MaverikZagan Opublikowano 5 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 Prawdziwy muszkarz nie używa syntetycznej linki i kija z włókna węglowego. A i nie łowi brodząc na Sanie czy Dunajcu czy innych rzeczkach od września do końca maja.Pozdrawiam ortodoksów. A czy prawdziwy muszkarz może jeszcze chodzić na ryby ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mack Opublikowano 5 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 (edytowane) A czy prawdziwy muszkarz może jeszcze chodzić na ryby ? w Czechach np. wody górskie są podzielone na obwody pstrągowe i lipieniowe. Te pierwsze są otwierane zazwyczaj w kwietniu a zamykane we wrześniu: przez pół roku ryby mają spokój, a prawdziwi muszkarze kręcą muchy i wspominają spotkania z wielkimi rybami jakich doświadczyli w sezonie. U nas prawdziwi muszkarze nie maja czasu na wspominanie, bo brodzą po cycki od stycznia do grudnia po całej rzece aby dotrzeć z nimfa do każdego dołka. Druga sprawa, że za bardzo nie ma czego wspominać... Edytowane 5 Września 2016 przez mack 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Andrzej Stanek Opublikowano 5 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 U nas prawdziwi muszkarze nie maja czasu na wspominanie, bo brodzą po cycki od stycznia do grudnia po całej rzece aby dotrzeć z nimfa do każdego dołka. Druga sprawa, że za bardzo nie ma czego wspominać... Z float max do kolan... Kupuję Hends Nymphing Fly Line L 000 i na wodę... Ciekaw jestem pierwszej kontroli, możliwe, że OS San. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 5 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 U nas prawdziwi muszkarze nie maja czasu na wspominanie, bo brodzą po cycki od stycznia do grudnia po całej rzece aby dotrzeć z nimfa do każdego dołka. Druga sprawa, że za bardzo nie ma czego wspominać... Otóż to u nas kulturowo wygląda to inaczej ba nie ma tej kultury a nawet jeśli ty ją masz ja ją mam to i tak nic z tego, wspominać też ciężko bo nie ma wielkich wydarzeń. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 5 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 Jak to czytam wszystko to tworzy mi się taki piękny sielski obraz muszkarza idącego brzegiem krętej rzeczki w kapeluszu z przebitm streamerem, w ręku jakaś klejonka sznur i sucha mucha. Siada nad brzegiem rzeczki wyciąga z plecaka imadło obserwuje latające owady popalając fajkę kręci muchy zaczyna łowienie. Potem siada na polanie i obserwuje przyrodę, sie pozmieniało w wędkowaniu tez wyścigi kto pierwszy ten lepszy na dołku mało kiji za 3 tysiące nie połamią biegnąc po krzakach bo tam stoi lipień albo dwa. Wyścig szczurów miałem takie miejsca na Kwisie i na Bobrze aby tam dojść trzeba było być wariatem jeszcze z 3 lata temu gorzej niż w dżungli, byłem dwa tygodnie temu możesz spokojnie samochodem pokroju passat w kombi tam dojechać i rozłożyć obóz. Ryby też znikły przecież co roku były w tej rynnie od kilku lat nie ma... 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mack Opublikowano 5 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 Wyścig szczurów miałem takie miejsca na Kwisie i na Bobrze aby tam dojść trzeba było być wariatem jeszcze z 3 lata temu gorzej niż w dżungli, byłem dwa tygodnie temu możesz spokojnie samochodem pokroju passat w kombi tam dojechać i rozłożyć obóz. Ryby też znikły przecież co roku były w tej rynnie od kilku lat nie ma... Właśnie z tego powodu jedyna droga to samoograniczenie, być może krótszy sezon, być może wykluczenie zbyt inwazyjnych (czytaj skutecznych) metod jak żyła lub krótka nimfa, zakaz brodzenia w okresie tarłowym, być może nawet rezygnacja z 2 much (w Słowenii jest jedna i jakoś dają radę i to my z Polski jedziemy tam 1000km żeby połowić sobie ryby i mieć co wspominać) itp. Prawda jest taka że większość ma to w gołej dupie zasłoniętej listkiem figowym z napisem C&R.... 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 5 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 Ja nawet chętnie bym się zapisał do czegoś takiego powiem ci że mógłbym się spotkać nad rzeką z innymi przy ognisku bez wędki i też bym był zadowolony, ale jeśli jadę i patrzę że wszyscy już stoją w wodzie to czemu k.... ja mam nie wejść. Cóż sam się na to łapie a teraz szczególnie zdarza mi się zajechać pod progi zapalić papierosa i zapytać ludzi czemu stoją i łowią pstrągi jak nie wolno. Na moje oko to w tym kraju tak nie będzie nigdy jak byśmy sobie wymarzyli. C&R hasła czapki robienie zadymy bo ktoś nie wrzucił zdjęcia jak ryba odpływa przecież to wszystko jest takie absurdalne, internet tak wszedł w wędkarstwo że lada moment w wędkach będzie micro usb. Zauważyłem że coraz częściej na rybach zamiast totalnie odpoczywać zaczynamy się wku..... do czego to prowadzi ? 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
venom_666 Opublikowano 5 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 5 Września 2016 a ja tam często na małych rzeczkach, jak widze oczkująca rybę, to lubię sobie usiąść, popatrzeć jak zbiera, zjeść w tym czasie kanapkę i wypić kubek herbaty...Kiedys się denerwowałem jak widziałem "wyścigowców" w biegu do miejscówek nad rzeką. Teraz już tylko się z tego śmieję, bo tako gość nie zauważy zimorodka nad wodą jeśli nie siądzie mu na szczytówce kija. Dlatego lubię wolne kije, bo dają czas na to by się rozejrzeć, cieszyć sie petlą linki w powietrzu i wogóle "wymuszają" spowolnienie i relaks...Rybę zdążę złowić ;-) 6 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
trout master Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 venom_666Znaczy to że masz czas. Coś, czego w tych czasach każdemu brakuje. Dlaczego tak jest? Za dużo wyzwań? Za dużo propozycji? Za dużo wszystkiego czego człowiek chciałby spróbować. Nie wiem czy pamiętasz czasy PRL-lowskie? Wtedy to było czasu na wszystko. Nawet w kolejkach stało sie od pół dnia do kilku dni i ... dalej był czas na ryby, grzyby, spacery, piknik czy ognisko pod lasem. Ależ to dziwne. Im wiecej człowiek czegoś ma tym wiecej brakuje mu czasu. Dziwna zależność. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 Znaczy to że masz czas. Coś, czego w tych czasach każdemu brakuje.Dlaczego tak jest? Za dużo wyzwań? Za dużo propozycji? Za dużo wszystkiego czego człowiek chciałby spróbować.Nie wiem czy pamiętasz czasy PRL-lowskie? Wtedy to było czasu na wszystko. Nawet w kolejkach stało sie od pół dnia do kilku dni i ... dalej był czas na ryby, grzyby, spacery, piknik czy ognisko pod lasem.Ależ to dziwne. Im wiecej człowiek czegoś ma tym wiecej brakuje mu czasu. Dziwna zależność Jestem zdziwiony jak to się dzieje ryby grzyby spacery, no właśnie wczoraj rozmawiałem z kolegą chwilę podczas relaksu na saunie stwierdziliśmy że przy tym tempie 50 lat to chyba będzie koniec. Mój dzień zaczyna się o 6:30 gdzieś o 22:30 jeszcze stoję w garach żeby zrobić do pracy zdrowe jedzenie i zapakować w box. Nie mam czasu nie wyrabiam się a może nie umiem nim gospodarować nie wiem...... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mack Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 .Ależ to dziwne. Im wiecej człowiek czegoś ma tym wiecej brakuje mu czasu. Dziwna zależność. Indianie mówią: wy, biali macie zegarki, ale to my mamy czas... 2 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
venom_666 Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 Arek..Kubuś Chruszczewski wpoił mi jedną mądrą zasadę - "na rybach nie muszę nic... nawet łowić"Czy musimy je za wszelką cenę złowić?? Czy tylko one liczą się w obcowaniu z przyrodą??Gdyby tak było to jeździłbym na tęczakowe "burdele" bo tam biorą zawsze i nieważne całe zurbanizowane otoczenie.Ja po prostu uwielbiam być nad rzeką, uwielbiam łowić...Obserwować otoczenie, czytać prądy i prądziki w rzece...Skupiac się na podaniu muchy i jej poprowadzeniu.Wolę podac muche na długiej lince i pozwolić by woda zrobiła swoje, czyli zatopiła ją i wprowadziła swoim nurtem w dołek niz stanąć nad nim z cięzką kluską na końcu.Starczy mi pogoni i pośpiechu w życiu codziennym.Nad wodę jadę się zrelaksować, wyciszyć, zwolnić i odpocząć...Śpiesząc się i biegając po rzece, nie miałbym takiej sytuacji jak w zeszłym roku, gdy siedząc z kanapką na brzegu obserwowałem sobie zimorodka, który przyleciał, siadł na gałązce dosłownie 4-5 odemnie i zaczął polować na drobnicę...Dobre 20 minut siedziałem bez ruchu by go nie spłoszyć... 7 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 Pozwolę sobie spytać Venom ile wiosen przeżyłeś już ? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
venom_666 Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 52 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
dipper Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 Marian, czasy są takie, że część ludzi jeździ nad wodę z zamiarem samorealizacji Nie dla przyjemności tylko po sukces. Zbroją się po zęby i wszelkie bezrybie to po prostu porażka 3 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
mack Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 (edytowane) Pluszszcz, chyba trafiłeś w sedno... Tak szczerze mówiąc to chyba bardzie szanuję kogoś kto poluje na okazy i nawet od czasu do czasu zabiera jakąś rybę, niż kogoś kto wszystkie ryby wypuszcza ale przekłuwa dziesiątkami ryby niewymiarowe, lub okołowymiarowe żeby zrobić "score". Edytowane 6 Września 2016 przez mack 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
randomrodmaker Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 (edytowane) "Żyłę" wylansowali za przyzwoleniem FIPS zawodnicy i taka jest prawda,są tacy, którzy zdobyli Licencję Sportową by łowić tą metodą (nieogrniczona dł. przyponu).To jest pewien paradoks, bo grupa, która powinna stać na straży tradycji, etyki wędkarskiejstosuje metodę, która jest skuteczna, ale budzi ogromne kontrowersje. Początkujący muszkarz, jeszcze sezonu nie ma za sobą, a pyta na ff o żyłkę, bo przecieżzawodnicy tak łowią, a on się męczy z suchą i mokrą. Dlaczego zawodnicy nie łowią wyłącznie tradycyjnie, lub na muchy nieobciążane,wszak szanse są wyrównane? Edytowane 6 Września 2016 przez randomrodmaker Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 Pluszcz chyba podsumował całą rozmowę tym stwierdzeniem B) B) Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Andrzej Stanek Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 (edytowane) "Żyłę" wylansowali za przyzwoleniem FIPS zawodnicy i taka jest prawda, Na żyłkę łowiłem w latach koniec '80-tych początek '90-tych jako uzupełnienie muchy i spina. Używałem kija Shimano Power Loop z wklejaną szczytówką wcześniej klejonki od Kubackiego. Match (PL) cięty, bardzo szybki i czuły. Jedyny powód sięgnięcia po ten kij to odległe od brzegu rynny z brzanami, świnkami, sporo również lipieni. Wodery (gumowce do bioder) nie ogarniały głębokości więc skróciłem sobie dystans poprzez długość kija i całego zestawu. Używałem dwóch ciężkich nimf, jako indykator kulka styropianowa. Na odcinku sromowieckim nikogo po za mną z takim zestawem nie było a jeździłem tam od "stanu wojennego" i znałem większość łowiących na muchę. Bez ryzyka kąpieli sięgałem po odległe warkocze i rynny. Zawodnicy łowili w tym czasie klasycznie, linka i przypon. Dominowała krótka nimfa. Piszę o Dunajcu - Sromowce Wyżne i Niżne lata osiemdziesiąte-dziewięćdziesiąte. Nikogo w tym nie podpatrywałem. Dominowała klasyczna krótka nimfa dociążona i mokra mucha/lekka nimfa z prądem sprowadzana na pionowym kiju gdzie skoczek był indykatorem. Będąc od 1981 roku częstym bywalcem w Sromowcach nie znałem jeszcze krótkiej dociążonej nimfy, mało kto tak łowił, jeśli już to mocno się kamuflował lub też nie zwracałem uwagi na podobny styl przerzucania w prądzie. Nieświadomość trwała 2-3 lata, potem to już żniwa... Często na rzece mijałem Pana Guta, Mistrza rękodzielnika od klejonek. Łowił długą linka na mokre i nimfy. Edytowane 6 Września 2016 przez Andrzej Stanek 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
live4flyfishing Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 (edytowane) Na żyłkę łowiłem w latach koniec '80-tych początek '90-tych jako uzupełnienie muchy i spina. Używałem kija Shimano Power Loop z wklejaną szczytówką wcześniej klejonki od Kubackiego. Match (PL) cięty, bardzo szybki i czuły. Jedyny powód sięgnięcia po ten kij to odległe od brzegu rynny z brzanami, świnkami, sporo również lipieni. Wodery (gumowce do bioder) nie ogarniały głębokości więc skróciłem sobie dystans poprzez długość kija i całego zestawu. Używałem dwóch ciężkich nimf, jako indykator kulka styropianowa. Na odcinku sromowieckim nikogo po za mną z takim zestawem nie było a jeździłem tam od "stanu wojennego" i znałem większość łowiących na muchę. Bez ryzyka kąpieli sięgałem po odległe warkocze i rynny. Zawodnicy łowili w tym czasie klasycznie, linka i przypon. Dominowała krótka nimfa. Piszę o Dunajcu - Sromowce Wyżne i Niżne lata osiemdziesiąte-dziewięćdziesiąte. Nikogo w tym nie podpatrywałem. Dominowała klasyczna krótka nimfa dociążona i mokra mucha/lekka nimfa z prądem sprowadzana na pionowym kiju gdzie skoczek był indykatorem. Będąc od 1981 roku częstym bywalcem w Sromowcach nie znałem jeszcze krótkiej dociążonej nimfy, mało kto tak łowił, jeśli już to mocno się kamuflował lub też nie zwracałem uwagi na podobny styl przerzucania w prądzie. Nieświadomość trwała 2-3 lata, potem to już żniwa... Często na rzece mijałem Pana Guta, Mistrza rękodzielnika od klejonek. Łowił długą linka na mokre i nimfy. Świadomie bądź nie, wyrządziłeś krzywdę kolejnym pokoleniom muszkarzy ;-) Edytowane 6 Września 2016 przez MichałZ 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Andrzej Stanek Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 Świadomie bądź nie, wyrządziłeś krzywdę kolejnym pokoleniom muszkarzy ;-) Nikomu krzywdy nie wyrządziłem, był to spontan jak się dzisiaj mówi. Dostępność sprzętu ograniczona, zwykle miało się jeden kij do wszystkiego, mój match to mały eksperyment który okazał się skuteczny. Zawsze łowiłem klasycznie na mokrą. W niektórych okresach Dunajec niósł sporo wody by dostać się do miejscówek trzeba było wejść po pas a śpiochy mieli nieliczni. Zwykle czarne wodery na nogach, zielone to szyk i elegancja... 4 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
MaverikZagan Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 To są zdjęcia twojego autorstwa ? Coś pięknego Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
live4flyfishing Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 Nikomu krzywdy nie wyrządziłem, był to spontan jak się dzisiaj mówi. Dostępność sprzętu ograniczona, zwykle miało się jeden kij do wszystkiego, mój match to mały eksperyment który okazał się skuteczny. Zawsze łowiłem klasycznie na mokrą. W niektórych okresach Dunajec niósł sporo wody by dostać się do miejscówek trzeba było wejść po pas a śpiochy mieli nieliczni. Zwykle czarne wodery na nogach, zielone to szyk i elegancja... plansza 1.jpg plansza 2.jpg plansza 3.jpg plansza 4.jpg Oczywiście, że nie! Tylko ironizuje. Okazuje się, że nie całe zło leży po stronie zawodników ;-) ;-) ;-) 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Andrzej Stanek Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 Fotki moje. Jeśli ryby mało estetycznie wyeksponowane - trudno. W tamtych latach połowy trafiały na patelnię... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Jerzy Kowalski Opublikowano 6 Września 2016 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Września 2016 A pamięta tu kto "gaciówę", która była używana przez krakowskich i podhalańskich wedkarzy w początkach stosowania "ołowianej nimfy" w Dunajcu na przełomie lat 70 i 80-tych? Oraz destrukcję jaką dociążenie nimf spowodowało? To była "zmiana epoki" ... Zachęcam też do sięgnięcia do "Wędkarstwa" Józefa Wyganowskiego (wyd. 1957r.), który pisał o obciążaniu much ... Racjonalnie pisał ... Pozdrawiam serdecznie Jerzy Kowalski Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.