Skocz do zawartości
  • 0

Pstrągowe rozpoczęcie sezonu – falstart - nowy artykuł


admin

Pytanie

Witam,

Dzisiaj publikuję nowy artykuł Pstrągowe rozpoczęcie sezonu – falstart. To nasza opowieść o wyprawie, którą mieliśmy okazję zorganizować blisko miesiąc temu. Od tego czasu byliśmy jeszcze kilka razy nad wodą ale ... tą pierwszą w sezonie postanowiliśmy opisać mimo, że ryb jak na lekarstwo. Zapraszam do lektury.

Tym samym zapraszam do publikacji swoich opowieści - konkurs na relację aktualny. Nie trzeba ryb by przenieść klimat na stronę. Zaprszam do współtworzenia tej strony.

 

Pozdrawiam

Remek

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 52
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy dla tego pytania

Top użytkownicy dla tego pytania

Opublikowane grafiki

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

No cóż normalna wędkarska przypadłość. Nie zawsze zbiega się żerowanie z wędkowaniem. Narobiliście mi smaku. Wspaniała relacja.

Osobiście cieszę się, że i tam są piękne, odkryte tylko przez tubylców i wtajemniczonych siurki z pstrągami.

 

W pudełku widzę znajome krakuski, no cóż u nas na nie jeszcze za wcześnie. Zaczynam ich używać dopiero od kwietnia.

A na blaszki próbowaliście? To takie sondażowe pytanie. Na jurze krakowsko-częstochowskiej są dość skuteczne - przynajmniej niektóre. Jeżeli będziecie tam jechać, dajcie znać, chętnie doskoczę do ekipy.

 

Pozdrawiam.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Cześć,

Osobiście używalem blaszek wahadłowych Janusz (w pudełku miałem jeszcze Radunię).

http://www.kogutomania.pl/images/Janusz.jpg

 

Pitt, absolutnie. Wszystko było w najlepszym porządku. Problem z ruchomą szpulą jest taki jak ze stałą - zamarzają przelotki w kolejności od góry (najlpierw szczytowa a później reszta). W szczególności w castingu (gdzie masz małe przelotki) jest to upierdliwe ale nie dyskwalifikujące metody. Sprzęt, którym łowiłem nie jest pstrągowy (obecnie jestem na etapie poszukiwania odpowiedniego) ale ... spokojnie mogłeś rzucić tam gdzie chciałeś przynęty od 4g wzwyż (bez najmniejszego problemu ale nie było to komfortowe - od 7g było ok :mellow:).

 

Ogólnie - klimat na takiej wycieczce jest obłędny. Osobiście uwielbiam przedzierać się przez kolejne zagajniki w poszukiwaniu jakiegoś fajnego zakrętu. Jeśli się to dodatkowo robi w dobrym towarzystwie to już miodzio. Mimo, że ryb nie złowiliśmy atmosfera była kapitalna. Miło było przewietrzyć się i porozmawiać z kumplami.

 

Pozdrawiam

Remek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam kolegów.

Bardzo podoba mi się krótkie sprawozdanko z dalekiego wypadu na pstrągi. przeciesz nie zawsze chodzi o to, żeby na siłę coś złowić. Była miła atmosfera, czuć to z tekstu. Wesołe zdjęcie z zakończenia i o to chodzi. Brawo chłopaki.

Uwagi techniczne do wyjazdu. Widać z fotek, że bardzo staraliście się coś złapać. Ilość woblerków obejmowała roczny zapas na czterech. Podobało mi się białe ubranko i czapeczka chyba Friko. Jednak ogólnie najbardziej dopasowany był chyba Remek. Obuwie dopasoane do głębokońci rzeczki. Sprzęcik bardzo ładny mimo, że japoński i trochę mocny, ale ładny. Castingowy i nie za długi. Bardzo popieram takie łowienie. Mam też malutką uwagę do Sebastiana. Chyba się na mnie nie obrazisz. Ja wiem, że istnieje taka szkoła, aby na rzeki stosować dłuższe kije. Ale jest również taka reguła ogólna żeby nie używać dłuższch kiji niż połowa rzeczki. (dotyczy również Narwi, Odry, Wisły i.t.d. :D U Ciebie kolego kij był zdecydowanie dłuższy od szerokości rzeczki na której łapaliście. (fotka na mostku)

 

przesyłam pozdrowienia

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tak Andrzeju, ten kamuflarz a ale balwan albo polarny miś to ja :blush:Niestety, niewiele to pomoglo. Najgorszy byl cinki zamarzniety lód na podejściu do rzeczki, w dole strumyka - po prostu nie dało się tak podejść żeby się nie połamał. Ratowałem się starając się podchodzić jak najwolniej, jak najdalej od wody i tam gdzie się dało łowiąc na wypuszczanego. Niestety bez efektu :D

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@GrynszpaN,

 

tak, to rzeczywiście Krakuski, moje ulubione woblerki pstrągowe. :D Na wahadełka też łowię ale raczej bardzo rzadko.

 

 

@Andrzej,

 

ten kij wyszedł tak tylko na zdjęciu :D

To krótki spinning bo ma 2,2 metra. Jak dla mnie jest idealny na małe pstrągowe, zakrzaczone rzeczki. Zapytaj Remka jak dobrze tym kijem operuje się w trudnych technicznie miejscach. Z rzutami (każdą techniką) nie ma najmniejszego problemu. Mam jeszcze takiego bliźniaka o długości 2,4 m i też chodzę z nim na pstrążki. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

I o to chodzi Panowie - o to chodzi!!!

 

Fajne zdjęcia, fajna atmosfera.. To bardzo ważne w czasach gdy ryb coraz mniej, a dookoła nas coraz więcej ludzi, którzy się mądrzą i wyzłośliwiają zamiast pisać, gdzie byli ostatnio na rybach i co złowili.. B)

 

Remek - jednak casting pstrągowy? :D No kurczę, 3mam kciuki.. Ale tu nasuwa mi się jedno pytanie. Czy nie uważasz, że silnik od Hondy nie pasuje do Wartburga, a jeśli maluch jest czerwony to i tak przgra w warcaby z zielonym trabantem? To bardzo ważne pytania Remku - zastanów się nad nimi zanim znów założysz nieodpowiednie buty do połowu pstrągów.

 

:mellow: :mellow: :mellow:

 

Pozdrawiam serdecznie,

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Potwierdzam, atmosfera byla super.Warunki polowowe bardzo trudne, trzeba bylo wybierac miejsca, gdzie dalo sie podejsc do rzeczki bez kanonady...

Jako, ze zabralem malo odpowiednich woblerow (chodzacych troche plycej), sporo czasu rzucalem mala i dosc ciezka blaszka Robo i Moby Dick (zdaje sie, ze ta firma niestety sie zwinela), troche tez czasu oralem malym kopytkiem i ciemnym twisterkiem.

Mialem tez obrotowki, ktorymi rzucalem zdecydowanie mniej.

 

Takze obawiam sie, ze to, co widac na zdjeciu to tylko artyleria jednego uczestnika, gora dwoch... :D

 

Nawet jak nie ma pstragow na wedce, warto sie na taka zimowa eskapade wypuscic, widoki sa niezapomniane...

 

Remek, jesli chodzi o pstragowke to rozmawialismy, zdecydowales sie...?

Gumo

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Cześć,

Efex, ano łowiłem na casting. Nie powiem, że było łatwo bo nie było i jeśli kogokolwiek miałbym namawiać na taki sposób łowienia nie odważyłbym się. Tak jak kiedyś pisałem. By cieszyć się z łowienia na casting trzeba dużo się uczyć. Wędką spinningową łowi się na pewno łatwiej bo po prostu nad wieloma rzeczami wogóle się nie zastanawiasz. Tutaj trzeba zastanawiać się na każdym etapie. Oczywiście pisze to człowiek, który zaczyna castingować lekko więc może się okazać, że za rok (niektórzy teraz pewnie zrywają boki ale to dobrze, że mogę przynieść trochę radości :lol:) będę pisał zupełnie coś innego. Mogę jednak, po słownie trzech wyjazdach, napisać, że castingiem da się łowić (właściwie rzucać, bo o łowieniu jeszcze nie było łowy) (wykorzystując różne techniki rzutowe; trzeba być świadomy, że takie są) ale wymaga to cierpliwości (jak cholera, bo pierwszy raz może wprowadzić w głęboką frustrację), treningu (z każdym razem idzie lepiej - możesz zapytać Rognisa jak rzucałem w ostatnią niedzielę), pieniędzy (na skompletowanie ODPOWIEDNIEGO sprzętu).

 

Ja, tak jak powiedziałem wyżej, nikogo nie będę namawiał na taki sposób łowienia (moim zdaniem to o wiele bardziej trudne). Sam jednak spróbuję. Jeśli po jakimś czasie stwierdzę, że to nie to będę szukał czegoś pod zwykłą korbkę. Stary nie jestem więc mam jeszcze czas by zmienić kilka razy wędkę :D A mnie po prostu casting bawi :mellow: a poza tym lubię wyzwania.

 

Pozdrawiam

Remek

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Bardzo podoba mi się w wypowiedzi Remka, ten entuzjazm i wiara w to, że można. Jednocześnie widać dojrzałość w postanowieniu. On zakłada, że może nie dać sobie rady, może mu nie wyjść, ale chce spróbować. Nie mając na dzisiaj odpowiedniego sprzętu łowi lżejszymi jerkówkami. Świadczy to o dużej determinacji i wierze w sukces.

Na dziś koniecznie wskazana jest przesiadka na castingowy zestaw pstrągowy. Dodatkowo niezbędny jest jakiś wyrośnięty, odważny i dzielny pstrąg, który zechce łyknąć jego woblerka. Dlaczego napisałem wyrośnięty?. Jest tutaj pewna analogia do jerkingu. Wędkarz łowiący od jakiegoś czasu różne szczupaki na różne przynęty zaurocza się jerkingiem. Kupuje stosownie mocny kij, odpowiedni multiplikator i na szczupakowej wyprawie posyła w łowisko krajowego glidera. Ma branie. Zacina, holuje i widzi przy łodzi prawie 50 cm szczupaczka. Co czuje lub zauważa. O wiele mniej adrenalinki niż na starym klasycznym zestawie szczupakowym. Uświadamia sobie, że nowy zestaw jest wspaniały ale na szczupaki metrowe i większe. Przy złapanym brakuje mu emocji, adrenaliny. Jest tylko szczupak jedna sztuka. Podobnie jest z pstrągami. Trzeba dostosować się wielkością sprzętu i mocą do nich. Trzeba umieć się schylić, przyklęknąć. Wówczas radość zupełna. Przy jerkówce i dużym niskoprofilowcu nawet czterdziestak wyskoczy z wody jak z katapulty i cała przyjemność, radość ze złapania gdzieś zniknie. Pozostanie tylko sztuka.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Efex, dzięki! :D Mogę zagwarantować, że nie będę pisał tylko o samych superlatywach. Jeśli coś nie pójdzie tak to na pewno to napiszę. Na razie próbuję. To mnie po prostu bawi :D Dzięki forum i bardzo ciekawym ludziom troszeczkę zmieniło się moje zapatrywanie na wyprawę wędkarską. Kiedyś to była ryba (cel). Teraz jest - eksperyment (casting, nowe przynęty, nowe techniki), ryba (inne niż szczupaki i sandacze), fotografia (uganianie się za fajnym ujęciem tak by było co oglądać po powrocie z ryb). Myślę, że jest to doskonalsze przeżywanie tego co nas kręci.

 

Thymallus, no nie dokładnie to wędka dżerkowa :mellow:. Do tej metody używam innego wędziska. Ale można tak powiedzieć porówując moc z poławianą rybą dlatego nie chciałem wogóle o tym pisać w relacji bo wiem, że narażam się na palec stukający w głowę. Jednak spóbowałem i mam świadomość tego co trzeba zrobić w następnym kroku. O tym właśnie myślałem mówiąc - eksperyment.

 

Pozdrawiam

Remek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Thymallus,

 

jedna rzecz nie podoba mi się w twojej wypowiedzi.

Chodzi o to, że nie każdemu sprawia przyjemość holowanie ryby na delikatnym sprzęcie. Nie tylko długie holowanie ryby może sprawić wędkarzowi przyjemność.

Niektórzy odczuwają satysfakcję, radość i przypływ adrenaliny podczas holu siłowego. Są tacy wędkarze dla których szybki hol to największa przyjemność.

Ja staram się dopasowywać zestawy do poławianych ryb, a szczególnie do określonych warunków połowów, jednak bardzo często moje zestawy są nieco mocniejsze niż powinny być w rzeczywistości. Jestem zwolennikiem szybkiego holu i to mi sprawia największą przyjemność.

Jedni lubią holować tak, a inni inaczej. Należy to uszanować. :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przy roztrzsaniu zestawow dosc czesto zdarza sie, ze jest omawiany sprzet gruby, tymczasem chyba najistotniejsze jest to, co merda sie w wodzie... :unsure:

Wlasnie uswiadomilem sobie, ze z uplywem czasu niedostepne lub trudnoosiagalne staja sie niektore prznety.

 

 

 

Zniknaly obrotowki o skrzydelku typu aglia, ktore mialy patent z odpinana kotwiczka (wystepowaly w 3 kolorach).Byly lepsze od Meppsow...

Zniknela firma Moby Dick, ktora produkowala znakomite blachy wahadlowe (na zdjeciu od gory to te dwie najmniejsze)

Nie widzialem juz od dluzszego czasu woblerow Tex, z ciekawa i bardzo prosta konstrukcja na jednej ramce, wykrepowanej z blachy(ten żółtawy od samej gory).

Nie ma tez woblerow Konowrockiego (to ten bananek) i Darkspinów (to ten koszmarek zaraz pod Texem).

Poza Storkiem i Rapala mini fat rap reszte wyrobow trudno mi nazwac...

Tylko wahadla RoBo trzymaja sie dzielnie i chociaz z trudem, mozna je zdobyc w roznych wielkosciach i grubosciach.. :D

Gumo

post-15-1348913181,6838_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie mam zdjęć, ale skoro rozpaczamy nad utratą dostępu do wielu przynęt, to chciałbym wspomnieć niezastapione Gębale - ŚP Henia Gębskiego z Lędyczka. T wobki były legendą pomorskiego psrągarstwa i te obecnie produkowane przez jego syna, nie są już takie jak Mistrza Henia!

 

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Rozumię Cię Sebastianie i się z Tobą zgadzam. Ja nie pisałem o delikatnym sprzęcie tylko o sprzęcie na pstrąga potokowego. Nieporozumienie wynika z terminologii. Z różnego pojmowania znanych skrótów UL,L, ML,M,MH czy H. Patrząc z jerkowego punktu widzenia można się pogubić. To rozumię.

Również istnieje chyba różnica w stopniu nirwany. Ja w odróżnieniu od Ciebie nie wypuszczam wszystkich złowionych ryb tylko kilka procet zjadam. W ubiegłym roku zżarłem prawie 4 szczupaki. Wierz mi, że złapałem dużo więcej.

W połowie spiningowym pstrągów od jakiegoś czasu stosuje się na świecie lekkie wysokomodułowe spiningi o szybkiej akcji i głębokim ugięciu zbliżonym do niegdysiejszych klusek stosowanych na przelewach rzek. Tylko są to kijki krótkie. Domyślam się, że tak uginający się kijek nie znalazłby uznania w Twoich oczach.

A sam hol?. Koledzy zwracają mi uwagę, że u mnie złowiona ryna bardzo się chlapie podczas holu. Przyznaję, że tak lubię. Sam rozumiesz, że nie jest to hol długi. Natomiast ryby nie fruwają na czas w powietrzu i sprzęt mam dobrany wielkością do spodziewanych rybek.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Andrzej,

 

ja też zazwyczaj mam sprzęt dobrany do wielkości poławianych rybek.

Z jednym wyjątkiem, jakim jest szczupakowa ciężka jerkówka o mocy H. Tutaj wielkość i ciężar przynęt decydują o wyborze tak mocnego kija.

Jednak na jerki łowię także innym sprzętem bo mam też kije jerkowe o mocy M i MH.

 

Pewnie zdziwisz się bo mój kijek pstrągowy jest krótki, dość szybki i podczas holu ugina się głęboko, prawie jak parabolik.

Co do wspomnianych klusek, to już nie raz pisałem o tym, że przelewowe i rafowe klenio-jazie uwielbiam łowić na długie kluski, które podczas holu gną się aż do samej rękojeści. :mellow:

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A widzisz Sebastianie. Już kiedyś Ci pisałem, że lubię czytać Twoje teksty i mniej więcej pamiętam co w nich było.

A długie kluski. No cóż nie ukrywam, że też kiedyś przez to przechodziłem. Wszystko jest dla ludzi. KIje również. Dla różnych w różnym okresie.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wlasnie uswiadomilem sobie, ze z uplywem czasu niedostepne lub trudnoosiagalne staja sie niektore prznety.

 

 

Wśród Twoich błyskotek wypatrzyłem rzadką już, ale cenioną obrotówkę Veltic - Rublexa. Łza mi się w oku zakręciła - miałem kiedyś okazję kupić z drugiej ręki i połowić na stare egzemplarze - rany jak TO się kręciło prowadzone z prądem rzeczki...

Co miałem już urwałem, cała reszta to już nie było to.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...