Skocz do zawartości
  • 0

Klasyczny opad vs dropshot/vertical a jesienno-zimowe sandacze..


patu

Pytanie

Hej.

Sezon sandaczowy w pełni,także chciałbym poruszyć pewna kwestię.

Ostatnio panuje "moda",trend na dłubanie leniwych sandaczy metodą dropshot lub vertykalnie. Ba,na niektórych wodach panuje przekonanie,ze późną jesienią to jedyna słuszna metoda na złowienie ryby. Sam kilkukrotnie łowilem na wodzie,gdzie rzekomo "inaczej nie bierze"... Zanim kolega zmontował zestaw holowałem kolejną rybę. Jako ze ja nie dropszoce, dobrałem zestaw do panujących warunków, łowiąc długim,spowolnionym opadem,zawieszając niemal przynętę w toni. Bardzo czuły,jednoczęściowy kij,cienka linka i odpowiednia gramatura zrobiły swoje. Partner z łodzi był zdumiony, drapiąc się po głowie i podpytując.."jak można widziec/czuć opad na tak głębokiej wodzie" łowiąc w ten sposób ...po chwili napier..lając 25gr główką po dnie jak przysłowiowym, czerwcowym Kalasznikowem ;).

Jakie są Wasze spostrzeżenia w tym temacie? Jak wygląda to porównanie metod na Waszych wodach?

Zapraszam do dyskusji.

Edytowane przez patu
  • Like 5
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rekomendowane odpowiedzi

  • 0

Hej i ja się przyłączę do tematu,łowię na kanałowych odcinkach jezior głównie z brzegu o głębokości od 4 do 12m,są to ''wypracowane'' przeze mnie szlaki wędrówek sandaczy z głębszych parti jeziora w poszukiwaniu pokarmu.Na Carolinę zacząłem łowić w tych miejscach w poprzednim sezonie z niezłymi sandaczowymi wynikami (na offsecie głównie stosując 4-5' jaskóki różnych firm),to jednak po jakimś czasie odpuściłem sobię tą metodę,z powodu zbyt częstych spotkań ze szczupakiem na końcu zestawu który też dosyć obficie zasiedla te miejscówki.Stosowanie FC o gr. 0,45-0,50mm mniej więcej dawało 50% możliwość bezpiecznego holu szczupaka jako przyłowu,jednak skuteczność takiego zestawu w stosunku do sandaczy malała dosyć drastycznie,najpawdopodobnie po przez usztywnienie przynęty na ''uwięzi'' i jej nienaturalne zachowanie podczas prowadzenia.Co zrobić w takiej sytuacji.

Edytowane przez Paavo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przypon nie ma nic do rzeczy. Zwłaszcza przy przynętach takiej wielkości. Powiedzmy- zakładasz najbardziej miękki wolfram jaki masz. Przy prowadzeniu przynęty i tak jest naprężony(nie tylko w verticalu). Prowadzi to do tego że zachowuje się tak jak jak monolityczny drut lub FC. Przypon nie wpływa na pracę gumy. To jest moje osobiste zdanie, każdy może mieć odmienne. Super miękkość przyponów to wg.mnie chwyt reklamowy żeby kupowac coraz to nowsze, lepsze bardziej miękkie materiały przyponowe lub gotowce. FC na pewno nie jest przyczyną zmniejszania brań sandaczy.

Edytowane przez Majo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Przypon nie ma nic do rzeczy. Zwłaszcza przy przynętach takiej wielkości. Powiedzmy- zakładasz najbardziej miękki wolfram jaki masz. Przy prowadzeniu przynęty i tak jest naprężony(nie tylko w verticalu). Prowadzi to do tego że zachowuje się tak jak jak monolityczny drut lub FC. Przypon nie wpływa na pracę gumy. To jest moje osobiste zdanie, każdy może mieć odmienne. Super miękkość przyponów to wg.mnie chwyt reklamowy żeby kupowac coraz to nowsze, lepsze bardziej miękkie materiały przyponowe lub gotowce. FC na pewno nie jest przyczyną zmniejszania brań sandaczy.

W jakiś sposób masz rację,ale ja nie do końca dokładnie opisałem do jakiego stylu prowadzenia przynęty stosuje Carolinę.Używam jej aby zaprezętować przynętę jako konającą rybkę,która resztkami sił porusza się przydnie,więc samo prowadzenie polega na delikatnym podbijaniu ciężarka,tak aby przyneta odrywała się od dna i swobodnie na nie jak najdłużej opadała.Jaskółki najczęściej zbroje offsetem przez bok lekko je wyginając,wtedy dodatkowo jaskółka delikatnie opada wachadłow.Docelowo używałem FC o grubości 0,25-0,28mm ,ale każde spotkanie ze szczupakiem kończyło się ścinką.Kombinowałem,ze stosowaniem standardowych metalowych przyponów,ale za każym razem przyszpieszały one opad przynęty,natomiast doświadczenia z grubym FC też nie wyglądały zachęcająco,ponieważ przynęta opadając nie naprężała dostatecznie grubego i sztywnego przyponu,zaburzając w ten sposób  opad przynęty i tworząc ''martwe pole'' które uniemożliwiało skuteczne zacięcie ryby.

Edytowane przez Paavo
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

W jakiś sposób masz rację,ale ja nie do końca dokładnie opisałem do jakiego stylu prowadzenia przynęty stosuje Carolinę.Używam jej aby zaprezętować przynętę jako konającą rybkę,która resztkami sił porusza się przydnie,więc samo prowadzenie polega na delikatnym podbijaniu ciężarka,tak aby przyneta odrywała się od dna i swobodnie na nie jak najdłużej opadała.Jaskółki najczęściej zbroje offsetem przez bok lekko je wyginając,wtedy dodatkowo jaskółka delikatnie opada wachadłow.Docelowo używałem FC o grubości 0,25-0,28mm ,ale każde spotkanie ze szczupakiem kończyło się ścinką.Kombinowałem,ze stosowaniem standardowych metalowych przyponów,ale za każym razem przyszpieszały one opad przynęty,natomiast doświadczenia z grubym FC też nie wyglądały zachęcająco,ponieważ przynęta opadając nie naprężała dostatecznie grubego i sztywnego przyponu,zaburzając w ten sposób  opad przynęty i tworząc ''martwe pole'' które uniemożliwiało skuteczne zacięcie ryby.

Jeśli chodzi o Carolinę to rzeczywiście zupełnie inna sytuacja. Myślałem, że łowisz uzbrojoną w zwyczajny jig. Trudno będzie rozwiązać ten problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Może zwiększenie wyporności przynęty od strony miękkiego metalowego przyponu. Wtedy zawsze pozostaje doświadczalnie dobrać wielkość wyporności względem długości i mocy (masy) przyponu, żmudne i czasochłonne na początku. Kiedyś czegoś podobnego próbowałem, w pewnym stopniu rozwiązuje problem.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Stosuję na zmianę drop shota i opad

 

opad lepiej mi się sprawdza jeśli chodzi o żwirownie, jeziora itp

 

drop shot natomiast najlepiej w kanałach i przy wypadach nad morze - tam to dla mnie podstawowa metoda na sandaczy i grube okonie , wielką zaletą jest wrzucenie dropa w dołek czy inne ciekawe miejsce i tam trzymanie go, dodatkowo zbrojenie jaskółki ( używam Lunkerów) może być różne, nie tylko standardowe ale też przebijanie samej głowy, boku i inne cuda

 

od około 5 lat stosuję dropa i nie zamienię go na nic innego jeśli chodzi o morskie wody itp ale na "moich" wodach ma słabe wyniki, raptem kilka szczupłych i okoni - sandacza brak całkowicie, ot nie tylko moje spostrzeżenia jeśli chodzi o tą metodę

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Dropshot i vertical to nie wszystkie "leniwe" metody , polecam także carolina rig .Ostatnio łowiłem na 12m głębokości bulletem 7g i dość dużą 5-7"gumą  i efekty były na pewno lepsze niż łowiąc standardową główką . O tej porze roku często sandacze nie reagują na agresywną przynętę ,więc trzeba wolniej prowadzić i na pewno nie tak ciężko jak wiosną czy latem i kolega ma rację mniej brań ale większe ryby. Za carolina rig  przemawia jeszcze taka drobnostka że lepiej prowadzi się gumę łowiąc z brzegu. Łowimy podobnie jak w klasycznym opadzie ale przynęta dłużej szybuje w toni oraz w razie brania sandacz nie czuje ołowiu. Łowiłem też dropshotem z brzegu i wyniki też były lepsze od klasycznego opadu i można długo "pograć" gumą na małej przestrzeni w miejscu gdzie spodziewamy się brania, dlatego jest to tak skuteczne . W DS jest sporo tricków które dają spore możliwości , chodzi mi o zakładanie przynęty (niesymetryczne wtedy guma udaje zranioną rybkę która ocalała po ataku drapieżnika) oraz samo prowadzenie gumy można wykonać na wiele sposobów. Lubię DS i jest to metoda bardziej widowiskowa oraz dająca więcej możliwości niż klasyczny opad.

    Witam.

Metodą Caroliny łowię dość często na zaporówkach, jednak nie tak głęboko, jak cytowany powyżej Kolega, przeważnie do głębokości 6-8m. Używam  bulletów odpowiednio do głębokości, czyli do 8 g.

Przyznam się szczerze, że nie bardzo mogę sobie wyobrazić zastosowanie tej metody na 20 metrowych głębiach.

Jakie obciążenie zastosować, jak zbroić tak duże gumy, jak zarzucać zestaw z niewielkim w sumie ciężarkiem, na końcu którego dynda 15-to cm guma?

  Jakie jest zdanie Kolegów w powyższej kwestii.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jeśli chodzi o dropa to najlepsze efekty mam jesienią (mowa o sandaczach). Jak dla mnie metoda jest super i wcale nie jest nudna. Podczas łowienia na dropa trzeba być cały czas czujnym i kombinować z prowadzeniem jak i wysokością prezentacji przynęty. Jeżeli zdarza mi się że nic się nie dzieje, czyli nie ma brań to przechodzę na caroline/texasa i próbuję dalej. Jak wymienione wyżej metody nie zdają egzaminu to nawalam już w akcie desperacji główką o dno :) .... Miałem kiedyś taką sytuację, że nic się nie działało. Siedziałem z kolesiem i biczowaliśmy wodę aby biczować i nic nie mogliśmy wymyślić. Nie pamiętam sięgałem wtedy po coś do kieszeni i przez przypadek wpadła mi w rękę czeburaszka. Wziąłem jakąś wirówkę longa i założyłem ją na czeburache od tak sobie i jak się potem okazało to był strzał w dziesiątkę. Sandacze ostro waliły w obrotówki w opadzie. Połowiłem jeszcze kilka razy tą metodą ryby, ale jakoś nie jest ona u mnie numerem jeden, ponieważ podczas opadu dosyć często zdarzało się że kotwiczka plątała sie o linkę główną co mnie denerwowało i do tej pory denerwuję. Także obrotówka z czeburachą to już moja taka ostateczność i jak się wtedy okazało kolor nie grał żadnej roli.

Jeśli chodzi o sandacze latem to lekka główka, wobek lub jakaś lekka podłużna wachadłóweczka.

 

Wiadomo że drop's to nie tylko sandacz i okoń bo jest to również świetna metoda na szczupaki. Tylko trochę inaczej robię zestaw.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 0

Jak dla mnie drop shot jest super metodą. To metoda zazwyczaj wymagająca, ale efekty bywają fantastyczne. Sam przekonałem się do niej kilka lat temu, kiedy gość stojący obok mnie miał sandacza praktycznie w każdym rzucie a ja - kombinując jak się da z opadem - nie miałem ani brania w tym czasie. Co ciekawe, stało tam wtedy również kilku innych łowiących na dropa - machali wędkami niczym kropidłem i również byli bez ryby. Ten gość łowił inaczej, uważnie podglądałem jego technikę prowadzenia zestawu i wydawało mi się, że załapałem o co chodzi. Teraz mam troszkę więcej doświadczenia i wiem, że jednak nie ma jednej słusznej techniki prowadzenia przy tej metodzie. Po trzech latach, cały czas się uczę.

Z zainteresowaniem przeczytałem tekst na facebooku sklepu "Przynęty świata". Zaintrygowało mnie szczególnie zdanie: "Na koniec jeszcze jedna ważna kwestia nie łowimy drop shotem pod prąd wody."

Tu chyba autorowi chodziło o wykonywanie rzutów pod prąd a nie prowadzenie pod prąd, jak sądzicie?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Odpowiedz na pytanie...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...