Skocz do zawartości

Najlepsze wędzisko muchowe-subiektywny ranking użytkowników


kardi

Rekomendowane odpowiedzi

Podobno Żaksą Switch pękały same z siebie, ale krótka analiza znanych mi przypadków wykazała znaczne przeciążanie blanku np. uzywaniem głowic 450grain do kija do którego ja uzywam 300 i jak dla mnie jest to optimum (da się lżej, a przy 375 czuć jak gnie sie już w rękojeści)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat raczej nie na miejscu.

Ja przez cała karierę muchową (min 30 lat) złamałem starą polską klejonkę (szczytówka) po zaczepieniu za plecami strimem od trawę. Ale one podobno były liche co naocznie było widać (dużo kolanek i nie dobierany materiał). Gdyby nie to pewnie by hulała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat brzmi "Najlepsze wędzisko muchowe subiektywny ranking użytkowników", więc nie interesują mnie przypadki połamanych. Dlatego jak ktoś mocno użytkuje swoją wędkę i mu nie strzeliła (pomimo proszenia się o to użytkownika), może o tym wspomnieć. Ile lat bezawaryjnego użytkowania mają za sobą te najlepsze. Ile lat przelotki, ile lat łączenia, ile lat bez problemów?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fajna byłaby wędka, która nie strzeli z byle powodu, cena i półka nieważna. Immortal.

Stawia się na firmy z historią i tradycją, a nie tanie wynalazki pana Dżona Łu, który zmieni interes za miesiąc.

Kupując kij Sage czy Winston nie musisz drżeć o to, czy strzeli przy głębokim ugięciu.

Jest to wybór racjonalny, bo serwis jest zapewniony na modele lata wstecz bez odbijania piłki i uników.

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myślę że spokojnie można by jeszcze dorzucić Orvisa mam jakieś stare kijki z przed 15 lat, mam nowego koledzy mają całe kolekcje wędki nadal działają nic się im nie dzieje i w razie problemu również nie ma kłopotu z gwarancją czy serwisem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

stara zielona szklana pusta Germina ;)

Kiedyś użytkowana intensywnie, dzisiaj gdy mnie bierze na oldsula ;)

Nic się z nia nie dzieje.

Przelotki wymieniłem kilka lat temu, ale to była taka moja fanaberia przy okazji ustawiania ich w kręgosłupie. Kijek po tym dostał nowego zycia i całkiem fajnie się nim łowi. Wymaga jedynie cięższego niż przy nowoczesnych kołowrotka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Ja mam takie kije, których złamać jest nie lada sztuką. Choćby się nawet bardzo chciało i robiło wszystko by to zrobić.

Można je dać dzieciakowi żeby prał nimi przybrzeżne krzaki, można próbować szczytówką okrąg zamknąć naciągając ją po samą rękojeść prawie przy zwijaniu linki, można po nich przejechać rowerem niechcący (serio) ... testów na przejechanie autem, tudzież odporność na drzwi samochodowe lub klapę bagażnika nie próbowałem, ale mam podstawy twierdzić że drzwi czy klapa mogły by się nie ostać po takiej próbie ...   :P

To "żóltki". Czyli amerykańskie chińczyki Eagle Claw.

Mam w tej chwili cztery modele. Trzy z serii Featerligt: 6'6''#3/4; 7'#5/6 i 7'6''#5/6. Oraz całkiem nowy wypust z serii obecnie produkowanej czyli Parabolic 8'6''#5.

Rozwodzić się za bardzo nad nimi nie ma co. Amerykanie, podobnie jak w wielu innych dziedzinach, bardzo dobrze wiedzą co potrzeba zrobić żeby rozpropagować i upowszechnić jak najszerzej  jakąś ideę - tutaj akurat wędkarstwa muchowego. Trzeba po prostu dać o ręki ludziom na sam początek, bardzo tanie, w miarę przyzwoicie wykonane i nie zniszczalne narzędzie do wykonywania i wdrażania tej idei w życie.

Odbiegnę na chwilęod tematu wędkarskiego, posługując się pewną analogią z mojej branży zawodowej.

W całej Ameryce Północnej panuje powszechna opinia i przekonanie że kolonizacja kontynentu i jego zasiedlenie nie było by możliwe gdyby nie - no właśnie wcale nie upór osadników, chęć zdobywania ziemi, złota, możliwości i chęć dorabiania się majątku od podstaw. To wszystko też, ale nie było by to mozliwe bez ... żeliwnego małego piecyka (kozy), który można było wszędzie zabrać ze sobą, używać nawet w wozie, który był niezniszczalny i w którym palić można było wszystkim - węgle, drewnem, torfem, liśćmi, suchym mchem, itp. I który dawał ciepło zawsze i wszędzie gdzie tylko stał.

Piecyk taki był na tyle lekki i mobilny że dało się go mieć zawsze przy sobie gdy zechciało się spakować i przenieść w całkiem inne rejony żeby zacząć życie na nowo.

Żeliwne piecyki projektowali, produkowali i sprzedawali niemal wszyscy wielcy ówczesnego amerykańskiego świata, na czele z ojcem założycielem Stanów Zjednoczonych Benjaminem Franklinem i jednym z pierwszych prezydentów USA Thomasem Jefersonem.

Podbnie jest z "zółtkami".

To kijki za 25-30 dolców, które można kupić w każdym merkecie czymiejscowym sklepie znajdującym się w pobliżu wody gdzie można łozić ryby. Jak się ojcu zechce wybrać z synem na ryby to idzie i kupuje po drodze nad rzekę. Podobnież z dzieciakiem - jak wpadnie na pomysł że chce zacząć łowić ryby na muchę to znajduje pod choinką, albo dostaje na urodziny żółty kijek za 25-30 dolców.

I nie jest żadną ujmą, czy wstydem takim kijem tam łowić.

Wracając do samych wędek - o dziwo dwa najmniejsze modele Featerligt'a trzymają klasę jaką są opisane. Model 7'6''#5/6 można używać zarówno do suszenia lipieniowymi muchami linką piątką, jak i ... łowienia szczupaków na 15 cm papugi linkami #8/9. I to komfortowo.

Wykonanie badziewne, tam i ówdzie jakaś krzywizna, po 2-3 godzinach luzy na złączach, ale ogólnie dizajn może się podobać i co najważniejsze nic się złego nie dzieje, nie psuje, nie niszczy zbyt szybko.

Nowa seria Parabolic jest zrobiona jeszcze badziewniej i jeszcze bardziej oszczędniej. Nie wiem jak inne modele (czy są na ten przykład), ale moim 8'6#5/6, ciężkim jak bejsbolowa pała, można by łowić bałtyckie foki (gdyby były do łowienia). Linki #7 czy #8 z mniejszymi muchami wywala całe " na dwa razy" - coś w stylu jak to pokazuje Krzysiek na filmie ze swoją Cantarą. ALe jak ktoś nie ma zapędów do łowienia okazów, to klenia też połowi linką #6 na mokrą, piankowca czy

sporą jętkę.

Pomimo tej badziewności i taniości te kije przyciągają jak magnes i wcale człowiek nie chce się z nimi rozstać. No bo po co je sprzedawać i jeżeli już to za ile ? Za stówkę ? To gdzie ja lepsze kijki będę potem szukał do brodzenia po krzaczorach, do wożenia cięgiem w stanie rozłożonym w aucie i gotowym do łowienia w każdej chwili, dla dzieciaka jak mu się znudzi wysiadywanie przed kompem, tudzież dla 5-6 letniego brzdąca od znajomych, który też chcespróbować jak widzi wujka łowiacego rybki ?

Zdjęcia Featherlight zamieszczałem już wcześniej w tym wątku, jak kupiłem swój pierwszy model. To teraz jakieś z pola boju i zdjątko nowego Parabolic'a.

Brakuje u nas w kraju zarówno takiego podejścia do tematu wędek dla początkujących wędkarzy muchowych, a zwłaszcza dla dzieciaków i młodzieży, dla których kij 9' jest zdecydowanie jeszcze za długi do machania. Brakuje też samych kijów i przekonania że zanim zacznie się machać kijami za tysiace złociszy, to warto potrzymać najpierw beż żenady w dłoniach, takie za przysłowiową stówkę. Żeby kultury technicznej i materiałowej nabrać, by się kijki za te grube tysiące nie łamały  ;)

Pozdrawiam.

post-63414-0-75598900-1536313159_thumb.jpg

post-63414-0-10030100-1536313173_thumb.jpg

post-63414-0-58818100-1536313689_thumb.jpg

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Temat brzmi "Najlepsze wędzisko muchowe subiektywny ranking użytkowników", więc nie interesują mnie przypadki połamanych. Dlatego jak ktoś mocno użytkuje swoją wędkę i mu nie strzeliła (pomimo proszenia się o to użytkownika), może o tym wspomnieć. Ile lat bezawaryjnego użytkowania mają za sobą te najlepsze. Ile lat przelotki, ile lat łączenia, ile lat bez problemów?

 A ja właśnie myślę, że więcej wiedzy ktoś wyniesie z tego, że wymieni się te wędziska złamane. Dla mnie bardziej miarodajna jest informacja, że kije wymienione przez macka lepiej omijać, bo widać, że padły nie z jego winy, niż to, że ktoś ma Winstona dwadzieścia lat. To drugie bardziej oczywiste, ale strzelające kije nie są wyłącznie domeną tanich producentów, historia zna takie przypadki i lepiej właśnie takie wskazać. Bo kosztowne zazwyczaj bywają. Zadbane, czyste złącza taniego chińskiego wytrzymają tyle, ile w Winstonie, ale chińskie przelotki już niestety nie. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od dwudziestu paru lat łowię wyłączie kijami sage. Miałem 3 awarie. Raz drzwi od łazienki. Raz streamer uciął szczytówke i raz leżąc w trawie usiłowałem zmienić linkę nie wychylając się bo 60 tak wychodził metr ode mnie. No i koniec linki zaczepił o przelotkę i traach. Do dziś jeśli #5 to łowię starym ulubionym XP.

Mam jeszcze loopa #3 też z 10 lat i nic mu nie jest.

Generalnie nie znam wędki nawet tańszej która strzeliła przy normalnej eksploatacji, nie przeciążona, nie przytrzasnięta i nie walnięta o gałęzie.

Co nie znaczy że nie jest to możliwe

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No cóż, są wady produkcyjne - zdarzają się każdemu i każdy kij może strzelić.

Są też wady konstrukcyjne i wtedy w serii strzelają kije w prawie tym samym miejscu i taki sam sposób.

Taka wada chyba występuje w wymienionych wcześniej Oraclach, ale tez widziałem serię Browninga (spiny) które strzelały wzdłuż ☺

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładny, ciekawy post, Kolego Forest (#1335).

I o żółtych wędeczkach, i o piecykach.

Ile ja się wysiedziałem przy takiej kozie, ogrzewała mi plecy i pozwoliła ugotować posiłek na licznych poligonach.

Istotnie, wynalazek genialny, na każde paliwo.

A i takiego żółtka posiadam, 8 stóp, od ponad roku nie łowiłem na niego, aż go przed chwilą wyciągnąłem z kąta.

Taki bardzo badziewny się nie wydaje, choć arcydziełem trudno go nazwać. Jest za to idealnie prosty, jak strzała, po przyłożeniu do oka i pokręcaniu

w palcach w każdej pozycji pokazuje jednakowe ugięcie, może tylko ten egzemplarz...

Dla mnie to bardzo ważne, wędka-krzywulec dowolnej firmy nie ma w moim arsenale prawa bytu. Mimo, że użytkowo lekka krzywizna

nie przeszkadza, to świadomość posiadania takiego ku...szona :) psuje całą radość z łowienia

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ładny, ciekawy post, Kolego Forest (#1335).

 

nie przeszkadza, to świadomość posiadania takiego ku...szona :) psuje całą radość z łowienia

Zgoda, krzywy kij odbiera wędkarskie zadowolenie drogi sierżancie! :(

 

Kolega forest bardzo ciekawie nam opisał żółte kijaszki , naprawdę przeczytałem Twój wpis z ciekawością. :)

 

Czy wędzisko może złamać się przy prawidłowym uzyciu?

 

Tak!  Orvis Helios 2 w lekkim wydaniu pękł w trakcie rzutu.Nowy, na gwarancji, po prostu się złamał i tyle.

Myślę, że przelotka była przymocowana zbyt silnie, bo blank pękł pod omotką.

Zawsze mam 2 kije, więc pomorska wyprawa nie skończyła się porażką.

Sage one 9/4 wyciagnął mnie z klopotów

 

post-46397-0-59846100-1536340995_thumb.jpg

 

Sorry Robert Bednarczyk - wyznawco H2, ale w imię rzetelności musiałem :wacko:

pozdrawiam - Pablo

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi Orvis (Western 3) też strzelił podczas energicznego rollcast-a. Blank trzasnął tuż nad łącznie między dolnym a środkowym składem. Wcześniej służył bezawaryjne 7 lat. Czy to wina samego kija? A może podczas całodziennego łowienia zluzowalo się łączenie? Niewiem...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ja złamałem 3kije. Pierwszy to Greys G-series 8' #3/4. Kapitalna wędka. Mimo że węgiel to ugiecie po sam korek jak w szklaku. Podczas wyrywania nimf jedna niczym śrut z wiatrówki uderzyła w blank. Hyc i się za chwilę złożył. Naprawiłem. Działa jak trzeba. Gdyby nie zbyt grube przelotki fabryczne było by gites. Kolejna wędka która mi strzeliła to Talon model carrington 9' #5. Też bardzo fajna wędka, ale trójskład. Zbrojna z blanku. Na rybach może 10 może 12 razy była. Na pewno nie była uderzona o krzaki czy inne mosty. Tego jestem pewny. Podczas rzutu rolką blank strzelił. Tak dziwnie spiralnie. Mimo, że gwarancja dożywotnia itd to producent nie uznał gwarancji nie chce dorobić części i jestem w ciemnej d... kolejna wędusia która pękła to Greys gr50. Blank 'suchy' cieniutenki, papierowy. Szału się nie spodziewałem po nim. Też nie był uderzony, ale podczas rzutów 'trzeszczał'. Aż któregoś razu pękł przy wymachu. Leży do tej pory.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój Greys GS 9' #5 przeżył upadek z dachu jadącego auta i rozjechanie przez jadący za mną samochód... Lekko pogiete przelotki w części szytowej i obtluczony uchwyt kolowrotka... Służy do dziś, już drugiemu koledze jako kij zastępczy (woziłem go zawsze jako zapas w bagazniku) po złamanych na rybach kijach (Hardy i Vision).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgoda, krzywy kij odbiera wędkarskie zadowolenie drogi sierżancie! :(

 

Kolega forest bardzo ciekawie nam opisał żółte kijaszki , naprawdę przeczytałem Twój wpis z ciekawością. :)

 

Czy wędzisko może złamać się przy prawidłowym uzyciu?

 

Tak!  Orvis Helios 2 w lekkim wydaniu pękł w trakcie rzutu.Nowy, na gwarancji, po prostu się złamał i tyle.

Myślę, że przelotka była przymocowana zbyt silnie, bo blank pękł pod omotką.

Zawsze mam 2 kije, więc pomorska wyprawa nie skończyła się porażką.

Sage one 9/4 wyciagnął mnie z klopotów

 

attachicon.gif DSCN9238.JPG

 

Sorry Robert Bednarczyk - wyznawco H2, ale w imię rzetelności musiałem :wacko:

pozdrawiam - Pablo

Paweł, przecież te kije robią nie robią roboty i błąd może się przytrafić. Zbyt mocne nawinięcie omotki to dość powszechny błąd i w zasadzie dotyczy tylko wędzisk fabrycznych.  Szczególnie tańszych. Tam gdzie w produkcji liczy się ilość a nie jakość. Przy zbrojeniu w pracowni takie rzeczy praktycznie nie występują. Twój Pawle Sportex, którego nabyłem u chłopaków na Głogowskiej, ma od kilku lat trzeciego właściciela i z tego co mi wiadomo miewa się dobrze. U mnie trochę przeżył, ale też dostał nowe przelotki. No to i ile ma lat? Wydrapane igłą na czarnym lakierze uchwytu nazwisko pierwszego właściciela oczywiście zostało. :)  Najważniejsze żeby z kijkiem ulubionej firmy nie udawać się do łazienki. :) Mój łukawicki RPL Tomku miewa się dobrze, a kupiłem go dwa, może trzy lata przed 1998, czyli naszym pobytem u Jana. Muchówki nad wodą nigdy nie złamałem. Dwa spinningi. Przez własną nieuwagę. A gdybym opisał jaką próbę przetrwał mój były Loop, jakiej z całą pewnością producent nawet w najbardziej koszmarnym śnie nie przewidział i gdybyście jeszcze mogli zobaczyć tę całą sytuację. :D  Wniosek jest jeden. Nie jest łatwo złamać wędzisko i jeśli, to przez nasze błędy, do których przeważnie ciężko się przyznać.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam

Opisze moj przypadek zlamania wędziska topowej firmy model topowy

Dopiero wchodził do sprzedaży

W trakcie rzutow próbnych na basenie firmowym wędzisko pęklo w polowie rękojęści ( środek uchwytu korkowego)

Na pewno bylem pierwszy w Europie i być może na Świecie ktory polamal takie wędzisko

Taki zaszczyt mnie kopnął  :D

Wada fabryczna

Podobno rękojeść toczono na blanku i nastapilo przeciążenie - takie wytlumaczenie usłyszalem

Polamalem też kilka wedzisk nad wodą robiąc rózne fikołki w trakcie wywrotek na śliskim podlożu  ;)

Ostatnio ulubiony HELIOS 9'#5

Klaniam się Marian

Edytowane przez marian-56
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

He ... z tymi krzywiznami w "żółtkach" to jest dosyć ciekawa sprawa.

Dwa modele z moich czterech są zawsze idealnie proste (Parabolic i Featherlight 7'#5/6). Natomiast następne dwa przyszły do mnie nieco krzywe i byłem nieco rozczarowany.

Ale wiele kijków da się spokojnie naprostować - to wymaga tylko czasu. I tak też zrobiłem.

Zadowolony spakowałem je do wspólnej tuby związane lekko miękkimi gumkami (jak przystało na tanie kijki, "żółtki' są dostarczane tylko w "eleganckim" foliowym woreczku) i po paru dniach i ich wyjęciu okazało się że ... przekrzywiły się całkiem w drugą stronę niż były z początku ...  :rolleyes:

Po parunastu minutach "prostowania" ręcznego ... wróciły znowu do stanu idealnej prostoty.

Znowu zadowolony odłożyłem kijki. I po paru dniach wyjąłem  jednego z nich nad wodą.

I konsternacja - znowu całkiem inna krzywizna niż poprzednio. Smoliłem już to, zacząłem łowić i ... okazało się że po 2 godzinkach rzucania sznurkiem krzywizna zniknęła a kijek pokazywał tylko naturalny zwis w dół pod własnym ciężarem.

No i tak z tymi dwoma kijami jest do tej pory - zachowują się jak rasowe klejonki  :D

Poleży któraś z nich w aucie przez tydzień w stanie rozłożonym - przyjmuje krzwywiznę w stronę w którą akurat zwisała. Zepnę gumką szczytówkę z dolnikiem - na szczytówce po paru dniach widać gdzie dokładnie była spięta gumka. Rozkłdam, 1-2 minuty delikatnego rozginania w paluchach albo godzina - dwie łowienia samego i kijjest prosty.

Czary.

Albo plastelina w blanku.

Nie wiem czy to właściwości akurat tych modeli, czy układu mieszaniny mat i włókien w samych częściach szczytowych ... Przyzwyczaiłem się do tego i już mi to nie przeszkadza - wręcz przeciwnie, zacząłem to traktować jako swego rodzaju amerykański folklor jaki mi fundują te kijki  :P

Pozdrawiam.

Edytowane przez Forest-Natura
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...