Skocz do zawartości
  • 0

Wpływ wielkości kotwic na pracę woblera


Guzu

Pytanie

Witam

 

Pozwalam sobie zalozyc watek troche ogolny, w ktorym mam nadzieje bedziemy mieli okazje wymienic sie doswiadczeniami w takiej materii.

Otoz chodzi o wplyw kotwic na prace woblera.

Przy roznych okazjach nad woda, w zaleznosci od przynety i potrzeb, stosuje rozwiazania typu zamiana kotwic na wieksze (zeby przyneta osiagnela drobniejsza prace). Innym z patentow, ktory wielokrotnie potwierdzil swoje funkcjonowanie jest, przy malych przynetach, zastapienie przedniej kotwicy sporym koleczkiem lacznikowym. Co w ten sposob zyskuje ? mniejsza zaczepowosc przynety podczas oblawiania kamienisk . 

 

A jak jest w trollingu ? Czy zastosowanie mniejszych o rozmiar kotwic spowoduje, ze wobler zejdzie glebiej, niz na tych oryginalnych ? 

 

ZAWSZE zmieniam kotwice przynetom, ktore stosuje podczas trollingu sumowego. Stosuje wowczas Owner ST 66. Grube. Masywne. Zabijaja prace delikatniejszych przynet. Jesli zastosujemy kotwice w rozmiarze oryginalnym. Dlatego na przestrzeni lat wypracowalem sobie system upraszczajacy - stosuje kotwice w rozmiarze 4 lub 1. 

Zadnych innych. Jesli z jakis powodow przyneta wymaga innych kotwic...to nie stosuje tej przynety. Skrajne podejscie. Wiem.

Przynety typu Hornet 9 czy Rapala Shad Rap DR 9 zbroje w 4ki. Nawet nie wiem jakie oryginalnie byly przy tych przynetach.  Nie wypowiem sie zatem jak to sie ma do skutecznosci na oryginalnym zbrojeniu. Bo nigdy nie lowiem na tym oryginalnym...

 

Wiele konstrukcji (Rapala F11, HJ12) przezbrajam rezygnujac rozmyslnie z 3 kotwiczek. Zbroje w dwie (w rozmiarze 4 lub 5) i na przednie uszko dokladam dodatkowe kolko lacznikowe. 

 

Jak widac patentow jest wiele i chetnie poznam Wasze doswiadczenia plynace z sytuacji nad woda :)

Pozdrawiam

 

 

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

zastosowanie innych kotwic zmienia pracę woblera, jak to mówią "praw fizyki Pan nie zmienisz"

tu kawałek wykładu o pracy woblerów http://www.fishermann.pl/index.php/artykuly/18-woblerze-cos-ty-za-jeden-cz-2, co prawda głównie chodzi o ster, ale kotwice mają wpływ na wyważenie woblera a więc i jego ustawienie w wodzie

tu film jak różne ustawienie obciążenia wpływa na pracę woblera

 

 

 

Najlepiej kup wobler, zobacz jak pracuję z oryginalnymi a potem zmień i porównasz z tym po zmianie

Zaś co do przezbrajania z trzech kotwiczek to chyba u nas w Polsce takie prawo że nie można mieć trzech kotwic na woblerze, przynajmniej na wodach gdzie obowiązuje RAPR (IV.1.c)

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

A co jeśli masz zaczep? ST66 raczej się nie podda nawet gdy sięgniemy odczepiaczem. Ja w tym roku przerobiłem temat kotwic tzw. tymonówek z forum. Piekielnie mocne, ostre ale gdy złapiemy zaczep nie do odgięcia. Na jednej wyprawie urwałem...4 odczepiacze.

 

Na zaczepy nie ma mocnych.

Kiedys na Ebro probowalem uzywac odczepiaczy. Na lince. Na tyczce nawet.

Skonczylo sie ucinaniem tego na lince, a tego na tyczce polamalem (tyczke).

Ostatnie lata trollinguje mniej. Rowniez mniej "na styk". Po prostu jak wiem, ze w lowisku jest 4 metry to zakladam przynete na max 3.5. Oszczedza to nerwow.

Walka z zaczepami na zestawie z plecionka 65 lb jest bardziej meczaca niz hol dwumetrowych ryb.

 

 

Kotwic, o ktorych piszesz, uzywam z powodzeniem na pstragi i bolenie. W rozmiarze 4 i 6.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

zastosowanie innych kotwic zmienia pracę woblera, jak to mówią "praw fizyki Pan nie zmienisz"

tu kawałek wykładu o pracy woblerów http://www.fishermann.pl/index.php/artykuly/18-woblerze-cos-ty-za-jeden-cz-2, co prawda głównie chodzi o ster, ale kotwice mają wpływ na wyważenie woblera a więc i jego ustawienie w wodzie

tu film jak różne ustawienie obciążenia wpływa na pracę woblera

Najlepiej kup wobler, zobacz jak pracuję z oryginalnymi a potem zmień i porównasz z tym po zmianie

Zaś co do przezbrajania z trzech kotwiczek to chyba u nas w Polsce takie prawo że nie można mieć trzech kotwic na woblerze, przynajmniej na wodach gdzie obowiązuje RAPR (IV.1.c)

 

Ciekawy link. Dzieki.

 

Tych modeli woblerow, ktore fabrycznie chodza z 3 kotwicami, nie mialem okazji jeszcze uzywac na wodach w Polsce. F11 to podstawowy wobler pstragowy w moim arsenale.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja "tymonowki" stosuje jedynie do boleniowych, powierzchownie stosowanych woblerów. Rozmiarówkę dobrałem rownież stała - stosuje tylko i wyłącznie ST41 nr 6 i ST36 nr 8. Przy woblerach do 8cm idą 2x nr 8, przy większych zamieniam w ogonie kotwice na nr 6. Przy najwiekszych (dla mnie to max 11-12cm) daje 2x nr 6. Mam tez kilka woblerów, którymi lowie głębiej, nawet przy dnie i tam zostawiłem kotwice VMC, aby w razie zaczepu moc ja rozgiac i uratować woblera. ST41 nie ma opcji rozgiac na żyłce 0.20-0.23...

 

Bardzo ciekawym zabiegiem jest wspomniane przez Daniela wygłuszenie pracy woblera poprzez zastosowanie większej kotwicy w ogonie. Przy tym zabiegu z kotwica nr 6 w ogonie moje ulubione boleniowe woblery, Panici od Adama, pracują delikatniej, mniej odchodzą na boki i idą ciut głębiej niz taki sam egzemplarz uzbrojony w ogonie w nr 8.

 

Przy Panicach 8cm często zdejmuje brzuszna kotwice. Taki wobler jest stabilniejszy w rzucie, kiedy potrzebuje nim siegnąć daleko. Do tego można go wolniej prowadzić, bo nie wychodzi na powierzchnie tak szybko jak identyczny z 2 kotwicami.

Edytowane przez Żbiku
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

W przynętach okoniowych do 4-5 cm włącznie, w sandaczowych, szczupakowych i sumowych do 8-9 włącznie stosuję jedną - nieco większą niż oryginalna - kotwicę. I nie chodzi o tłumienie pracy. W małych wobach okoniwych, sandaczowych i szczupakowych jednak kotwice haczy b. skutecznie, a przez brak kotwicy na brzuszku zbierają mniej śmieci i mniej zaczepiają o dno. A łowiąc okonie i sandacze bardzo często celowo prowadzę po dnie. Przy łowieniu sumów b. nie lubię, jak sum się haczy na obie kotwice. Wytwarza się wtedy często potężna dźwignia na ster lub którąś z kotwic.

 

W trollingu często zakładam nawet większe kotwice niż dedykowane (w wobach większych niż ww.). Dociążony wobler powinien schodzić raczej głębiej, niż płycej, nawet jeżeli amplituda jego drgań będzie mniejsza. Tu bardzo, bardzo duże znaczenie ma długość i grubość przyponu i długość i grubość linki. No i oczywiście prędkość :)

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja w swoich wyjazdowych wobach, których używam na pstrągi, trocie, łososie, dorady itp., zdejmuję brzuszną kotwicę. Zdarzyło mi się nie raz, że szarpiąca łbem ryba wbija sobie drugą kotwę z zewnątrz i po chwili wywiera tak wielki moment (dźwignię), że wyrywa tę dobrze wpiętą w pysk. Po kolejnym skoku, czy szarpnięciu jest po rybie. Takie moje doświadczenia.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

@Guzu,

kolega @wuran niechcący wywołał mnie do tablicy  :) podając link do mojego opracowania. Jeśli chcesz poczytać więcej o o woblerach to poczytasz tutaj, na jerku:

 

http://jerkbait.pl/topic/37265-o-woblerach-troszkę-inaczej-i-dla-początkujących/

 

Wracając do postawionego pytania:

1. Mniejsze (lżejsze) kotwice spowodują, że wobler będzie zanurzał się nieco płycej, ponieważ całkowita siła ciężkości (działająca w kierunku dna) wynikająca z masy całego woblera będzie mniejsza.

2. Z punktu widzenia woblera  :)  nie ma dla niego żadnej różnicy pomiędzy trollingiem a łowieniem poprzez nawijanie linki. Zatem zjawiska będą identyczne.

3. Oczywistym jest, że zwiększenie ciężaru woblera (np. większe kotwice) gasi jego pracę niezależnie od sposobu prowadzenia (trolling, czy zwykłe nawijanie linki na kołowrotek). 

 

Co zrobić, aby wobler zagłębiał się więcej:

1. Zwiększyć prędkość poruszania się środka pływającego podczas trollingu lub szybkość nawijania linki.

2. Zastosować cięższy wobler (większy rozmiar woblera, większe kotwice, więcej ołowiu napakować do woblera lub na kotwicę przednią).

3. Kupić wobler z małym kątem ustawienia steru względem osi poziomej woblera, a szerszy ster jeszcze zwiększy głębokość nurkowania.

 

To tak w skrócie  :) ;) .

 

Pozdrawiam

 

Sławek

Edytowane przez Banjo
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Ja w swoich wyjazdowych wobach, których używam na pstrągi, trocie, łososie, dorady itp., zdejmuję brzuszną kotwicę. Zdarzyło mi się nie raz, że szarpiąca łbem ryba wbija sobie drugą kotwę z zewnątrz i po chwili wywiera tak wielki moment (dźwignię), że wyrywa tę dobrze wpiętą w pysk. Po kolejnym skoku, czy szarpnięciu jest po rybie. Takie moje doświadczenia.

 

99% moich pstrągów było zapiętych za kotwice środkową (brzuszną).

Rozumiem aby wybierając się na pstrągi zdjąć tylnią... ale środkową ???

Bartek to dla mnie fenomen - poważnie Ci pstrągi atakują ogon woblera? W kwestii łososi i troci się nie wypowiadam bo nie łowię niestety.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Podobnie jak koledzy wyżej, rezygnuję z kotwicy brzusznej- zazwyczaj polując za Brzaną i Kleniem...

Często gęsto łowiąc w miejscach o kamienistym dnie, kotwica brzuszna niefortunnie kleszczyła mi się między dużymi ostrymi kamorami i nawet luzowanie pływającego wobka nic nie dawało.

Dlatego zostaje tylko kotwa ogonowa- w wabiach do 5cm zawsze daję Kamatsu Groove Anchor nr 10.

Raz, że oszczędziło to wiele przynęt, dwa- nie wpłynęło na liczbę brań, spadów Przeciwników.

Poza tym, wabik z jedną kotwiczką rzadziej się plącze przy zarzucie.

Łatwiej wyhaczyć przynętę, a przy tym mniejsze prawdopodobieństwo, że szamocąca się Rybka nie ,,sprezentuje" nam wolno wiszącej kotwicy w czułe miejsce  ;)

Także podczas walki wolno wisząca kotwa mogłaby nie spodziewanie ,,wleżć" w zaczepy...

W tym roku zacząłem też pogoń za Sumcem z ręki brodząc.

Za radą kilku kolegów również w wabiach pod tego Drapieżnika, zdejmuję brzuszną, a ogonową zakładam o nr większą.

Podobne zalety to daje co w wabikach mniejszych, przeznaczonych dla Białych Drapieżców.

Wabie są to zazwyczaj pękate woblery z grzechotą o agresywnej pracy, więc o gaśnięciu ich pracy nie ma mowy.

Na tym polu nie mam zbytniego doświadczenia czy zestaw się sprawdza, bo na razie, żaden z Wąsatych nie miał ochoty zrobić sobie zdjęć...

Ale nie poddaje się  :D

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam zamiar wybrać się na brzany, chcę wymienić przednią kotwiczkę na śrucinę 0,8g, wtedy mogę dać rozmiar większą tylną, lub chociaż mocniejszą. W Widłowych brzanówkach są maciupkie kotwiczki... tylko trochę głupio mi poprawiać Januszowe woblery... Dobry to pomysł czy lepiej zostawiać go w oryginale? Mam kilka sztuk więc może poeksperymentować?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam zamiar wybrać się na brzany, chcę wymienić przednią kotwiczkę na śrucinę 0,8g, wtedy mogę dać rozmiar większą tylną, lub chociaż mocniejszą. W Widłowych brzanówkach są maciupkie kotwiczki... tylko trochę głupio mi poprawiać Januszowe woblery... Dobry to pomysł czy lepiej zostawiać go w oryginale? Mam kilka sztuk więc może poeksperymentować?

 

Zawsze warto eksperymentować! Zmień, zobaczysz jak pracuje. Co dalej - zdecydujesz.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Radku, pisałem o rybach łowionych gdzieś tam w świecie. Zarówno w syberyjskich rzekach, jak i w ameryce południowej, wszystkie ryby goniły przynętę. Praktycznie nie było sytuacji, by brały od spodu. Wyjątkiem były payary, które zawsze uderzały z boku woblera, ale środkowa kotwa i tak nie ma szans wbić się w jej pysk. Trzeba tak mocno szarpnąć kijem, by przesunąć woba i wbić tylną kotwicę w zewnętrzną część pyska. Wewnątrz paszczy nie ma ani grama mięska, same gnaty i zęby.

 

W krajowych warunkach nie zdejmuję kotwicy z woblerków pstrągowych. Tu masz 100% racji - większość ryb jest wpiętych brzuszną kotwą.

Chociaż w większości woblerów szczupakowych nie mam przedniej kotwicy i nie zauważyłem większej ilości spadów. Za to jest zdecydowanie mniej zaczepów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Radku, pisałem o rybach łowionych gdzieś tam w świecie. Zarówno w syberyjskich rzekach, jak i w ameryce południowej, wszystkie ryby goniły przynętę. Praktycznie nie było sytuacji, by brały od spodu. Wyjątkiem były payary, które zawsze uderzały z boku woblera, ale środkowa kotwa i tak nie ma szans wbić się w jej pysk. Trzeba tak mocno szarpnąć kijem, by przesunąć woba i wbić tylną kotwicę w zewnętrzną część pyska. Wewnątrz paszczy nie ma ani grama mięska, same gnaty i zęby.

 

W krajowych warunkach nie zdejmuję kotwicy z woblerków pstrągowych. Tu masz 100% racji - większość ryb jest wpiętych brzuszną kotwą.

Chociaż w większości woblerów szczupakowych nie mam przedniej kotwicy i nie zauważyłem większej ilości spadów. Za to jest zdecydowanie mniej zaczepów.

 

Tak, tak - co do szczupaka to masz rację! Okoń również z reguły wiesza się za tylni haczyk, więc spokojnie można rezygnować z brzusznej kotwiczki.

Mój poprzedni wpis dotyczył konkretnie pstrąga - i to krajowego :)

Ciekawe jest to co piszesz o zwyczajach ryb na świecie. Jak wybiorę się kiedyś na wyprawę tego typu to na pewno zwrócę na to uwagę!

Pozdrawiam, połamania!

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam taką teorię, że przy rybach z pyskiem jak wiadro (sum, szczupak) wobler często jest brany głęboko, a w czasie zacięcia przesuwa się w pysku i wbija się w kąciku/nożyczkach pierwszą kotwicą, tj. brzuszną. W czasie holu wobler wychodzi z pyska i bywa, że tylna kotwica wczepia się na zewnątrz. Może to sprawiać wrażenie, że ryba skubnęła wobler od dołu, ale nie musi tak być. Nt. salomonidów się nie wypowiadam, za rzadko je łowię.

Edytowane przez krzysiek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Bardzo ciekawy temat Panowie. Jeśli swoje 5 groszy mogę dorzucić, to sensownym pomysłem wydaje mi się pozbycie jednej kotwicy z woblera podczas spinningowania w nocy. Upraszcza to trochę życie bo cholerstwo mniej się plącze. 'Ofiarą' pada zazwyczaj kotwica brzuszna.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam taką teorię, że przy rybach z pyskiem jak wiadro (sum, szczupak) wobler często jest brany głęboko, a w czasie zacięcia przesuwa się w pysku i wbija się w kąciku/nożyczkach pierwszą kotwicą, tj. brzuszną. W czasie holu wobler wychodzi z pyska i bywa, że tylna kotwica wczepia się na zewnątrz. Może to sprawiać wrażenie, że ryba skubnęła wobler od dołu, ale nie musi tak być. Nt. salomonidów się nie wypowiadam, za rzadko je łowię.

 

Zdazalo mi sie lowic sumy (220, 225 cm), ktore duza gume trollingowa zasysaly w taki sposob, ze nawet kotwica wbita w grzbiet przynety nie zostala z niej wyrwana.

Po prostu zasysaly "do konca" i kotwica zostawala gleboko w przelyku.

Brak dlugiego przyponu odpornego na tarke oznaczalby koniec holu w momencie atomowego brania ...

 

Guma za szczupakiem nie trollinguje. Odstrecza mnie robienie jeza z przynety.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Do czasu kiedy pokazały się na naszym rynku pierwsze wspaniałe kotwiczki Mustada woblery na pstrągi zawsze uzbrajałem w dwa różne rozmiary kotwiczek. Druciaki musiały przecież dawać radę. Nawyków jednak pozbyć się jest trudno więc kiedy Mustad stał się dostępny ( i był wspaniały !) nadal zbroiłem woblery w ten sam sposób.

Nie chodziło już wtedy tylko o samą moc. Przede wszystkim o lepszą stabilizację woblera. Sprawdza się to wyłącznie przy woblerach o dobrej pływalności. Jest to o tyle ważne, że nawet miligram wagi kotwiczki potrafi zamienić wobler pływający na tonący czy suspending.

 

Po za tym często zdarzało się, że lekkie woblery w kształcie papieroska zostawały niezłymi lotnikmi po zastosowaniu jednej, o 2 rozmiary większej kotwiczki na ogonku. Niby nic, a zasięg się robił ! Czasem wobler już w wodzie po zarzuceniu, albo stał jak spławik, albo delikatnie tonął. Jednak wcale nie jest to wada. Sprawdza się to na otwartej wodzie dużej rzeki. Niekoniecznie pstrągowej.

 

Roszady przy zbrojeniu zmieniają pracę woblerów. To jest bezdyskusyjne. Jednak dzięki temu można wspaniale ustawić sobie woblery.

Przy lekkich konstrukcjach istotny jest każdy miligram. Należy pamiętać, że kotwiczki w tym samym rozmiarze od różnych producentów ważą nie zawsze tak samo. Jest to jednak na plus dla naszej inwencji. Dotyczy to również woblerów seryjnych. Niby pianka, a w brew pozorom różnią się często, i to bardzo. Wystarczy pobawić się z kilkoma takimi samymi woblerami w różnym od fabrycznego ustawieniu.

 

Często zdarza mi się, że potrzebuję mocniej uzbrojonego wobka. Wtedy podnoszę rozmiar kotwiczki, ale korzystam z kotwiczek o krótszym trzonku. Waga pozostaje na odpowiednim poziomie, a moc idzie w górę ! ;)

 

Nie da się w zasadzie pogodzić zwiększania mocy kotwiczek i łatwiejszego ich rozginania. Choć kiedyś łowiłem ładne pstrągi w rzece z ogromną ilością zaczepów. Wtedy to po prostu rozcinałem cążkami uszka kotwiczek w odpowiednim miejscu i następnie lutowałem. Nigdy nie miałem sytuacji, że pstrąg rozgiął mi taką osłabioną kotwiczkę (nawet 50+), a jak doszło do zaczepu to odczepiacz na podwójnym sznurku od suszarek wspaniale dawał radę. :)

 

Według mnie ideałem są woblery pstrągowe bez obciążenia wewnętrznego. Oczywiście są to takie woblery gdzie "ciałka" mają jak najmniej. Ot taki "papierosek". Wtedy to kotwiczki i ich odpowiednie dobranie pokazuje cały ten temat idealnie !

 

P.S. Co do szczupaków, ale w wodach pstrągowych, to nigdy nie miałem sytuacji by szczupak głęboko zażarł woblera. Zawsze były zapięte delikatnie za koniuszek wargi. Wydaje się, że w górskiej wodzie są bardziej stonowane w swoich zachowaniach. :D

Edytowane przez Tomek O
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Do czasu kiedy pokazały się na naszym rynku pierwsze wspaniałe kotwiczki Mustada woblery na pstrągi zawsze uzbrajałem w dwa różne rozmiary kotwiczek. Druciaki musiały przecież dawać radę. Nawyków jednak pozbyć się jest trudno więc kiedy Mustad stał się dostępny ( i był wspaniały !) nadal zbroiłem woblery w ten sam sposób.

Nie chodziło już wtedy tylko o samą moc. Przede wszystkim o lepszą stabilizację woblera. Sprawdza się to wyłącznie przy woblerach o dobrej pływalności. Jest to o tyle ważne, że nawet miligram wagi kotwiczki potrafi zamienić wobler pływający na tonący czy suspending.

 

Po za tym często zdarzało się, że lekkie woblery w kształcie papieroska zostawały niezłymi lotnikmi po zastosowaniu jednej, o 2 rozmiary większej kotwiczki na ogonku. Niby nic, a zasięg się robił ! Czasem wobler już w wodzie po zarzuceniu, albo stał jak spławik, albo delikatnie tonął. Jednak wcale nie jest to wada. Sprawdza się to na otwartej wodzie dużej rzeki. Niekoniecznie pstrągowej.

 

Roszady przy zbrojeniu zmieniają pracę woblerów. To jest bezdyskusyjne. Jednak dzięki temu można wspaniale ustawić sobie woblery.

Przy lekkich konstrukcjach istotny jest każdy miligram. Należy pamiętać, że kotwiczki w tym samym rozmiarze od różnych producentów ważą nie zawsze tak samo. Jest to jednak na plus dla naszej inwencji. Dotyczy to również woblerów seryjnych. Niby pianka, a w brew pozorom różnią się często, i to bardzo. Wystarczy pobawić się z kilkoma takimi samymi woblerami w różnym od fabrycznego ustawieniu.

 

Często zdarza mi się, że potrzebuję mocniej uzbrojonego wobka. Wtedy podnoszę rozmiar kotwiczki, ale korzystam z kotwiczek o krótszym trzonku. Waga pozostaje na odpowiednim poziomie, a moc idzie w górę ! ;)

 

Nie da się w zasadzie pogodzić zwiększania mocy kotwiczek i łatwiejszego ich rozginania. Choć kiedyś łowiłem ładne pstrągi w rzece z ogromną ilością zaczepów. Wtedy to po prostu rozcinałem cążkami uszka kotwiczek w odpowiednim miejscu i następnie lutowałem. Nigdy nie miałem sytuacji, że pstrąg rozgiął mi taką osłabioną kotwiczkę (nawet 50+), a jak doszło do zaczepu to odczepiacz na podwójnym sznurku od suszarek wspaniale dawał radę. :)

 

Według mnie ideałem są woblery pstrągowe bez obciążenia wewnętrznego. Oczywiście są to takie woblery gdzie "ciałka" mają jak najmniej. Ot taki "papierosek". Wtedy to kotwiczki i ich odpowiednie dobranie pokazuje cały ten temat idealnie !

 

P.S. Co do szczupaków, ale w wodach pstrągowych, to nigdy nie miałem sytuacji by szczupak głęboko zażarł woblera. Zawsze były zapięte delikatnie za koniuszek wargi. Wydaje się, że w górskiej wodzie są bardziej stonowane w swoich zachowaniach. :D

 

Jak juz jestesmy przy lekkich pstragowych konstrukcjach. To warto pamietac o jeszcze jednej rzeczy : nie tylko kotwiczki wplywaja na prace przynety. Woblerka. 

Rowniez zaczepy. Wielokrotnie po przejsciach z zaczepami musialem od nowa ustawiac wobler. Po prostu uszko na czole woblera ulegalo skrzywieniu badz deformacji.

Warto o tym pamietac. Co by po paru godzinach lowienia "killerem" nie obudzic sie, ze to jednak nie killer a "Jurek Kiler" ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Stereotypy, stereotypy.... przy gumie 20 cm wystarcza glowka z pojedynczym hakiem + jedna dozbrojka z kotwiczką od dołu.   Czy 1 hak + 1 kotwiczka to już "jeż" ?

 

Jez mentalny :)

 

Lowisko moje nie zacheca do gumy. Lowimy gleboko. Plywamy szybko. Ile trzeba dac olowiu by przy 6 kmh zatopic gume na 9-10 metrow ? 

Poza tym...co z brzanami  ? 

Wobler w mojej sytuacji lepszy. 

Ale trollowac guma umiem i nawet lubie :)

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Mam taką teorię, że przy rybach z pyskiem jak wiadro (sum, szczupak) wobler często jest brany głęboko, a w czasie zacięcia przesuwa się w pysku i wbija się w kąciku/nożyczkach pierwszą kotwicą, tj. brzuszną. W czasie holu wobler wychodzi z pyska i bywa, że tylna kotwica wczepia się na zewnątrz. Może to sprawiać wrażenie, że ryba skubnęła wobler od dołu, ale nie musi tak być. Nt. salomonidów się nie wypowiadam, za rzadko je łowię.

 

 

Hm..

Ja zauważyłem, że przy jednej kotwicy na ogonku mamy sporo zaczepień za czoło, przy jednej kotwiczce na brzuszku wszystko (nie zdarzyło mi się nigdy) jest w pysku. Jedną kotwiczką (1/0 lub 2/0) zbroję woblery takie jak alaska, boxer, baryłka, wigle, driver czy taildancer.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...