Skocz do zawartości

Krakowskie zarybienia


Gość Jarek K.

Rekomendowane odpowiedzi

Karp - obecny w naszych wodach od bodaj X wieku. Dajmy sobie spokój z tym podziałem na rodzime i obce gatunki. Jako wędkarze mamy określone preferencje i głowatki w Sanie każdy będzie bronił, tak samo gruntowiec karpia. Chcemy łowić ryby waleczne i duże - jeżeli ten warunek spełnia obcy gatunek a nie jest inwazyjny to nie problem. Naturalne ekosystemy już dawno trafił szlag dzięki "racjonalnej" gospodarce rybackiej. Jeżeli mam wybór na uregulowanej rzece - jelce i płocie vs. Tęczak, to wolę teczaka.

Kamieniste, płytkie kanały w Beskidzie śląskim zarybiono źródlakiem, bo nic innego tam nie miało szansy przeżyć. Z tego co słyszałem - miejscowi muszkarze i spinningiści są zadowoleni.

 

Byle z głową zarybiać, bo akcje typu łososie w Rudawie to pomyłka. Pstrąg potokowy naturalnie też nie występował w większości rzek w środku kraju. Powie ktoś że jego obecność w Prądniku, Rudawie czy Przemszy jest niepożądana? Że woli naturalne tam klenie?

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Możesz sobie dawać spokój na własnym stawku, w wodach otwartych jest zakaz i koniec tematu.

 

To, że są wędkarze, którzy traktują rzeki i jeziora oraz ich środowisko jak zabawkę, na szczęście nie ma wpływu na prawo w tym kraju.

 

Podobnie bzdurzysz pisząc, że w PL już nie ma naturalnych rzek, więc można je już totalnie skatować, może wyjedź za miasto i poszukaj.

 

Chętnie poznam te "płytkie kanały w Beskidzie śląskim zarybiono źródlakiem"  - czekam na konkretną nazwę, bo coś mi się zdaje, że mylisz stawek przy knajpie z wodami otwartymi.

 

W Prądniku, Rudawie i Przemszy pstrągi potokowe występują naturalnie, nie potrzeba tam tęczaka, głowacicy ani wielkich i walecznych rekinów, choć tak pięknie walczyłyby na wędce :rolleyes:  .

Edytowane przez R0BERT
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, Robercie, pstrąg w Rudawie jest na pewno od zawsze. Z taką postawą trudno dyskutować. W Pradniku jest obecny od XIX wieku kiedy miejscowy właściciel ziemski zarybił pstrągiem swoją rzekę. W innych rzekach koło Krakowa pojawił się dopiero w XX wieku

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Tak, Robercie, pstrąg w Rudawie jest na pewno od zawsze. Z taką postawą trudno dyskutować. W Pradniku jest obecny od XIX wieku kiedy miejscowy właściciel ziemski zarybił pstrągiem swoją rzekę. W innych rzekach koło Krakowa pojawił się dopiero w XX wieku

 

Widzę, że posiadasz na ten temat tak samo głęboką wiedzę, jak o "płytkie kanały w Beskidzie śląskim zarybiono źródlakiem" - czego nie byłeś łaskaw skomentować. Faktycznie "Z taką postawą trudno dyskutować".

 

Otóż potokowce są naturalną rybą w jurajskich potokach, np. tak o Prądniku pisano :

 

"Najstarsza wzmianka jest z 1789 r. Podczas spisu świadczeń feudalnych (zwanego dawniej lustracją) poddani nad Prądnikiem narzekali, że trudno im było sprostać obowiązkowi daniny z pstrągów - „mamy krzywdę pstrągi oddawać, jedyn musi oddać 10, których z dawna nie dawaliśmy” (Lustracje... 1962, I:101). Tę daninę zniesiono więc już w następnym roku (Falniowska-Gradowska 1964, 157). Powyższe zapisy wskazują, że od dawna pstrągi w Prądniku należały do wielce cenionych ryb"

 

"Czarnowski (1924) podał, że w jaskiniach nad Prądnikiem koło Ojcowa znalazł haczyki z początku naszej ery. Wykonane były z brązu (o długości 3.5 cm, z uszkiem) oraz z żelaza. Ich rozmiar i lokalizacja wskazują, że już około 2000 lat temu w Prądniku łowiono pstrągi na wędkę."

Edytowane przez R0BERT
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Do wód otwartych nie wolno wpuszczać obcych gatunków, cóż z tego, że się nie rozmnażają, jeśli są konkurencją dla gatunków rodzimych. Dodatkowo - ryby wpuszczane powinny się rozmnażać, dzięki temu jest szansa na to, że będzie ich więcej - pisanie, że zaletą tęczaka jest brak potomstwa, to absurd.

 

Trafione w sedno. Dodać jedynie należy o zagrożeniach

związanych  z możliwością zawleczeniem chorób od ryb

hodowlanych  (wpuszczane tęczaki to takie "brojlery "-

często faszerowane antybiotykami i innymi...  :ph34r:).

 

Z ciekawostek dotyczących Rudawy: Jeszcze kilkadziesiąt

lat temu rzeczka miała swoje niewielkie stado tarłowe troci.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Informacje o populacjach pstrąga podaje za Adamem Kozłowskim, byłem przekonany że są sprawdzone i pewne. Co do troci i łososi w Rudawie - faktycznie, sprawdziłem, zgadza się.

Prądnik - być może był zarybiony już w XVIII wieku, informacja o sprowadzeniu przez właściciela ziemskiego pstrągów z Podhala powtarza się w kilku miejscach, w tym przedwojenych.

 

Od kiedy znalezienie haczyka jest dowodem na obecność pstrąga? Innych gatunków nie poławiano na haczyk? Czyżby jaskiniowcy mieli swój RAPR - pstrągi szlachetnie na wędę, a inne gatunki ościeniem?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kłusolu może tak, ale nie mięsiarzu :) pamiętam że wszystkie ryby były wypuszczane

 

p.s. łowiłem też pstrągi na ręke z pod kamieni, miałem wtedy 10 lat :ph34r:

Oj pamietam te wypady z dziadkiem jako kilkuletni dzieciak , nic nas tak nie jarało z kuzynem jak kilku dniowe wypady na szwedacze pomimo ze łowienie zaczynało się wieczorem jak my pod opieka czujnego psa ładowaliśmy się do spania w namiocie .

I tak było super ale żeby dziadek z wujkiem wypuszczali ryby , z tych niezłe zapamiętanych chwil chyba nie pamietam

Pozdro

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Potokowce występowały naturalnie tam, gdzie miały warunki do tarła (czyli nie nadawały się ciurki piaszczyste, musi być żwir i chłodna woda) i gdzie mogły dotrzeć z morza, bo jak pewnie wiadomo niektórym wędkarzom, potokowiec to słodkowodna odmiana troci atlantyckiej.

 

Więc na terenie np. Jury były w Prądniku, Rudawie, Tarnówce i górnej Białej Przemszy i ich dopływach, wbrew temu co pisze znawca kanałów w Beskidzie Śląskim ;) , były tam wcześniej niż zaczęto zarybiać bo sobie same przypłynęły .

 

Także w górnej Pilicy i dopływach :

 

"Najstarsza znana wzmianka o pstrągach potokowych z Pilicy pochodzi z 1534 r. (Cios 2003).
Kolejna jest z 1700 r. i dotyczy dorzecza górnej Krztyni (Inwentarze... 1956,s. 421). Można więc przyjąć, że w tych ciekach była autochtoniczna
populacja pstrągów."

 

Podobnie naturalnie występowały w rzekach pomorskich, co chyba już nikogo nie dziwi.

 

Na koniec tekst o sensie prób robienia z rzek boiska do "łapania" ryb, celowo użyłem tego określenia, bo ktoś kto łowi, powinien potrafić patrzeć na wodę jak na żywy organizm, znać się na przyrodzie i ją szanować.

 

http://www.wedkarstwotv.pl/artykuly/889-szkodliwo-bezmyslnych-zarybie-pstrgiem-potokowym

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od kiedy znalezienie haczyka jest dowodem na obecność pstrąga? Innych gatunków nie poławiano na haczyk? Czyżby jaskiniowcy mieli swój RAPR - pstrągi szlachetnie na wędę, a inne gatunki ościeniem?

 

Jakie inne ryby w Polsce żyją w wartkich, płytkich, zimnych i kamienistych potokach ?

 

Myślisz, że w Prądniku 2 tysiące lat temu pływały krokodyle albo karpie ?

 

 

Co do ościenia, nim się polowało na wolno pływające ryby, oczywiście szanuję tych, którzy potrafią nadążyć nim za pstrągiem ;)

Edytowane przez R0BERT
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ciekawe ,ciekawe ,temat się rozwinął i widzę ze z delikatnej sprzeczki kolegów możemy dowiedzieć się ciekawych rzeczy,ale wracając do sedna sprawy może teczakiem to dobry bufor dla posokowców na rzece ale zarybianie nimi bajor stojących jest chyba tylko dla gości którzy o wędkarstwie maja pojęcie ,ze karta musi się zwrócić co zreszta usłyszałem od pana który jak twierdził jeździ do Szwecji łowić na spina z brzegu a poza tym płaci wiec chce się nabrać ile tylko można za te opłaty ,poza tym nie widziałem go nigdy nad danym łowiskiem oprócz tych zarybienia i lepiej żebym go już nie zobaczył bo powoli zaczynam się denerwować

Edytowane przez Fester
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jakie inne ryby w Polsce żyją w wartkich, płytkich, zimnych i kamienistych potokach ?

 

Np. klenie, brzany, lipienie.

Co do kanałów w Beskidzie Śląskim - kilka lat temu w centrum Szczyrku widziałem z mostku nad wybrukowaną rzeczką/kanałem źródlaki, miejscowy wędkarz chwalił sobie możliwość łowienia na muchę 100 metrów od domu.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trafione w sedno. Dodać jedynie należy o zagrożeniach

związanych  z możliwością zawleczeniem chorób od ryb

hodowlanych  (wpuszczane tęczaki to takie "brojlery "-

często faszerowane antybiotykami i innymi...  :ph34r:).

 

Z ciekawostek dotyczących Rudawy: Jeszcze kilkadziesiąt

lat temu rzeczka miała swoje niewielkie stado tarłowe troci.

Rozmawiałem kiedyś z jakimś dziadkiem nad Rudawą i mówił mi że jak opadała wysoka woda na Rudawie to wyciągali z dołków łososie. Z tego co wiem to wszędzie tam gdzie są teraz pstrągi w podkrakowskich rzeczkach kiedyś była trocie i łososie. Odnośnie Prądnika, na tej rzeczce nauczyłem się spinningu i bardzo często tam łowiłem. Presja była żadna i w ciągu dnia potrafiłem wyjąć ponad 20-ścia pstrągów, niestety rzadko trafiał się wymiarek, ale urok łowienia w takim ciurku był niezapomniany. Kiedyś ponoć też było inaczej, Białucha była dużo głębsza i oprócz pstragów były klenie, brzany, pstrągi i trocie. Klenie łowiłem w Prądniku, ale tylko w dole i trafiały się ładne sztuki, ale to dawne lata. 

Edytowane przez wujek
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Widziałeś w Prądniku, w Ojcowie klenie, brzany i lipienie ? To chyba tak samo jak źródlaki w Żylicy w Szczyrku :D

W Ojcowie (na terenie parku) przy okazji wycieczek rowerowych  odkryłem

miejsce w którym regularnie obserwuję kilka czterdziestaków.Widok wspaniały

strumień w tym miejscu jest wąziutki i głęboki na góra 70 cm,woda kryształ.

 

Rybek o których piszesz faktycznie brak.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, wypada mi wystąpić w charakterze adwokata etherni'ego, choć jako obrońca nieproszony.

Znalezienie haków w odkrywkach archeologicznych w okolicach Ojcowa wcale nie dowodzi, że narzędzia te były używane do połowu pstrągów. Prądnik, zwany tez Białuchą, wieki temu niósł z pewnością więcej wody, był sporą rzeką. To, że dzisiaj jest ledwie sączącym się strumieniem, nie znaczy, że tak było zawsze. Polska nie była wówczas tak uboga w wody powierzchniowe, bez liku było bajorek, młak, stawów, zasiedlonych przez wiele gatunków ryb.

Znam miejsce pod Krakowem, dzisiaj tereny łąkowe, gdzie jeszcze przed wojną były mokradła, stawiki, z obficie występującym karasiem i szczupakiem, co wiem z relacji starych, dziś już nie żyjących ludzi. W latach sześćdziesiątych przeprowadzono melioracją i woda uciekła.

ROBERT, nie chciałbym, abyś mnie poczytał za złośliwego kłótliwca, bo widzę, ze masz wiedzę i bardzo to sobie cenię i szanuję.

Wtrąciłem tylko swoje trzy grosze.

 

Natomiast w Dłubni i Szreniawie pstrągów z pewnością nie było.

Zostały wsiedlone nie tak dawno, za okupacji, na początku lat czterdziestych, pod bokiem Niemców.

Zarybienie przeprowadzili panowie Józef Dyląg i Tadeusz Stroka, członkowie zarządu krakowskiego Towarzystwa Wędkarskiego "Strumień".

Środki na to dało w zasadzie Towarzystwo, ale sporo grosza wpłacili krakowscy wędkarze. Dłubnię zarybiono potokowcem, a Szreniawę tęczakiem, bo tak wynikło z przeprowadzonych badań próbek wody i ówczesnej wiedzy.

Dzięki temu mieliśmy przez wiele lat niezłe eldorado pstrągowe.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hm, wypada mi wystąpić w charakterze adwokata etherni'ego, choć jako obrońca nieproszony.

Znalezienie haków w odkrywkach archeologicznych w okolicach Ojcowa wcale nie dowodzi, że narzędzia te były używane do połowu pstrągów. Prądnik, zwany tez Białuchą, wieki temu niósł z pewnością więcej wody, był sporą rzeką. To, że dzisiaj jest ledwie sączącym się strumieniem, nie znaczy, że tak było zawsze. Polska nie była wówczas tak uboga w wody powierzchniowe, bez liku było bajorek, młak, stawów, zasiedlonych przez wiele gatunków ryb.

Znam miejsce pod Krakowem, dzisiaj tereny łąkowe, gdzie jeszcze przed wojną były mokradła, stawiki, z obficie występującym karasiem i szczupakiem, co wiem z relacji starych, dziś już nie żyjących ludzi. W latach sześćdziesiątych przeprowadzono melioracją i woda uciekła.

Akurat w przypadku potoków na terenach krasowych, ilość wody nie ma wiele do rzeczy, jeśli chodzi i gatunki ryb w nim żyjące. Tutaj podstawowa sprawa to temperatura wody i rodzaj dna, kleń i brzana wolą cieplejszą wodę, choćby do tarła. Tymczasem Prądnik, piszemy o górnym biegu, ma wodę bardzo zimną, bo to woda ze źródeł krasowych.

 

Dobry i piękny przykład to Buna w Bośni, rzeka wypływa z  dużej jaskini i od razu jest wielkości naszych sporych rzek górskich, ale woda cały rok jest zimna i są tam tylko ryby łososiowate.

 

Więc nawet 2 tys. lat temu, w Ojcowie poza potokowcem ciężko było o ryby nadające się do łowienia, używano oczywiście haczyków, bo na niego można złowić każdą rybę, ościenie sprawdzają się tylko przy wolniej pływających gatunkach, dlatego ich w Ojcowie (chyba) nie znaleziono, gdyby były szczupaki, to na pewno by je nimi łowiono.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 miesięcy temu...

I świetny wątek zdechł... :)

 

Rozmawiałem kiedyś z jakimś dziadkiem nad Rudawą i mówił mi że jak opadała wysoka woda na Rudawie to wyciągali z dołków łososie.

 

Mnie mówił gdzieś tak w latach 80-tych, wówczas starszy pan, że po wojnie łowił w Rudawie łososie. Może to były i trocie - w sumie wszystko jedno, ale pokazuje, że rzeka musiała mieć wtedy sporo wody.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

...

Dłubnię zarybiono potokowcem, a Szreniawę tęczakiem, bo tak wynikło z przeprowadzonych badań próbek wody i ówczesnej wiedzy.

Dzięki temu mieliśmy przez wiele lat niezłe eldorado pstrągowe.

Chyba ówczesna wiedza była mądrzejsza niż dzisiejsza. Szreniawa z ciepłą wodą, żyzna, poprzegradzana młynami, bez szans na naturalną populację potokowca, jest idealna dla teczaków. Fakt, że potok rośnie tam szybko i osiąga konkretne rozmiary, niewiele zmienia. Ryba nie rozmnoży się, rzeka jest niedrożna dla wędrówek i to też przemawia za teczakiem. Dziwne, że jeszcze nie ma ekspertyzy o tym, że ryba stamtąd nie pójdzie do "wód otwartych" - przecież tęczak jest tani, zarząd by oszczedził na zarybieniach, a kłusole kradliby tańsze mięso..?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba ówczesna wiedza była mądrzejsza niż dzisiejsza. Szreniawa z ciepłą wodą, żyzna, poprzegradzana młynami, bez szans na naturalną populację potokowca, jest idealna dla teczaków. Fakt, że potok rośnie tam szybko i osiąga konkretne rozmiary, niewiele zmienia. Ryba nie rozmnoży się, rzeka jest niedrożna dla wędrówek i to też przemawia za teczakiem. Dziwne, że jeszcze nie ma ekspertyzy o tym, że ryba stamtąd nie pójdzie do "wód otwartych" - przecież tęczak jest tani, zarząd by oszczedził na zarybieniach, a kłusole kradliby tańsze mięso..?

W górnej Szreniawie (okolice Miechowa) są miejsca gdzie  pstrągi potokowe przystępowały do tarła ( nie wiem z jakim skutkiem). Jeszcze w 2007 można było zaobserwować  spore sztuki ....

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...