Skocz do zawartości

metoda zylkowa o co w tym chodzi ??


szpiegu

Rekomendowane odpowiedzi

Używając zwykłej logiki, zamiast zupełnie bezprzedmiotowych emocji, nie wykręcając kota ogonem, należy takie hybrydowe,.muchoidalne metody jak żyłka, tyrolska pałeczka, kula wodna, backbounce albo drifting traktować jako złośliwie nieodpowiadające założeniom zakładki flyfishing..

Idealnie natomiast pasują one do działu spinning, baitcasting, albo sport - nieprawdaż ?

 

W ten prosty sposób wszystko wróci na swoje miejsce, będzie światowo, a nawet cymes, gites i ten teges.. :)

Coś w tym jest ...., ciężko polemizować, tyle, że w ślad za klasyfikacją pójdą regulacje, kto gdzie kiedy i na jakiej wodzie moźe lub nie może....., a wtedy ...? Edytowane przez robert.bednarczyk
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nasza polemika w istocie nie dotyczy kwestii mniejszej lub większej "muchowości" różnych metod połowu na wędkę muchową, ale tego czy "pogonić" żyłkowców z wód krainy pstrąga i lipienia, sankcjonując to stosownymi zapisami regulaminowymi. Na pierwsze pytanie odpowiedź jest jasna i oczywista - skoro metoda żyłkowa nie polega na podaniu przynęty przy użyciu sznura muchowego to znaczy, że nie jest stricte muchową w tradycyjnym ujęciu.

Na drugie pytanie - czy przepędzić Kolegów łowiących na żyłkę z wód górskich odpowiadam - nie ! Bo rzecz nie polega na dalszych, prawnych ograniczeniach, ale w dbałości o zasobność naszych wód, o czym bardzo rozsądnie napisał Mariusz Szalej (@Marszal). W moim przekonaniu "żyłka" jest metodą wędkarską jak wiele innych, a z uwagi na imitowanie larw owadów latających bardzo zbliżoną do muchowej. Nie w limitowaniu, ograniczaniu i koncesjonowaniu rzecz - gdy woda będzie czysta (w ryby zasobna) i trawa zielona - nikomu w niczym nie będzie przeszkadzać modyfikowanie różnych metod łowienia. Szczerze powiedziawszy po stokroć bardziej niż owa "barbarzyńska" żyłka niepokoi mnie stosowanie różnych ateaktorów zapachowych, także przy stosowaniu sztucznych przynęt.

 

A tak poza tematem Marianie - serdeczne pozdrowieni dla Ciebie jako rówieśnika - górą rocznik 1964 !!!

Ależ ja cały czas o tym mówię...

Jest to łowienie na sztuczną muchę jako przynętę, kij kołowrotek i "linka" to tylko wymóg regulaminowy żeby łowić na wodach "fly fishing only"

Równie dobrze można zlikwidować takie odcinki i dopuścić spinningistów łowiacych na mikrojigi, dociązone streamery czy inne muchopodobne przynęty które można podać uzywając samej ich wagi.

Będzie przejrzyście i odpadną takie dyskusje, oraz koniecznośc stosowania wynalazków typu linka #0000000

Istotą flyfishingu, jest własnie umiejętnośc posługiwania się sznurem, czytania wody, układu prądów itp.

Po to wymyslono tyle róznych rodzajów rzutów, układania linki na wodzie, nadrzucanie sznura i wszystkie inne tricki by mozna właściwie zaprezentować muchę na każdym dystansie.

Przy braku ograniczenia w długości kija przy "cywilnym" łowieniu i "żyłce" jakie jest przeciwwskazanie by wziąc kija 5 czy 6 m z przelotkami, załozyć kołowrotek i 10 czy 12 m "przyponu"??

Kto mi zabroni załozyc uchwyt poniżej rękojeści w 8m bolonce??

W/g zwolenników żyłki to wciąż będzie metoda muchowa...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Tak pobocznie ... zanim niecałe trzy miesiace temu nabyłem pierwszą w życiu muchówkę, połów ryb ... tych z płetwą tłuszczową ... zainteresował mnie od strony takich metod jak tenkara oraz longtrotting ... to niestety nie jest bajka w naszej rzeczywistości regulaminowej a cały świat tak łowi pstrągi, lipienie, łososie - dziesiątki gatunków ... bez linki muchowej, bez kołowrotka (tenkara), na spławik, na robale, na sztuczną ikrę z atraktantami zapachowymi (longtrotting) ...

Cały świat robi to etycznie a w Polsce dla wielu problemem jest to że inni etyczni wędkarze chcą mieć kontakt z rybą w miejsce kontemplacji otaczającej nas przyrody ... i używają cieńkich linek muchowych albo jak najbardziej dozwolonej żyłki naktórej dynda ... mucha ... po prostu mucha ... :-)

Mam koło siebie wodę z pstrągiem, lipieniem i głowacicą i jest to w dodatku woda nizinna ... nie rzucałem się tam nigdy z rosówką na pstrąga, chociaż jest to żaden problem nałowić tam całą patelnię w jedno przedpołudnie. I nie robią tego inni wędkarze ... przynajmniej nie widziałem żeby to robili.

Za to chcę się nauczyć jak podejść ryby z muchówką w ręce ... ryby, kóre nie są do dostania żadną z innych metod muchowych bo stoją w dołkach i rynnach głębokości 1,5-2 metry.

Przede mną może przejść te dołki i rynny spiningista i nikt nie będzie sięgo czepiał że zamiast woblera pływającego użyje do ich obłowienia gum z dziesięcio gramowymi główkami ... przejdzie spławikowiec i obłowi je na białego czy czerwonego ...

Ale tym złym w mniemaniu wielu naszych kolegów muszkarzy będę za to ja ... bo chcę się nauczyć jak dobrać się do tych ryb krótką nimfą i żyłką albo linką do tego przeznaczoną ...

Paradoks ... nie ... ??? 

Wracając do meritum ...

Ziemowicie naprawdę jestem pod wrażeniem tego, że po trzech miesiącach łowienia na muchę  masz tyle do powiedzenia na temat różnych metod.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

No to jeszce dalej podrążę - jak zakańczać przyponem linkę a jak to z kolei wygląda przy żyłce ?

Napotkałem na stronach czeskich sklepów dużą ilość przyponów konicznych strasznie długich - 4,5m, 6m, 9m a nawet 10 m.

Różne kolory, albo same albo z indykatorami w postaci koralików.

Rozumiem że u nas ze względów regulaminowych dwa pierwsze przy samej żyłce jako wyrób gotowy można śmiało używać ... to w Czechach nie mają ograniczeń czy mogą więcej "długości wędek" żyłką obrabiać ? A może to tylko dla zawodników właśnie ?

1. Jak taki przypon (żyłkę) zakończyć ?

Ja w przypadku innych metod muchowych posługuję się mikroringami ... dla wygody i z racji częstego "tracenia" i zrywania much i ostatniego kawałka przyponu dowiązanego do mikroringu.

2. Jak to robić przy krótkiej nimfie i łowieniu "spod kija" ?

3. Czy przylince jest sens stosować przypon koniczny ?

4. Czy może zamiast powyższego dostosować długość przyponu z jednej grubości żyłki np. do głębokości obławianych rynien czy dołków ?

Pozdrawiam.

PS. Jak przebrniemy przez temat żyłkowo-linkowy postaram się skupić już na samych muchach i ich kombinacjach ... nie będzie już tak nudno ... :-)

Te czeskie przypony koniczne służą w głównej mierze do rzucania lekkimi muszkami. Idziesz pod prąd w płytkiej rzece, gdzie ryby są bardzo płochliwe - cień sznura je płoszy. Wiążesz malutkie nimfki ukręcone na #16 czy #18 i w takim przypadku przypon koniczny umożliwi Cie posłanie tych much na jakąś odległość (nawet suchą muchę możesz tak posłać). Przyponem z jednego kawałka żyłki byłoby trudno podać, a taki koniczny pięknie się na wodzie "wykłada". Z tym, że jeśli łowisz muchami ciężkimi to nie będzie różnicy. 

1. Nie bardzo rozumiem co z czym chcesz łączyć. Jeśli wskaźnik brań (kolorową żyłkę) z przyponem to możesz łączyć zderzakowo (z tym, że za każdym przewiązaniem tracisz kawałek żyłki fluo, potem trzeba zawiązać kawałek od nowa), możesz też połączyć to tak jak wiąże się haczyki z łopatką (robisz ósemkę na kolorowej żyłce, a przypon dowiązujesz takim "łopatkowym" węzłem), możesz zastosować microring, możesz również zrobić niewielką pętelkę z kolorowej żyłki i do niej wiązać przypon (na przykład pętla w pętlę). Ja stosuję ten ostatni sposób. 

2. Tak samo jak przy dalszym łowieniu, nie ma to większego znaczenia. 

3. Jeśli  będziesz łowił bardzo delikatnie to tak, możesz wtedy nawet w czasie rójki dowiązać suchara i łowić takim zestawem z powodzeniem. Przy suchej muszce dłuższy przypon stosuje się np. gdy są prądziki i mucha zbyt szybko zaczyna smużyć. 

4. Przypon zawsze dobiera się pod łowisko, nie ma sensu stosować 2,5 metrowego przyponu jeśli będziesz łowił na nimfę w 50-80cm rynienkach. Analogicznie na grubej wodzie (2-2,5m) nie stosuje się przyponów krótkich... Z dwojga złego - lepszy przypon dłuższy niż za krótki. 

 

Nie łatwo jest to wyjaśnić przez internet, staraj się łowić jak najwięcej. Nawet jeśli ryby nie biorą to i tak się czegoś uczysz - chociażby posługiwania się zestawem. 

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Ale tym złym w mniemaniu wielu naszych kolegów muszkarzy będę za to ja ... bo chcę się nauczyć jak dobrać się do tych ryb krótką nimfą i żyłką albo linką do tego przeznaczoną ...

Paradoks ... nie ... ??? 

 

Młodzieńcza niecierpliwość :D , modelowo pasujesz do opisu początkującego muszkarza, jaki popełniłem wczoraj, więc będąc konsekwentnym, moja rada taka:

szukaj artykułów o tej metodzie napisanych przez zawodników, którzy w moim przekonaniu ją wylansowali np.:

w piśmie flysport, polishnymph.pl, wędkarz.pl itp.

Edytowane przez randomrodmaker
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przypon 1,5 długości kija z żyłki kolorowej potem mikro kółeczko hendsa dostępne u gawlika w sklepie a dalej juź sam przypon z nimfami, żadnych zderzakòw.

:)

Sztywne trzymanie się takich reguł z natury do niczego nie prowadzi. Jeśli zastosujemy 1,5 długości kija przyponu z żyłki kolorowej to tego naszego właściwego przyponu pozostaje 0,5 długości wędki. Przy wędce o długości 360cm to jeszcze daje nam jakąś sensowną długość, ale przy (9') 270cm to już trochę krótko... Chyba wszystkie czeskie/francuskie przypony do nimfy są łączone zderzakowo, no ale pewnie się nie znają :). Co jest złego w tym węźle?

 

 

Panowie, microrings są traktowane jako dodatkowe obciążenie przyponu, i zabronione przez RAPR,

przynajmniej na OS-ie nie ryzykowałbym tego rozwiązania, które co dziwne jest w sprzedaży.

Jest to kolejna kwestia niewątpliwie, osobiście nie stosuję. Możliwe, że strażnik uzna to za złamanie przepisów. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

:)

 

 

Jest to kolejna kwestia niewątpliwie, osobiście nie stosuję. Możliwe, że strażnik uzna to za złamanie przepisów.

 

No nie Panowie, wy poważnie mówicie? Na końcu "muchy" złożone w 90% z metali ciężkich, zarzucane dzięki bezwładności ich masy, a wy się martwicie obciążeniem w postaci microringa? ???

 

To pokazuje najlepiej jak absurdalne jest uznawanie żyły za metodę muchową????

Edytowane przez mack
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Sztywne trzymanie się takich reguł z natury do niczego nie prowadzi. Jeśli zastosujemy 1,5 długości kija przyponu z żyłki kolorowej to tego naszego właściwego przyponu pozostaje 0,5 długości wędki. Przy wędce o długości 360cm to jeszcze daje nam jakąś sensowną długość, ale przy (9') 270cm to już trochę krótko... Chyba wszystkie czeskie/francuskie przypony do nimfy są łączone zderzakowo, no ale pewnie się nie znają :). Co jest złego w tym węźle?

 

 

 

Nie brałem pod uwagę kija 9 do łowienia na żyłkę :), łączenie kolorowej żyłki z samym przyponnem nimfowym za pomocą zderzaka ok. Tylko skoro kolega napisał że ma dużo zaczepów nie wyobrażam sobie co chwile skracania przyponu z kolorowej żyłki i wiązania zderzaka dlaego te micro kółeczka z hendsa to cudowny wynalazek.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Im prościej tym lepiej. Dwie grubości mono łączone zderzakiem, skoczek na małej pętelce blokowany na zderzaku (można na zderzak naciągnąć silikonowy stoper). Jak ktoś ma problemy wzrokowe mała (mikro) kuleczka styropianu nacięta i osadzona powyżej skoczka. Przesuwając góra dół regulujemy potencjalną głębokość prowadzenia - penetracji. Taki zestaw stosowałem od lat osiemdziesiątych i dzisiaj. Prosty, funkcjonalny, tani... Kulka "chyba" niezgodna z regulaminem jak i wspomniane wyżej paciorki, ringi, inne wynalazki. Na float w dziale Flyfishing było oburzenie natomiast zestaw gruntowy przy użyciu muchówki ma poklask... Może jeszcze jakiś "cudowny wynalazek"...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mój zestaw wygląda następująco kij 11# 4 linka rio euro nymph, półtora długości kija żyłka yashima 0,22 kolorowa zakończona kółeczkiem hendsa, do kółeczka przywiązany przypon z żyłki ze skoczkiem, nie stosuję żadnych steropianów microringów i innego dziadostwa. Mogę łowić pod nogami jak i równie dobrze na kilku metrach przy odrobinie dobrej techniki dodam że nie jest to wcale proste łowienie bardzo wymagająca technika pozwala na osiągnięcie dobrych wyników, równie dobrze mogę to podać sznurem czasami inaczej się nie da, nie łowie na sanie gdzie jest 100 metrów miejsca wąskie rzeczki krzaki nad łbem. A u was koledzy

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Widzę że rozwinęła sie całkiem merytoryczna dysputa w temacie  :)

Dziękuję wszystkim, kórzy zechcieli pomóc i dołożyć swoje trzy grosze ... te wszystkie rady i uwagi mniej więcej pokrywają się z tym co do tej pory udało mi się samemu przeczytać, zobaczyć i "wyczaić" nad samą wodą, jeżeli chodzi o "żyłkę" ... wyjawia się powoli z tego wniosek dla mnie że kłopoty jakie mam przy tej metodzie wynikają z braku wprawy w samym prowadzeniu much i upierdliwości rzucania żyłką. Cóż ... pewnie samo przyjdzie to z czasem i przy częstym treningu. Tymczasem popróbuję teraz tego samego z linką i podzielę się znowu nową porcją pytań z Wami.

Dla tych,kórzy potepiają krótką nimfę w czambuł chciałbym dać coś do przemyślenia od siebe jako przyrodnika, ekologa, behawiorysty, zatwardziałego "darwinisty" i ... "muchowego świerzaka" ...

... krótka nimfa może w rękach świadomego wędkarza być metodą bardzo wybiórczą, pozwalającą na pozostawienie w świętym spokoju konkretnych gatunków ryb w okresach kiedy nie należy je niepokoić. Nie łowimy na ten przykład w tej chwili kropków, dajemy im czas dla nich samych ... znając rybie zwyczaje, miejsca gdzie przebywają i stosując określone metody połowu, można świadomie unikać niepotrzebnego kłucia pstrągów w tej chwili ... bo na ryby przecież chce się iść, a lipień nie koniecznie o każdej porze roku i dnia będzie pięknie oczkował i zbierał sucharki z powierzchni ...

Ilu kolegom przeciwnym krótkiej nimfie zdarzyło się wyciągnąć pstrąga łowiąc lipienie na suchą czy mokrą muchę jesienią  ... ?

W wodzie nie zawsze rybę widać. Znajac rybie zwyczaje i wiedząc gdzie ona przebywa można krótką nimfą podać jej przynętę przed nos, nie licząc na przypadek i eliminując niechciany przyłów. I jest to w tym względzie metoda bardzo dobra bo ... bardzo wybiórcza.

Od kilku lat snurkuję (pływam z maską i rurką) - polecam każdemu wędkarzowi ten sposób poznania wody "od spodu".

Zacząłem oczywiście od przypadku, ciepłego morza i wakacji, a potem samo jakoś poszło i  praktycznie od maja do końca września robię to też w rzece gdzie uczę się muchować,oraz przy każdej innej okazji i bytności nad inną wodą (słodką). Łowię ryby od prawie czterdziestu lat ale zacząłem niejako łowić je całkiem na nowo od momentu gdy sam poczułem się ... rybą ... i zobaczyłem wodę z tej perspektywy. A woda w płytkiej i kamienistej rzece wcale nie jest tak zimna jak by się mogło wydawać ...  :P

Lipienia można podejść na ten przykład w ten sposób na 20-30 cm przed swoim nosem i niemal go dotknąć. Jest to dla mnie osobiście najmniej płochliwa ryba (wbrew temu co może powiedzieć każdy wędkarz z tej drugiej perspektywy ...) i zwiedzajac ten rybi świat naocznie można zobaczyć gdzie i jak ona bytuje.

Pozdrawiam.

PS. tak "z głupia-frant" ... może ktoś, któ łowi na krótką, wybiera się w najbliższy weekend na Sołę za Żywiec ...  ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Dla tych,kórzy potepiają krótką nimfę w czambuł chciałbym dać coś do przemyślenia od siebe jako przyrodnika, ekologa, behawiorysty, zatwardziałego "darwinisty" i ... "muchowego świerzaka" ...

... krótka nimfa może w rękach świadomego wędkarza być metodą bardzo wybiórczą, pozwalającą na pozostawienie w świętym spokoju konkretnych gatunków ryb w okresach kiedy nie należy je niepokoić. Nie łowimy na ten przykład w tej chwili kropków, dajemy im czas dla nich samych ... znając rybie zwyczaje, miejsca gdzie przebywają i stosując określone metody połowu, można świadomie unikać niepotrzebnego kłucia pstrągów w tej chwili ...

 

Pięknie powiedziane ja jadąc na lipienie teraz czy w październiku nie zahaczam pstrągów eliminując je zalewajkami lub takimi nimfami i kolorami w które nie biją, a jeśli zdarzył mi się to jeden na kilkadziesiąt wypraw. Wprowadzenie muchy w dół, rynne, ścianke czy jak zwał i wyprowadzenie jej na sam koniec gdzie często następuje branie.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na float w dziale Flyfishing było oburzenie natomiast zestaw gruntowy przy użyciu muchówki ma poklask... Może jeszcze jakiś "cudowny wynalazek"...

Ja nie widzę poklasku, raczej dość mocną grupę oponentów :). Mało tego, przejrzałem dobrych kilka stron wątku "FLOAT FISHING" i więcej oburzenia jest tutaj na jednej stronie niż tam w całym wątku :).

Podobnie w wątku o tenkarze, która jest jeszcze bardziej uboga muchowo niż żyłka.  Ja nie widzę problemu, lubisz łowić na Float i nie łamiesz przepisów - łów i czerp z tego przyjemność. Kiedyś dość sceptycznie podchodziłem do tej metody. Podobnie z tenkarą. Nie widzę powodów aby ograniczać komuś przyjemności tylko z własnego poczucia niechęci do danej metody. Jeśli zależałoby to ode mnie to dopuściłbym tenkarę do łowienia na wodach górskich, szczególnie fajnie sprawdziłoby się to w małych rzeczkach. Zamiast stawiać zakazy, łączmy się w wspólnej pasji :)

 

Jakby nie patrzeć tenkara to kultura wschodu i nie budzi zastrzeżeń, a nimfa ? Zaraz, zaraz, czy to aby nie polski wynalazek  :rolleyes:

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W sumie już Izaak Walton pisał o wykorzystywaniu sztucznych much (opisanych dość szczegółowo) przywiązanych do "zwykłej wędki" ... więc to żaden "wynalazek" dzisiejszy czy "postęp" albo "rozwój" ... ;-)

Niby w różnych wariantach używania obciążanych nimf nie ma niczego "zdrożnego" ... no, może poza tym, że przy ich pomocy, w coraz bardziej wyrafinowany sposób, już bez "listków figowych" da się sięgnąć do stad podstawowych ryb, do mateczników, trzebiąc je skutecznie ... oj, jak skutecznie ...

Wędkarze od dawna o tym wiedzieli, a dbając o zasoby świadomie ograniczali się, stosując odpowiednie przynęty, sprzęt i metody, do łowienia ryb szczególnie aktywnych (czasem posuwając się do skrajności, jak "puryści" - "halfordczycy"), pozostawiając gros ryb obecnych w wodzie, w spokoju ...

 

No, ale kogo to dziś, w "chacie z kraja", obchodzi ... ;-)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trochę szkoda, ze świeżo upieczeni muszkarze, przyrodnicy, ekolodzy, behawioryści i zatwardziali darwiniści :)  nie za bardzo rozumieją, że w każdej rzece powinny być miejsca gdzie ryby będą miały spokój.

Jaki jest sens szukania wędkarskiej przygody w miejscach metodycznie przekopywanych wszelkim sposobem ???

Edytowane przez Pluszszcz
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Irku ... rozumieją, rozumieją :) ... natomiast nie rozumieją wcale dlaczego nietórzy "w pełni etyczni wędkarze" kłują na potęgę kropki przy okazji jesiennych lipieniowych połowów albo rozpływają się w zachwycie wypuszczając w imię C&R z powrotem do wody jesiennego czy zimowego tęczaka wyżerającego do cna potokową ikrę i narybek ...

... albo odwiedzają tak niesympatyczny wątek ...  :P

Możemy się umówić że jak będę w Twoich okolicach to umówimy się i pokażesz mi jak się łowi na roztoczańskie sucharki ... będę wdzięczny bardzo także i za taką naukę. Serio, serio ...

Ale teraz daj innym możliwość podniesienia swoich teoretycznych kwalifikacji w innych dozwolonych metodach płołowu ryb na sztuczną muchę.

Pozdrawiam.

Edytowane przez Forest-Natura
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... natomiast nie rozumieją wcale dlaczego nietórzy "w pełni etyczni wędkarze" kłują na potęgę kropki przy okazji lipieniowych połowów albo rozpływają się w zachwycie wypuszczając w imię C&R z powrotem do wody jesiennego czy zimowego tęczaka wyżerającego na potęgę potokową ikrę i narybek ...

 

Relatywizacja swoich poczynań na zasadzie "a inni też tak robią" albo "inni robią gorzej" jest słabym argumentem w dyskusji, w zasadzie używanym w sytuacji gdy nie ma innych, lepszych... Ale może to przez klimat jaki nastał, pełno tego teraz w mediach gdzie by nie spojrzeć....

 

a co do tęczaków wyżerających ikrę i narybek potokowca ... zdechły by z głodu po paru miesiącach... pokaz mi rzekę w Polsce z silną populacją pstrąga utrzymującą się w sposób naturalny, bez zarybień. Za to w Skandynawii wiele rzek lipieniowych ma dużą populacja szczupaków i jakoś nie dają one rady tych lipieni wyżreć...

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Witam.

Dzięki za linka ... wieczorkiem poczytam na pewno.

Na jednym zdjęciu widać jak Pan Terry Bromwell "strzela" nimfą ... też próbowałem w ten sposób podawać muchy ... ale przy mojej ciężkiej pale do krótkiej kończyło się to często złapaniem ... własnego palca ... dobrze że mam bezzadziorki, bo inaczej miałbym więcej pierścionków niż moja żona i córka razem wzięte ... :)

Kolejne pytanie - używał ktoś przy lince do krótkiej nimfy przyponów polyleader szybkotonących ?

Jest sens ? Czy też porównując - zwykły przypon lepiej umieszcza muchy tam gdzie chcemy ?

Pozdrawiam. 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...