Skocz do zawartości

Jezioro DADAJ


barach3

Rekomendowane odpowiedzi

Nie można mieć pretensji do rybaka, że łowi ryby ze swojej hodowli, taką ma pracę. Powinniśmy zrozumieć, że mamy przywilej łowić na cudzej wodzie. To trochę tak jakby mieć przywilej zbierać plony z cudzego pola i narzekać, że tak mało możemy tam buszować. Nie chcesz ograniczeń? Chcesz działać wg własnych zasad? Wydzierżaw sobie pole, sam, z kolegami, z większą ilością kolegów, załóż stowarzyszenie, PZW 2.0 Mamy w końcu kapitalizm, każdy może to zrobić :)

... chyba jednak wygląda to inaczej... rzekłbym nawet, że zdecydowanie wygląda to inaczej... jezioro Dadaj jest zbiornikiem naturalnym na którym dzierżawca prowadzi gospodarkę w oparciu o operat... taką gospodarkę nazywa się często racjonalną... jak zwał, tak zwał... nie jest to natomiast hodowla (nie jest to staw hodowlany, nie sądzę też żeby był tam gdzieś wydzielony obręb hodowlany)... porównywanie dzierżawcy jeziora do właściciela fermy drobiu ma się ni jak - zero związku... upraszczając, właściciel fermy drobiu jak sama nazwa mówi jest właścicielem tej fermy i każdego kurczaka biegającego po tej fermie... dzierżawca jeziora nie jest właścicielem żadnej pływającej w wodzie ryby... dzierżawca w oparciu o operat nabywa prawa do pozyskania danej ilości ryb, zgodnie z obowiązującymi zasadami (wszystko to reguluje ustawa o rybactwie...) - i tylko tyle... I można przyjąć, że dopiero te odłowione ryby stają się jego własnością i może nimi dysponować według uznania (i to pewnie też w oparciu o jakieś przepisy)... Dzierżawca nie prowadzi hodowli (no chyba, że jest to staw hodowlany, lub ustanowiony jest obręb hodowlany)... zarybiając, nie wpuszcza "swoich ryb" w celu ich późniejszego odławiania... wpuszcza ryby, które są rekompensatą za ingerencję w środowisko - mówiąc wprost uzupełnia to co zabrał (jezioro to nie pole)... żadna wpuszczona z zarybień ryba nie jest jego... jest to jego obowiązek wynikający z umowy (wytyczne zawarte w operacie) między nim, a właścicielem... właścicielem jeziora i tym samym każdej pływającej w wodzie ryby jest skarb państwa... dlatego też "przywilej" łowienia na cudzej wodzie" odnosi się zarówno do wędkarza, jak i do dzierżawcy/rybaka... kuriozalne jest to, że my wędkarze, za możliwość połowów (amatorskich, niekomercyjnych - w ramach uproszczonego regulaminu, np. RAPR), płacimy dzierżawcy! Te pieniądze powinny bezpośrednio trafiać do właściciela wody (czyli jak już wspomniałem do skarbu państwa), a nie do pośrednika... to państwo powinno regulować cenę oraz ilość sprzedawanych zezwoleń i to państwo powinno czerpać z tego bezpośrednie korzyści. Na dzień dzisiejszy pieniądze z zezwoleń trafiają na konta dzierżawcy, który tak naprawdę sprzedaje coś, czego nie jest właścicielem - czyli daje możliwość rekreacyjnych połowów nieswoich ryb na nieswoich wodach... dziękuję za uwagę :-)

Edytowane przez maxtip
  • Like 9
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasady sà bardzo proste, @Pumba wyraźnie napisał jest operat, który jest akceptowany podczas przetargu, a w nim oferta, która mówi czym i jak będzie zarybiane oraz co i kiedy będzie odławiane.

 

Na prawdę trzeba być naiwnym żeby żądać od właściciela firmy pomniejszania zysku bo jestę wędkarzę i chce!

Nie zależy mi na akceptacji ponieważ to nie sà poglądy tylko rzeczywistość. Nie jest ciężko to zrozumieć że jeziora w rękach gospodarstw to hodowle, to również fakty w dodatku w zgodzie z prawem.

 

Zgodnie z tym samym prawem wędkarz nie może uzurpować sobie praw do decydowania o tym co się będzie działo w danym gospodarstwie rybackim.

 

Ci którzy wiedzą wszystko najlepiej i zawsze mają pomysły powinni wystartować w przetargu, przejąć wodę i pokazać nam wszystkim jak się robi łowisko idealne.

 

Pozdrawiam.

Nie o naiwności piszę, a o racjonalnym korzystaniu z dóbr wód, a nie po mnie czy po nas to choćby i pustka.

 

Nie wiem także praktycznie nic o tego typu zagadnieniach stąd moje pytania. Chętnie poszerze swoją wiedzę o coś więcej aniżeli porady na końcu cytatu.

 

Zachwycamy się Szwecją. Czemu nie może być jak w Szwecji ? Tam też zapewne coś tam odławiają, a pomimo tego ryba w wodach jest ... Bo pewnie jak odławiają to nie do cna ... Bo może robią to z tzw. głową ... Bo może myślą o dzieciach albo o wnukach ... I jeszcze wiele innych może ...

Edytowane przez Sławek Nikt
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

 

Zachwycamy się Szwecją. Czemu nie może być jak w Szwecji ? Tam też zapewne coś tam odławiają, a pomimo tego ryba w wodach jest ... Bo pewnie jak odławiają to nie do cna ... Bo może robią to z tzw. głową ... Bo może myślą o dzieciach albo o wnukach ... I jeszcze wiele innych może ...

Przelicz ilość wody na jednego mieszkańca.

  • Like 3
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ale takie przeliczanie jest mało wymierne,bo oprócz Szwedów łowi tam jeszcze sporo Polaków,Niemców itd.

Do nas Niemcy przyjeżdżają co najwyżej do fryzjera,ale nie na ryby!

 

@Godski ma racje. Jest takie pojęcie zamykające zbiór czynników jak wydajność akwakultury,(jak wydajność na polu z hektara :lol: )  ilość ryb które za sprawą wędkarzy wyjeżdżają z wody lub padają jest mniejsza od ilości ryb które w tym samym czasie rodzą się, rozwijają i dorastają, tworzą silne populację itd. Degradacja środowiska nie postępuje, lub postępuje dużo wolniej.

  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To był facet co łowił na morzu kutrami.

Jak się ryby skończyły poszedł oczyścić jeziora.

Wygrać musiał bo znajomości i kasiorę miał.

O Gościu dowidziałem się od Jacka Kolendowicza.

Zna go na wskroś !!!

Myślę że Kolendowicz go na oczy nie widział. Z tymi kutrami to mnie ubawiłeś, znam gościa 15 lat i wiem że kutry to widział ....... leżąc na plaży. 

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

.. kuriozalne jest to, że my wędkarze, za możliwość połowów (amatorskich, niekomercyjnych - w ramach uproszczonego regulaminu, np. RAPR), płacimy dzierżawcy! Te pieniądze powinny bezpośrednio trafiać do właściciela wody (czyli jak już wspomniałem do skarbu państwa), a nie do pośrednika... to państwo powinno regulować cenę oraz ilość sprzedawanych zezwoleń i to państwo powinno czerpać z tego bezpośrednie korzyści. Na dzień dzisiejszy pieniądze z zezwoleń trafiają na konta dzierżawcy, który tak naprawdę sprzedaje coś, czego nie jest właścicielem - czyli daje możliwość rekreacyjnych połowów nieswoich ryb na nieswoich wodach... dziękuję za uwagę :-)

Jakie są nakłady Skarbu Państwa na rzecz tej czy tamtej wody ? Żadne. Dzierżawca płaci do SP opłatę przeliczeniową (jakoś cena zboża z ha czy jakoś tak) , dzierżawca ktory ma się wywiązać z operatu musi zapłacić za narybek czy wylęg który musi wpuścić do wody. Może też wybudować wylęgarnie, odławiać z dzierżawionej wody tarlaki i wtedy odpada mu kupowanie narybku. Jasne że my  wędkarze wiemy lepiej i wiemy że każdy dzierżawca to nas kantuje odławiając nasze ryby sieciami i wali w łeb a szczególnie tarlaki które nawet jak poddał pobraniu materiału to powinien delikatnie wypuścić. A on co ? Wali w łeb i sprzedaje nasze ryby w jakimś sklepie rybnym i jeszcze na tym zarabia - podły hochsztapler . 

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jak już napisałem moja wiedza jest baaardzo niewielka, wręcz zerowa, ale co już też napisałem i podkreślam da się w innych krajach, a u nas zawsze nie bo zawsze, ale to zawsze jest ktoś kto wie lepiej. Bardzo, ale to bardzo lubię obcować z naturą i w najgorszym wypadku zmienię hobby bo jak czytam, że jeśli ktoś zapłacił parę groszy i zrobił operat to może robić na wodzie co mu się tylko podoba to jakoś nie widzę różnicy pomiędzy kimś takim, a ekipą, która jeździ nad wodę tylko w celu pozyskania biała !!! I jedni i drudzy płacą za mało, a yebią co się da w ilościach jakich się da !!! Koniec z mojej strony bo z wiatrakami i wiedzącymi lepiej polemizować nie zamierzam. Ps. Przykro tylko, że dzieciom będziecie piękne jeszcze na razie co poniektóre wody i ładne ryby na zdjęciach pokazywać bo przecież niejako za waszym przyzwoleniem "byli tacy co to płacili i im wszystko wolno było". Bez spiny i urazy. Sławek Nikt.

Edytowane przez Sławek Nikt
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

... chyba jednak wygląda to inaczej... rzekłbym nawet, że zdecydowanie wygląda to inaczej... jezioro Dadaj jest zbiornikiem naturalnym na którym dzierżawca prowadzi gospodarkę w oparciu o operat... taką gospodarkę nazywa się często racjonalną... jak zwał, tak zwał... nie jest to natomiast hodowla (nie jest to staw hodowlany, nie sądzę też żeby był tam gdzieś wydzielony obręb hodowlany)...

 

Nikt nie twierdzi że Dadaj nie jest zbiornikiem naturalnym, co nie zmienia faktu że na na wielu innych jeziorach w kraju prowadzi się hodowlę. Uproszczając rzecz oczywiście i pomijając przywiązanie do etykiet i ich rozumienia.

 

Jeśli tymczasowy "opiekun" wody, nazwijmy go dla uproszczenia rolnikiem/rybakiem;

 

1. Sieje (tj zarybia)

2. Następnie pracuje nad tym żeby ryby rosły przez nikogo niepokojone (np. ograniczenia rekreacji, które zresztą sami sobie nadajemy, ale o tym później)

3. Oraz zbiera plony (czy. odławia)

 

To jak to można nazwać? wyrzućmy do kosza wszelkie etykietki, pomińmy czy to jest właściciel (skarb państwa) czy też nie, nie ma to znaczenia i nie o tym jest mowa. Jak taki proceder można nazwać? Czy to nie jest hodowla? Art 1 ustawy o tym mówi i w rzeczy samej tak to wygląda.

 

 

porównywanie dzierżawcy jeziora do właściciela fermy drobiu ma się ni jak - zero związku... upraszczając, właściciel fermy drobiu jak sama nazwa mówi jest właścicielem tej fermy i każdego kurczaka biegającego po tej fermie... dzierżawca jeziora nie jest właścicielem żadnej pływającej w wodzie ryby... dzierżawca w oparciu o operat nabywa prawa do pozyskania danej ilości ryb, zgodnie z obowiązującymi zasadami (wszystko to reguluje ustawa o rybactwie...) - i tylko tyle... I można przyjąć, że dopiero te odłowione ryby stają się jego własnością i może nimi dysponować według uznania (i to pewnie też w oparciu o jakieś przepisy)... Dzierżawca nie prowadzi hodowli..

 

 

 

Zero związku? :) Nie chodzi o to kto jest właścicielem, kto jest użytkownikiem rybackim, możemy dowolnie przykleić etykietkę? Chodzi o to co się z daną wodą dzieje pod władaniem tymczasowego dzierżawcy. Dzierżawca prowadzi hodowlę, co już wyjaśniłem.

 

 

mówiąc wprost uzupełnia to co zabrał (jezioro to nie pole)... żadna wpuszczona z zarybień ryba nie jest jego... jest to jego obowiązek wynikający z umowy

 

Jezioro to nie pole ponieważ? Trzymajmy się faktów. Ryba pływająca w wodzie nie jest rybaka do momentu odłowu, tak mówi prawo, nie ma to jednak znaczenia czyja jest ryba, znaczenie ma co się z tą rybą i wodą dzieje.

 

 

 

 

kuriozalne jest to, że my wędkarze, za możliwość połowów (amatorskich, niekomercyjnych - w ramach uproszczonego regulaminu, np. RAPR), płacimy dzierżawcy! Te pieniądze powinny bezpośrednio trafiać do właściciela wody (czyli jak już wspomniałem do skarbu państwa), a nie do pośrednika... to państwo powinno regulować cenę oraz ilość sprzedawanych zezwoleń i to państwo powinno czerpać z tego bezpośrednie korzyści.

 

Tu już wkraczamy na grunt, co kto powinien - (bez obrazy oczywiście, nie gniewaj się nie jest moim zamiarem szydzenie z kolegów) ale jak powszechnie wiadomo każdy Polak wie co kto ma robić i jak powinien działać, w polityce, w służbie zdrowia, każdy jest najlepszym prawnikiem, lekarzem, ustawodawcą.

Sorry ja się tym nie zajmuję, nie moją rolą jest wytykać co kto powinien robić i jak działać, ja wiem co ja powinienem robić i to mi wystarcza :) Jednakże jeśli ustawodawca zdecydował, że skarb Państwa akceptuje fakt opłat wędkarza do kieszeni dzierżawcy zgodnie z umową to.. co byłoby gdyby było inaczej? Wiele różnych opłat wpływa do skarbu państwa i co z tego wynika? Ok utnijmy ten temat bo nie w tym rzecz.

 

Reasumując watek zarządzania wodami, umowa między prawnym "właścicielem" wód (wyłącznie prawnym ponieważ tak na prawdę w szerszym rozumieniu nie powinno istnieć pojęcie właściciel wody, to abstrakt) a użytkownikiem tych wód jest jasna i prosta. Ty zarybiasz i odławiasz a ja zerkam czy nie degradujesz zbytnio środowiska i dopóki papiery się zgadzają wszyscy są zadowoleni.

 

Odnośnie ogólnych zasad dotyczących użytkowania wody, w bardzo wielkim skrócie.

 

Co jakiś czas kończy się okres dzierżawy obecnego dzierżawcy i skarb państwa wystawia daną nieruchomość do ponownego przetargu. Nieruchomość, tak to się nazywa, nie jezioro, nie naturalny zbiornik fauny i flory, nie cokolwiek innego tylko nieruchomość. 

 

1. W uproszczeniu skarb państwa ustala czynsz w postaci wielokrotności przelicznika dt decytona, wcześnie potocznie = kwintala pszenicy. Tak czynsz za używanie wody ustala się w kwintalach pszenicy dokładnie tak samo jak w 15 wieku daninę ustalało się w kwintalach pszenicy. Warto się nad tym również zastanowić.

 

Decytona [dt] – jednostka miary stosowana w rolnictwie. Zastąpiła ona stosowaną wcześniej jednostkę miary w postaci kwintala.

 

2. Ustala zakres użytkowania wody zgodny z Rozporządzeniem Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z dnia 12 listopada 2001 r. w sprawie połowu ryb oraz warunków chowu, hodowli i połowu innych organizmów żyjących w wodzie.

 

3. Ustala minimalną ilość i rodzaj materiału zarybieniowego którą dzierżawca musi wprowadzić.

4. Ustala zasady dotyczące dokumentacji z zarybień, protokoły itd.

5. Ustala częstotliwość odłowów kontrolnych tj. "badań" ichtiofauny + dokumentacja z tych badań np. raport o ilości i gatunkach odłowionych ryb.

 

i zapis najważniejszy, ten dotyczący nas.

 

Dzierżawca ma prawo do odpłatnego lub nieodpłatnego wydawania pozwoleń wędkarskich (dalej zwykle zapis że zgodnie z RAPR)

 

Dzierżawca może udostępnić wodę wędkarzom, nie narzuca się na jakich warunkach, za jaką kasę itd. Ma prawo zrobić co uzna za opłacalne.

Przed tym zapisem zwykle powstaje informacja, która obliguje dzierżawcę do ustalenia regulaminu, nie narzuca się jednak jak ten regulamin ma wyglądać (tutaj zaczyna się trudna gra między płaczącymi na forach wędkarskich, którzy preferują samozaoranie) a dzierżawcą.

 

6. Następnie ustala się zasady przetargu w skrócie:

 

- wpłata wadium

- oferty od zainteresowanych (jeden oferent składa jedną ofertę)

- w ofercie oferent szacuje i na tej podstawie oferuje wysokość czynszu, która nie może być niższa niż narzucona ale może być wyższa, oferuje ilość i jakość materiału zarybieniowego którą zamierza wprowadzić itd.

 

Zasady konkursu ofert są proste ale decydujące są niejawne.

 

Cześć jawna to część informacyjna, oferentów informuje się co do nieruchomości, przeznaczenie, powierzchnia, sposób zagospodarowania itd.

 

7. Kryteria wyboru ofert. Przyjmując że oferenci spełniają warunki 

- Kryterium najwyższego czynszu dzierżawnego.

 

Cześć niejawna - komisja otwiera oferty i analizuje. Wybiera najkorzystniejszą. ( o składnikach oferty nie będę pisał bo to nie ma sensu) ale istotnym składnikiem są dokumenty poświadczające doświadczenie oferenta w zakresie (łącznie) chowu, hodowli i połowu ryb (np. umowy użytkowania obwodu rybackiego albo umowy dzierżawy nieruchomości pokrytych wodami) 

 

 

8. Zawiera się umowę

Edytowane przez Sławek.Sobolewski
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dodatkowo jeden przykład z podwórka.

 

Jezioro X w roku 2011, bardzo mała ilość dorosłych sandaczy, ale intensywne zarybienia

Jezioro X w roku 2014, łowimy dużą ilość sandaczy w przedziale 45-60cm

Jezioro X jesień 2014, kilometry sieci..

Jezioro X w roku 2015, wędkarze już nie łowią żadnych sandaczy. W miejscach w których były już ich nie ma, przepływałem 3/4 sezonu.

Jezioro X w 2016, podobnie, po sandaczach z przedziału 45-55 ani śladu, na wodzie nie ma wędkarzy.

 

czy to jeszcze kogoś dziwi? Czy to nie jest hodowla?

 

Przepraszam że zapędziłem się w takie sformułowania akurat w tym wątku, ale tak się potoczyła dyskusja. Dadaj akurat przez długi okres czasu był pod opieką pracowitej grupy ludzi, którzy poświęcili swój własny czas i środki na to aby zadbać o wodę jak najlepiej co nie zmienia faktu że jeśli dzierżawcy coś się nie będzie opłacało to choćby wędkarze stanęli na głowie to nie utrzymają stanu idealnego. Bilans zysków i strat zarządza rzeczywistością a nie oczekiwania, chęci i wstawianie emotek w internetach.

 

Pozdrawiam!

Edytowane przez Sławek.Sobolewski
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czytam i czytam .

Opowiem Wam pewną historię z Augustowa gdzie znany ze smażalni ryb na Lipowcu właściciel kupy jezior (Białe, Serwy itd.) tak wydoił jeziorka, że do smażalni jeździ po ryby do Elku.

I tacy są właśnie dzierżawcy !!!!

Wzorem prowadzenia gospodarki rybackiej może faktycznie nie jest ale ja osobiście na Serwy nie narzekam, nigdy nie narzekałem.
  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Proszę osoby mające dowody na to, że Dadaj został przeczesany siatami, o podanie ich. Jakieś faktury, sprawozdania, zdjęcia, filmy... Domysły, przypuszczenia, mity i legendy proszę przemilczeć...

Wczoraj zadzwoniło do mnie dwóch kolegów z Olsztyna z pytaniem, czy to prawda,że rybacy odławiają Dadaj...Pytam skąd o tym wiecie? Odpowiedź - a podobno ktoś napisał na jerku...

 

Robert Crocker i Rafcik87 - napiszcie skąd macie takie informacje, wyjaśnijcie swoim kolegom. Bo to chyba wy jesteście sprawcami tego zamieszania

szczupak1 - dopytaj się Pana Kolendowicza, skąd zna dzierżawcę. Znają się osobiście, czy wiedzę ma z opowiadań???

 

 

Temat jest mocno skomplikowany i  ciężko jednej osobie przyznać rację. Podoba mi się ta dyskucja, tyczy się nie tylko Dadaju,ale ogólnie sytuacji w całej Polsce.

  • Like 4
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sławek, masz absolutną rację że to jest hodowla. Z jezior zrobiono stawy hodowlane gdzie liczy się wydajność z hektara. I jak woda będzie gospodarowana rybacko nigdy nie będzie atrakcyjna dla wędkarzy, głównie dla tego że dla rybaka duża ryba jest nieopłacalna. Zaciąg robi się po osiągnięciu przez ryby wielkości handlowej, dla wędkarzy pozostają niedobitki.

Kolega przed chwilą powiedział mi o wynikach zawodów w Szwecji. W jeden dzień złowiono 200 metrowych szczupaków.  Dla nas to science fiction i brzmi jak połów na obcej planecie.

Nie pisze tego żeby narzekać że jest dziadostwo bo to jest fakt i myślę że już chyba się z tym faktem pogodziłem,  za mojego życia raczej w tym temacie nic się nie zmieni.

Zmienia się podejście samych wędkarzy, dużo ludzi jednak wypuszcza ryby, to jest jakieś światło w tunelu.

Edytowane przez wujek
  • Like 1
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobra taka dyskusja, tylko czy ktoś się przejmuje obywatelami RP. Celowo napisałem obywatelami, nie wędkarzami.

Przemek i Krzychu mają rację, trzeba potwierdzić info lub obalić kłamstwo bo może przyjdzie odszczekać pomówienia o "gospodarcze kłusownictwo"

Nasunął mi się jeszcze jeden wątek który może mieć związek z masowymi odłowami ryb w rozmiarze jak tu ktoś napisał "handlowym." otóż : 

1- jak jest cena ryby w skupie i później w sklepie ?   uważam, że za niska !

Dlaczego tak uważam ?

2- ile czasu rośnie szczupak, sandacz,  do owej masy handlowej ?

I teraz wyjaśnię o co mi biega:

1 kilogram szynki w selgrosie kosztuje 10 zł, filet z piersi kurczaka, 12 a nawet bez promo 16 zł/kg , udziec wołowy 22 do 28 zł/kg

1 kilogram szczupaka 24 do 28 zł, sandacz 30 do 40 zł/kg

W jednym okresie produkcyjnym szczupaka do rozmiaru handlowego wyprodukowane zostaną 3 partie świnek, jedna krówek, 6 do 8 kurczaków >> to dlaczego jest on taki tani skoro tak długo trzeba na niego czekać ? Pytam, nie znam się.

Jak przywołana staruszka chce koniecznie zjeść szczupaka, nie pstrąga z  prawdziwej hodowli, to niestety powinna zapłacić za niego 70-80 zł za kg tak jak za najdroższą krajową polędwicę wołową. 

Przy takich cenach ( 70-80 ) rybak jeżeli już odłowi szczupaka to tylko tyle ile da radę sprzedać, a sprzeda mało bo nikt go nie będzie masowo jadł . Wtedy ryby będą w wodzie, a nie w lodówce w selgrosie i wtedy wędkarze zapłacą chętnie za droższe pozwolenie i będzie ich więcej bo po prostu połowią i co najważniejsze tak sobie połowią, że pokochają " no kill".

Wydaje mi się, że jest to jakiś pomysł, ale jest to znowu pobożne życzenie wędkarza i jak tu jeden kolega napisał, wędkarza mają wszyscy w dupie, czytaj obywatela.

Produkcja, tak produkcja szczupaka czy sandacza w takiej hodowli jak karpia, jesiotra, łososia, czy pstrąga raczej nie przejdzie, bo niby jak go wykarmić. W naturalnym jeziorze karmi się za darmo, nikt nie zarybia uklejami, rzadko płociami ( chociaż raz widziałem na Wielkopolsce ), krąpiem też nie, leszcz czasami, karp czasami, lin czasami. Dlatego drapieżniki w sklepie powinny być drogie, długo rośnie, dużo je. Piszemy petycję o ustanowienie ceny minimalnej w sklepach na 100 zł :), stworzymy w ten sposób nową szarą strefę. :) I tak źle i tak niedobrze. Wrrrr.

Takie tam bajanie Dziada Mroza.

40 lat z wędką w ręku i nie widzę szansy na powrót stanu z lat 80-tych, pytam się dlaczego k....?

Chyba znam odpowiedź, ale operat ważniejszy. No bo przecież wszyscy są uczciwi, legalne i prawidłowe odłowy, odbudowujące zarybienia, zero kłusowników, wędkarze przestrzegający limitów i wymiarów i powszechne " no kill" . Jest wspaniale, tylko ryby autostopem do Szwecji i Finlandii się przeniosły :) .

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

40 lat z wędką w ręku i nie widzę szansy na powrót stanu z lat 80-tych, pytam się dlaczego k....?

.

Wędkując przez te 40 lat zdaje się nie zauważyłeś zasadniczej zmiany jaka zaszła. Ilu było wędkarzy w latach 80-tych a ilu mamy teraz? Nie było sonarów bocznych, youtubów, internetów, tim plecionów czy innych pajaców. Ludzie podchodzili do łowienia ryb często w sposób mocno pragmatyczny. Teraz na rybach robi się biznes często nie zdając sobie sprawy z tego konsekwencji. Co z tego, że na takich zawodach jak Garmin trzeba wypuszczać ryby skoro w weekend wodę jeziora Dadaj, które wcale jakieś wielkie nie jest, miele tylu wędkarzy ilu przewala się przez całą Suwalszczyznę przez pół sezonu? Moim skromnym zdaniem panaceum na obecną sytuację nie są żadne no kille, krzewienie C'n'R, organizacja ogromnych zawodów na małym jeziorze a mocne, ale to bardzo mocne ograniczenie presji wędkarskiej. To jedyna droga.
  • Like 7
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędkując przez te 40 lat zdaje się nie zauważyłeś zasadniczej zmiany jaka zaszła. Ilu było wędkarzy w latach 80-tych a ilu mamy teraz? Nie było sonarów bocznych, youtubów, internetów, tim plecionów czy innych pajaców. Ludzie podchodzili do łowienia ryb często w sposób mocno pragmatyczny. Teraz na rybach robi się biznes często nie zdając sobie sprawy z tego konsekwencji. Co z tego, że na takich zawodach jak Garmin trzeba wypuszczać ryby skoro w weekend wodę jeziora Dadaj, które wcale jakieś wielkie nie jest, miele tylu wędkarzy ilu przewala się przez całą Suwalszczyznę przez pół sezonu? Moim skromnym zdaniem panaceum na obecną sytuację nie są żadne no kille, krzewienie C'n'R, organizacja ogromnych zawodów na małym jeziorze a mocne, ale to bardzo mocne ograniczenie presji wędkarskiej. To jedyna droga.

Za "tim plecionów czy innych pajaców" stawiam Ci wirtualnego browara. Dzięki Stary za poprawienie mi, jakże słabego dziś nastroju!!!

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To ja troche z inna informacją. Jeśli ktoś planuje zwodować się od strony Slonecznego Brzegu (slip Towarzystwa Żeglarskiego) musi przygotować się na jednorazową opłatę 25zl lub całoroczną opłatę 250zl.

Pozdrawiam i do zobaczenia na wodzie.

 

Wysłane z mojego SM-J610FN przy użyciu Tapatalka

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Za "tim plecionów czy innych pajaców" stawiam Ci wirtualnego browara. Dzięki Stary za poprawienie mi, jakże słabego dziś nastroju!!!

 

Dołączam się :) Ja stawiam "piątkę" czegoś mocniejszego ;)

Wracając do siat to widziałem je kilka razy w zeszłym roku o czym pisałem wcześniej...

Będę w czwartek nad Dadajem na "Wilimach", do zobaczenia i zapraszam ;)

Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Panowie .Przecież to są mazury , więc czego się spodziewacie ? Mieszkam tu od urodzenia i znam trochę historię niektórych łowisk i jak co się odbywa.Wody niektóre są nieodławiane po kilka lat bo nie ma co w nich łowić i kiedy coś się odrodzi to pojawiają się wędkarze , zaczyna się 1 rzeź. Wszystko ląduje na patelni , bo trzeba się nasycić i nie dać rybakowi zanim nie dokona odłowu .. Dowiaduje się o tym gospodarz wody , robią 2 rzeź i woda jest pozamiatana ..I znowu przez następne kilka lat nie ma co tam szukać.. Ważniejsze od wędkarzy jest napędzanie restauracji i smżalni żeby takie przyjeżdżające szkopy miały co wpi....lać..Pretensje trzeba mieć do władz , a nie do rybaków czy PZW..To władze miast , gmin itp. powinni zadbać o to żeby wziąć się za te wody , zrobić rekreacyjno-wędkarskie i napędzać turystykę wędkarską ..Debile nie wiedzą nawet jaką kasę tracą ...Tak uważam ... 

Nie znam łowiska Dadaj , ale myślę że historia jest podobna , a być może nawet sami wędkarze spustoszyli tą wodę ..

Jedynie duże wody w jakimś tam stopniu się bronią i można tam liczyć na ładną rybę .. Niestety, w dobie yotuba , ogólnie dostępnego sprzętu  i te wody zaczynają się kończyć .. Najgorsze jest to że brak drapieżnika i zmiana klimatu bardzo przyspieszyła eutrofizację..Co za tym idzie,  to to że zmniejszyła się przejrzystość wody ..Na niektórych jeziorach zanikły łąki podwodne itp.. 

2 dni składałem je..ną szafę , a miałem takie ambitne plany na majówkę ..Jestem kompletnie nie przygotowany i pewnie jutro  wyląduję na jakieś pipidówie stracę czas i chęć do łowienia ..Pozdrawiam..

  • Like 2
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wędkując przez te 40 lat zdaje się nie zauważyłeś zasadniczej zmiany jaka zaszła. Ilu było wędkarzy w latach 80-tych a ilu mamy teraz? Nie było sonarów bocznych, youtubów, internetów, tim plecionów czy innych pajaców. Ludzie podchodzili do łowienia ryb często w sposób mocno pragmatyczny. Teraz na rybach robi się biznes często nie zdając sobie sprawy z tego konsekwencji. Co z tego, że na takich zawodach jak Garmin trzeba wypuszczać ryby skoro w weekend wodę jeziora Dadaj, które wcale jakieś wielkie nie jest, miele tylu wędkarzy ilu przewala się przez całą Suwalszczyznę przez pół sezonu? Moim skromnym zdaniem panaceum na obecną sytuację nie są żadne no kille, krzewienie C'n'R, organizacja ogromnych zawodów na małym jeziorze a mocne, ale to bardzo mocne ograniczenie presji wędkarskiej. To jedyna droga.

Zgadzam się z Tobą  prawie we wszystkim, tzn nie zgadzam się w kwestii ilości wędkarzy w latach 80-tych. Może i teraz gdzieś jest więcej wędkarzy ale chyba rozjeżdżają się po komercyjnych łowiskach i za granicę, a właśnie YT sprawia, że mamy wrażenie ciasnoty. Na Dadaju wędkuje krótko bo mam daleko ale cztery lata już tu jestem i jakoś nie odczułem ani razu presji wędkarskiej, żadnej walki ani wyścigów na miejscówkę. Pamiętam kiedyś na Plusznym jak wypływało się po ciemku i to dużo za wcześnie żeby "swoje" miejsce zająć i jak pewnego dnia była taka mgła że tylko było słychać po wodzie piszczące dulki. Jak słońce wyszło zza drzew i mgła dosłownie w kilka minut się podniosła okazało się że na jeziorze jest tyle łódek jak przed startem GFS przy Star Dadaj, a niektóre stoją tak blisko, że mogliby prawie sobie piwo podać. To była presja, na Dadaju w maju, czerwcu i październiku  jeszcze tego nie odczułem/ Bardziej czuje presję wiatrołapów na skuterach :) . Za resztę dołączam się z piwem, po 28 maja stawiam :). Chociaż nie bardzo wiem jak ograniczyć presję, kto pierwszy ten lepszy ? Dozować ilość do wielkości akwenu, może .

Tylko , że jak są ryby to miejscówek jest tez dużo, a regulaminowy połów wędką nie zabije jeziora wielkości Dadaj-a.

PS Pewnie oglądaliście filmy Smółka i FWA, czy tam na ich jeziorach jest presja. Pojedyńcze łódki i to nie na każdym filmie.

Edytowane przez Dziadek Mróz
Odnośnik do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić grafiki. Dodaj lub załącz grafiki z adresu URL.

Ładowanie
×
×
  • Dodaj nową pozycję...