Skocz do zawartości

Awaryjny sposób na wyjęcie kotwiczki z naszego ciała


Pasta

Rekomendowane odpowiedzi

Właśnie w weekend wróciłem z tygodniowego poppingu na Morzu Czerwonym. Zaliczyłem w prawe przedramię  jedną wbitą kotwiczkę 2/0 od stickbaitsa.

Przewodnik zachował zimną krew, przebił grot kotwicy na wylot (przy moich zaciśniętych zębach), następnie mocnymi szczypcami zagiął/złamał zadzior i kotwica

wyszła dość gładko. Mieliśmy plastry na łodzi, potem polałem alkoholem ;)  Był jeszcze drugi przypadek. Pomocnik przewodnika przy podbieraniu ręką ponadmetrowej barakudy wbił sobie w nadgarstek kotwicę od woblera. Gorzej, że jednocześnie trzymał szamoczącą się rybę zaczepioną za drugą kotwicę :o Ale dał radę, przewodnik odczepił barakudę, potem opisanym wyżej sposobem wyciągnął kotwicę. Słona woda na szczęście też dezynfekuje . . . Ale uważać trzeba przez cały czas.post-46073-0-85666900-1424794377_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobrym jak nie najlepszym sposobem na wyżej wymieniane urazy jest bezapelacyjnie ograniczenie na rybach spożycia ;)

Lepiej zapobiegać niż...wyjmować  :lol: . Ale zjawisko całkowitej abstynencji jest tak samo rzadko spotykane, jak bogaty rybostan naszych wód :( . Ale cóż robić i tak koło się zamyka, a rzucac przecież trzeba...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cześć, im więcej luźnej skóry, tym pociągniecie musi być dłuższe, najlepiej mocno napiąć skórę w stronę przeciwną, bo inaczej wygląda to tak jak w przypadku tego masochisty, który na filmie sam sobie wbija i wyjmuje haczyki z przedramienia . Przy zastosowaniu szczypiec i przytrzymaniu skóry , wychodziłyby one jak z masła

Edytowane przez kostom63
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 miesięcy temu...

Po tygodniu to już całkiem mi emocje opadły i myślałem,ze już nie napiszę (post z powodu awarii został skasowany), ale ku przestrodze innych napiszę.

Wybrałem się z 11 letnim synkiem na Poprad na brzany i klenie. Synkowi spada kleń, 3 mój rzut i siedzi klonek, chciałem pokazać jak fachowo podebrać klenia ręką.... i pierwszy raz na 35 lat mojego łowienia kleń wbija mi kotwiczkę w dłoń, głęboko, i dobrze że sam się wyhacza...

Próbuję wyciągać , ale boli i myślałem , że zemdleję.

Chłopak płacze i wracamy do domu.

Przypomina mi się w dzieciństwie wycinanie kotwicy z mojego palca i ze strachu postanawiam wyciągnąć sobie w moim gabinecie stomatologicznym.

Żel, znieczulenie artykainą igłą 0,3mm i nieoczekiwany komfort przy znieczuleniu i wyciąganiu.

Nie polecam absolutnie wyszarpywania, z odcięciem grota jak się da to tak, a najlepiej w znieczuleniu i można wszystko, jak ktoś miałby problem w mojej okolicy to zapraszam :) chyba , że będę na rybach :D

Wszystkie od teraz kotwice pozbawiam zadziorów!

A 2 lata temu zakotwiczyłem się ręką i to 2 palcami do przynęty na dnie Wisły.

Pozostało czekać do rana na pomoc przypadkową, o ile w wiadomej pozycji wytrzymałbym, albo wyrwanie się z kotwiczki.

Po 15min walki z bólem i samym sobą wyrwałem oba groty.

Polecam posiadanie przy sobie kombinerek lub obcążków do metalu.

Najlepiej kotwice bezzadziorowe z uwagi na cierpienia ryb i czasem też siebie :D

Edytowane przez jerzy6
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kol. Jerzy6 napisał :

Nie polecam absolutnie wyszarpywania, z odcięciem grota jak się da to tak, a najlepiej w znieczuleniu i można wszystko, jak ktoś miałby problem w mojej okolicy to zapraszam :) chyba , że będę na rybach

Cześć, w razie czego chętnie skorzystam, ale gdzie Cię szukać?

Tomek

Edytowane przez kostom63
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

No... myślałem że mnie to nie spotka... a jednak:)

 

Wczoraj było ciepło więc przebrałem się w krótkie gatki, pierwszy rzut i zahaczam jedyną trzcinkę jaka wystaje z wody. Szarpie raz, drugi, trzeci i puszcza... twisterek jak z procy leci w moją stronę. Zwijam żyłkę i nagle "ała"... czułem że dostałem nim w nogę ale nie poczułem że się skubaniec wbił. Jak zwykle zaginam wszędzie zadziory tak w tej nie zagiąłem... Próba wyjęcia skończyła się mroczkami przed oczami :) Przyszły teść wrażliwy na takie widoki od razu chciał mnie zabrać do szpitala, no ale jak? przecież dopiero przyjechaliśmy na ryby, nigdzie nie jadę, ja chce łowić :) Znalazły się kombinerki, nóż i woda utleniona. Gumkę rozcięliśmy, kompan odciął ołowianą główkę i na szczęście nie tracąc przy tym przytomności przebił i wyciągnął hak z drugiej strony. Woda utleniona i można łowić :)

 

Jedyny słuszny męski kolczyk ;)

12002142_1197957553564773_64189516354178

 

Na szczęście wbiła się w takie miejsce gdzie jest gruba skóra wiec byłem spokojny o mięśnie, ścięgna i inne żyły. Nawet krwi nie było za bardzo.

Edytowane przez Pasta
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy rzut i boleń :) . Podebranie ręką chlupot i ryby nie ma a kotwica w paluszku została. Po usunięciu części zbędnych poprosiłem kolegę o wyrwanie jednak ten oferował tylko szpital. Więc kombinerki w drugą dłoń poprosiłem o przytrzymanie dłoni i na trzy poszło za drugim razem :)

post-46338-0-02717500-1442670666_thumb.jpg

Edytowane przez wyjec
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy rzut i boleń :) . Podebranie ręką chlupot i ryby nie ma a kotwica w paluszku została. Po usunięciu części zbędnych poprosiłem kolegę o wyrwanie jednak ten oferował tylko szpital. Więc kombinerki w drugą dłoń poprosiłem o przytrzymanie dłoni i na trzy poszło za drugim razem :)

attachicon.gifdf.jpg

Dwa groty i gruba kotwica. Przekłuć nie można było. Chyba bym nie dał radi i zemdlał. Chyba że bezzadziorowa kotwiczka była... .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Boli od samego patrzenia :) Ale jakby uciac blisko lutu moze by sie dalo przebic na wylot. Ja po sumku ktory mnie zakolczykowal zaginam co moge. Rybki mniej pokaleczone, ja tez :) W maju mialem nauczke, kiedy odstrzelony wobek trafil mnie w szyje. Oczywiscie jedyny w ktorym mi sie nie chcialo pozaginac grotow :/ Blisko żyly wiec kumple odmowil operacji na miejscu i skonczylo sie na SORze. Bylem trzeci do poludnia :)

 

PS. przydaloby by sie zmienic czas systemowy na serwerze

Edytowane przez hamerhed
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

kiedys pracowałem na kutrze wedkarskim/ plywalismy na dorsze/.. i nie było haka którego bym nie wyjął :)  najlepiej jak wedkarz był "znieczulony" wtedy mialem pole manewrowania :D  jak juz zmieniałem robote , to bywalo ze dzwonil byly szef na ratunek zebym przyjechal do portu bo hak trzeba wyjac :) krzyk łzy w oczach ale wyszedl :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa groty i gruba kotwica. Przekłuć nie można było. Chyba bym nie dał radi i zemdlał. Chyba że bezzadziorowa kotwiczka była... .

Zadziory były bo to nowy wobler i nowe kotwice także łowny jak nic :). Tak poza nawiasem to jakiś czas wcześniej ten sam kolega i haczyk w poliku (też z zadziorem) ale sam po 10 próbie sobie poradziłem też wyszarpując :) . I polik nie bolał tylko mocno rozciągliwy i trzeba dobrze skórę na boki naciągnąć wtedy łatwiej wychodzi. Z kciuka potrzebny ktoś kto go przytrzyma bo odruchowo się rusza i potem z godzinkę ręka mocno drży i z tydzień boli (może jakieś nerwa trafiłem :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedyś byłem ze znajomym na rybach na nocce. Wieczorem przyjechało towarzystwo na dwóch gazach i oczywiście słownictwo obrazujące stan umysłu i samopoczucia. Kilka opowieści jakich to ryb nie wyciągali a jakie to im się nie zerwały. Było ich 3 jeden najtrzezwiejszy rozłożył wędkę, robak na haczyk nr 2/0 i zamach...... Ała kur.... coś narobił!!! Odwracamy się a u jednego z nich tylko łopatka z policzka wystaje  :D Koniec był szybszy niż przypuszczaliśmy bo ''panowie'' oddalili się w tempie expresowym z zamiarem udania się do szpitala :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 7 miesięcy temu...

Pojechałem wczoraj na łososie. Oczywiście opiekun wody lekko przesadził i na ogłoszony w necie wielki wiosenny ciąg springerów trzeba będzie jeszcze poczekać ;) Ale nie było źle, rewelacyjnie żerowały pstrągi. trafiła się też jedna trotka. Kilka pstrągów 40-staków, największy 45 cm. Po emocjonującym holu tuż pod nogami straciłem ślicznego 60-taka.

 

Kolejne branie na Minnowa HRM. Siedzi 40-staczek. Ten jest wyjątkowo wredny, usiłuje się schować między moimi nogami. Udaje mu się zaczepić jeden grot kotwiczki o sznurowadło buta. Woda po pas, konkretny uciąg. Nie dam rady uwolnić ryby ani siebie. Podskakując na jednej nodze kuśtykam do brzegu. Opieram nogę z wpiętym woblerem o spory głaz. Sięgam lewą ręką i jak na zwolnionym filmie: ryba błyskawicznie uwalnia się, a jeden grot kotwiczki wbija się centralnie w kciuk...

 

Jakoś udaje mi się wyplątać woblera ze sznurówki. Próbuję wyciągnąć kotwiczkę szczypcami. Trzyma mocno...Szkoda, że ten wielki pstrąg nie zaciął się tak pewnie jak mój palec. Ściągam kotwiczkę z woblera. Nie ma szans na jej wyszarpanie.

Wracać do domu? No nie, pstrągi ciągle żerują. Co robić?

 

No ale od czego jest You Tube :)

 

 

 

Powiem tak, udało się za pierwszym razem ;) Zamiast sznurka wykorzystałem Varivasa Avani Sea Bass PE 1.2.

 

Resztę dnia łowiłem już z usuniętymi z kotwic zadziorami.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...