Skocz do zawartości
  • 0

Utopiony kołowrotek "na gwarancji" - co dalej?


adiz1

Pytanie

Podczas podbierania rybki przypadkowo całkowicie zamoczyłem w wodzie nowy kołowrotek. Sprzet jako tako osuszony, ale wymaga przesmarowania - mechanizm głośno chodzi. Widzę dwa wyjścia - konserwuję sam /ewentualnie oddaję w ręce lokalnej złotej rączce/ lub też zwracam się z taką prośba do autoryzowanego serwisu. Czy ingerując samemu w rozbieranie mechanizmu nie utracę gwarancji producenta? W opcji drugiej - czy wysyłając kołowrotek do serwisu, w ogóle mogę liczyc po tym wszystkim na dalszą gwarancję?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

15 odpowiedzi na to pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Przyznam się, że strzelam na ślepo - nie mam przed sobą karty gwarancyjnej kołowrotka, ale gdyby jakiś pracownik serwisu próbował mi powiedzieć, że straciłem gwarancję mocząc coś co służy do łowienia ryb to... na chłopski rozum kołowrotek jest wodoodporny. Jak z paragrafami? Sam jestem ciekawy. Mechanizm głośno chodzi po zamoczeniu?? Hmmm raczej wdał się piasek.

 

 

btw - gdy mocno leje deszcz to przestajesz łowić w obawie o utratę gwarancji? :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A dlaczego zamierzasz go konserwować? Wiesz, że na pewno trzeba?

Ja na ten przykład również i to dzisiaj, w trakcie pstrągowania, utopiłem wędkę.

W całości.

Dobrze, że wabik został w łapie <_< . I tak po nitce do kłębka.... odzyskałem wędkę :D

Konserwacja mojego TP, polegała na wysuszeniu, tudzież wytrzepaniu z niego wody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Woda tu nie ma znaczenia czesto plukam kolowrotek np.po powrocie znad oceanu zeby soli sie pozbyc a nad woda to juz normalka gdzies kij poloze do wychaczenia rybki to kolowrotek zawsze plukam w rzece jak narazie po 2 latach chodzi dalej bez problemu po 1 konserwacji.woda nie wyplucze smaru ani go nierozrzedzi.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam,

A propos płukania kołowrotków: co innego opłukać pod bieżącą wodą, a co innego zanurzyć często w mętnawej wodzie. Silnik zaburtowy jest zanurzony w wodzie, chłodzony wodą, może być oblewany wodą, ale jak woda dostanie się do przekładni albo do cylindrów to bez serwisu długo nie pociągnie.

I nie był bym taki pewien czy olej i smar w kołowrotkach w żadnym stopniu nie traci swoich własności po wymieszaniu z wodą. Doświadczenie (nie konieczne własne) mówi mi, że można w ten sposób załatwić 99% kołowrotków (łącznie z Daiwą i Shimano). Ale to już decyzja każdego użytkownika.

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pytanie dotyczyło gwarancji..

Po prostu oddaj kolowrotek do serwisu i zobaczysz co bedzie dalej.

Reklamujesz głośną pracę.

jeśli sam bedziesz rozkręcał kołowrotek to oczywiście gwarancję producent może anulować.

Nie zmienia to faktu ,że moje kołowrotki często były zanużane, topione, pracowały wiele godzin w deszczu i jakoś specjalnie im to nie szkodziło.

pozdrawiam

Darek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tak jak ktoś napisał wcześniej - jest różnica między zatopieniem a zachlapaniem (pod które podchodzi mycie pod bieżącą wodą po powrocie np. z morza). Większość kołowrotków opisana jest jako washable - odporne na zachlapania i mycie.

 

Smar traci swoje właściwości w wyniku kontaktu z wodą - w czasie kręcenia kołowrotkiem urabia się na masło a jego właściwości smarne drastycznie spadają. Nie wspomnę już o tym, że wilgoć w środku powoduje przyspieszoną korozję metalowych elementów.

 

No i last but not least - jeżeli zmieniacie smar w kołowrotku, szczególnie w wyższych modelach, to stosujcie coś innego niż te dostępne w sklepach - dla mnie ideał to hot sauce lub oryginalna oliwka i smar shimano w sprayu - bardzo rzadkie. Aplikacja gęstego smaru odbija się bardzo mocno na kulturze pracy.

 

@darsio

 

Jeżeli woda dostała się do korpusu, to taka reklamacja zostanie z miejsca odrzucona. Użytkownikowi proponuję zadzwonić do serwisu zadać proste pytanie:

 

Czy jeżeli zalałem kołowrotek wodą i oddam na czyszczenie i smarowanie do serwisu to czy będę miał dalej gwarancję

 

Jeżeli odpowiedź brzmi nie - olej serwis i zrób to sam, albo oddaj lokalnej wędkarskiej złotej rączce.

 

Pozdrawiam

 

Paweł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

 

Daleki jestem od wprowadzania w błąd serwisu, ale głośna praca może być spowodowana nie tylko utopieniem kołowrotka.

Jeśli serwis stwierdzi, że tak właśnie było powinien zaproponowac odpłatną naprawę ( może tylko przesmarowanie).Może anulować gwarancję- jego prawo

Natomiast jeśli sami rozkręcimy kołowrotek, lub zrobi to złota rączka, to moim zdaniem automatycznie pozbawiamy sie gwarancji, która trwa rok, dwa , a czasami pięć lat, niejako na własne życzenie.

 

pozdrawiam

Darek

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Darek,

 

Pierwsze co stwierdzi serwis, to to że kołowrotek był użytkowany w sposób niewłaściwy - czytaj zalany wodą, co od razu nasuwa odpowiedź. Obecność wody w korpusie jest zawsze ewidentnie widoczna. Sądzę, że mimo wszystko powinien zadzwonić i się spytać jak podchodzą do tych spraw - jeżeli i tak utraci gwarancję, pomimo odpłatnej naprawy (w co wątpię - bo niby dlaczego), to odsyłanie do serwisu mija się z celem - to samo, taniej i szybciej można zrobić na miejscu.

 

Pozdrawiam

 

Paweł

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mój Stradic FH po kąpieli też zaczął głośno pracować.

 

Rozbierz łożysko oporowe, wyczysc i wytrzyj do sucha. W 99% przypadków to ono jest sprawcą głośnej pracy kołowrotka po zatopieniu. Przekładnie tez należaloby wyczyscic i przesmarowac, tak jak wspomniał psulek smar pracujacy na przekładni zmieszany z wodą tworzy tzw. budyń co na pewno zauwazymy przy okazji pierwszych mrozków :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wbrew temu, co napisał jeden z poprzedników, kołowrotek nie jest przeznaczony do pracy w środowisku (pod)wodnym. ;)

Najpierw przeczytaj kartę gwarancyjną tego kołowrotka.

Z reguły utratę gwarancji powodują samodzielne naprawy/próby napraw sprzętu. Konserwacja kołowrotka w mojej ocenie nie stanowi takiej naprawy, a jest wręcz obowiązkiem użytkownika.

Wszyscy wiemy, że producenci sprzętu raczej oszczędzają na smarach. Utratę gwarancji powinny natomiast spowodować uszkodzenia mechaniczne będące następstwem pracy kołowrotka 'na sucho'.

Sytuacja jest podobna np. do użytkowania standardowego akumualatora - kwasiaka, do którego aby dolać wodę destylowaną, musisz odkręcić korki.

W razie wątpliwości oczywiście możesz zadzwonić do serwisu.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

I jeszcze jedno pytanie. Jak gwarant pozna, że kołowrotek został rozkręcony jeśli zostaną użyte do tego odpowiednie narzędzia (mam na myśli wykluczenie np. śrubokrętów marek hipermarketowych zrobionych za przeproszeniem z gównolitu)? Jeśli śruby nie będą pokarcerowane i nic nie zostanie spartolone w środku, to w czym problem? Proponuje użyć jeszcze odpowiednich samorowideł i cieszyć się z użytkowania kołowrotka.

PS. O ile sobie przypominam kiedy podobny problem miał właściciel Daiwy Certate, po przesmarowaniu odpowiednim smarem śmigała jak nówka sztuka.

 

Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A dlaczego zamierzasz go konserwować? Wiesz, że na pewno trzeba?

Ja na ten przykład również i to dzisiaj, w trakcie pstrągowania, utopiłem wędkę.

W całości.

Dobrze, że wabik został w łapie <_< . I tak po nitce do kłębka.... odzyskałem wędkę :D

Konserwacja mojego TP, polegała na wysuszeniu, tudzież wytrzepaniu z niego wody.

 

Będzie troszkę OT ale....Co prawda młynek pływał w rzece, tylko kilkanaście sekund jednak .....:unsure:

Zaniepokojony nieco tekstami, jakie poczyniliście powyżej, postanowiłem rozebrać i skontrolować jego mechanizm.

Właśnie skończyłem jego składanie.

Co stwierdziłem?

Otóż nic. Ani śladu wody, masła, czy temu podobnych rozwodnionych substancji.

 

W trakcie składania tego młynka, przypomniałem sobie inne zdarzenie gdy to cała wędka zwisła mi z krzaka, na żyłce zaczepionej o gałąź.

Wisiała pionowo, w ten sposób, że ABU C4 (ten na ślimaku), cały czas a trwało to dość długo, zażywał nadprogramowej zimowej kąpieli.

Wówczas nie rozkręcałem młynka. Wysuszyłem tylko.

 

Wnioski? Żadne. Może mi się tylko udało?

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...