Skocz do zawartości

Nasze muchy


Kuba Standera

Rekomendowane odpowiedzi

Coś na solankę :) babki piaskowe i narybek śledzia.

Polecam, jeśli nie próbowałeś, wdzięczny materiał jakim jest organza. Troszkę trzeba podłubać i popruć ale efekt finalny jest bardzo zadowalający. Pracuje to zacnie a bolki intryguje. W syntetykach odpowiednika nie znalazłem.

post-58405-0-93040800-1645462273_thumb.jpg

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiej modzie - jachu? To powrót do korzeni, a nie odwrót jak w nowoczesnym łapaniu na "muchę".. :) No rozumiem - globalizacja, standaryzacja uniformizacja, ale przecież fly fishing miał być ucieczką od prymitywizacji?! A jest jak w pop music. 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Polecam, jeśli nie próbowałeś, wdzięczny materiał jakim jest organza. Troszkę trzeba podłubać i popruć ale efekt finalny jest bardzo zadowalający. Pracuje to zacnie a bolki intryguje. W syntetykach odpowiednika nie znalazłem.

Jakie są przewagi tego materiału względem "dywanu" (Craft Fur) czy jakiegoś EP Fiber?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie są przewagi tego materiału względem "dywanu" (Craft Fur) czy jakiegoś EP Fiber?

Włókna są karbowane i świetnie imitują drobną łuskę. W wodzie układa się jak Craft Fur ale jest mocny jak EP fiber. Odbija promienie słoneczne ale dość specyficznie. Nie daje po oczach jak jest słonecznie ale też nie "gaśnie" jak jest pochmurno. Nie widać tego na zdjęciach akurat. Dodatkowo jest pieruńsko tani. :) Rolka 20m za kilkanaście złociszy. No i z autopsji wiem że ten akurat materiał jest częściej wybierany niż pozostałe, przynajmniej przez te odrzańskie torpedy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako laik zapytam, jakie są przewagi takiego materiału (organza, Craft fur) nad snowrunnerem/nayatem z flashem (poza ceną)? Mucha na bolki ma mniej "pracować" i być sztywniejsza?

 

Wysłane z mojego POCO F1 przy użyciu Tapatalka

Edytowane przez zeralda
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak nad wodą zaglądam w cudze pudełka z muchami.. i odwrotnie, widzę w 99% zadziwiającą unifikację - przekrój mód muchowych, że wskazaniem na nieustającą dewaluację  :)

Nie czepiam się - co lubię - po prostu podziwiam jednomyślność we wdrażaniu kolejnej standaryzacji. Na pewno trwalsze są małe twisterki i mikro jerki od klasycznych wzorów much, bo ani mole ich nie jedzą, ani nie butwieją - jednak ten trend kompletnie mi nie pasuje do ulotnej zwiewności fly fishingu.

To jakiś plum fishing  :)

Ulotna zwiewnosc flaj fiszingu ma sie nijak do rzutu pod wiatr, kiedy probujesz poprowadzic surfcandy przed nosem troci, ktora przed momentem pogonila tubisy. W takich warunkach nawet ksiazka spod pachy wypada. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jako laik zapytam, jakie są przewagi takiego materiału (organza, Craft fur) nad snowrunnerem/nayatem z flashem (poza ceną)? Mucha na bolki ma mniej "pracować" i być sztywniejsza?

 

 

Dywan ma cieńkie włosy i jest bardzo mięki, co ma też swoje wady bo potrafi się kundlić. Snow runner / Nayat to naturalny włos z wszystkimi tego konsekwecjami. W większości przypadków jest sztywniejszy i brak mu jakiegokolwiek "efektu" transparentności. No i trzeba mieć dostęp do dużej ilości materiału żeby móc wybierać odpowiednie kawałki. Używam, ale do większych much. Temat rzeka...

Ogólnie to chiałbym żeby te ryby brały mi na takie fajne klasyczne wzory jak Clouser Minnow czy Leftys Deciver. No ale one nie chcą...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po co zmagać się z wiatrem? Próbować zawsze i wszędzie dotrzeć z muchą? Przekraczać złożenia i możliwości tej metody - zamieniając ją w we własną parodię? Przecież nie w tym kryje się jej sens i powab, a fly fishing nie musi być nieustannie sprowadzany do poziomu uniwersalności spinningu albo gruntówki.

 

Większość człowieków z wędką ma w doopie, ulotność , impresję, wyrafinowanie, albo poczucie taktu i smaku. Przydołować, wymusić, wymęczyć, wydusić.. Normalnie Led Zeppelin.. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim zacząłem łapać na muchę przyjeżdzałem na Piaseczno ze spinningiem,wiadomo ryby skłute wszystko już widziały.Wydawało mi się że sposobem na nie jest łapanie na coś czego jeszcze napewno nie widziały,miałem najdziwniejsze przynęty jaki tylko udało mi się kupić,wynik był taki że ciągle,najlepiej brały na Meppsa black furry nr.2 oraz woblerka imitujacego okonia.Dzisiaj łapię na muchę i pomimo nadal skłutych ryb klasyka sprawdza się najlepiej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim zacząłem łapać na muchę przyjeżdzałem na Piaseczno ze spinningiem,wiadomo ryby skłute wszystko już widziały.Wydawało mi się że sposobem na nie jest łapanie na coś czego jeszcze napewno nie widziały,miałem najdziwniejsze przynęty jaki tylko udało mi się kupić,wynik był taki że ciągle,najlepiej brały na Meppsa black furry nr.2 oraz woblerka imitujacego okonia.Dzisiaj łapię na muchę i pomimo nadal skłutych ryb klasyka sprawdza się najlepiej.

Nie zawsze. U mnie wzory klasyczne, o których pisał Hi Tower, takie jak Clouser minnow się nie sprawdzają z jednej prostej przyczyny. Te muchy penetrują mało efektywne partie wody. Najlepsze efekty mam gdy streamer znajduje się ok 5 do 10cm pod powierzchnią a  w czasie przerwy na wybranie linki nie tonie - suspending. Testowałem różne warianty, na prawdę solidnie się przyłożyłem w poprzednim sezonie do boleni. Na drodze prób i błędów udało się stworzyć mało klasyczny wzór, który dał mi ponad 50 bolków w zeszłym roku. Z czego ani razu nie miałem dnia konia, gdzie łowi się po kilkanaście sztuk na dzień. Raczej regularnie po 2-3 sztuki na wypad. Więc skuteczność określiłbym na zadowalającą. Ryby, które łowię są również pod dużą presją zarówno spinningową jak i muchową.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakiej modzie - jachu? To powrót do korzeni, a nie odwrót jak w nowoczesnym łapaniu na "muchę".. :) No rozumiem - globalizacja, standaryzacja uniformizacja, ale przecież fly fishing miał być ucieczką od prymitywizacji?! A jest jak w pop music. 

Czyich korzeni? Przecież nawet te dawne Ambasadory były produkowane głównie na Północną Amerykę. Na zachodzie Europy multiki stosowali kiedyś nieliczni. U nas można je było sobie pooglądać na rycinach u Chojnowskiego itp., dużo później na fotkach u Andrzejczyka. Ilu posługujących się tym spotkałeś nad naszymi wodami przed rokiem dziewięćdziesiątym? Wykupili wszystkie Tenkary oferowane przez EGO. Odwołanie się do tradycji? Czy zwykła chęć spróbowania czegoś innego? Bez gadania o powrocie do korzeni. Jesteś chyba jedynym, który próbuje tak to malować. Parę dni temu oglądałem Japończyków ćwiczących pstrążki wędeczkami z multikiem w małych, zarośniętych siurkach. Zaimponowali mi. W muchowaniu właściwie nic się nie zmieniło. Jest łatwiej za sprawą lepszego sprzętu. Łatwiej, więc i przyjemniej. No i to powinniśmy cenić. Nie jestem zwolennikiem przynęt muchowych przypominających plastikowe zabawki, ale dzisiejszy wybór materiałów daje takie możliwości, że dawniejsi muszkarze tylko mogli by zazdrościć. Gdyby Halford i jego koledzy mieli do tego dostęp, to swoje pierze i resztę raczej by stosowali rzadko.   

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim zacząłem łapać na muchę przyjeżdzałem na Piaseczno ze spinningiem,wiadomo ryby skłute wszystko już widziały.Wydawało mi się że sposobem na nie jest łapanie na coś czego jeszcze napewno nie widziały,miałem najdziwniejsze przynęty jaki tylko udało mi się kupić,wynik był taki że ciągle,najlepiej brały na Meppsa black furry nr.2 oraz woblerka imitujacego okonia.Dzisiaj łapię na muchę i pomimo nadal skłutych ryb klasyka sprawdza się najlepiej.

Tylko ta klasyka z czegoś wynika. Wzory które uznajemy obecnie za klasyczne, ktoś kiedyś opracował, często wzburzając ówczesnych purystów. Pstrągi w jeziorze to nie jest nowy temat, tu trudno o coś odkrywczego. Anglosasi mają to przerobione kilka razy na około. Ale i tu się zdarza "strzelanie focha" na używanie Blob-ów czy Boobies. Czyli wzory które powoli stają się "klasyką" na stawowe tęczaki. Tak czy siak, jest masa wzorów much dedykowanych na jeziorowe pstrągi że można sobie wybierać do woli i w zgodzie z własnym poczuciem "czystości" metody.

Ja takiego komfortu nie mam. Nie znam nikogo kto w Bałtyku łowił wcześniej na muchę latem bolenie. Nie ma opracowanych przez wcześniejszych pionierów wzorów z których można czerpać inspirację. Jedyne do czego mogę się odnosić to bałtyckie trocie lub łowienie w ciepłych morzach. Jednak boleń jest specyficznym gatunkiem i w środowisku morskim ma inne zachowania niż w zbiornikach zaporowych i rzekach. Inaczej reaguje na przynęty niż troć, belona czy okonie które zdarzało mi już wcześniej łowić. Inna też jest baza pokarmowa w strefie brzegowej latem na której żerują te ryby w porównaniu do okresu ziomowo-wiosennego. Prawdopodobnie dlatego sięganie po klasykę w tym przypadku nie do końca się sprawdza. Choć z drugiej strony co to znaczy klasyczny wzór? Bo Surf candy jako wzór muchy dedykowany do połowu w solance, opracowany przez Boba Popovica ma już ponad 40lat, czyli jest starszy od Clouser minnow-a! Od 3 lat cały czas coś kombinuję w temacie, próbuje czegoś nowego, testuje modyfikację znanych wzorów, itp. Może właśnie dlatego mnie tak te ryby pochłonęły, bo cały cas jest coś nowego do odkrycia :)

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasyka to całościowa, komplementarna wizja niesiona przez czas. W stronę doskonałości - a nie banalnej skuteczności, tak jak my to robimy.. Muchy doskonale ilustrują ten trend - te wszystkie siermiężne belzebuby, tak bezwstydnie prezentowane  :) Alga i Gnom jeszcze się nie doczekały muchowego wcielenia  :)

 

Staroświeckie wzory much miały przynajmniej ambicję odwzorowywania natury, z założenia były mniej albo bardziej udatną kontynuacją osobistej wiedzy o przyrodzie, rzece, rybach, entomologii - znawstwa i bliskiej zażyłości. Dzisiejsza profeska to zbiór popularnych myków, gadżetów i uproszczeń.. a proletariat to kocha..   

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

(...)

 

Staroświeckie wzory much miały przynajmniej ambicję odwzorowywania natury, z założenia były mniej albo bardziej udatną kontynuacją osobistej wiedzy o przyrodzie, rzece, rybach, entomologii - znawstwa i bliskiej zażyłości. (...)/quote]

 

To idąc tym tokiem rozumowania to oblany żywicą Surf candy jest jak najbardziej staroświecki :)

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klasyka to całościowa, komplementarna wizja niesiona przez czas. W stronę doskonałości - a nie banalnej skuteczności, tak jak my to robimy.. Muchy doskonale ilustrują ten trend - te wszystkie siermiężne belzebuby, tak bezwstydnie prezentowane  :) Alga i Gnom jeszcze się nie doczekały muchowego wcielenia  :)

 

Staroświeckie wzory much miały przynajmniej ambicję odwzorowywania natury, z założenia były mniej albo bardziej udatną kontynuacją osobistej wiedzy o przyrodzie, rzece, rybach, entomologii - znawstwa i bliskiej zażyłości. Dzisiejsza profeska to zbiór popularnych myków, gadżetów i uproszczeń.. a proletariat to kocha..   

Coś jak kusze używane dzisiaj (nie u nas) do polowań? Taka wizja niesiona przez wieki. Tylko jak te dzisiejsze kusze wyglądają. :)​ Klasyka na niby. No i co, łowisz klejonkowym castem z przykręconym do niego wiekowym Pfluegerem lub Pennem? Nie twierdzę, że się nie da. Tyle, że to już dzisiaj zabawa dla nielicznych i nikogo nie przekonasz, że coś istotnego wnosi do wędkarstwa. Zaczynałem od pustościennej muchówki Germiny, później przez wiele lat łowiłem klejonką. Nie widzę sensu do tego wracać. Chyba, że ktoś ma potrzebę inności, ekstrawagancji, czyli krótko-oczywistego szpanerstwa. Klasyczne wzory były odwzorowaniem owadów, ale bardzo ogólnym. Tak było w przypadku kierunku entomologicznego (choćby wspomniany Halford). Fajnie prezentowały się głównie w pudełkach. Bo już w wodzie w większości przypadków niekoniecznie. Jeśli nawet wiedziano, że imitacje nie do końca mają cechy owada lub małej rybki, to jaki mieli wybór? Co mieli do dyspozycji poza piórami, wełnami, kiepskiej jakości lametami, itp.? Jasne, że zabawa w kręcenie nie powinna się kończyć na prostym F-fly (chociaż skuteczności i dobrego odwzorowania natury nikt jej nie odmówi). Kto sobie da radę z ładną imitacją jętki lub chrusta ze skrzydełkami z kaczki, ten da sobie radę praktycznie z każdą muszką. Może poza full dressem, ale to już dzisiaj raczej nie są użytkowe muchy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zboczyłeś w materiałoznawstwo i uprzedmiotowienie.. a nawet w brokaty  :)

 

To co jest najważniejsze,  wyraża się zwykle przez na pozór nieistotne drobiazgi. Jak widać z ducha fly fishingu prawie nic nie ocalało, i ta wydmuszka kontentuje wielu - bo jest wyprana z głębszej treści. Tak jest w XXI  wieku - równość przede wszystkim, poprzeczka w dół  :) Jakby to przełożył na czytanie to teraz oglądamy okładkę, przewraca się kartki z obrazkami, bo treść i staromodne przesłanie za trudne i nudne są.. 

Wolfram górą  :)    

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze. U mnie wzory klasyczne, o których pisał Hi Tower, takie jak Clouser minnow się nie sprawdzają z jednej prostej przyczyny. Te muchy penetrują mało efektywne partie wody. Najlepsze efekty mam gdy streamer znajduje się ok 5 do 10cm pod powierzchnią a  w czasie przerwy na wybranie linki nie tonie - suspending. Testowałem różne warianty, na prawdę solidnie się przyłożyłem w poprzednim sezonie do boleni. Na drodze prób i błędów udało się stworzyć mało klasyczny wzór, który dał mi ponad 50 bolków w zeszłym roku. Z czego ani razu nie miałem dnia konia, gdzie łowi się po kilkanaście sztuk na dzień. Raczej regularnie po 2-3 sztuki na wypad. Więc skuteczność określiłbym na zadowalającą. Ryby, które łowię są również pod dużą presją zarówno spinningową jak i muchową.

Możesz pochwalić się tym wzorem muchy? :) Bolenie na muchę to jeszcze bardzo mało odkryty "teren"....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A po co zmagać się z wiatrem? Próbować zawsze i wszędzie dotrzeć z muchą? Przekraczać złożenia i możliwości tej metody - zamieniając ją w we własną parodię? Przecież nie w tym kryje się jej sens i powab, a fly fishing nie musi być nieustannie sprowadzany do poziomu uniwersalności spinningu albo gruntówki.

 

Większość człowieków z wędką ma w doopie, ulotność , impresję, wyrafinowanie, albo poczucie taktu i smaku. Przydołować, wymusić, wymęczyć, wydusić.. Normalnie Led Zeppelin.. :)

Slawku, nie zrozumielismy sie. Byc moze uzylem tez zbyt mocnego skrotu myslowego. Obecnie mieszkam w Norwegii i tu uczylem sie lowienia na muche. W Polsce nie mialem z tym praktycznie w ogole stycznosci, pomimo, ze pochodze z Jeleniej Gory, a Bobr mialem pod nosem. Nie mialem sie jak nauczyc/poznac tego o czym piszesz. Tu gdzie teraz mieszkam wieje, wieje prawie caly czas. Piszesz, zeby sie nie zmagac z wiatrem. Owszem, mozna ale wtedy proponowalbym inne hobby bo wtedy w ogole nie byloby lowienia. Jesli nie wieje to wole siedziec nad brzegiem morza i podziwiac flaute, a jak mam lowic to moge wtedy nawet #5, choc to troche glupie jesli cos konkretnego mialoby sie uwiesic. Nauke lowienia na muche zaczynalem od #7 i w sumie to jest jakies 90% mojego lowienia. Na lipienie, tak jak Bozia przykazala, pojechalem dopiero w ubieglym roku i okazalo sie, ze rzucam tak, ze faktycznie ksiazke moglbym utrzymac pod pacha. Jednak to tylko maly procent mojego lowienia bo morze wygrywa. Morskie trocie w Norwegii przede wszystkim lowi sie na muche. Wtedy siegam po odmiany Pattegrisena czy innego Vaskebjørna. Takie muchy widzialem u norweskich kolegow. Pewnie te wzory zostana u mnie w glowie do konca zycia jako klasyki! Ja po prostu nie znam innych. 

Slawku, jesli bym Ciebie poprosil wstawilbys fotke z zawartosci swojego pudelka? Bedzie to z korzyscia dla wszystkich. Nie ukrywam, ze prosze tez w swoim interesie bo to lowienie lipieni spodobalo mi sie na tyle, ze na pewno bede jeszcze na nie jezdzil, ale na razie w pudelku mam wiecej pustego miejsca niz uwiazanych much. Pozwol wiec skorzystac z Twojej wiedzy i daj poznac klasyke. 

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz pochwalić się tym wzorem muchy? :) Bolenie na muchę to jeszcze bardzo mało odkryty "teren"....

Tak po prawdzie to...nie bardzo. :) Po pierwsze mój warsztat fly tyiera to mieszanka pijanego ze ślepym. Po drugie patrząc z perspektywy czasu, śmiało mogę napisać że droga jaką należy przebyć do osiągnięcia celu, jest dużo bardziej ekscytująca niż samo jego osiągnięcie. Może trochę to patetyczno-staroświeckie ale tak właśnie było w moim przypadku.To na prawdę fajna zabawa, którą polecam każdemu. :)

 

3f81744a351c.jpg

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nic ciekawego byś nie zobaczył, ani jigów, ani tęczowych pedałków, ani techno laminatów - same stare wzory i własne pomysły, do tego z krajowych materiałów. Prócz haczyków..  

Wczoraj i przedwczoraj robiłem niewielkie streamery matuki i sunraye. Odruch warunkowy, bo za niespełna miesiąc - kiedyś - próbowałbym na nie łowić pstrągi. Ale zaprzestałem - oracze już przeszli, ja freakiem zostałem  :D      

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ma sprawy, rozumiem i szanuje decyzje :)  U mnie niestety chroniczny brak czasu na tą drogę o której piszesz, od momentu powiększenia się rodziny o 100%, mimo że rzeka pod nosem.... Jak miałem go spooooro więcej to tylko mi pstrągi w głowie były...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak po prawdzie to...nie bardzo. :) Po pierwsze mój warsztat fly tyiera to mieszanka pijanego ze ślepym. Po drugie patrząc z perspektywy czasu, śmiało mogę napisać że droga jaką należy przebyć do osiągnięcia celu, jest dużo bardziej ekscytująca niż samo jego osiągnięcie. Może trochę to patetyczno-staroświeckie ale tak właśnie było w moim przypadku.To na prawdę fajna zabawa, którą polecam każdemu. :)

 

3f81744a351c.jpg

Bez przesady :). Lowie bolki juz pare lat. Jesli chodzi o muchy, to nie ma chyba prostszej do ukrecenia. Wg moich doswiadczen, jesli bolenie chca brac, to biora na wszystko (w granicach rozsadku). Byle szybko prowadzone. Jesli nie biora a intensywnie zeruja (niestety czeste przypadki) to mozna sie zarzucac wszystkim co ma sie pod reka a i tak g..o z tego bedzie. Najczesciej uzywana mucha w moim (i kumpli) przypadku to nieduzy (ok 7 cm) bialy dywan. Moze byc z dodatkiem innych kolorow (zolty, zielony, niebieski), ale to raczej do poprawienia samopoczucia lowiacego niz boleni. Czasami, bardzo rzadko, zdarzalo sie, za jak bolen nie chcial brac a plynal za mucha, udawalo go sie sprowokowac zmiana koloru muchy. Ale ogolnie jednego roku lowilem ryby na biale, innego na zolte a jeszcze kiedy indziej na niebieskawe male streamerki. I nie zauwazylem, zeby jakis model czy kolor przynosil zauwazalna poprawe w braniach. Zdecydowanie wazniejsze jest prowadzenie i podanie muchy. PS. Na tym forum jest gdzies watek o boleniach i o ile dobrze pamietam, kumpel wrzucal chyba wzor muchy na jakie je lowimy. PS. W maju nie ma lepszej muchy jak .... chrust na #16. Przynajmniej na Pilicy. Zadne streamery nie sa wowczas skuteczne. Tylko suchar. Tak dziwnie sie zachowuja :).

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Należy pamiętać że bolenie to tylko ryby. :) Nie ma jakichś magicznych sposobów ani tajemnej wiedzy przekazywanej z pokolenia na pokolenie. To jest proste łowienie, na proste przynęty dopasowane do sposobu żerowania danego gatunku. U mnie dywany, baitfishe i inne muchy też łowią ale nie są tak skuteczne jak mucha zawieszona pod powierzchnią lustra. Jeśli takowa nie tonie, nie opada podczas przerw to jest +40% więcej brań. Jeśli ma odpowiedni kształt to jest kolejne +20%. Reszta to odpowiednie operowanie sznurem. Stworzenie przynęty, która się tak zachowuje a nie inaczej wymaga czasu. Być może tylko mi ten czas był potrzebny ponieważ jak pisałem, mój warsztat krętacza jest na poziomie dobrego steaku...medium. ;) Chodziło też o przynętę, na której mogę polegać i łowić systematycznie a nie tylko wtedy gdy bolki biorą na wszystko. Swój cel osiągnąłem i dla mnie była to przygoda.
W maju łowię na mniejszego brata tego mojego dziwoląga. A pora wylęgu okazała się istnym eldorado co mnie lekko zszokowało. :D
 

Edytowane przez Zed Zgred
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...