Skocz do zawartości

Bolenie 2009


Gugcio

Rekomendowane odpowiedzi

  • Odpowiedzi 1.6 tys.
  • Dodano
  • Ostatniej odpowiedzi

Top użytkownicy w tym temacie

Top użytkownicy w tym temacie

Opublikowane grafiki

W sobotę lecimy na łódkę. Na rafe, któa jest na srodku rzeki nieco w dół od tego miejsca. Wczoraj ganiały tam genialne bolki.

To miesjce gdzie wczoraj łowiłem jest świetne, ma jeden minus. Poniżej tego miesjca, jakieś 5-8 metrów jest w wodzie zwalone drzewo... Konary ma dość daleko wysunięte w rzekę. Przed wczoraj wlazł mi w nie taki okolo 60 cm.. Na szczęście się o nie nie zaplątał. Przez co hole są nieco siłowe, z drugiej strony ryby wracają do wody nie wymęczone długą walką :D Ten wczoraj nawet nie chciałpozować. Miałem go na brzegu kilka sekund. tyle co wypiałem kotwiczkę, podniosłem i jak chciałem żeby mi żonka zrobiła zdjęcie jak go puszczam nie zdążyła :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

I tak trzymać Michał hol musi być szybki walka z bolkiem też przyjemniesza wtedy niż takie mulenie.Tu też masz racje że w super kondycji potem wracają do wody.Tych bijących bolków to trochę Ci zazdroszczę.Ja choć łowie sporo,to boleni nie widzę-działają w konspiracji a są!i biorą.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie zawsze biją własnie po powierzchni... Wczoraj tłukły daleko od brzegu, ten walną po kilku obrotach korbką po rzucie najdalszym jaki dałem radę wykonać. Juz myślałem o ciut cieńszej zyłce ale... to by mogło być niebezpieczne gdy siądzie coś większego...

Pod nogami tłukły przed wczoraj. Kilka waliło w samym zwalonym drzewie ale nie sądzę żeby miały więcej jak 50-60 cm.

Ze mnie jeszcze zaden boleniowiec. To takie moje początki więc ani specjalnie techniki ani wielkiej wiedzy o bolkach nie mam. Jakoś nigdy nie próbowałem ich łowić. Owszem coś tam się trafiało ale raczej jako przyłów...

Na razie częsciej udaje mi się sprowokowac bolka do syjścia do przynęty niż samego brania. Mam namierzonych kilka sztuk. Sądzę, że to te same bo rozmiar jest jeden gdy atakują i pokazują się na wodzie od kilku dni w tych samych miejscach... Jednak jak na razie za każdym wyjściem tylko odprowadzają przynętę robiąc spory garb na wodzie...

ciągle kombinuję z prowadzeniem i przynętami. Na razie tylko takimi jakie można ogólnie nabyć. I powiem szczerze, że Trill ogólnie na wielu forach opisywany jako przerost formy nad treścią jest jednym z moich killerów... Za to Glog opisywany jako super skuteczny w moich rękach jak na razie kusi tylko sumy (czytaj sumiki, największy około metra) i sandaczyki.

Może poprostu nie umiem tej przynęty odpowiednio poprowadzić i wykorzystać jej walorów...

W sobotę mam wielki plan łowienia z łódki na Wisełce.... Jak coś się trafi podeslę foty.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Janek brawo za bolenia, ale gdzies Ty sie wdrapał? :mellow:

 

Marcel, dziś żeby coś złowić trzeba się wdrapywać, przedzierać przez wiślaną dżunglę i walczyć z komarami :D

 

O tak komary w Wawie teraz to masakra :D Wczoraj wylałem na siebie prawie całą fiolkę anty komarowego siuwaxu... I tak gryzły. Przy normalnych warunkach gdy nie ma ich aż tyle wystarczyło sie tym tylko lekko natrzeć :D

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

APTEKARZ nie masz pojecia jak ja Ci zazdroszcze tych torped :-)Mimo ze powodu do narzekan nie mam bo spinninguje od grudnia 2008 to jak wiadomo, apetyt rosnie w miare jedzenia.Fotki jak ostatnio bardzo Zywe i naturalne :mellow: Gratki za dzis i od razu juz na jutro i pojutrze Bo przeciez codziennie Nie bede pisal :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Miejsce jest super, dużo ciekawsze jest od strony rzeki, tu kłania się brak łodzi... :D

Zaczynam się zastanawiać na pontonem czy nie wypłynąc nim w obszar spokojnej wody, zakotwiczyć się i łowić. Dało by to około 10 metrów więcej wody do obłowienia w stronę środka rzeki. W tym miejscu to już bardzo duzo.

Jutro poszukam bolków rano przed pracą. Mam kilka nowych przynęt i chcę je przed sobotnim pływaniem choć troche potestować :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam,

 

 

od dłuższego czasu jestem niemym członkiem forum, do tej pory kończyło się zwykle na czytaniu i podziwianiu...

 

To nie jest najlepsze miejsce do przedstawienia się: najczęściej poluję na trocie, sandacze, szczupaki, rzadziej na bolenie, klenie, sumy.

 

Nadarzyło mi się już kilka okazji do podzielenia się zdjęciami, ale każdy z was wie jak to jest, kiedy zazwyczaj wędkujesz sam; często trudno zrobić zadowalające zdjęcie nie narażając przy tym zdobyczy; przynajmniej mnie sprawia to kłopoty Embarassed, stąd rezygnacja z uwiecznienia. Ale do rzeczy...

 

Wczoraj ok. 18 przyczłapałem nad wodę. Krótka obserwacja, czyste niebo, skwar leje się z nietypowego, błękitno-ołowianego nieba, widoczne pobicia szczupaka ok. 60-70cm, który wziął w 3 czy 4 rzucie, odpiął się przy samej dłoni. 2h spokoju, zmiana miejscówki, powrót. Kilkanaście bezskutecznych machnięć.

Rzut, chwila na zatopienie, wobler spływa z nurtem, ustawiam się w jego kierunku, przestaję zwijać linkę, krótkie szarpnięcie szczytówką, neutralny wobek jest jakieś 30m od brzegu, właśnie zatrzymuje się cieniu prądowym... Bach! Brzęk, niesamowita, niewidoczna, siła prawie wyrywa mi wędkę z ręki. Hol, energiczne zrywy ryby, która nie chce się poddać. 72cm srebrnego szczęścia, piękna walka, dużo do przekazania...(Zdjęcie. Przyczyny inteligentnego wyrazu twarzy oczywiste ;) )

 

 

Zdjęcia, miarka, pośpiech, wypuszczenie, ochlapanie przez startującą srebrną, zmęczoną torpedę. Trzęsące się ręce, największy boleń w życiu, kilkanaście sztuk które miały przekroczyć 70... Zawsze brak centymetra.

 

Szybkie przewiązanie, rzut, ponowna zmiana kierunku prowadzenia, ciemne, czyste niebo, woda spadła już chyba 0,5m! Kilka wolnych obrotów korbką, przytrzymanie... łup! 57cm bolek.

 

Mija pół godziny, podobne prowadzenie, sandacz 47cm. Następny rzut i 2,5cm krótszy. Jest już prawie całkowicie ciemno, tylko kilkanaście metrów od opaski pas oświetlonej, zmarszczonej wody, rzucam znowu, wpół do jedenastej, średnie prowadzienie... bach!

Szaleńczy świst, pełne wygięcie kija, w miejskiej poświacie, księżycowym świetle na powierzchnię wypływa ogromny sandacz, chlapie się, znowu robi odjazd, świst, szarpnięcie pyskiem na powierzchni, wobler w powietrzu.

 

Mija kilkanaście minut, boleń 52cm. Jeszcze 2h bezskutecznego czesania ciemnej, zestalonej, nocno-letniej wody Wisły.

 

http://img133.imageshack.us/img133/7639/290720091011.th.jpg

 

 

Połamania,

 

dominik

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wczoraj był ciekawy dzień. Nie wybierałem się na ryby bo według IMG miało wiać ze wschodu. Już wschód słońca nie potwierdzał tego. Mgiełka na dole i zero wiatru wyklucza wschodni wiatr. Po południu wiało delikatnie z południa. Postanowiłem wyskoczyć. Już w martwym odcinku który zwykle przepływam bez obławiania, pokazywały się bolki. Postanowiłem spróbować i w pierwszym rzucie atak na zaplątanego o linkę woblera. Potem było dziwnie. Pomimo powierzchniowej aktywności ryb nie mogłem nic złowić z wierzchu, a mam aktualnie mocną kolekcję woblerów boleniowych. Zacząłem więc łowić z dna. Brań od groma ale tylko co któreś udało mi się zaciąć i wyholować. Większość to średnie bolki ale był też przyzwoity szczupak i mały sum. Szkoda, że tak późno pojechałem. Wieczorem nie ma szans na łowienie bo miliardy komarów a psikanie się jak pot spływa, nic nie daje. Woda u mnie też ostro spadała.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano i mi coś przedwczoraj ładnego się uwiesiło. Rapka pobiła podwójnie w RH8 raz za razem. Za pierwszym omało kija mi nie wyrwało, szybko poprawiła i też słabo trafiła, bo zapięła się za czoło ;)

Staliśmy na brzanowej rynnie i rzucaliśmy za przelew. Wykorzystała to rapa i poszła z nurtem jakieś 70m od łodki. Ciągnęłem ją pod prąd z 5 min, aż w końcu przy łódce się wypięła. Musiało to się stać przy takim obciążeniu - wypięcie lub kotwic rozgięcie (co za rym :lol: )

Boluś między 75 a 80 cm (na koniec już leżał na powierzchni).

 

p.s. Szkoda że kapitan nie poniósł kotwicy <_<

(następnym razem sam podniosę drugą ręką ;))

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szkoda że kapitan nie poniósł kotwicy <_<

 

Ja bym go zwolnił ze skutkiem natychmiastowym, czyli za burtę :lol:

 

 

Zwolnić to prędzej może mnie kapitan, ja tam tylko gościem bywam. Jakby to był metrowy sandacz, to pewnie sam bym jakoś odkotwiczył i nie czekał na pozwolenie, a tak wielkich pretensji nie mam, jedynie lekko złośliwy jestem :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie

×
×
  • Dodaj nową pozycję...