Skocz do zawartości
  • 0

Temat do zamknięcia -Nabijanie postów ?


pablo208

Pytanie

Witam Panów Moderatorów tego forum. Uprzejmię prosze o zamknięcie tego tematu ,ponieważ przerodzil się w dyskusję o niczym i niczego jak widze wnosi do zadanego pytania. Kilku kolegów na początku odpowiedzialo , a teraz jest rozmowa i toczenie piany o nic...

 

Serdecznie pozdrawiam Paweł

 

Edytowane przez pablo208
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Na laminowaniu się nie znam ( chyba że drobnych detali w modelach samolotów ) ale pływałem na wielu laminatowych jachtach i pajęczynki zawsze były. Inna sprawa że były to łódki stare, 20 - 30 letnie. W nowych zjawisko raczej nie występowało. Znawcy twierdzili że przez owe pęknięcia laminat wciągnie wodę i będzie puchł. Tego też nie zauważyłem. Pajęczynki często pojawiały się w miejscach szczególnie przeciążonych, np. mocowanie kabestanów. Pomimo tego że w tych miejscach laminat był specjalnie pogrubiony albo wręcz były wylaminowane specjalne podstawy. Ogólnie poza aspektami estetycznymi, pęknięcia w niczym nie przeszkadzały. Tak więc łódka jako nowa raczej do reklamacji.

Myślę także że kol. Tornado wie co mówi.

Edytowane przez Fugazi
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Trzydzieści lat temu w Polsce z żelkotem było bardzo ciężko zagranica dostarczała bardzo mało a Polski Sarzynowski raczkował na tyle że do dnia dzisiejszego producenci nie chcą spojrzeć na niego. Teraz mamy żelkotów w bród i o różnym przeznaczeniu i cenie szanujący się producenci łodzi, wiedzą na których bazować aby uniknąć reklamacji które są bardzo bolesne i kosztowne a garażowcy jadą aby taniej bo się liczą z kosztami na każdym kroku firmy małe nie są w stanie konkurować z dużymi a rynek nie jest tak chłonny jak by się wydawało. Przy tej produkcji a szczególnie na podwójnej skorupie jest dziesiątki sposobów aby klienta oszwabić i tylko od producenta zależy na ile dba o swoje wyroby i klienta.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Cho..ra . No i kup tu łódkę . :(

Ano cholera.

Nie mam doświadczeń z plastikowymi mydelniczkami dla wędkarzy, od lat pływam na pontonie. Ale mam wiele spostrzeżeń odnośnie jachtów, też w końcu budowanych z laminatów. Otóż w dawnych, niekoniecznie dobrych czasach komunistycznych, łódki budowane w Polsce, czy to do pływań morskich ( np. Carter 30, Cetus ) czy na śródlądzie ( choćby Venus czy Nash ) były budowane solidnie. Laminaty były grube. Dzięki temu jachty, choć ciężkawe, wytrzymywały dziesiątki lat i wytrzymują do dzisiaj. Obecnie sytuacja wygląda inaczej. Producenci dokładnie liczą, oszczędzają pieniądze a wszystko kosztem wytrzymałości konstrukcji. Burta ma być gruba tylko tyle aby sprzęt uzyskał wymagane certyfikaty, świadectwa żeglugowe itp. A potem niech łódkę szybko szlag trafi i klient będzie zmuszony kupić nowe pływadło. Podobnie rzecz ma się z telewizorami, samochodami, żelazkami, wózkami dla dzieci i tak dalej, i tym podobnie... Ze wszystkim. Biznes musi się kręcić. Dlatego założyciel wątku ma problem z żelkotem, komuś innemu wyłamało pawęż, w ciężkich warunkach pogodowych zdjęło całą kabinę z jachtu razem z masztem ... Kto dawniej słyszał żeby diesel po stu tysiącach kilometrów szedł do remontu? To były silniki na zawsze. A teraz?

Tak moi drodzy, kupujemy ciężki syf za jeszcze cięższe pieniądze.  :angry:  :mellow:

Edytowane przez Fugazi
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ano cholera.

Nie mam doświadczeń z plastikowymi mydelniczkami dla wędkarzy, od lat pływam na pontonie. Ale mam wiele spostrzeżeń odnośnie jachtów, też w końcu budowanych z laminatów. Otóż w dawnych, niekoniecznie dobrych czasach komunistycznych, łódki budowane w Polsce, czy to do pływań morskich ( np. Carter 30, Cetus ) czy na śródlądzie ( choćby Venus czy Nash ) były budowane solidnie. Laminaty były grube. Dzięki temu jachty, choć ciężkawe, wytrzymywały dziesiątki lat i wytrzymują do dzisiaj. Obecnie sytuacja wygląda inaczej. Producenci dokładnie liczą, oszczędzają pieniądze a wszystko kosztem wytrzymałości konstrukcji. Burta ma być gruba tylko tyle aby sprzęt uzyskał wymagane certyfikaty, świadectwa żeglugowe itp. A potem niech łódkę szybko szlag trafi i klient będzie zmuszony kupić nowe pływadło. Podobnie rzecz ma się z telewizorami, samochodami, żelazkami, wózkami dla dzieci i tak dalej, i tym podobnie... Ze wszystkim. Biznes musi się kręcić. Dlatego założyciel wątku ma problem z żelkotem, komuś innemu wyłamało pawęż, w ciężkich warunkach pogodowych zdjęło całą kabinę z jachtu razem z masztem ... Kto dawniej słyszał żeby diesel po stu tysiącach kilometrów szedł do remontu? To były silniki na zawsze. A teraz?

Tak moi drodzy, kupujemy ciężki syf za jeszcze cięższe pieniądze.  :angry:  :mellow:

Co do Diesla to niestety tak musi być. Kiedyś dizelki robiły po kilkast tysięcy km ale:

- z dwóch litrów wyciągały średnio 60-80 KM a nie jak teraz 140-200 KM

- generalnie większość była wolnossąca a i te turbodoładowane miały mniej wyżyłowane turbiny

- normy emisji spalin były dużo inne

- silniki miały mniej elektronicznego osprzętu

 

Powyższe nie oznacza wcale, że nie ma w tym również nosa księgowych.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

moim zdaniem w prawidłowo zaprojektowanej i wykonanej łodzi "pajączków" być nie powinno, również po "jakimś" okresie użytkowania, przewożenia na przyczepie itd.

 

jedną z łódek zwróciłem na starcie , właśnie przez "pajączki", no może jeszcze dlatego, że w jednym miejscu w burtę od wewnątrz udało mi się włożyć palec :) :)

 

widziałem łódki na targach "wędkarskich" nie używane, które miały w standardowych miejscach, np. połączenia burt z podłogą czy bakist "pajączki" już chyba od transportu na targi :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Co do Diesla to niestety tak musi być. Kiedyś dizelki robiły po kilkast tysięcy km ale:

- z dwóch litrów wyciągały średnio 60-80 KM a nie jak teraz 140-200 KM

- generalnie większość była wolnossąca a i te turbodoładowane miały mniej wyżyłowane turbiny

- normy emisji spalin były dużo inne

- silniki miały mniej elektronicznego osprzętu

 

Powyższe nie oznacza wcale, że nie ma w tym również nosa księgowych.

Chrzanić normy emisji. Nikomu nie są potrzebne EGR - y, przepływomierze, zapychające się filtry cząstek stałych, pompowtryski i cała reszta elektronicznego szajsu. Wystarczy porządna pompa wielosekcyjna i normalne wtryskiwacze z wymiennymi końcówkami. Olać 200 kuców z dwóch litrów, wystarczy 100, byle jeździło i się nie psuło. Tym bardziej że moc jest okupiona dużym jak na diesla zużyciem paliwa. Taka poroniona konstrukcja zabija całą istotę silnika wysokoprężnego.

Tym bardziej że nie trzeba cofać się jakoś daleko w czasie. Wystarczy do momentu 1,9 TDI.

Koniec OT :)

Edytowane przez Fugazi
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Chrzanić normy emisji. Nikomu nie są potrzebne EGR - y, przepływomierze, zapychające się filtry cząstek stałych, pompowtryski i cała reszta elektronicznego szajsu. Wystarczy porządna pompa wielosekcyjna i normalne wtryskiwacze z wymiennymi końcówkami. Olać 200 kuców z dwóch litrów, wystarczy 100, byle jeździło i się nie psuło. Tym bardziej że moc jest okupiona dużym jak na diesla zużyciem paliwa. Taka poroniona konstrukcja zabija całą istotę silnika wysokoprężnego.

Tym bardziej że nie trzeba cofać się jakoś daleko w czasie. Wystarczy do momentu 1,9 TDI.

Koniec OT :)

To kup se Pan 1,9 D, bo mozna je jeszcze dostać zamiast 3,0 TDI lub 530D i przestań narzekać.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

kapi moim zdaniem kolega zakładający temat zrobił to z nerwu( co jak najbardziej rozumiem), by mi się wydaje, że w pierwszym rzędzie ( ja bym tak zrobił) zadzwonił do stoczni i porozmawiał o tym, a nie wypytywał "specjalistów" na forum

Kolego z żadnych nerw ...chcę wiedzieć co robic, zanim zadzwonie i zrobię aferę.... :) A ze zdaniem kolegów oczywiście -bardzo się liczę ,więc założyłem nowy temat :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jestem amatorem, lecz sam naprawiam swoją łódkę i jakoś jeszcze pływam, więc zgodzę się z kolegą Tornado, że najpewniej poszło za dużo utwardzacza. Wiadomo, zakłady tną koszty, skracają czas produkcji i po prostu odwalają lipę, nie wspominając, jak ważna jest temp. i wilgotność w jakich te prace się wykonuje. Fachowcy wiedzą, że im mniej utwardzacza czy w żelkocie czy topkocie tym dłużej to "zdycha", ale dzięki temu powłoka jest o wiele lepsza i trwalsza. Gdyby wady które opisałeś wystąpiły po kilku latach można by to zwalić np. na osmozę, lecz w 6 miesięcznej łodzi jest to nie do przyjęcia, także zdecydowanie reklamuj łódkę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Kolego, zmień temat na " ATANA 480 mikropęknięcia na 6 miesięcznej łodzi"

Pokaż producentowi i niech się tłumaczy.

Powinien reklamacje uznać moim zdaniem.

Widziałem tą łódź na targach, ładna.

Ja kupiłem łódź BANTA 460 z pod częstochowskiej małej stoczni, i nie mam żadnych pęknięć,

a używam jej do wędkowania i rodzinnych wypadów, między innymi Mazury (trasa Giżycko -Mikołajki)

Szkiery Blekinge na jesień. 

Fachowców też znajdziesz na "forum motorowodnym", tam są też producenci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Fachowców też znajdziesz na "forum motorowodnym", tam są też producenci.

dokładnie,

jest też tam ATANA

I kolego bym był powściągliwy w tego typu opiniach - był przypadek na motorowodnym ostatnio jak facet publicznie napiętnował jakąś firmę remontową ze Szczecina. Firma ta wypowiedziała się na forum po przez swoją kancelarię prawną i facet ma teraz problemy - możesz poczytać tam ten temat coś o malowaniu, łatwo go znaleźć ( ja go śledziłem na bieżąco ale teraz jest dużo wyedytowany)

Edytowane przez Michał81
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Kolego Michal nie strasz nie strasz bo sie .......dalej znasz . Tak sie sklada ze co do kwesticywilnoi prawnych znam swoje prawa. Nikogo nie pietnuje ,a jedynie przdstawiam pewien przypadek. Inną sprawa jest to jak zachowal sie producent. Zgodnie z Waszymi opiniami sprawa zostala zgloszona to wytworcy lodzi. Pan zachowal sie bardzo profesjonalnie i lodka zostanie naprawiona. Nie bylo absolutnie zadnego problemu. Firma okazala sie bardzo uczciwa. Co nie zmienia faktu ze na lodzi po takim krotkim czasie nie powinno byc pekniec. Serdecznie dziekuje kolegom za opinie. Temat uwazam za zakonczony. Pozdrawiam Pablo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Kolego Michal nie strasz nie strasz bo sie .......dalej znasz . Tak sie sklada ze co do kwesticywilnoi prawnych znam swoje prawa. Nikogo nie pietnuje ,a jedynie przdstawiam pewien przypadek. Inną sprawa jest to jak zachowal sie producent. Zgodnie z Waszymi opiniami sprawa zostala zgloszona to wytworcy lodzi. Pan zachowal sie bardzo profesjonalnie i lodka zostanie naprawiona. Nie bylo absolutnie zadnego problemu. Firma okazala sie bardzo uczciwa. Co nie zmienia faktu ze na lodzi po takim krotkim czasie nie powinno byc pekniec. Serdecznie dziekuje kolegom za opinie. Temat uwazam za zakonczony. Pozdrawiam Pablo

To może jak jesteś taki hej do przodu wytłumaczysz dlaczego piszesz o nie swojej łodzi i w imieniu kogoś innego i to bez jego prośby podczas gdy z tego co się dowiedziałem reklamacja dawno temu już była uwzględniona, a jedynie sposób naprawienia szkody pozostał do ustalenia. Czy może jestem w błędzie i ktoś mnie okłamał?

Edytowane przez Michał81
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam wszystkich, jestem nowy na forum ale nie jestem nowy "na wodzie", a na dodatek będę posiadaczem takiej łodzi.

Kolega znalazł ten temat i mi pokazał wątek, ja osobiście pływałem taką łodzią w Szwecji w bardzo ciężkich warunkach i nie mam najmniejszych zarzutów co do tej łódki. pływa świetnie a jej właściciel nie przebiera w środkach i wie co chce i co kupuje. Potwierdził mi że nie ma jakichkolwiek pęknięć a wie co mówi bo sam kiedyś zajmował się produkcją łodzi w Szwecji, tam też u niego pracowałem i stąd trochę wiedzy mam.

Przeczytałem dziś ten wątek, zadzwoniłem do stoczni podpytać dlaczego takie coś się stało i jaka mam pewność że u mnie to nie będzie się działo.

Odpowiedź była dość krótka i niewiele wniosła, powiedział tylko że takie rzeczy na laminatach się zdarzają jeżeli pracownik źle położy żelkot i mu trochę ścieknie, wtedy za dużo jest w jednym miejscu a za mało w drugim i gdzieś może pękać ale oczywiście stocznia to naprawi. osobiście wiem że tak jest i na ogół to jest przy wyjęciu produktu z formy i pęknięcia się robią na kołnierzach które są potem maskowane listwą odbojową. Egzemplarz opisywany prawdopodobnie będę miał okazje zobaczyć ponieważ moja wizyta w stoczni zbiegnie się z naprawami tej łodzi. Pan ze stoczni nie rozwijał się w temacie ponieważ potwierdził mi dodatkowo że do początku 2014r to inna stocznia dla nich produkowała łodzie (ten egzemplarz również) i stąd nie jest w stanie ustalić konkretnie z pracownikiem co się stało i dopiero jak trafi do nich na stół to będzie wiadomo więcej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Kolega Michał adwokat diabła :) Nie mam zamiaru z nim dyskutować....Z pewnym typem ludzi nie warto.

 

Tak jak wspomniałem wcześniej ...wszystkim kolegom dziękuję za rady-bardzo się przydały, a temat uważam za zakończony.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Ten temat został zamknięty. Brak możliwości dodania odpowiedzi.
×
×
  • Dodaj nową pozycję...