Skocz do zawartości

metoda zylkowa o co w tym chodzi ??


szpiegu

Rekomendowane odpowiedzi

Czyli Kacper wygodniej będzie i zgodnie z rozwojem założyć kołowrotek ze stalą szpulą...

Łatwiej i prościej rzucić...

Ile jeszcze można naciągać zasady w imię punktów i nazywać to rozwojem?

Mogę wziąć dwuręczny kij (albo od razu bolonkę bo nie mam ograniczenia długości), byle jaki kołowrotek z ruchomą szpulą, 50m 50lb runningu, na końcu uwiązać "muche" na jigowym haku #1/0 25g i iść sobie na glowatke, albo trotke w miejscu i czasie gdzie na spina nie wolno a mucha dozwolona?

Przecież to będzie "żyłka" czyli muchowanie tylko w cięższym kalibrze...

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Najważniejsze jest wyważenie proporcji pomiędzy tym co nowe i konserwatywne.

Wszyscy jednak siedzimy przy komputerach wymieniając poglądy o "żyłce", a komp to postęp, na ryby śmigamy naszymi blaszanymi mechanicznymi rumakami, nierzadko nawigując satelitarnie....

Wciągamy na tyłki portki takie co by nie przemakały, a na grzbiet podobne kurtki...., a wszystko to produkty najnowszych technologii.

Kto dziś macha bambusem ? Pewnie niektórych stać wydać 12.000 zł. na klejonkę, by zbliżyć się do tradycji, ale większość ma kije w różnych "węglowych" odmianach. Możnaby mnożyć przykłady.....Linki, kołowrotki....

Z drugiej wszak strony nie mam wątpliwości, że wędkarstwo muchowe przestanie nim być bez linki i kołowrotka o ruchomej szpuli.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jest jednak różnica między jigiem na haku #10, a #1/0. Tak samo różnica jest w bolonce i muchówce, czy kołowrotku spinningowym, a muchowym. Trzymasz sznur/żyłkę w ręce, prowadzisz muchy. Nie rozumiem tej wojny między tymi, którzy nie łowią na żyłkę, a tymi co łowią... Teoretycznie możesz łowić pstrągi na streamera - obrotówką z chwostem na kotwicy - zgodne z regulaminem, ale czy z własnym sumieniem? 

W Słowenii łowi się na kilkugramowe streamery puszczane na lince z prądem - to jeszcze metoda muchowa, czy już nie? Linka niby wykorzystywana, a niby nie.  A jak pstrąg zbiera w krzakach suchą muchę i jedyną możliwością podania jest wykorzystanie akcji wędki żeby wstrzelić tam muchę jak z procy ? Przecież nie używa się wówczas linki do podania? Jeśli posiadasz wędkę o dobrej do tego akcji to jesteś w stanie wstrzelić taką muchę na 7-8m. 

 

 

Panowie, metoda żyłkowa to nie jest jakieś cudo i lekarstwo na każdą rybę... Trzeba wiedzieć jak, gdzie i kiedy z niej korzystać aby była skuteczna. To nie jest tak, że zawiążemy 2 nimfy, damy przypon o 2-krotnej długości wędziska i od razu wyłowimy wszystkie ryby z rzeki... Wręcz przeciwnie - jak dowiążemy nieodpowiednie wagowo nimfy, źle staniemy, nieumiejętnie podamy to zdziałamy mniej niż byle jak łowiąc na mokrą. Dodałbym jeszcze, że umiejętność czytania wody jest w nimfie dużo bardziej potrzebna niż przy jakiejkolwiek innej metodzie. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kacper nie mówimy o tym czy skuteczne czy nie, a o samej metodzie jako takiej.

Widzisz różnice między bolonką a muchówką??

W czym?? Kij to kij a różnica w wygladzie. Czy jeśli dla spokoju sumienia założę do bolonki uchwyt poniżej rękojeści to będzie OK??

Widzisz różnicę miedzy przynętami o jakich napisałem poza ich kalibrem?? Bo jedna ma wolfram zakładany na hak a druga odlany na stałe??

Co jeszcze zmienimy na siłę uspokajając sumienie "ewolucją i rozwojem"??

Niech może muszkarstwo pozostanie muszkarstwem, a żyłki,indykatory i inne takie "ewolucje" nazwijmy zgodnie z prawdą po prostu łowieniem na przynety sztuczne...

Inaczej za kilka lat spotkamy nad wodą"muszkarza" z kijem 5metrow, linką nimfową 0,25mm i superrealistycza "mucha" z silikonu nadzianą na jigowy hak powieszony pod indykatorem...

Wszystko w zgodzie z regulaminem i ewolucją...

Gdzie jest granica??

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeśli ktoś sobie przezbroi bolonkę na muchówkę i będzie mu się tym dobrze łowić to nie widzę problemu. W końcu to tylko blank, w innym uzbrojeniu. Natomiast kołowrotek spinningowy, nigdy nie zostanie kołowrotkiem muchowym.

Poza kalibrem różnicy nie ma, ale właśnie ten kaliber robi różnicę. Póki co nie ma możliwości rzutu muchówką tak ciężką przynętą i myślę że szybko nie będzie.

Marian, a fluo końcówki linki muchowej to coś innego niż indykator? A podwieszony goddard przed małą nimfką? 

 

Czy jeśli ktoś wymyśli za pewien czas linki, które pozwolą nam łowić efektywnie na głębokościach większych niż 7 metrów będzie wyklęty podobnie jak muszkarze, który łowią na nimfę z długim przyponem? 

 

Krótka nimfa czyli prekursorka metody żyłkowej polegała na obławianiu dołków, prowadzenie nimf odbywało się głównie przy dnie (czasem również w środkowej partii wody, czasem nawet pod powierzchnią). Aby prowadzenie było jak najdłuższe i jak najbardziej naturalne zaczęto kombinować, stosując najpierw ołów, później wolfram. Gdy już dalsze obciążanie much nie miało sensu zaczęto stosować cieńsze żyłki, z czasem fluorocarbon. W międzyczasie wprowadzano coraz to dłuższe wędki oraz przypony. Starano się jak najbardziej urealnić prowadzenie. Żyłka lepiej przenosi brania, stukanie o dno, a przede wszystkim jej masa jest bardzo niewielka, przez co ciężar nie powoduje "zwisu", a co za tym idzie nie wynosi much do góry. Jesteśmy w stanie poprowadzić muchy dokładnie tak jak chcemy stojąc od rynny w znacznej odległości. Linka nas w tym przypadku ogranicza, nie ma możliwości poprowadzenia much tak jak byśmy tego chcieli, bo zawsze bezwładność pochodząca od masy będzie nam przeszkadzać. Czemu to piszę? Po to aby zobrazować dlaczego stosuje się żyłkę zamiast linki. Nie z powodu ułatwienia rzutów, ale w celu poprawy prowadzenia, lepszego panowania nad zestawem, otwarcia nowych drzwi, które odkrywają przed nami możliwość efektywnego łowienia malutkimi nimfkami w takiej partii wody w jakiej chcemy, gdzie chcemy i jak chcemy, a nie tak jak nam podyktuje to prąd wody spychający linkę.

 

Osobiście nie podobają mi się te silikonowe materiały, staram się ich nie stosować. Podejrzewam, że za kilka lat to nie będzie nic dziwnego. A takie archaiczne materiały jak: skóra po makreli, catgut, folia po parówkach ? Też były czymś nowym, z nimi też wielu się nie zgadzało bo mucha powinna składać się z piór, sierści i nici... W zasadzie skóra po makreli to materiał naturalny, więc nie powinien być stosowany na wodach krainy P&L. No nie? 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Flyfishing gender.. :)

 

Eeeee tam Sławku...., od razu gender. Po prostu postęp..., niepohamowany, moźe niekiedy zgubny, może pchający ludzkość do samounicestwienia, ale jednak postęp..., katalizator rozwoju cywilizacyjnego czy się nam podoba, czy nie. Muszkarstwo i tak stanowi enklawę bardzo nadal zbliżoną do źródeł.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba jednak i tutaj relatywizm stał się synonimem postępu, ordynarne uproszczenie sztuką, a flyfishingowy kunszt i sztuka przeżytkiem. Coś tu jest na bakier z logiką.. :)

Edytowane przez Sławek Oppeln Bronikowski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wezmę multika.

Od muchowego z antyrewersem rozni się tylko systemem zwalniania szpuli do rzutu.

Za kilka lat bede łowił na casta z parodiami muchy na końcu zestawu nazywajac się dumnie muszkarzem...

Chyba pier....e taki postep i wole zostać tradycjonalistą...

Nawet niech mnie nazywają ortodoksem i gościem podcierającym się listkiem bobkowym zamiast farbowanym na zielono papierem w kształcie listka...

Edytowane przez venom_666
  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marianie i Sławku - coś w tym jest, obawiam się jednak, że tego zjawiska nie pokonamy. Ze swej strony dorzucam cegiełkę w postaci uporczywego pisługiwania się linką Rio Euro Nimph (nawet kosztem mniejszej skuteczności) choć w istocie trudno oprzeć się wrażeniu, że została ona stworzona celem obejścia regulaminu i ..... tradycyjnej metody muchowej.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na casta mikrojigami już teraz łowią, ale nikt nie nazywa się muszkarzem bo oprócz muchy powiązań nie ma. Metodę zylkową od pozostałych metod muchowych różni jedynie brak używania linki do rzutu, reszta jest kompletnie taka sama...

Dla mnie sprawa prosta - nie podoba mi się to, nie łowię tą techniką. Mamy wolny wybór.

Zakończmy już tą dyskusję bo nie ma sensu i nie jest w temacie. Znamy zdanie przeciwników i opinie tych co używają, wnioski każdy sobie wysnuje.

 

Uciekam na ryby poznać w rzeczywistości kolegę z jb.pl :).

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ano właśnie...

Czyli posiadanie kija i kolowrotka determinuje metodę??

Czy to tylko wymogi regulaminowe utrudniające życie???

Czy jeżdżąc "komarkiem" z pedalami na silniku mogę powiedzieć ze jeżdżę rowerem??

Czy na wyścigach kolarskich używa się silnikow które można zamontować na rowerze??

Nie!!!

Tak samo jest właśnie z "żyłka"...

Reszta to dopasowywanie ideologi by być w zgodzie z obchodzonymi zasadami...

Niech sobie ludzie łowią jak chcą, ale nie nazywajmy tego flyfishingiem bo niewiele już ma wspólnego...

Edytowane przez venom_666
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Krótka nimfa czyli prekursorka metody żyłkowej polegała na obławianiu dołków, prowadzenie nimf odbywało się głównie przy dnie (czasem również w środkowej partii wody, czasem nawet pod powierzchnią). Aby prowadzenie było jak najdłuższe i jak najbardziej naturalne zaczęto kombinować, stosując najpierw ołów, później wolfram. Gdy już dalsze obciążanie much nie miało sensu zaczęto stosować cieńsze żyłki, z czasem fluorocarbon. W międzyczasie wprowadzano coraz to dłuższe wędki oraz przypony. Starano się jak najbardziej urealnić prowadzenie. Żyłka lepiej przenosi brania, stukanie o dno, a przede wszystkim jej masa jest bardzo niewielka, przez co ciężar nie powoduje "zwisu", a co za tym idzie nie wynosi much do góry. Jesteśmy w stanie poprowadzić muchy dokładnie tak jak chcemy stojąc od rynny w znacznej odległości. Linka nas w tym przypadku ogranicza, nie ma możliwości poprowadzenia much tak jak byśmy tego chcieli, bo zawsze bezwładność pochodząca od masy będzie nam przeszkadzać. Czemu to piszę? Po to aby zobrazować dlaczego stosuje się żyłkę zamiast linki. Nie z powodu ułatwienia rzutów, ale w celu poprawy prowadzenia, lepszego panowania nad zestawem, otwarcia nowych drzwi, które odkrywają przed nami możliwość efektywnego łowienia malutkimi nimfkami w takiej partii wody w jakiej chcemy, gdzie chcemy i jak chcemy, a nie tak jak nam podyktuje to prąd wody spychający linkę. 

 

Kacper, wszystko co napisałeś się zgadza, krótka jest skuteczna, nie ma dwóch zdań, natomiast nie jest to metoda łatwa, nie uważam jej za rekreacyjną

i w moim odczuciu prowadzi do muchowych aberracji. 

 

Moje 3 grosze:

1. Łowienie z wyciągniętą ręką, nieważne jak lekka wędka powyżej 2h jest męczące. Łowię średnio 5-6h gdy wchodzę na wodę.

Zawodnicy mają tury po 2-3h pewnie nie mają z tym problemu.

2. Wiatr - przy silnych podmuchach splącze zestaw, generalnie męka. Możesz zapomnieć o łowieniu 2 malutkimi nimfetkami na żyłce, więc musisz to czymś dociążyć.

Stąd widzę jak koledzy nad Dunajcem, gdzie często zmienia się pogoda i mamy otwartą przestrzeń, wiążą kluskę na końcu z wyprostowanym hakiem. 

Skąd ta "ewolucja"?

Czułość jest znakiem rozpoznawczym tej metody, ale ilość zaczepów potrafi skutecznie zniechęcić. Pomijam korzenie i kamienie.

Są momenty, że płyną tony zielska, kamienie bywają odcinkami mocno obrośnięte. 

(Martwi mnie to zjawisko, bo obserwuję zielsko, glon zarastający kamienie na dopływach Dunajca, które były krystalicznie czyste)

Dociążenie muchy prowadzącej wynika też z konieczności szybkiego zejścia w dołek. 

Nie czarujmy się, że leciutkimi nimfetkami na żyłce zejdziesz przy takim nurcie na krótkim odcinku, tak głęboko

a wiadomo, że tam bywają "cukierki". Czy rzuty kluską przywiązaną do przyponu są przyjemne, efektowne, "muchowe"? 

Piszę to wyłącznie z perspektywy i specyfiki Dunajca, co kraj to obyczaj  ;)

 

Obiło mi się, że na OS-ie ktoś obciążał przypon kawałkiem linki... 

Czy to jest ewolucja muszkarstwa, kreatywność, obejście przepisów czy zwykła patologia?

 

Jeśli  chodzi o kołowrotek, to w krótkiej jest zbędny, i to również odróżnia ją od muchowych metod, więc można pewnie i spiningowym magazynować żyłkę

tylko jak to będzie wyglądało  :rolleyes:

Dlaczego nie stosuje się na zawodach zasady, łowimy klasycznie - nie obciążamy much?

To wg mnie wyłoniłoby prawdziwych mistrzów flyfishingu, potrafiących skusić rybę klasycznymi metodami.

Krótka nimfa powinna wg mnie być metodą autonomiczną, obok spina i muchy.

Osobna liga i zawody.  ;)

 

 

Pozdrawiam

 

Edytowane przez randomrodmaker
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kacper zapomniał dopisać, że aby sięgnąc dalej, normalny wedkarz od zawsze po prostu uzywał zestawu jak Bóg przykazał rzucając linką...

Na zawodach zaczęto stosować coraz dłuższe kije (dobrze ze w pore sie opamiętaliu i ograniczyli do 12 stóp), ale w zamian za to kombinowano z "nieograniczoną długością przyponu", przez co linka stała się całkowicie zbędna. Na szczęscie i tu pod wpływem burzy jaką to wywołało ograniczyli się do dwu długości wędziska, a to przyniosło boom na linki typu EuroNymph, bo zwykła linka zbytnio obciązała zestaw, potrafiła pod własnym ciężarem, przy uniesieniu kija w górę cofnąć sie w przelotki itp...

To pokazuje własnie nie na ewolucję, a na obchodzenie świadome przepisów i tradycji w imie wyniku...

Już kilkanascie lat wstecz były próby naginania przepisów i stosowanie plecionek spinningowych zamiast linki, strzelanie nimfami na odległośc itp. poczynania, na szczęscie szybciutko wyeliminowane...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Marian oczywiście masz prawo widzieć to po swojemu. Ja widzę to po swojemu więc rozwiązanie jest jedno ;-) musimy oprzeć to o bufet :-) przy następnym spotkaniu.

A tak na serio powtórzę swoją maksymę " więcej tolerancji i luzu a dla wszystkich z nas nad woda starczy miejsca" .

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

 

Chce spróbować lowic ta metoda i turaj pytanie. Co powinno isc od nimfy aż do kija?

 

Nimfa -> przypon (flurocarbon?) -> przypon koniczyny (normalny czy flurocarbon i jaka długość?) -> sznur ->

kołowrotek

 

Jeśli cos pominąłem to prosze o cenne rady.

 

Dziękuje i pozdrawiam

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkowita długość przyponu i żyłki nie może przekraczać dwóch długości wędki. Proponuje zawiązać sobie typowy przypon nimfowy taki z 1,2-1.5 m (średnica w zależności od warunków itd ) do niego dowiązać  żyłkę najlepiej w kolorze fluo o średnicy 22-24 w takie długości aby cała ilość żyłki była krótsza od dwóch długości wędki o jakieś 5 cm. Całość tego, czyli przypon + żyłka fluo wiążesz do sznura.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ech Koledzy wielce szanowni....... Wy tu gadu, gadu....., raczej bez efektu, bo każdy został przy swoim, a my z Kacprem (@Kacper.K) zdołaliśmy się poznać i połowić na zjawiskowo pięknej rzece. Były ryby, wymiana poglądów ...., a dla mnie przede wszystkim obłowionie nowej wody. Ta dzisiejsza była drugą z rzek Pomorza, które odwiedziłem w ciągu tygodnia, korzystając z urlopu nad morzem. Już tęsknię za pomorskimi rzekami. Dzięki Kacper - było super. Musimy to powtórzyć....... i nie mogę obiecać, że następnym razem nie spróbuję klasycznej metody żylkowej, bo dziś w dwójnasób dostrzegłem dysfunkcje linki Euro Nymph na grubej wodzie i przy silnym wietrze.

Edytowane przez robert.bednarczyk
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkowita długość przyponu i żyłki nie może przekraczać dwóch długości wędki. Proponuje zawiązać sobie typowy przypon nimfowy taki z 1,2-1.5 m (średnica w zależności od warunków itd ) do niego dowiązać  żyłkę najlepiej w kolorze fluo o średnicy 22-24 w takie długości aby cała ilość żyłki była krótsza od dwóch długości wędki o jakieś 5 cm. Całość tego, czyli przypon + żyłka fluo wiążesz do sznura.

 

A czemu nie mogę wejść w górskie rzeki z kijem do float i centerpinem... Kołowrotek poprawny, kij to samo, zrzucam spławik i łowię samym mono w kolorze jaskrawym + przypon i nimfy. Jawna dyskryminacja dla metody. Ktoś jednoznacznie powinien określić się w przepisach radykalizując je zakazem "żyłki" lub uznać inne metody "żyłkowe" na równi z muchą jako sportowe i etyczne.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A czemu nie mogę wejść w górskie rzeki z kijem do float i centerpinem... Kołowrotek poprawny, kij to samo, zrzucam spławik i łowię samym mono w kolorze jaskrawym + przypon i nimfy. Jawna dyskryminacja dla metody. Ktoś jednoznacznie powinien określić się w przepisach radykalizując je zakazem "żyłki" lub uznać inne metody "żyłkowe" na równi z muchą jako sportowe i etyczne.

 

Andrzej a ja Ci powiem, że dopuściłem bym floata a co mi tam ja ;-)  ja jestem za jak najmniejszą ilością zakazów, za jak najbardziej uproszczeniem przepisów. Niestety jestem za maluczki aby mieć na to wpływ w centrali. U siebie powoli udaje się wprowadzać pewne zmiany regulaminowe, więc Andrzeju zapraszam na te od dawna umówione rybki na moje wody ale z muchówką w ręku. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...