jest wykonane z ołowiu, tylko ze stopu cyny i ołowiu i dodatkowo pokryte twardym plastikiem (stare konstrukcje) lub gumą (nowsze konstrukcje). To sprawia, że ciężar właściwy całej główki jest znacząco mniejszy niż ołowiu, przez co mimo, że błystka jest relatywnie ciężka, to nie tonie zbyt szybko i nadaje się do obławiania płytkich wód stojących lub niewielkich rzek.

Błystkę tą zaprojektował Michael Duborgel - znany francuski wędkarz i autor wielu książek i artykułów w prasie poświęconych tematyce wędkarskiej.

post-48042-0-69222900-1484150402_thumb.jpgpost-48042-0-55207900-1484150420_thumb.jpgpost-48042-0-44408000-1484150462_thumb.jpg

Prawdziwe Paryżanki (w większości) kupione w Niemczech i Internecie

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O kurka, to jest strzał... ja o Voblexach to tylko slyszalwm, nawet nigdy nie widziałem na żywo. Jako legenda i killer na Dunajec .

 

Mój święty grall to był mepsik nr1 fury. Mniejszymi , chociaż czasem były do dostania zerówki, nie mogłem rzucać, tokoz sol i cardinal C4 , z żyłką ABU Black Carbon 0,20. To wtedy był zestaw light.. sama żyłka i ceną i klasą była odpowiednikiem dzisiejszych japońskch plecionek. W kazdym razie była droższa niż ruski orion, którego zresztą też używałem, i marzyłemo lekkim kiju pod niego. Miałem i mam nadal polską podróbkę "furii" w wersji 00. Do dzisiaj chodzi jak bajka i niejednego pstrąga wyjęła. A już bardzo "nokillowa - bezzacięciowa", bo kotwica oryginał, czasem ostrze ale oszczędnie, - kto dziś jeszcze ma osełkę do haków?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do lekkiego spinningu używałem wędziska najdoskonalszego wówczas szklaka ABU Zoom Suecia 351, 2,13m 2-15g i kołowrotka ABU Cardinal 44. Jeśli chodzi o żyłkę, to przez wiele lat łowiłem na Abulon Top. Była bardzo odporna na ścieranie i mocna, ale trudno było dostać ją o średnicy mniejszej niż 0,20mm.

Jeśli chodzi o małe Black Fury, to nie startują zbyt dobrze, ale mały tuning pomaga bo skrzydełko jest dobre, zwłaszcza nr 0 ma zbyt "kanciaste" obciążenie pod listkiem, po jego wymianie na inne, obrotówka chodzi jak zegarek.

Części do tuningowania mi się jednak kończą, kupowałem je kiedyś u Leonarda Świdlickiego w sklepie Aqarius, dziś trzeba by je szukać w USA.

Obecnie, jeśli szykuję obrotówki do łowienia, to najczęściej wymieniam kotwice na pojedynczy haczyk lub kotwicę Owner.

Kiedyś również ostrzyłem kotwice (i węgorzowe haki Mustada model Kirby z dużym oczkiem i pokryte cyną), ale dziś  jak się stępią, to je wymieniam (stępione Ownery również).

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Suecia zoom - nawet dziś bym nie pogardzil, byłby dylemat czy przezbroić blank, bo szkoda kundlić tak piekny kijek.

Z bardzo małych obrotówek, od roku jestem absolutnie wierny Celcie Rublexa. Te trochę większe, używam też ABC,lukrisów i rękodzieła Mikołaja Hassa.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...