Skocz do zawartości

Nieświadome mordowanie ryb - własna głupota ??


pablo208

Rekomendowane odpowiedzi

Witam kolegów!

 

Chciałem podzielić się własnymi spostrzeżeniami z nad wody i kilkoma sytuacjami , gdzie nie świadomie i nie bezpośrednio stajemy się mordercami (tylko tak mozna to nazwać )

 

Ale do sedna....

 

Otóż... na samym początku maja - jak to zwykle bywa wybrałem się nad swoje tajne (tak mi sie wydawało) miejsce.Cel jasny , konkretnie sprecyzowany - BOLEŃ.

 

Wszystko wydawało by się cudownie - pierwszy maja życiówa, za chwilke następny ponad 70- peknie !!! Lepiej byc nie może !!! czyżby >?

 

Hmm i tu trafiam do sedna sprawy...okazalo się , że nie byłem sam. Ktoś bardzo uwaznie i bacznie mnie obserwowal z mostu - widział , kręcil glową gdy ryby wracały do wody...Krzycząc z daleka " Gratulacje! panie ile miał ??"

 

Hmm sytuacja jakich setki prawda ?? Niby nic nadzwyczajnego , większośc z nas tak miała :) Następne dni ...miejsce już okupowane przez Pana z mostu i jego kolegów... I znowu normalka nie ? :) Myślę sobie oki - odpuszczę. Byli pierwsi - niech łowią.

 

Stojąc sto metrów obok , zająłem się jazikami i maleńkimi kleniami - akurat fajnie brały :)

 

Po kilku dniach "miejscowi" opanowali sposób łowienia ,z tępa super expres ultra szybkiego - kolowrotki przestały im się grzac , to też zaczeli coś tamn lowić. I kolejna sytuacja wydawało by sie normalna...gdyby nie to , że wszystkie bolki nawet takie pod 8dych , dostawały w lep. I były rzucane w krzaki...

(Uprzedzę kolegów komentarze - straż rybacka w tym rejonie nie ma zasobow ludzkich , natomiast policja ma w dupie to co się do nich mowi...)

 

I teraz o co chodzi ? Pytanie moje brzmi:

 

Czy macie jakiś sposób - metodę na unikanie takich sytuacji ? Chodzi mi o to co robić , żeby niebezpośrednio stawac się sprawcą takich rzezi ....Interesuje mnie to czy np mając świadomość tego , że jest szansa na rybę ,wiedząc , że lada chwila może coś sie wydarzyć, odpuszczacie taką miejscówkę - kiedy jesteście obsrewowani? Czy staracie się być tam w takich godzinach , żeby nie narażać się na takie sytuację ? A może jeszcze są inne sposoby by nie być współwinnym takich sytuacji?

 

Pytam , ponieważ czuję , się winny, tego co się stało i chciał bym uniknąć takich sytuacji w przyszlości. Nie świadomie stalem się winnym rzezi, na walących we wszystko bez opamiętania Boleni :(

 

Przyznam bez bicia , że takie sytuacje wzbudzają we mnie złość ,ale i zarazem bezsilność :(

Co robić Panowie ? Jak żyć ??

 

A tak już zupelnie serio ..chcial bym poaznac Wasze zdanie na temat , co o tym sądzicie i jakie są wasze spostrzeżenia w tej kwestii.

 

 

 

 

Serdecznie pozdrawiam Paweł

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy jestem na pstragach i widze osobe w zasiegu wzroku, albo slysze to przestaje lowic.

 

Zmieniam sektor

Prosta , rzeczowa odpowiedz :)

 

dzięx Danielu :)

 

Co do pytania kolegi @wuran

 

Pojęcia nie mam - to okręg ciechanowski. Wydaję mi się ze tam głównie Ochotnicza SR.

 

Dzwonilem do prezesa kola ....

Edytowane przez pablo208
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dojrzałeś do tego, co od lat praktykuje spora grupka wędkarzy na mojej Wiśle - zostań milczkiem. 

Buzia na kłódkę i przynajmniej część met uchronisz przed brutalnym wyrybieniem.

Podglądany, zmień przynętę na jakieś silikonowe gówienko. Złowisz co najwyżej okonia, albo w najlepszym wypadku nic, a podglądacz zniesmaczony Twoimi wynikami pójdzie sobie, a w głowie utrwali mu się, że meta w sumie lipna.

 

 

Współczuję sytuacji. Niestety, znam ten ból.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podzielam opinie dagona, do tego przypomne to co robił krystekwolf, chronić ryby i miejsca.

Jak złapał okaz to na focie wszystko wycięte.

Ile tych boleni dostało w łeb?

Możesz jako wędkarz sprawdzić karty miejscowym, możesz wezwać policję jeżeli łamią prawo.

 

Zostaje czasem złe zachowanie.. Kamień w wodę, boombox z telefona, rozmowa z panami.

Możesz pójść w górę rzeki i spławić trochę krzaków, jakieś kłody...

Ogólnie stań się burakiem

 

Z tego co pamiętam w ciechanowskim jest spora ekipa c&r która potrafi pogonić z wody przed majem jeżeli używasz przynęt powyżej 5cm.

Tak jak napisał wuran wstąp do ssr i zróbcie u siebie taką mini ose

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Myslalem o tym .... orientujecie sie jak wyglada wstapienie do takiej straźy ?? Jakie warunki trzeba spelniac?? Mowa oczywiscie o czyms w rodzaju wolontariatu ....

Na szybko widzialem dwa...jeden podhaczony za ogon drugi wygladal na zlowionego normalnie....b

Edytowane przez pablo208
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Również staram się odpuszczać wędkowanie w miejscach, gdzie wiem, że jest ryba i mogę ją złapać na oczach "wiślanych tubylców" :D:D Na pytania czy coś bierze/brało odpowiadam zawsze, że bez szału, same maluchy :):) Krótko, zwięźle i na temat. A prawde znają tylko Ci, którzy mają ten sam tok myślenia co ja :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Podobny problem widze na wisle na odcinku Warszawskim. Tam jest problem z dziadkami lowiacymi na trupka. Po kilka krotkich sandaczy ...a wiecie jaka jest ich metoda ??Zlowioną rybe rzucają daleko w krzaki ...w razie ko troli- to nie ich . Bezkarni... podejsc jebnac w lep takiego dziada ? Nie wypada - starszy czlowiek mimo wszystko wymaga szacunku...i co zrobisz ?? Lowi bo pewnie nie ma co jesc ...bledne kolo- sytuacja bez wyjscia ??

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na pstrągach jak kogoś widzę, opuszczam odcinek. Jeśli łowie jakieś ine ryby i jest ktoś w zasięgu wzroku to jeśli juz mam coś na haku holuję bezszelestnie i odpinam w wodzie lub luzuję zyłkę aby ryba sama się uwolniła. Łowię na bezzadziory, więc bez problemu.

Standardowe hasło na zapytania czy biorą - tu nie ma ryb, bo wszystko wykłusowane. Czasem działa ;)

 

Generalnie staram się unikać ludzi. Dla mnie, kiedy zobaczę przez cały dzień jednego człeka - jest tłok i najczęściej kończę łowienie zaraz po tym, lub zmieniam odcinek. Informacje wędkarskie wymieniam tylko w małym gronie zaufanych kolegów, którzy ryb nie jedza i informacji nie sprzedają dalej.

W domu nikt nie wie gdzie jeżdżę na ryby nauczony sytuacją  jak kiedyś moja babiczka naopowiadała jakie to ryby łowię... listonoszowi :D Nosz kurde, myślałem że szału dostanę ;)

Czasami tak myślę że gdyby mi się coś tało, to nie wiedziałbym jak wytłumaczyć kobiecie żeby mnie odnalazła.. ;)

 

Kiedyś podczas hollu dużego szczupaka podczas łowienia kleni przyuważył mnie jakiś kolo. Rybę udałem że zabieram, poszedłem za zakręt i dopiero wtedy wypuściłem ;)

 

Kiedyś jednemu dziadowi łowiącemu na tarlisku płocie neciłęm kamieniami zza wału :D Wystarczająco skutecznie zeby odpuścił :D

 

Przykra sprawa kolego. Masz nauczkę żeby być mega ostrożnym. Trzeba wyciągać wnioski z błędów. Czasem się ich nie uniknie nie wiadomo jakby się starał. Ale trzeba się na nich uczyć.

Do SSR możesz wstąpić w macierzystym kole do którego należysz. Jest to banalne - pogadaj z preziem czy skarbnikiem. Skierują Cię do komendanta.

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zgadzam sie ... ale z drugiej strony osiwiec mozna i nabawic sie bolu karku -rozgladając sie ciagle na boki. Jakich czasow dozylismy :-( Naprawde trzeba byc mega ostroznym i nikomu sie nie chwalic - proste ?? NIE koniecznie, trzeba sie sprezyc i nauczyc tego zachowania. Moze to jest lekarstwo na moje "nasze" bolączki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

A tak już zupelnie serio ..chcial bym poaznac Wasze zdanie na temat , co o tym sądzicie i jakie są wasze spostrzeżenia w tej kwestii.

 

 

 

 

Serdecznie pozdrawiam Paweł

 Każdy z tych przykładów kolegów nie wział sie z nikąd , taka juz rzeczywistosc, moje grono lowiacych robi dokładnie jak koledzy wyżej , albo przestajemy łowić,albo zmieniamy mete.

 

A i ufać nie wszystkim mozna, raz poznałem chłopa nad woda, klenio-jazie i te sprawy,gosć psioczył ze nie potrafi złowić itd. zabrałem go w tedy na najlepsza miejscówke, no i złowił w końcu jazia ok 50cm, i co..? W leb od razu przy mnie . Do końca roku wyrybił miejscówke prawie do zera.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Też dziś na kondoniku pomykałem,cisza,spokój,ogólnie mało brań,ale jeden szczupły ponad 70 cm ładnie chodził,ale się spiął.

No i przyjechało dwóch gostków,to musiałem szczupłego (mały-pod wymiar) tak holować,żeby nie zasygnalizował swojej obecności,odpinałem go też w wodzie,na szczęście bez interwencji szczypiec.

A potem rozmowa,że prawie bez pobić,jakiś okonek itp.

Być może chłopaki byli w porządku,ale dmuchać trzeba na zimne,w zeszłym roku gościu mocno się zdziwił,jak puszczałem szczupaka kilka centów ponad wymiar,był komentarz,że przecież idealny na patelnię :rolleyes: .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

jak już zauważę że zostałem złapany na gorącym uczynku (przy holu na swojej miejscówce) to staram się wypiąć rybę w wodzie, jak trafi się ktoś bardziej dociekliwy i chciał by poznać wszystkie sekrety mojego ,,sukcesu'', włącznie z tym co jadłem na śniadanie to z pełnym przekonaniem odpowiadam: to? to króciak, miejsce do dupy, macham już 2 godziny i oooo taki efekt, a byłem tam.. tam 500 metrów dalej i tam to było eldorado, wczoraj komplet, tydzień temu komplet, może i dzisiaj weszły za drobnicą, właśnie idę sprawdzić....Oczywiście automatycznie ściągam swoją przynętę psiocząc na nią pod nosem i zakładam najgorszego dziada z pudełka mówiąc że tylko na to gryzie i na nic innego na tym zbiorniku mi dobra ryba nie siadła. Poprę połowy jakimiś zdjęciami z telefonu i niby puki co działa

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się przypomina sytuacja z sumem.

Mając suma na kiju spływałem z nim (paląc głupa, że nic na kiju nie mam) z 500 metrów w dół aby mnie nikt nie widział.

Kiedyś miejscowy siedząc na główce nas przyuważył i następnego dnia płynęliśmy jako szósta łódka.

Masakra jakaś, na szczęście sumki nie brały, łódki spłynęły z naszej miejscówki i jak na razie mamy spokój...

Teraz jak ktoś siedzi na brzegu pływam po prostu gdzie indziej.

Taka to smutna rzeczywistość.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dwa lata temu (chyba) pewien łowca, znany z tego, że zamieszcza często zdjęcia z rybami w sieci, pochwalił się okazem ładnego zębatego. Niestety, to co za plecami też złapał, chociaż teoretycznie nieczytelne, bo niby co tam było? Kawałek brzegu, trochę wody. W sumie niczego nie widać. A jednak. 

Przez długie tygodnie obserwowałem później korowody łodzi (dosłownie) dokładnie w tym nieczytelnym z pozoru miejscu ze zdjęcia. 

Obserwują nas nie tylko nad wodą. ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W razie wpadki (i pytań: po coś pan go wypuścił! takiego smacznego!) to wszystkie ryby które wróciły do wody to mają tasiemca i posocznicę (nawet bolenie) - "Panie strach to jeść!!! jeszcze na patelni robaki z mięsa wyłażą!!!" 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowimy w marcu ze znajomym w miejscu w którym zazwyczaj są okonie.

Jakieś brania są choć do stanu euforii daleko.

Jak na przeciwnym brzegu pojawił się znany mi miejscowy trokarz, krocząc dumnie niczym paw z piweczkiem w ręku i nosem wskazującym jednoznacznie iż mocniejsze trunki nie są mu obce, momentalnie zaczynamy łowić TAK aby nie złowić, bez sensu rzuty i prowadzenie przynęty.

Robimy dłuższe przerwy na pogaduchę a w końcu zwijamy manatki i idziemy dalej, ważne że typek widział że nieudaczniki nic nie łapio, inaczej na drugi dzień mamy tam łowiecki festiwal czerwononosych -_-.

Jak przechodzę na inne miejscówki to i przynęty odpinam, jeśli będę przechodził wśród innych łowiących.

 

Dla mnie zasada jest prosta, szanuję swoje miejscówki i nie chlapię jęzorem na lewo i prawo co i gdzie pływa, niestety trochę to przykre bo w normalnych warunkach człowiek chętnie podzielił by się wiedzą co i gdzie, na co złapał, w jakich warunkach, stanie wody etc. Owszem informacjami mogę się podzielić, ale z ludźmi do których mam zaufanie, w innym przypadku nic nigdy nie bierze.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety znam ten ból.Na łowisku na którym najczęściej wędkuje miałem kiedyś taką sytuacje że złowiłem szczupaka ok 60cm,wyhaczyłem go i wypuściłem,kilka minut później złowiłem kolejnego trochę mniejszego i też wypuściłem.Następnego dnia w tym miejscu stały już żywcówki a od ich właścicieli usłyszałem że jak jestem taki głupi żeby nie zabrać takich ryb to oni zrobią to za mnie.Niestety w kole do którego należe jestem uważany za dziwaka bo wypuszczam ryby a większość ludzi wędkujących na tym zbiorniku zabiera wszystko co tylko się da. Uważam że jakbyśmy się nie starali to i tak ktoś zawsze dojrzy gdzie zostały złowione jakieś fajne ryby i nic na to nie poradzimy dopóki nie zmieni się tok myślenia większości wędkujących.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wytłumaczcie tym gościom że to oni sa winni, a nie klusownicy, wydry, kormorany i za małe zarybienia...

Nawet żeby codziennie wpuszczali świeże ryby, to po prostu przyjadą w "większej kupie" i i tak wyżrą wszystko narzekając dalej na wszystkich innych...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dlatego trzeba dzwonić za każdym razem jak się widzi coś niezgodnego z regulaminem. Zapłaci raz , drugi i jak go zaboli w portfelu, to na drugi raz będzie myślał może inaczej. Niestety dużo "wędkarzy" ma problem z włączeniem myślenia, liczy się tylko aby zapchać zamrażarkę, a jak nie wejdzie to kot zeźre. U siebie tępię takich gumofilców. Przeważnie dostają tylko raz mandat, później ich już nie widzę. Ale do mnie na łowisko policja ma piękny dojazd. Na pocieszenie, jest coraz więcej młodych, którzy już takimi kategoriami nie myślą, tylko stosują C&R. ich wynagradzam - dostają w prezencie riperki :)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wytłumaczcie tym gościom że to oni sa winni, a nie klusownicy, wydry, kormorany i za małe zarybienia...

 

Chyba łatwiej by było przekonać wydrę i kormorana , do wypuszczania ryb , niż tych mięsiarskich bez mózgów.

 

 

Jak widzę nie znanego mi wędkarza staram się nic nie złowić. Jeśli pomimo tego coś się uwiesi , jak najszybciej uwalniam rybę nie wyjmując jej z wody.

Na pytania typu "No jak , tam brały?" , zawsze odpowiadam "Słabiutko, straszna nędza".

Edytowane przez pisarz
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakis czas temu natknąłem się w necie na historię o niedalekim mi łowisku koło Młochowa. Stary zarośniety staw. Nikt tam sie nie spodziewał duzych ryb.  Dwóch gości zaczeło łowić piękne szczupaki. Takie 80-100 cm. Część niestety zabierali.

Ukrywali swoją miejscówkę skrzętnie. Ale kiedyś przypadkowo autokar z masą rybożerców zauważył hol ładnego szczupaka. W następnych dniach było gęsto od żywcówek.

 

Wiele lat po tym zdarzeniu które opisałem powyżej spędziłem nad tym stawem kilka godzin w ciagu dwóch dni. Cieżkie łowisko. Płytkie , zarośnięte i zakrzaczone. Ale pierwszego dnia w ciagu pół godziny obdarzyło mnie pięknymi okoniami w ilości 3 sztuk w rozmiarze 35+.

Drugiego dnia juz nic sie nie uwiesiło. Ale wiem, że one mogą tam być...

Oczywiscie wszystko pod osłona nocy...

 

Gwoli wyjaśnienia, na opis w necie trafiłem już po polowaniu na okonie. Korci mnie żeby tam zajrzeć, ale wolę szczupaki....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...