Skocz do zawartości
  • 0

Sposób na sandacza


Jack__Daniels

Pytanie

Witam serdecznie.

 

Na wstępie chciałem się pochwalić moim „pierwszym”, „wychodzonym” sandaczem (jak się nauczę wrzucać fotki to zamieszczę). A teraz od początku :D dlaczego pierwszy i dlaczego wychodzony. Kiedyś, dawno temu zapałałem wielką miłością do sandaczy, dlatego, że były (w sumie nadal są) dla mnie strasznie niedostępne i tajemnicze. Zapewne wielu z Was uśmiechnie się pod nosem czytając moje słowa i mając tysiące sandaczy na koncie. Sandaczy w swoim życiu złowiłem zaledwie ~8 sztuk(chyba). Pierwszego w wieku jakichś 7 lat, a miał zabójcze 10cm :D. Potem kilka na trupka/żywca. Przed wielką wodą w 97r. udało mi się złowić jeszcze 3 na Odrze za Zieloną Góra na gumę, później długo, długo nic aż do ubiegłego roku, gdzie na zaporówce złowiłem kolejne dwa. Mimo kilku wypadów w tym roku nie udało mi się żadnego złowić – Pilchowice są dość kapryśne (a przynajmniej ja to sobie tak tłumaczę). Moja fascynacja sandaczami objawiała się min. zakupami sprzętu, który miał napis „zander” :D (sadziłem, ze na taki sprzęt to tylko sandacze będą się wieszały). W mojej szafie coraz to pojawiały się nowe wędziska.. aż w końcu mogłem iść prawidłowo uzbrojony nad wodę na sandacza. Skompletowanie poprawnego zestawu zajęło mi dwa lata. Po pierwsze musiałem się przekonać do krótkich wędek (na łódkę mam 2,05m, 2,25m i 2,45m) ponieważ kiedyś uważałem, ze długość 3,05m jest zdecydowanie za krótka nad jezioro, a co dopiero na dużą rzekę… Krótkie wędki i zaporówki jednak zostawimy bo tam już „załapałem” o co chodzi w łowieniu, ale właśnie duża rzeka stanowi dla mnie teraz ogromną tajemnicę. Otóż, póki mieszkałem we Wrocławiu (w weekend przeprowadziłem się do Oławy) próbowałem łowić sandacze za mostem Milenijnym – chyba za zimowiskiem barek, a przed jakaś śluzą. Woda głęboka na jakieś 7-10m, brzegi proste, usiane kamieniami i innymi zaczepami. Pewnego pogodnego dnia udałem się zaraz po pracy na rybki. Byłem uzbrojony w kijka 2,70m do 38g, Slammera z pomarańczową plecioneczką do której dowiązana była główka 28g z twisterem. Rzut….. prowadzenie….. podbicie…….. szuranie….. podbicie… Jig zbliżył się do brzegu i zaczął skakać po kamieniach. Nagle zaczep! Zaczep ożył (zawsze bawiło mnie to stwierdzenie :D )! Po chwili piękne 67cm wylądowało na brzegu, drżącymi rękami wyciągnąłem komórkę i strzeliłem mu fotkę, choć nie był skory do współpracy i cały czas skakał po trawie, mimo moich zapewnień, że nie trafi ani na demotywatory, ani na naszą-klasę. Buziak i do wody. Wychodzony i pierwszy wyjaśnia się teraz – to był pierwszy sandacz, którego złowiłem celowo, świadomie i zamierzenie, a nie jako przyłów jak dotychczas. Oczywiście sukces chciałem powtórzyć już następnego dnia i następnego i następnego i w kolejnym tygodniu i … i gów*o! Nie wiem co robię źle i co najgorsze zastanawiam się co zrobiłem wtedy, że on łyknął gumkę? Zmieniałem sposób prowadzenia, zmieniałem ciężar główki, kolory i kształty gumek i dalej nic. Teraz do sedna :D jak wy łowicie sandacze na Odrze (dużej rzece)? Jak dobieracie sprzęt, jakie przynęty w które miejsce w wodzie trafia Wasz wabik? Czy jest ktoś może, kto by mi wskazał w okolicy Oławy jakieś fajne miejsca nad Odrą? Może wspólny wypad na ryby (przede wszystkim w tygodniu po pracy)? Wczoraj pojechałem na rekonesans, bez wędki, w miejscowości Gać gdzieś odbiłem w stronę Odry, aż dojechałem nad samą wodę. Główki krótkie i porozrywane, ale i tak mi się podobały. Patrząc na wodę moimi oczami widziałem wiele stanowisk szczupaka albo okonia (tych ryb akurat nałowiłem w życiu wiele), ale gdzie tu podesłać gumę sandaczowi???

 

Pozdrawiam i z góry dziękuję za pomoc.

 

P.S. Nie wykazałem się wielką kreatywnością podczas wymyślania tytułu i po prostu „zerżnąłem” tytuł filmu oferowanego przez jedną z gazetek wędkarskich

P.S II Mam nadzieje, że to dobre miejsce na ten temat?

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Witam ja również dołączam się do prośby @Jack_Daniels, tylko ja jeszcze nie złowiłem ani jednego sandacza, szukam ich od samego czerwca w środkowej Narwi, spędziłem już wiele późnych wieczorów na przelanych główka, rafach, opaskach i na razie nic, ale robię postępy bo ostatnio na przykosie jak łowiłem z opadu poczułem pstryknięcie i gumę wyjąłem bez ogonka ( nawet nie zaciąłem bo skąd miałem wiedzieć że to sandacz, przecież jeszcze żadnego nie miałem na wędce :lol: ) dlatego również z chęci poczytam o połowie tej jak, że dla mnie tajemniczej ryby. podrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam.

Postaram sie w kilu slowach podzielic moimi spostrzezeniami na temat tej chimerycznej ryby.

Moje miasto lezy nad odra i dlatego sandacz w tej chwili dla mnie jest ryba nr. 1.

Latem jesli juz wogole decyduje sie na sandacza, to sa to pory bardzo wczesne, nad woda z reguly bywam o godzinie 4 i wedkuje max do 7. Niekiedy wyruszam za sandaczem wieczorem i siedze max do 23. Te pory nie sa przypadkowe, bo jesli sandacz wogole zeruje to sa to wlasciwe mu godziny.

Probujac zrozumiec morfologie sandacza i wglebiajac sie w jego nature, jest to calkiem logiczne podejscie do sprawy.

Wybieram oczywiscie najglebsze tamy, o dnie kamienistym lub zwirowym, na takich tamach sa ulubione ofiary sandacza, czyli kielbie. Rzucam z pradem, lub prostopadle do kierunku rzeki. Po kazdym rzucie kontroluje opad przynety na napietej lince. Po opadzie jesli nie bylo klasycznego pstrykniecia (czesto dwukrotnego), podbijam przynete dosc znacznie i sciagam kilka metrow (czasami kilkadizesiat centymetrow)po dnie, aby znowu przytrzymac i podbic.

Moja przyneta numer 1 sa spore kopytka w kolorze seledynowym( niekiedy pomaranczowe) nabite na glowki najczesciej 15 gramowe.

Ostatnio odkrylem, koguty - ktore w moim arsenale sa juz na drugim miejscu.

Dla ciekawosci napisze, iz czesto zwracam uwage na kalendarz oparty na fazach ksiezyca, oczywiscie na zerowanie ryb ma wplyw mase innych czynnikow takich jak: cisnienie, kierunek wiatru, stan wody, itp. itd. Jedak faza ksiezyca w porownaniu do reszty czynikow jest tutaj niezmienna stala wypadkowa.

Przepony sam robie z fluorocarbonu.

Sprzet to cd BLRXLS2120MH z plecka pp 0,15 kreciol morethan.

 

Latem moj problem polega na tym, iz zadko mam brania, zakonczone udanym zacieciem, wynika to z prostego faktu. Mianowicie sandacze latem biora bardzo delikatnie i subtelnie, nie lykaja pazernie sporych gum, jak to ma miejsce jesienia...

 

W zasadzie czekam z utesknieniem za pierwszymi przymrozkami, oraz pierwszym sniegiem, bo w takich warunkach sandacze pobudzaja sie na zer w godzinach bardziej normlanych dla czlowieka )

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Jack

co prawda pytanie jest o Odre, ale zaryzykuje taka porade na przykładzie doświadczeń Wiślanych: znajdz miejscie kamieniste, niedaleko brzegu i niezbyt głębokie (tak z metr wody). I wybierz się na nie po zmierzchu, z płytkochodzacymi smukłymi woblerami o drobnej pracy, pływajacymi (powiedzmy rapala original 7 i 9cm). Jezeli trafisz na miejsce które odwiedzają sandacze wkrótce powiniens poprawić sandaczowe konto :D Sandacz to nie tylko kopyto na plecionie!

 

Pozdrawiam

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

[quote title=Friko napisał(a) dnia Wed, 30 September 2009 09:36 Sandacz to nie tylko kopyto na plecionie!

 

Pozdrawiam

 

To co pisze Friko jest bardzo istotne, sandacz przez wielu kojarzony jest tylko i wyłącznie z: dołkiem, gumą na ciężkiej główce, plecionką i opadzikiem...

 

...i racja, z tym że ja tak łowię ale w dzień lub na wodzie stojącej, jeśli chodzi w grę rzeka po zmroku lub przed świtem to w 90 % smukły pływający wobler i jazda. Wszelkie kamieniste wypłycenia czy też opaski powinny dać Tobie wiele sandaczy (oczywiście jeśli tam są).

Pozostałe 10 % to standardowe łowienie na gumę, chociaż nie zawsze na ciężkiej główce...

 

Pozdrawiam

Kuba

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Temat się rozwija co bardzo mnie cieszy.

Wczoraj byłem pooglądać wodę kawałek przed Oławą i muszę przyznać, ze wyglada ładnie i jest mokra, ale jeszcze dość ciepła :D. Zanim poznam kawałek, który tam obejmuje wzrokiem to trochę czasu minie. Jeżeli chodzi o smukłe woblery to pudełko z nimi noszę w drugiej kieszeni kamizelki :D więc w razie sprzyjających warunków jestem przygotowany na taką ewentualność :D. Mam woblery Bóbr, które idealnie odwzorowują kiełbie więc jak tylko znajdę takie miejsce to one tam jako pierwsze polecą. Zasadnicze róznice między Odrą we Wrocławiu, a przed Oławą jest głębokość i linia brzegowa. Oławski odcinek ma krótkie główki i jest dość płytki, a przynajmniej odniosłem takie wrażenie. Jeżeli pogoda pozwoli to i dzisiaj rusze się nad wodę. Łowienie o i po zmroku, zwłaszcza o tej porze roku przede wszystkim wchodzi w rachubę - łowię przede wszystkim po pracy więc około 18 dopiero odwiedzam wodę.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Sandacz na Odrze,hmm łowiłem kilka razy na tej rzece. Moje spostrzeżenia pewnie nie są do końca miarodajne, ale też nie specjalnie różnią się od Wiślanych. O tej porze roku sandacze są aktywne cały dzień (zresztą dotyczy to całego sezonu), ale bardzo często są poza zasięgiem rzutu z brzegu. Jeśli masz możliwość popływać to dobrze, jeśli nie, to też nie jest źle :mellow: W ciągu dnia szukaj miejsc głębokich - zaczepy,kamienie tylko poprawią atrakcyjność potencjalnej miejscówki. To co napisał Friko, to stara prawda i nie należy o niej zapominać. Jeśli połowisz lub będziesz miał brania w danym miejscu, to warto się na nim skoncentrować i następnym razem. Ryby te lubią patrolować konkretne obszary wody. Często brania są falami, np. masz brania o 13 potem kilka godzin przerwy i powtórka. Często ryby bywają w łowisku tylko przez kilkanaście minut. Jak już ułożysz sobie grafik to wiesz na czym się skoncentrować. Bywa dość często że ryby nie odpływają dalej w poszukiwaniu pokarmu, ale znajdują się kilka metrów dalej i nie jesteśmy w stanie do nich dorzucić. Równie często sandacze robią patrol wzdłuż brzegu. W drugim przypadku kluczem do sukcesu jest określenie kierunku ich wędrówki i powrót na czas. W pierwszym, no cóż czekamy na następną falę lub idziemy poszukać ich w innym miejscu. Jeśli czekamy, to warto robić to aktywnie, bardzo często pojedyncze sztuki zapędzają się w interesujące nas miejsce. Żeby było śmieszniej, zazwyczaj różnią się gabarytami od tych stadnych.

Przynęty i prowadzenie. Pominę sposób o którym pisał Friko, skoncentruje się na dziennych połowach, tzn tych głębokich. W takich miejscach, z kilkumetrową głębią skazani jesteśmy w dużej mierze na gumy. Kolory. Tu każdy ma swoją teorie, szczególnie po artykułach w prasie. Nie ma chyba łowcy sandaczy który by się nie naczytał o seledynach jako magicznej przynęcie na mętnookiego. Być może coś w tym jest. Ja należę do osób które lubią sobie upraszczać życie, więc przynęty dzielę pod względem kolorów na naturalne i oczojeby <_< Zaczynam od naturalnych jeśli nie mam wyników,lub delikatne skubnięcia przechodzę do żarów, i odwrotnie, jeśli na fluo kończą się brania zmieniam na naturę.

Obciążenie. Podobna historia. Zaczynam w miarę naturalnie. Obciążenie zmieniam. Stosuję główki od takich co niemożna doczekać się kontaktu z dnem, po bomby. Bardzo często ryby są w łowisku,ale nie reagują na dane prowadzenie. Czasami ślamazarne,wręcz wleczenie przynosi rezultaty, czasami odwrotnie. Na wodzie gdzie 12gr wystarcza w zupełności walę 50gr <_<

Pozostałe przynęty. No cóż, nasz arsenał nie kończy się na gumach. W rzekach odpuszczam koguty, choć powoli i to się zmienia. Bardzo dobrą przynętą bywają zapomniane wachadłówki, prowadzenie raczej leniwe, choć własna inwencja mile widziana. Obrotówki,nie używam.

Woblery. Poza wieczornym łowieniem mam kilka typu SDR. Przydają się w miejscach gdzie równolegle do brzegu mamy głęboką rynnę, do której jesteśmy w stanie dojść.

Pozostałe pierdoły.

A więc kij. Każdy ma swoje preferencje. Dobrze spotkać się z kolegą który też łowi te ryby i połowić jego patykiem. Z kijów seryjnych pamiętam tyle że większość tego co proponowali producenci za cholerę mi nie odpowiadało. Kiedyś były to w większości kije miękkie, dlaczego? Ano takie wędki były używane przez łowców na filet, więc przenieśli to do spiningów. ponoć coś się zmieniło. Ogólnie, patyk ma Ci leżeć w ręku i mieć siłę aby zaciąć sandacza. Linka, moc 15-25lbs jest jakimś kompromisem. Jeśli dopiero poznajesz łowisko warto użyć mocy, tracisz mniej przynęt. Piętnastka pozwoli Ci dalej posłać przynętę.

Kołowrotek. Ma być sprawny z dobrym hamulcem. Przyda się z łożyskiem oporowym - nie ma cofnięcia linki przy zacięciu - ale poczciwe abu przy odrobinie wprawy będzie bardzo dobry.

Agrafka czy przypon? Ja stawiam na przypon, wyjątkiem są akweny w których szczupaka praktycznie nie ma. Unikniemy bardzo niemiłych niespodzianek. W takim kilkumetrowym dołku potrafi się przyczaić szczupak z tych nieco większych.

Główki. Przy zakupie sprawdzić ostrość haka, siłę pod jaką się rozginają. Zazwyczaj warto unikać tych miękkich ale podczas rozpoznawania łowiska pozwalają nam uniknąć dużych strat.

I najważniejsza rzecz. Cierpliwość i odporność na stres. Gdy pierwszy raz wybrałem się nocą nad Wisłę, w ciągu 3 godzin pozbyłem się dwóch pudełek przynęt. Bolało. Czasami mamy dość już łowienia, bo od 5 godzin nie mieliśmy kontaktu z rybami, a tu zaczyna zmierzchać, siąpi deszcz. Często bywa tak że zostając mokniemy jeszcze bardziej, ale czasami mamy eldorado...

 

 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witajcie,

 

Wczytuje się w ten wątek z ogromną ciekawością bo niewątpliwie jest to dla mnie ciekawa ryba.

 

Narazie mam na swoim koncie 1 sztukę około 65cm złowioną w Niemczech na Elbie, ale było to 6 lat temu i wtedy na grubą pałowatą wędke rzucałem-ściągałem kopyto i w końcu wziął.

 

W tym roku nastawiam się z premedytacją na wszystkie ryby których dotychczas nie złowiłem (łowiąc na małych rzekach). Padły już klenie, sumy, bolenie, wzdręgi (te spinningowe 1,1kg!) wszystko to moje pierwsze sztuki w życiu. Czas im opuścić i połapać trochę metnookiego;)

Po obserwacji tego wątku wydaje mi się, że 'wszystko już wiem' Nawet udało mi się spróbować podczas jednego z wypadów na Wisłę.. skończyło się stratą 8 gum i brakiem brań ale to u mnie norma że zanim złowię to musze się pół roku nachodzić.

 

Czy zbrojąc gumy robić to tak normalnie? czy może nie do końca wystawiać hak? a czy po osłoniętej od prądu stronie główki są szanse? Czy może po górnej stronie gdzie często tworzy się cofka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To i ja poproszę o pomoc.

 

Łowię mętnookie od około 10 lat, co roku mam wyniki w tym roku mam na koncie już 108 sandaczy rekordowy wieczorek to 15 sztuk ( wszystko C&R), ale jest jedno WIELKIE ALE. Sandacze w 95% to gluty po 40 cm, wiem, że na czymś muszę się szkolić ale trwa to trochę długo, owszem do wprawy w opadzie na tych malcach doszedłem i mimo iż są małe to i tak każdy jeden sprawia mi ogromną frajdę swoim pstryknięciem. Ryby dorodne w moim łowisku są bo słyszałem o 7-emce, a takiego 2,5 kg widziałem jak wędkarz wyciągnął, mój największy był pod 1,5 kg na oko. Łowię na woblery oraz gumy. Moim łowiskiem jest kanał jednej z pomorskich rzek.Szeroki na 60m,wpada również do niego druga rzeka są 2 rynny jedna z szybkim nurtem druga martwa i w pobliżu tego miejsca jest dużo sandacza. Głębokość łowiska w rynnie wynosi ok 5-6m zaś przy nabrzeżu ( bo łowię z betonowego nabrzeża niestety) 2,7m, dno piaszczyste kamieni raczej brak bo pogłębiara co 2 lata ora dno. Od rynny ku przeciwnemu brzegu rozciąga się wypłycenie z ok 6 m do 0, jednak ta strona jest bardzo trudno dostępna zwłaszcza wieczorami gdy łowi się pięknie mętnookie. W tym roku odkryłem ciekawe miejsce, z 1,5m wody nagły spad na 6m, połowiłem tam wiele sandaczy ale same gluty(trafił się węgorz 99cm na gumę)...Ryby duże muszą wchodzić mają kontakt z morzem i wchodzą potężne sandały na pewno. Nie wiem może i wielkość przynęty ma duże znaczenie, ale łowiłem na różnorakie warianty kolorystyczne jak i wielkościowe gumek, zwłaszcza manns oraz woblery od Rapali Shad Rap, przez Countdown'y po Salmo Hornet'y, Executor'y, Sting'i, Minnow'y, Butcher'y itd. Na gumy łowię z opadu, i na wleczonego po dnie, w łowisku jest wiele mulicy (larwy minoga) więc stosuję gumy w kolorze ciemnym (motoroil) łowię też na klasykę czyli biel i seledyn oraz naturalne kolorki. Rybki gryzą na wszystko choć w obecnym sezonie motoroil wywarł na mnie ogromne wrażenie i przebojem stał się przynętą nr1. Wielkość gum waha się od 5,5 cm (najwięcej złowionych ryb) do 7cm a czasem predator 3 8 cm. Zakładając dużą gumę mam o wiele mniej brań, bądź tylko pocięty ogon, ryby nie dają rady przynęcie choć największy wziął na Manns Kombinator o ile dobrze pamiętam, lecz tej gumy nigdzie nie mogę dostać. Z racji braku brań zakładam małą gumę 5,5 cm i od razu są rezultaty. Z woblerami jest inaczej, kiedyś złowiłem na Rapale Countdown 7 cm 10 sztuk i od tamtej pory kocham łowić sandacza pod powierzchnią na woblery,jednak znowu to były ryby małe... Sandacza na wobler nie tylko łowię pod powierzchnią stosuję masę woblerów SDR i siadają pięknie na nie sandacze, ale małe... Jak dostać się do dużego? Czym go skusić? A i w łowisku jest masa jazia mój pierwszy spinningowy i jedyny do tej pory mierzył 45 cm...są dużo większe ale nie nastawiałem się szczerze na nie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam i do mnie uśmiechnęło się szczęście pierwsza wizyta w życiu na Wiśle i pierwszy w życiu sandacz ok.50cm i drugi spad pod nogami a wydaje mi się że nawet mógł by być pokazany na j.pl. Także Wisła była dla mnie łaskawa, może wiedziała że miałem urodziny :mellow:,ale dzisiaj za to nie było już tak kolorowo :D . Na początku w ogóle nie wiedziałem gdzie łowić, prawie wszędzie przy brzegu 30cm. wody, gdyby nie było wolnej główki to bym nie wiedział gdzie rzucać(łowiłem w warszawskiej Wiśle).całkiem inna rzeka niż Narew. pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Widzę, że nie tylko dla mnie łowienie mętnookich jest tajemnicą. po zapoznaniu się z powyższymi informacjami zaczynam zastanawiać się nad inną rzeczą... Czy sandacze biorą?? Skąd moje watpliwośći... Z tekstu wynika, ze do tej pory robiłem wszystko dobrze i łowiłem zgodnie z zaleceniami w bankowych miejscówkach i .. nic. Czy musi się jeszcze ochłodzić, żeby pogoda zachęciła sandacze do brań czy tylko mi nie biorą :D?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Próbowałem, o świcie od 3 do max 7, w południe również, ale teraz będę stosował uparcie większą gumę i może to da mi większego wilka

 

Teraz trochę zaprzeczę temu co napisałem wyżej :lol: ale chyba nie mam większego wyjścia. Skoro łowisz regularnie ale małe to bym poszukał innych miejscówek. Sandacze zazwyczaj stoją rocznikami. Tylko przy dużych zgrupowaniach białorybu spodziewał bym się różnych rozmiarów rybek. Jeśli kwitniesz w miejscu powiedzmy pół dnia i łowisz rybki w jednym przedziale to bym poszukał innego miejsca. Zmiana przynęty na większą nic nie da.

 

 

Dla tych co mają problemy ze złapaniem sandacza. Jeśli macie branie to zacinać, jeśli wam się wydaje że banie - zacinać. Zacinać wszystko co odbiega od normy. Macie zaczep którego nie było, ciąć i nie śpieszyć się z odstrzeleniem przynęty. Kolega tak złapał zaczep którego nie było i który nie chciał drgnąć. Po 2 czy 3 odstrzelaniu zaczep ruszył :huh: zanim chwycił za kij już nie było zaczepu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

witam, to i ja dorzucę trzy grosiki na tacę bo temat fajny

 

Teraz trochę zaprzeczę temu co napisałem wyżej :lol:

 

 

:lol: i może właśnie o to chodzi. Dla mnie to ryba wielu sprzeczności i dlatego staram nie trzymać się długo jednego-słusznego schematu. Warto mocno eksperymentować: z przynętami, kolorami, prowadzeniem np. leniwy, powolny opad gumą i z chwilę szybki kogutek. Sam się przyłapuję na tym że mam swoje ulubione przynęty i sposoby ich prezentacji (w tym sezonie jest to wobler, w poprzednim duży ripper Mannsa w uklejowych kolorach na lekkiej główce), nie twierdzę że są nieskuteczne, ale często mam wrazenie że nie tylko mi się one przejadły. tym bardziej na miejscach mocno eksploatowanych - takie jak moje, gdzie często trzeba je po prostu wyraźnie sprowokować (nawet boleniowym tempem) a mimo to i tak wiele kontaktów kończy się na zwrocie pod szczytówką bez dotknięcia przynęty. najmocniej i bez opamiętania walą maluchy, z seniorem już nie ma tak letko - bierze pewnie tylko wtedy gdy jest głodny. też wiele raz słyszałem, że nie warto szukać dużego gdy żeruje młodzież, tylko niejednokrotnie spotkałem się z czymś takim że wystarczała zmiana przynęty na dwa razy większą albo rzut kilka metrów obok.

 

Też dam radę tym co nadal mają problemy ze złowieniem sandacza - musicie je najpierw znaleźć, starajcie się wytypować to miejsce szukając ich potencjalnych stołówek, tam gdzie mają najwięcej żarcia (np duże odkosy ze spokojniejszą wodą, blaty, rafki, tam gdzie najwięcej drobnicy i białorybu). zazwyczaj gdzieś niedaleko mają swoją dzienną kryjówkę. pójdźcie sobie tam, najlepiej po zmroku, kucnijcie i obserwujcie wodę. nie musi być głośno, czasami tylko drobnica staje się nagle dziwnie niespokojna...

 

i jak mówi @pablom, gdy nie jesteście pewni - tnijcie mocno, sprawdzajcie kotwice i nawet wtedy gdy spóźniliście się z zacięciem w tempo - tnijcie! a gdy już znjadziecie swoje miejsce nad rzeką i będziecie je w miarę regularnie łowić - wtedy zobaczycie że nie ma reguł:)

 

i polecam jesień i zimę nocą

 

pozdrowionka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dla tych co mają problemy ze złapaniem sandacza. Jeśli macie branie to zacinać, jeśli wam się wydaje że banie - zacinać. Zacinać wszystko co odbiega od normy.

Widzę, że nie tylko ja mam problem z sandaczami. Ale do rzeczy - co powiecie na taką sytuację: warciańska prostka, twarde i okraszone zaczepami dno, czas akcji: październik i listopad. Sposób łowienia: rzucam lekko w górę rzeki, gumka 7 cm dość często puka o dno, prowadzę po lekkim łuku. Po jakimś czasie orientuję się, że guma jest delikatnie pocięta (dziś np. niewielkie nacięcie na spodniej części rippera i na górze, przy haku). Brania albo nie czułem, albo ginie mi wśród stuknięć od dno. Sytuacja powtarza się w ciągu kilku kolejnych wypraw. Pytanie zasadnicze dla łowiących sandacze - czy te ryby zostawiają jakieś ślady na przynętach czy mam raczej do czynienia ze szczupakami?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

arhuku

 

Szczupak jesli juz wali w gume to z reguly konczy sie to jego porazka a przynajmniej bys go poczul na kiju. Slad zostawiony po nieudanym ataku szczupaka analogicznie odpowiada jego uzebieniu (czyli na gumie moze byc sporo naciec i sa one roznej wielkosci, tylko trzeba dokladnie im sie przyjrzec)

 

Oczywiscie ze sandacze zostawiaja slady, czesto potrafi nawet sciagnac nieco gume z haka, tylko trzeba dokladnie gume obejrzec, aby to dostrzec.

Luka81 ma sporo racji w tym, ze z reguly po ataku sandacza pozostaje na gumie jakby uklucie, oczywiscie to wynika z ostroznosci sandacza i sposobu jego ataku. Choc od kazdej reguly zapewne sa wyjatki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

arhuku, a czy w miejscu w którym łowisz na dnie są racicznice? Jakiś czas temu zacząłe tracić w jednym miejscu przynęty zawieszone na 15cm wolframach. Z początku sądziłem, że to duży szczupak robi mi obcinki. Zmieniłem przypon na 50cm i... wyciągnałem kawał sieci rybackiej (sic!) obwieszonej łańcuszkiem racicznic - zagadka wyjaśniona. Fakt, że na początku oczami wyobraźni widziałem jak zacinam taką ponad metrówkę :D.

Ściąganie przynęty z haczyka nie zawsze musi oznaczać branie, czasami gumka lekko się zaklinuje między kamieniami i przy podbiciu gumka zjeżdża w dół, a wyobraźnia pracuje :D

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

witam

 

arhuku - jeśli nie czujesz w łokciu, obserwuj szczytówkę, a najlepiej plecionkę w miejscu jej styku z powierzchnią wody. każde jej drgnięcie, zatrzymanie czy przesunięcie może oznaczać branie. może spróbuj podejść je z innego kąta - parę metrów wyżej/niżej...

 

sposób na skuteczne zacięcie? - nie znam;) wczoraj po wielu skubnięciach i kombinacjach (z dozbrojką włącznie) kończyły mi się już pomysły, a jednak znalazłem - zostawiając gumę przez kilka sekund nieruchomą na dnie - zjadł ją całą, mimo że nie była mała a on niewielki

 

miałem gdzieś kiedyś rippera z pięknymi dwoma głębokimi szramami na boku przez całą długość;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Jack Daniels

 

Trudno mi w 100% wykluczyć obecność racicznic, ale nie widziałem ich tam zbyt dużo.

 

@mirr

 

Właśnie nabyłem plecionke fluo, może to coś zmieni i dostrzegę jakieś niuanse, które teraz najwyraźniej uchodzą mojej uwadze. Inny kąt, dozbrojka - też wypróbuję :D.

 

A ślady na gumie są dość drobne, można je podciągnąć pod nakłucia, nie przekraczają 2-3mm, a kształt mają jakby łamany (nie są liniami prostymi). Hmm :unsure:.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

witam

 

arhuku - jeśli nie czujesz w łokciu, obserwuj szczytówkę, a najlepiej plecionkę w miejscu jej styku z powierzchnią wody. każde jej drgnięcie, zatrzymanie czy przesunięcie może oznaczać branie. może spróbuj podejść je z innego kąta - parę metrów wyżej/niżej...

 

sposób na skuteczne zacięcie? - nie znam;) wczoraj po wielu skubnięciach i kombinacjach (z dozbrojką włącznie) kończyły mi się już pomysły, a jednak znalazłem - zostawiając gumę przez kilka sekund nieruchomą na dnie - zjadł ją całą, mimo że nie była mała a on niewielki

 

miałem gdzieś kiedyś rippera z pięknymi dwoma głębokimi szramami na boku przez całą długość;)

 

Czasami dozbrojka nic nie daje, a wręcz przeszkadza. Proponuję dokładnie obejrzeć główkę i jej okolice. Też miewam takie sytuacje że za cholerę nie da rady nic zaciąć. Często na gumy 12-16cm. Zazwyczaj okazuję się że ryby biorą od głowy a nie od d...py strony :lol: pomaga założenie haka 3\0 do 16cm przynęty bez udziwnień typu dozbrojka.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam, moje sandaczowe łowy skończyły się wraz z ciągiem tarłowym troci czyli od 1 października, najlepsze okresy mam z głowy bo łowię w pomorskiej rzece, w jej przyujściowym odcinku tzw. kanale :/. W okolicy mam 2 jeziora gdzie ostatnimi laty było bardzo dużo sandaczy, w jednym nich 8emki są łowione bardzo często, masowo wchodzą takie kloce na tarło z morza.Pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...