Skocz do zawartości
  • 0

Nie dla wszystkich ale na pewno dla kilku, czyli o polskim wydaniu Sir Izaaka Waltona


Rheinangler

Pytanie

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Za 300 lat stelki czy turnamenciaki beda kupa bezuzytecznego zlomu zas Walton dalej bedzie zyl w sercach wedkarzy...

Pisząc tego posta pisałem go nie do tych co szukają;

- największej ilości złowionych ryb czyli zawodników jawnych i ukrytych

- największych ryb 

- najlepszego sprzętu

a na 1000% nie do tych sprytnych, nowoczesnych, potrafiących wszystko podliczyć i jeszcze dostać 99% upust itd....

 

Po to aby ta wędkarska biblia mogła tak mało kosztować i zostać wydana w tak ekskluzywnych materiałach (nie jak oryginał w wersji kieszonkowej) wszyscy współtwórcy tego przekładu a było ich wielu pracowali praktycznie bez zarobku.

  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wędkarstwo ma w Polsce za naszą sprawą wyjatkowo niską rangę . Dobrze , że jest ktoś , kto je w górę za uszy ciagnie . Więcej ludzi rangi Ciosa nam potrzeba -  Kowalskich , Goryczków , Jeleńskich .. i lektur madrzejszych .. :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Fajnie, że wstawiłeś zdjęcia Paweł  :) niestety mimo tego, że otrzymałem zaproszenie nie mogłem z niego skorzystać i w ostatniej chwili musiałem odwołać lot...

Szkoda,- bo nie prędko nadarzy się okazja spotkać tych wszystkich bliższych i dalszych znajomych :(

 

Odnosząc się do Twoich słów Sławku - jako socjolog ;) ,- pewnie, że trzeba nam tego o czym napisałeś, tylko myślę, że 'nasza droga" do tego celu jest inna niż pozostałych nacji choćby ze względów nazwijmy to ogólnie bez zbędnego jadu, cech narodowych uformowanych poprzez historię naszego kraju :rolleyes: Tak to już jest, że jedni czerpią naukę ze słuchania a inni ze strzelania i tego nie zmienimy żadną miarą,- no może miarą trudno określonego czasu...

Osobiście bardzo bym sobie i nam (wędkarzom) życzył właśnie owego kontemplacyjnego wypoczynku z wędką.

Zauważenia, poznania i zakochania się w pięknie tego co nas otacza w trakcie wędrówek z wędką co jest możliwe gdy zaprzestanie się szukania recepty na tę czy ową rybę na zewnątrz swojego doświadczenia. Niestety wszechobecny pośpiech i natrętne wręcz nieznośne ciśnienie na wynik odczuwalne niemal podskórnie i podświadomie zamyka tę drogę i kieruje na manowce <_< lub idzie w kierunku wędkarstwa inżynieryjnego...

Często zadaję sobie pytanie, jak bardzo trzeba być ślepym, żeby nie napisać bezmyślnym, by z jednej strony przebywać pośród naturalnego rytmu przyrody, odczuwając radość z tego a z drugiej strony ulegać pośpiechowi i temu wszystkiemu co mu towarzyszy???

Czyli,- nie wyciągać żadnej nauki z tego dobrodziejstwa i niedostrzeganego daru.

Myślę, że to własnie odsunięcie się w stronę siebie samego daje ciszę - w której więcej słychać, zwolnienie - w którym poznanie przychodzi szybciej i równowagę z której rodzi się wędkarz idący w kierunku doskonałości.

Odkąd zacząłem się bardzo odsuwać od kolegów z ww "przypadłościami" widzę znów jakby więcej, czuję jakby więcej a i ta swoista samotność sprawia więcej radości niż stadne wyprawy :) choć może stałem się tylko większym egoistą  :lol:  :lol:  :lol:

W każdym razie życzę wszystkim czytelnikom choćby jednej myśli czy spostrzeżenia, które ich uwiedzie lub choćby zaniepokoi ;)

Edytowane przez Rheinangler
  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Któżby się zajmował formą albo treścią , kiedy wędkarstwo to tylko taki fajny zlepek mód , uproszczonych , zajebistych  wzorów i okołomarketingowych projekcji , tudzież sugestywnych medialnych naganiaczy - który toczy się oślepiająco ,  jak dyskotekowa kula . Kto by się tam wstecz oglądał , kiedy tu i teraz .. :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Pisząc tego posta pisałem go nie do tych co szukają;

- największej ilości złowionych ryb czyli zawodników jawnych i ukrytych

- największych ryb 

- najlepszego sprzętu

a na 1000% nie do tych sprytnych, nowoczesnych, potrafiących wszystko podliczyć i jeszcze dostać 99% upust itd....

 

Po to aby ta wędkarska biblia mogła tak mało kosztować i zostać wydana w tak ekskluzywnych materiałach (nie jak oryginał w wersji kieszonkowej) wszyscy współtwórcy tego przekładu a było ich wielu pracowali praktycznie bez zarobku.

Hmmm ... Tak sobie to czytając zacząłem sie zastanawiać czy słusznie postąpiłem przyjmując zaproszenie na tę inaugurację i czy powinienem był w ten czwartkowy wieczór dołączać do kameralnego grona zainteresowanych i wyrażających uznanie oraz jeszcze mniejszego - nabywających to wydanie, w dodatku nie "na firmę", tylko żeby postawić na półce obok egzemplarza z MDCCCXXXIX, czytać i porównywać ... ;-) :-) przywołując wspomnienia sprzed dobrych 30 lat pierwszej, trudnej lektury ...

 

Zastanawiające, a i smutne zarazem, że w kraju ponad 600 000 "zrzeszonych" wędkarzy, oraz 1,5 mln "szacowanych" wędkujących, wydawca ma poważne watpliwości czy znajdzie się 450 "sprawiedliwych w Sodomie", którzy zechcą wydać 150 zł na bibliofilski egzemplarz polskiego tłumaczenia dzieła wydawanego w nakładach mniejszych tylko od Biblii... ;-) Paradoksalnie w sukurs może przyjść idea obdarowywania tym unikalnym tomem zwyciezców zawodów wędkarskich... ;-)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Wędkarstwo ma w Polsce za naszą sprawą wyjatkowo niską rangę . Dobrze , że jest ktoś , kto je w górę za uszy ciagnie . Więcej ludzi rangi Ciosa nam potrzeba -  Kowalskich , Goryczków , Jeleńskich .. i lektur madrzejszych .. :)

Szanowny Panie Sławku,

 

Skoro tak po nazwisku, to jakoś tak sie składa, ze wszyscy przywołani są "muszkarzami" z ponad 40-letnim "stażem" w "bractwie", aktywnością w organizowaniu sportu wędkarskiego, w organizowaniu zagospodarowania łowisk, w spajaniu środowiska wędkarzy, aktywni "na rzecz", a nie "przeciw" czy "dla siebie", łączący a nie dzielący ... Parafrazując swoistego "klasyka" - "Czy to przypadek?" ;-)

 

A iluż takich "muszkarzy z > 40-letnim stażem" wokół? ;-)

 

Zaś "The Compleat Angler - Contemplative man's recreation" nie jest książką "muszkarską", mimo dodania rozdziałów C. Cotton'a ... Nie jest też tak właściwie "poradnikiem wędkarstwa", a zdecydowanie apoteozą tej ludzkiej aktywności, będacej nie celem, ale pretekstem do wielu "kontemplacji", spotkań i działań ... Jak brytyjski golf, tenis czy polowania ... :-)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Szanowny Panie Jerzy , no przecież należy stale nawoływać na zdziczałej puszczy , na polach jałowych . Ludzi większego formatu . A do wywołanych umizgać się o przewodnictwo . A w żadnym wypadku nie czcić bałwanów - bo to obraza siebie samego .. :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Hmmm ... Tak sobie to czytając zacząłem sie zastanawiać czy słusznie postąpiłem przyjmując zaproszenie na tę inaugurację i czy powinienem był w ten czwartkowy wieczór dołączać do kameralnego grona zainteresowanych i wyrażających uznanie oraz jeszcze mniejszego - nabywających to wydanie, w dodatku nie "na firmę", tylko żeby postawić na półce obok egzemplarza z MDCCCXXXIX, czytać i porównywać ... ;-) :-) przywołując wspomnienia sprzed dobrych 30 lat pierwszej, trudnej lektury ...

 

Zastanawiające, a i smutne zarazem, że w kraju ponad 600 000 "zrzeszonych" wędkarzy, oraz 1,5 mln "szacowanych" wędkujących, wydawca ma poważne watpliwości czy znajdzie się 450 "sprawiedliwych w Sodomie", którzy zechcą wydać 150 zł na bibliofilski egzemplarz polskiego tłumaczenia dzieła wydawanego w nakładach mniejszych tylko od Biblii... ;-) Paradoksalnie w sukurs może przyjść idea obdarowywania tym unikalnym tomem zwyciezców zawodów wędkarskich... ;-)

 

Pozdrawiam serdecznie

 

Jerzy Kowalski

 

Szanowny Panie Jerzy 

 

Po przeczytaniu Pańskiego postu zdałem sobie sprawę, że być może się troszkę niefortunnie wyraziłem a na pewno jak widać niezrozumiale  -_-

Dlatego spieszę z szybkim wyjaśnieniem, chodziło mi przede wszystkim o osobników, nie będących niestety w pomijalnej mniejszość, widzących wędkarstwo jedynie przez pryzmat ilości złowionych ryb bądź ilości wyłowionych okazów oraz tych czerpiących z tego samego rodzaju niedostatku myślowego w podejściu do całej otoczki naszego pięknego hobby, również w aspekcie finansowym co dla mnie dosadnie Pan podsumował określeniem "kupując na firmę" ...

 

Od mniej więcej roku w rozmowach z moim serdecznym kolegą będącym dość blisko całego tego zamysłu słyszałem o ogromnych trudnościach i poświeceniu wielu osób dla których polskie wydanie "The Compleat Angler" stało się bardziej sprawą honorową niż zarobkową. Dlatego też z niesmakiem odebrałem stękanie o cenę.

 

Z wymienionych przez Sławka po nazwisku znam tylko Krzysztofa Goryczkę i muszę powiedzieć, że kiedy spotkaliśmy my się po raz pierwszy  na jednym z memoriałów Brudzińskiego nad Pasłęka słuchałem z zapartym tchem opowieści Krzysztofa i Mariana Paruzela.

Oglądałem także slajdy sprzed lat, które pokazywał Krzysztof a które doskonale wprowadzały w ten niepowtarzalny miniony niestety czas. Piszę o tym gdyż wydaje mi sie iż widziałem tam Krzysztofa ze spinningiem ;)

 

pozdrawiam serdecznie Arkadiusz Wałęga

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

To , że jesteśmy bardzo słabym , bezwładnie dryfującym środowiskiem - to nie jest żadna tajemnica . Na jego tle - co wcale nie umniejsza formatu pana Ciosa - jeszcze mocniej widać różnicę klasy , poziomu a także zaangażowania w prywatną , nieobowiązkowa w końcu pasję .  P&L , działalność oświatowa , edukacyjna i wydawnicza są mało znane . Prywatna sprawa ..

Brak sponsorów wcale mnie nie dziwi , podobnie jak nikłe zainteresowanie ostatnim wydarzeniem . Tacy właśnie jesteśmy , takie mamy małe horyzonty .. prywatne..

Kto mógłby wesprzeć staranie człowieka bardziej od reszty ambitnego , kogo to wreszcie obchodzi ? Przecież nie mamy literalnie żadnych tradycji tworzenia mechanizmów elitotwórczych . Bo one się same dla nas mianują , i bez takiego osobistego wysiłku :)

Brytyjski ambasador przybył , jakieś echa pewnie jeszcze będą . Nie u nas , nie w naszych mediach , naszej organizacji ani opiniotwórczych kręgach .. Laudacje będą ograniczone , bo cóż to w końcu za wydarzenie , prehistoria jakaś . Oooo , jakaś bezwysiłkowa petycja , to by rwanie i prestiż miała ..

Pewnie kiedyś wrócimy z dalekiej podróży , ockniemy z plemiennego bałwaństwa .. a może nie .. :)  

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Sławku czy możesz mi naświetlić zawiłość, którą stosujesz w pisanych przez siebie kwiecistych tekstach, a polegającą na stawianiu spacji przed znakami przestankowymi (przecinek, kropka). Pierwszy raz takie coś widzę, a jako że jest to przeciwne regułom pisowni polskiej chętnie dowiem się jaka jest tego geneza.

 

Żeby nie było że nie w temacie to książkę zamówiłem i "nie na firmę".

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...