Skocz do zawartości
  • 0

Małe lekkie przynęty w krajach o zasobniejszych wodach.


godski

Pytanie

Tak się zastanawiam, czy w krajach o większej populacji drapieżników słusznej postury typu sandacz, szczupak, okoń łowienie na małe woblerki o wadze 1-3 g i długości 2-4 cm jest równie popularne jak u nas.

Wystarczy zajrzeć na giełdę i przejrzeć tematy. Dużo mikrusów na jazie, klenie, wzdręgi czy karasie.

Sam tak nie łowię a doświadczeń ze Szwecji, Niemiec, Francji czy Holandii brak.

I czy popularność tego typu łowienia ma związek z ubóstwem naszych łowisk? Pewnie tak, skoro do Szwecji czy Holandii nikt nie zabiera maluchów. A może się mylę?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

A ja tam cenię "Polską szkołę spinningu". I dla ścisłości mówię tu o rasowych spinningistach, a nie mięsiarskim elemencie który psuje opinię większości.

Niestety bardzo dużo Polaków jest zakompleksiona i z niską samooceną. Uważają ze wszystko co z zagranicy jest zawsze lepsze. Tak było dawniej i w większości jest i dzisiaj. Dlatego jak jadą za granicę, to uważają nie wypada łowić po naszemu, tylko trzeba łowić jak zagraniczniacy. Jak oni łowią 25 cm woblerami - to my też. Przecież pozujemy na zagraniczniaków, na światowców. Przecież jesteśmy lepsi od tego plebsu co został w (jak ci światowcy to określają ) w "polandii"

A w mojej opinii zachód łowi słabo, są miernymi wędkarzami - przepraszam spinningistami. Łowią większymi przynętami bo tak się łatwiej łowi. Używają cięższych kijów bo są odporniejsze na urazy. Nie ma w ich łowieniu naszej finezji. Mało kto tam łowi jazie, klenie, czy wzdręgi bo po prostu nie potrafią.

I nie jest prawdą że dla tego, że nie widzą sensu łowienia takich ryb skoro są metrowe szczupaki. Gdyby tak było to "gruntowcy" łowili by tylki 20+ karpie, a nie marne kilowe płocie ( co często jest większą nobilitacją niż paro kilowy leszcz, czy kilkunasto-kilowy karp.

I żeby nie było, od razu dodam że wielokrotnie łowiłem w Ameryce Północnej, Azji i sporej części Europy. Po około 10-ciu wyjazdach do Szwecji miałem już dość łowienia szczupaków, a na okoni czy jazie nikt nie chciał ze mną pływać. W Kanadzie "miejscowi" byli w ciężkim szoku że można łowić seryjnie dwukilowe basy na 0,8 g główkę z 1" kopytkiem, żyłeczka 0,12 i kijem 0,5-3,5 g gdy oni swoimi spinerbaitami nie mogli nic złowić.

Nie piszę tego żeby się chwalić tylko pokazać że zastosowanie odpowiedniej przynęty w odpowiednich warunkach daje to o co chodzi w wędkarstwie - czyli efekty.

W Polsce mamy wody takie jakie mamy, ci co potrafią się dopasować do warunków łowią i sporo i ładne ryby. Ci co nie potrafią narzekają na pustynię. Poza tym nie każdy dąży tylko do łowienia wielkich ryb. Dla niektórych finezja jest sztuką samą w sobie. Kto powiedział że łowienie na "kij od szczotki i powróz" musi być bardziej godne uznania od celowego łowienia uklei na UL ( znam osobę która to potrafi). Szanujmy odmienność innych i ich inny sposób patrzenia na wędkarstwo. Nie próbujmy wyśmiewać innych tylko dlatego że ich nie rozumiemy. Bądźmy dumni z Polskiego wkładu w wędkarstwo spinningowe.

Edytowane przez dalton
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A ja tam cenię "Polską szkołę spinningu". I dla ścisłości mówię tu o rasowych spinningistach, a nie mięsiarskim elemencie który psuje opinię większości.

Niestety bardzo dużo Polaków jest zakompleksiona i z niską samooceną. Uważają ze wszystko co z zagranicy jest zawsze lepsze. Tak było dawniej i w większości jest i dzisiaj. Dlatego jak jadą za granicę, to uważają nie wypada łowić po naszemu, tylko trzeba łowić jak zagraniczniacy. Jak oni łowią 25 cm woblerami - to my też. Przecież pozujemy na zagraniczniaków, na światowców. Przecież jesteśmy lepsi od tego plebsu co został w (jak ci światowcy to określają ) w "polandii"

A w mojej opinii zachód łowi słabo, są miernymi wędkarzami - przepraszam spinningistami. Łowią większymi przynętami bo tak się łatwiej łowi. Używają cięższych kijów bo są odporniejsze na urazy. Nie ma w ich łowieniu naszej finezji. Mało kto tam łowi jazie, klenie, czy wzdręgi bo po prostu nie potrafią.

I nie jest prawdą że dla tego, że nie widzą sensu łowienia takich ryb skoro są metrowe szczupaki. Gdyby tak było to "gruntowcy" łowili by tylki 20+ karpie, a nie marne kilowe płocie ( co często jest większą nobilitacją niż paro kilowy leszcz, czy kilkunasto-kilowy karp.

I żeby nie było, od razu dodam że wielokrotnie łowiłem w Ameryce Północnej, Azji i sporej części Europy. Po około 10-ciu wyjazdach do Szwecji miałem już dość łowienia szczupaków, a na okoni czy jazie nikt nie chciał ze mną pływać. W Kanadzie "miejscowi" byli w ciężkim szoku że można łowić seryjnie dwukilowe basy na 0,8 g główkę z 1" kopytkiem, żyłeczka 0,12 i kijem 0,5-3,5 g gdy oni swoimi spinerbaitami nie mogli nic złowić.

Nie piszę tego żeby się chwalić tylko pokazać że zastosowanie odpowiedniej przynęty w odpowiednich warunkach daje to o co chodzi w wędkarstwie - czyli efekty.

W Polsce mamy wody takie jakie mamy, ci co potrafią się dopasować do warunków łowią i sporo i ładne ryby. Ci co nie potrafią narzekają na pustynię. Poza tym nie każdy dąży tylko do łowienia wielkich ryb. Dla niektórych finezja jest sztuką samą w sobie. Kto powiedział że łowienie na "kij od szczotki i powróz" musi być bardziej godne uznania od celowego łowienia uklei na UL ( znam osobę która to potrafi). Szanujmy odmienność innych i ich inny sposób patrzenia na wędkarstwo. Nie próbujmy wyśmiewać innych tylko dlatego że ich nie rozumiemy. Bądźmy dumni z Polskiego wkładu w wędkarstwo spinningowe.

Tylko kto wyśmiewa? Temat nie jest o tym.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie wiem jak w innych krajach ale w Irlandii ultra light spining dopiero raczkuje. Miejscowi nie wiele na ten temat wiedzą ale z chęcią   słuchają o co w tym chodzi. 

Myślę że w Polsce łowi się tak nie tylko dlatego że jest mniej ryb tylko dlatego , że niektórym bardziej pasuje metoda łowienia.

 

Dużo ludzi myśli że w Irlandii pójdzie na pierwsze lepsze jeziorko i złapie  metrówkę a tak już niestety nie jest. Wody są już nieźle przetrzepane   przez ludzi ze wschodu. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Macie rację. Pewnie, że chciałbym łowić okazy, ale dostosowuję się do wody, nie zaniedbując jednak zasady: Nie biorą na duże, stosuję małe i odwrotnie. Nigdy nie negowałem łowienia ryb typu kleń, jaź i i mniejszy białoryb na spining. Ba, jestem pełen podziwu dla takich łowców, i też, jak przedmówca uważam, iż polska szkoła spiningowa niczego wstydzić się nie musi.Nam umiejętności nie brak, jeno innej świadomości wędkarskiej, niemięsiarskiej.

Edytowane przez Novis
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Godski, w kraju gdzie sa ryby nikt przy zdrowych zmyslach nawet by nie pomyslal zeby lowic wzdregi na spining:))) zeby w ogole je lowic- chyba ze na przynete :))) w centralnej/wschodniej europie doszlismy juz dawno do sciany i lowi sie spiningiem to co jeszcze jest do lowienia...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Godski, w kraju gdzie sa ryby nikt przy zdrowych zmyslach nawet by nie pomyslal zeby lowic wzdregi na spining:))) zeby w ogole je lowic- chyba ze na przynete :))) w centralnej/wschodniej europie doszlismy juz dawno do sciany i lowi sie spiningiem to co jeszcze jest do lowienia...

Bigos, podobnie myślę. Ale pewnie kiku by się znalazło. Tylko że byłoby ich niewielu a tutaj tak wielu przez te nasze wody....

Ale to idzie na zachód tak więc szykuj powierzchniowce i mikrożuczki  ;)  :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

zebys wiedzial. zaczynam sie bardzo powaznie zastanawiac nad sensen lowienia na przyklad pstragow na spining w miejscach/czasie gdzie mozna je rownie skutecznie lowic na muche. irlandczycy na przyklad sie nie zastanawiaja tylko od razu stukaja w glowe. w kwestii spiningu. i lowia na muche albo na robaka z gruntu:))) co kraj to obyczaj...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tylko kto wyśmiewa? Temat nie jest o tym.

 

E tam godski, o czyms tam temat jest, mi sie wydawalo ze o lowieniu okazow roznych gatunkow ale mylic sie moge, jak kto co lubi to mozna i na paprocha cykac, wklejanka obowiazkowa :) 

 

Takie moje male spostrzezenia z jednego szweckiego jeziora jakie znam:

 

- okonie, sporawe, gumy 5-8 cm, w dol czy w gore max 10% bran

- szczupaki- przynety 7-12 cm max, na wieksze praktycznie zero bran

- dlaczego ciezko powiedziec chociaz swoje teorie mam ale @kielo wie lepiej to jego trzeba sie spytac :) 

 

@bigos- z tym spinem to i mi przechodzi, w tym roku nie mam w planach, robakow tez bo i u mnie wolno loiwc na czerwonego, toczonego :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Godski, w kraju gdzie sa ryby nikt przy zdrowych zmyslach nawet by nie pomyslal zeby lowic wzdregi na spining:))) zeby w ogole je lowic- chyba ze na przynete :))) w centralnej/wschodniej europie doszlismy juz dawno do sciany i lowi sie spiningiem to co jeszcze jest do lowienia...

 

No cóż ,to mnie nieźle poj.... bo własnie kupiłem sobie wklejkę :) I zamierzam wzdręgi na kanale pod blokiem  połowic.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Też nie pisze o PL. 

 

Dla niektórych takie łapanie to kwestia wyboru 

 

Powracając do tematu to w Irlandii nie jest to popularne ale tylko dlatego że zawsze łapało się inaczej. 

 

 

Tak co by pamietac o czym jest watek i o czym rozmawiamy: 

 

 

Tak się zastanawiam, czy w krajach o większej populacji drapieżników słusznej postury typu sandacz, szczupak, okoń łowienie na małe woblerki o wadze 1-3 g i długości 2-4 cm jest równie popularne jak u nas.

Wystarczy zajrzeć na giełdę i przejrzeć tematy. Dużo mikrusów na jazie, klenie, wzdręgi czy karasie.

Sam tak nie łowię a doświadczeń ze Szwecji, Niemiec, Francji czy Holandii brak.

I czy popularność tego typu łowienia ma związek z ubóstwem naszych łowisk? Pewnie tak, skoro do Szwecji czy Holandii nikt nie zabiera maluchów. A może się mylę?

 

Czyli rozmawiamy o rybach slusznej postury typu: sandacz, okon, szczupak. Czy potrzeba cos dodawac czy dajemy jak ktos to lubi sobie wzdregi na jigi polowic ale do tego to potrzebny inny watek.

 

Pozdrawiam,

 

Bujo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

W UK łowimy najczęściej tak:

 

okoń - przynęty 5-7cm (chociaż są zwolennicy poaprochów)

 

sandacz - 7-15cm w zależności od łowiska, dla mnie uniwersalne jest kopyto 4L

 

szczupak - od 15cm w górę, na dużej wodzie normą jest dla mnie i dla wielu moich znajomych największa 23cm guma Relaxa, a minimum jak dla mnie to kopyto 15cm.

 

 

 

Oczywiście łowiąc w wodach UK warto się nastawić na konkretne ryby i takie z reguły mnie i moich kolegów interesują, konkretne czyli okoń 40cm+, szczupak powiedzmy 90cm+ (częściej raczej 100cm+), sandacz 70cm+

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tak co by pamietac o czym jest watek i o czym rozmawiamy: 

 

 

Tak się zastanawiam, czy w krajach o większej populacji drapieżników słusznej postury typu sandacz, szczupak, okoń łowienie na małe woblerki o wadze 1-3 g i długości 2-4 cm jest równie popularne jak u nas.

Wystarczy zajrzeć na giełdę i przejrzeć tematy. Dużo mikrusów na jazie, klenie, wzdręgi czy karasie.

Sam tak nie łowię a doświadczeń ze Szwecji, Niemiec, Francji czy Holandii brak.

I czy popularność tego typu łowienia ma związek z ubóstwem naszych łowisk? Pewnie tak, skoro do Szwecji czy Holandii nikt nie zabiera maluchów. A może się mylę?

 

Czyli rozmawiamy o rybach slusznej postury typu: sandacz, okon, szczupak. Czy potrzeba cos dodawac czy dajemy jak ktos to lubi sobie wzdregi na jigi polowic ale do tego to potrzebny inny watek.

 

Pozdrawiam,

 

Bujo

Panie moderator temat jest o dużej popularności mikro przynęt, wobków z jajem itp.w Polsce ubogiej w większe ryby (choć są wielkie sumy)Autor się pyta jak to wygląda w innych krajach gdzie jest więcej większych ryb. Z tego co się orientuje to te małe przynęty są właśnie na białoryb a nie na szczupaki i sandacze. Na szczęście wedkarz ma prawo wyboru co chce łowić i na co I nie musi się ograniczać do jedynie slusznych szczupakow i sandaczy.Co do posturach  ryb to wzdregi mają podobne rozmiary co okoń :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Panie moderator temat jest o dużej popularności mikro przynęt, wobków z jajem itp.w Polsce ubogiej w większe ryby (choć są wielkie sumy)Autor się pyta jak to wygląda w innych krajach gdzie jest więcej większych ryb. Z tego co się orientuje to te małe przynęty są właśnie na białoryb a nie na szczupaki i sandacze. Na szczęście wedkarz ma prawo wyboru co chce łowić i na co I nie musi się ograniczać do jedynie slusznych szczupakow i sandaczy.Co do posturach  ryb to wzdregi mają podobne rozmiary co okoń :D

 

Jaki tam ze mnie moderator :) moje posty w tym watku odnosily sie do lowienia duzych ryb na zachodzie na male przynety, dwa lata latalem po UK i lowilem duzo szczupakow ale wszystko 70-80 cm max az mnie jeden kolega oswiecil co do wielkosci przynet i zaczalem lowic te wieksze :) 

 

Pozdrawiam,

 

Bujo

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Po przeczytaniu wszystkiego, pogląd mam już wyrobiony i osąd jasny, choć odbiegający od zasadniczego tematu wątku.

Wychodzi bowiem na to, że Polacy nie gęsi i swoją szkołę spinningu mają. Ba! Niewątpliwie jesteśmy najlepszymi wędkarzami, jeśli nie na świecie to z pewnością w Europie i nie tylko że nie mamy się czego wstydzić ale wręcz cała reszta powinna z nas brać przykład. Tylko mało uświadomione i niewyrobione wędkarsko rzesze łowców z reszty świata nie wiedzą o tym że powinny...

Zatem ad rem: Polak  - wędkarz, od dzieciństwa wychowany i skazany na łowienie w mało zasobnych wodach, spadkobierca z konieczności Polskiej Szkoły Spinningu, na swój sposób jest perfekcyjny w połowie kleni na jajko, okonia na paprochy, jazi na malutkie smużaki czy wzdręgi na mikrodżiga, w końcu dość jeszcze licznej populacji bolenia na gumy RH czy specyficzne w końcu boleniowe woblery. Tak ukształtowany wędkarz decyduje się na emigrację albo zwyczajnie jedzie na kilka dni na wędkarską wycieczkę do Królestwa Szwecji albo do Irlandii czy innego Jukeju i nie ma najmniejszych trudności w przestawieniu się na grube łowienie ciężkimi wędkami na duuuże przynęty. Bo to przecie prostsze od finezyjnego dłubania kleni na zapływie, wręcz prymitywne. Zasadnicza różnica( poza kilkoma szczegółami ) tkwi w ciężarze wędki i rozmiarze przynęty. 

Odwróćmy teraz sytuację: zapraszamy do naszej jakże zacofanej, biednej i na wszelaki sposób uwstecznionej " Polandii ", wybitnego i uznanego łowcę szczupaków z Ajrisza. Wbijamy faceta w wodery, wsadzamy UL w łapę i idziemy grzebać klenio - jazie w rzeczce albo okonki w niewielkiej sadzawce. Głowę stawię w zakład że koleś polegnie w przedbiegach. O ile w ogóle da sobie rade z naszym ultralajtem.

Tak więc inne wędkarskie nacje, nam, Polakom, co najwyżej buty mogą czyścić...

:)

Edytowane przez Fugazi
  • Like 11
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Po przeczytaniu wszystkiego, pogląd mam już wyrobiony i osąd jasny, choć odbiegający od zasadniczego tematu wątku.

Wychodzi bowiem na to, że Polacy nie gęsi i swoją szkołę spinningu mają. Ba! Niewątpliwie jesteśmy najlepszymi wędkarzami, jeśli nie na świecie to z pewnością w Europie i nie tylko że nie mamy się czego wstydzić ale wręcz cała reszta powinna z nas brać przykład. Tylko mało uświadomione i niewyrobione wędkarsko rzesze łowców z reszty świata nie wiedzą o tym że powinny...

Zatem ad rem: Polak  - wędkarz, od dzieciństwa wychowany i skazany na łowienie w mało zasobnych wodach, spadkobierca z konieczności Polskiej Szkoły Spinningu, na swój sposób jest perfekcyjny w połowie kleni na jajko, okonia na paprochy, jazi na malutkie smużaki czy wzdręgi na mikrodżiga, w końcu dość jeszcze licznej populacji bolenia na gumy RH czy specyficzne w końcu boleniowe woblery. Tak ukształtowany wędkarz decyduje się na emigrację albo zwyczajnie jedzie na kilka dni na wędkarską wycieczkę do Królestwa Szwecji albo do Irlandii czy do innego Jukeju i nie ma najmniejszych trudności w przestawieniu się na grube łowienie ciężkimi wędkami na duuuże przynęty. Bo to przecie dużo prostsze od finezyjnego dłubania kleni na zapływie, wręcz prymitywne. Zasadnicza różnica( poza kilkoma szczegółami ) tkwi w ciężarze wędki i rozmiarze przynęty. 

Odwróćmy teraz sytuację: zapraszamy do naszej jakże zacofanej, biednej i na wszelaki sposób uwstecznionej " Polandii ", wybitnego i uznanego łowcę szczupaków z Ajrisza. Wbijamy faceta w wodery, wsadzamy UL w łapę i idziemy grzebać klenio - jazie albo okonki w niewielkiej sadzawce. Głowę stawię w zakład że koleś polegnie w przedbiegach. O ile w ogóle da sobie rade z naszym ultralajtem.

Tak więc inne wędkarskie nacje, nam, Polakom, co najwyżej buty mogą czyścić...

:)

 

I tutaj myślę, ze kolego nie masz zupełanie racji. Polska szkoła spinning? Jaka szkoła? Boczny trok, dłubanie okonków etc??? Jakie miejsca Polacy zajmuja ostatnimi czasy w zawodach miedzynarodowych?

 

Jak przyjechałem do UK to Polacy wygrywali tu wszysko. Wystarczyło kilka lat i Anglicy podłapali trochę i juz na zawodach nie jest tak, że 3 pierwsze miejsca biorą Polacy.

Zresztą nieporozumieniem jest uogólnianie, że Polacy są lepsi a inni gorsi. Wszędzie są wędkarze o różnym poziomie wiedzy, umiejętności.

 

Siłą polskiego spinningu jest to, ze jest nas wielu i jest od kogo sie uczyć, jest duzy wybór przynet, sporo wiedzy w internecie.

Wadą 'polskiej szkoły' jest to, że panuje trend na łowienie czegokolwiek, ratowanie się mikroskopijnymi przynetami, za co winić można nie wędkarzy ale wody ubogie chociażby w średnie ryby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

I tutaj myślę, ze kolego nie masz zupełanie racji. Polska szkoła spinning? Jaka szkoła? Boczny trok, dłubanie okonków etc??? 

 

Jak przyjechałem do UK to Polacy wygrywali tu wszysko. Wystarczyło kilka lat i Anglicy podłapali trochę ...

 

 

WŁAŚNIE!

Angole podłapali... od nas podłapali. 

 

Dlatego myślę że kolego nie masz zupełnie racji.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Polski wedkarz to ewenement.

Nie potrafi sie zorganizowac i lowi na coraz bardziej wyrybionych wodach...przez co jest coraz lepszym wedkarzem.

 

Bo jak wiadomo, wedkarza definiuje umiejetnosc rzucania celnie i daleko. Umiejetnosc holu ryb na sprzet o wiele za delikatny do zastanej zdoczyczy itd. W skrocie wedkarza definiuje umiejetnosc lowienia kazdych ryb w kazdych warunkach kazdymi metodami.

Wedkarstwo rozumiane jako rodzaj wyscigu, rywalizacji wyklucza jakakolwiek mozliwosc poprawy naszych wod. Bo kto to zrobi ? scigajacy sie ze soba ? ci ktorzy kochaja sciagajacych  - by sie mogli scigac na bardziej rybnych wodach ? 

 

Powiedziec, ze jest to postawione na glowie, to banal. Ja mysle, ze to naprawde jest wlasnie swiatowy TOP.

 

To tak jak na budynku z rozwalona brama, obsypujaca sie elewacja i odpadajacymi elementami fasady...wisi 25 anten do odbioru telewizji cyfrowej. Kazdy ma swoja. I kazdy nastepny ma wieksza, albo lepszy pakiet wykupiony :D

Nikt sie nie zorganizuje, nie zrobi czegos wspolnie - kablkowki. Kazdy bedzie krolem u siebie  - Made in Poland.

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tak czytam ,czytam o czymś co koledzy nazywają polską szkołą spiningu i nadal nie wiem o co chodzi.Łowienie na paprochy czy na trok boczny  było już popularne w USA  i w zachodniej Europie w połowach morskich 30 lat temu .W Polsce w tamtych latach pojawiały się pierwsze białe świstery.Łowienie pstrągów i bassów na jigi ultralajtami było rozpowszechnione w USA w latach 70 -tych.Woblery z jajem pierwszy raz widziałem jakieś 20 lat temu.Kolega przywiózł coś takiego z Kanady.Woblery z żywicy z czteroma otworami na brzuchu.W zależności od potrzeb wklejało się ołowiane walce i robił się wobler z jajem.Ostatnio byłem w stanach cztery lata temu  i oglądałem w sklepie podobne modele 2-3 cm.z lużnymi kulkami do wklejania.Jak dotąd nie spotkałem się w Polsce z żadną przynętą czy metodą z którą nie miałem do czynienia wcześniej na zachodzie Europy czy w USA .Według mnie nie ma czegoś takiego jak polska szkoła spiningu.Sprzęt ,przynęty lub pomysły na nie wymyślone były za oceanem kilkadziesiąt lat wcześniej .Może różnica jest w zastosowaniu ultralekkiego sprzętu.U nas lekkie  wklejanki stosuje się na okonki i wzdręgi w USA na łososie i wielkie pstrągi.Przyczyna jest prosta.Są rzeki w USA gdzie łososie i pstrągi reagują wyłącznie na mikroskopijne przynęty typu :kiełrzyk ,czy pojedyncze ziarenko ikry.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Polska Szkoła Spinningu jest dziś oczywiście w powolnym zaniku , jednak edukacja swoje robi , ale przecież całymi latami była prawdziwym hiciorem . Ze słynnej sztamy pomiędzy dryfującym bezradnie PZW , a muskularnym Design Fishing się narodziła . Do dziś echa się unoszą .. tutaj też , tak jak np ten wątek :)

Ze wszystkiego sklecona była .. czyli z niczego . Z niewiedzy , niedostatku , zwykłego głupstwa , fałszywych wyobrażeń i imaginacji , braku tradycyjnych wzorów , wyjątkowo agresywnego marketingu , siłowej próby przemiany wędkarstwa w sport z kadrami , trenerami koordynatorami , klubami , spartakiadami , wyścigowym grandpriksiarstwem itd etc - i całą resztą tej głupawki .

Jak który kultowy redaktor handlował kopytem , cały kraj miał obowiązkowo kopyta ;) Wklejanka - tak jest , sir - wklejanka! Mikrospinning wyczynowy - o tak , tak do mnie mów - małą rybkę wszystko zeżre :) Jak zarządził - kleniojazie! - hurra , wszyscy łowią klenia albo jazia .

A cho.y wielki z tarłem ! Jakie znowu tarło ? Trza łowić , bo są ! My som mistrze , cały rok do przodu ..

Jak na kelta - to cała Polska ruszała.  I tak się wlecze PSS , a zejść ze sceny wciąż nie może . Kulawy fragment , schorowanej całości .. :rolleyes:

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeśli chcemy złapać dużą rybę  w wodach gdzie  one są   to  łapanie na małe przynęty jest bez sensu. Łapiąc na małą przynętę w takiej wodzie będziemy łapali dużo małych ryb. Wielkość przynęty zależy od   gatunku ryby którą chcemy złapać. Choć zdarzają się wyjątki . Duży okoń lubi czasem naprawdę małe przynęty .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Nie dorabiałbym do tego ideologii jako takiej, ale przecież wiadomo że nawet w takiej rybnej Szkocji czy Irlandii jakiś czas trzeba czekać na tego szczupaczka.
Czasem ktoś ma się ochote pobawić, pooglądać ładne, kolorowe rybki, więc bierze taki ultralajcik, i na nim sobie dłubie owe wzdręgi czy inne białoryby. Nie czekając łowi ładne ilości walecznych jak na swoją wielkość rybek, czerpie z tego zabawę, a o to chodzi. Nie o jak największa rybę. Ktoś woli złowić 50 wzdręg po 30 cm, niz 2 dni trollowac za metrówką.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...