szpiegu Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 znalazlem dzis na jednym forum wspominke on metodzie zylkowiej watek sie ciagnol i ciagnol o co w tym chodzi, kije po 12` sznur nie ma znaczenia lowi sie pedalkami i innymi ciezkimi nimfami a jak ma sie to do suchej, mokrej, czy poza zawodami ma to sens,czy nie zatraca to sensu metody muchowej ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomy Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 Moim zdaniem to już nie muchowa metoda.To już bardziej tej tenkary bym spróbował co chłopaki pisali o niej na forum.Pewnie dostane zaraz tęgie baty od co niektórych,ale trudno takie mam zdanie na ten temat. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bujo Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 Witam, Jedno jest pewne- metoda zylkowa jest niesamowicie skuteczna. Czy jest to jeszcze mucha czy juz nie ciezko powiedziec. Od ''normalnej'' nimfy rozni sie tym ze linka nie wychodzi za przelotke szczytowa. Mi sprawdzila sie wielokrotnie zarowno na malych jak i duzych rzekach. Fanem nie wiadomo jakim nie jestem. Wedki uzywam 11'. Bujo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomy Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 O tak jak boczny trok też jest skuteczny ale metoda zwłaszcza na wleczonego nie wiele ma wspólnego ze spinem.To już bliżej mu do gruntówki aktywnej.Zarówno na wleczonego czy metoda żyłkowa jest bardzo skuteczna ale..no właśnie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bassy Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 Dla mnie to łowienie mikrojigiem, skuteczne jest ale nic (dla mnie) suchej na razie nie przebije Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomy Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 łowienia z powierzchni nic nie jest w stanie przebić obojętne jaką metodą,zapada w pamięci każde wyjście do przynęty i nie ważne czy to jest mucha czy slider F czy nawet skórka chleba zawsze jest czadowo. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
fedx Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 łowienia z powierzchni nic nie jest w stanie przebić obojętne jaką metodą,zapada w pamięci każde wyjście do przynęty i nie ważne czy to jest mucha czy slider F czy nawet skórka chleba zawsze jest czadowo. racja! Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lipion Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 dla mnie to już nie mucha ale ja halfordowski tradycjonalista jestem dla mnie nawet ciężka nimfa to już wynaturzenie prawdziwego muszkarstwa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomi78 Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 Lipion za bardzo cię teraz nie rozumiem jeżeli ryby pobierają około 80% pokarmu w toni to łowienie cały rok na suchą było by wynatużeniem .Łowi się na takie muchy które są w danym momencie zjadane przez ryby jeżeli wcinają nimfy to jaki ma sens łowić je z powierzchni tylko dla własnej idei.W łowieniu na muche głównie chodzi o to zeby łowić na imitacje pokarmu aktualnie pobieranego, a nie łowię na suchą bo tylko to jest prawdziwe muchowanie.Dla mnie łowienie na długą nimfe jest bardzo skuteczne i fajne i napewno nie jest wynatużeniem jezeli zbierają z powierzchni to śmigam na suchą i tyle.Przeciesz łowienie na strimera ma więcej wspulnego ze spinningiem niż muchowaniem tylko po co odbierać sobie przyjemności konkretnego kopa w strima że aż sznur wyrywa .Mucha to nie tylko sucha Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Trout Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 Według mnie to już przepływanka.Owszem lubię zimą połowić na nimfkę ale normalnie podać sznurem nimfkę i łowić dalej a nie jak czapla pod nogami.Zwolennicy żyłkowej często mawiają że postęp tyle że ja tu nie widzę postępu lecz uwstecznianie metody i uproszczanie jej bo po co uczyć się rzucać sznurem,prowadzić mokrą czy ładnie podać suchara pod nawisy drzew skoro można tylko stać nad rynną i przepuszczać nimfę aż do skutku.Łowię na muchę niedługo teraz trzeci sezon udało mi się popróbować tej metody i jakoś wcale mnie ta metoda nie wciągnęła ba wręcz odpycha,dużo śledzę fora muszkarskie czy komisy i tam co rusz jaki kij do żyłki,kupię kij do krótkiej nimfy itp,część młodych muszkarzy rozpoczynających przygodę z muchą tak naprawdę nawet nie łowi na nią a jedynie posługuje się sprzętem muchowym. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lipion Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 Lipion za bardzo cię teraz nie rozumiem jeżeli ryby pobierają około 80% pokarmu w toni to łowienie cały rok na suchą było by wynatużeniem .Łowi się na takie muchy które są w danym momencie zjadane przez ryby jeżeli wcinają nimfy to jaki ma sens łowić je z powierzchni tylko dla własnej idei.W łowieniu na muche głównie chodzi o to zeby łowić na imitacje pokarmu aktualnie pobieranego, a nie łowię na suchą bo tylko to jest prawdziwe muchowanie.Dla mnie łowienie na długą nimfe jest bardzo skuteczne i fajne i napewno nie jest wynatużeniem jezeli zbierają z powierzchni to śmigam na suchą i tyle.Przeciesz łowienie na strimera ma więcej wspulnego ze spinningiem niż muchowaniem tylko po co odbierać sobie przyjemności konkretnego kopa w strima że aż sznur wyrywa .Mucha to nie tylko sucha Sorki Tomi ale czytaj ze zrozumieniem: ja przeciwko nimfie jako muszce NIC NIE MAM. Natomiast METODA żyłkowa to dla mnie już nie muszkarstwo. Jak tak dalej pójdzie, na wodach muchowych usiądzie sobie p.Gutkiewicz czy inny mistrz gruntu z 10-cio metrową laską i nimfką zamiast białego robaka.Spławika tylko nie doczepi i bez wielkiego problemu nawet zawody będzie wygrywał,bo nie będzie musiał do sędziego biegów przełajowych z rybą uskuteczniać Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lipion Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 Według mnie to już przepływanka.Owszem lubię zimą połowić na nimfkę ale normalnie podać sznurem nimfkę i łowić dalej a nie jak czapla pod nogami.Zwolennicy żyłkowej często mawiają że postęp tyle że ja tu nie widzę postępu lecz uwstecznianie metody i uproszczanie jej bo po co uczyć się rzucać sznurem,prowadzić mokrą czy ładnie podać suchara pod nawisy drzew skoro można tylko stać nad rynną i przepuszczać nimfę aż do skutku.Łowię na muchę niedługo teraz trzeci sezon udało mi się popróbować tej metody i jakoś wcale mnie ta metoda nie wciągnęła ba wręcz odpycha,dużo śledzę fora muszkarskie czy komisy i tam co rusz jaki kij do żyłki,kupię kij do krótkiej nimfy itp,część młodych muszkarzy rozpoczynających przygodę z muchą tak naprawdę nawet nie łowi na nią a jedynie posługuje się sprzętem muchowym. I o to właśnie mi chodziło! Trout masz 5. Znam ,,muszkarzy którzy tylko na ciężką nimfę potrafią łowić. Teraz już nawet ,,posługiwać się sprzętem muchowym nie będą musieli umieć.... zamiast muchówki lepiej sprawdzi się bolonka albo inna wędka do przepływanki.... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
danielXR Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 Tomek, najpopularniejsze sa z tego co mi wiadomo odległościówki zwane matchówkami:) wystarczy zakupić taką, obciąć brzeszczotem nadmiar dolnika np 5 cm poniżej kołowrotka i mamy piękny kij do żyłki Jeden z moich znajomych do obciętej części dolnika dorobił czop za pomoca którego może dostawiać obciętą cześć rękojeści i jak twierdzi ma kij uniwersalny: muchówkę na zawody i odległosćiówkę do spławika na urlop.... Obserwując nad Dunajcem muszkarzy z takimi kijami i żyłką do której niczym indykator było przyczepione 15 cm sznura muchowego przed przyponem czułem lekkie przerażenie...Dla mnie to już wypaczenie tej metody w pełnej krasie. Jednak jej skuteczność pcha wciąż ludzi w jej stronę, szczególnie że u nas jak się nie kombinuje to się trudno rybę złowić normalnie. Ale co kto lubi....W duchu jednak liczę kiedyś przepisy zabronią takich mutacji. Może to i postęp , ale nie dla mnie... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
lipion Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 Tomek, najpopularniejsze sa z tego co mi wiadomo odległościówki zwane matchówkami:) wystarczy zakupić taką, obciąć brzeszczotem nadmiar dolnika np 5 cm poniżej kołowrotka i mamy piękny kij do żyłki Jeden z moich znajomych do obciętej części dolnika dorobił czop za pomoca którego może dostawiać obciętą cześć rękojeści i jak twierdzi ma kij uniwersalny: muchówkę na zawody i odległosćiówkę do spławika na urlop.... Obserwując nad Dunajcem muszkarzy z takimi kijami i żyłką do której niczym indykator było przyczepione 15 cm sznura muchowego przed przyponem czułem lekkie przerażenie...Dla mnie to już wypaczenie tej metody w pełnej krasie. Jednak jej skuteczność pcha wciąż ludzi w jej stronę, szczególnie że u nas jak się nie kombinuje to się trudno rybę złowić normalnie. Ale co kto lubi....W duchu jednak liczę kiedyś przepisy zabronią takich mutacji. Może to i postęp , ale nie dla mnie... QRWA!!! Czyli stało się!!!? szlag! wiedziałem że w Polsce zaczęli ,,specjalne muchówki po 3,60 metra sprzedawać(bodajże Konger) ale, słowo, nie wiedziałem że już tak daleko to zaszło! Szlag!!! Profesor Rozwadowski się w grobie przewraca! Zawsze mówiłem że zawody to wynaturzenie muszkarstwa. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Herman Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 o co w tym chodzi Metoda żyłkowa to odmiana krótkiej nimfy, jakby jej doskonalsza forma. Żyłka jest dużo lżejsza niż zwisająca za przelotką linka i jako taka nie powoduje dryfu bocznego nimf. A dryf boczny skutkuje właściwie zanikiem brań! Metodą żyłkową można też z tego względu łowić nieco dalej- czyli zwiększa się nasz zasięg.Jeżeli metoda krótkiej nimfy jest metodą muchową (a uważam, że jest) to metoda żyłkowa jest nią także. Mam kij muchowy, linkę, przypon nie przekraczający dwóch długości wędziska i sztuczne muchy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
tomi78 Opublikowano 4 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 4 Lutego 2010 Żeby była jasność nie łowię nz żyłke natomiast lubię łowić na strima długą nimfe i suchą .Lipion chodziło mi o to że łowienie na nimfe jest ok ale nie popieram łowienia na żyłke.W zeszłym roku odkryłem uroki łowienia na mokrą i napewno w tym roku będzie to moja ulubiona metoda . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bujo Opublikowano 5 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2010 Witam, Moze i macie racje co do malej przynaleznosci ''zylki'' do metody muchowej ale co ja mam zrobic jesli widze lipienie 45+ pod drugim brzegiem plytkiej, przeswietlonej rzeki, gdzie jedynie w ten sposob mam jakakolwiek szanse na branie? W ubieglym roku kilka razy zasadzalismy sie w ''konwencjonalny'' sposob na stado lipieni gdzie byly 2-3 ryby w okolicach 60 cm. Zero dotkniecia, nie dalo sie przeprowadzic nimfy za wzgledu na ulozenie pradow. Odpuscic? Co gdy lowie na ukochanej walijskiej Dee i mam przed soba gleboka rynne ''wylozona'' lipasami i w zaden inny sposob moja nimfa nie ma szansy zejsc na pozadana glebokosc? Gwoli scislosci: zawsze gdy wybieram sie na ryby biore ze soba dwie muchowki: w momencie gdy nie ma zadnej rojki lowie na nimfe ale gdy tylko zobacze jakies zbiorki od razu przechodze na sucharka bo tego oczywiscie nic nie jest w stanie przebic Rozumiem, ze w Polsce ma to troche inny wymiar bo ryby dostaja po lbie ale jesli je wypuszczam nie widze wiekszych problemow. Moze to troche prymitywne ale gdy widze duza rybe badz wiem, ze w danym miejscu powinna byc staram sie ja zlowic wszystkimi dopuszczonymi metodami. Zlowic i wypuscic, zaspokoic swoje ego, nawet bez zdjecia bo po co mi kolejne.Wspomnienia sa wazniejsze. Bujo P.S. Rzucac jakos chyba dalej umiem chociaz dluga droga przedemna co wielokrotnie udowadnia mi moj wiele lat mlodszy kolega Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Opublikowano 5 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2010 Metoda żyłkowa to odmiana krótkiej nimfy, jakby jej doskonalsza forma. Dla mnie żyłka to krótka nimfa bez hipokryzji. Tu już nawet nikt nie udaje, że sznur jest do czegokolwiek potrzebny. Nie będę tak łowił, ale nie przeszkadza mi gdy ktoś tak łowi. Dla mnie nie jest to metoda muchowa, a jedynie łowienie na muchy tak jak np. połow z pałeczką tyrolską. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bassy Opublikowano 5 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2010 Faktem jest że podczas 3 wypadów z kolegą z lubelskiego klubu muszkarskiego zostałem zdruzgotany jej skutecznoscią( pomijając to ze gosć jest jednym z najlepszych nimfiarzy w okręgu). Bardzo podoba mi się za to nimfa płytka podana tuż pod powierzchnią - tu akurat sznur jest bardzo przydatny P.S.wiedziałem, że na jerkbaicie w końcu muszkarze zaczną działać prężnie Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Herman Opublikowano 5 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2010 wiedziałem, że na jerkbaicie w końcu muszkarze zaczną działać prężnie Jesteśmy młodymi duchem, pełnymi zapału, jednocześnie myślącymi i nieustannie analizującymi pasjonatami. Czas mija a nasze myślenie i na nasze łowienie ewoluuje. Muszkarstwo to najwyższy stopień wędkarskiego wtajemniczenia. Łowienie w najczystszym wydaniu. Wyżej nie ma już nic Poza tym to Forum jest niezwykle inspirującym miejscem. Tu powstają nowe pomysły i plany. Widzę, że coś za mocno się rozkręcam Chyba znów przesadziłem z ilością wypitej kawy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
joker Opublikowano 5 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2010 Witam, Moze i macie racje co do malej przynaleznosci ''zylki'' do metody muchowej ale co ja mam zrobic jesli widze lipienie 45+ pod drugim brzegiem plytkiej, przeswietlonej rzeki, gdzie jedynie w ten sposob mam jakakolwiek szanse na branie? W ubieglym roku kilka razy zasadzalismy sie w ''konwencjonalny'' sposob na stado lipieni gdzie byly 2-3 ryby w okolicach 60 cm. Zero dotkniecia, nie dalo sie przeprowadzic nimfy za wzgledu na ulozenie pradow. Odpuscic? W takiej sytuacji może lepiej się uśmiechnąć, docenić to, że widzi się te piękne ryby, i pójść w inne miejsce.Czy każdą rybę, którą wypatrzę muszę złowić? Wspomniany w innym miejscu postęp, a raczej pęd do skuteczności za wszelką cenę, dla wielu jest wyzwaniem samym w sobie. Z potrzeby tej powstało wiele bardzo skutecznych sposobów łowienia. Zgodzę się z tym, że wędkarze startujący w zawodach wiodą w tym prym, gdzie: szybko, łatwo i dużo, staje się priorytetem myślowym. To właśnie nastawienie decyduje o szukaniu uproszczonych i najskuteczniejszych rozwiązań. Ale czy wędkarstwo jest takim sposobem spędzania czasu, gdzie: szybko, łatwo i dużo jest tym czego w nim szukamy.... Dla mnie nie. W wędkarstwie jest miejsce dla każdego. W okolicach Płocka u schyłku jesieni kilka osób łowi okonie i płocie na mormyszki - batem.( Bat- długa wędka teleskopowa bez przelotek. Wyjaśniam,bo to Forum łowiących inaczej ) Dla nich najważniejsza jest skuteczność, ale oni żyją z tych ryb. Nieco inaczej widzę postęp w metodach łowienia Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Standera Opublikowano 5 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2010 Ciekawa dyskusjaDla mnie żyłkowa jest metodą jak każda inna. Argument łatwości nie ma zastosowania, nie tak łatwo tym łowić. Ja ogólnie nimfienia nie lubi, żyłkowej próbowałem kilkukrotnie i wiem że jest zabójczo skuteczna. Ale czy o to w muszkarstwie chodzi - o złowienie jak największej ilości? Fakt że ryby żrą głównie przydennie, ale ja wolę wysilić się, wydobyć jakieś głęboko ukryte pokłady kunsztu i złowić rybę akurat aktywną, a nie cokolwiek. Takie podejście sportsmena. Muszę przyznać, że z biegiem czasu coraz bardziej odpuszczam metody inne niż sucha i płytko prowadzona mokra. Wiem, że gdybym łowił wtedy na streamera czy nimfę to bym coś złowił, ale wolę na suchara. Wolę posiedzieć 40 minut na brzegu, poobserwować wodę i przyrodę, upatrzyć sobie rybę i podać jej muszkę - letnie wieczory są najlepsze, nawet skubiące komary dodają uroku. Jedno z najmilszych wspomnień ostatniego lata to wieczorny wypad na ryby gdy oddałem 4 rzuty. Złowiłem 2 40staki i mimo że ryby nadal żarły stwierdziłem że na dziś starczy, jutro do nich wrócę i jadę na kolację Bo mi nie chodzi od dawna o złowienie kolejnej podobnej rozmiarowo ryby. Wolę spędzić miło czas, wczytać w matrycę we łbie widoki które pozwolą mi żyć późnym listopadem. Porozmawiać z napotkanym wędkarzem, poustawiać sobie życiowe sprawy w głowie, a rybę złowić jak się prosi i chlupie do owada. p.s.Pedałki to bardzo lekkie nimfy, przeciwieństwo nimfy chlup, czyli nimfy która jak wypadnie z ręki to nogę złamać potrafi 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Bujo Opublikowano 5 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2010 Witam, Jak juz bylo pisane kazdy ma troche inne podejscie do wedkarstwa. Dla mnie zdecydowanie nie jest lepiej usmiechnac sie i pojsc dalej, nie w miejscu, ktore opisywalem bo dalej jest to samo. Czasem ciezko doczekac sie jakiejs rojki w zimny lutowy dzien, szczegolnie na wyspach gdzie potrafi padac od rana do wieczora. Sama metoda oczywiscie nie jest taka prosta jak by sie wydawalo, dochodzi umiejetnosc dobrania nimfy i tak dalej. Moze gdybym mial wiecej wolnego czasu i nie musial spedzic dwoch godzin w jedna manke w samochodzie w jedyny wolny dzien jaki mam w tygodniu patrzyl bym na wszystko inaczej. Bujo Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
bassy Opublikowano 5 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2010 Dla mnie sucha to taki mikrotopwater Dlatego zakochałem się w tej metodzie od pierwszego wyjścia( wejrzenia) do muchy Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Andrzej Stanek Opublikowano 5 Lutego 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Lutego 2010 Cześć Gdy zaczynałem łapać na muchę łowiło się głównie na mokrą i suchą. O nimfie dociążonej nikt nie słyszał. Były ryby i brania. Soła, Skawa tętniły życiem. Na początku lat '80-tych miałem okazję widzieć zakopiańczyków łowiących nieznaną mi metodą przerzucania półmetrowego sznura z przyponem pod prąd, spływ i powtórka. Co chwilę ciągneli lipienie. Nie kumałem w czym problem. Na wodę wchodzili z mokrymi potem coś przepinali i jazda... Okres niewiedzy trwał rok. W stanie wojennym kolega zdobył pierwszą nimfę - w ręce była nienaturalnie ciężka. Po sekcji zwłok (nimfy) wiadomo było w czym problem. Zaczęło się - komplet lipieni (5szt) w piętnaście minut. Mój rekord, który już nigdy nie pobiłem. Dunajec rejon Sromowiec N. był mekką dla tej metody. Krótka nimfa zdominowała łowisko. Łowcy przybywali z prawie całej Polski. Spotykaliśmy się co roku na polu biwakowym u Borzuckiego. Było zabawy z lipieniami, świnkami, kleniami, certami i czasami brzanami. Brzany cwane i silne ryby, jak weszła na kij to sprint przez Dunajec aż po wlot do PP. Mój rekord to 3,60kg na nimfę. Wtedy to po raz pierwszy zastosowałem kij odległościowy z wklejką pełny grafit. Kołowrotek małe Shimano GT1010. Te 12' + żyłka 0,14 i nimfy robiły spustoszenie na rynnach, przepływach, szypotach Dunajca. Objawienie... Działałem w ten sposób kilka lat, pewny swoich możliwości, pyszałkowaty skutecznością. Dzisiaj z pozycji czasu wiem, że było to szkodliwe działanie. Nie było miejsc na Dunajcu gdzie ze względu na zasięg nie byłem w stanie wsadzić swoich mocno chlapiących przynęt i sprawdzić co w wodzie siedzi. Długi kij, żyłka + steropianowa kulka robiły swoje. Na szczęście zakazano regulaminem stosowania tego typu zestawu (kołowrotek stałoszpulowy, określono dł. przyponu). Przyszła refleksja... Rzeka ma swoje sekretne miejsca i nie powinno się ich naruszać. Nie było wtedy jeszcze zapory i woda w okresie letnim była dosyć niska. W woderach na wysokości pola biwakowego w Sromowcach N. przechodziło się w najgłębszym miejscu na Słowacki brzeg (Czerwony Klasztor). Nie polecam tego robić dzisiaj... Mając byłe doświadczenie w tego typu sposobie łowienia (usprawiedliwia mnie okres kiedy tą metodę stosowałem i nikła świadomość tego co nastąpi w rybostanie za lat dwadzieścia parę) powinno się jej zabronić lub mocno ograniczyć... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.