Skocz do zawartości

Łowcy wędkarskiej historii - śladami namacalnych dowodów


Matta

Rekomendowane odpowiedzi

Chyba w roku 1985 lub 1986 nabyłem dwa pierwsze twistery (na ulicy Wielkiej w Poznaniu). :) Jeden był w kolorze żółtym a drugi w czerwono-wiśniowym... Były z dość sztywnej "gumy". ale jednak na tyle miękkiej, że pracowały i co ciekawe - jeden z nich, przypadkowo opuszczony w oczko między roślinnością sprowokował atak szczupaka!... :) Po wpuszczeniu w kolejne oczko - sytuacja się powtórzyła!... No i się zaczęło!... Takie były początki mojej przygody z gumowymi przynętami. :) Podkreślam - TO BYŁ MÓJ  PIERWSZY KONTAKT z tymi przynętami... :) ...Co ciekawe - dziś częściej sięgam po tzw. "twarde" przynęty a gumy (choć wiem, że są baaaardzo skuteczne) - leżą na dnie pudełka... :D

 

Wieku,

to mogły być twistery wykonywane przez firmę z Wrocławia. Ponoć, po przebarwienu, były dobre na bolenie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba w roku 1985 lub 1986 nabyłem dwa pierwsze twistery (na ulicy Wielkiej w Poznaniu). :) Jeden był w kolorze żółtym a drugi w czerwono-wiśniowym... Były z dość sztywnej "gumy". ale jednak na tyle miękkiej, że pracowały i co ciekawe - jeden z nich, przypadkowo opuszczony w oczko między roślinnością sprowokował atak szczupaka!... :) Po wpuszczeniu w kolejne oczko - sytuacja się powtórzyła!... No i się zaczęło!... Takie były początki mojej przygody z gumowymi przynętami. :) Podkreślam - TO BYŁ MÓJ  PIERWSZY KONTAKT z tymi przynętami... :) ...Co ciekawe - dziś częściej sięgam po tzw. "twarde" przynęty a gumy (choć wiem, że są baaaardzo skuteczne) - leżą na dnie pudełka... :D

A mnie się wydaje, że te pierwsze kupowaliśmy jednak u Jacka Kowalskiego. Mam takie trzy do dzisiaj. :)  Najgorsze były te dżigi, które wtedy do nich się kupowało. Miały fatalne haki, ale jakieś pstrągi udało się tym złowić. Gumy były takie jak piszesz. Twarda guma, o dziwo ogonki dość dobrze pracowały. A najstarsze gumowe przynęty, które spotkałem u nas? To był jakiś 1967 lub 1968 rok. Objeżdżaliśmy wtedy jakieś jeziora Pomorza Zachodniego i w sklepie sportowym w Miastku nabyliśmy sobie z kuzynem po gumowej rybce. Z ciekawości, bo nie mieliśmy pojęcia jak tym łowić. Rybki były podobne do tych w Mepps Minnow. Całkiem nieźle wyglądały, dość miękka guma i nawet całkiem dobrze pomalowane. Wątpię, że pochodziły z Zachodu. Poza Mustadami, których u nas było dużo w sklepach i rodzynkami w rodzaju Mitchelli, raczej nic ze strefy dolarowej do nas nie trafiało. Nie sądzę też, żeby z któregoś kraju bloku wschodniego, więc chyba jednak ktoś u nas je produkował. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieku,

to mogły być twistery wykonywane przez firmę z Wrocławia. Ponoć, po przebarwienu, były dobre na bolenie.

One Sławku nie bardzo dawały się przebarwić. Trzymało się różne kolory razem i w zasadzie zawsze miały swój pierwotny. Wodoodpornych pisaków też nie było. Moje były żólte, pomarańczowe i czerwone. Boleniowych kolorów nie pamiętam. W  tamtych czasach Sławku bolenie nie brały na takie wynalazki nawet w maju. :)  Królowały ołowianki, wąskie wahadłówki w rodzaju Cefala, itp. Właśnie dlatego tych Cefali 1 z czaplą trochę mi zostało. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieśku,

na takie twistery, tylko specjalnie barwione, na początku lat 2000 i wcześniej, gdy wiedza na temat łowienia boleni nie była tak powszechna, Twój ziomek z Poznania, niejaki Bronisław Konopa, członek Kadry Narodowej w spinningu, w Warcie i nie tylko łowił bolenie. Mam nadzieję ,że pamięć mi nie szwankuje z zamieszkaniem B. Konopy.

Edytowane przez Banjo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Producentem tych że twisterów,i nie tylko, był Pan Prokopowicz, a zakład na Mielczarskiego, oczywiście Wrocław

Wygrzebane z zapomnianych pudełek.

 

To jednak pamieć mnie nie zawodzi  ;) . Dzięki za info, takich szczegółów nie znałem.

 

Już myślałem, że coś nie tak z pamięcią. Jak odłożę pieniądze gdzieś w domu, to potem nie mogę ich odnaleźć  :o  ;) . Zapominam, że nie mieszkam sam  :lol: .

Edytowane przez Banjo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wieśku,

na takie twistery, tylko specjalnie barwione, na początku lat 2000 i wcześniej, gdy wiedza na temat łowienia boleni nie była tak powszechna, Twój ziomek z Poznania, niejaki Bronisław Konopa, członek Kadry Narodowej w spinningu, w Warcie i nie tylko łowił bolenie. Mam nadzieję ,że pamięć mi nie szwankuje z zamieszkaniem B. Konopy.

B.Konopa Sławku jak mi się wydawało, kiedy o nim wspomniałeś, to  jednak Gorzów i oczywiście też Warta. Jedynymi kadrowiczami z Poznania w tamtych czasach byli Robert Taszarek i Dominik Paukszta. Wspomniana Kłodawka była kiedyś pstrągową rzeczką. Dziś już pewnie nie bardzo. Z Gorzowa był jeszcze przynajmniej jeden spinnigowy kadrowicz. Jego nazwisko mi z głowy wyleciało (Roman?), publikowano w wędkarskiej prasie jego wiersze. 

https://gazetalubuska.pl/lowia-cale-zycie/ar/7726945 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak Sławku. Roman Habdas. Dzięki za przypomnienie. Jakaś nagroda się należy, muszę pogrzebać i coś wybrać. ;)

 

Janusz nie rozpieszczaj mnie  ;) . Zrobię się taki bezczelny, że zanim udzielę informacji, to zażądam nagrody  ;)  :lol: .

 

Fajnie i cieszę się z tego, że mogłem pomóc. To są wspomnienia i raczej miłe. To już jest nagroda, przypomnienie młodości  ;)  :) .

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Producentem tych że twisterów,i nie tylko, był Pan Prokopowicz, a zakład na Mielczarskiego, oczywiście Wrocław

Wygrzebane z zapomnianych pudełek.

Piękne wspomnienia. Zwłaszcza, że okazało się, że miałem 2-3 okonie wyholowane i zdjęte z pojedynczego haka, w czasie, gdy kumple na obrotówki walczyli z wyhaczeniem jednej ryby. Chyba, gdzieś mam jeszcze jedną główkę z hakiem z tamtego czasu. Aż dziw, że wcinał się w pyski okoni.

Nie zapomnę też, jakie miałem zdziwienie, gdy takie czerwone cudo roztopiło mi kawałek wnętrza w wypasionym pudełku Germina (made in NRD), z regulowanymi przegrodami, a i sama przynęta odeszła, jak Plastuś na rozgrzanym piecu..

Edytowane przez Kokosz
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Czyszczenia szafy" ciąg dalszy. ;)

 

- Oryginale pudełka kołowrotków EMTE FORELLE.

- Jakiś "Japończyk" TRUE TEMPER 727. Numer jak z linii lotniczych. ;) :D

- Body, koło i korba i innego "japońca". Na razie nie wiem z jakiego.

- multik "made in USA". Nazwa "SOUTH BEND No. 50".

 

Trochę dziwnie się te fotki poukładały ale ... nieważne. :)

Pzdrówko.

_____

post-58042-0-48026700-1605024949_thumb.jpg

post-58042-0-36837100-1605024970_thumb.jpg

post-58042-0-20927100-1605024982_thumb.jpg

post-58042-0-05991500-1605025000_thumb.jpg

post-58042-0-99250300-1605025009_thumb.jpg

post-58042-0-00858300-1605025023_thumb.jpg

post-58042-0-30734300-1605025038_thumb.jpg

post-58042-0-19211700-1605025055_thumb.jpg

post-58042-0-29321000-1605025070_thumb.jpg

post-58042-0-29082000-1605025081_thumb.jpg

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...