kefaspirit Opublikowano 15 Listopada 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 15 Listopada 2015 Tak a propos ostatnich zatruć rzek, i innych klęsk, kłusownictwa, dewastowania/ braku odpowiednich tarlisk- czy ktoś z was posiada wiedze naukową, ewentualnie swoje obserwacje jak się ma efektywność: zarybień do ochrony tarlisk, tarlaków, czystości i jakosci wody.Ja na przestrzeni kilku lat moge podać 2 przykłady pobliskich niedużych stosunkowo akwenów, gdzie z roku na rok zmniejsza się ilość drobnego i średniego szczupaka ( wiem, że duże też były,może są ale ze mną się nie zapoznały ;-))Na pierwszym stawie , gdzie na wiosne były duże przybory wody- staw leży w dużej niecce- i zalewane pokaźne obszary nadbrzeżnych łąk i zarośli- przez cały sezon można było liczyć na co najmniej kilka- kilkanaście brań szczupaka, na 2-3 godz. łowienia.Odkąd zrobiono "porządek" z wiosennymi przyborami kontakt ze szczupakiem mam raz na 2-3 wypady....Drugi przykład gdzie kilka lat temu jeden brzeg stawu to był łagodnie opadający zatopiony las także, kontakt ze szczupakiem nie należał do rzadkości- wystarczyło 3 lata od zasypania tej płycizny ( usypano wał oddzielający staw od lasu) oraz stopniowo obniżające się lustro wody i znowu szczupaka widze co 5 czy 10 wyjazd. A i jeszcze pojawiło się stadko kormoranów- teraz ok 10-15szt.Dodam tylko, że presja wędkarska w tym czasie raczej nie wzrosła.Ilościowo zarybienie pewnie też się nie zmieniły- choć przyznam, że tego nie porównywałem.Moja teoria jest taka, że wraz ze zmniejszeniem się powierzchni potencjalnych tarlisk i kryjówek dla rybiego wylęgu i narybku- drastycznie i bardzo szybko zmniejszyła się populacja szczupaka.Biore też pod uwage, że przy obecnie dużo niższym stanie wody na oby zbiornikach ryba "odeszła" od brzegów- co trudno jednoznacznie ocenić ze względu na zakaz łowienia ze środków pływających.Ciekaw jestem waszych spostrzeżeń i doświadczeń w tej materii.Pozdrawiam Piotr Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Gość Jarek K. Opublikowano 16 Listopada 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2015 Pamietam jak na płytszej części jeziora roznowskiego w okolicach yacht klubu szczupłe gryzły jak oszalałe nie mowię tu o metrowkach ale miarowe ryby 70- .Kilka lat temu spuszczono wodę tak ze jezioro zaczynało sie jakieś 500 metrów dalej .Od tej pory szczupaków jest tam jak na lekarstwo bida z nędza i wcale nie zapowiada sie aby było lepiej .Zastanawiam sie czy ludzie odpowiedzialni za gospodarkę wodna w tym kraju są skończonymi idiotami czy moze są tępymi chujami, którzy jedyne na czym sie znają to na hodowli karpia .Choć czasem myśle , ze z tym karpiem to tez średnio im idzie .Pozdrawiam panow z domu pedała nad zalewem w Nowej Hucie 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rebort Opublikowano 16 Listopada 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2015 Jak się domyślam drugi przykład to Leśny. Ale to nie takie proste, bo z drugiej strony są płycizny, tylko trudniej dostępne. Akurat tam ryba miała się gdzie przenieść, gorzej, gdy takiego wyboru nie ma i zostaje dół z wodą, martwym dnem, ukochanym karpiem i karłowatym leszczykiem. Kto by budował krześliska, nikomu się nie chce i jeszcze się gruntówka zaplącze. 1 Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Flexx Opublikowano 16 Listopada 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2015 Moja teoria jest taka, że wraz ze zmniejszeniem się powierzchni potencjalnych tarlisk i kryjówek dla rybiego wylęgu i narybku- drastycznie i bardzo szybko zmniejszyła się populacja szczupaka. Podobna sytuacja ma miejsce na Warcie po wybudowaniu w latach osiemdziesiątych zbiornika Jeziorsko - poniżej zapory. Tyle tylko, że na tak dużej rzece jak Warta (na warunki polskie) proces ten był znacznie bardziej rozłożony w czasie. Ale dzisiaj efekt ten jest doskonale widoczny. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
kefaspirit Opublikowano 16 Listopada 2015 Autor Zgłoś Udostępnij Opublikowano 16 Listopada 2015 Jak się domyślam drugi przykład to Leśny. Ale to nie takie proste, bo z drugiej strony są płycizny, tylko trudniej dostępne. Akurat tam ryba miała się gdzie przenieść, gorzej, gdy takiego wyboru nie ma i zostaje dół z wodą, martwym dnem, ukochanym karpiem i karłowatym leszczykiem. Kto by budował krześliska, nikomu się nie chce i jeszcze się gruntówka zaplącze.Zgadza się chodzi o Leśny.Przy obecnie b. niskim stanie widać wystające kikuty drzew na środku stawu- gdzie od czasu do czasu jest atak konkretnego drapieżnika- więc liczę na to że rzeczywiście przeniosły sie tylko gdzie indziej- poza zasięg naszych przynęt...Tylko niepokoją te kormorany - w tamtym roku było ich o połowe mniej. Troche to będzie dyskusja z samym sobą, ale trudno- chciałem podzielić się swoimi przemyśleniami.Najkrócej rzecz ujmując czy zgadzacie się z założeniem, że sens zarybień dotyczy stosunkowo małych, zamkniętych zbiorników, a na dużych akwenach szczególnie przepływowych powinno się głównie chronić potencjał który dana woda posiada ( obszary tarlisk, odpowiednio rygorystyczne wymiary i okresy ochronne)? Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rebort Opublikowano 19 Listopada 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 19 Listopada 2015 Do każdej wody trzeba podejść indywidualnie. Trudno porównywać duże akweny, szczególnie przepływowe. Zupełnie innym zbiornikiem jest np. bogaty w tarliska Świerklaniec niż głęboki dół w piachu w rodzaju Dziećkowic (wiem, one są przepływowe inaczej). Przy tak dużej presji jaka jest u nas na zdobycie mięsa, najczęściej powinno się działać na obu frontach jednocześnie, zarybiać i jednocześnie pomagać rybom w tarle, zarówno na małych bajorkach, jak i wielkich zbiornikach. Alternatywą jest tworzenie wielu zbiorników no kill, Duże Dzierżno miłym początkiem . Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Kotwic Opublikowano 23 Listopada 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 23 Listopada 2015 Temat ciekawy, ale i trudny do wyjaśnienia, przynajmniej w takim szybkim ogólnym podejściu.Każda woda jest inna, ma inne parametry i potencjał. Porównywanie ich może być mylące i przynosić różne efekty.Przedmiotowe pytanie o skutecznośc zarybień, ochrony tarlisk itp nie ma łatwej odpowiedzi.Zupełnie inne znaczenie ma szeroka strefa roślin przybrzeżnych (wynurzonych i zanurzonych) w płytkim jeziorze linowo-szczupakowym, a inną "wartość" mają nieliczne rośliny w głębokim jeziorze sielawowym.Do tego wszystkiego trzeba dodac stan ekologiczny omawianej wody, presja wędkarska i rybacka, struktura ichtiofauny.Wody w stanie dobrym (ekologicznie, ichtiologicznie) znacznie lepiej sobie radzą z rekrutacją wśród ryb, nawet jeśli nie są wspierane zarybieniami.Wody zdegradowane i podlegające dużej presji połowowej są podatne na zniekształcenie i zubożenie. No ale priorytetem jest by ryby były, by wędkarz mógł łowić, pasję realizować. To, że wiele wód zostało spacyfikowanych przez łowców wszelakich, w imię sportu i zabawy, za cenę 200 zł/rok to inna bajka. Nie ma co ukrywać, że ponad 1 mln wędkarzy odgrywa znaczącą rolę w tym, co i gdzie się łowi, ale też w tym: co i gdzie się zarybia. To takie mocne sprzężenie, ale i konsekwencje. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Lewy013 Opublikowano 6 Grudnia 2015 Zgłoś Udostępnij Opublikowano 6 Grudnia 2015 Bardzo duże znaczenie ma presja wędkarska. Zaobserwowałem to na przykładzie stawu o ok. 8 ha powierzchni i maksymalnej głębokości do 2 m. Presja wędkarska na tym stawie była i jest znikoma. Jakieś 4-5 lat temu właściciel spuścił wodę w celu remontu grobli. W najgłębszym miejscu pozostało niewielkie bajorko z 0,5 m wodą i mnóstwo ryb. Takie bajorko było przez 1 rok, żeby grobla mogła się umocnić. Z tego co słyszałem w tym czasie wpadli tam "specjaliści" i zrobili porządek co nie było trudne. Okazało się jednak, że pozostało trochę karasi, okoni jakieś pojedyncze większe szczupaki i drobnica. Po napełnieniu zbiornika ryba mogła się swobodnie wytrzeć. W tej chwili karasi 0,5-1 kg jest pełno (w zeszłym roku we dwójkę złowiliśmy ponad 40 szt. w 3 godziny), szczupaki też się pojawiły - najwięcej jest takich 40-60 cm no i trochę ładnych okoni. Okazuje się, że wystarczyło kilka lat, żeby rybostan mógł się sam odrodzić i w tej chwili jest w świetnej formie - w październiku złowiono na spinning samicę szczupaka (która przetrwała bajorko) o długości 106 cm i wadze 11,5 kg - niestety już jej niema. Obecny stan świadczy o tym, że nawet zdegradowane łowiska można odnowić z świetnym skutkiem tym bardziej przy pomocy zarybień (oczywiście stosownych do wielkości akwenu). Jedynym warunkiem jest mała presja ze strony wędkarzy, a jeśli jest to w parze z zasadą C&R i brak jakichkolwiek odłowów rybackich o kłusownictwie nie wspominając. Cytuj Odnośnik do komentarza Udostępnij na innych stronach Więcej opcji udostępniania...
Rekomendowane odpowiedzi
Dołącz do dyskusji
Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.