karol_77 Opublikowano 20 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2010 Jerry hzs, to właśnie najbardziej lubię. Zdecydowanie stawiam na tydzień odkrywania nowych wód, na zachwyt nad każdą kolejną zatoką i zakrętem rzeki, który pierwszy raz ujrzę no i niekoniecznie połowienia wielkich okazów niż po raz -enty biczować to samo jezioro chociaż wiem, że będą bardzo dobre wyniki. Po prostu precz z wędkarską monotonią . Z pośrednikami czy bez, za 800zł czy za 5000zł Czy to jest do końca priorytetem. Celem nr 1 są ryby i dla większości z nas jeśli gryzą to dają nam to co najważniejsze - satysfakcję spełnienia nad wodą. Gdy tygodniowa wyprawa daje nam pod setkę albo i więcej ryb to niezależnie od poniesionych kosztów jesteśmy pewni że warto było. Chińskie zupki, szparagi czy wędzone łososie nie zastąpią złowionego pstrąga sandacza czy nawet okonia z ogniska nad brzegiem jeziora. Tylko trzeba mieć chęci na przygotowanie survivalowego amu(tak mówi mój synek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
jerry hzs Opublikowano 20 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 20 Sierpnia 2010 Znam jednego Mistrza w tym temacie ...imie jego Boleslaw Uryn . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Artech Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 21 Sierpnia 2010 Może pomoże, http://www.linderback.com/ Byłem tam ze znajomymi i wyszło nas 2000 PLN za parę ze wszystkim. Płynęliśmy promem z Sassnitz do Trelleborga. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomasz74 Opublikowano 13 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Lutego 2011 Witam.Tuż po sylwestrze wpadł mi w ręce katalog biura podróży - wyprawy na ryby do Szwecji, Norwegii, Hiszpanii itd. Zainteresowała mnie Szwecja, bo dużo pięknej rybki i blisko, a ceny katalogowe za tydzień pobytu od ok. 1200 zł/os. Kilkanaście godzin szukania w necie, chwila namawiania kolegi i jego ojca, kilka dni wojny z żonami i w połowie stycznia decyzja zapadła. Wraz z kumplem i jego ojcem jedziemy samochodem na tydzień na początku maja do SZWECJI. Samochód osobowy i dlatego jedziemy we trzech - dla czterech byłoby mało miejsca (sprzęt, śpiwory, jedzenie, namiot i reszta potrzebnych klamotów). Z uwagi na skromny budżet, tniemy ceny jak można najbardzej. Kosztorys jest taki:1. samochód (na gaz) około 1000 km (w tym 800 przez Polskę)w obie strony czyli 100l gazu = 270zł,2. prom Gdynia-Karlskorona-Gdynia =802 zł (bilety kupione),3. nocleg - namiot =0zł,4. wyżywienie około 150żł/os. = 450zł,5. licencje na wędkowanie - max 300zł,6. a że człowiek nie wielbłąd... =200zł.Razem wychodzi 2022zł, czyli 674 zł/osobę! Dobra, wiem, kilka marek w kieszeni musi być razem = 1000zł/os. Jedziemy pierwszy raz, zupełnie w ciemno i pewnie dlatego jesteśmy mocno podekscytowani. Wiedza jaką posiadamy odnośnie jezior czy rzek czerpana jest jedynie z opisów braci wędkarskiej umieszczonych w różnych portalach wędkarskich. Jesteśmy nastawieni bardzo optymistycznie, a jak będzie to zobaczymy. Planujemy połowić jeden dzień w Karlskoronie w okolicach portu, a potem zwiedzić kilka jezior i rzek w promieniu 100km. Mam nadzieję, że nie wrócimy z pustymi rękami. A teraz gorąca prośba do osób, które Szwecję już we własnym zakresie odwiedzały. Jeżeli macie jakieś sugestie bądź uwagi, którymi chcecie się podzielić piszcie proszę. Dla takich amatorów jak moja ekipa każde wskazówki mogą być na wagę złota. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kamil098 Opublikowano 13 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Lutego 2011 ja poleciłbym wam północny region Szwecji wody sporo a łowienie rybek w leśnych jeziorach sprawia ogrom satysfakcji ceny za łowiska wahają się różnie zależy od gospodarza wody i czy jest to łowisko specjalne od np 50 koron za sezon do 100-150 koron za dzień ,ze spaniem też można coś znależć w przystępnej cenie.częstymi gościami nad wodą są renifery i łosie które czasem potrafią przestraszyć gdyż mogą się okazać misiem.rybostan dosyć zróżnicowany wszystkie gatunki pstrągów, palie szczupaki okonie jeśli chodzi o ryby spiningowe choć nie na wszystkich jeziorach występują podane gatunki ryb.dobrze też by władał któryś z was jęz angielskim w razie jakiś problemów szwedzi to przyjażnie nastawieni ludzie i w jakiś jakiś problemów chętnie pomagają 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 13 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 13 Lutego 2011 A teraz gorąca prośba do osób, które Szwecję już we własnym zakresie odwiedzały. Jeżeli macie jakieś sugestie bądź uwagi, którymi chcecie się podzielić piszcie proszę. Dla takich amatorów jak moja ekipa każde wskazówki mogą być na wagę złota. Moje doświadczenia z podobnego wyjazdu: http://www.jerkbait.pl/?p=819 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 Zaczalem jezdzic do Szwecji...11 lat temu i co co zauwazam z obecnej perspektywy, to:Znaczny wzrost presji. Do Niemców dalaczyli Polacy, czego dowodem neverending story w postach. Skutek - wiadomy. Wzrost cen. Popyt spotyka sie z podaza.Trudno wybrac dobre lowisko. Wiekszosc jezior jest oligotroficzna, wiec ciezko o okazy, zwlaszcza które juz mialy okazje dostac woblerem w pysk. Osobiscie szukalbym jezior bez bazy, ale z rybostanem i to raczej duzych, nie mniejszych. Dobry jest szkier, ale tez bez gwarancji, przepraszam - gwarancja tloku w znanych miejscach. Jak kto lubi. Nalezalo by rozwazyc takze Niemcy - fak, ze tlok tam nawet i wiekszy, ale klimat dla ryb lepszy. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 Z tymi leśnymi dołkami związane jest spore ryzyko. Mogą być mocno jałowe. Nie wiem, czy po raz wtóry wybrałbym się na zbiornik o powierzchni kilkuset ha. Teraz celuję w jeziora o pow. kilku tysięcy ha i myślę, że będą w sam raz. A wiosenne szkiery jakoś mnie nie ciągną… a im wcześniej miałbym jechać, tym mniej by mi się to podobało. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 Teraz celuję w jeziora o pow. kilku tysięcy ha Jak powyzej - efekty zapewne beda odwrotnie proporcjonalne do rozbudowy bazy noclegowo-lodziowej. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 Jest jeszcze pewien niuansik: lokalnych łodzi może być w bród, a jak nie ma bazy turystycznej (typowo wędkarskiej), to ryby może być że ho-ho… Warto o tym pamiętać. Najgorsza opcja to duży kemping wyposażony we flotyllę łodzi do wynajęcia… Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kamil098 Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 Z tymi leśnymi dołkami związane jest spore ryzyko. Mogą być mocno jałowe. częściowo się z tobą zgodzę ,często jednak kilka lub kilkanaście jezior o różnych wielkościach jest połączonych jakby kanałami lub wyglądającymi jakby leśnymi dołkami nie wiem czy to na skutek ingerencji człowieka czy przyrody ale ryby przez to mają możliwość migracji i przemieszczania się i zauważyłem że przebywają często i tam, może to być to spowodowane różnymi czynnikami np temp wody,nasłonecznienie ,ilość pokarmu itd.widywałem też ryby na bagnach i nie były to małe ani pojedyńcze ryby a w promilu kilku kilometrów nie było zbiornika skąd rybki mogły by się dostać,tak jak napisał twój przedmówca ja również polecałbym zbiorniki gdzie można powędkować w spokoju i za towarzyszy mieć kilku przyjaciół i otaczającą nas dziką przyrodę,będąc zdala od wszechobecnej cywilizacji. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 polecałbym zbiorniki gdzie można powędkować w spokoju i za towarzyszy mieć kilku przyjaciół i otaczającą nas dziką przyrodę,będąc zdala od wszechobecnej cywilizacji. Co wcale nie znaczy, że muszą być małe No oczywiście - to zależy od tego, co kto rozumie przez małą wodę? Ja uważam, że można spokojnie znaleźć jeziora o powierzchni po 500-1000ha, na których połowi się w opisanych przez Ciebie warunkach... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kuba Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 Najgorsza opcja to duży kemping wyposażony we flotyllę łodzi do wynajęcia…Tak, tego zdecydowanie nalezy unikac. Z drugiej strony Asnen - tam wcale nie ma takich campingów, a udalo sie z ryba (drapiezna) zrobic o tyle porzadek, ze jej zerowanie przypomina polskie. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
karol_77 Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 Witam.Tuż po sylwestrze wpadł mi w ręce katalog biura podróży - wyprawy na ryby do Szwecji, Norwegii, Hiszpanii itd. Zainteresowała mnie Szwecja, bo dużo pięknej rybki i blisko, a ceny katalogowe za tydzień pobytu od ok. 1200 zł/os. Razem wychodzi 2022zł, czyli 674 zł/osobę! Dobra, wiem, kilka marek w kieszeni musi być razem = 1000zł/os. .i to są święte kalkulacje. W Szwecji jest niedużo stacji z LPG ale polecam Wam podjechać te 300km od Karkrony dalej i odżałować po te 50-100zł na paliwo. Im dalej od promu tym ciekawsze i mniej przełowione wody. na szczupaka i okonia można zapolować praktycznie w każdym polnym rowie, strumieniu lub leśnym oczku. Ceny z katalogów od 1200zł przy pełnej ekipie na domek i dodatkowo trzeba samemu dojechać... i zrobi się kilka stówek drożej.Najwięcej rybek jest w regionach gdzie turystyka nie sięga i tak jak przedmówcy wspominali na jeziorkach gdzie brak campingów. Brak bazy motorowodnej i miejsc do slipowania łodzi pozwala określić tylko jedną grupę ewentualnych wędkujących, miejscowych którzy idą na rybki raz na miesiąc aby złowić coś na obiad więc presja znikoma Pierwszy wyjazd do Skandynawii robi największe wrażenie więc tego Wam życzę i na deser połamania Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 Ja bym odjechał jeszcze dalej Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maynard Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 No właśnie, mała woda, duża woda... A co myślicie o łowieniu w kałużach? Są u nas łowiska, gdzie są okazy i ryb jest sporo, a mowa o zbiornikach małych i bardzo małych. Od kilkudziesięciu do ledwie kilku ha, czyli zwykłe stawy. Czy myślicie, że leżące na uboczu cywilizacji oczka wodne (np. w Szwecji) mogą być atrakcyjnym celem wędkarskim przy tak dalekiej wyprawie? PozdrawiamGrzesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kamil098 Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 na bezrybiu i z kałuży można zawsze coś wyskrobać widziałem kiedyś po powodzi na wiśle w kilku metrowym dołku tołpygę powyżej 130cm niestety na przynętę już by nie wzięła bo była mocno nie swieża Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 No właśnie, mała woda, duża woda... A co myślicie o łowieniu w kałużach? Są u nas łowiska, gdzie są okazy i ryb jest sporo, a mowa o zbiornikach małych i bardzo małych. Od kilkudziesięciu do ledwie kilku ha, czyli zwykłe stawy. Czy myślicie, że leżące na uboczu cywilizacji oczka wodne (np. w Szwecji) mogą być atrakcyjnym celem wędkarskim przy tak dalekiej wyprawie? PozdrawiamGrzesiek Tak, na kilka godzin. Tzn. weźmie co ma wziąć, bo na oczy przynęty nie widziało, a potem masz z bani. Ten efekt zaobserwowałem nawet na zbiornikach większych niż kilkadziesiąt ha. Mogę potwierdzić obiegową opinię, że dwie dobre ekipy trollingowo - rzutowe mogą zrobić „porządek” na wodzie o areale kilkuset ha, pod warunkiem, że ryba jest aktywna. Skłucie ryb w najlepszych miejscach to kwestia kilku dni, potem jest już dużo słabiej i trudniej o rybę. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomasz74 Opublikowano 14 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 14 Lutego 2011 Dziękuje wszystkim za cenne wskazówki. Musze przyznać, że naszym celem było jezioro VIREN i rzeka Ronneby. Około 60-70 km od Karlskorony. Znalazłem jedynie dwie strony gospodarzy (nie są to ośrodki wędkarskie), którzy przyjmują wędkarzy nad tym jeziorem i mają zaplecze w postaci łodzi. Natomiast kilka relacji z wypraw bardzo zachęca aby właśnie tam jechać. Jeśli po dwóch dniach będą kiepskie wyniki to prawdopodobnie skusimy się, aby skoczyć te 100-150 km na północ. A z drugiej strony mam nieodparte wrażenie, iż udanie się nieco dalej na jeziorka z dala od cywilizacji jest nie tylko dobrym pomysłem, ale w praktyce może przesądzić o sukcesie całej wyprawy. Do maja jest jeszcze trochę czasu więc rzucę hasło kolegom. Może rejon jezior Mycklaflon, Solgen Stora Bellen... Jedziemy jak już wspominałem pod namiot i na dziko. Żadne pola namiotowe czy kempingi nie wchodzą w grę. Po powrocie dam krótką relacje. A co do zwierzątek to chyba też będę musiał coś pomyśleć bo faktycznie wyjść z namiotu i stanąć łeb w łeb z dziką zwierzyną może do przyjemności nie należeć. Podobno skutecznym odstraszaczem jest włączone radyjko, niezbyt głośno oczywiście. PS. Krzysiek, zdradzisz nazwę jeziora z nad którego przywiozłeś swoje wspomnienia, które zresztą fajnie opisałeś? Może chociaż jaki rejon Szwecji... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 15 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Lutego 2011 priv Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
karol_77 Opublikowano 15 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Lutego 2011 Wybierając opcję namiotową małe zbiorniki po obłowieniu zmieniacie na kolejne. Jeden, dwa dni i przeprowadzka dalej.Bardzo ważne!!! Szwecja to w większości kraj na skałach. W wielu miejscach możecie mieć problem z wbijaniem śledzi więc MŁOTEK NIEZBĘDNY Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
krzysiek Opublikowano 15 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Lutego 2011 W wielu miejscach nie będzie mowy o jakimkolwiek rozbiciu namiotu Do tego trzeba pamiętać, że zmiana miejsca to spora strata czasu. Pytanie ile go macie. Zwijanie pontonu, obozu, przejazd, a następnie poszukiwania dostępu do nowego akwenu, miejsca na biwak, rozłożenie gratów to ładnych kilka godzin. Pytanie brzmi – ile macie czasu na takie zabawy. Tzn. czy przede wszystkim chcecie się wyłowić, czy poszukiwać, podróżować i przeżywać przygody… [edit]Acha, a ja doradzam nie młotek, a siekierę - bardziej uniwesalna Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomasz74 Opublikowano 15 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Lutego 2011 No i masz babo placek. Jeszcze raz dzięki za rady. Muszę przyznać, iż nasze plany dotyczące jeziora VIREN odłożyliśmy na bok. Jedziemy dalej w rejony środkowej Szwecji. Nie wiem jeszcze dokładnie gdzie, na razie studiuje mapy Google, rzecz jasna te satelitarne i oczywiście z dużą poprawką na ukształtowanie terenu. Z pewnością w najbliższym czasie napiszę co wymyśliliśmy. Jednak na razie chciałbym zmienić nieco temat. Chodzi mi mianowicie o zezwolenia na wędkowanie. Wiem, że na części jezior zwłaszcza tych znanych wędkarsko można je kupić w okolicy w sklepach lub ośrodkach wędkarskich. A jak wygląda sytuacja dotycząca dzikich jezior, rzek czy małych zbiorników których jest w Szwecji tak wiele? Czy zezwolenia kupuje się w takim przypadku na konkretne jeziorka, czy też może na cały region no i w takim przypadku gdzie je kupić? Może znacie jakąś stronkę, na której są wymienione namiary? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Tomasz74 Opublikowano 16 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2011 PS. Krzysiek, odpisałem na priv dwukrotnie, ale nie wiem czy doszło... Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Maynard Opublikowano 16 Lutego 2011 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Lutego 2011 Krzysiek. No pewnie, że nie miałem na myśli orania małego stawu przez dwa tygodnie w trollingu Pomyślałem o znalezieniu rejonu, w którym zlokalizujemy co najmniej kilka niedaleko położonych od siebie zbiorni(cz)ków, gdzie można by się łatwo i szybko przemieszczać. Np. z kajakami - łatwiej się wodować w terenie niż z łódką, mniej składania/rozkładania niż z pontonem. Myślałem też o belly boat, tylko te temperatury. No tak sobie rozmyślałem, właśnie żeby nieco pozwiedzać, a nie uprzeć się na jeden akwen. Taki trip szlakiem zębacza z małej szwedzkiej wody. P.S.No pewnie, że szkiery i uznane (nie tylko szwedzkie) łowiska, przyciągają, a każda duża woda (taka znaleziona na mapie, a nie w necie też), to duża szansa na rybną wodę i na okazy, w uproszczeniu. Otóż jak mówisz, kwestia czy ktoś chce się nałowić do bólu, czego w Polsce nie uświadczy, czy raczej przeżyć przygodę. Wybieram jedno i drugie, bo moje skromne doświadczenia pochodzą właśnie z wód małych oraz średnich i sądzę, że na wodzie jaką chociażby opisałeś w artykule, czułbym się nieco zagubiony i efekt bólu rąk od holowania, mógłby nie być wystarczająco dotkliwy Tak sobie marzę, może ktoś ma podobne doświadczenia na koncie. PozdrawiamGrzesiek Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.