Skocz do zawartości

Łowcy wędkarskiej historii - śladami namacalnych dowodów


Matta

Rekomendowane odpowiedzi

Suecia zoom - nawet dziś bym nie pogardzil, byłby dylemat czy przezbroić blank, bo szkoda kundlić tak piekny kijek.

Z bardzo małych obrotówek, od roku jestem absolutnie wierny Celcie Rublexa. Te trochę większe, używam też ABC,lukrisów i rękodzieła Mikołaja Hassa.

 

Przezbroić ?

Przecież  on ma (prawie) Recoile. ;)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przezbroić?! toż to grzech śmiertelny!!!  :huh:  :P  :D

Wczoraj odebrałem przesyłkę z Niemiec (jest tam coś do "przezbrojenia" ;) ), zrobię foty i wrzucę tutaj i oczywiście do "mojej szafy" gdzie najbardziej będzie pasowało  :)

Ja dzielę przynęty na takie do kolekcjonowania i na te do łowienia.

Te do kolekcji zostawiam w stanie nienaruszonym i te najładniej wykonane egzemplarze, natomiast te, którymi łowię muszą być chwytne i startować natychmiast przy najmniejszym pociągnięciu.

Nie ma takiej przynęty, której nie dałoby się udoskonalić, a zbrojenie w haki pojedyncze stosuję od ponad 40 lat, rybę łatwiej uwolnić i mniej, znacznie mniej jest przy tym okaleczona.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może mnie nie zrozumiałeś. Pisząc o "przezbrojeniu" miałem na myśli wymianę oryginalnych przelotek w wędkach. łowienie pełnym autentykiem, do tego w połączeniu ze starym kołowrotkiem o stałej lub ruchomej szpuli to dopiero pełna frajda poczucia kawałka historii. 

Co do przynęt to zgadza się z Tobą i stosuję te same zasady. Te najstarsze / najcenniejsze przeciągam w wodzie z czystej ciekawości jak się zachowują :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Połowiłbym jeszcze takim starym zestawem, stare obrotówki i wahadła mam, stare woblery także, Cardinala 44 też mam, ale Suecię  351 sprzedałem, dziś to oceniam tak, że była to jedna z najgłupszych decyzji w zakresie sprzedaży sprzętu jaką w życiu popełniłem.

Nie wiem natomiast czy zdecydowałbym się na wymianę w niej przelotek, oryginalne zamontowane były bardzo starannie.

Istotnie nie popatrzyłem na wcześniejsze posty a oryginały to "(prawie) Ricoile".

Edytowane przez MieczysławS
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pamiętacie pierwsze wydanie "Wędkarstwa jeziorowego"?

Było tam jedno zdjęcie, które w tamtych czasach szczególnie minie fascynowało i zadziwiało. 

Teraz mogę się cieszyć z posiadania zestawu bardzo mu bliskiemu. Kijek póki co Caster Zoom ale może kiedyś trafię Suecię? ;) Multik taki sam :) Rzucaniem Algą czy Gnomem przenosi w tamte lata ... tylko ryby nie takie :(  :D

 

post-52107-0-33521400-1484228156_thumb.jpg

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Odradzam jakąkolwiek ingerencje w stare markowe kije.Kilka naście lat temu mojego diplomata 752 przezbroiłem z oryginalnych drucianych przelotek na wydawało mi się wówczas lepsze przelotki  fuji i w ten sposób zepsułem sobie pięknego kija , późniejsze losy to odstawienie go najpierw w  kąt a później oddałem go kuzynowi.Zostały po nim tyko wspomnienia.

Odnośnie Wędkarstwa Jeziorowego Andrzejczyka to chyba wszyscy którzy zaczynali przygodę ze spiningiem  latach siedemdziesiatych

zazdrościli mu sprzętu i przynęt topowych ABU

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A teraz obiecana zawartość przesyłki z Niemiec. Wszystko dzięki @Adam13 ...wielkie dzięki Adamie :)

Kijek wylicytował dla mnie a resztę, ot tak sobie ... przy okazji, dał mi w prezencie. Co tu gadać  :)  :)  :)

Jeśli ktoś myśli, że to w obecnych, rozpasanych i wyuzdanych ;)  czasach, śmiałe a wręcz "tęczowe" kolory sprzętu są dopiero teraz możliwe to proszę: ABU Caster Colorit Super Zoom 180 15-30g. Rocznik 1975 ... nowy! to znaczy stary i nie używany :rolleyes: z oryginalnym pokrowcem :D

Choć nie sądzę aby ten model odegrał istotna rolę w historii polskiego spiningu  ;)  :D

post-52107-0-28233100-1484235926_thumb.jpg

post-52107-0-62923700-1484235953_thumb.jpg

post-52107-0-21783500-1484235987_thumb.jpg

W takim zestawie, wygląda całkiem , całkiem

post-52107-0-47094700-1484236169_thumb.jpg

 

Natomiast ten kołowrotek, używany był i ceniony w Polsce (Shakespeare Noris 2030)

post-52107-0-19667500-1484236071_thumb.jpg

post-52107-0-86286000-1484236095_thumb.jpg

 

I zestaw przynęt ... z piękną "żabką", której nie miałem :)

post-52107-0-11123000-1484236247_thumb.jpg

post-52107-0-85754700-1484236263_thumb.jpg

 

Adam, jestem super wdzięczny za pomoc i prezenty ... pięknie rozwija się ten rok (tfu aby nie zapeszyć :ph34r: )

post-52107-0-49000000-1484236476_thumb.jpg

Edytowane przez BOB1
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekamy na c.d. ;)

Był już początek lat 80-tych, a konkretnie 1982. Miałem już spore doświadczenie (jak mi się wówczas wydawało) i duży zapas Meppsów (w Pewexie w Lublinie wykupiłem prawie wszystkie Lusoxy), na które to Mepps’y, regularnie łowiłem na swoich „przydomowych” wodach szczupaki, okonie i jazie, a na Wiśle także klenie.

W pudełku pojawił się jeszcze wobler Shakespeare „Little S” (bardzo wówczas modny we wszystkich rozmiarach), i dwie wahadłówki, jeden mały ale ciężki, może 5cm gnom znanej spółdzielni, na którego mimo iż dałem go do posrebrzenia w celu poprawienia łowności, nie mogłem nic złowić (do czasu…) i drugi lekki, przerobiony z listka sumowskiej obrotówki „Latający gnom”. Ten ostatni na płytkim łowisku okazał się łowną przynętą, a ten ciężki służył li tylko do dalekich rzutów i „prostowania” skręconej obrotówkami żyłki.

Wróciłem do domu po długiej nieobecności, wziąłem pudełko z przynętami i wyszedłem na wędkarski rekonesans. Zacząłem najbliżej domu, następnie schodziłem w dół rzeki do jej ujścia do Wisły. Ryby brały owszem nieźle, ale sama drobnica. Na „Black Fury” nr 2 jakieś marne okonki. Na „szczupakowego” „Lusox’a” nr 2 tylko jakieś delikatne skubnięcia, zamieniłem na „Comet’a” nr 3, znowu „przezroczysty” szczupaczek.

Tak doszedłem prawie do ujścia, prawie, bo stwierdziłem, że ono się znacząco zmieniło. Przyujściowy ok. 150m odcinek rzeki został pogłębiony i to znacznie. Gdybym o tym wiedział wcześniej stąd bym zaczął wędkowanie. Ale zanim to sobie uświadomiłem, zobaczyłem nieznanego mi ale miejscowego wędkarza. Zapytałem o wyniki, milcząco, skinieniem głowy wskazał leżącą pod krzakiem wikliny siatkę, a w niej trzy szczupaki, z których każdy z łatwością zjadłby pewnie wszystkie te, które ja złowiłem…

Spojrzałem na jego sprzęt, cały wart był tyle co mój jeden Mepps, ale to ta chromowana i ciężka „Alga L-3” była na tym pogłębionym i rybnym odcinku rzeki, lepszą przynętą, bo można ją było stojącym przy dnie szczupakom lepiej zaprezentować, podając ją niemal „pod sam nos”.

Czy ja, gdybym był na tym odcinku pierwszy złowiłbym te szczupaki? Pewnie nie, bo „Lusox’a” na tą płytką wodę, brałem bez dociążającej główki… a wszystkie pięć gnomów, które masą i wielkością byłyby odpowiednie do tego łowiska dawno już pourywałem. Wspomniane gnomy to moje wahadła wszech czasów, żadna inna wahadłówka najbardziej znanych firm im jak dotąd nie dorównała w łowności…

A o drugim przypadku uczącym pokory i tego, że nigdy nie można do końca ufać żadnej przynęcie, nawet tej już wielokrotnie sprawdzonej, może jeszcze kiedyś wspomnę...

  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolejna ciekawostka, wiem tylko że zakupiona w latach 70' przez moją mamę jako pamiątka z podróży, gdzieś na Pomorzu:

attachicon.gifPicsArt_1483657823696.jpg

kurcze mam taką....ale bez pudełka

i byłem przekonany że to jakiś Polski albo ZSRR-owski wyrób

a tu masz wschodnie Niemcy   :huh:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak tylko że ten zestaw ma około 40 lat. :P

Miałem dokładnie taki sam zestaw. Jesienią 1976r kupiłem w Pewex'ie Cardinal'a 44, a w 1978 Diplomat'a 752, 2,13m/15-30g.

Kij wykonany był perfekcyjnie, tyle tylko, że bardzo dużo ważył i nikt ze znanych mi warszawskich koneserów spinningu nie wiedział dlaczego.

Kuriozalne było to, że identyczna Suecia 352 2,13m/15-30g, ważyła 260g pierwsza generacja a druga 225g, natomiast Diplomat ważył ponad 300g a przecież był to jeden z pierwszych kompozytów szklano-węglowych więc powinien ważyć mniej.

Patrząc na nie z dzisiejszej perspektywy były to wędziska bardzo ciężkie, ale łowiąc nimi (szczególnie Suecią) nie czuło się zmęczenia, czyli były dobrze wyważone. Choć o tym się wówczas w ogóle nie mówiło, to ja już o tym dużo wiedziałem, ale o tym za chwilę.

Wcześniej zdążyłem już połamać (a właściwie sam się połamał) pod foregripem na styku z uchwytem kołowrotka  w czasie rzutu ok. 20g moim najłowniejszym gnomem,. Był to mój pierwszy kij spinningowy, kupiony na początku lat 70-tych pełne włókno szklane produkcji ZSRR (nie pamiętam nazwy firmy, ale włókna szklane były ze sobą bardzo słabo sklejone).

Następnie na rozpoczęcie sezonu 1976r, kupiłem drugi kij tym razem produkcji czeskiej firmy Tokoz wykonany z laminatów. Kij ten był najlepszym przykładem złego wyważenia statycznego, a wyważenie dynamiczne z uwagi na to, że łowiłem głównie meppsami a nie ciężkimi wahadłami, znacząco nie wpływało na wzrost wysiłku w trakcie wykonywania rzutów. Boleśnie się o tym przekonałem, po jednym dniu łowienia tym kijem z polskim kołowrotkiem Skalar, bolał mnie cały prawy bark przez okrągły tydzień. A na WF-ie byłem wtedy na pływaniu, więc kondycję miałem dobrą.

Znałem już też pojęcie momentu siły bo skończyłem technikum mechaniczne, na studiach miałem zacząć się o tym uczyć dopiero w następnym semestrze, tak się jednak złożyło, że poznałem to pojęcie metodą wojskową "przez nogi (tu ręce) do głowy".

To doświadczenie spowodowało, że zacząłem szukać markowego wędziska spinningowego i tak go kupiłem jak to opisałem na początku. Jednak po paru wypadach na ryby wymieniłem się z kolegą na ABU Suecia 352 bo była lżejsza i miała dodatkowo przesuwany po rękojeści uchwyt kołowrotka.

Suecią 352 z Cardinal'em 44 mogłem machać cały dzień już bez bolesnych następstw.

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cardinala 44 kupiłem za nagrodę rektorską, a Diplomata i meppsy za pieniądze zarobione w spółdzielni studenckiej. A wówczas w tych spółdzielniach zarabiało się dużo lepiej niż po skończeniu studiów na pełnym etacie.

Pewex ze swoim doskonałym zaopatrzeniem w tamtych czasach motywował do pracy.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rublex jeszcze trzyma poziom z dużych producentów. Mepps niestety zepsuł swoją legendę przy pomocy księgowych.

I pomyśleć że jak zaczynałem wędkować to nazwa firmy budziła jakieś złe skojarzenia, z rublem, z firemkami "okresu transformacji" które wszystkie mialy nazwy kończące się na "X". Poważnie, myślałem że to spółka jakiegoś Czesiexa z Wołodiexem...

Tym razem spróbuję odnieść się bardziej merytorycznie do tego wpisu.

post-48042-0-79706300-1484577160_thumb.jpg

U Rublex'a nie ma unifikacji części, (która to unifikacja znacznie obniża koszty), zwróćcie uwagę na ten gęsto upakowany typoszereg rublexowskich obrotówek Alta, mimo iż różnice w wielkościach pomiędzy kolejnymi wielkościami są niewielkie, to każda ma indywidualny i niepowtarzalny jeśli chodzi o wielkość korpus. Tutaj perfekcjonizm projektu i wykonania widać nie tylko na podstawie korpusu, ale także na każdej innej części każdej obrotówki.

post-48042-0-30582000-1484577258_thumb.jpgpost-48042-0-70476600-1484577288_thumb.jpg

Zarówno w Celta'ch jak i Veltic'ach nr 1, podparcie strzemiączka listka obrotówki na precyzyjnie wykonanych i lekkich kulkach znakomicie je łożyskuje, co powoduje ich natychmiastowy start. W przypadku Veltic'ów dotyczy to zarówno starszych modeli z lekkim korpusem jak i nowych z korpusem cięższym.

post-48042-0-88946800-1484577792_thumb.jpg

Wielkość Celty nr 1 (18,9/11,5mm) i meppsowskiej Aglii nr 0 (19,0/11,2mm) jest niemalże identyczna. Jednak z uwagi na kształt korpusu i "kanciastość" podpierających strzemiączko płaskiego stożka i dysku zamiast precyzyjnej kulki, powoduje dużo gorszy start tych obrotówek a szczególnie Comet'ów nr 0 a w przypadku Black Fury także nr 1.

W części najstarszych Black Fury i Comet De-Ho zamiast płaskiego stożka i dysku, była dawana precyzyjnie wykonana kulka, tamte stare obrotówki startowały (i startują) o wiele lepiej.

W WW pisano o tym już ponad 40 lat temu, ale Mepps niestety nic w ciągu tego czasu nie zrobił by to poprawić i dorównać także w najmniejszych modelach Rublex'owi.

Ja jedno- i dwu-zerowe Meppsy tuninguję i chodzą mi jak należy, bo skrzydełka są wykonane znakomicie.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...