Skocz do zawartości

Pstrągi 2010


popper

Rekomendowane odpowiedzi

Ja niestety musiałem zakończyć łowienie zaraz po tym, jak skończyliśmy rozmawiać, zdążyłem tylko... zostawić w obiecującym dołku Twojego szczęśliwego twistera, na którego złowiłeś dzisiejszego kabanika.

 

Czytając posty pod gratulacjami dla Poppera, za walentynkowego pstrąga (do gratulacji tych również się dokładam) są pytania o sukces Waldka. Talent, technika, cud przynęta.

Każdy z Nas ma takie okresy kiedy po prostu łowi. Łowi wtedy, kiedy inni nie łowią, łowi tam, gdzie inni nie mogą nic złowić chociaż to bankowe miejsce, a przynętą którą łowi w tym czasie, inni nic nie złowią. To ciekawe! Sam doświadczyłem takich okresów, i kilku znajomych to potwierdza. Wpis dzepetto, również to potwierdza.

Nie ma czegoś takiego, jak szczęśliwa przynęta, czas, czy miejsce. Są jedynie wędkarze, którzy w danym momencie potrafią skorzystać z tych dodatkowych okoliczności. Mogę się mylić, ale sądzę, że sam Waldek nie zna dokładnej odpowiedzi. Domyślam się jedynie, że Waldek czuje się najbardziej szczęśliwym człowiekiem idąc na ryby. Oczekuje spotkania z rybą i te się realizują. Techniki, czas, przynęty, miejsce, to wszystko jest ważne, ale nastawienie do łowienia najważniejsze.

To Twój czas Waldku, korzystaj do syta :mellow:

Joker, w tym wypadku można mówić o różnicy w doświadczeniu. Popper ma Kwisę pod domem- zna ją dobrze, ja łowiłem na niej drugi raz w życiu. W sumie nad tą rzeką spędziłem mniej niż 3 godziny, bo są to tylko krótkie wypady przy okazji załatwiania innych spraw, więc nawet nie miałem czasu, żeby skorzystać z prawa frajera :D . A pomorskie rzeczki, na których do tej pory łowiłem pstrągi, różnią się diametralnie i po rozmowach z Popperem często jestem zdziwiony, że to co niejako wabi pstrągi w Kwisie, na małych siurkach wręcz płoszy. Każdej wody trzeba się nauczyć, a nauka najszybciej idzie pod okiem kogoś, kto na niej zjadł zęby.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sądzę, że Sławek dodał bardzo ważny czynnik sukcesów wędkarskich jakim jest częste przebywanie nad wodą. Częste przebywanie nad wodą powoduje, że zaczynamy czuć wodę. Zapominamy o schematach i kanonach wyznaczanych przez wielu. Zaczynamy łowić intuicyjnie, nad wodą czujemy się jak we własnym domu, znając każdy zakamarek. Wyższa skuteczność, to coś więcej niż tylko przynęta, czas i miejsce. ;) chociaż mogę się mylić :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zdecydowanie częste przebywanie nad wodą jest najważniejsze, podpisuję się pod tym obiema rękami :mellow: w końcu na tym polega nasze hobby :D

Wczoraj byłem na potokach i niestety trafiłem na kiepski dzień. Słońce totalnie prześwietlało wodę, ryby jakby zapadły się pod ziemię. Po dwóch godzinach bez efektów, miałem już zrezygnować siedząc przy zwałce na zdjęciu. Ale pomyślałem, że lepiej być nad rzeką niż siedzieć w domu, zaparłem się i łowiłem dalej B) Fajerwerków nie było, ale 4 pstrągi skusiłem. Pech chciał, że 3 mi spadły :angry: w tym największy 35+, ale i tak cieszyłem się, że udało mi się przełamać kryzys. Tym razem ryby nie reagowały na twistery, wolały wobki.

.

 

pzdr

Grzecho

post-1791-1348914630,6019_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nooo Grzecho kapitalne miejsce :mellow: , bardzo czesto z pod takich polozonych pni w wodzie wychodza . Nawet jak nie reaguja to na 100% tam siedza . Zawsze trzeba je cierpliwie obrzucac . Nastepne kolejne podejscia sa o tyle lepsze ze juz znajac ulozenie wybieramy najlepsza opcje jak sie ustawic w tym zakatku...a to bardzo wazne zeby zminimalizowac chalasy i wystawianie sie na -widok publiczny- :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.Dzisiejszy pstrągowy wyjazd na 0.Żadnych brań ani wyjść do przynęty.Zaczyna płynąć brudna woda z roztopionego śniegu,i strasznie spadła przezroczystość wody i nurtem płynie pełno śmieci.Chyba nastał kolejny trudny okres dla wędkarzy.PZDR

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

cześć

 

podczas kilku ostatnich wypraw zawsze coś się działo i choć parę razy było bardzo blisko to jednak wszystkie ryby były poniżej 40 cm, dopiero dzisiaj udało mi się złowić coś konkretniejszego :mellow:

 

Na agrafkę założyłem wahadło machnąłem nim pod prąd, jeden obrót korbką i od razu poczułem walniecie :D Ryba natychmiast ruszyła z prądem, najpierw w zatopione krzaki pod moimi nogami. Zrobiła to tak szybko, że nawet nie wiem kiedy się tam znalazła. Zaczepiła tam żyłkę i od razu wystartowała dalej z prądem rzeki na piszczącym hamulcu :D Na szczęście jakimś cudem udało mi się w tym czasie wyszarpać żyłkę z krzaków /dziękowałem sobie potem w duchu, że przed sezonem nawinąłem nową 0,22/. Drugi manewr ryby nie był dla niej najszczęśliwszy, bo znalazła się na środku szerokiej rynny. Nie było tam żadnych zawad i bez większych problemów ją opanowałem i wprowadziłem do podbieraka. Potok był okazałą samiczką. Miarka pokazała 44 cm :mellow:

.

 

pzdr

Grzecho

post-1791-1348914637,5009_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jedna fotka z wczoraj. DrugA będzie później. W sumie miałem tylko jedno branie i jedno skubnięcie. Skubnięcie było wtedy gdy rozmawiałem przez telefon i spiningowałem jedną ręką. I teraz już nie wiem czy to dzięki zajętej ręce czy pomimo jej.

.

post-246-1348914637,7677_thumb.jpg

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...