Skocz do zawartości
  • 0

Przyczyny spadów pstrągów


Sławek

Pytanie

Po pierwszej tegorocznej wyprawie, na której ładna ryba nic sobie z moich zapędów nie wzięła pod uwagę i (brutalnie rzecz ujmując) mi spadła, przypomniałem sobie o tym nieprzyjemnym dodatku do łowienia kropków.

W związku z tym chciałbym się Was zapytać, jakie Wy znacie przyczyny spadów tych ryb (jak zwykle przekornie sam nic pierwszy nie napiszę :D) no i jak sobie z nimi radzicie...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Moim zdaniem dopóki pstrąg nie młynkuje wszystko jest oki, gdy obraca się wokół własnej osi często wyrywa sobie hak z pyska...

Rady nie mam - wliczam to w ryzyko pstrągowania.

Na szczęście nie ma ich za wiele, choć w zeszłym sezonie pomachałem 60-takowi :angry:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Za sztywny zestaw , szczególnie gdy łowimy na krótkich dystansach (głównie małe rzeczki), ja dlatego zrezygnowałem z pleciony na pstrągach. Inne przyczyny nie przychodzą mi do głowy. Poza tym spady są wliczone w ryzyko zawodowe :lol:

Jest ryzyko jest zabawa :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam.

Myślę, że jest to sprawa żerowania pstrągów, a także innych ryb.

Nie raz się przekonałem, że np do południa zaliczałem prawie same spady, a po po kilku godzinach, czy nawet wcześniej - spadów zero. :D

Gdy słabo żerują, przynęta jest tylko oglądana, muskana. Sytuacja zmienia się, gdy apetyt wzrasta. :mellow:

 

Pozdrawiam

 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Aby jeszcze podostrzyć temat opowiem jak to kiedyś miewałem specyficzne brania. Pstrąg dopada do przynęty (głównie do woblera). Ta znika mu w paszczy. Ja zacinam, pstrąg dwa bujnięcia i spada...

 

Hm, zawsze najwięcej spadów miałem kiedy łowiłem na woblery (18 sezonów). Obecnie głównie łowię na przynęty z jednym hakiem, spady to rzadkość...

Sztywność zestawu też ma znaczenie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Z mojego doświadczenia wynika także, że znaczenie ma sposób prowadzenia wabika względem nurtu. Otóż najmniej spadów miewam prowadząc przynętę w dół rzeki. Pstrąg po pochwyceniu przynęty odwraca się głową w górę rzeki, co pozytywnie wpływa na skuteczność zacięcia. Prowadzenie w poprzek nurtu - powiedzmy sprawa średniej ilości spadów. Najwięcej moim zdaniem jest przy jednostajnym prowadzeniu pod prąd. Przy graniu woblerem w dołku, jest troszkę lepiej.

Oczywiście sprzęt ma spore znaczenie. Drobiazgi typu ostre kotwiczki czy haki w odpowiednim do przynęty rozmiarze pomijam milczeniem B)

Trochę ryb spada także z bezzadziorów podczas wejścia ryby w zaczep. Ale moim zdaniem to lepiej. Tylko takie stosuję, lub po prostu przyginam zadzior.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

No to powiem może teraz troszkę ja jeśli chodzi o spady. Oczywiście nie sugerujcie się tym tak do końca ponieważ są to moje doświadczenia które zauważyłem podczas łowienia Pstrągów. Pstrąg jest bardzo energiczną rybą a gdy poczuje, że w pysku ma nie to co trzeba to dostaje po prostu szału. Ja pstrągi łowię na niezbyt dalekich odległościach więc używam żyłki a nie plecionki tak jak to robiłem na początku. Powód między innymi jest taki:

-Ryba przy bardzo energicznym szarpaniu się na żyłce bardzo szybko ulega zmęczeniu dlatego iż żyłka amortyzuje wszystkie mocniejsze zrywy ryby. Na takiej właśnie zasadzie polega metoda muchowa.

Sprawa następna... Bardzo dobre do połowu pstrągów są kije szklane. Takie kije w swojej ofercie posiada Seeker w tamtym roku kosztowały coś koło 200 zł a teraz cena sięga niestety koło 350 zł. Są to grube blanki z dużym zapasem mocy. Oczywiście cena którą wyżej podawałem to cena samego blanku. Można jeszcze gdzie nie gdzie wyczaić taki blank jeszcze po starej cenie. Kijek ten z żyłką daje super połączenie które daje o wiele większe szanse na wyjęcie sporego pstrąga dlatego iż cały sprzęt chodzi jak guma a ryba praktycznie jest w miejscu i wszystko nam wędka amortyzuje. Według mnie największe znaczenie ma wędzisko jakiego używamy.

Sam jakoś nie przepadam za wędkami szklanymi z takiego powodu iż troszkę ważą. Używałem Team Dragona 275 cm 3-14 i byłem z niego bardzo zadowolony ponieważ przy zacięciu był dosyć sztywny ale gdy ryba już na nim wisiała wędzisko robiło się bardzo miękkie i jak wcześniej opisałem ryba sama siebie wyczerpywała. Za jakiś tydzień będę miał gotowy blank węglowy Phenix 240 cm 0,8-10 g. Wędzisko bardzo podobne do Team Dragona jeśli chodzi o akcję. Zobaczymy jak się sprawdzi w lutym.

Osobiście nie lubię łowić na blanki z włókna szklanego i jestem jak na razie przy wędkach z węgla.

A i taka mała ciekawostka którą udało mi się dostrzec otóż:

Za każdym razem gdy zacinałem Pstrąga to najpierw robił zwrot głową w jedną stronę a następnie szybki ruch w drugą stronę. Jeżeli mi się właśnie rybki spinały to najczęściej w takich momentach.

 

 

 

Pozdrawiam Amadeusz Bobowiec

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Moim zdaniem 70% spadów jest z powodu za małych kotwic , ryba zaciska paszcze na przynęcie i nie ma mozliwości prawidłowego zacięcia, przesuniecia w pysku kotwicy(woblery), kolejna rzecz zbyt twardy kij,który nie pracuje , kolejną przyczyna moze byc plecionka , żyłka rozciąga się.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Sławku,

 

Nie do wiary, ale straciłem w ten sposób 3 (trzy) pstrągi łowiąc na różne wędki (miękkie, sztywne, progresywne, pały [do spinflugi]). Dlaczego? Bardzo szybko po zacięciu wkładam koniec szczytówki do wody (jeśli to możliwe) aby uniknąć spektakularnych wyskoków i młynkowania, oczywiście nie zawsze. Stosuję także, po pewnym czasie łowienia, metodę podwójnego zacinania, a właściwie docinania, czasami brania są odczuwalne jak powolny, spokojny, tępy zaczep, chodzi tylko o wyczucie, a z tym jest trudno. Mam na rozkładzie baaardzo dużego pstrąga, nie mierzony, i ten skubaniec zachowywał się jak leszcz zacięty za bok. Oczywiście, moje doświadczenia ograniczają się tylko do Szwecji i o Polskich wąskich rzeczkach nie mogę wiele powiedzieć, lecz na początku łowiłbym tak samo - agresywnie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Witam.

Moim zdaniem w przypadku woblera istnieje duże prawdopodobieństwo, że pstrąg wykorzysta możliwość zrobienia jakiejś dzwigni aby wykręcić sobie kotwicę z pyska, przy pojedyńczym haku wiązanym wprost do żyłki takiego numeru nie zrobi. Ja zawsze w początkowej fazie holu daje rybie duużo luzu, popuszczam hamulec i pilnuję tylko aby nie wszedł w jakieś sidła, jak się zmęczy to poczynam sobie bardziej zdecydowanie. Im bardziej agresywny hol tym postawa przeciwnika dynamiczniejsza, a im bardziej się trzepie tym pewniejsze, że wytrzepie. A i jeszcze jedno, nigdy nie docinam. Dobry kij i żyłka też robią swoje.

Co do bezzadziorów, to o ile hak jest pojedynczy to jest ok, ale na kotwiczkach bezzadziorowych ryby spadały mi bardzo często i nie używam ich.

Kiedyś już się nad tym zastanawiałem i doszedłem do wniosku, że więcej mi się spina małych ryb niż dużych, myślę że dla tego, że ta sama żyłka pod ciężarem małego jest mniej amortyzująca.

Zlowiłem sporo dużych pstrągów 45-60cm i nie przypominam sobie, poza dwoma razami jakichś spektakularnych spadów ryb życia.

Ale te dwa, to musiały być, to znaczy były, lorbasy...

 

Pozdrawiam. Klosskuba.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A ja uważam że najwięcej pstrągów spada z woblerów.Ponieważ pstrąg traktuje wobler jako intruza i uderza w niego zamkniętym pyskiem.Wielokrotnie wyjmowałem rybę z kotwiczkami na zewnątrz pyska.Odkąd ustawiam hamulec kołowrotka bardzo lekko ilość spadów znacznie zmalała.Praktycznie spadów z przynęt gumowych nie mam bo pstrąg traktuje to jako pokarm i zawsze ma w pysku.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

wedlug moich, skromnych w tym temacie, spostrzezen, ryby (nie tylko pstragi bo inne nurtowe tez) spadaja z wielu powodow, ktore czesto, jak to bywa, lacza sie w jeden duzy problem ... ale moge mowic tylko za siebie

 

zbyt sztywny (lub za slaby) zestaw ... najpierw zestaw zbyt sztywny ... tutaj mozemy obwinic zarowno wedke jak i plecionke oraz, co czesto unika uwadze, zbyt mocno (na sztywno) ustawiony hamulec lub hamulec nie oddajacy linki ... ja radze sobie z problemem na wiele sposobow, np. uzywam wedek o glebszym ugieciu, lowiac ryby pradolubne, na szybkich odcinkach rzek i rzeczek, rezygnuje z plecionki, uzywajac dobrych zylek a hamulec w kolowrotku mam zawsze sprawdzony i dobrze ustawiony, dzieki temu, przy braniu, ryba nie odbija sie od hakow ... w przypadku za miekko ustawionego hamulca mamy problem z zacieciem, ktoremu brakuje sily i nie pozwala na wbicie grotow w szczeke ryby, taki sam efekt wywoluje zbyt slabo dobrana wedka, ktora cala energie oddaje w prezentacje wabika a blank nie ma juz zadnych rezerw do zaciecia lub holu (w tym przypadku, czesto, poczatku holu) ... jednakze zestaw zbyt sztywny jest znacznie czesciej przyczyna spadow niz zestwa zbyt miekki, na ktorym czesto ryby zacinaja sie, w zasadzie, same

 

haki, czesto winne sa przynety (a raczej wedkarze ich uzywajacy) z tepymi hakami, haki z tepymi grotami nie zatna nawet najglebszego zagryzienia wabika, dwa mlynki, skoki lub uderzenia glowa i ryba sie uwalnia ... ja zawsze sprawdzam ostrosc hakow, te, ktore mozna naostrzyc, ostrze ... a te, ktore sie naostrzyc nie daja, wymieniam na nowe ... i tutaj uwaga, nowe haki nie zawsze sa ostre! czesto nawet ostre haki sa przezemnie ostrzone ... zawsze wedlug dewizy: haki musza byc tak ostre, ze palce krwawia juz od samego patrzenia na groty

 

zadziory ... to temat kontrowersyjny ... nie stwierdzilem (objektywnie), zebym mial wiecej spadow uzywajac hakow bezzadziorowych ... natomiast stwierdzilem, ze uzywajac hakow z zadziorami holuje mniej uwaznie i byc moze dlatego wydaje mi sie (czysto subiektywnie), ze dzieki zadziorom mam mniej spadow

 

jest jeszcze kilka takich milych rzeczy jak: zla technika zacinania, zaciecie w tempo a raczej jego brak, ryba odganiajaca intruza a nie zagryzajaca wabik ...

wedkarstwo jest pelne niespodzianek, trzeba spedzac duzo czasu nad woda, analizowac porazki i sie ciagle uczyc

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Straciłem podczas holu przynajmniej 3 pstrągi, które były większe niż mój PB (57 cm). Jeden miał ok. 65-70 cm ....Przytrafił mi się dzień, kiedy na niewielkiej rzece miałem na kiju 5 czy 6 pstrągów w granicach 40 cm i żadnego nie wyholowałem!!! Najgorsze było jednak wtedy ostatnie branie. Na kolanach podszedłem do dołka, w którym zawsze stał dyżurny pstrąg. Rzut w górę rzeki robalem Rebela i widzę potoka, dobrze ponad 50 cm, atakującego przynętę. Robal znika w pysku, zacinam. Dwa młynki i pstrąg odpływa, a wobler wylatuje z wody...

Ale miałem też dni, kiedy siedziało mi wszystko.

 

Cóż zrobić, takie jest pstrągowanie. Pozostaje tylko doskonalić sprzęt i technikę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Cóż zrobić, takie jest pstrągowanie. Pozostaje tylko doskonalić sprzęt i technikę

...oraz jak przekonują Koledzy, łacinę :lol:

 

U mnie spady (nie pstrągów) ale ryb również zbierających owady, wąchających, trącających podejrzane żarcie, zazwyczaj wiązały się z tym,

na co zwraca uwagę Pitt, a więc: po fakcie palnięcie się w czoło(wiącha) i stwierdzenie swojej głupoty wobec stępionych haków.

Wystarczy jeden stępiony z kompletu sześciu w dwóch kotwiczkach, bo zapewne za ten jeden zawiśnie na chwilę ryba..

Druga sprawa, to miałem kiedyś Dragona do 21g chyba i mimo żyłki, jego fastowatość przeszkadzała zaciąć energicznie biorącą rybę

lub powodowała spad po kilku pierwszych woltach, zwłaszcza na mniejszym dystansie.

Groty usuwam w części przynęt przeznaczonych na rybki o miękkich pyskach.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Łowimy na różne przynęty i różnie je prowadzimy. Na pewno jest duża różnica pomiędzy małą gumą a dużym woblerem. Różnica dotyczy też i wielkości ryb. Jakoś małe pstrążki zapinają się dosyć sprawnie. Te problemy dotyczą dużych.

A zastanawialiście się, czy nie może to też być związane z rodzajem pokarmu pobieranego przez pstrągi (i jak ja to określam: siłą i sprawnością w uciekaniu z pyska ryby). Aby złapać jakiegoś bezkręgowca wystarczy by pstrąg zamknął pysk. A jak jest w przypadku żaby, czy ryby? Złapcie w rękę żabę i postarajcie się delikatnie przytrzymać...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

trudno mi dlon do rybiego pyska porownac, ale mam takie wrazenie, ze im wieksza przyneta, tym energiczniejsze i agresywniejsze brania ... wszak kasek duzy i uciec nie moze ...

byc moze masz racje slawku, piszac, ze te male to nie klopot, byc moze te duze, sa takie duze, bo ostrozne byly, kiedy byly takie male, jak te nieostrozne :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Właśnie mówię o tej agresji również. Duża agresja tym pewnie większy nacisk szczęk a to z kolei powoduje większą trudność z zacięciem miękkim kijem.

Może więc inna zasada: im większa (szersza) i twardsza przynęta, tym mocniejszy i sztywniejszy kij...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ciezko mi stwierdzic czy wielkosc przynety ma znaczenie. Tracilem grube pstragi z malych obrotowek, z Executora 7cm i 10cm rippera. Przychylam sie natomiast do opinii, ze z szybkiego kija spada wiecej niz z miekkiego. Pamietam, ze moj ojciec mial kiedys bardzo miekki kij 2.4m, cos z seryjnej produkcji. Rzucalo sie nim srednio celnie, ale jak juz ryba wziela to nie miala prawa spasc. Tylko na malej zakrzaczonej rzeczce celnosc rzutu to podstawa. Chyba taka uroda pstragowania, ze ryby spadaja. W 2009 dwa razy stracilem zyciowego pstraga, chyba tego samego, bo z jednego dolka. Za pierwszym razem klalem jak opetany i zwinalem sie do domu. Za drugim razem, juz tylko zle wyrazilem sie o jego rodzicielce, zszedlem troche w dol rzeki i zlapalem loska :mellow:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Tak widzę i czytam jak piszecie, że z woblerów spadają Pstrągi. Ja praktycznie nie spinałem żadnych ryb. Bardzo mało ryb ogólnie spadało mi z kotwic. Co innego na pojedynczym haku. Na obrotówkę,wahadłówkę,woblera jeżeli już miałem branie to nie miałem spadów. Proponuję zastosować troszkę miększy kij i od razu zwiększy wam się skuteczność wyholowanych ryb. Nie chcę się wywyższać ani nic w tym stylu ale ja takich sytuacji jak wy nie miałem. Zapomniałem o jeszcze jednej ważnej rzeczy... Z jakiej odległości ryba zostaje zacięta ?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Najmniej spadów miałem z muchy. Dalej:-twistera-obrotówki-woblera. Jak sobię radzę: puszczam wiąchę, aż liście spadają :lol: .

 

:lol: myślę, że radzę sobie podobnie jak Mysha.

 

Faktycznie, gdy o tym pomyślałem, to najmniej spadów miałem z muchówki.Na spinning najmniej pstrągów spadło mi z błystek, chociaż nie prowadzę rejestru tych co mi spadły ;) ale tak sądzę.

Sądzę również, że dużo racji jest w tym, jak bardzo intensywnie akurat pstrągi żerują. Do tej tezy posłużę się dość ciekawym, skrajnym przypadkiem. Któregoś lata jeden i ten sam pstrąg wychodził siedmiokrotnie do podawanych mu przynęt, w tym czterokrotnie znikały mu (jak mi się wydawało, ponieważ wszystko działo się pod moimi nogami)w paszczy. W tym czasie dwukrotnie dostał po zębach i mam nadzieję, że nadal tam jest, bo mam z nim porachunki :lol:

Kiedy ryby są bardzo aktywne, trudno o spad. Wyjątkiem są na pewno ataki na przynętę niemal pod szczytówką, co w moich łowiskach jest normą,wtedy częściej ryby mi spadają.

Generalnie rzecz ujmując, to bardzo się cieszę że spadają, w końcu o czym byśmy opowiadali przy kufelku :lol:

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Hehehe miałem coś podobnego tylko na smużaka ale doliczyłem sie aż chyba 11 brań jednego i tego samego pstrąga a wkońcu za 11 razem zawisł na kotwiczce i niech ktoś powie ze są to płochliwe ryby :lol: a kotwiczka po zębach dostał też ze 3-4 razy ale jak było widać wizja fajnego pluskającego sie jedzenia była silniejsza :huh:

Ja spady miałem na miekkich wędkach ale sądze ze była to wina nie docięcia poprostu kropki mają też twarde pyski :unsure: komfort holu na takim kiju był super jesli ryba była dobrze zacięta to nie miała szans spaść a z kolei na twardym kiju często spadały nawet dobrze zacięte ryby ale zacięcie było pewne i nietrzeba było poprawiać w każdym bądz razie spadały tak czy siak i nie ma mocnych :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...