Skocz do zawartości

Snobizm, czyli czy kupować drogi sprzęt.


sierżant

Rekomendowane odpowiedzi

Zaraz, zaraz,......, chyba mi się klawiatura "omsknęła" i temat przeskoczył, bo gdy zaczynałem czytać było o drogim sprzęcie w kontekście snobizmu ... :huh:, a coś mi się wydaje, że zaraz, jak zwykle ugrzęźniemy w awanturze n/t  C&R i ekologii, po drodze ekskomunikujemy myśliwych.....,a może i do Holocaustu dobrniemy ????

 

Do rzeczy. Bywa, że ulegam wędkarsko - snobistycznym pokusom, tym bardziej odkąd zarzuciłem wszelkie inne metody na korzyść muszkarstwa, które ponoć już ze swej istoty jest snobistyczne. Producenci sprzętu muchowego chyba także doszli do wniosku, że ich potencjalni klienci to znudzeni panowie w wieku zdecydowanie dojrzałym, których podstawowym problemem są uporczywie nawracające natręctwa co mają zrobić z nadmiarem gotówki ;) . Za przykład niech posłużą choćby ceny dobrych czy bardzo dobrych muchowych kołowrotków, które już w klasach niewielkich #3-5 ( dla niewtajemniczonych mniej więcej odpowiednik lekkiego spinningu) ciężko kupić poniżej 1000 zł., a bez większego problemu można się zbliżyć do kwoty około 2000 zł. Warto tu dodać, że w klasach wyższych ceny szybko rosną i np. w #8-10 prawie się podwajają. Gdy spojrzeć na kołowrotek muchowy i "zgłębić" mechanikę jego działania  ciężko to pojąć......., ale .... No właśnie jest owo "ale". Topowe młynki to najczęściej produkcja "nieazjatycka", głównie USA, czasem Szwecja, Islandia, a więc wiadomo, że koszt pracy znacznie wyższy. Technicznie, designersko, na ogół dopieszczone niemal perfekcyjnie i wreszcie to co w topowych młynkach muchowych czyni główną różnicę to przepaść jakościowa (pomiędzy tanimi i drogimi) w sprawności hamulca, a to już walor czysto użytkowy.  Mam takie dwa topowe kręćki - w gablocie nie spędziły ani chwili, a ich walory użytkowe ciężko przecenić. Pewnie mogłem kupić taniej kołowrotki o zbliżonych parametrach jakościowych, ale nie ukrywam, że dla mnie jakimś fetyszem było "Made in USA", świetny hamulec i dożywotnia gwarancja. Skoro jednak pierwszy z tych kołowrotków przez prawie rok nosiłem codziennie do roboty jak najcenniejszy skarb (teraz też mi się zdarza) to ewidentne potwierdzenie, że w tym zakupie tkwił element snobistycznego gadżeciarstwa,.....choć nie wiem czy snobizm jest tu adekwatnym określeniem skory w robocie i tak nikt tego nie docenia, a nad wodą skupiam się na czymś innym niż eksponowaniem sprzętu. 

Kupiłem też wypasioną, bardzo drogą wędkę muchową, do której czaiłem się ze 2 lata i muszę przyznać, że jest to coś absolutnie fantastycznego i nawet ja, przy moim niewielkim doświadczeniu flyfishingowym dostrzegam jej wyraźną przewagę nad innymi, także wcale nietanimi, kijkami.

 

Robert.

 

 

Robert- ales sobie pieknie wytlumaczyl  drogie zakupy :)

 

Kupic dobry kolowrotek z bardzo dobrym hamulcem ponizej 1000 zl to zaden problem, ba idzie cos takiego kupic za polowe ceny. Nie bedzie zdzielane w jankeskim kraju ale zrobi taka sama robote. Hamulce przeszly duza ewolucje i obecne zamkniete konstrukcje oparte na carbonie i stali sa wystarczajaco dobre. Uwazaj tez z tymi Hatchami, ponoc dosc delikatne sa tzn jak sie wypierdzielisz na jakis kamulcach i uderzysz nim o cos potrafia sie odksztalcic i d..a :( Do mnie tlumaczenie typu: kupilem bo chcialem, bo mi sie podoba duzo bardziej przemawia niz tlumaczenie o zaletach w porownaniu do innych. 

 

Jak juz wspominal @Kardi najgorsze co moze byc to pospiech i napalenie sie na cos juz i teraz. Planujac odpowiednio do przodu mozna bardzo duzo zaoszczedzic, okazje trafiaja sie non stop. Ja na przyszly rok mam zaplanowane dwie wyprawy na solanke, w planach rozne  stworzenia je zamieszkujace i dajace sie zlowic na muche jak GT czy moze nawet tunczyki, w jednej mozliwej lokalizacji daje sie ponoc nawet marlina z plazy trafic. Takie lowienie wymaga niesamowicie mocnego sprzetu, o ile wedki mozesz kupic za niewielkie pieniadze chociazby od TFO to kolowrotkow gwarantujacych udane lowienie jest bardzo malo, robiac to z zapasem kupilem na przyklad powystawowego Loopa Opti Big za ciut ponad tysiaka ( w sklepie kosztuje ponad 2.5 tys) czy nowke Islandera LX 4.5 za 810 zl z wysylka na aledrogo ( ten na mniejsze ryby ze wzgledu na korkowy hamulec) zamiast placic 800 dolcow w US. Siedzial tam od dobrego tygodnia, chetnych bylo brak. Reszte kreciolkow tez zawsze dalo sie kupic w dobrych pieniadzach, najpierw nowki ze stanow jak dolar kosztowal 2 zl, wielu znajomych zrobilo sobie zakupy i po 7-8 latach dalej lowia na ten sprzet, Lamsona Litespeeda 3 trafilem za 100 funtow, nowke. Wystarczylo poczekac. W najlepszych cenowo czasach jednoreczna wedka Sage,Winstona czy Scotta  zbrojona na blanku szlo sie zamknac w 1100-1200 zl, teraz jest to nierealne. Ja korzystam ile moge z wysokiego kursu funta ( w tej walucie dostaje wyplaty) bo co bedzie za jakis czas nie wiem.

 

 

Producenci sprzetu muchowego poszli ciut za daleko ze swoimi cenami, wielu jak Hardy zaplacilo najwyzsza cene tzn musieli sprzedac firme, kilku zaczelo reagowac odpowiednio wczesniej jak Danielsson wprowadzajacy sprzedaz bezposrednia jaka i w planach ma Sage od 2016 ( sam jestem ciekawy jak to bedzie dzialalo ale jesli zrobia jak Danielsson i beda sprzedawali poza US bez podatkow to bedzie super). Coraz mniej wedkarzy decyduje sie placic ponad 7-8  tysiecy zl za dwureczny kij lososiowy zas jak juz kupia to trzymaja jakis czas a nie za rok nowy model. Dodac nalezy do tego europejska mafie sprzetowa kontrolujaca jebitnie wysokie ceny u nas, ich czasy nadchodza takze, juz niedlugo :)

 

Pozdrawiam,

 

Bitrut

 

P.S. Robert- jak masz Hatcha 5+ to daj znac- jest szpula zapasowa do kupienia za smiesznie male pieniadze

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jasne, że kupować

 

1. Bywa, że chętnie bym wrócił do starego Cardinala C4 na pstrągach.

2. Ruski śmigają Loomisami a ja nie ?????????? Co. Że niby ja gorszy????? :ph34r:

3. Bo jest i basta.

4. A po co żyć, jeśli nie można sobie radochy sprawiać (niekoniecznie nawet związanej z naszym hobby) ;)

5. Że co. Że niby "ściana"? Nigdy.

Zawsze zostaje zmiana na casta, muchę, zakup brakującego w arsenale "nano" lub nawet, z niższymi jeszcze przedrostkami.

A jeśli już zdążymy absolutnie wszystko? Niiie. To przecież nie jest możliwe :lol:  :D  :lol:

 

Na koniec...... zawsze możemy sobie skrycie, o "własny" odcinek wody zadbać.

 

 

1) Ja bym nie chcial wracac do Cardinali, brzecza nad woda, chodza wiadomo jak, swiat poszedl do przodu, jak ktos sie boi ze mu na cale zycie kreciolek nie starczy to idzie znalesc chociazby TP'98 w idealnym stanie czy jakis nowszy SW,dokupic przekladnie inne pierdoly na zapas i po sprawie.

 

2) Ruski i Polaki plus jakies pojedyncze egzemplarze w innych krajach. Nigdy w UK czy Szwecji nie spotkalem wedkarza ze Stelka, teraz Polakow sie najechalo to i szanse wieksze chociaz ludzi unikam. O ile w UK jeszcze sporo ludzi lowi na dobry sprzet muchowy i czasem trafiaja sie jednostki z czyms unikalnym i slicznym to w Szwecji zawsze mielismy najlepszy sprzet ( w sensie w teori najlepszy bo my Sage, Winston, Thomas&Thomas czy Scott z odpowiednimi do nich kolowrotkami a oni czasem jakis starszy Sage badz Guideline/Loop), w tym roku jakis dzejdiem sie trafil i mial najnowszego switcha Sage)

 

3) Tak, prawda ale nie zawsze owa jakosc jest proporcjonalna do ceny jaka musimy zaplacic

 

4) Wszystko ok tylko napisac, ze sie podoba, ze kolorowe, ze swieci albo ze tak bo tak zamiast dorabiania filozofi ze bez tego nic nie zlowimy

 

5) Pozostaje gra w bierki, picie piwa przed telewizorem a najlepiej przejscie na muche i krecenie przynet samemu, czasu nigdy nie bedzie za wiele :) :) :) 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mozna kupic za 500-600zl Emblema z czy Turka x, ew. TP 98 " i lowic tym "czyms zbyt ciezkim i topornym ;) " jak sie o nie chociaz troszke, zadba to moga sie znudzic ,jesli chodzi o kije to to tu technologia niesamowicie goni nowe konstrukcje sa lzejsze czulsze jakies "powabniejsze" czy trwalsze tego nie wiem, wiem jedno nowe kolowrotki do 1 000 zl,z topowych "stajni" takie jakies 'plastikowo tekturowe" ;) nie obrazajac czarnuchow czy emblemow :D poprostu trzeba kupowac z glowa,wiem latwo sie mowi ,jak popatrze na swoje nietrafione zakupy ,ktore leza za szafa to............................ ;)

Edytowane przez PocoLoco
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupujemy drogi i topowy sprzet bo biednego nie stac na tanie śmieci. Angol czy Szkot wyrzuci bez żalu po sezonie sprzęt na ktory Polak ciuła. A jak ciuła to też mysli jak kupic na lata i dobry.

Co do dorabiania filozofii - jedni muszą, inni nie. Ważne żeby łowić komfortowo i z zadowoleniem. Ja już do spina UL/L/M nie założe nic poza shimano. Do gruntu mogę mieć teleskop za 100zł, i Okumę. Bo taknłoqię sporadycznie. A to co na pstrągi - idę w wysoką klasę żeby mieć komfort i radość z łowienia. Nie dla skutreczności bo to zależy od umiejetnosci i wiedzy. Dla czasu na obserwację wody a nie kolowrotka czy nie plącze żyłki.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 miesiące temu...

Ja wartościuje sprzęt w zależności od tego, co kupuję. Kij, kołowrotek, plecionka, przypon, przynęty - nie ma co oszczędzać, bo wk*rw potem ogromny, gdy tracimy piękną rybę. Inaczej natomiast podchodzę np do okularów, czy spodniobutów albo miarki. Okulary zawsze "walają się" po samochodzie, a dodatkowo dużo chodzę po krzakach albo noszę je w kieszeni kamizelki. Wszystko razem sprawia, że jakie by nie były, długo nie pożyją. Podobnie kariera spodniobutów trwa max dwa sezony. Miarka w czasie brodzenia często ulega zamoczeniu - łatwo się domyślić, że nie pomaga jej to, a wręcz szkodzi :-)

 

Myślę, że "snobizm" zaczyna się, kiedy wędkarz kupuje coś "na pokaz" albo kierując się jedynie względami finansowymi - "droższe znaczy lepsze", a nie użytecznością...

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się wydaje że jak kogoś stać na dobry sprzęt to to nie jest snobizm.

Chyba zależy to od wymagań wędkującego. Załóżmy że mógłbym kupić kołowrotek za 2-3tys a wędkę za 1,5 ale po co? Na rybach w porównaniu z innym jestem b. rzadko bo ledwo przekraczam 30 wędkodni w roku. Czy kołowrotek i wędka w takich cenach zwiększą mi ilość brań? Nie znaczy to że używam sprzętu kupionego od sprzedawcy z bazaru ale to co mam w zupełności mi się sprawdza ............... szczególnie przy moich gównianych wynikach  :unsure: .

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Są dwa powody kupowania topowego sprzętu:

- podniecanie się logo znanej firmy (snobizm)

- jak najlepsze dopasowanie się do warunków na łowisku i sprzęt dający większą pewność siebie w konfrontacji z rybami, czasem, wodą itp. (co czasami kosztuje więcej)

 

Powód pierwszy jest idiotyczny, powód drugi to czyste wędkarstwo i doskonalenie się łowcy.

 

Spotkałem na rybach przedstawicieli obu gatunków. Z pierwszymi nie można pogadać za bardzo o przyrodzie, drudzy przyrodą żyją - nawet jeśli na sprzęt wydali majątek. Ważne są motywy, a tego po "szacie" nie widać. Trzeba poznać człowieka... a zawsze warto być człowiekiem ;-)

  • Like 10
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mi się wydaje że jak kogoś stać na dobry sprzęt to to nie jest snobizm.

Też uważam że posiadanie drogiego sprzętu wędkarskiego to nie snobizm tak samo jak posiadanie drogiego auta, zegarka czy innego sprzętu.

Często drogi markowy sprzęt jest bardziej trwały , lepiej wykonany ,lżejszy itd ...

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Snobizm....pewnie tak...tylko czy to cos zlego w przypadku kupowania drogiego sprzetu? Mam sporo sprzetu z górnej półki.Róznego...megabass, hardy, daiwa, shimano...klejonki. Cieszy mi to wszystko oczy i dłonie nawet jak nie jade na ryby. To częśc tej pasji, ktora mam od kiedy pamietam.

Katalog abu z bodaj 76 roku był moją "biblią". Druk sie starł od ogladania ;) Teraz czasem jak trafie to kupie sobie cos z tamtych lat abu. Cardinale 33,44 itp...to był wtedy top.

Nadal sa użytkowo jak najbardziej....ale pisanie, że sa lepsze od stelki to naduzycie. To inne zupełnie krecioły, ktore dzieli przepasć lat.

To samo mam z Hardym. katalog z 1992 roku...dla mnie najpiekniejsze muchówki i kolowrotki ever. Wlasnie czekam na golden prince 5/6  i na sovereign 5/6/7. Aż mnie nosi z radochy.

Pracuje, zarabiam i decyduję na co wydaje i ile.

Ludzie zbieraja znaczki (czesto drogie) zegarki itp...mozna i sprzet wedkarski kolekcjonować.

bywa, że sprzet w aucie jest wiecej wart niż to auto...tylko co z tego? Samochód to jakieś dobro nadrzedne, cel zycia czy co? To blacha na kółkach i ma dupsko wozić....co za róznica, czy ktos wyda na alusy

czy na kolowrotek? Alusy sa ok a stelka nie?

Czasem kupie też jakąs tanioszkę bo mi wpadnie w oko....

Bardzo lubię zestaw stella  2500/2015 z kijaszkiem twin power zander 270 z 90 roku (przezbroiłem bo przelotki oryginalne to masakra) za 300 zł. mezalians? Moze, ale mi pasuje. A w kącie stoi nowy st crix legend elite za 4 razy wiecej ...stoi i tez oko cieszy ;)

Generalnie nie widze potrzeby tlumaczenia się DLACZEGO.

Opdowiedź jest jedna w moim przypadku...bo lubie, chce i mogę.

lecim z kupowaniem dalej...obecnie faza muchowa ;)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Faza muchowa powiadasz...... To tu dopiero szykują się wydatki . Mam ją już (dopiero- jak kto woli) trzeci sezon. Mam trochę sprzętu klasy "top" i cieszy mnie to, tym bardziej gdy okazuje się, że wartość użytkowa to też "top". Niestety nie zawsze wysoka cena i ogólna opinia znajdują potwierdzenie w subiektywnie pozytywnych odczuciach. Mam taki jeden kijek....... i niestety jest to Hardy (Zenith), który mi nie leży. Parę lat lemu gdyby mnie ktoś zapytał ile to drogo za wędkę ...... powiedziałbym, że 600 - 800 zł. Gdyby ten sam rozmówca powiedział, że za wędkę, co waży niespełna 70 g i mierzy 274 cm można wydać dobrze ponad 3 tys. zł. pewnie zaleciłbym mu wizytę u specjalisty (wyszłoby znacznie taniej). A jednak ..... Wywaliłem kupę kasy na wędkę Orvis Helios 2 w klasie 4, użytkuję ją prawie rok, nałowiłem się oporowo i nie wyobrażam sobie czegoś lepszego. Mam też kilka muchowych kołowrotków, w tym dwa z najwyższej półki o absolutnie genialnych parametrach hamulców i świetnym wykonaniu. Uwielbiam je, ale muszę przyznać, że uważam, iż nawet magiczny napis "Made in USA" nie do końca uzasadnia koszmarną cenę dorównującą lub wyższą niż w znacznie bardziej złożonych technologicznie młynkach spinningowych czy castingowych, także topowych producentów. Co zrobić..... jak najdzie mnie imperatyw typu muszę to mieć..... albo kupię, albo trochę pocierpię i w końcu i tak kupię . Skoro od lat ciężko i uczciwie na to zapracowałem też nie widzę powodu by się z tego tłumaczyć , a tym bardziej wstydzić.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aero, mam 2 made in Japan -Susteina i .....Aero :P ale obydwa skończyły 25 lat B) i pewnie nie chodzą jak nówka sztuka Stella.

Jeśli chodzi o auto to w moim przypadku mam wymagania i to wysokie :rolleyes: , auto ma jeździć i oglądać warsztat raz w roku przy wymianie filtrów i oleju. A pierdoły ze skrótami, alusy czy radio z super głośnikami są zupełnie zbędne, jak są to dobrze jak nie ma to drugie dobrze. Od 25 lat jeżdżę jedną marką i tak już zostanie.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

u mnie faza muchowa to raczej klejonki, szklaki i plastiki hardy ale z lat 90 tych. odpowiada mi ich "ciepła" akcja. Nie musze za wszelka cene wywalac calego sznura z podkladem ;) Wszelkie nowowczesne konstrukcje mi nie lezą, za hardego z nowej produkcji nie dam 1000 zł...ale za de luxa juz tak ;)...lubię kontemplować rzuty, bawić sie nimi. Szybkie kije do tego ten nowoczesny design...nie moja bajka.

Nie trawie dzisiejszych gniazd do kolowrotkow, ochanstu plastrów wszelkiej masci mieonego korka na rekojeści etc.

Pamietam jak pare lat temu kupowalem jakis kij orwisa we wrocku, pokaali mi cos w klasie 2 jakis super hiper mega -naj naj  ponoć. Pomachalem, poszedlem do auta i przynioslem im dla porównania hardy sovereign w klasie 2...nie było dyskusji ;)

 Co do auta...tez mi nie jest wsio ryba czym woże sprzet...dlatego kupilem forda expedition, jest na ryby jak znalazł...nie ogranicza mnie przestrzen ładunkowa ;)

Edytowane przez aero
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dbam o sprzęt i bardzo się z nim zżywam. Nie mam arsenału, przeciwnie, tylko to, co jest mi nieodzowne. Pierwszą swoją wędkę z pracowni nabyłem bardziej z ciekawości niż potrzeby - nabyłem budżetowego ultralightowego blaasa SLF i... Rozbudził on moje potrzeby, pokazał inny świat. Wyjechałem do Anglii, tuż przed wylotem zamówiłem kij, tym razem bez kompromisów. Co w rodzinie to nie zginie. :) Stary Blaas trafił w ręce mojego przyjaciela i najlepszego dłubacza okoni w okręgu. Ogromnie mnie ucieszył, gdy ostatnio powiedział, że dla niego to kij kompletny, że przypomina mu o naszych wspólnych wypadach, i że w niedalekiej przyszłości także pierwszy raz zamówi coś u rodbuildera. Lubię mieć świadomość, że to, czego używam, przez lata nie zawiedzie, że ktoś, znany mi z imienia i nazwiska, włożył spory wysiłek, by tak było i że - czysto subiektywnie - pozwala mi stawać się lepszym wędkarzem. Lubię też unikatowość przedmiotów, tak, może i jest to snobizm, ale taki, który zamykam w czterech ścianach. 

 

Inna sprawa z kataryną. Przed trzema dniami sposobiłem się do zakupu nowego telefonu, szybko odparowałem tę myśl. Za te pieniądze mogę mieć Stellę i ją przywiezie mi Czerwony nieco przed czasem. ;) Snobizm? Nawet gdyby... Tutaj, gdzie mieszkam, optyka jest zupełnie inna. 4 dni pracy z nadgodzinami i mogę brać. Zarabiam co najwyżej średnio. I to jest piękne. Wszystko na wyciągnięcie ręki, gdy tylko się chce. 

Edytowane przez Dawido
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mysle, ze to jest klucz...to co dla nas jest snobizmem bo drogie...dla niemaca czy szweda jest po prostu nieco droższą alternatywą.  Ktaryna za 2 tys to ok 500 ojro...czyli powiedzmy 1/4 niemieckiej wyplaty. A nawet 1/6 zalezy od landu i wykonywanej pracy.

My po 50 latach komunizmu mamy mega głód "luksusu" wyssany z mlekiem mamy...oni nie ;) Przyzwyczaili sie do tego, że mogą bez wypruwania żył kupic to co im pasuje.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Motoryzacja to też nie moje klimaty. Ma być bezawaryjnie i bezpiecznie ....., choć z drugiej strony w dzisiejszych realiach to spore wymagania. Kupno nowego samochodu nie jest w stanie sprawić mi radości choćby porównywalnej z nowem "kręćkiem" czy wędką. Muchowo zupełnie odwrotnie - jestem podekscytowany każdym zakupem, choć w moim przypadku tylko nowoczesne kije i kołowrotki. Tradycyjne wędki typu "full" kompletnie nie moje klimaty, po prostu nie umiem nimi łowić.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tez tak mam, auto mnie cieszyło miesiac czy dwa...nadal je lubię...ale muchówka hardy kupiona w 1992 roku, za chore pieniądze, nadal powoduje u mnie szybsze bicie serca, ze tak romantycznie napiszę.

Mi faza nowoczesnosci jesli o muche chodzi totalnie przeszła. nad wodą najczesciej laduje z klejonką...;)

Odwrotnie jest z castem czy spinem...choć to chyba kwestia tego, że nie posiadam odpowiednich lepideł do tych metod ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czy kupować drogie przybory wędkarskie? Czy to ma sens? Ot, dylemat.

Ja jednak myślę, że tak.

 

Po pierwsze drogi i bardzo drogi sprzęt kupują na ogół ci, którzy mają nadmiar gotówki.

Ktoś zastanawiający się, czym jutro posmarować chleb dzieciakom, nie wyda na wędkę czy kołowrotek dwóch tysięcy złotych, to chyba oczywiste?

Natomiast wędkarz zamożny zrobi zakup i będzie się cieszył z posiadania czegoś fajnego, czegoś, co nie każdy może mieć.

Co to daje, poza indywidualną radością nabywcy?

Ano to, że wrzuci do obrotu pewną kwotę, co wyjdzie na dobre handlowcom, producentom ( no, raczej nie rodzimym), spowoduje ożywienie gospodarcze, same pozytywy. Pieniądz ma krążyć, pracować.

Zresztą, zasadniczą przyjemność z posiadania forsy ma się z wydawania tejże, choć podobno są tacy, którzy wolą przed snem przeliczyć zasoby i w błogości zasnąć, śniąc o depozytach bankowych...

 

A łowca będzie się czuł nad wodą bardziej komfortowo, łowiąc sprzętem z górnej półki, co, nawiasem pisząc, raczej nie odbije się na wynikach połowu, ale to przecież nie najważniejsze.

 

Co sądzicie?

 

Ach, zdaję sobie sprawę, że słowo "snobizm", użyte w tym kontekście, jest niezbyt fortunne, ale inne nie przyszło mi do głowy :).

Jasne, że ma sens:

- wędkowanie fajnym sprzętem sprawia przyjemność, jest łatwiejsze, bardziej cieszy,

- hmmm... czy nie bycie bogatym gościem uniemożliwia drogie zakupy? niekoniecznie, zawsze można pokombinować, przyoszczędzić itd, znam tzw określenie: "okres pasztetowo-kaszankowy"

- jak dla mnie samo posiadanie fajnych rzeczy sprawia przyjemność,

- jak to ktoś kiedyś napisał na FFF: "może nie będzie Cię stać na najdroższe auto, ale nawet droga wędka może być w zasięgu ręki/portfela",

- co zawsze powtarzam ja: "hobby musi być drogie :-)",

- a jak mawia kumpel z roboty: "Inwestycja w dobry humor jest zawsze inwestycją trafioną"

- czy to snobizm? może, ale jak dla mnie z pozytywnym brzmieniem, jak dla mnie niezrozumiałe jest kupowanie drogich ubrań (90% moich pochodzi z taniej odzieży, nie licząc tych do turystyki :-) )

- kiedyś rozmawiałem z kumplem odnośnie sprzętu muchowego: kolejna wędka, kolejny kołowrotek, linka, materiał.... i raczej droższe niż tańsze. Stwierdziłe, że to chyba problem umysłowy i chyba trza zacząć się leczyć, na co on powiedział: "Próbowałem, ale terapia wychodzi drożej niż nowy sprzęt :-)"

Edytowane przez domeldoom
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

"Nie stać mnie na tanie rzeczy" - powtarzał mój dziadek, przedwojenny majster i podoficer. I kupił telewizor czarno-biały, ale z jakością obrazu jak brzytwa, zamiast kolorowego Rubina. Rubiny wybuchły, a ten Neptun dalej działa.

Sama radość z posiadania fajngo sprzętu jest czescią hobby, i nieraz łapię się za rękę żeby nie kupić czegoś niepotzrzebnego, ale dobrego. Na naszej giełdzie wisi kijek spinningowy Hardy, travel jak lubię, ale za krótki i zbyt "uniwersalny" na moje potrzeby.

I co jakiś czas liczę "zaskórniaki", bo to jednak Hardy... Na ciul mi potrzebny zresztą. Dwa dobre kije za to kupię. Ale Hardy.. No kurka, opanuj się, Mikado też robi fajne kije. Ale to Hardy... A nowy krecioł byś kupił? Ale Hardy....

 

:)

Edytowane przez etherni
  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 tygodnie później...

Mój kolega zarabia poniżej 2 tyś. zł , a w tym roku kupił sprzęt: łódkę z przyczepą , echo Garmin , silnik Minn Kota , kręcioły Daiwy , patyki Xzogi za całość wydał już 10 tyś. zł.Ja w tym roku troszkę mniej od niego wylałem kasy na sprzętomanię. Kto raz spróbuje lepszego sprzętu , nie chce wracać do dziadostwa , chodź z rybami w naszym kraju coraz gorzej  :) . Wędkarz nawet jak ma już sprzęt to jeszcze przydałoby się to , tamto  i jeszcze to.

Jest jeszcze grupa ludzi co nie kupią drogiego sprzętu , bo szkoda im kasy , a karta musi się wrócić i mięso w lodówce , więc wybierają kołowrotek do 100zł i chcą by to był dobry sprzęt :D, bo wolą pchać kasę w auta , lub mieszkania.

Edytowane przez Kajtelek2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 tygodnie później...

Panowie zakup sprzętu z ( pułki wyższej ) to choroba nieuleczalna nie ma znaczenia czy zarabiasz  1300 -  5.000 pln, Zawsze  znajdzie się  grosz na  nowe kochane zabaweczki, :D  gorzej to zanosi  nasza  żoneczka    :lol:  :lol:  :lol:  :lol: Choć  nie każda  .Pozdrawiam . 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...