Skocz do zawartości

Kolejny kłusol ukarany. Idzie lepsze????


MARCIN FILIPOWICZ

Rekomendowane odpowiedzi

kłusoli jest opór  ale  najczęściej  spotykam  takich drobnych  co  zberetują  krótką  rybę , zabierają  w okresie ochronnym   przed lub  w czasie tarła  bo jak po tarle to jeszcze bym  zrozumiał  jak gość  głodny     , spotykam też  siateczki  rożnej maści  to zaliczam  do  drobnego kłusownictwa które w pewnych granicach nie robi wielkich szkód o ile woda jest bez "karpiomurów" czyli  rośnie kupa zielska , dostęp  utrudniony to  akwen  sobie poradzi i w miejsce skłusowanych 3 ryb  pojawisię   30  mniejszych   gorzej jak są  to wody zarybiane  wtedy w to miejsce  wejdą azjatyccy  kuzyni  .
Większy problem jest  z tymi prawdziwymi kłusownikami  co walą   prądem , stawiają  potężne siaty i zarybiają  dziwnymi gatunkami   to największe szkodniki  bo często robią  to nie na  własne potrzeby a dla chęci  zysku  nie patrząc na to co będzie  albo czego  nie będzie za kilka lat.

Nie bronie żadnych kłusoli ale znam kilka miejsc w których kilku gości  stawia siatki ponad 60 lat bez przerwy   a ryb nie brakuje  ale  robią  to na własne potrzeby  i z głową      - zaraz ktoś  powie  a co by było gdyby nie postawił  siatek ile by było  ryb    no  mniej rzecz jasna bo  zimą by się  wydusiły  albo w czasie letniej przyduchy a nie są  to płytkie   "doły"  tak więc   zdrowy rozsądek   , dbanie o  naturalne tarło a ryb będzie opór :) 

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie ważne ile jak nie wolno to nie wolno. Nie bardzo wierzyłbym gdy ktoś powiedział stawia siatkę na własne potrzeby by zjeść. Zastanawia mnie czy zrozumiał byś gdyby ktoś systematycznie na własne potrzeby podbierał z twojego kąta po 8 zł. Jakiej kary byś oczekiwał mandatu czy grzywny oraz zwrotu straconych pieniędzy.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Drobne kłusownictwo nie byloby problemem, gdyby nie jego skala... Ten weźmie niewymiarka, tamten w okresie, ten kilka rybek więcej, tylko jest to proceder tak nagminny, ze sumaryczna skala może przerazić, a woda zostać wyczyszczona do zera...

No ale to przeciez tylko drobne wykroczenia...

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A jak odnieść się do "racjonalnej "gospodarki prowadzonej przez nasz związek?

W okręgach gdzie na "łeb wędkarza "przypada 2?5? ha wody są takie same limity jak i w tych co przypada mniej niż 1 ha?

W byłym łódzkim przypadało chyba mniej niż 0,1 ha ale limity obowiązywały ogólnopolskie...

 

W piotrkowskim przypada ok 1 ha. Czyli - do zabrania rocznie(niech będzie, ze są doskonałe warunki) ok 5 szt dwukilowego drapieżnika.

Zabrano to już dawno, wybito stado podstawowe(czy mateczne - jak je zwał tak zwał) a teraz aktualnie jest wersja, że to sumy szkodniki zjadły wszystkie ryby...

 

I niby teraz wina kłusowników, że ryb nie ma?????Kłusownicy, sumy, norki, kormorany, niedługo usłyszymy, że to UFO zabrało wszystkie ryby.

 

Kolego Tomku - ten system, że wspólne = także moje nie sprawdził się nigdzie....To taka utopia serwowana ludziom aby zamaskować i usprawiedliwić błędy rządzących.

 

Wątek jest o kłusownikach.

Może jakieś konkretne przykłady ktokolwiek zaprezentuje?

Może jakieś dane statystyczne ile to w przeliczeniu na strażnika sieci zdjęto, ukarano faktycznych kłusowników, zarekwirowano konkretny sprzęt?

Może jakieś spektakularne akcje przeciw "swoim"?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędkarski świat bez najmniejszego problemu uprawia i akceptuje zachowania naganne - vide niedawny wątek o trollingu.. Po obciachowym pokazie kolesiostwa i relatywizmu, jaki przy okazji nastąpił - karać innych zwyczajnie nie wypada.. ale zawsze se można wystąpić jako mały katon obrotowy.. :)

  • Like 6
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kolego Romku,

 

zasada "wspólne = moje" jest dosyć powszechnie stosowana np. w krajach skandynawskich. Dotyczy podejścia do środowiska, tam nikomu do głowy nie przyjdzie głupiego peta na chodnik rzucić, a u nas - śmieci pobudowlane, meble w lasach choć za darmo można zawieźć  je do PSZOK - ów.

 

Co do drobnego kłusownictwa i tego większego też, to panuje na nie społeczne przyzwolenie. W tym kraju działa tylko metoda kija - bez surowego i bezwzględnego stosowania prawa nic się nie zmieni. A ponieważ odpowiedzialni za nasze wody nic z tym nie robią i co gorsza nie mają zamiaru nic z tym robić, to nie spodziewajmy się żadnej zmiany. Mentalność w naszym narodzie jest jaka jest i jeszcze dłuuugo się nie zmieni.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A podobno w Malmo jest plaga szczurów...

Tam socjalizm wprowadzano bez przemocy. System kija też działa, do tego jeszcze poprawność polityczna...A oprócz tego społeczeństwa protestanckie są bardziej zdyscyplinowane.

Tylko gdzieś czytałem, że za kilkanaście lat Skandynawia przestanie być Skandynawią, a stanie się Północnym Kalifatem.

 

Kolego Sławku... społeczeństwo wędkarskie nie jest wyizolowane z normalnego, jest jego częścią.

W której nadal żyje i ma sie dobrze homo sovietikus.

 

Niemcy po zjednoczeniu miały normalne kadry, którymi mogły zastąpić komuchów i jest normalnie. U nas to się odbywa ewolucyjnie i trwa i trwa...

A PZW to klasyczny przykład patologii tamtych czasów.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędkarski świat, patologią stoi. Kłusole o znanych nazwiska równiejsi są.. Człek postsowiecki i nachuizm niejako w koncentracie.. Po co człowiekom z wędką jakieś stowarzyszenie wyższej  użyteczności, kiedy morda jest w dżemie, a karta w kieszeni - dobrze jest.. :)  

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Papier wszystko przyjmie... Wyższa użyteczność hahahahahahahahahahahahahahahahahahahaha

 

W normalnych krajach( o ugruntowanej demokracji) zbędne są wyższe użyteczności i są ryby wyobraź sobie Panie SOB.

A my nadal mamy postsowiecką spuściznę.... wyższą użyteczność...a ryb ni a ni....

Edytowane przez eRKa
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie,

 

Można bic brawo, jesli wiadomość rozejdzie się I da do myslenie reszcie tałatajstwa. :D

Czy jednak tak prawde powiedziawszy tego typu sytuacje poprawia stan.

 

Swego czasu głównym źrodłem problem była rabunkowa gospodarka rybacka "rybaków" - nie mylić z kłusolami ;)

Na Zalewie Sulejowskim  gdzie pogłowie sandacza było piękne, ale tez dochodziło do przerostu populacji leszcza wydzierzawiono "krótkoterminowo" wodę rybakowi celem odłowu nadmiaru leszcza.

 

I tak leszcz był odławiany, ale przyłowem było co? - sandacze oczywiscie.

 

Co ciekawe sieci były ustawiane w najwęższym miejscu zbiornika - pomiędzy małym I płytkim zalewem, naturalnym rejonem tarlisk a dużym gdzie ryby wracały po tarle I jakimś dziwnym trafem własnie w okresie kiedy ryby wracały.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Bzdury opowiadasz dawiniel, nie masz najmniejszego pojęcia o genezie tamtych odłowów.. ale to jest w wędkarskim świecie norma. No i nie zrzuciłeś odpowiedzialności na zarząd okręgu - co jest obowiązkowe pośród tzw członków o alternatywnej orientacji.. eRKa by nie popuścił.. :)

 

Od początku istnienia zalewu, gospodarkę i zarządzanie wodą prowadziło P.G. Rybackie z siedzibą w Tomaszowie. To właśnie im zawdzięczamy powstanie słynnego w całym kraju sandaczowego eldorado. Na początku lat dziewięćdziesiątych, za czasów reform pana min. Balcerowicza, skasowano rolnicze spółdzielnie i wszystkie typy PGR-ów - rolniczych i rybackich. Ten z Tomaszowa również..

Ale po skasowanych podmiotach pozostało mienie, ziemia, kontrakty, umowy, pieniądze, rozmaite uprawnienia - w tym połowowe. Zarządzał nimi wg swego uznania likwidator albo syndyk. I to właśnie on sprzedał na licytacji prawo do odłowu kilkunastu ton ryb z zalewu Sulejowskiego, pozostałe po tomaszowskich rybakach. Wygrała ją jakaś spółka z oo z Lublina, wynajęła rybaków i najzupełniej legalnie przetrzepano zalew. Ówczesny dyrektor biura w Piotrkowie, p. Purzycki protestował gdzie się dało, ale prawo do połowu i tak skonsumowano..  :(

Sieci na konto rybaków stawiały wszystkie wioski - Karolinów, Zarzęcin, Barkowice-Mokre. Nikt nie pilnował, bo posterunek PSR również skasowano, a Kutkowskiego z załoga przeniesiono do miasta Łodzi.. :)

Co nie znosi - a nawet nie powinno przykrywać faktu działania na wodach zalewu, przynajmniej kilku inicjatyw człowieków z wędką - w tym nazwisk bardzo głośnych - parających się latami usługowym dostarczaniem ryb do gastronomii albo daczowisk..

Co za obłuda.. :)    

Edytowane przez Sławek Oppeln Bronikowski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

 

Sieci na konto rybaków stawiały wszystkie wioski - Karolinów, Zarzęcin, Barkowice-Mokre. Nikt nie pilnował, bo posterunek PSR również skasowano, a Kutkowskiego z załoga przeniesiono do miasta Łodzi.. :)

 

 

 

Hmmm, może krążownika od niszczyciela z daleka nie odróżnię, ale łodzie rybackie, które widziałem na codzień obładowane tak, że burty prawie się równały z poziomem wody rozpoznam.

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rybacy odławiali to, co było rybackie, wędkarski świat też.. Od tamtego czasu eldorado nie chce wrócić - choć rybaków nie ma - nie ma komu się zakrzątnąć, bo wszyscy zajęci są wyłącznie eksploatacją.. jakie tam cele właściwe stowarzyszeniu wyższej uzyteczności.. :D

 

dawiniel - legalnie wolno im było prowadzić odłowy tylko  na dużym plosie, reszta to była prywatna inicjatywa okolicznej ludności. Np w Zarzęcinie to byli synowie Olka "Łapki", w Borkach sieciował i nadal sieciuje Klimek, a pod Kazimierskiego Górą.. sołtys.. :)  

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jeżeli chodzi np. o okręg lubelski to tutaj coś się ruszyło. Łapią kłusoli i to dość często. Niemal że co tydzień ściągane są siaty, bębny czy inne akcesoria kłusownicze. Wszystko wraz z zarybieniami wrzucają na facebooka. Są informacje, zdjęcia i filmy z akcji a ostatnio nawet złapali neptuna hehe. Polecam śledzić zainteresowanym :D

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panie Sławku SOB...

 

"Od tamtego czasu eldorado nie chce wrócić - choć rybaków nie ma - nie ma komu się zakrzątnąć, bo wszyscy zajęci są wyłącznie eksploatacją.. jakie tam cele właściwe stowarzyszeniu wyższej uzyteczności."

 

Czyli potwierdzasz, że także ZO eksploruje? A za brak ryby aktualnie odpowiedzialny jest sum szkodnik?

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W latach 80 winny był okoń wyjadający ikrę, sporo było zwolenników tej tezy co każdego złowionego w łeb i w krzaki, albo do octu.

Cud że do dziś cokolwiek poza okoniem i sumem w naszych wodach pływa, bo przez wieki powinno wszystko zostać zeżarte i wymrzeć.

Następny może boleń? A w wodzie stojącej jazgarz no i okoń bandyta, wszak wracamy do peerelu?

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nieee ja nie kcem do przeczkolaa ???? No dobra chciałbym ????

Z dawnych lat, kiedy byłem w SSR.

Na akcji,na której mnie nie było niestety lub na szczęście, koledzy na gorącym złapali starszego faceta jak stojąc niemal po ramiona w zimnej wodzie ściągał połatany i praktycznie pusty wonton. Dziadzio prosił by go zostawić. Tłumaczył że zmarła mu żona, że ma niepełnosprawną córkę którą musi się opiekować, że przez to nie może pracować a coś jeść muszą. Komendant obecny na akcji był nieczuły na prośby i tłumaczenia. Przyjechała policja, sprawa trafiła do sądu. O ile wiem dziadek dostał niską szkodliwość - jego tłumaczenia choć mało istotne z naszego punktu widzenia, były prawdziwe a sąd jak to sąd.

Ten sam komendant olał gościa łowiącego w kwietniu na żywca (metoda zakazana na wodach okręgu w tym czasie) gdy ten zaczął pyskówkę i wymieniał z nazwisk działaczy okręgowych których niby znał. Dowiedziałem się też,że zaniechał czynności wobec wędkującego bez stosownych opłat za czteropak dość podłego piwa. Po tych akcjach, jak również po namawianiu mnie bym podpisywał wybujałe kilometrówki podczas patroli, poinformowałem ludzi wyżej co o tym sądzę i bez wielkiego żalu złożyłem legitymację. Stwierdziłem, że będąc strażnikiem SSR w takich okolicznościach i nie robiąc nic z tym stanem rzeczy mając korzystać i wnosić opłatę 2 zł zamiast 300 na ochronę i zagospodarowanie zwyczajnie nie umiałbym spojżeć w lustro.

Czas mijał, ludzie i układy się zmieniły.

Gdy spotkałem kłusownika (łowiącego szczupaki na tarlisku podbierakiem) to nie bawiłem się w telefony, tylko dostał ostrzegawczy cios w nos, który w połączeniu z moimi rozpędzonymi blisko stoma kilogramami nieomal nie pozbawił go nie tylko czapki ale i butów. W razie czego to ja dostałbym karę, ale przyjąłbym ją z dumą. Nawet szefuncio od ochrony wód pytał czy nie chciałbym wrócić w szeregi gdy się dowiedział. Niestety sytuacja rodzinna nie pozwala.

  • Like 8
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...