Skocz do zawartości
  • 0

Katastrofa ekologiczna powodzi a regulacja / zbiorniki zaporowe /program małej retencji / MEW


Friko

Pytanie

Przy okazji katastrofy ekologicznej na rzekach podlasia, mazowsza i lubelszczyzny, spowodowanej jak słychac wezbraniami wód a następnie spływem z powrotem do koryta wód z tych wezbrań przychodzi mi do głowy następujące pytanie:

 

czy i o ile udałoby się zminimalizowac skutki tego typu zdarzeń, gdyby rzeki te były w większym stopniu uregulowane a w szczególności, gdyby istniały obwałowania (względnie ciaśniejsze obwałowania) uniemożliwiające tak szerokie wylewanie rzek oraz zbiorniki zaporowe na samych rzekach dzięki którym - jak mi się wydaje - można byłoby jakoś zatrzymać falę beztlenowej wody ratujac ekosystem poniżej zapory.

 

Hasła melioracji / regulacji wędkarzom kojarzą się tradycyjnie negatywnie - i zapewne nie bez przyczyny. Ale być może ten punkt widzenia wcale nie jest taki obiektywny i słyszny jak nam się wydaje?

 

Nie formułuję żadnej tezy - stawiam pytanie. Wiem że są na forum osoby kompetentne żeby na nie odpowiedzieć, liczę że zabiorą głos.

 

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

17 odpowiedzi na to pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Wszelkie tego typu inwestycje pochłaniają ogromne pieniądze, za które można odbudować rybostan rzeki. Natomiast raz postawiona zapora, regulacja itp. trwale zmienia ekosystem - czy to się opłaca? Wątpię...

Pamiętam wiele powodzi na Bugu, zalane całe hektary w 97 (wysoka woda w kolorze herbaty nie przeszkadzała wściekle żerować sandaczom)itd. Przez wiele lat nic się nie działo, owszem płynęły czasami brzany, szczególnie latem i w połowie lat 80, kiedy woda w Bugu nie była za czysta.

To co się teraz stało jest osobliwym zjawiskiem, prawdopodobnie doprowadził do tego splot wielu czynników, zjawisko to jest dość dziwne i raczej bardzo rzadkie (mam taką nadzieję).

Czy zniszczenie dziesiątków kilometrów rzek i rzeczek, otoczenie dzikich zakoli wałami, zgrzyt koparek, wycinka drzew...Czy to coś da? Proszę zwrócić uwagę choćby na Mątawę, kilka mewek i wody w rzece jak na lekarstwo. Regulacje wiążą się z obniżeniem poziomu wód gruntowych, upalne lato i kolejna przyducha...

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Też wątpię żeby takie rozwiązanie coś dało.

Wszelkie spiętrzenia spowalniają przepływ wody. W tej sytuacji przyspieszenie przepływu mogło by coś dać.

 

Przynajmniej tak mi się wydaje...

 

Z resztą, jeśli sprawdzi się najgorszy scenariusz to będziemy wiedzieć czy zapora cokolwiek powstrzymała...

Choć mam nadzieję że przynajmniej zalew wytrzyma.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To trochę zabieranie się za problem od d*** strony. przyczyną katastrofy nie są wylewy rzeki, bo jako takie rzeki wylewają w naszym rejonie +- od ostatniego zlodowacenia. W IE rzeki wylewają co zimę i pod wodą są tysiące hektarów pastwisk (jakoś dziwnie nikt tam nie buduje osiedli...) i problemu nie ma. Problem wydaje się być zbyt duże nawożenie pól i wywożenie syfu na nie.... a nie regulacje bądź ich brak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To trochę zabieranie się za problem od d*** strony. przyczyną katastrofy nie są wylewy rzeki, bo jako takie rzeki wylewają w naszym rejonie +- od ostatniego zlodowacenia.

...

Problem wydaje się być zbyt duże nawożenie pól i wywożenie syfu na nie

nic dodac ni nic ujac, niestety i ja tak to widze, zaingerowalismy w nasze srodowisko i ten fakt jest w niektorych rejonach planety nieodwracalny, nawet jak zrenaturalizujemy rzeki to uziemimy sie czyms innym ... taki juz jest malpolud ...

jak z tego wybrnac? zaczekajmy na kolejny okres lodwcowy, powinien pozamiatac :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie czuje sie specjalista ale..bylo cos takiego jak mechanika płynów...

 

Sa rozne wielkosciowo rzeki, wiaze sie z tym wielkosc pradoliny, ktora w przypadku malych a scislej gorskich rzeczek sprowadza sie do paru metrow czyli rowu.

Jezeli taka rzeczka nie jest zabezpieczona walem oraz nie posiada przyrzeczy (miejsc zalewowych) to mamy powodz rwaca mosty w przypadku oberwania chmury.

 

Najbardziej niebezpieczne sa proby wyprostowania duzych rzek oraz proby minimalizowania tego skutkow przez budowe zapor. To ma sens w takim przypadku jak Solina, gdzie mozna regulowac wielkosc poprzez mozliwosc okresowego zatrzymania nadmiaru wod.

Nie ma to sensu w takim przypadku jak Włocławek, bo po jakims czasie ogromna ilosc osadow uniemozliwi zdolnosc pietrzenia i zamiast plusow beda klopoty co z taka zapora zrobic?(cale szzcescie, ze miewamy powodzie bo to wyplukuje te osady, inaczej mielibysmy juz dawno bombe eko, przy ktorej dzisiajsza to pikuś)

 

Do tego dochodzi problem w postaci wybudowanych na terenach zalewowych budynkow (np. Opole).

 

Dotychczas sa jedynie spekulacje nad przyczynami tej bomby ekologicznej, jaka ma miejsce w dorzeczu Bugu. Jest taka mozliwosc, ze przy takich temperaturach i takich ilosciach opadow to jest nieuniknione.

Bo wylewy byc musza...widac to na przykladzie Renu,gdzie powraca sie do odnowy pierwotnego charakteru rzeki. Zakola, tereny zalewowe sa w stanie wziac b.duza. ilosc wody, dodatkowa korzysc to jej zatrzymanie - wszak problem suszy tez juz przerabialismy.

 

Duze wylewy bywaly juz w przeszlosci i jakos takiego problemu sniecia nie bylo. Ba, jak ktos dawnymi czasy byl nad Biebrza w czas wylewu to byl duzy problem ze znalezieniem rzeki. Dlatego cos mi sie wydaje, ze sie nam nie mowi wszystkiego, wzglednie trudno po skladzie chemicznym ustalic przyczyne, z tego powodu, ze substancja ta dostajac sie do wody w stanie stezonym usmierca ryby, lecz kilkadziesiat km dalej

w m-cu badania wystepuje juz w stanie rozcienczonym.

Jak juz wspomniano, bardzo prawdopodobne jest wyplukiwanie nawozow lub innych substancji a ciag dalszy rozwoju syt. jest opisany wyzej.

Dalszy proces jest juz kontynuowany przez rozkład trupow plynacych rzeka.

 

Gumo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jedna sprawa to woda powodziowa (jak w 97), kiedy duża woda idzie najczęściej z górnych odcinków rzeki i dopływów (m.in. z gór), co innego długotrwałe ulewy powodujące zaleganie wody na łąkach, niekoniecznie na terenach zalewowych, woda stoi, nagrzewa się i kiśnie, do tego dochodzą pestycydy, przychodzi poprawka deszczu i bełt spływa do rzeki. Podczas powodzi nie dochodzi do powstania kiszonki, fala powodziowa spływa znacznie szybciej. Tak to sobie tłumaczę...

 

Gumo, nie wiem czy wszystko mówią czy nie, ale nie ma chyba jednego źródła katastrofy, zaatakowany obszar jest bardzo duży, a dopływy Bugu, które padały w pierwszej kolejności są znacznie oddalone od siebie. No i doniesienia z innych regionów, albo przykład kolegi z jerka z martwym stawikiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jedna sprawa to woda powodziowa (jak w 97), kiedy duża woda idzie najczęściej z górnych odcinków rzeki i dopływów (m.in. z gór), co innego długotrwałe ulewy powodujące zaleganie wody na łąkach, niekoniecznie na terenach zalewowych, woda stoi, nagrzewa się i kiśnie, do tego dochodzą pestycydy, przychodzi poprawka deszczu i bełt spływa do rzeki. Podczas powodzi nie dochodzi do powstania kiszonki, fala powodziowa spływa znacznie szybciej. Tak to sobie tłumaczę...

 

Ot i wreszcie to kolega @majster mądrze ujął.

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przy okazji katastrofy ekologicznej na rzekach podlasia, mazowsza i lubelszczyzny, spowodowanej jak słychac wezbraniami wód a następnie spływem z powrotem do koryta wód z tych wezbrań przychodzi mi do głowy następujące pytanie:

 

czy i o ile udałoby się zminimalizowac skutki tego typu zdarzeń, gdyby rzeki te były w większym stopniu uregulowane a w szczególności, gdyby istniały obwałowania (względnie ciaśniejsze obwałowania) uniemożliwiające tak szerokie wylewanie rzek oraz zbiorniki zaporowe na samych rzekach dzięki którym - jak mi się wydaje - można byłoby jakoś zatrzymać falę beztlenowej wody ratujac ekosystem poniżej zapory.

 

Hasła melioracji / regulacji wędkarzom kojarzą się tradycyjnie negatywnie - i zapewne nie bez przyczyny. Ale być może ten punkt widzenia wcale nie jest taki obiektywny i słyszny jak nam się wydaje?

 

Nie formułuję żadnej tezy - stawiam pytanie. Wiem że są na forum osoby kompetentne żeby na nie odpowiedzieć, liczę że zabiorą głos.

 

Pozdrawiam

 

 

 

Paweł,

dobrze, że nie formułujesz tezy... .Rzeki wylewały i wylewać będą, nawet jak tabuny idiotów w tym kraju będą mówić inaczej, grzmiąc na cały świat o zbawiennej roli zbiorników zaporowych. Co do przyczyn tragedii na Bugu- podobnie jak Gumo nie wierzę, że jedynymi przyczynami tak totalnych śnięć ryb są trawy i takie tam... . Jakoś żaden WIOŚ nie opublikował badań bakteryjnych, a szkoda, bo to też rzuciłoby trochę światła na sprawę. Ja przynajmniej takich badań nie zauważyłem.

Pozdrawiam.

RP.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Problem jest złożony. Regulacja jednej, czy kilku rzek nic nie pomoże, wszystkie cieki wodne tworzą jeden system naczyń połączonych,a wszystko zaczyna się właśnie od pól i łąk. Dlaczego woda zalega na polach i łąkach zamiast spływać na bieżąco do najbliższego cieku o większej pojemności a z niego do jeszcze większego a potem do rzeki? Brak rowów melioracyjnych lub też zaniedbanie ich corocznego czyszczenia powoduje takie właśnie zjawisko- rozległa, drożna sieć rowów powoduje szybkie odprowadzanie wody oraz jej częściowe oczyszczanie. To samo tyczy się większych cieków, nie wiem jak jest na Bugu ale np. powierzchnia przekroju poprzecznego Odry zmniejszyła się w ciągu ostatnich 30 lat o ok. 25%. W razie dużych opadów o zasięgu krajowym rzeka szybko się napełnia, woda z okolicznych cieków wodnych nie ma gdzie ujść itd. Koryta rzek są zamulone i zaniedbane, jedno po drugim znikają tarliska oraz naturalne miejscówki różnych gatunków. Jest źle i będzie jeszcze gorzej...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przy okazji katastrofy ekologicznej na rzekach podlasia, mazowsza i lubelszczyzny, spowodowanej jak słychac wezbraniami wód a następnie spływem z powrotem do koryta wód z tych wezbrań przychodzi mi do głowy następujące pytanie:

 

czy i o ile udałoby się zminimalizowac skutki tego typu zdarzeń, gdyby rzeki te były w większym stopniu uregulowane a w szczególności, gdyby istniały obwałowania (względnie ciaśniejsze obwałowania) uniemożliwiające tak szerokie wylewanie rzek oraz zbiorniki zaporowe na samych rzekach dzięki którym - jak mi się wydaje - można byłoby jakoś zatrzymać falę beztlenowej wody ratujac ekosystem poniżej zapory.

 

Hasła melioracji / regulacji wędkarzom kojarzą się tradycyjnie negatywnie - i zapewne nie bez przyczyny. Ale być może ten punkt widzenia wcale nie jest taki obiektywny i słyszny jak nam się wydaje?

 

Nie formułuję żadnej tezy - stawiam pytanie. Wiem że są na forum osoby kompetentne żeby na nie odpowiedzieć, liczę że zabiorą głos.

 

Pozdrawiam

 

 

 

Paweł,

dobrze, że nie formułujesz tezy... .Rzeki wylewały i wylewać będą, nawet jak tabuny idiotów w tym kraju będą mówić inaczej, grzmiąc na cały świat o zbawiennej roli zbiorników zaporowych. Co do przyczyn tragedii na Bugu- podobnie jak Gumo nie wierzę, że jedynymi przyczynami tak totalnych śnięć ryb są trawy i takie tam... . Jakoś żaden WIOŚ nie opublikował badań bakteryjnych, a szkoda, bo to też rzuciłoby trochę światła na sprawę. Ja przynajmniej takich badań nie zauważyłem.

Pozdrawiam.

RP.

 

 

Na Bugu i Narwi takie zjawiska są zupełnie normalne. Pojawiają się o jakoś czas lokalnie w mniejszym lub większym natężeniu. Na ZZ takie przyduchy zdarzały się dość regularnie,na przełomie lipca i sierpnia, kończąc zwykle okres kwitnienia wody. Tlen znikał z powodu obumierania i gnicia masy glonów. Zdarzały się dantejskie sceny. Sam widziałem setki tysięcy raków wspinających się na trzciny, ryby wychodzące na brzeg, lub wały metrowej wysokości martwych, zalegające na plażach.

Takie zjawiska miały miejsce zawsze i mam nadzieję, że nadal będą się przydarzały, gdyż wbrew pozorom są korzystne dla życia w rzekach i jeziorach. W czasie przyduchy giną osobniki duże, słabe i chore które mają największe zapotrzebowanie na tlen, robiąc miejsce tym lepiej przystosowanym, zdrowszym, a w rezultacie zapewniającym w populacji gatunku lepsze geny. Poza tym te gorsze nie konkurują już pokarmowo z tymi silniejszymi, bardziej wartościowymi i dlatego przyrosty roczne są większe itp.

W latach siedemdziesiątych obserwowałem takie przyduchy na Narwi i Bugu. To jest zjawisko naturalne nawet w dużej jak obecnie skali.

Taki fragment znalażłem na jednym z forów:

Obecna sytuacja na rzekach jest nieco inna. (Nie są to już tylko skutki kwitnienia wody w jeziorach). Ogromny ładunek zanieczyszczeń z nanoszonej przez spływy obszarowe materii organicznej pochłania niezwykle dużo tlenu - którego zawartość w wodzie w tak wysokich temperaturach jest niska (poszukajcie krzywej rozpuszczalności gazów w wodzie w różnych temperaturach). Do tego dochodzi skokowy ubytek tlenu rozpuszczonego w wodzie przy spadkach ciśnienia atmosferycznego (fronty burzowe) i osłabiona aktywność fotosyntezy roślinności wodnej (tej fazy swietlnej - tlenowo produktywnej), a często i obumierania z powodu zmętnienia i brunatnienia (od kwasów humusowych) płynącej, ale i stojącej wody i ... mamy deficyty tlenu poniżej progu niezbędnych potrzeb wielu gatunków ryb.

Do tego należy dołożyć podwyższoną toksyczność wielu substancji w miękkiej (deszcze) i do tego o niższym od typowego pH. Obrazki z nad Bugu to efekty tej złożonej w przyczynach sytuacji.

To wydaje się być dość rozsądnym wyjaśnieniem. A zakładając,że tak już się już zdarzało, bo dlaczego nie, a ryby są nadal w wodzie, to takie zjawiska nie zagrażają ekosystemom bardziej niż nadmierne zarybienia przez PZW gatunkami obcymi dla tych ekosystemów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam!

Podobną sytuację mieliśmy na rz.Supraśl, dużym,prawym dopływie Narwi.Przyczyny i objawy oraz skutki były identyczne.Rzeka praktycznie umarła.Ustalono że jednym z głównych powodów całej sytuacji była praktycznie całkowita niedrożność systemów melioracji i nawadniania łąk.Wszystkie kanały,rowy i rzeczki składające się na ten system były w praktyce nidrożne i nie zbierały w dostateczny sposób zalegającej wody z łąk.Na skutki nie trzeba było długo czekać.Spójżcie jak wyglądają te wszystkie kanały i rowy melioracyjne.Pozatykane min. przez bobry,pozarastane,wysuszone mimo zalegającej wody nałąkach,totalnie zaniedbane i zapomniane przez człowieka, od momento wybudowania i przekopania nie tknięte nawet przez dziesięciolecia.Jestem pewien że głównie tu tkwi problem.Wtedy,w okolicach Białegostoku zaczęły się na potęgę roboty mające na celu udrożnienie całego systemu włącznie z odmulaniem głównej rzeki Supraśl.Ijednak przyniosło to pozytywne skutki i rzeka jakoś sobie radzi i bardzo szybko się odradza.Cała tragedia zrodziła się właśnie na tkich rzekach i na podobnych terenach.A Nurzec to przykład idealny-rzeka bardzo podobna do Supraśli.I tu mamy cały paradoks- trzeba kopać, odmulać aby ratować to co dla nas najcenniejsze.

Pozdrawiam!

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

I tu mamy cały paradoks- trzeba kopać, odmulać aby ratować to co dla nas najcenniejsze.

 

A może by tak, wbrew temu co wmawiała propaganda o iluzji panowania człowieka nad przyrodą, pozasypywać te wszystkie rowy, żeby woda powoli przesiąkała z powrotem do koryta, filtrując swą zawartość długo i cierpliwie ... Odsunąc te wszytkie aktywności ludzkie od koryt rzek, do których spływają obficie uboczne produkty gospodarki... Oddać te pozornie odzyskane ziemie - taniej wyjdzie niż wydawanie środków na podtrzymywanie iluzji i na generowanie w efekcie goromnych szkód ...

 

System wodny to ogromny bufor biologiczny, który przez działania ludzkie został zredukowany do granicznej wielkości, kiedy to byle większa ulewa powoduje powódź .... Pojemność tego buforu zostaa zredukowana niemal do zera, w tym również zdolnośc do samooczyszczania się ....

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

PZW Orla,temat-My tu i tak swoje zrobimyPZDR!

 

Świetne wykorzystanie dostępnych mozliwości przez stowarzyszonych wędkarzy!!!! Doskonały przykład tego, że nie ma sensu czekać aż ktos da, albo każe zrobić. Mając pomysł i ludzi trzeba i wystarczy WZIĄĆ.

 

Przy czym przywracanie starorzeczy - naturralnego biegu rzeki, nierzadko odciętych w szale prostowania rzek, co przyczynia się do erozji brzegów i do zamulania koryta, to zupełnie coś innego niż udrożnianie rowów melioracyjnych, będących szkodliwą ingerencją ludzką we wrażliwy system cyrkulacji wody ...

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...