Skocz do zawartości
  • 0

"Komandosi" nad Parsętą


pablom

Pytanie

18 odpowiedzi na to pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Ciekawi mnie ile by kosztowała ochrona np Parsęty przez specjalistyczną firmę, i czy nie stać na to nasz kochany związek, by w czasie okresu ochronnego byli nad rzeką. Wiem że dużo jest składowych: długość rzeki, czas przebywania nad wodą, środki transpotu (auto, quady...) odopwiednia ilość strażników itp. Dużo więcej by to dało niż zarybienia...

 

 

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No cóż a etatowa do tego państwowa utrzymywana z naszych podatków straz rybacka na wakacje. ? Chociaż wygląda na to, że mają je cały czas. ;)

 

To nie związek jest właścicelem wód a tylko ich użytkownikiem więc może pora zacząć wymagać opieki i od właściciela ??? Tym bardziej, ze bierze za używanie wód spora kasę. ?

Panowie nie wszystkiemu winne PZW i pora to zauważyć. !!!

 

Druga sprawa to to, że związek może chronić wody poprzez SSr które de facto tworzy się z reguły przy kołach do których MY należymy. Popatrzcie w swoich kołach przy ilu powstała straż SSr ?? :lol: :lol:

 

Panowie taki związek jacy jego członkowie :unsure: i dotyczy to każdego związku nie tylko PZw tylko dziwnym trafem inne chociażby PZŁ żyje na całkiem innym poziomie. Dlaczego. ??

Bo nie jest ogólnie dostepny dla każdego. Nie dostanie się tam pierwszy lepszy mięsiarz chcący załadować lodówę mięchem za parę groszy. Składki kolosalne obowiązków zresztą wyegzekwowanych cała masa więc i chętnych nie za dużo ale za to elitarność dlatego będę powatarzał -- taki związek jacy .....

Pozdrawiam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ciekawi mnie ile by kosztowała ochrona np Parsęty przez specjalistyczną firmę, i czy nie stać na to nasz kochany związek, by w czasie okresu ochronnego byli nad rzeką. Wiem że dużo jest składowych: długość rzeki, czas przebywania nad wodą, środki transpotu (auto, quady...) odopwiednia ilość strażników itp. Dużo więcej by to dało niż zarybienia...

 

 

Pawle na podstawie działań SSr i członków klubu na innej znanej Ci rzece można śmiało wyciągnąć wnioski, że nie trzeba walic kasy w błoto. Póki my sami nie zajmiemy się swoim dobrem to nikt na w tym nie pomoże chociaż taki obowiązek ciąży chciażby na państwie polskim jako właścicielu tej Parsęty za korzystanie z której pobiera od nas spore pieniądze. :unsure: Drugą działkę zabiera w formie podatków za które utzrymuje PSR gdzie wielu strażników bytuje przy prywatnych gospodarstwach rybackich chroniąc ich wody. To jest dopiero kupa gówna. Jak się tym zająć ? Ma ktoś pomysł.?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Moim zdaniem łatwiej na PZW coś wywrzeć niż na państwowej instytucji. Z tym, że znając nasze realia trzeba by było uderzać poprzez koła do okręgów, tam się jeszcze znajdzie paru dobrych ludzi. Zarząd główny to państwo w państwie, banda nierobów i oszołomów jak dla mnie, miałem z nimi styczność i wiem co mówie. Czemu rzeki trociowe mają być chronione głównie przez pasjonatów z własnych pieniędzy? Może jest jakaś możliwość połączenia sił finansowych z dotacjami unijnymi?

CO do PSR mam podobne zdnanie co kolega, mój przyjaciel jest funkcjonariuszem PSR-u, w moim rejonie. To co on mi opowiada to szok, aby tam załapać się do roboty trza mieć spore znajomości i kase, ponadto jak jesteś młody i chcesz sporo działać to jesteś stopowany przez reszte postPZPRowskiej ekipy, chcącej spokojnie czekać emerytury.

 

Jeszcze jest sprawa rybaków (siatki na morzu, ujściach rzek), niskiej świadomości sędziów i niskich kar, ale tego tak szybko się nie przeskoczy.

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeszcze jest sprawa rybaków (siatki na morzu, ujściach rzek), niskiej świadomości sędziów i niskich kar, ale tego tak szybko się nie przeskoczy.

 

I tu jest pole do popisu dla związku. Są w zarządach okręgu radcy prawni których trzeba gnać do roboty. Na każdej sprawie poinien byc oskarzżyciel posuiłkowy co zapobiegło by ogłaszanie durnych wyroków przez wielu olewających kłusownictwo sędziów.

 

 

Pawle nic do Ciebie nie mam i nie bierz tego postu do siebie bo nie tyczy się w żaden sposób Ciebie. Pozdrawiam serdecznie i do zobaczenia nad wodą. Zbyszek.

 

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Widzę, że już do końca życia przyjdzie mi tłumaczyć ludziom pewne oczywiste rzeczy <_<

Tylko Grabowski i spółka mogli wymyślić, że ochroną wóda z ramienia PZW mają się zajmować sami wędkarze. Czy właściciel wód wysyła do tej roboty urzędników z długopisami czy wyposażone w odpowiednie uprawnienia i broń służby? To dlaczego PZW wysyła do tej samej roboty „gołych” amatorów? Niestety nie dowiemy się ile ta amatorszczyzna kosztuje ponieważ koszty SSR są upychane w kosztach zagospodarowania i ochrony wód i są w tzw. „kreatywnej księgowości” nie do wyłuskania. Ja wiem z doświadczenia, że są pozycją nr 2 – 3 w budżecie PZW. Do efektywności, to czystej wody wyrzucanie pieniędzy w błoto. Są to na tyle duże pieniądze, ze połasiła by się na nie nie jedna firma ochroniarska. Dlaczego się więc takowych nie wynajmuje? Nie wynajmuje się bo wówczas nie było by czego kraść wypisując sobie delegacje za pobyt na rybach jako wyjazd na kontrolę. Istota problemu polega na tym, że ochrona wód nie jest postrzegana jako jeden z najważniejszych elementów gospodarki rybackiej. To bardzo ciekawe podejście w kraju tak złodziejskim jak Polska, co na końcu wytłumaczę. Przy dzierżawie wód podstawowym kryterium jest deklarowane zarybianie. Opłaty dzierżawne to margines kosztów. O środkach na ochronę wód nie ma ani słowa. To chyba wyczerpuje temat znaczenia problemu dla urzędników. Podobny stosunek mają władze PZW które nie przejawiają nawet woli do uporania się z plagą kłusownictwa wśród swoich członków. Odpowiedzialność związkowa to istna farsa. To, że macierzyste koło czerpie korzyści ze swoich członków kłusoli to najlepszy dowód. O śmiesznych karach, umorzeniach kolesi nie wspomnę. PZW nie może nawet skutecznie wydalić nikogo bo nie ma takich środków w postaci centralnej ewidencji członków. Póki co nie ma szans na poprawę bo wystarczy poczytać w mediach co się dzieje w tym kraju. Festiwal złodziejstwa w którym premier rządu ostrzega kolesi kręcących lody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Z własnego podwórka: jest dzierżawca prywatny, który wygryzł PZW, ma sporo wody dwa odcinki nizinnych rzek, dwie wody pstrągowe, starorzecza... i jednego strażnika !!! Zastanawiam się czasem czy PZW nie było mnniejszym złem, ponieważ prznajmniej nic nie robili, a tu mamy odłowy kontrolne i tarłowe, niejasne zarybienia... a rybek od początku dzierżawy (4 lata) wyraźnie mniej... Ludzie kłusujący na wędki, bardziej się bali za PZW kontroli niż teraz, co bardzo widoczne jest nad wodą.

Pozakuzje to że ludzie są winni a nie sama idea związku. Jeśli nie ma woli zrobienia czekogolwiek to będzie tak dalej. Niestety tak jak piszesz Robert, jakie społeczeństwo takie wybierane władze czy to państwowe czy stowarzyszenia.

 

Zamker ja się nie gniewam, bo za zo :D

 

pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Paweł, nie rozumiem dwóch rzeczy. Co znaczy „niejasne zarybienia”? Przy zarybianiu musi być przedstawiciel RZGW bo inaczej mu nie zaliczą. Jedyna możliwość, że dzierżawca przekupuje urzędnika i wpuszcza mniej lub w ogóle. Ludzie się mniej boją bo przestała wodę kontrolować PSR czy może mieliście tak groźną i aktywną SSR? U nas SSR bez policji lub PSR wywołuje tylko śmiech.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Niejasne zarybienia- to jest bardzo proste. Na fakturze jest napisane jedno, do wody idzie co innego. Nikt nigdy Ci nie proponował lewej faktury? Czy to za PO, SLD, Pis-u czy inneggo srysu? I nawet nie musisz kombinować z RZGW-u. Nikt nad wodą nie policzy czy w worku jest 5 czy 10 tysięcy narybku.

Mieszkam w tym samym miejscu co Paweł. Zamiast jeździć 50 km na pstrągi, jeżdżę teraz 120 km. Bynajmniej nie dlatego, że kocham PZW, jestem postkomuchem itp- wytłumaczenie jest proste- SĄ TAM RYBY. I wiem jeszcze jedno- wcześniej jeździłem 50 km. Nie wiem czy pilnowali, czy sypali. Dla mnie mogli nawet modły odprawiać. Ryby były i tyle.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wiem jak jest ale... Mimo to nadal coś mi się w tej opowieści nie zgadza. Wiem jak wygląda zarybianie obwodów. Dzierżawca powiadamia RZGW o terminie zarybiania i jego skali. RZGW wysyła odpowiednią ilość ludzi. Nie jada oni po to aby patrzeć jak kibice jak lecą ryby do wody. Mają być przy wydawaniu ryb i je nadzorować. Tak samo muszą być przy przewożeniu i wpuszczaniu. Nie róbcie z nich przygłupów którzy nie wiedza gdzie i kiedy można oszukiwać. Tak więc jeśli nie trafia do wody tyle ryb ile trafić powinno, to albo ktoś coś zaniedbuje albo bierze udział w oszustwach. Ryb może nie być z wielu powodów i dobrze jest znać prawdziwe przyczyny jeśli się chce coś z tym zrobić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wiesz- ja tak jak i Ty zarybiałem. Bierze się wory z rybą, nad wodą czekają państwo z RZGW i trzeba im pokazać papiery(fakturę, czasami żądali świadectwa weterynaryjnego) i ryby. NIGDY mi tych ryb nikt nie liczył. Zresztą jak? Musieliby je ważyć nad wodą, liczyć średnią wagę itd. Na oko nikt Ci nie powie ile narybku jest w worku (nie mówiąc o wylęgu). Nigdy nie byłem z ludźmi z RZGW-u na wylęgarni, zawsze spotykałem ich nad wodą.

Prosty mechanizm? Prosty. Da się to zrobić. Jeśli chodzi o naszą opowieść swoje wiem, ale papierów nie mam. Nic nie zrobię. Olałem te wody bo jest tam w tej chwili nędza. Zacznę im płacić gdy będzie miało to sens, mogą nawet nie wpuszczać ryb tylko zatrudnić szamana, zapisać się do ZBOWiD-u, ONR-u czy Międzymiastówki Anarchistycznej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

U mnie też jest nędzę ale akurat nie z winy RZGW. Gdybym wiedział, że przedstawiciele RZW przyjeżdżają dopiero nad wodę to bym powiadomił ich przełożonych. Pytanie tylko po co to robią? U nas akurat były problemy znadgorliwością RZGW bo mieli za mało ludzi do nadzorowania zarybienia które jest prowadzone w jednym terminie. RZGW reagowało też alergicznie na próby renegocjacji struktury gatunkowej ryb, za co ich pochwalam. Nie ma zastrzeżeń co do pracy tutejszego oddziału RZGW. Szkoda, że nie maja oni prawa wymagać od dzierżawcy sposobu wpuszczania narybku i wylęgu. Tak przy okazji, to wylęgu się nie liczy.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Znając sprawy trochę głębiej wiem, że nie zawsze byli ludzie z RZGW przy zarybieniach. Nie bez powodu toczą się sprawy w sądzie odnośnie właśnie zarybień, mam nadzieję, że gość straci wodę.

Na tych wodach łowią ludzie raczej starszej daty, kojażą bardziej PZW z państwową organizacją, wieć pańtwowym palcem. Do tego dochodzi jeden strażnik dzierżawcy, jeden policjant wodny, który służy w sezonie ogórkowym pilnując plażowiczów. PSR jest w konflikcie z dzierżawcą, więc wiadomo jak działają w takiej sytuacji, a SSR swoim przykładem... heheh nie chce mi się na ich temat tutaj pisać.

 

Niestety jest jak mysha pisze, trza jeździć 3krotnie dalej na pstrągi... :(

 

ps moje znalezisko podczas spaceru nad jedną z rzeczek pstrągowych, żak i siata, przegradzające całe koryto, podglądałem pstrągi przy amorach...

post-886-1348914563,4698_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...