Rzucam temat bo nie mam z kim o tym pogadać, a muszę dać upust rozgoryczeniu. Jeśli był taki temat (nie ma chwilowo wyszukiwarki) to proszę wykasować. Są w moich okolicach starorzecza, które są doskonałymi miejscówkami okoni, czasami sandaczy.Bardzo je lubię, wielokrotnie obdarzały mnie pięknymi okoniami. 2 tygodnie temu, 2 miejscowych trafiło w miejsce i żerowanie, zatłukli jakieś 30 szt. okoni takich po 25-30cm . Wieść się rozniosła, posiadacze przeróżnego rodzaju sprzętu ruszyli uzbrojeni w paprochy i wiaderka nad wodę. Za każdym razem kiedy tam jestem widzę 10-20 osób wykańczających okonie. Biorą wszystko, dosłownie wszystko, każdy rozmiar. Próbowałem porozmawiać z pewnym starszym jegomościem to mi się dostało po uszach: Takie po10cm będą dla kota a reszta na patelnie. Gadałem z gościem ze straży rybackiej, ale cóż, oni 24h na dobę być nie mogą nad wodą, a obszaru do oblatania dużo. To samo spotkałem wczoraj 3 km w dół rzeki na sąsiednim starorzeczu. Ręce opadają, bezmyślność, głupota, chciwość albo wszystko razem. Sytuacja wydaje się być beznadziejna i powtarza się rokrocznie od czasu pojawienia się paprochów i propagowania bocznych troków. Prawie nie ma już u nas szczupaka, potem przyszła pora na klenie- ludzie pokupowali smużaki i przy dobrym żerowaniu wyżynali przelewowe kleniki. Do zarżnięcia pozostały Bolenie, Jazie i Sandacze, do których trudniej się dobrać tanim kosztem. No ale nic i na nie znajdzie się szybki i skuteczny sposób...
Pytanie
Krzysiek_W
Rzucam temat bo nie mam z kim o tym pogadać, a muszę dać upust rozgoryczeniu. Jeśli był taki temat (nie ma chwilowo wyszukiwarki) to proszę wykasować. Są w moich okolicach starorzecza, które są doskonałymi miejscówkami okoni, czasami sandaczy.Bardzo je lubię, wielokrotnie obdarzały mnie pięknymi okoniami. 2 tygodnie temu, 2 miejscowych trafiło w miejsce i żerowanie, zatłukli jakieś 30 szt. okoni takich po 25-30cm . Wieść się rozniosła, posiadacze przeróżnego rodzaju sprzętu ruszyli uzbrojeni w paprochy i wiaderka nad wodę. Za każdym razem kiedy tam jestem widzę 10-20 osób wykańczających okonie. Biorą wszystko, dosłownie wszystko, każdy rozmiar. Próbowałem porozmawiać z pewnym starszym jegomościem to mi się dostało po uszach: Takie po10cm będą dla kota a reszta na patelnie. Gadałem z gościem ze straży rybackiej, ale cóż, oni 24h na dobę być nie mogą nad wodą, a obszaru do oblatania dużo. To samo spotkałem wczoraj 3 km w dół rzeki na sąsiednim starorzeczu. Ręce opadają, bezmyślność, głupota, chciwość albo wszystko razem. Sytuacja wydaje się być beznadziejna i powtarza się rokrocznie od czasu pojawienia się paprochów i propagowania bocznych troków. Prawie nie ma już u nas szczupaka, potem przyszła pora na klenie- ludzie pokupowali smużaki i przy dobrym żerowaniu wyżynali przelewowe kleniki. Do zarżnięcia pozostały Bolenie, Jazie i Sandacze, do których trudniej się dobrać tanim kosztem. No ale nic i na nie znajdzie się szybki i skuteczny sposób...
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach
8 odpowiedzi na to pytanie
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.