Skocz do zawartości

Stanisław Cios


Rekomendowane odpowiedzi

Kto pyta , nie błądzi . Kto czyta , ten wie .. :) Fora wcale nie roznoszą wiedzy , fora są jej zajawką - i to tylko dla pojedyńczych ambitnych ..

No niby nowczesność , czy już nawet postnowoczesność , zdjęła z nas wszelkie mozliwe rygory - ale czy to naprawdę jest zmiana na lepsze ? Nawet tak chętnie wynoszony na wszystkie możliwe piedestały protestancki purytanizm , też stał się koncertem przyziemnych życzeń .

 

Oo! - już widzę jak się moderator natęża do automatycznego czynu .. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tam - w Mówią Wieki , o społecznym i kulturowym umocowaniu naszego hobby , o historii , tradycji , formach rozwojowych ,  socjologii .. Tylko dziesięć złotych , czyli mw tyle co wędkarski brukowiec - i jest to dycha bardzo dobrze wydana . Kiedyś specjalizował się w podobnej tematyce Jerzy Komar ..

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Och, Stanisław przerasta Jerzego Komara o klasę. 

Naprawdę.

Stanisław Cios: "Co zjada pstrąg?" - książka, pozycja obowiązkowa dla każdego szanującego się muszkarza

                         "Pstrąg i lipień" - periodyk wydawany własnym sumptem, latami. Posiadam około pięćdziesięciu numerów, Stanisław udostępnia wszystkim chętnym (chyba bezpłatnie) w formacie PDF. Prawdziwy skarb, kopalnia wiedzy.

 

Dzięki Sławku, chętnie nabędę MW :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stasia Ciosa znam od lat bez mała 30 z klubu AKW Bzdykfus, którego byłem członkiem, a bywało, że i prezesem :) Wiedza entomologiczna jaką posada na prawdę robi ogromne wrażenie. Najlepiej zbadane miał oczywiście rzeki, na których odbywały się zawody (wówczas na bitej rybie) gdzie Stasio wycinał z nich żołądki, a potem godzinami pod mikroskopem badał ich zawartość. Jeżdżąc na inne rzeki musieliśmy Stasiowi przywozić chociaż jeden zalany w spirytusie żołądek. 

Do tego wędkarz to przedni, choć prostota jego przynęt jest wręcz legendarna. Pstrąga z Brdy grubo ponad 60 cm wyjął na woblerka który był tak na prawdę, nomen omen, "ociosanym" kawałkiem lipy z wklejonymi drutami i sterem i polakierowanym nitro. Nie tkniętym jakąkolwiek farbką czy okleiną. Nimfy posiadał dwie wręcz zabójcze. Pierwsza nazywała się "żabi duch" i była to zielona metaliczna folia z cukierka nawinięta na haczyk i przewiązana miedzianym drutem. Druga, pomarańczowy papierek od cukierka przewiązany miedzianym drutem, ale tej nazwy nie pamiętam. Ale jakie na to ryby łowił... i łowi. 

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech....

No i na cóż te lata badań...

te wszystkie publikacje, periodyki...

mrożone żoładki ryb z końca świata....

te wszystkie na w pół przetrawione imaga i subimaga, wyprute z lipienia o północy przy pełni księzyca w dzień parzysty...

 

...jak tu wystarczy papierek po landrynce i miedziany drucik,

...czar prysł

Edytowane przez Darecki
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech....

No i na cóż te lata badań...

te wszystkie publikacje, periodyki...

mrożone żoładki ryb z końca świata....

te wszystkie na w pół przetrawione imaga i subimaga, wyprute z lipienia o północy przy pełni księzyca w dzień przestępny...

 

...jak tu wystarczy papierek po landrynce i miedziany drucik,

...czar prysł

 

Czar niekoniecznie prysl, na nimfy z podobnym zapewne metalicznym tulowiem lowie obecnie bardzo duzo lipieni zarowno na krotka nimfe  jak i prowadzone po skosie jak mokra :) Mam swoje teorie dlaczego ale jak tylko prosty wedkarz wiec moge sie mylic :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rafale, "żabi duch"  był o ile mnie pamięć nie myli   autorskim projektem Lesława Czechowskiego wędkarza z Czechynia nad Piławą.

A może się mylę? Pamiętasz chyba tego muszkarza, posiadacza pojazdu typu Velorex, którym docierał w różne pomorskie zakamarki.

 

Z innej beczki warto wspomnieć, że pasja badawcza Stasia weryfikowała boleśnie wyniki dawnych zawodów wędkarskich.W kilku żołądkach odkrył nową formę owadziego życia - granulat :D :rolleyes: .

 

Miło Sławku, że przywołałeś postać Staszka, bo to kawał historii i współczesności naszego hobby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rafale, "żabi duch"  był o ile mnie pamięć nie myli   autorskim projektem Lesława Czechowskiego wędkarza z Czechynia nad Piławą.

A może się mylę? Pamiętasz chyba tego muszkarza, posiadacza pojazdu typu Velorex, którym docierał w różne pomorskie zakamarki.

 

Z innej beczki warto wspomnieć, że pasja badawcza Stasia weryfikowała boleśnie wyniki dawnych zawodów wędkarskich.W kilku żołądkach odkrył nową formę owadziego życia - granulat :D :rolleyes: .

 

Miło Sławku, że przywołałeś postać Staszka, bo to kawał historii i współczesności naszego hobby.

Oczywiście pamiętam Lesława. Przyznam się bez bicia, że nie wiem kto wymyślił "żabiego ducha". Na pewno jednak muszka którą opisałem funkcjonowała pod tą nazwą. Być może zaczerpnął ją właśnie od Lesława bo jak wiadomo w dorzeczu Gwdy bywał wówczas często. Zresztą w podróż poślubną pojechał nie w tropiki ale do Płytnicy.

Stasio miał taki segregator A 4, w nim tekturki a do nich wczepione muchy, błystki, woblery z zapisem pod spodem jaka rekordowa ryba na jakiej rzece została złowiona. Po prostu jak złowił Jego zdaniem rekordową rybę chował przynętę i ta trafiała do archiwum. Z zazdrością patrzyłem na ten segregator, na te nimfy i cyferki długości przy lipieniach, w których sporo miało "piątkę" z przodu. 

Co do weryfikacji wyników zawodów to byłem świadkiem na Lipieniu Drawy jak podniósł się lament, że organizatorzy pozwolili mu zabrać żołądki. Jeden z czołowych zawodników został zdyskwalifikowany (pewnie by wygrał, a na pewno zgarnął nagrodę za największego lipienia) bo rybka okazała się stara i... po badaniach żołądka na pewno nie z Drawy. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Do tego wędkarz to przedni, choć prostota jego przynęt jest wręcz legendarna. Pstrąga z Brdy grubo ponad 60 cm wyjął na woblerka który był tak na prawdę, nomen omen, "ociosanym" kawałkiem lipy z wklejonymi drutami i sterem i polakierowanym nitro. Nie tkniętym jakąkolwiek farbką czy okleiną. Nimfy posiadał dwie wręcz zabójcze. Pierwsza nazywała się "żabi duch" i była to zielona metaliczna folia z cukierka nawinięta na haczyk i przewiązana miedzianym drutem. Druga, pomarańczowy papierek od cukierka przewiązany miedzianym drutem, ale tej nazwy nie pamiętam. Ale jakie na to ryby łowił... i łowi. 

 

 

Po raz kolejny, nie wiem już który, na tym forum jak i poza nim, potwierdza się stara prawda że uroda przynęty, jej kolory, maestria twórcy czy benedyktyńskie wykatowanie kształtu jak i wzoru, cieszy wyłącznie oko wędkarza. Także drenuje jego kieszeń. :) Trudno bowiem podejrzewać rybę o asocjacje związane z pięknem i tegoż piękna postrzeganiem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 rok później...

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...