Skocz do zawartości

Karp na muchę?


fomadron

Rekomendowane odpowiedzi

http://jerkbait.pl/topic/47815-karpie-na-muchę/

 

Jasne, że na muchę. To wykonalne, a emocje gwarantowane. Łowiłem już skutecznie karasie i płocie. Nie udało mi się dotychczas podejść karpi, ale nie poświęciłem tematowi należytej uwagi, nie korzystałem z odpowiednich przynęt i próbowałem tak trochę "na głupa"..... może i lepiej, że mi się nie udało bo okazy, które się ujawniały tuż pod powierzchnią najpewniej rozniosłyby w drzazgi mój lekki zestaw (wędka #4 czyli mniej więcej odpowiednik lekkiego spinningu). Teraz jestem już lepiej przygotowany, choć obawiam się, że na ryby, które widziałem moja cięższa wędka #6 też może być za delikatna. Karpie na muchę to dla mnie jedno z wyzwań nowego sezonu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W jednym z odcinków swojego programu Rex Hunt również łowił karpie na suchara. Tylko że w Australii te ryby kończyły, jak na szkodnika i obcy gatunek w ekosystemie przystało.

Nie wiem kolego czy sobie zdajesz sprawę ale i u nas karp jest szkodnikiem jak i rybą obcą, tak samo jak amur, tołpyga i jeszcze parę innych rybek. Karp należy do ryb, które rujnują zbiorniki wodne, doprowadzając je to takiego stanu, że tylko one są w stanie żyć w takich warunkach, a inne ryby zdychają - z braku tlenu. Karp żerując z mule uwalnia siarkowodór wypływając na równowagę tlenową zbiornika, a i jego odchody nie pozostają obojętne. Amur/tołpyga miały wyjadać zbędne rośliny, aby polepszyć bilans tlenu w wodzie, ale nie je tego co miał jeść, bo upodobał sobie rośliny, na których rodzime gatunki składają ikrę. To tak z grubsza, bo mamy 19 obcych ryb w wodach ;-)

 

Nam wmówiono, że to karp, a nie sandacz czy inna ryba jest potrawą wigilijną ;-) Ale to świetny biznes. Dziś przeglądałem katalog wystawców Rybomania 2015 i znów połowa będzie karpiowa.... czyli kupa smrodu.

Edytowane przez ummagumma
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ojtam Robert ;-) 100m podkładu 30lb, zyłka o,25 na przyponie i jazda...

 

Tak właśnie planuję....., podkład 30 lb już kupiony tylko klasycznej linki pływającej w #6 nie mam, a na Rio OutBound z tonąca końcówką na sucho nie połowię, choć nimfy i streamery można nią ładnie zapodać.  Muszę  je jakoś podejść, choć są niesamowicie "elektryczne".   

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem kolego czy sobie zdajesz sprawę ale i u nas karp jest szkodnikiem jak i rybą obcą, tak samo jak amur, tołpyga i jeszcze parę innych rybek. Karp należy do ryb, które rujnują zbiorniki wodne, doprowadzając je to takiego stanu, że tylko one są w stanie żyć w takich warunkach, a inne ryby zdychają - z braku tlenu. Karp żerując z mule uwalnia siarkowodór wypływając na równowagę tlenową zbiornika, a i jego odchody nie pozostają obojętne. Amur miał wyjadać zbędne rośliny, aby polepszyć bilans tlenu w wodzie, ale nie je tego co miał jeść, bo upodobał sobie rośliny, na których rodzime gatunki składają ikrę. Więc jest jeszcze gorzej. Tołpyga z kolei jest drapieżnikiem i zagraża naszym okoniom, szczupakom i sandaczom, tym bardziej, że "kawiorem" nie gardzi ;-)

 

Nam wmówiono, że to karp, a nie sandacz czy inna ryba jest potrawą wigilijną ;-) Ale to świetny biznes. Dziś przeglądałem katalog wystawców Rybomania 2015 i znów połowa będzie karpiowa.... czyli kupa smrodu.

 

Niestety, ale chyba masz 100% racji - w zbiorniku, na który szykuję się z muchówką na najbliższy sezon wszystko wskazuje na to, że karpie całkowicie go zdominowały między innymi kosztem przepięknych sandaczy, którym był zarybiony na przełomie lat 2012/2013. O sandacza jest tam bardzo trudno, a karpie +10 kg, pławiące się tuż pod powierzchnią to niemalże widok codzienny, zwłaszcza w ciepłe wiosenne i letnie dni. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie wiem kolego czy sobie zdajesz sprawę ale i u nas karp jest szkodnikiem jak i rybą obcą, tak samo jak amur, tołpyga i jeszcze parę innych rybek. Karp należy do ryb, które rujnują zbiorniki wodne, doprowadzając je to takiego stanu, że tylko one są w stanie żyć w takich warunkach, a inne ryby zdychają - z braku tlenu. Karp żerując z mule uwalnia siarkowodór wypływając na równowagę tlenową zbiornika, a i jego odchody nie pozostają obojętne. Amur miał wyjadać zbędne rośliny, aby polepszyć bilans tlenu w wodzie, ale nie je tego co miał jeść, bo upodobał sobie rośliny, na których rodzime gatunki składają ikrę. Więc jest jeszcze gorzej. Tołpyga z kolei jest drapieżnikiem i zagraża naszym okoniom, szczupakom i sandaczom, tym bardziej, że "kawiorem" nie gardzi ;-)

 

Nam wmówiono, że to karp, a nie sandacz czy inna ryba jest potrawą wigilijną ;-) Ale to świetny biznes. Dziś przeglądałem katalog wystawców Rybomania 2015 i znów połowa będzie karpiowa.... czyli kupa smrodu.

Wiem, wiem...Chyba zbyt delikatna sugestia w moim poście? ;)
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

propos karpia http://www.wedkarz.pl/wp-webapp/article/102ale daje obraz tego co może zrobić z dnem w połączeniu z tonami zanęty wrzucanej do wody ;-) Nie mam nic przeciwko, ale łowiska karpiowe powinny być specjalne, odcięte od reszty wód. U nas na szczycie łańcucha pokarmowego w wodzie jest szczupak i sum. Sumy nie wszędzie występują, a nawet półtorametorwy szczupak, nie połknie 20-30kg karpia. Zje za to małe szczupaki, okonie, płocie, leszcze i inne rybki ;-) A karp dalej będzie robił swoje...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej gówniana ryba w naszych wodach .Szkoda że tak niewielu wmówiono że to tradycyjna ryba wigilijna bo może byłoby jej mniej.Wolałbym nie widzieć tej ryby w naszych wodach ale mimo wszystko wzorce amerykańskie w tępieniu tej ryby mi nie leżą.Tłuczone z łuku i kuszy czy na szarpaka.Pomimo takich działań amerykańskich wędkarzy dalej tego cholerstwa nie mogą wyplenić.Oczywiście nikt normalny tego nie je.Zostawiają na brzegu dla kruków i kojotów.Rano nie ma ani śladu.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najbardziej gówniana ryba w naszych wodach .Szkoda że tak niewielu wmówiono że to tradycyjna ryba wigilijna bo może byłoby jej mniej.Wolałbym nie widzieć tej ryby w naszych wodach ale mimo wszystko wzorce amerykańskie w tępieniu tej ryby mi nie leżą.Tłuczone z łuku i kuszy czy na szarpaka.Pomimo takich działań amerykańskich wędkarzy dalej tego cholerstwa nie mogą wyplenić.Oczywiście nikt normalny tego nie je.Zostawiają na brzegu dla kruków i kojotów.Rano nie ma ani śladu.

A to święta prawda, tutaj na forum spotykam więcej świadomych wędkarzy, ale przeciętnie z kim nad wodą by nie pogadać to zaraz jest, jak to karp, przecież to tradycyjna ryba. Dobrze "wchodzi" grunciarzom na kije w przeliczeniu na kg mięsa złowionego dziennie i zarybiać trzeba panie karpiem i dbać o króla naszego białorybu. Bullshit, to chwast, który zaburza równowagę w ekosystemie, teraz jednak już raczej za późno żeby z tym walczyć, za bardzo zadomowił się w wodach i umysłach ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hmmmm..... karp - stworzenie Boże jak wiele innych - u nas już jednak parę wieków żyje. To nie on winny, że występuje w nadmiarze lecz głupi człowiek. Pewnie, że dalsze nim zarybienia są bez sensu, ale ryba jak ryba....., chyba zwłaszcza na forum propagującym C&R zasługuje na coś więcej niż sugerowanie, że na użyźnianie jego padliną brzegów rzek i jezior  ;) . Nie lubię karpiowego mięsa, nie wyobrażam sobie bym miał trawić czas na gruntowe zasiadki w polowaniu na ten gatunek, co nie znaczy bym lekceważąco podchodził do tych, którzy wielbią tę formę wędkarstwa. Pamiętam przepiękne, kilkukilogramowe sazany łowione na przełomie lat 80 - tych i 90 - tych ubiegłego wieku w Wiśle przez mojego ojca. Możecie Koledzy wierzyć lub nie, ale wymagało to prawdziwego kunsztu, który niewielu posiadło...... , a sztuka wcale nie polegała na topieniu w odmętach Wisły kilogramów śmierdzącej zanęty.

Spróbuję tych karpi na muchę, ale nawet jeśli mi się uda ...... wrócą do wody i nie tylko dlatego, że u nas nie ma kruków i kojotów ;)  :) .

 

Pozdrawiam serdecznie.

 

Robert.

Edytowane przez robert.bednarczyk
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sztucznych zbiornikach niech sobie będzie, wolnoć Tomku w swoim domku. Mam nawet super metę na karpiowe muchowanie w upalne dni kiedy to zamiast ganiać ulubionych drapieżników bardziej opłaci się otworzyć złocistą substancję i to mnie zmotywowało do zaglądnięcia w wątek.

 

Karp ryba silna i płochliwa, jeszcze kilka lat temu, gdy amatorsko karpiowałem życiowy rekordzista poradził sobie z zakotwiczoną na beton wędką na tyle, że w wodzie ją łapałem, ale hol doszedł szczęśliwie do happy endu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisze Robert , żyje już u nas parę wieków. Na jakiś szacunek zasługuje. A równowagę ekologiczną już dawno zakłóciliśmy. Nie widzę przeszkód aby w niektórych wodach , może nawet wielu pływały. W tym roku jak bóg pozwoli bellyboat i muchówka za karpiem.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak jak pisze Robert , żyje już u nas parę wieków. Na jakiś szacunek zasługuje. A równowagę ekologiczną już dawno zakłóciliśmy. Nie widzę przeszkód aby w niektórych wodach , może nawet wielu pływały. W tym roku jak bóg pozwoli bellyboat i muchówka za karpiem.

 

Mam nadzieję Mikołaj na wymianę doświadczeń w sezonie i podsumowanie wyników pod koniec. Jeśli to nie wielka tajemnica to wrzuć foty "muszek" (o ile to adekwatna nazwa) karpiowych, na które planujesz łowić. Dla mnie karp na muchę to znacznie poważniejsze wyzwanie niż szczupaki, okonie, klenie, płocie, karasie, bo z nimi jakoś sobie radzę, a karpie jak do tej pory były dla mnie nieosiągalne. Nie zmienia to oczywiście faktu, że w moim przekonaniu, nic nie przebije klasycznego  powierzchniowego łowienia na imitacje suchych muszek pstrągów i lipieni.  

Też mi chodzi po głowie kupno "belly", ale nie takiego klasycznego typu "mokre dupsko" tylko czegoś w tym stylu  http://www.flyhouse.pl/pl/kupuj/plywadelka-plywadelka - to ODC Sport XR 1 mi chodzi po głowie tylko jego mobilność znacznie mniejsza niż typowego, a waga też niemała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Da się tylko trzeba mieć fantazję :-) Nie marudzić o obcych gatunkach, tylko się bawić. Karpiowa dniówka z wierzchu wciąga niesamowicie. Najlepiej gdzieś w zacisz, koło wyspy. Trzeba podpierać się zanętą sprytnie, by wzbudzić konkurencję. Samotne sztuki są cwane.

post-50051-0-43093600-1423084330_thumb.jpg

 

post-50051-0-10227000-1423084351_thumb.jpg

 

post-50051-0-91631600-1423084373_thumb.jpg

 

post-50051-0-77087800-1423084401_thumb.jpg

 

post-50051-0-44273600-1423084422_thumb.jpg

 

post-50051-0-49371600-1423084446_thumb.jpg

 

post-50051-0-53433800-1423084479_thumb.jpg

 

Przekąski na spontanie

 

post-50051-0-15997100-1423084501_thumb.jpg

 

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że w łowieniu ma być frajda to muszą być hole. Żeby nie czekać dnia na jedną rybę trzeba było popróbować zwabić karpie. Łowiliśmy na łowisku, gdzie ryby dokarmiane były pelletem pływającym.  Umiały go jeść. Tylko nie można było zasypać wiadra, jak właściciel, bo rozpływał się ryby były wszędzie ale zero taktyki. Ustawialiśmy się gdzieś w zaciszu wyspy, drzewa, czy krzaków, bo tam lubiły się kręcić ryby. Strzelałem z procy w pobliżu spodziewanego miejsca kręcenia się ryb. Po kilka pelletków. Sukcesywnie ale stale. Jak widziałem, że cos się kręciło, to przestawiałem się do wiartu tak, by rzucając pellet pod nogi, wiatr zanosił go w pole żerowania ryb. Do żerowiska cały czas maszerowały z wiatrem pelleciki i co trochę garsta dolatywała z procy. Musiałem wzbudzić konkurencję u ryb. Samotne sztuki niechętnie dawały się oszukać. Jak widziałem dwa lub trzy od razu brałem muchówkę i kładłem pod pysk przynętę. Jeden prześcigiwał drugiego i była piękna zbiórka. Raz dwa trzy i cięcie. Reszty trzeba doświadczyć samemu. Tak sobie wymyśliliśmy i spędziliśmy świetną dniówkę pełną przemyśleń, kombinowania i ryb. Polecam

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako, że w łowieniu ma być frajda to muszą być hole. Żeby nie czekać dnia na jedną rybę trzeba było popróbować zwabić karpie. Łowiliśmy na łowisku, gdzie ryby dokarmiane były pelletem pływającym.  Umiały go jeść. Tylko nie można było zasypać wiadra, jak właściciel, bo rozpływał się ryby były wszędzie ale zero taktyki. Ustawialiśmy się gdzieś w zaciszu wyspy, drzewa, czy krzaków, bo tam lubiły się kręcić ryby. Strzelałem z procy w pobliżu spodziewanego miejsca kręcenia się ryb. Po kilka pelletków. Sukcesywnie ale stale. Jak widziałem, że cos się kręciło, to przestawiałem się do wiartu tak, by rzucając pellet pod nogi, wiatr zanosił go w pole żerowania ryb. Do żerowiska cały czas maszerowały z wiatrem pelleciki i co trochę garsta dolatywała z procy. Musiałem wzbudzić konkurencję u ryb. Samotne sztuki niechętnie dawały się oszukać. Jak widziałem dwa lub trzy od razu brałem muchówkę i kładłem pod pysk przynętę. Jeden prześcigiwał drugiego i była piękna zbiórka. Raz dwa trzy i cięcie. Reszty trzeba doświadczyć samemu. Tak sobie wymyśliliśmy i spędziliśmy świetną dniówkę pełną przemyśleń, kombinowania i ryb. Polecam

Dziekuję za wyjaśnienia. Moje doświadczenia są podobne z tym, że zaczynałem bardzo dawno temu od nęcenia skórkami chleba i bułką z uwagi na przyzwyczajenie ryb do tych pokarmów. Dodatkowo można było poprzez wielkość zanęty segregować duże sztuki ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...